Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Masz wątpliwości dotyczace objawów? Omawiamy je, opisujemy
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 5
- Rejestracja: 3 lutego 2023, o 15:01
Hej, jestem ciekaw co o tym myślicie. Ostatnimi czasy miałem konsultacje z Psychologiem i Psychoterapeutą i ci stwierdzili u mnie OCD. Miałem dzisiaj myśl, moim zdaniem natrętną. To było tak:
1. Obraz/myśl ze popycham kogoś kto stoi obok mnie (akurat ktoś stał)
2. Później myśl coś w stylu: "gdybym się nie opierał, to mógłbym to zrobić, wystarczyłoby się nie opierać"
3. Skupilem się na niej i "mieliłem to w głowie" "badałem" przez moment aż coś urosło we mnie do tego poziomu, że bałem się że jak tak dalej pójdzie to to zrobię
4. "Uciekłem" do innego pomieszczenia w obawie, że to się stanie bo to tak urosło w mojej głowie.
Czy mieliście tak w natrętnych myślach? Czy to jest ten mechanizm, że nadając jej znaczenie, one rosną z głupoty do rangi "problemów" w naszej głowie?
Z góry dziękuję za odpowiedź.
Dodam jeszcze co już miałem:
Bałem się że jestem chory na raka i stwardnienie rozsiane i wiele innych chorób, bałem się że świat to matrix, sprawdzałem krany i drzwi 10 razy zanim wychodziłem z domu i szedłem spać, bałem się że mam Schizofrenie, bałem się że jestem Narcyzem, bałem się że jestem Gejem - i tego wszystkiego już nie mam. Teraz mam inny problem.
1. Obraz/myśl ze popycham kogoś kto stoi obok mnie (akurat ktoś stał)
2. Później myśl coś w stylu: "gdybym się nie opierał, to mógłbym to zrobić, wystarczyłoby się nie opierać"
3. Skupilem się na niej i "mieliłem to w głowie" "badałem" przez moment aż coś urosło we mnie do tego poziomu, że bałem się że jak tak dalej pójdzie to to zrobię
4. "Uciekłem" do innego pomieszczenia w obawie, że to się stanie bo to tak urosło w mojej głowie.
Czy mieliście tak w natrętnych myślach? Czy to jest ten mechanizm, że nadając jej znaczenie, one rosną z głupoty do rangi "problemów" w naszej głowie?
Z góry dziękuję za odpowiedź.
Dodam jeszcze co już miałem:
Bałem się że jestem chory na raka i stwardnienie rozsiane i wiele innych chorób, bałem się że świat to matrix, sprawdzałem krany i drzwi 10 razy zanim wychodziłem z domu i szedłem spać, bałem się że mam Schizofrenie, bałem się że jestem Narcyzem, bałem się że jestem Gejem - i tego wszystkiego już nie mam. Teraz mam inny problem.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 17
- Rejestracja: 3 maja 2021, o 15:22
Ja miałam tak kiedyś, że przyszła myśl o skoczeniu z okna, później poczułam ogromny lęk i jakiś impuls, który mnie tam ciągnął do tego okna (jakbym miała ochotę to zrobić, ale nie chciałam tego naprawdę). Uciekłam do łazienki w obawie, że to się stanie. Później mi przeszło.NiecoSzary97 pisze: ↑3 lutego 2023, o 15:15Hej, jestem ciekaw co o tym myślicie. Ostatnimi czasy miałem konsultacje z Psychologiem i Psychoterapeutą i ci stwierdzili u mnie OCD. Miałem dzisiaj myśl, moim zdaniem natrętną. To było tak:
1. Obraz/myśl ze popycham kogoś kto stoi obok mnie (akurat ktoś stał)
2. Później myśl coś w stylu: "gdybym się nie opierał, to mógłbym to zrobić, wystarczyłoby się nie opierać"
3. Skupilem się na niej i "mieliłem to w głowie" "badałem" przez moment aż coś urosło we mnie do tego poziomu, że bałem się że jak tak dalej pójdzie to to zrobię
4. "Uciekłem" do innego pomieszczenia w obawie, że to się stanie bo to tak urosło w mojej głowie.
Czy mieliście tak w natrętnych myślach? Czy to jest ten mechanizm, że nadając jej znaczenie, one rosną z głupoty do rangi "problemów" w naszej głowie?
Z góry dziękuję za odpowiedź.
