


Ja mam czasem takie bole. Zazwyczaj lewa strona ciala. Ogolnie to nie wiem czy to przez nerwice czy cos innego.Matthew98 pisze: ↑22 listopada 2024, o 13:54Witam, czy możliwe jest że nerwica uwzięła się na jedną stronę ciała, mowa o bólu prawej stopy, czasami całej nogi, lewej ręki, czasami kłucie w oku, drętwienie policzka, uczucie czegoś w głowie jakby ucisk…
Czy ktoś miał podobne objawy?
Czy takie objawy mogą być od zwyrodnień kręgosłupa, nacisku czegoś na nerwy? Po zdjęciu tyg kręgosłupa lędźwiowego wykryto u mnie kregozmyk, czyli delikatnie zwyrodnienie
Jedyne co mozesz zrobic to czekac na wyniki i nie czytac internetu.Queenie pisze: ↑22 listopada 2024, o 10:18Cześć wszystkimJestem tutaj pierwszy raz i pewnie nie ostatni
Muszę się Wam wygadać bo duszę się w środku. Jakiś czas temu dostałam prawdopodobnie ataku paniki, co na początku wyglądało na zawał bo wystąpiło uderzenie gorąca, bol glowy, drętwienie lewej strony ciała, wysokie ciśnienie, ucisk w klatce, zawroty glowy, zaburzenia chodu i widzenia. Skończyło się oczywiście na wezwaniu pogotowia bo przecież NA PEWNO umieram! No i co? No i nic, przyjechało pogotowie, reakcje neurologiczne ok, ekg ok, cukier lekko podwyższony ale u mnie to norma bo mam insulinooporność i w sumie ratownik stwierdził że pewnie się mocno zestresowałam i tym bardziej nakreciłam spiralę w organizmie. No ok, na kilka tygodni był spokój. Zaczęło się znowu coś dziać w mojej glowie, bo od ok miesiąca wrocily niektore objawy, mianowicie bole głowy, zawroty, uczucie ucisk w głowie, uczucie jakbym była nie wiem, pijana? Odurzona? Nudnosci i ucisk w gardle. Oczywiście teraz jestem na etapie guza mozgu...
wczoraj dostałam od neurologa skierowanie na rezonans glowy z kontrastem aby wykluczyć jakieś poważne choroby i od tego momentu nie mogę myśleć o niczym innym jak o rezonansie i o tym że na pewno mam guza i nie mogę wytrzymać sama ze sobą i swoimi negatywnymi myślami. Doradźcie proszę jak uspokoić te myśli chociaz na chwilę, bo idzie zwariować. Pozdrawiam
![]()
Nerwicowcy mają podwyższony puls zazwyczaj , ja mam 80-70 i to przy tabletkach na obniżenie pulsu - pani Kardiolog powiedziała mi że fizycznie mojemu sercu nic nie dolega ale ze bez tabletek potrafiłam mieć 110-120 to powiedziała że dla mojego spokoju lepiej brać
Hej , mam podobnie ostatnio ...Kajter pisze: ↑21 listopada 2024, o 23:06Siema. Mam ciezki okres ostatnio i pisze zeby sie wyzalic.
Jestem hipohondrykiem ale od dluzszego czasu jakos dawalem sobie rade bez wkrecania i objawow.
Ostatnio mam wiele dziwnych objawowo, ktore zaczynaja powodowac niepokoj. Powiedzcie mi czy to normalne.
Wewnetrzne drganie jednego i tego samego ciagle miesnia w nodze.
Dusznosci.
Uczucie wysokiego ciśnienia w glowie i pojawiajacy sie wtedy szum w prawym uchu ktory pulsuje. Uczucie to pojawia sie wieczorami.
Dodatkowo szybko urosly mi dwa guzki pod skora. Wygladaja jak wlokniaki.
Niedawno tez dwa razy zdarzylo sie ze zapomnialem nazwy miejscowości ktore sasiaduja z moim miastem. Jest to dosc dziwne.
