Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Masz wątpliwości dotyczace objawów? Omawiamy je, opisujemy
-
Klaudynka
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 16
- Rejestracja: 13 stycznia 2022, o 08:26
Hej, długo mnie tu nie było, z nerwicą z przerwami męczę się 10 lat. Na przemian lęki na tle chorób psychicznych i fizycznych oraz opętania
v Brałam kiedyś Parogen, podziałał... potem odstawiłam i długo było w porządku. Choć ja zawsze lękliwa byłam.
Choć nie pierwszy raz to czuję to za każdym razem mam poczucie, że to jednak to , że tym razem serio moje odczucia to już materializacja obaw bo NIEMOŻLIWE ŻEBY CZUĆ AŻ TAK.
W tym roku zmarła nagle moja mama, brat dostał diagnozę schizofrenii (myśleliśmy że to tylko Asperger, ale agresja ze strony ojca w domu chyba wyzwoliła schizo bo był podatny grunt), z ojcem się pokłóciłam i przestałam się odzywać bo zdałam sobie sprawę że jest totalnym narcyzem i zniszczył życie mamie i nam jako dzieciom. Z wieloma kompleksami przez niego borykam się do dziś. No i dwa tygodnie od kłótni z ojcem wróciła (chyba) nerwica...
Zaczęło się w kościele - poczułam "bycie tylko oczami", zaczęłam widzieć tunelowo, jakby zoom na ołtarz i wszystko co z boku stało się niewidoczne. Dziwny prąd w ciele.
Pomyślałam - dobra jakaś dziwna akcja ale olewam.
Kolejne dni - włączyło się drżenie wewnętrzne w klatce piersiowej i narastający niepokój. Poczucie jakbym miała wibrujący telefon w mostku. Kardiolog stwierdził na badaniu ekg i echo serca wszystko ok z sercem, nie ma żadnych nieprawidłowości.
Fest nadwrażliwość na dźwięki i sprawdzanie czy na pewno wszyscy to słyszą co ja. W tłumie słyszę nawet jak ludzie oddychają, każde strzyknięcie/stukniecie wprawia mnie o ciarki.
Następne dni to już gehenna. Ataki lęku, poczucie zbliżającego się, czyhającego na mnie zagrożenia, że zaraz COŚ mnie opanuje, przejmie nade mną kontrolę. Skrajne przerażenie. Uczucie jakby coś strasznego wręcz stało obok. Mąż mnie uspokaja, każe oddychać, mówi że nic sie nie dzieje a ja w głowie piekło, strach paraliżujący. Lęk, że zaraz zacznę mówić dziwnym głosem, ścisk w gardle.
W domu sama nie zostanę. Mam trudności z robieniem treningu Jacobsona bo zamkniecie oczu na dłuższy czas bez skanowania otoczenia powoduje narastający lęk.
Ze spaniem problem , wybudzenia z walącym sercem. W ciągu dnia lęk wolno płynący, nawet jak próbuję coś robic to cały czas czuję ścisk w dołku, lęk, poczucie zagrożenia.
Mimo, że nie jest to pierwszy raz z epizodem lękowym to intensywność poczucia zagrożenia, że albo wpadam w schizo jak mój brak albo serio jestem opetana powoduje że nie mogę normalnie funkcjonować.
Zapisałam się na terapię poznawczo - behawioralną (dwie wizyty dopiero za mną) i do psychiatry. Bez leków chyba nie dam rady, nawet jak próbuję ryzykować i myśleć dobra nerwiczko dawaj to lęk i poczucie że A MOŻE JEDNAK TO NIE JEST NERWICA I SERIO TO MNIE DOTKNĘŁO BO TAK CZUJĘ skutecznie mi to uniemożliwia.
HELP, czy ktoś z Was ma podobnie? Jak sobie z tym poradzić ? Wiem , że stres powoduje nawroty i w tym roku to życie mi dokopało na całego, ale dlaczego mam tak przerażające lęki o schizo i opętanie ? Cały czas mam takie poczucie. MASAKRA.

Choć nie pierwszy raz to czuję to za każdym razem mam poczucie, że to jednak to , że tym razem serio moje odczucia to już materializacja obaw bo NIEMOŻLIWE ŻEBY CZUĆ AŻ TAK.
W tym roku zmarła nagle moja mama, brat dostał diagnozę schizofrenii (myśleliśmy że to tylko Asperger, ale agresja ze strony ojca w domu chyba wyzwoliła schizo bo był podatny grunt), z ojcem się pokłóciłam i przestałam się odzywać bo zdałam sobie sprawę że jest totalnym narcyzem i zniszczył życie mamie i nam jako dzieciom. Z wieloma kompleksami przez niego borykam się do dziś. No i dwa tygodnie od kłótni z ojcem wróciła (chyba) nerwica...
Zaczęło się w kościele - poczułam "bycie tylko oczami", zaczęłam widzieć tunelowo, jakby zoom na ołtarz i wszystko co z boku stało się niewidoczne. Dziwny prąd w ciele.
