Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Masz wątpliwości dotyczace objawów? Omawiamy je, opisujemy

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
Hightower
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 389
Rejestracja: 26 września 2022, o 20:22

15 grudnia 2022, o 19:50

89Marcin89 pisze:
14 grudnia 2022, o 19:42
Kilka dni temu, nie wiem dlaczego po polozeniu się do łóżka na plecach zaczęło mi się kręcić w głowie. Po przekręceniu na prawy, cały czas wirowało, że musiałem się podnosić. Jedynie na lewym boku bylo spokojnie. (Podraznienie nerwu błędnego? Nie wiem) i słuchajcie. Dostałem takiego ataku paniki, że tragedia. Na następnym dzień, niepokój, lęk, bol glowy po lewej stronie, uczucia bycia pijanym, tak jakby się cały czas kręciło w głowie. Teraz mam LĘK PRZED POLOZENIEM sie do łóżka, żeby znowu się nie kręciło. I co? I jak się położę to pierwsze co jest walenie serca, i patrzenie w punkt na suficie czy znowu się kręci.
Kiedyś doświadczyłem czegoś podobnego. Właściwie dwukrotnie, w różnych momentach życia, w obu przypadkach trwało to jakiś tydzień lub dwa, potem sytuacja wracała do normy. Oczywiście fakt, że "też to miałem", nie oznacza jeszcze, że objawy miały identyczne źródło i wspólny mechanizm. W moim przypadku przyczyną był - uwaga - utrzymujący się od wielu miesięcy, chroniczny stres, seryjne zarywanie nocy i kilkutygodniowy okres mocno podniesionego ciśnienia, które wówczas doraźnie zbijałem captoprilem. Po wylądowaniu w łóżku zaczynał się helikopter i wrażenie, że materac dosłownie mnie wsysa w swoje czeluści. Generalnie z podobnym problemem borykają się często gęsto nałogowi gracze komputerowi - 18 godzin na dobę w pozycji siedzącej przez ileś tam dni w miesiącu przez rok, dwa lub trzy daje poważne nieraz problemy z układem sercowo-naczyniowym.

Tak czy owak - nie wiem, jaki mechanizm zadziałał u Ciebie i nie zamierzam przekonywać, że znam rozwiązanie Twojego problemu; nie wiem, jakie masz choroby współistniejące, jakie leki przyjmujesz i i co robiłeś w tygodniu poprzedzającym wystąpienie objawów (a to ważne). Sama nerwica z pewnością grillowała Cię na wolnym ogniu od dłuższej chwili, nawet jeśli wydawało Ci się, że dała Ci wolne. Mimo wszystko - poczytaj o hipotonii ortostatycznej i różnicach w ciśnieniu tętnicznym przy zmianie pozycji ciała (ciśnienie leci w dół przy pionizacji, w pozycji leżącej utrzymuje się nadciśnienie tętnicze). Nie zaszkodzi również sprawdzić poziom elektrolitów i zadbać o odpowiednie nawodnienie. Być może problem leży gdzieś tu.
zaburzony86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 2 maja 2015, o 22:07

16 grudnia 2022, o 16:29

Taka sytuacja. Od rana całkiem niezły dzień. Spałem dobrze. Poszedłem do pracy. Tam się nic takiego nie działo. Piątek na luzie.

Zazwyczaj jak siedzę w pracy to mam puls tak pomiędzy 80-90 i to jest ok. Natomiast dzisiaj ot tak bez żadnego powodu sprawdziłem na smartwatchu a tu 177! Co najlepsze nie czułem żadnych objawów. Zazwyczaj jak mam już tak ponad 100 to czuję to. Łomotanie serca. Jakieś takie inne trudne do sprecyzowania objawy. A tu nic! No ale po tym pomiarze to się zacząłem nakręcać i już naprawdę mieć wysoki puls.

Nie jest to pierwsze tego typu zdarzenie i biorę pod uwagę wadliwość pomiarów mojego smartwatcha. Wielokrotnie przyłapałem go na podawaniu wartości nie mających wiele wspólnego z rzeczywistością. Ale jednak skok pokazał!

