Iris musimy się wszyscy wspierać w końcu od tego jest to forum
Dzisiaj byłam na kontroli u mojej Pani neurolog, wcześniej byłam u niej miesiąc temu i to ona jako pierwsza stwierdziła u mnie nerwicę.
Ale do rzeczy, na wejściu bardzo się ucieszyła na mój widok i powiedziała, że od razu widać, że dobrze się czuję
Trochę sobie porozmawiałyśmy o nerwicy i tego typu zaburzeniach. Rada mojej neurolog, to nie dać sobie wmówić, że jesteśmy psychiczni, to jest nasz wymysł i wcale tak na prawdę o sobie nie myślimy. Wszystkie objawy somatyczne, lęki i myśli, to wszystko przejdzie, tylko najpierw nasz organizm musi się zregenerować. Nie jesteśmy chorzy, tylko wydajność naszego organizmu spadła do zera i teraz musimy sobie sami pomóc. Efektów nie będzie od razu, ale małymi kroczkami dojedziemy do siebie.
Bo jak nie my to kto?!
[/quote]
Maria, wiesz ja nie mam do końca wiary w to, że na zawroty te leki antydperesyjne pomogą. Cały czas wydaje mi się, że nerwica nie może dać takich uporczywych objawów bujania w głowie 24/7. Choć z drugiej strony poczytałam sobie tu historię Jovanki sprzed 3 lat to też ona miała zawroty 24/7 , nawet jeździła na SOR. Ja chciałabym się dalej diagnozować, zbadać kręgosłup szyjny rtg i rezonans, zrobić dopplera tętnic szyjnych, ale mąż i koleżanka, która też miała takie bujanie w głowie twierdzą żebym poczekała. Koleżance to bujanie po roku samo jakby się wyciszyło a finalnie skończyła na antydepresantach. Wcześniej już jak mnie brał dołek od listopada, to miałam okresowe zawroty głowy, głownie jak wychodziłam z domu, potem w domu były czasami i leciutkie. A od czasu jak tak machnęłam mocno głową przy manwerze to mam to bujanie 24/7