Pomyślałam - dobra jakaś dziwna akcja ale olewam.
Kolejne dni - włączyło się drżenie wewnętrzne w klatce piersiowej i narastający niepokój. Poczucie jakbym miała wibrujący telefon w mostku. Kardiolog stwierdził na badaniu ekg i echo serca wszystko ok z sercem, nie ma żadnych nieprawidłowości.
Fest nadwrażliwość na dźwięki i sprawdzanie czy na pewno wszyscy to słyszą co ja. W tłumie słyszę nawet jak ludzie oddychają, każde strzyknięcie/stukniecie wprawia mnie o ciarki.
Następne dni to już gehenna. Ataki lęku, poczucie zbliżającego się, czyhającego na mnie zagrożenia, że zaraz COŚ mnie opanuje, przejmie nade mną kontrolę. Skrajne przerażenie. Uczucie jakby coś strasznego wręcz stało obok. Mąż mnie uspokaja, każe oddychać, mówi że nic sie nie dzieje a ja w głowie piekło, strach paraliżujący. Lęk, że zaraz zacznę mówić dziwnym głosem, ścisk w gardle.
W domu sama nie zostanę. Mam trudności z robieniem treningu Jacobsona bo zamkniecie oczu na dłuższy czas bez skanowania otoczenia powoduje narastający lęk.
Ze spaniem problem , wybudzenia z walącym sercem. W ciągu dnia lęk wolno płynący, nawet jak próbuję coś robic to cały czas czuję ścisk w dołku, lęk, poczucie zagrożenia.
Mimo, że nie jest to pierwszy raz z epizodem lękowym to intensywność poczucia zagrożenia, że albo wpadam w schizo jak mój brak albo serio jestem opetana powoduje że nie mogę normalnie funkcjonować.
Zapisałam się na terapię poznawczo - behawioralną (dwie wizyty dopiero za mną) i do psychiatry. Bez leków chyba nie dam rady, nawet jak próbuję ryzykować i myśleć dobra nerwiczko dawaj to lęk i poczucie że A MOŻE JEDNAK TO NIE JEST NERWICA I SERIO TO MNIE DOTKNĘŁO BO TAK CZUJĘ skutecznie mi to uniemożliwia.
HELP, czy ktoś z Was ma podobnie? Jak sobie z tym poradzić ? Wiem , że stres powoduje nawroty i w tym roku to życie mi dokopało na całego, ale dlaczego mam tak przerażające lęki o schizo i opętanie ? Cały czas mam takie poczucie. MASAKRA.
-
Polly
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 161
- Rejestracja: 8 marca 2024, o 15:08
Ciało od lęków napina się jak balon to wrażliwość natychmiast wzrasta nie tylko ciele ale i w zmysłach a szczególnie wrażliwość na dźwięki. Te lęki to napięcie zbudowane w ciele w twoich mięśniach, powięziach i ścięgnach. Zamiast Jacobsona może lepiej długo porozciagac swoje ciało w każdym możliwym kierunku jak na jodze. Zejdzie napięcie ciała to i psychika się uspokoi. Dodatkowo obawa o zerwanie kontaktu z rzeczywistością wzmaga te lęki i tak się koło zamyka. Wiesz, przecież chodzisz na terapię. Musisz to sobie do bólu racjonalizować i wiedzieć, że to przejściowe i nie zabija. Im bardziej się boisz tym łatwiej o obłęd.Klaudynka pisze: ↑17 listopada 2024, o 16:16Hej, długo mnie tu nie było, z nerwicą z przerwami męczę się 10 lat. Na przemian lęki na tle chorób psychicznych i fizycznych oraz opętaniav Brałam kiedyś Parogen, podziałał... potem odstawiłam i długo było w porządku. Choć ja zawsze lękliwa byłam.
Choć nie pierwszy raz to czuję to za każdym razem mam poczucie, że to jednak to , że tym razem serio moje odczucia to już materializacja obaw bo NIEMOŻLIWE ŻEBY CZUĆ AŻ TAK.
W tym roku zmarła nagle moja mama, brat dostał diagnozę schizofrenii (myśleliśmy że to tylko Asperger, ale agresja ze strony ojca w domu chyba wyzwoliła schizo bo był podatny grunt), z ojcem się pokłóciłam i przestałam się odzywać bo zdałam sobie sprawę że jest totalnym narcyzem i zniszczył życie mamie i nam jako dzieciom. Z wieloma kompleksami przez niego borykam się do dziś. No i dwa tygodnie od kłótni z ojcem wróciła (chyba) nerwica...
Zaczęło się w kościele - poczułam "bycie tylko oczami", zaczęłam widzieć tunelowo, jakby zoom na ołtarz i wszystko co z boku stało się niewidoczne. Dziwny prąd w ciele.
Pomyślałam - dobra jakaś dziwna akcja ale olewam.