Czy to w ogóle możliwe mieć taki wysoki puls i nie czuć? Toż to serce bije prawie trzy razy ja sekundę, a ja bym nie czuł nic? Żadnego dyskomfortu?

Miewa ktoś tak? ☹️
AngieNa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 138
Rejestracja: 9 października 2022, o 18:18

16 grudnia 2022, o 16:56

zaburzony86 pisze:
16 grudnia 2022, o 16:29
Taka sytuacja. Od rana całkiem niezły dzień. Spałem dobrze. Poszedłem do pracy. Tam się nic takiego nie działo. Piątek na luzie.

Zazwyczaj jak siedzę w pracy to mam puls tak pomiędzy 80-90 i to jest ok. Natomiast dzisiaj ot tak bez żadnego powodu sprawdziłem na smartwatchu a tu 177! Co najlepsze nie czułem żadnych objawów. Zazwyczaj jak mam już tak ponad 100 to czuję to. Łomotanie serca. Jakieś takie inne trudne do sprecyzowania objawy. A tu nic! No ale po tym pomiarze to się zacząłem nakręcać i już naprawdę mieć wysoki puls.

Nie jest to pierwsze tego typu zdarzenie i biorę pod uwagę wadliwość pomiarów mojego smartwatcha. Wielokrotnie przyłapałem go na podawaniu wartości nie mających wiele wspólnego z rzeczywistością. Ale jednak skok pokazał!

Czy to w ogóle możliwe mieć taki wysoki puls i nie czuć? Toż to serce bije prawie trzy razy ja sekundę, a ja bym nie czuł nic? Żadnego dyskomfortu?

Miewa ktoś tak? ☹️
Wywal tego smartwatcha, bo tylko Cię kusi do złego.
Moim zdaniem nie można mieć aż takiego pulsu i tego nie czuć🤷
zaburzony86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 2 maja 2015, o 22:07

16 grudnia 2022, o 17:14

Już i tak zrobiłem postępy. Zmieniłem tarczę na taka gdzie nie widać pulsu i muszę wchodzić w menu albo telefon by go sprawdzić. No ale jak widać to nie daje gwarancji sukcesu.
Lyliana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 10 grudnia 2020, o 21:15

16 grudnia 2022, o 18:00

Hej, ja jeszcze raz - zrobiłam sobie echo serca. Jest ok. Po badaniu puls zwolnił do normalnego 70-80 w spoczynku. Wyszly ślady niedomykalności zastawek ale ponoć nic się z tym nie robi i nie daje objawów.
Pytanie - od kilku dni mam uczucie nagłego wyczerpania. To jest coś takiego - siedzisz i nagle głowa leci, chce się spać, czuje się jak 5-latka która na siłę chce doczekać północy w sylwestra. Zwykle po południu... Czy nerwica powodowała komus takie nagłe wyczerpania?

I druga kwestia. Dziś z tego wszystkiego zmierzyłam ciśnienie - myślałam że kawa mnie rozbudzi. 122/65 - zaraz panika że za niskie rozkurczowe, za duża rozbieżność między jednym a drugim...
Co myślicie?

Jeszcze jedno - od kilku dni wieczorami robią mi się gorące, czerwone wnętrza dłoni. Czy to też łączyć z nerwami? Czasem puszcza po kilku minutach, czasem trzyma tak z pol godziny albo dłużej... :(
Awatar użytkownika
Hightower
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 389
Rejestracja: 26 września 2022, o 20:22

16 grudnia 2022, o 21:09

zaburzony86 pisze:
16 grudnia 2022, o 16:29
Zazwyczaj jak siedzę w pracy to mam puls tak pomiędzy 80-90 i to jest ok. Natomiast dzisiaj ot tak bez żadnego powodu sprawdziłem na smartwatchu a tu 177! Czy to w ogóle możliwe mieć taki wysoki puls i nie czuć? Toż to serce bije prawie trzy razy ja sekundę, a ja bym nie czuł nic? Żadnego dyskomfortu?
Błąd pomiaru, sprzęt do ponownego skalibrowania. Nie ma nawet sensu wchodzić w głębsze wyjaśnienia. Przy takim pulsie w pozycji siedzącej niemal rozsadziłoby Ci czajnik - na pewno byś to odczuł jako ekstremalnie nieklawe uczucie.
Awatar użytkownika
Hightower
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 389
Rejestracja: 26 września 2022, o 20:22