Dodam jeszcze co już miałem:
Bałem się że jestem chory na raka i stwardnienie rozsiane i wiele innych chorób, bałem się że świat to matrix, sprawdzałem krany i drzwi 10 razy zanim wychodziłem z domu i szedłem spać, bałem się że mam Schizofrenie, bałem się że jestem Narcyzem, bałem się że jestem Gejem - i tego wszystkiego już nie mam. Teraz mam inny problem.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 17
- Rejestracja: 3 maja 2021, o 15:22
Napiszcie czy Wy też tak macie, że łatwo jest Was wyprowadzić z równowagi? Mnie denerwuje każda najmniejsza pierdoła. Potrafię szybko wpaść w "szał" i już nie wiem czy to przez nerwicę tak się dzieje. Przeraża mnie ten kompletny brak cierpliwości do czegokolwiek, a przy małym dziecku muszę być spokojna, a często nie jestem..
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 138
- Rejestracja: 9 października 2022, o 18:18
To jest dokładnie ten mechanizm, o którym napisałeś.NiecoSzary97 pisze: ↑3 lutego 2023, o 15:15Hej, jestem ciekaw co o tym myślicie. Ostatnimi czasy miałem konsultacje z Psychologiem i Psychoterapeutą i ci stwierdzili u mnie OCD. Miałem dzisiaj myśl, moim zdaniem natrętną. To było tak:
1. Obraz/myśl ze popycham kogoś kto stoi obok mnie (akurat ktoś stał)
2. Później myśl coś w stylu: "gdybym się nie opierał, to mógłbym to zrobić, wystarczyłoby się nie opierać"
3. Skupilem się na niej i "mieliłem to w głowie" "badałem" przez moment aż coś urosło we mnie do tego poziomu, że bałem się że jak tak dalej pójdzie to to zrobię
4. "Uciekłem" do innego pomieszczenia w obawie, że to się stanie bo to tak urosło w mojej głowie.
Czy mieliście tak w natrętnych myślach? Czy to jest ten mechanizm, że nadając jej znaczenie, one rosną z głupoty do rangi "problemów" w naszej głowie?
Z góry dziękuję za odpowiedź.
Dodam jeszcze co już miałem:
Bałem się że jestem chory na raka i stwardnienie rozsiane i wiele innych chorób, bałem się że świat to matrix, sprawdzałem krany i drzwi 10 razy zanim wychodziłem z domu i szedłem spać, bałem się że mam Schizofrenie, bałem się że jestem Narcyzem, bałem się że jestem Gejem - i tego wszystkiego już nie mam. Teraz mam inny problem.
Nic dodać, nic ująć.
Nie nadawać jej znaczenia, nie przywiązywać do niej wagi, nie dzieli włosa na czworo bo to tylko pogrąża i potęguje lęk.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 9
- Rejestracja: 29 sierpnia 2022, o 23:54
Kilka stron temu wyjawiłem, iż męczą mnie wątpliwości dotyczące mojej poczytalności oraz zdrowia neurologicznego i teraz coś nowego nie daje mi spokoju. Objawy dotyczą głównie mowy, sposobu wypowiadania się, swobody wypowiedzi itp.
Od kilku lat lat włączam nagrywanie rozmów w telefonie (powody dla jakich to robię przemilczę, ale nikomu z tego tytułu nie dzieje się krzywda) i towarzyszy temu pewien paradoks, bo czułem (i wciąż czuję) ogromną blokadę oraz lęk przed odsłuchiwaniem swojego głosu - od lat nagrywałem, przy zmianie telefonu zgrywałem na dysk i nigdy potem tego nie otwierałem. No i dzisiaj porządkując pliki, foldery trafiłem na ten folder i po podjęciu w pełni świadomej decyzji o przełamywaniu lęków włączyłem jakieś nagranie z 2018 roku. Dosłownie mnie zamurowało i przypomniał mi się jakiś filmik z YouTube, na którym wypowiadał się jakiś dorosły facet w kontekście jego życia z AUTYZMEM. Pojawił się ogromny lęk, bo mój głos brzmiał podobnie, tzn. monotonnie. Były tam też pauzy między wyrazami o nieregularnej długości, zacinanie się, odpowiadanie jednym słowem poprzedzone frazą "yyyyy....". Włączyłem inne nagranie, z innego okresu czasu i nie było lepiej - przykładowa rozmowa z ojcem, w której to on głownie mówił, a ja przy formułowaniu dłuższych zdań wypowiadałem jedno słowo szybciej, drugie wolniej, trzecie znowu szybciej. Już dzisiaj mam dość, bo myśl o posiadaniu autyzmu nie jest dla mnie świeża.
Czy można być 27-letnim człowiekiem z niezdiagnozowanym autyzmem, czy innym zaburzeniem z tego spektrum? Czy to kolejne zaniedbanie rodziców w procesie mojego dorastania? Próbuję sobie to jakoś racjonalizować, bo przecież maturę ustną z j. polskiego zdałem na 80% mimo już wtedy pewnego poziomu stresu. Wiem, że jeden objaw taki jak zaburzenie mowy nie może być podstawą do diagnozy zaburzenia, ale dzisiaj już nie mam siły na opisywanie kolejnych. Nie wiem, jeżeli osoby z mojego otoczenia, moja garstka znajomych odbiera mnie podobnie, tak jak ja dzisiaj siebie odebrałem to już się nie dziwię, że tych ludzi odpycham i jestem samotny.
