Mała zmiana odnośnie jednego ze zdań. Natręctwa są dla mnie od dziecka czymś tak naturalnym, że zapomniałam wymienić najważniejszego, które wtedy było mocno nasilone:Lololol pisze: ↑23 czerwca 2022, o 16:16Od niedawna strasznie się boję chorób psychicznych, bo przypomniałam sobie, że jak miałam 8-9 lat, to słysząc na przykład jadący samochód albo jakiś szelest liści, wydawało mi się, że te dźwięki układają się w jakieś słowa albo coś podobnego.
Nerwicę natręctw mam od około 5 roku życia. Aktualnie mam 24 lata i od lat wszystko jest super. Ostatnio zaczęłam się bać chorób psychicznych i przypomniała mi się ta sytuacja z dzieciństwa, która nie daje mi spokoju. Wtedy żyłam w ciągłym stresie, bo tata często robił awantury w domu. Poza tym moja najukochańsza babcia zmarła, kiedy miałam 7-8 lat i było to dla mnie duże przeżycie. Całe moje życie to masa stresu, dopiero od kilku lat jest go mniej. Dodam, ze w tamtym czasie (z wydarzenia z dźwiękami) nie miałam żadnych innych objawów, pewnie poza natłokiem myśli, który zawsze gdzieś tam u mnie w nerwicy występował. Wiem, że spędzałam wtedy mnóstwo czasu z równieśnikami i nie było mnie wcale w domu, więc nic innego mi raczej nie dolegało, bo zmian w moim zachowaniu nikt nigdy nie dostrzegł. Raz zapytałam koleżankę, czy czasami ma takie wrażenie, jakby dźwięki z otoczenia chciały jej coś zakomunikować, jakby miały inny wydźwięk, niż tylko szum. Byłam mała i wydawało mi się to nieco dziwne i niepokojące. Pamietam zaledwie 2-3 takie sytuacje, kiedy dosluchiwałam się modulacji w dźwiękach, co przypominało jakieś „jakby słowa” (sama nie wiem, czy to była moja masa myśli, która wtedy przenosiła się na dźwięki, czy faktycznie jakieś zlepy słów, szeptów). To wszystko rozgrywało się może na przestrzeni 2-3 dni, a przynajmniej tak mi się wydaje. Nie zdążyłam o tym powiedzieć mamie, z którą od zawsze jestem bardzo blisko, stąd mogę mieć pewność, że trwało to bardzo krótko. Pewnie mialam wtedy nasilenie nerwicy, dużo stresu, ale ta myśl, że tak w ogóle kiedyś mialam, doprowadza mnie do łezGdyby nie to, to ja naprawdę jestem w stanie się szybko regenerować i z nerwicą uporać się sama. Nauczyłam się tego systemu wiele lat temu, jako ze moja przygoda z zaburzeniem zaczęła się w bardzo młodym wieku przez sytuacje w domu i nadopiekuńczego rodzica. Nie było agresji wobec mnie, byłam oczkiem w głowie każdego. Aczkowiek tata był chorobliwie zazdrosny o mamę, wiec kłótnie i uciekanie z domu niestety się zdarzało. Zamierzam iść na terapię od nowego roku akademickiego, ale od 3-4 lat meczy mnie od czasu do czasu myśl o tym zdarzeniu, które opisałam powyżej i nie daje mi to spokoju
Z góry bardzo dziękuję za odpowiedź!
Dodam jeszcze, że mój wujek zachorował na schizo w wieku 30 lat, bo koledzy podali mu narkotyki bez jego wiedzy. Poza nim nikt w rodzinie nie chorował. Jeśli chodzi o nerwicę, to ma/miało ją w rodzinie na pewno kilka osób.
***Dodam, ze w tamtym czasie (z wydarzenia z dźwiękami) miałam dosyć nasiloną nerwicę związaną z luminacjami, które zawsze gdzieś tam u mnie w życiu występowały i skrywały się jako główne natręctwo myślowe.