Witajsarenqaaa pisze: ↑27 grudnia 2022, o 19:51Witajcie!
Pierwszy raz D/D złapało mnie w 2016 roku po ataku paniki i przeszło po kilku miesiącach, między innymi dzięki czytaniu tego forum i zrozumieniu co mi dolega. Niestety 2 tyg temu powróciło pod wpływem stresów (szczególnie śmierci dziadka), przemęczenia i presji. Wiem na czym polega mechanizm D/D, wiem, że akceptacja to klucz do wyjścia z tego stanu. Przez te 2 tyg miałam już trochę przebłysków, były nawet 2 dni, które były praktycznie w całośći bez D/D jednak są pewne objawy, które nie dają mi spokoju i momentami zaczynam się nakrecać, że to coś gorszego, a mianowicie:
• Czuję jakbym straciła swoją osobowość, na logikę wiem wszystko, wiem co lubię ale nie mogę się wczuć w to emocjonalnie. Szczególnie najgorszym dla mnie objawem jest to, że nachodzą mnie natrętne myśli, zaczynam sie zastanawiać kim jestem i tak jakby tego nie czuję co od razu powoduje u mnie atak paniki.
• Jak próbuję pomyśleć o przyszłości to też ogarnia mnie lęk, bo tak jakby ciężko jest mi ją sobie wyobrazić
• Czuję jakbym utraciła sens życia - obiektywnie mam udane zycie - pracuję jako modelka, mam wspaniałego faceta z, którym mieszkam od 2 lat, cudownych znajomych. Normalnie jestem osobą, która kocha podróżować, lubi modę, żyje raczej aktywnie a teraz w zasadzie to wszystko przestało mi sprawiać przyjemność. Nie wycofałam sie z życia ale robiąc większość rzeczy, które lubię czuje tylko bezsens i pustkę.
Mam jeszcze oczywiście inne, typowe objawy D/D ale te dokuczają mi najbardziej. Wiem, że D/D utrzymuje się przez moje nakrecanie ale cieżko mi nie nakręcać się na objawy wymienione wyżej. Są momenty kiedy potrafię sie oderwać myślami, szczególnie jak wciągnę sie w rozmowę z kimś, czasami jak gdzieś wyjdę ze znajomymi ale jednak nadal ogólnie analizuję te objawy i strasznie sie na nie nakręcam. Moje pytanie brzmi: czy ktoś miał konkretnie te objawy, które wymieniłam i zaakceptował je w końcu zamiast się nakręcać? No i czy są one spowodowane tylko przed D/D czy to może coś innego?
Ja znowu się tu pojawiłem. Mimo chodzenia na terapie. Znowu szukam sensu wszystkiego. I nie znajduje go w niczym, mnie też nic kompletnie nie sprawia przyjemności, dosłownie nic. Znowu pojawił sie wędrujący ból całego ciała ( dosłownie całego ), tył głowy, klatka piersiowa, nawet ukłucia w odbycie ( bez kitu ) i krwią ( dosłownie ).
Mam zaburzenie już jakiś czas, nasiliło sie po śmierci Nagłej mojej siostry w maju. Nasilenie nastąpiło od czerwca - lipca. Do tego czasu mam większość badań zrobionych. I wszystko w normie.
Wczoraj wróciłem na terapie, bo czuje, ze mam kryzys i zaczynam znowu się nakręcać i skanować ciało.
Zrób sobie wszystkie możliwe badania, zeby wykluczyć choroby i zaakceptować, ze to wszystko jest na tle nerwowym ( zaakceptować zaburzenie lękowe ). Wiem, ze łatwo się pisze a ciężej to zrobić mimo tych wszystkich REALNYCH objawów. Ale innego wyjścia nie ma.