Te wszystkie objawy nie daja mi spokoju. Przypisuje sobie od razu kilka chorob od SLA po jakiegos raka. Nie wiem czy robic jakies badania czy przeczekac.![]()
Ja dzisiaj mam po obudzeniu 84.Zaburzona_0na pisze: ↑22 listopada 2024, o 23:51Nerwicowcy mają podwyższony puls zazwyczaj , ja mam 80-70 i to przy tabletkach na obniżenie pulsu - pani Kardiolog powiedziała mi że fizycznie mojemu sercu nic nie dolega ale ze bez tabletek potrafiłam mieć 110-120 to powiedziała że dla mojego spokoju lepiej brać![]()
Hejka, mam podobne objawy po bardzo silnym epizodzie nerwicowym. To coś jak derealizacja. W ten sposób mózg radzi sobie z odcięciem się od emocji. Niektórym to mija, gdy mija czynnik stresowy, po terapii lub po lekach przeciwlękowych. Miałam robiony rezonans magnetyczny głowy 4 lata temu, bo nerwica u mnie zaczęła się od lewej strony, potem też miałam derealizację. Wtedy rezonans nic nie wniósł. Sprawdź, czy są sytuacje, które potęgują to uczucie „bycia pijanym”, bo u mnie to jest np. Na zakupach, zatłoczonych miejscach lub gdy spotkam się z kimś ze znajomych czy dalsza rodziną i z nimi rozmawiam. Mam tak, jak się wkurzę, jak się zestresuję itd. Mózg blokuje się, nie chce się dłużej już stresować i włącza swoją „otoczkę”. Mam też błyski przed oczami gdy zgasną światła. Tym razem też sobie wkręciłam, że może to guz mózgu i umieram, ale dziwne, że guz mózgu aktywuje się akurat w sytuacjach wzmożonej pracy mózgu podczas odczuwania emocjiQueenie pisze: ↑22 listopada 2024, o 10:18Cześć wszystkimJestem tutaj pierwszy raz i pewnie nie ostatni
Muszę się Wam wygadać bo duszę się w środku. Jakiś czas temu dostałam prawdopodobnie ataku paniki, co na początku wyglądało na zawał bo wystąpiło uderzenie gorąca, bol glowy, drętwienie lewej strony ciała, wysokie ciśnienie, ucisk w klatce, zawroty glowy, zaburzenia chodu i widzenia. Skończyło się oczywiście na wezwaniu pogotowia bo przecież NA PEWNO umieram! No i co? No i nic, przyjechało pogotowie, reakcje neurologiczne ok, ekg ok, cukier lekko podwyższony ale u mnie to norma bo mam insulinooporność i w sumie ratownik stwierdził że pewnie się mocno zestresowałam i tym bardziej nakreciłam spiralę w organizmie. No ok, na kilka tygodni był spokój. Zaczęło się znowu coś dziać w mojej glowie, bo od ok miesiąca wrocily niektore objawy, mianowicie bole głowy, zawroty, uczucie ucisk w głowie, uczucie jakbym była nie wiem, pijana? Odurzona? Nudnosci i ucisk w gardle. Oczywiście teraz jestem na etapie guza mozgu...