16 grudnia 2022, o 22:01

Lyliana pisze:
16 grudnia 2022, o 18:00
I druga kwestia. Dziś z tego wszystkiego zmierzyłam ciśnienie - myślałam że kawa mnie rozbudzi. 122/65 - zaraz panika że za niskie rozkurczowe, za duża rozbieżność między jednym a drugim...
Co myślicie?
Próbowałaś powtórzyć pomiar? Ten wygląda na raczej mocno przypadkowy.
Lyliana pisze:
16 grudnia 2022, o 18:00
Jeszcze jedno - od kilku dni wieczorami robią mi się gorące, czerwone wnętrza dłoni. Czy to też łączyć z nerwami? Czasem puszcza po kilku minutach, czasem trzyma tak z pol godziny albo dłużej... :(
Tak. Raz mogą być zimne i blade, raz będą przyjemnie ciepłe lub "gorące". Tak działa stres, w nerwicy mechanizm jest dodatkowo rozregulowany, więc możesz odczuwać rozpierające naprzemiennie ciepło/odrętwiające zimno. Na tym polegają nerwicowe parestezje (czucie opaczne), w dużym stopniu oparte na mechanizmach wazokonstrykcji i wazodylatacji (zwężania i rozszerzania naczyń krwionośnych).

W chronicznym stresie, w nerwicy, przy lęku wolnopłynącym i nie tylko, wrażeniem dominującym będą raczej "zimne stopy"/"zimne dłonie"/"zimny nos". Każdy z nas tego doświadczył niezliczoną ilość razy. Przy chronicznym stresie i przedłużąjącym się napięciu emocjonalnym mogą pojawić się skutki niedokrwienia kończyn, a więc i "niedożywienia" nerwów obwodowych - np. drętwienia, mrowienia.
onamag
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 15 listopada 2020, o 11:38

17 grudnia 2022, o 15:36

AgataAgata pisze:
11 grudnia 2022, o 21:40
Choruje na nerwicę już od 3 lat. Ale to co się wyprawia od czerwca napawa mnie wątpliwościami..zaczęło się nagle że zapomniałam, że przyjechałam samochodem. Potem nagle jakbym nie rozumiala mowy innych..zaczęłam zmieniać litery w wyrazach. Przy czytaniu przekręcalam wyrazy na inne..przy mówieniu też przekręcalam wyrazy na inne raz lepiej raz gorzej. Był moment kiedy pamięć trochę jakby wracała ale to było może z tydzień. Od miesiąca poprostu czuję jakbym moja głowa wogole logicznie nie myślała. Jakby wszystko wirowało, zlewalo mi się w całość..robiłam rezonans bez kontrastu i neurolog powiedziała że jest ok. Ale czy bez kontrastu może być wiarygodny przy nie których chorobach. Czuję się ciągle jakby mi wszystko się obracało. Czuję jakbym miała miec oczopląs w oczach..przez to ciągle mnie mdli. Ale najgorsze że ja czuję że nie ogarniam świata. Jakby mój mózg nie myślał. Ciągle po 3 razy pytam co ktoś do mnie mówi...bo jakbym nie rozumiala..wszystko zapominam. Wszystko jakby mi się w głowie zlewa. Zapominam o wizytach u lekarzach, zajęciach dzieci. Miesza nie się każdy dzień z każdym dniem jakby to była całość..nie potrafię grać w gry planszowe bo nie potrafię myśleć..wszystko mylę. Czasami nie wiem jak była ciepła woda w kranie jak zimna. Robię totalne głupoty bez powodu. Nie wiem który kurek gazu od którego palnika..nie potrafię sobie wyobrazić prostej rzeczy, przypomnieć jako jest dzień, co dziś miałam robic. Zapominam wszystko w sekundzie..po 5000 razy na dzień idę gdzieś i zapominam po co, biorę tel i zapominam co miałam w nim zrobić. Po 5 razy otwieram auto bo np drzwi się nie chcą otworzyć i myślę przymarzły. Za chwilę przypominam sobie że się zamknęły. Znowu się wracam. Otwieram z pilota i zamykam..za chwilę przypominam sobie że miałam wziąć. Rzeczy z auta. Poprostu zapominam sekundę w sekundę o wszystkim. Jakby wogole nie myślała. Próbuje mysleć. Skupić się ale nie potrafię . Plus szereg innych objawów się wiem że one są nerwicowe..ale ten objaw mnie martwi..czuję w głowie 24h na dobe mętlik..nie potrafię myśleć, nie wiem gdzie jestem, nie wiem co ktoś do mnie mówi..jakbym zwariowała..robię sobie wstyd. Chce powiedzieć do teściowej imię męża a mówię mój mąż..totalnie nie wiem co chce powiedzieć. Jedna wielka wariacja a głowie i odcięcie..martwię się strasznie tym 😥 i nie potrafię z tym żyć. Czuję się sama a swoim świecie..nie potrafię jakby skupić się na wzroku. Jakbym źle widziała..
Też przez to przeszłam około 8 lat temu. Zapominałam słów, czułam się zagubiona, zrobiłam rezonans, nic nie wykazało. Neurolog zasugerował wtedy wizytę u psychiatry, oczywiście zignorowałam heh... Zaszłam w ciążę i objawy przeszły same (oczywiście nastał czas na wszystkie lęki związane z ciążą ).
Patrycja84
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 20 grudnia 2022, o 11:19