Kolejne dni - włączyło się drżenie wewnętrzne w klatce piersiowej i narastający niepokój. Poczucie jakbym miała wibrujący telefon w mostku. Kardiolog stwierdził na badaniu ekg i echo serca wszystko ok z sercem, nie ma żadnych nieprawidłowości.
Fest nadwrażliwość na dźwięki i sprawdzanie czy na pewno wszyscy to słyszą co ja. W tłumie słyszę nawet jak ludzie oddychają, każde strzyknięcie/stukniecie wprawia mnie o ciarki.
Następne dni to już gehenna. Ataki lęku, poczucie zbliżającego się, czyhającego na mnie zagrożenia, że zaraz COŚ mnie opanuje, przejmie nade mną kontrolę. Skrajne przerażenie. Uczucie jakby coś strasznego wręcz stało obok. Mąż mnie uspokaja, każe oddychać, mówi że nic sie nie dzieje a ja w głowie piekło, strach paraliżujący. Lęk, że zaraz zacznę mówić dziwnym głosem, ścisk w gardle.
W domu sama nie zostanę. Mam trudności z robieniem treningu Jacobsona bo zamkniecie oczu na dłuższy czas bez skanowania otoczenia powoduje narastający lęk.
Ze spaniem problem , wybudzenia z walącym sercem. W ciągu dnia lęk wolno płynący, nawet jak próbuję coś robic to cały czas czuję ścisk w dołku, lęk, poczucie zagrożenia.
Mimo, że nie jest to pierwszy raz z epizodem lękowym to intensywność poczucia zagrożenia, że albo wpadam w schizo jak mój brak albo serio jestem opetana powoduje że nie mogę normalnie funkcjonować.
Zapisałam się na terapię poznawczo - behawioralną (dwie wizyty dopiero za mną) i do psychiatry. Bez leków chyba nie dam rady, nawet jak próbuję ryzykować i myśleć dobra nerwiczko dawaj to lęk i poczucie że A MOŻE JEDNAK TO NIE JEST NERWICA I SERIO TO MNIE DOTKNĘŁO BO TAK CZUJĘ skutecznie mi to uniemożliwia.
HELP, czy ktoś z Was ma podobnie? Jak sobie z tym poradzić ? Wiem , że stres powoduje nawroty i w tym roku to życie mi dokopało na całego, ale dlaczego mam tak przerażające lęki o schizo i opętanie ? Cały czas mam takie poczucie. MASAKRA.
![]()
-
Rixa
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 21
- Rejestracja: 7 sierpnia 2022, o 18:01
Tak na nerwiceAgaAga123 pisze: ↑17 listopada 2024, o 09:33A czy mama bierze ten lek również na nerwice ?Rixa pisze: ↑14 listopada 2024, o 16:56Nie brałam ale moja mama go bierze już dość długo a jest na punkcie leków totalnie zeschizowana nic nie weźmie nowego do tego ma uczulenia na niektóre leki a ten toleruje dość dobrze.AgaAga123 pisze: ↑14 listopada 2024, o 12:35Witam czy lek perazin jest bezpiecznym lekiem przy diagnozie nerwicy lękowej? Boję się tego leku ulotka mnie przeraża i skutki uboczne. I czy ogonie neuroleptyki są bezpieczne? Moje pierwsza diagnoza była taka że to nerwica lękowa z epizodami depresji, teraz że zaburzenia lękowe z natręctwami. Jako takich natręctw nie mam tylko to że boję się że to nie nerwica tylko jakaś inna choroba a najbardziej boję się tej całej schizofrenii. Albo że te leki coś mi w głowie pomieszają…
-
Kajter
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 151
- Rejestracja: 18 maja 2017, o 10:16
Siema. Mam ciezki okres ostatnio i pisze zeby sie wyzalic.
Jestem hipohondrykiem ale od dluzszego czasu jakos dawalem sobie rade bez wkrecania i objawow.
Ostatnio mam wiele dziwnych objawowo, ktore zaczynaja powodowac niepokoj. Powiedzcie mi czy to normalne.
Wewnetrzne drganie jednego i tego samego ciagle miesnia w nodze.
Dusznosci.
Uczucie wysokiego ciśnienia w glowie i pojawiajacy sie wtedy szum w prawym uchu ktory pulsuje. Uczucie to pojawia sie wieczorami.
Dodatkowo szybko urosly mi dwa guzki pod skora. Wygladaja jak wlokniaki.
Niedawno tez dwa razy zdarzylo sie ze zapomnialem nazwy miejscowości ktore sasiaduja z moim miastem. Jest to dosc dziwne.
Te wszystkie objawy nie daja mi spokoju. Przypisuje sobie od razu kilka chorob od SLA po jakiegos raka. Nie wiem czy robic jakies badania czy przeczekac.
Jestem hipohondrykiem ale od dluzszego czasu jakos dawalem sobie rade bez wkrecania i objawow.
Ostatnio mam wiele dziwnych objawowo, ktore zaczynaja powodowac niepokoj. Powiedzcie mi czy to normalne.