wczoraj dostałam od neurologa skierowanie na rezonans glowy z kontrastem aby wykluczyć jakieś poważne choroby i od tego momentu nie mogę myśleć o niczym innym jak o rezonansie i o tym że na pewno mam guza i nie mogę wytrzymać sama ze sobą i swoimi negatywnymi myślami. Doradźcie proszę jak uspokoić te myśli chociaz na chwilę, bo idzie zwariować. Pozdrawiam
![]()
Dziękuję za podzielenie się Twoimi doświadczeniami. Ja mogę ze swojej strony Ci powiedzieć, że głowa też mnie często pobolewała przed "nerwicą" (daje cudzysłów ponieważ nie mam jej jeszcze stwierdzonej oficjalnie) i wybralam się do ortopedy, ponieważ czułam też bole kregoslupa. Miałam wykonany rezonans kregoslupa szyjnego i piersiowego no i powychodziły mi tam nieprawidłowości więc polecam, żeby faktycznie sobie to zweryfikować. Najpierw starałam się te moje nowe objawy tłumaczyć właśnie zwyrodnieniami kregoslupa, ale no teraz mnie boli ta głowa jakoś inaczej? intensywniej, z zawrotami glowy, nudnościami i odrealnieniem. Czasem mam zawahania równowagi. Dlatego byłam ostatnio u neurologa i stwierdził, że dobrze by było sprawdzić głowę i wykluczyć poważniejsze problemy neurologiczne. Co do nasilania się objawów, to zgadzam się z tym, że pogarsza mi się jak się mocno zestresuje (głównie tym, że na pewno mam guza w glowieBezsenność pisze: ↑23 listopada 2024, o 11:45Hejka, mam podobne objawy po bardzo silnym epizodzie nerwicowym. To coś jak derealizacja. W ten sposób mózg radzi sobie z odcięciem się od emocji. Niektórym to mija, gdy mija czynnik stresowy, po terapii lub po lekach przeciwlękowych. Miałam robiony rezonans magnetyczny głowy 4 lata temu, bo nerwica u mnie zaczęła się od lewej strony, potem też miałam derealizację. Wtedy rezonans nic nie wniósł. Sprawdź, czy są sytuacje, które potęgują to uczucie „bycia pijanym”, bo u mnie to jest np. Na zakupach, zatłoczonych miejscach lub gdy spotkam się z kimś ze znajomych czy dalsza rodziną i z nimi rozmawiam. Mam tak, jak się wkurzę, jak się zestresuję itd. Mózg blokuje się, nie chce się dłużej już stresować i włącza swoją „otoczkę”. Mam też błyski przed oczami gdy zgasną światła. Tym razem też sobie wkręciłam, że może to guz mózgu i umieram, ale dziwne, że guz mózgu aktywuje się akurat w sytuacjach wzmożonej pracy mózgu podczas odczuwania emocjiQueenie pisze: ↑22 listopada 2024, o 10:18Cześć wszystkimJestem tutaj pierwszy raz i pewnie nie ostatni
Muszę się Wam wygadać bo duszę się w środku. Jakiś czas temu dostałam prawdopodobnie ataku paniki, co na początku wyglądało na zawał bo wystąpiło uderzenie gorąca, bol glowy, drętwienie lewej strony ciała, wysokie ciśnienie, ucisk w klatce, zawroty glowy, zaburzenia chodu i widzenia. Skończyło się oczywiście na wezwaniu pogotowia bo przecież NA PEWNO umieram! No i co? No i nic, przyjechało pogotowie, reakcje neurologiczne ok, ekg ok, cukier lekko podwyższony ale u mnie to norma bo mam insulinooporność i w sumie ratownik stwierdził że pewnie się mocno zestresowałam i tym bardziej nakreciłam spiralę w organizmie. No ok, na kilka tygodni był spokój. Zaczęło się znowu coś dziać w mojej glowie, bo od ok miesiąca wrocily niektore objawy, mianowicie bole głowy, zawroty, uczucie ucisk w głowie, uczucie jakbym była nie wiem, pijana? Odurzona? Nudnosci i ucisk w gardle. Oczywiście teraz jestem na etapie guza mozgu...
wczoraj dostałam od neurologa skierowanie na rezonans glowy z kontrastem aby wykluczyć jakieś poważne choroby i od tego momentu nie mogę myśleć o niczym innym jak o rezonansie i o tym że na pewno mam guza i nie mogę wytrzymać sama ze sobą i swoimi negatywnymi myślami. Doradźcie proszę jak uspokoić te myśli chociaz na chwilę, bo idzie zwariować. Pozdrawiam
![]()
ja mam neurologa niebawem ale w związku z kręgosłupem, zapytam się przy okazji czy mam potworzyć rezonans głowy. Na razie mam inne schizy, że mam raka przełyku.