Od kilku lat lat włączam nagrywanie rozmów w telefonie (powody dla jakich to robię przemilczę, ale nikomu z tego tytułu nie dzieje się krzywda) i towarzyszy temu pewien paradoks, bo czułem (i wciąż czuję) ogromną blokadę oraz lęk przed odsłuchiwaniem swojego głosu - od lat nagrywałem, przy zmianie telefonu zgrywałem na dysk i nigdy potem tego nie otwierałem. No i dzisiaj porządkując pliki, foldery trafiłem na ten folder i po podjęciu w pełni świadomej decyzji o przełamywaniu lęków włączyłem jakieś nagranie z 2018 roku. Dosłownie mnie zamurowało i przypomniał mi się jakiś filmik z YouTube, na którym wypowiadał się jakiś dorosły facet w kontekście jego życia z AUTYZMEM. Pojawił się ogromny lęk, bo mój głos brzmiał podobnie, tzn. monotonnie. Były tam też pauzy między wyrazami o nieregularnej długości, zacinanie się, odpowiadanie jednym słowem poprzedzone frazą "yyyyy....". Włączyłem inne nagranie, z innego okresu czasu i nie było lepiej - przykładowa rozmowa z ojcem, w której to on głownie mówił, a ja przy formułowaniu dłuższych zdań wypowiadałem jedno słowo szybciej, drugie wolniej, trzecie znowu szybciej. Już dzisiaj mam dość, bo myśl o posiadaniu autyzmu nie jest dla mnie świeża.
Czy można być 27-letnim człowiekiem z niezdiagnozowanym autyzmem, czy innym zaburzeniem z tego spektrum? Czy to kolejne zaniedbanie rodziców w procesie mojego dorastania? Próbuję sobie to jakoś racjonalizować, bo przecież maturę ustną z j. polskiego zdałem na 80% mimo już wtedy pewnego poziomu stresu. Wiem, że jeden objaw taki jak zaburzenie mowy nie może być podstawą do diagnozy zaburzenia, ale dzisiaj już nie mam siły na opisywanie kolejnych. Nie wiem, jeżeli osoby z mojego otoczenia, moja garstka znajomych odbiera mnie podobnie, tak jak ja dzisiaj siebie odebrałem to już się nie dziwię, że tych ludzi odpycham i jestem samotny.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 39
- Rejestracja: 3 czerwca 2015, o 15:42
Witam..mnie glowa boli smiesznie jakby wlosy rosly....ale tez I boli tylko na czubku.....mam zawroty...i oczywiscie strach...wyladowalam w szpitalu serce przebadane,.CT glowy czyli tomograf...wszystko ok...wszystkie wyniki krwi tez odziwo ok....na nerwice choruje 8 lat...juz prawie bylo dobrze to teraz ta glowa codziennie boli...no zobaczymy dostalam escitalopram 7,5 rano I hydroksyzyna w syropie...biore tez afobam...
- Hightower
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 389
- Rejestracja: 26 września 2022, o 20:22
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 156
- Rejestracja: 15 lipca 2022, o 16:47
Chłopie, uspokój się. Jak byk masz w badaniu Czy jest za wysokie czy nie, Strzałka do góry z oznaczenie H czyli za wysokie powyżej normy.
Jak hightower pisze wyżej, norma to 2-12. A w zasadzie to co laboratorium to inne normy. W diagnostyce mają 0-8
- tymbark92
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 346
- Rejestracja: 18 kwietnia 2015, o 05:40
Wg tego laboratorium norma to 3-10.
Co dziwne patrzylem na poprzednie wyniki krwi i mialem juz 2 w 2017r. potem bylo 4, znow 2, potem 7, 3...
Co ciekawe w poprzednim laboratorium w ktorym zawsze wyniki robilem nie ma nawet podanej wartosci minimalnej...
- Hightower
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 389
- Rejestracja: 26 września 2022, o 20:22
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 156
- Rejestracja: 15 lipca 2022, o 16:47
Powodem do zmartwień byłby wynik 2-3 cyfrowy.tymbark92 pisze: ↑4 lutego 2023, o 15:59Wg tego laboratorium norma to 3-10.
Co dziwne patrzylem na poprzednie wyniki krwi i mialem juz 2 w 2017r. potem bylo 4, znow 2, potem 7, 3...