Wewnetrzne drganie jednego i tego samego ciagle miesnia w nodze.
Dusznosci.
Uczucie wysokiego ciśnienia w glowie i pojawiajacy sie wtedy szum w prawym uchu ktory pulsuje. Uczucie to pojawia sie wieczorami.
Dodatkowo szybko urosly mi dwa guzki pod skora. Wygladaja jak wlokniaki.
Niedawno tez dwa razy zdarzylo sie ze zapomnialem nazwy miejscowości ktore sasiaduja z moim miastem. Jest to dosc dziwne.
Te wszystkie objawy nie daja mi spokoju. Przypisuje sobie od razu kilka chorob od SLA po jakiegos raka. Nie wiem czy robic jakies badania czy przeczekac.
-
Queenie
- Nowy Użytkownik
- Posty: 5
- Rejestracja: 26 września 2024, o 19:10
Cześć wszystkim
Jestem tutaj pierwszy raz i pewnie nie ostatni
Muszę się Wam wygadać bo duszę się w środku. Jakiś czas temu dostałam prawdopodobnie ataku paniki, co na początku wyglądało na zawał bo wystąpiło uderzenie gorąca, bol glowy, drętwienie lewej strony ciała, wysokie ciśnienie, ucisk w klatce, zawroty glowy, zaburzenia chodu i widzenia. Skończyło się oczywiście na wezwaniu pogotowia bo przecież NA PEWNO umieram! No i co? No i nic, przyjechało pogotowie, reakcje neurologiczne ok, ekg ok, cukier lekko podwyższony ale u mnie to norma bo mam insulinooporność i w sumie ratownik stwierdził że pewnie się mocno zestresowałam i tym bardziej nakreciłam spiralę w organizmie. No ok, na kilka tygodni był spokój. Zaczęło się znowu coś dziać w mojej glowie, bo od ok miesiąca wrocily niektore objawy, mianowicie bole głowy, zawroty, uczucie ucisk w głowie, uczucie jakbym była nie wiem, pijana? Odurzona? Nudnosci i ucisk w gardle. Oczywiście teraz jestem na etapie guza mozgu...
wczoraj dostałam od neurologa skierowanie na rezonans glowy z kontrastem aby wykluczyć jakieś poważne choroby i od tego momentu nie mogę myśleć o niczym innym jak o rezonansie i o tym że na pewno mam guza i nie mogę wytrzymać sama ze sobą i swoimi negatywnymi myślami. Doradźcie proszę jak uspokoić te myśli chociaz na chwilę, bo idzie zwariować. Pozdrawiam 
-
Matthew98
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 23
- Rejestracja: 18 września 2024, o 07:53
Witam, czy możliwe jest że nerwica uwzięła się na jedną stronę ciała, mowa o bólu prawej stopy, czasami całej nogi, lewej ręki, czasami kłucie w oku, drętwienie policzka, uczucie czegoś w głowie jakby ucisk…
Czy ktoś miał podobne objawy?
Czy takie objawy mogą być od zwyrodnień kręgosłupa, nacisku czegoś na nerwy? Po zdjęciu tyg kręgosłupa lędźwiowego wykryto u mnie kregozmyk, czyli delikatnie zwyrodnienie
Czy ktoś miał podobne objawy?
Czy takie objawy mogą być od zwyrodnień kręgosłupa, nacisku czegoś na nerwy? Po zdjęciu tyg kręgosłupa lędźwiowego wykryto u mnie kregozmyk, czyli delikatnie zwyrodnienie
-
Kajter
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 151
- Rejestracja: 18 maja 2017, o 10:16
Ja mam czasem takie bole. Zazwyczaj lewa strona ciala. Ogolnie to nie wiem czy to przez nerwice czy cos innego.Matthew98 pisze: ↑22 listopada 2024, o 13:54Witam, czy możliwe jest że nerwica uwzięła się na jedną stronę ciała, mowa o bólu prawej stopy, czasami całej nogi, lewej ręki, czasami kłucie w oku, drętwienie policzka, uczucie czegoś w głowie jakby ucisk…
Czy ktoś miał podobne objawy?