PanMichał pisze: ↑23 listopada 2024, o 14:44Dzień dobry, to mój pierwszy post, dlatego na początku przedstawię się: Michał, lat 43, do niedawna całkiem zadowolony z życia człowiek, partner wspaniałej kobiety, opiekun równie cudownego psa i kota.
Do niedawna, bo na początku września wszystko się zmieniło. Podczas prysznica zauważyłem u siebie niewielkie zgrubienie w pachwinie. Na początku myślałem, że to przepuklina, z racji trenowania przez mnie poważnie na siłowni. Oczywiście bardzo mocno mnie to zestresowało – szczególnie, że planowałem start w zawodach sportowych i pokrzyżowało to moje plany. Przez jakiś czas bałem się nawet, że nie będę mógł dalej ćwiczyć, co jeszcze potęgowało stres.
Oczywiście zacząłem diagnozować się w internecie i szybko wywnioskowałem, że to nie przepuklina, a węzeł chłonny, czyli główny objaw chłoniaka.
W międzyczasie, wracając pociągiem z wizyty od mojej Mamy, której zwierzyłem się z moich obaw, zauważyłem ból w plecach na wysokości klatki piersiowej, lekko promieniujący wzdłuż żeber. Sądzę, że czułem go już wcześniej, ale po prostu ignorowałem go zajęty życiem.
No i zaczęła się gehenna. Zacząłem biegać po domu i ogrodzie i krzyczeć, padałem na ziemię, nie mogłem spać, budziłem się w nocy i płakałem – klasyczne objawy ataków paniki, jak sądzę.
Bałem się śmierci, bólu, tego, że stracę życie i bliskich, których kocham.
Tak, stałem się nie do zniesienia.
Cały czas szukałem u siebie tego bólu pleców. Do tego zacząłem czuć jakieś uwieranie pod lewym żebrem, w pozycji siedzącej. Z tego powodu zacząłem robić wszystko, by tylko nie zajmować tej pozycji. Bałem się tak prozaicznej czynności, jak siadanie.
Odważyłem się jednak, by udać się do lekarza i podzielić moimi obawami. Ten sprawdził palpacyjnie mój węzeł i potwierdził, że jest nieco powiększony, ale ruchomy, więc przyczyna tego powiększenia jest pewnie inna, niż nowotworowa. Dał mi jednak skierowanie na USG. Badanie to wykazało jedynie lekkie powiększenie w połączeniu z nieco zatartą strukturą.
Dla pewności lekarz kazał mi wykonać jeszcze morfologię z CRP oraz badanie moczu i RTG klatki piersiowej. Badania laboratoryjne wyszły bardzo dobrze, w RTG znalezione niewielkie zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa, w płucach nic niepokojącego.
Na jakiś czas był spokój, ale te plecy i żebra nie dawały mi spokoju.
Po jakimś czasie dzień zaczynał się od myśli "kiedy zaczną mnie boleć" i oczekiwania na początek tego bólu. Zwykle oczywiście przychodził. Ból nie był na tyle mocny, by wymagać ode mnie zażywania środków przeciwbólowych, ale wystarczający, by pogłębiać mój lęk i utrudniać funkcjonowanie.
Wróciłem do treningów, ale właściwie każdy trening był połączony ze sprawdzaniem, czy i jak mnie boli w danym ćwiczeniu. Moja partnerka zaczęła zauważać, że przy każdej okazji, szczególnie przy stole, odruchowo macam region połączenia klatki piersiowej i mięśni brzucha.
I w zeszłym tygodniu nadeszła kulminacja. Szukając potencjalnych przyczyn mojego dyskomfortu w internecie znalazłem informację, że ból i dyskomfort w nadbrzuszu, pod lewym żebrem, daje rak trzustki i że nowotwór ten potrafi promieniować swoim bólem także na plecy, czasem "udając" dyskopatię.