Co ciekawe w poprzednim laboratorium w ktorym zawsze wyniki robilem nie ma nawet podanej wartosci minimalnej...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 156
- Rejestracja: 15 lipca 2022, o 16:47
Wtedy by oznaczało, ze Twój organizm z kimś się napierdala i przegrywa.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1
- Rejestracja: 29 marca 2021, o 15:07
Hej. Na wstępie zaznaczę że jestem nerwicowcem lękowcem już od kilku lat, a moje skłonności idą w stronę lęku o zdrowie. Czasem lekko rozdmuchuje jakieś dolegliwości cielesne i zaraz o tym zapominam, a czasem wpadam w błędne koło lękowe i kilka miesięcy walczę z objawami. Mam za sobą min. akcje z kontrolowaniem oddechu i dusznościami która trwała kilka miesięcy; Jakieś sytuacje typu dolegliwości jelitowe, badania u gastrologów i diagnoza jelita drażliwego - takie rzeczy już za mną. Mój spokój trwał ostatnie 2 lata, w międzyczasie wzięłam ślub, żyło mi się fajnie i przyjemnie.
Jednak ostatnimi czasy pojawił się u mnie dość stresujący okres w życiu, zaczęło mi towarzyszyć poczucie ciągłego lęku i smutku, w sumie czułam że wpadam w coś "czarnego i niefajnego" więc umówiłam się na wizytę do terapeutki do której chodziłam kiedyś na terapię. No i wyobraźcie sobie pewnego pięknego dnia coś tam zabołało w gardle, ja oczywiście sobie to gardło wymacałam, spędziłam dwie godziny szukając w googlu (byłam niczym w amoku) raków sraków itd. i od tego dnia zaczął się mój koszmar. Zrobiła mi się ta słynna gula w gardle, mam ją od 3 tygodni codziennie, czasem to gardło mnie boli, ściska, drży, pulsuje, cuda niewidy się dzieją w tym obrębie. Oczywiście w nocy i nad ranem czuję się dobrze, objawy przychodzą jakiś czas po rozbudzeniu. Czasem jak się zapomnę też nie czuję. Byłam u laryngologa, badania krwi, usg tarczycy - wszystko okej. Więcej badań nie robię gdyż wiem że tak można w nieskończoność a przecież to nie o to chodzi. Z jednej strony wiem i czuję że to żadna ukryta choroba ale chwilę potem przychodzą mi te myśli - Jak to możliwe i czy to możliwe, żeby mieć bóle, ściskania gardła od nerwicy? Dzień w dzień? i wtedy oczywiście płacz, ścisk się nasila i błędne koło trwa.
Czy mieliście objawy somatyczne które trwały codziennie, mimo że byliście zupełnie zdrowi? Czy myślicie że sama się nakręcam zamiast odpuścić i zaakceptować?
Pierwszy raz osmieliłam się napisać na forum, do tej pory tylko czytałam, zdecydowałam się bo chyba przydałoby mi się wsparcie ludzi którzy wiedzą co mogę przeżywać.
z góry dziękuje za odpowiedź
Jednak ostatnimi czasy pojawił się u mnie dość stresujący okres w życiu, zaczęło mi towarzyszyć poczucie ciągłego lęku i smutku, w sumie czułam że wpadam w coś "czarnego i niefajnego" więc umówiłam się na wizytę do terapeutki do której chodziłam kiedyś na terapię. No i wyobraźcie sobie pewnego pięknego dnia coś tam zabołało w gardle, ja oczywiście sobie to gardło wymacałam, spędziłam dwie godziny szukając w googlu (byłam niczym w amoku) raków sraków itd. i od tego dnia zaczął się mój koszmar. Zrobiła mi się ta słynna gula w gardle, mam ją od 3 tygodni codziennie, czasem to gardło mnie boli, ściska, drży, pulsuje, cuda niewidy się dzieją w tym obrębie. Oczywiście w nocy i nad ranem czuję się dobrze, objawy przychodzą jakiś czas po rozbudzeniu. Czasem jak się zapomnę też nie czuję. Byłam u laryngologa, badania krwi, usg tarczycy - wszystko okej. Więcej badań nie robię gdyż wiem że tak można w nieskończoność a przecież to nie o to chodzi. Z jednej strony wiem i czuję że to żadna ukryta choroba ale chwilę potem przychodzą mi te myśli - Jak to możliwe i czy to możliwe, żeby mieć bóle, ściskania gardła od nerwicy? Dzień w dzień? i wtedy oczywiście płacz, ścisk się nasila i błędne koło trwa.
Czy mieliście objawy somatyczne które trwały codziennie, mimo że byliście zupełnie zdrowi? Czy myślicie że sama się nakręcam zamiast odpuścić i zaakceptować?
Pierwszy raz osmieliłam się napisać na forum, do tej pory tylko czytałam, zdecydowałam się bo chyba przydałoby mi się wsparcie ludzi którzy wiedzą co mogę przeżywać.
z góry dziękuje za odpowiedź