Czy takie objawy mogą być od zwyrodnień kręgosłupa, nacisku czegoś na nerwy? Po zdjęciu tyg kręgosłupa lędźwiowego wykryto u mnie kregozmyk, czyli delikatnie zwyrodnienie
-
Kajter
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 151
- Rejestracja: 18 maja 2017, o 10:16
Jedyne co mozesz zrobic to czekac na wyniki i nie czytac internetu.Queenie pisze: ↑22 listopada 2024, o 10:18Cześć wszystkimJestem tutaj pierwszy raz i pewnie nie ostatni
Muszę się Wam wygadać bo duszę się w środku. Jakiś czas temu dostałam prawdopodobnie ataku paniki, co na początku wyglądało na zawał bo wystąpiło uderzenie gorąca, bol glowy, drętwienie lewej strony ciała, wysokie ciśnienie, ucisk w klatce, zawroty glowy, zaburzenia chodu i widzenia. Skończyło się oczywiście na wezwaniu pogotowia bo przecież NA PEWNO umieram! No i co? No i nic, przyjechało pogotowie, reakcje neurologiczne ok, ekg ok, cukier lekko podwyższony ale u mnie to norma bo mam insulinooporność i w sumie ratownik stwierdził że pewnie się mocno zestresowałam i tym bardziej nakreciłam spiralę w organizmie. No ok, na kilka tygodni był spokój. Zaczęło się znowu coś dziać w mojej glowie, bo od ok miesiąca wrocily niektore objawy, mianowicie bole głowy, zawroty, uczucie ucisk w głowie, uczucie jakbym była nie wiem, pijana? Odurzona? Nudnosci i ucisk w gardle. Oczywiście teraz jestem na etapie guza mozgu...
wczoraj dostałam od neurologa skierowanie na rezonans glowy z kontrastem aby wykluczyć jakieś poważne choroby i od tego momentu nie mogę myśleć o niczym innym jak o rezonansie i o tym że na pewno mam guza i nie mogę wytrzymać sama ze sobą i swoimi negatywnymi myślami. Doradźcie proszę jak uspokoić te myśli chociaz na chwilę, bo idzie zwariować. Pozdrawiam
![]()
-
Zaburzona_0na
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 113
- Rejestracja: 10 października 2024, o 18:11
Nerwicowcy mają podwyższony puls zazwyczaj , ja mam 80-70 i to przy tabletkach na obniżenie pulsu - pani Kardiolog powiedziała mi że fizycznie mojemu sercu nic nie dolega ale ze bez tabletek potrafiłam mieć 110-120 to powiedziała że dla mojego spokoju lepiej brać
-
Zaburzona_0na
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 113
- Rejestracja: 10 października 2024, o 18:11
Hej , mam podobnie ostatnio ...Kajter pisze: ↑21 listopada 2024, o 23:06Siema. Mam ciezki okres ostatnio i pisze zeby sie wyzalic.
Jestem hipohondrykiem ale od dluzszego czasu jakos dawalem sobie rade bez wkrecania i objawow.
Ostatnio mam wiele dziwnych objawowo, ktore zaczynaja powodowac niepokoj. Powiedzcie mi czy to normalne.
Wewnetrzne drganie jednego i tego samego ciagle miesnia w nodze.
Dusznosci.
Uczucie wysokiego ciśnienia w glowie i pojawiajacy sie wtedy szum w prawym uchu ktory pulsuje. Uczucie to pojawia sie wieczorami.
Dodatkowo szybko urosly mi dwa guzki pod skora. Wygladaja jak wlokniaki.
Niedawno tez dwa razy zdarzylo sie ze zapomnialem nazwy miejscowości ktore sasiaduja z moim miastem. Jest to dosc dziwne.
Te wszystkie objawy nie daja mi spokoju. Przypisuje sobie od razu kilka chorob od SLA po jakiegos raka. Nie wiem czy robic jakies badania czy przeczekac.![]()
-
Pawlo41
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 71
- Rejestracja: 7 października 2023, o 13:41
Ja dzisiaj mam po obudzeniu 84.Zaburzona_0na pisze: ↑22 listopada 2024, o 23:51Nerwicowcy mają podwyższony puls zazwyczaj , ja mam 80-70 i to przy tabletkach na obniżenie pulsu - pani Kardiolog powiedziała mi że fizycznie mojemu sercu nic nie dolega ale ze bez tabletek potrafiłam mieć 110-120 to powiedziała że dla mojego spokoju lepiej brać![]()
-
Bezsenność
- Nowy Użytkownik
- Posty: 16
- Rejestracja: 12 listopada 2024, o 18:50
Hejka, mam podobne objawy po bardzo silnym epizodzie nerwicowym. To coś jak derealizacja. W ten sposób mózg radzi sobie z odcięciem się od emocji. Niektórym to mija, gdy mija czynnik stresowy, po terapii lub po lekach przeciwlękowych. Miałam robiony rezonans magnetyczny głowy 4 lata temu, bo nerwica u mnie zaczęła się od lewej strony, potem też miałam derealizację. Wtedy rezonans nic nie wniósł. Sprawdź, czy są sytuacje, które potęgują to uczucie „bycia pijanym”, bo u mnie to jest np. Na zakupach, zatłoczonych miejscach lub gdy spotkam się z kimś ze znajomych czy dalsza rodziną i z nimi rozmawiam. Mam tak, jak się wkurzę, jak się zestresuję itd. Mózg blokuje się, nie chce się dłużej już stresować i włącza swoją „otoczkę”. Mam też błyski przed oczami gdy zgasną światła. Tym razem też sobie wkręciłam, że może to guz mózgu i umieram, ale dziwne, że guz mózgu aktywuje się akurat w sytuacjach wzmożonej pracy mózgu podczas odczuwania emocjiQueenie pisze: ↑22 listopada 2024, o 10:18Cześć wszystkimJestem tutaj pierwszy raz i pewnie nie ostatni
Muszę się Wam wygadać bo duszę się w środku. Jakiś czas temu dostałam prawdopodobnie ataku paniki, co na początku wyglądało na zawał bo wystąpiło uderzenie gorąca, bol glowy, drętwienie lewej strony ciała, wysokie ciśnienie, ucisk w klatce, zawroty glowy, zaburzenia chodu i widzenia. Skończyło się oczywiście na wezwaniu pogotowia bo przecież NA PEWNO umieram! No i co? No i nic, przyjechało pogotowie, reakcje neurologiczne ok, ekg ok, cukier lekko podwyższony ale u mnie to norma bo mam insulinooporność i w sumie ratownik stwierdził że pewnie się mocno zestresowałam i tym bardziej nakreciłam spiralę w organizmie. No ok, na kilka tygodni był spokój. Zaczęło się znowu coś dziać w mojej glowie, bo od ok miesiąca wrocily niektore objawy, mianowicie bole głowy, zawroty, uczucie ucisk w głowie, uczucie jakbym była nie wiem, pijana? Odurzona? Nudnosci i ucisk w gardle. Oczywiście teraz jestem na etapie guza mozgu...