Jak się pewnie domyślacie, mój strach od razu zogniskował się na trzustce i najbardziej przerażającym dla mnie nowotworze (także z racji paru znanych osób, które bardzo ceniłem, a które na niego zmarły).
Ból pleców i żeber się nasilił, pojawiły się problemy z apetytem.
Wcześniej miałem obawy przed siedzeniem, teraz boję się położyć na plecach, ponieważ czuję wtedy narastający, rozlany ból pleców – prawdopodobnie także dlatego, że wyczytałem o nim w sieci, bo nie przypominam sobie takiej dolegliwości wcześniej.
Boję się jedzenia, ponieważ po nim czekam, kiedy zacznie boleć mnie brzuch i ogólnie: kiedy poczuję się źle.
Kilka dni temu ja, który świetnie śpi, zacząłem wybudzać się w nocy, szukając u siebie bólu pleców i żeber/okolic brzucha. Nie wiem już sam, budzę się z bólu, czy ze strachu przed tym, że się pojawi, ale nie daję tym spać mojej partnerce. Co oczywiście sprawia, że jest mi z tym jeszcze gorzej.
Znalazłem w sobie na tyle determinacji, by jeszcze raz pójść do lekarza, i podzielić się z nim moimi obawami. Ten dał mi, pewnie także dla własnego świętego spokoju, skierowanie na badania krwi oraz USG jamy brzusznej. USG mam 3.12, badania krwi już zrobiłem, wyszło na nich:
Amylaza trzustkowa: 22 (norma <=53)
GGTP: 21 (norma <=60)
Antygen CA-19-9: 4,41 (norma < 37)
Uspokoiło mnie to na parę godzin. Potem znowu słabo nieprzespana noc i kolejne, jeszcze gorsze.
Teoretycznie wynik Antygenu powinien mnie w jakiejś mierze uspokoić, ale tak nie jest.
Pisząc tego posta czuję mocny ból całych pleców, kończąc to włącza mi się ten szczypiący, drapiący dyskomfort na skraju żeber.
Bliscy powtarzają mi, że mój strach jest całkowicie nieuzasadniony, bo przy raku trzustki w bolesnym stadium miałbym zupełnie inne wyniki badań i ogólne samopoczucie, a to co czuję, to normalne nerwobóle powstałe wskutek stresu i nerwicy, jaką wywołały.
Dziękuję Wam za przeczytanie tego przydługiego wywodu i z góry dziękuję za odpowiedź: czy faktycznie to nerwica i moje obawy są raczej bezpodstawne?
Nie potrafię niestety już obiektywnie przeanalizować faktów, jakie Wam powyżej przedstawiłem.
Jeśli coś jest niejasne, postaram się to doprecyzować.
I przesyłam Wam dużo ciepła i tyle optymizmu, ile potrafię teraz z siebie wykrzesać. Trzymajcie się!
Dzięki. Tak, zdecydowanie mój układ nerwowy dostał mocno w kość i to dosłownie. Dziś czuję prawie cały dzień tak spięte mięśnie grzbietu, jak nigdy wcześniej. I do tego oczywiście dyskomfort przemieszcza się wzdłuż lewej strony klatki piersiowej, aż do brzucha, niczym stalowa obręcz.Zaburzona_0na pisze: ↑23 listopada 2024, o 16:05PanMichał pisze: ↑23 listopada 2024, o 14:44Dzień dobry, to mój pierwszy post, dlatego na początku przedstawię się: Michał, lat 43, do niedawna całkiem zadowolony z życia człowiek, partner wspaniałej kobiety, opiekun równie cudownego psa i kota.
Do niedawna, bo na początku września wszystko się zmieniło. Podczas prysznica zauważyłem u siebie niewielkie zgrubienie w pachwinie. Na początku myślałem, że to przepuklina, z racji trenowania przez mnie poważnie na siłowni. Oczywiście bardzo mocno mnie to zestresowało – szczególnie, że planowałem start w zawodach sportowych i pokrzyżowało to moje plany. Przez jakiś czas bałem się nawet, że nie będę mógł dalej ćwiczyć, co jeszcze potęgowało stres.