20 grudnia 2022, o 11:55

Hej, jestem nowa na forum. W zaburzeniu już nie taka nowa :) Wszelkie somaty już przerabiałam i mnie nie już tak "wciągają", już wiem, że to nie zawał itp. Przeżyłam, więc to tylko lęk. Moim konikiem są teraz choroby psychiczne. Każda plamka, błysk, zobaczenie czegoś kątem oka powoduje, że się nakręcam. Już potrafię sobie wytłumaczyć, że przed zaburzeniem miałam milion takich sytuacji i to nic nie oznaczało, więc w miarę odpuszczam. Teraz pojawiło się coś nowego. Czasami bez powodu czuję zapach, np. pomarańczy albo świeżego chleba. Nie ma możliwości, aby to był realny zapach. Oczywiście się nakręcam. Wczoraj siedziałam w kuchni i wydawało mi się, że szafki są krzywe. Im bardziej patrzyłam tym bardziej wydawały mi się pochylone na bok. Do dzisiaj nie mogę się uspokoić, bo się nakręciłam, że to na pewno coś poważniejszego niż zaburzenie. Cały czas patrzę na ściany, czy są proste i oczywiście czasami wydają mi się pochylone lekko. Czy mój przerażony, znerwicowany mózg może mi takie sensacje fundować? Jak wyjść z zaburzenia skoro tak bardzo nie ufam własnym zmysłom? :)
Awatar użytkownika
89Marcin89
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: 8 października 2016, o 22:36