wczoraj dostałam od neurologa skierowanie na rezonans glowy z kontrastem aby wykluczyć jakieś poważne choroby i od tego momentu nie mogę myśleć o niczym innym jak o rezonansie i o tym że na pewno mam guza i nie mogę wytrzymać sama ze sobą i swoimi negatywnymi myślami. Doradźcie proszę jak uspokoić te myśli chociaz na chwilę, bo idzie zwariować. Pozdrawiam
![]()
-
PanMichał
- Nowy Użytkownik
- Posty: 4
- Rejestracja: 23 listopada 2024, o 14:01
Dzień dobry, to mój pierwszy post, dlatego na początku przedstawię się: Michał, lat 43, do niedawna całkiem zadowolony z życia człowiek, partner wspaniałej kobiety, opiekun równie cudownego psa i kota.
Do niedawna, bo na początku września wszystko się zmieniło. Podczas prysznica zauważyłem u siebie niewielkie zgrubienie w pachwinie. Na początku myślałem, że to przepuklina, z racji trenowania przez mnie poważnie na siłowni. Oczywiście bardzo mocno mnie to zestresowało – szczególnie, że planowałem start w zawodach sportowych i pokrzyżowało to moje plany. Przez jakiś czas bałem się nawet, że nie będę mógł dalej ćwiczyć, co jeszcze potęgowało stres.
Oczywiście zacząłem diagnozować się w internecie i szybko wywnioskowałem, że to nie przepuklina, a węzeł chłonny, czyli główny objaw chłoniaka.
W międzyczasie, wracając pociągiem z wizyty od mojej Mamy, której zwierzyłem się z moich obaw, zauważyłem ból w plecach na wysokości klatki piersiowej, lekko promieniujący wzdłuż żeber. Sądzę, że czułem go już wcześniej, ale po prostu ignorowałem go zajęty życiem.
No i zaczęła się gehenna. Zacząłem biegać po domu i ogrodzie i krzyczeć, padałem na ziemię, nie mogłem spać, budziłem się w nocy i płakałem – klasyczne objawy ataków paniki, jak sądzę.
Bałem się śmierci, bólu, tego, że stracę życie i bliskich, których kocham.
Tak, stałem się nie do zniesienia.
Cały czas szukałem u siebie tego bólu pleców. Do tego zacząłem czuć jakieś uwieranie pod lewym żebrem, w pozycji siedzącej. Z tego powodu zacząłem robić wszystko, by tylko nie zajmować tej pozycji. Bałem się tak prozaicznej czynności, jak siadanie.
Odważyłem się jednak, by udać się do lekarza i podzielić moimi obawami. Ten sprawdził palpacyjnie mój węzeł i potwierdził, że jest nieco powiększony, ale ruchomy, więc przyczyna tego powiększenia jest pewnie inna, niż nowotworowa. Dał mi jednak skierowanie na USG. Badanie to wykazało jedynie lekkie powiększenie w połączeniu z nieco zatartą strukturą.
Dla pewności lekarz kazał mi wykonać jeszcze morfologię z CRP oraz badanie moczu i RTG klatki piersiowej. Badania laboratoryjne wyszły bardzo dobrze, w RTG znalezione niewielkie zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa, w płucach nic niepokojącego.
Na jakiś czas był spokój, ale te plecy i żebra nie dawały mi spokoju.
Po jakimś czasie dzień zaczynał się od myśli "kiedy zaczną mnie boleć" i oczekiwania na początek tego bólu. Zwykle oczywiście przychodził. Ból nie był na tyle mocny, by wymagać ode mnie zażywania środków przeciwbólowych, ale wystarczający, by pogłębiać mój lęk i utrudniać funkcjonowanie.