Oczywiście zacząłem diagnozować się w internecie i szybko wywnioskowałem, że to nie przepuklina, a węzeł chłonny, czyli główny objaw chłoniaka.
W międzyczasie, wracając pociągiem z wizyty od mojej Mamy, której zwierzyłem się z moich obaw, zauważyłem ból w plecach na wysokości klatki piersiowej, lekko promieniujący wzdłuż żeber. Sądzę, że czułem go już wcześniej, ale po prostu ignorowałem go zajęty życiem.
No i zaczęła się gehenna. Zacząłem biegać po domu i ogrodzie i krzyczeć, padałem na ziemię, nie mogłem spać, budziłem się w nocy i płakałem – klasyczne objawy ataków paniki, jak sądzę.
Bałem się śmierci, bólu, tego, że stracę życie i bliskich, których kocham.
Tak, stałem się nie do zniesienia.
Cały czas szukałem u siebie tego bólu pleców. Do tego zacząłem czuć jakieś uwieranie pod lewym żebrem, w pozycji siedzącej. Z tego powodu zacząłem robić wszystko, by tylko nie zajmować tej pozycji. Bałem się tak prozaicznej czynności, jak siadanie.
Odważyłem się jednak, by udać się do lekarza i podzielić moimi obawami. Ten sprawdził palpacyjnie mój węzeł i potwierdził, że jest nieco powiększony, ale ruchomy, więc przyczyna tego powiększenia jest pewnie inna, niż nowotworowa. Dał mi jednak skierowanie na USG. Badanie to wykazało jedynie lekkie powiększenie w połączeniu z nieco zatartą strukturą.
Dla pewności lekarz kazał mi wykonać jeszcze morfologię z CRP oraz badanie moczu i RTG klatki piersiowej. Badania laboratoryjne wyszły bardzo dobrze, w RTG znalezione niewielkie zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa, w płucach nic niepokojącego.
Na jakiś czas był spokój, ale te plecy i żebra nie dawały mi spokoju.
Po jakimś czasie dzień zaczynał się od myśli "kiedy zaczną mnie boleć" i oczekiwania na początek tego bólu. Zwykle oczywiście przychodził. Ból nie był na tyle mocny, by wymagać ode mnie zażywania środków przeciwbólowych, ale wystarczający, by pogłębiać mój lęk i utrudniać funkcjonowanie.
Wróciłem do treningów, ale właściwie każdy trening był połączony ze sprawdzaniem, czy i jak mnie boli w danym ćwiczeniu. Moja partnerka zaczęła zauważać, że przy każdej okazji, szczególnie przy stole, odruchowo macam region połączenia klatki piersiowej i mięśni brzucha.
I w zeszłym tygodniu nadeszła kulminacja. Szukając potencjalnych przyczyn mojego dyskomfortu w internecie znalazłem informację, że ból i dyskomfort w nadbrzuszu, pod lewym żebrem, daje rak trzustki i że nowotwór ten potrafi promieniować swoim bólem także na plecy, czasem "udając" dyskopatię.
Jak się pewnie domyślacie, mój strach od razu zogniskował się na trzustce i najbardziej przerażającym dla mnie nowotworze (także z racji paru znanych osób, które bardzo ceniłem, a które na niego zmarły).
Ból pleców i żeber się nasilił, pojawiły się problemy z apetytem.
Wcześniej miałem obawy przed siedzeniem, teraz boję się położyć na plecach, ponieważ czuję wtedy narastający, rozlany ból pleców – prawdopodobnie także dlatego, że wyczytałem o nim w sieci, bo nie przypominam sobie takiej dolegliwości wcześniej.