21 grudnia 2022, o 19:00

AngieNa pisze:
14 grudnia 2022, o 20:01
89Marcin89 pisze:
14 grudnia 2022, o 19:42
Jeśli ktoś ma ataki lub się "uspokoił" proszę o nie czytanie dalszej treści. Dla własnego dobra 😊 wyobraźcie sobie, że żyłem szczęśliwie przez ponad dwa lata. Brak objawów. Nic. Przeczytałem dużo książek, które bardzo mi pomogły, pomyślałem, że poradziłem sobie z calodniowymi lękami. Byłem tak szczęśliwy, że udało mi się to przezwyciężyć. Kilka dni temu, nie wiem dlaczego po polozeniu się do łóżka na plecach zaczęło mi się kręcić w głowie. Po przekręceniu na prawy, cały czas wirowało, że musiałem się podnosić. Jedynie na lewym boku bylo spokojnie. (Podraznienie nerwu błędnego? Nie wiem) i słuchajcie. Dostałem takiego ataku paniki, że tragedia. Na następnym dzień, niepokój, lęk, bol glowy po lewej stronie, uczucia bycia pijanym, tak jakby się cały czas kręciło w głowie. Teraz mam LĘK PRZED POLOZENIEM sie do łóżka, żeby znowu się nie kręciło. I co? I jak się położę to pierwsze co jest walenie serca, i patrzenie w punkt na suficie czy znowu się kręci. Miałem setki badań jak tkwiłem w tym błędnym kole, oczywiście nic nie wyszło. Wszystko wróciło. Wszystko jest tak jak kiedyś, dlatego wybaczcie, ale nie wierzę, że ta choroba nam odpuści, będzie z nami do śmierci, czy tego chcemy czy nie. Dlaczego tak myślę? Bo widzę... co się ze mną dzieje po takim czasie spokoju. I napisze więcej. Jest gorzej niż było...
Nie zgodzę się z Tobą. Być może dlatego, że nerwicę rozumiem jako koleiny myślenia, w które wpadamy kiedy przychodzi gorszy czas w naszym życiu.
Wyleczenie polega na tym, żeby z tych nerwicowych kolein przeskoczyć na właściwe tory. To, że uda nam się to zrobić, nie znaczy, że ta niewłaściwa ścieżka zniknie. Ona dalej będzie, ale cały myk polega na tym, żeby na nowo na nią nie wejść.
Ja żyłam bez większych objawów 10lat. 10lat spokoju, po ponad pół roku masakry. Teraz wróciło, bo jej na to pozwoliłam. Patrząc z perspektywy czasu za dużo wymagałam od siebie, byłam zmęczona fizycznie i psychicznie - dokładnie tak jak wspomniane 10 lat temu. Uważam, że gdybym zareagowała w porę, odpuściła i sama dała sobie żyć na luzie byłabym w innym, szczęśliwszym miejscu mojej świadomości😉
Jest tak jak mówisz. Jednak czuje się coraz gorzej. Z dnia na dzień jest źle. Tylko widocznie coś zmieniło rozwidlenie na torach i pociag wjechał znowu na te tory na których się nie powinien znaleźć 😊
Awatar użytkownika
89Marcin89
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: 8 października 2016, o 22:36

21 grudnia 2022, o 19:04

Hightower pisze:
15 grudnia 2022, o 19:50
89Marcin89 pisze:
14 grudnia 2022, o 19:42
Kilka dni temu, nie wiem dlaczego po polozeniu się do łóżka na plecach zaczęło mi się kręcić w głowie. Po przekręceniu na prawy, cały czas wirowało, że musiałem się podnosić. Jedynie na lewym boku bylo spokojnie. (Podraznienie nerwu błędnego? Nie wiem) i słuchajcie. Dostałem takiego ataku paniki, że tragedia. Na następnym dzień, niepokój, lęk, bol glowy po lewej stronie, uczucia bycia pijanym, tak jakby się cały czas kręciło w głowie. Teraz mam LĘK PRZED POLOZENIEM sie do łóżka, żeby znowu się nie kręciło. I co? I jak się położę to pierwsze co jest walenie serca, i patrzenie w punkt na suficie czy znowu się kręci.
Kiedyś doświadczyłem czegoś podobnego. Właściwie dwukrotnie, w różnych momentach życia, w obu przypadkach trwało to jakiś tydzień lub dwa, potem sytuacja wracała do normy. Oczywiście fakt, że "też to miałem", nie oznacza jeszcze, że objawy miały identyczne źródło i wspólny mechanizm. W moim przypadku przyczyną był - uwaga - utrzymujący się od wielu miesięcy, chroniczny stres, seryjne zarywanie nocy i kilkutygodniowy okres mocno podniesionego ciśnienia, które wówczas doraźnie zbijałem captoprilem. Po wylądowaniu w łóżku zaczynał się helikopter i wrażenie, że materac dosłownie mnie wsysa w swoje czeluści. Generalnie z podobnym problemem borykają się często gęsto nałogowi gracze komputerowi - 18 godzin na dobę w pozycji siedzącej przez ileś tam dni w miesiącu przez rok, dwa lub trzy daje poważne nieraz problemy z układem sercowo-naczyniowym.