Wróciłem do treningów, ale właściwie każdy trening był połączony ze sprawdzaniem, czy i jak mnie boli w danym ćwiczeniu. Moja partnerka zaczęła zauważać, że przy każdej okazji, szczególnie przy stole, odruchowo macam region połączenia klatki piersiowej i mięśni brzucha.
I w zeszłym tygodniu nadeszła kulminacja. Szukając potencjalnych przyczyn mojego dyskomfortu w internecie znalazłem informację, że ból i dyskomfort w nadbrzuszu, pod lewym żebrem, daje rak trzustki i że nowotwór ten potrafi promieniować swoim bólem także na plecy, czasem "udając" dyskopatię.
Jak się pewnie domyślacie, mój strach od razu zogniskował się na trzustce i najbardziej przerażającym dla mnie nowotworze (także z racji paru znanych osób, które bardzo ceniłem, a które na niego zmarły).
Ból pleców i żeber się nasilił, pojawiły się problemy z apetytem.
Wcześniej miałem obawy przed siedzeniem, teraz boję się położyć na plecach, ponieważ czuję wtedy narastający, rozlany ból pleców – prawdopodobnie także dlatego, że wyczytałem o nim w sieci, bo nie przypominam sobie takiej dolegliwości wcześniej.
Boję się jedzenia, ponieważ po nim czekam, kiedy zacznie boleć mnie brzuch i ogólnie: kiedy poczuję się źle.
Kilka dni temu ja, który świetnie śpi, zacząłem wybudzać się w nocy, szukając u siebie bólu pleców i żeber/okolic brzucha. Nie wiem już sam, budzę się z bólu, czy ze strachu przed tym, że się pojawi, ale nie daję tym spać mojej partnerce. Co oczywiście sprawia, że jest mi z tym jeszcze gorzej.
Znalazłem w sobie na tyle determinacji, by jeszcze raz pójść do lekarza, i podzielić się z nim moimi obawami. Ten dał mi, pewnie także dla własnego świętego spokoju, skierowanie na badania krwi oraz USG jamy brzusznej. USG mam 3.12, badania krwi już zrobiłem, wyszło na nich:
Amylaza trzustkowa: 22 (norma <=53)
GGTP: 21 (norma <=60)
Antygen CA-19-9: 4,41 (norma < 37)
Uspokoiło mnie to na parę godzin. Potem znowu słabo nieprzespana noc i kolejne, jeszcze gorsze.
Teoretycznie wynik Antygenu powinien mnie w jakiejś mierze uspokoić, ale tak nie jest.
Pisząc tego posta czuję mocny ból całych pleców, kończąc to włącza mi się ten szczypiący, drapiący dyskomfort na skraju żeber.
Bliscy powtarzają mi, że mój strach jest całkowicie nieuzasadniony, bo przy raku trzustki w bolesnym stadium miałbym zupełnie inne wyniki badań i ogólne samopoczucie, a to co czuję, to normalne nerwobóle powstałe wskutek stresu i nerwicy, jaką wywołały.
Dziękuję Wam za przeczytanie tego przydługiego wywodu i z góry dziękuję za odpowiedź: czy faktycznie to nerwica i moje obawy są raczej bezpodstawne?
Nie potrafię niestety już obiektywnie przeanalizować faktów, jakie Wam powyżej przedstawiłem.
Jeśli coś jest niejasne, postaram się to doprecyzować.
I przesyłam Wam dużo ciepła i tyle optymizmu, ile potrafię teraz z siebie wykrzesać. Trzymajcie się!
Do niedawna, bo na początku września wszystko się zmieniło. Podczas prysznica zauważyłem u siebie niewielkie zgrubienie w pachwinie. Na początku myślałem, że to przepuklina, z racji trenowania przez mnie poważnie na siłowni. Oczywiście bardzo mocno mnie to zestresowało – szczególnie, że planowałem start w zawodach sportowych i pokrzyżowało to moje plany. Przez jakiś czas bałem się nawet, że nie będę mógł dalej ćwiczyć, co jeszcze potęgowało stres.
Oczywiście zacząłem diagnozować się w internecie i szybko wywnioskowałem, że to nie przepuklina, a węzeł chłonny, czyli główny objaw chłoniaka.
W międzyczasie, wracając pociągiem z wizyty od mojej Mamy, której zwierzyłem się z moich obaw, zauważyłem ból w plecach na wysokości klatki piersiowej, lekko promieniujący wzdłuż żeber. Sądzę, że czułem go już wcześniej, ale po prostu ignorowałem go zajęty życiem.
No i zaczęła się gehenna. Zacząłem biegać po domu i ogrodzie i krzyczeć, padałem na ziemię, nie mogłem spać, budziłem się w nocy i płakałem – klasyczne objawy ataków paniki, jak sądzę.
Bałem się śmierci, bólu, tego, że stracę życie i bliskich, których kocham.
Tak, stałem się nie do zniesienia.