Boję się jedzenia, ponieważ po nim czekam, kiedy zacznie boleć mnie brzuch i ogólnie: kiedy poczuję się źle.
Kilka dni temu ja, który świetnie śpi, zacząłem wybudzać się w nocy, szukając u siebie bólu pleców i żeber/okolic brzucha. Nie wiem już sam, budzę się z bólu, czy ze strachu przed tym, że się pojawi, ale nie daję tym spać mojej partnerce. Co oczywiście sprawia, że jest mi z tym jeszcze gorzej.
Znalazłem w sobie na tyle determinacji, by jeszcze raz pójść do lekarza, i podzielić się z nim moimi obawami. Ten dał mi, pewnie także dla własnego świętego spokoju, skierowanie na badania krwi oraz USG jamy brzusznej. USG mam 3.12, badania krwi już zrobiłem, wyszło na nich:
Amylaza trzustkowa: 22 (norma <=53)
GGTP: 21 (norma <=60)
Antygen CA-19-9: 4,41 (norma < 37)
Uspokoiło mnie to na parę godzin. Potem znowu słabo nieprzespana noc i kolejne, jeszcze gorsze.
Teoretycznie wynik Antygenu powinien mnie w jakiejś mierze uspokoić, ale tak nie jest.
Pisząc tego posta czuję mocny ból całych pleców, kończąc to włącza mi się ten szczypiący, drapiący dyskomfort na skraju żeber.
Bliscy powtarzają mi, że mój strach jest całkowicie nieuzasadniony, bo przy raku trzustki w bolesnym stadium miałbym zupełnie inne wyniki badań i ogólne samopoczucie, a to co czuję, to normalne nerwobóle powstałe wskutek stresu i nerwicy, jaką wywołały.
Dziękuję Wam za przeczytanie tego przydługiego wywodu i z góry dziękuję za odpowiedź: czy faktycznie to nerwica i moje obawy są raczej bezpodstawne?
Nie potrafię niestety już obiektywnie przeanalizować faktów, jakie Wam powyżej przedstawiłem.
Jeśli coś jest niejasne, postaram się to doprecyzować.
I przesyłam Wam dużo ciepła i tyle optymizmu, ile potrafię teraz z siebie wykrzesać. Trzymajcie się!
Hej , Jeśli szybciej nie miałeś takich objawów to naturalne żeby najpierw upewnić się czy to nic poważnego . Jeśli lekarz zleca badania i mówi że wszystko jest ok , tzn że nie ma czym się martwić - najlepiej o tym nie myśleć , u nerwicowców zazwyczaj ten lęk mija i przerzuca się na coś innego .
Warto zrobić sobie podstawowe badania potasu , magnezu , Wit.B i D , i kortyzolu - często ich niedobory objawiają się osłabieniem układu nerwowego.
U mnie już rtg szyi i klatki piersiowej ukazały skrzywienie, a to dopiero wierzchołek góry lodowej, ponieważ mam skrzywienie boczne II stopnia (skolioza) i dyskopatię. Niestety bóle te nakręcają moją nerwicę, ponieważ potrafią naprawdę promieniować i trwać tygodniami.Queenie pisze: ↑23 listopada 2024, o 15:58Dziękuję za podzielenie się Twoimi doświadczeniami. Ja mogę ze swojej strony Ci powiedzieć, że głowa też mnie często pobolewała przed "nerwicą" (daje cudzysłów ponieważ nie mam jej jeszcze stwierdzonej oficjalnie) i wybralam się do ortopedy, ponieważ czułam też bole kregoslupa. Miałam wykonany rezonans kregoslupa szyjnego i piersiowego no i powychodziły mi tam nieprawidłowości więc polecam, żeby faktycznie sobie to zweryfikować. Najpierw starałam się te moje nowe objawy tłumaczyć właśnie zwyrodnieniami kregoslupa, ale no teraz mnie boli ta głowa jakoś inaczej? intensywniej, z zawrotami glowy, nudnościami i odrealnieniem. Czasem mam zawahania