Tak czy owak - nie wiem, jaki mechanizm zadziałał u Ciebie i nie zamierzam przekonywać, że znam rozwiązanie Twojego problemu; nie wiem, jakie masz choroby współistniejące, jakie leki przyjmujesz i i co robiłeś w tygodniu poprzedzającym wystąpienie objawów (a to ważne). Sama nerwica z pewnością grillowała Cię na wolnym ogniu od dłuższej chwili, nawet jeśli wydawało Ci się, że dała Ci wolne. Mimo wszystko - poczytaj o hipotonii ortostatycznej i różnicach w ciśnieniu tętnicznym przy zmianie pozycji ciała (ciśnienie leci w dół przy pionizacji, w pozycji leżącej utrzymuje się nadciśnienie tętnicze). Nie zaszkodzi również sprawdzić poziom elektrolitów i zadbać o odpowiednie nawodnienie. Być może problem leży gdzieś tu.

Dziękuję 👍🏻 poczytam napewno. Nie biorę, żadnych leków, trenuje na siłowni, od ponad 1,5roku nie miałem żadnych objawów lęków. Do tego momentu. Fakt. Oglądałem film z głową przechyloną na lewym ramieniu, po czym jak wyprostowalem zacząłem czuć silny lęk, u pomyślałem, że znam to uczucie i sam się położyłem sprawdzic, czy w pozycji leżącej będzie się kręcić w głowie. I pach... jak na zawołanie...
Awatar użytkownika
89Marcin89
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 19
Rejestracja: 8 października 2016, o 22:36

23 grudnia 2022, o 17:18

Czy miał z ktoś z was taki "objaw" (bo sam nie wiem czy to lęki) że podczas codziennego funkcjonowania czyli chodzenie, robienie zakupów itp wrażenie, zaznaczam WRAŻENIE kołowania w głowie? Bo nie są to zawroty, tylko takie uczucie jakby właśnie zawrotów, podczas ruchu głową i... no praktycznie cały czas? Czy może są to te sławne położeniowe zawroty glowy? Pozdrawiam walczących 😉
monogato
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 1 września 2022, o 20:06

23 grudnia 2022, o 19:06

Ja takie coś miałem przy zmianie leków.
Czasami też zdarzają się takie zawroty, ale u mnie np. najczęściej, jak np. schylam się po coś do ziemi, albo podnoszę ciężkiego.
matizek92btm
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 27 grudnia 2022, o 17:33

27 grudnia 2022, o 18:40

Hej, dziś zarejestrowałem się na forum bo nie mam komu się wyżalić i z kim skonfrontować moich objawów. Zaczynając od początku:

Po maturze przy zasypianiu zdarzył mi się zryw - nagle serce zaczęło szybko walić, wstałem i chciałem biec przed siebie po domu. Po chwili przeszło, drugiego dnia ekg, podstawowe badania i wszystko ok. Lekarz mi powiedział, że to nic groźnego i mam to zaakceptować - co żem uczynił :) Tak sobie żyłem przez 10 lat z tymi zrywami, potem zaczęły się problemy z wchodzeniem do kościoła głębiej, na zakupach zawroty głowy, na dużej otwartej przestrzeni lekki lęk (ale nie w każdym miejscu i w każdych warunkach). Za każdym razem przyśpieszone bicie serca. W kinie też mi było ciężko wysiedzieć bo sprawdzałem sobie tętno i miałem strach że może mi się zatrzymać. Było lepiej, było gorzej ale jakoś żyłem. W tym roku 2022 zauważyłem, że po alkoholu (na kacu) te lęki były większe niż dotychczas, do tego dochodziło myślenie że nie podoba mi się moje życie, że nie lubię miejsca w którym mieszkam itp. Jakoś dalej to się żyło, aż do 12 listopada - po 40 szwagra, drugiego dnia na kacu poszedłem na spacer. Od razu na tym spacerze poczułem się inaczej niż zawsze, trafiłem na dość sporą otwartą przestrzeń (gdzie jeszcze tydzień temu normalnie po niej potrafiłem się poruszać) i poczułem mocny lęk. Oczywiśćie tętno już dosyć mocne, oddech coraz krótszy, aż w końcu po 5-10 minutach powiedziałem sobie że nie dam rady wrócić do domu i nie mam gdzie się schować i bum, uderzenie gorąca, tętno gurbo ponad 160 (uprawiam dość regularnie sport więc wiedziałem mniej więcej jaki puls), tunelowe widzenie, myśli że umrę, zemdleję, dostanę zawału. Dobiegłem do restauracji, tam dali mi wodę. Za chwilę znów uderzenie gorąca, tętno wali, widze poszerzone źrenice i znów panika że umrę. Następnie doszło drętwienie lewej i prawej ręki (zawał dla mnie) i przyjechąła karetka. Panowie w karetce dali mi torbe papierową do oddychania i hydroksizinum na uspokojenie - zaburzenia lękowe ich diagnoza. No i w sumie jak poczytałem na internecie to z tych objawów rzeczywiście to mi się zgadzało. Potem zauważyłem że na otwartej przestrzeni zaczynają nogi mi się trząść, tętno wzrasta i wracałem do domu, no ale ten atak powiązałem z otwartą przestrzenią więc mówiłem sobie że jakoś przeżyję, pójdę do lekarza i będzie ok. No ale niestety....

Wtedy przyszedł 18 listopada. Wróciłem z córką z przedszkola, siadam przed komputer, chwilę przeglądam facebooka i BUM dziwnie robi mi się przed oczami i mówię sam do siebie: znów się to zaczyna. Tętno zaczyna przyśpieszać, próbowałem się uspokoić, otworzyłem okno, poszedłem pod prysznic bo myślałem, że kąpiel pomoże ale nie....nagle pod prysznicem uderzenie gorąca, rozszerzone źrenice, tętno i ciśnienie w górę ( 160 tętno, 164/100 ciśnienie). Minęła godzina zanim dotarła karetka ale do końca się nie uspokoiłem. Panowie zrobili EKG, skonsultowali z lekarzem i było ok. Dali Hydroksizinum, kazali iść do kardiologa i do PZP.

I od tego momentu zaczął się mój dramat. Mój mózg już codziennie zaczął przeglądać internet w poszukiwaniu chorób. Wszystko podchodzi pod ataki paniki, ale jest ta niepewność, tym bardziej że miałem jakies potykania serca, przeskoki odczuwałem itp. Poszedłem do kardiologa, na EKG tachykardia bo już byłem zestresowany (jakikolwiek kontakt z lekarzem to dla mnie problem), echo ok, robimy holtera (wyszedł ok). Lekarz przepisał trittico w dawce 50mg. Codziennie zacząłem czytać o problemach, o tym co to może powodować, jakie choroby - żyłem w ciągłym stresie, non stop serce wariowało. Do 15 grudnia (wizyta u psychiatry) miałem jeszcze 3 ataki paniki, które przychodziły dla mnie znienacka. Dwa udało mi się opanować za pomocą hydroksizinum w domu, jeden karetka ale jak już przyjechali to się uspokoiłem.

Psychiatra stwierdził zaburzenia lękowe z napadami paniki, kazała mi iść na psychoterapię a farmakologicznie Trittico CR 75 i paroxinor w dawce 20mg (10 dni po 10mg i potem zwiększyć). Minęło 13 dni i dziś dostałem znów ataku. Te 13 dni było w miarę spokojny. Owszem - myśli były o tym, że znów dostanę ataku, ale nie odczuwałem takiego stresu jak wcześniej (schudłem przez nie 3,5kg). Poszedłem pod prysznic, nagle dziwne uczucie w nogach, lekki lęk, źrenice lekko rozszerzone. Po chwili tętno skoczyło ale nie już jak wcześniej do 160 tylko około 130. Udało mi się to oddechem uspokoić już bez hydroksyzyny i po 10-15 minutach przeszło, sam lęk znikł po jakichś 40 minutach.