Cały czas szukałem u siebie tego bólu pleców. Do tego zacząłem czuć jakieś uwieranie pod lewym żebrem, w pozycji siedzącej. Z tego powodu zacząłem robić wszystko, by tylko nie zajmować tej pozycji. Bałem się tak prozaicznej czynności, jak siadanie.
Odważyłem się jednak, by udać się do lekarza i podzielić moimi obawami. Ten sprawdził palpacyjnie mój węzeł i potwierdził, że jest nieco powiększony, ale ruchomy, więc przyczyna tego powiększenia jest pewnie inna, niż nowotworowa. Dał mi jednak skierowanie na USG. Badanie to wykazało jedynie lekkie powiększenie w połączeniu z nieco zatartą strukturą.
Dla pewności lekarz kazał mi wykonać jeszcze morfologię z CRP oraz badanie moczu i RTG klatki piersiowej. Badania laboratoryjne wyszły bardzo dobrze, w RTG znalezione niewielkie zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa, w płucach nic niepokojącego.
Na jakiś czas był spokój, ale te plecy i żebra nie dawały mi spokoju.
Po jakimś czasie dzień zaczynał się od myśli "kiedy zaczną mnie boleć" i oczekiwania na początek tego bólu. Zwykle oczywiście przychodził. Ból nie był na tyle mocny, by wymagać ode mnie zażywania środków przeciwbólowych, ale wystarczający, by pogłębiać mój lęk i utrudniać funkcjonowanie.
Wróciłem do treningów, ale właściwie każdy trening był połączony ze sprawdzaniem, czy i jak mnie boli w danym ćwiczeniu. Moja partnerka zaczęła zauważać, że przy każdej okazji, szczególnie przy stole, odruchowo macam region połączenia klatki piersiowej i mięśni brzucha.
I w zeszłym tygodniu nadeszła kulminacja. Szukając potencjalnych przyczyn mojego dyskomfortu w internecie znalazłem informację, że ból i dyskomfort w nadbrzuszu, pod lewym żebrem, daje rak trzustki i że nowotwór ten potrafi promieniować swoim bólem także na plecy, czasem "udając" dyskopatię.
Jak się pewnie domyślacie, mój strach od razu zogniskował się na trzustce i najbardziej przerażającym dla mnie nowotworze (także z racji paru znanych osób, które bardzo ceniłem, a które na niego zmarły).
Ból pleców i żeber się nasilił, pojawiły się problemy z apetytem.
Wcześniej miałem obawy przed siedzeniem, teraz boję się położyć na plecach, ponieważ czuję wtedy narastający, rozlany ból pleców – prawdopodobnie także dlatego, że wyczytałem o nim w sieci, bo nie przypominam sobie takiej dolegliwości wcześniej.
Boję się jedzenia, ponieważ po nim czekam, kiedy zacznie boleć mnie brzuch i ogólnie: kiedy poczuję się źle.
Kilka dni temu ja, który świetnie śpi, zacząłem wybudzać się w nocy, szukając u siebie bólu pleców i żeber/okolic brzucha. Nie wiem już sam, budzę się z bólu, czy ze strachu przed tym, że się pojawi, ale nie daję tym spać mojej partnerce. Co oczywiście sprawia, że jest mi z tym jeszcze gorzej.
Znalazłem w sobie na tyle determinacji, by jeszcze raz pójść do lekarza, i podzielić się z nim moimi obawami. Ten dał mi, pewnie także dla własnego świętego spokoju, skierowanie na badania krwi oraz USG jamy brzusznej. USG mam 3.12, badania krwi już zrobiłem, wyszło na nich:
Amylaza trzustkowa: 22 (norma <=53)
GGTP: 21 (norma <=60)
Antygen CA-19-9: 4,41 (norma < 37)
Uspokoiło mnie to na parę godzin. Potem znowu słabo nieprzespana noc i kolejne, jeszcze gorsze.
Teoretycznie wynik Antygenu powinien mnie w jakiejś mierze uspokoić, ale tak nie jest.
Pisząc tego posta czuję mocny ból całych pleców, kończąc to włącza mi się ten szczypiący, drapiący dyskomfort na skraju żeber.
Bliscy powtarzają mi, że mój strach jest całkowicie nieuzasadniony, bo przy raku trzustki w bolesnym stadium miałbym zupełnie inne wyniki badań i ogólne samopoczucie, a to co czuję, to normalne nerwobóle powstałe wskutek stresu i nerwicy, jaką wywołały.
Dziękuję Wam za przeczytanie tego przydługiego wywodu i z góry dziękuję za odpowiedź: czy faktycznie to nerwica i moje obawy są raczej bezpodstawne?
Nie potrafię niestety już obiektywnie przeanalizować faktów, jakie Wam powyżej przedstawiłem.
Jeśli coś jest niejasne, postaram się to doprecyzować.
I przesyłam Wam dużo ciepła i tyle optymizmu, ile potrafię teraz z siebie wykrzesać. Trzymajcie się!