równowagi. Dlatego byłam ostatnio u neurologa i stwierdził, że dobrze by było sprawdzić głowę i wykluczyć poważniejsze problemy neurologiczne. Co do nasilania się objawów, to zgadzam się z tym, że pogarsza mi się jak się mocno zestresuje (głównie tym, że na pewno mam guza w glowieBezsenność pisze: ↑23 listopada 2024, o 11:45Hejka, mam podobne objawy po bardzo silnym epizodzie nerwicowym. To coś jak derealizacja. W ten sposób mózg radzi sobie z odcięciem się od emocji. Niektórym to mija, gdy mija czynnik stresowy, po terapii lub po lekach przeciwlękowych. Miałam robiony rezonans magnetyczny głowy 4 lata temu, bo nerwica u mnie zaczęła się od lewej strony, potem też miałam derealizację. Wtedy rezonans nic nie wniósł. Sprawdź, czy są sytuacje, które potęgują to uczucie „bycia pijanym”, bo u mnie to jest np. Na zakupach, zatłoczonych miejscach lub gdy spotkam się z kimś ze znajomych czy dalsza rodziną i z nimi rozmawiam. Mam tak, jak się wkurzę, jak się zestresuję itd. Mózg blokuje się, nie chce się dłużej już stresować i włącza swoją „otoczkę”. Mam też błyski przed oczami gdy zgasną światła. Tym razem też sobie wkręciłam, że może to guz mózgu i umieram, ale dziwne, że guz mózgu aktywuje się akurat w sytuacjach wzmożonej pracy mózgu podczas odczuwania emocjiQueenie pisze: ↑22 listopada 2024, o 10:18Cześć wszystkimJestem tutaj pierwszy raz i pewnie nie ostatni
Muszę się Wam wygadać bo duszę się w środku. Jakiś czas temu dostałam prawdopodobnie ataku paniki, co na początku wyglądało na zawał bo wystąpiło uderzenie gorąca, bol glowy, drętwienie lewej strony ciała, wysokie ciśnienie, ucisk w klatce, zawroty glowy, zaburzenia chodu i widzenia. Skończyło się oczywiście na wezwaniu pogotowia bo przecież NA PEWNO umieram! No i co? No i nic, przyjechało pogotowie, reakcje neurologiczne ok, ekg ok, cukier lekko podwyższony ale u mnie to norma bo mam insulinooporność i w sumie ratownik stwierdził że pewnie się mocno zestresowałam i tym bardziej nakreciłam spiralę w organizmie. No ok, na kilka tygodni był spokój. Zaczęło się znowu coś dziać w mojej glowie, bo od ok miesiąca wrocily niektore objawy, mianowicie bole głowy, zawroty, uczucie ucisk w głowie, uczucie jakbym była nie wiem, pijana? Odurzona? Nudnosci i ucisk w gardle. Oczywiście teraz jestem na etapie guza mozgu...
wczoraj dostałam od neurologa skierowanie na rezonans glowy z kontrastem aby wykluczyć jakieś poważne choroby i od tego momentu nie mogę myśleć o niczym innym jak o rezonansie i o tym że na pewno mam guza i nie mogę wytrzymać sama ze sobą i swoimi negatywnymi myślami. Doradźcie proszę jak uspokoić te myśli chociaz na chwilę, bo idzie zwariować. Pozdrawiam
![]()
ja mam neurologa niebawem ale w związku z kręgosłupem, zapytam się przy okazji czy mam potworzyć rezonans głowy. Na razie mam inne schizy, że mam raka przełyku.
) wtedy bardziej mi się kręci i bardziej czuje odrealnienie i tak jak u Ciebie - podczas zakupów czy mam też takie momenty w pracy jak zacznę sobie wymyślać nowe diagnozy
. Ogólnie cieszę się, że trafilam na są stronkę, bo mam to poczucie, że nie jestem w tym sama i można się wygadać nie będąc przez nikogo ocenianym
![]()