Oczywiście jest jeszcze jedna choroba, która może odpowiadać moim objawom - guz chromochłonny nadnerczy i już lecę robić badania :( kardiolog stwierdził, że serce zdrowe i mam problemy z głową, badania krwi wszystkie jakie miałem robione prawidłowe, kortyzol też w normie ACTH też ok. Zostały tylko nadnercza. To co mnie przeraża i karmi mój mózg to to, że ten atak przychodzi nagle, teraz biorę leki i dalej te ataki są (może mniejsze bo dziś udało się bez uspokajaczy poradzić). Czy to jest normalne że to tak wygląda ? Że to ma taki przebieg? Że pomimo iż człowiek zaczyna czuć się lepiej to nagle z niczego przy codziennych czynnościach robi się atak? Za każdym razem jak czuje się lepiej to mnie ta choroba ustawia do porządku. Psychiatra mówiła, że to normalne, ale wolałbym zapytać Was jak to wyglądało. Normalnie tętno to mam w granicach 70, ciśnienei też mierzyłem to w granicach normy (według 2 lekarzy, bo u nich pomiary były kosmiczne). Dobija mnie już to, bo do 12 listopada było czasami ciężko, ale chodziłem na ten rower, chodziłem 3 razy na siłownie, czułem że żyje, a od ataku w domu wegetacja
sarenqaaa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 26 grudnia 2022, o 15:17

27 grudnia 2022, o 19:51

Witajcie!
Pierwszy raz D/D złapało mnie w 2016 roku po ataku paniki i przeszło po kilku miesiącach, między innymi dzięki czytaniu tego forum i zrozumieniu co mi dolega. Niestety 2 tyg temu powróciło pod wpływem stresów (szczególnie śmierci dziadka), przemęczenia i presji. Wiem na czym polega mechanizm D/D, wiem, że akceptacja to klucz do wyjścia z tego stanu. Przez te 2 tyg miałam już trochę przebłysków, były nawet 2 dni, które były praktycznie w całośći bez D/D jednak są pewne objawy, które nie dają mi spokoju i momentami zaczynam się nakrecać, że to coś gorszego, a mianowicie:

• Czuję jakbym straciła swoją osobowość, na logikę wiem wszystko, wiem co lubię ale nie mogę się wczuć w to emocjonalnie. Szczególnie najgorszym dla mnie objawem jest to, że nachodzą mnie natrętne myśli, zaczynam sie zastanawiać kim jestem i tak jakby tego nie czuję co od razu powoduje u mnie atak paniki.
• Jak próbuję pomyśleć o przyszłości to też ogarnia mnie lęk, bo tak jakby ciężko jest mi ją sobie wyobrazić
• Czuję jakbym utraciła sens życia - obiektywnie mam udane zycie - pracuję jako modelka, mam wspaniałego faceta z, którym mieszkam od 2 lat, cudownych znajomych. Normalnie jestem osobą, która kocha podróżować, lubi modę, żyje raczej aktywnie a teraz w zasadzie to wszystko przestało mi sprawiać przyjemność. Nie wycofałam sie z życia ale robiąc większość rzeczy, które lubię czuje tylko bezsens i pustkę.
Mam jeszcze oczywiście inne, typowe objawy D/D ale te dokuczają mi najbardziej. Wiem, że D/D utrzymuje się przez moje nakrecanie ale cieżko mi nie nakręcać się na objawy wymienione wyżej. Są momenty kiedy potrafię sie oderwać myślami, szczególnie jak wciągnę sie w rozmowę z kimś, czasami jak gdzieś wyjdę ze znajomymi ale jednak nadal ogólnie analizuję te objawy i strasznie sie na nie nakręcam. Moje pytanie brzmi: czy ktoś miał konkretnie te objawy, które wymieniłam i zaakceptował je w końcu zamiast się nakręcać? No i czy są one spowodowane tylko przed D/D czy to może coś innego?
ODPOWIEDZ