Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Masz wątpliwości dotyczace objawów? Omawiamy je, opisujemy
-
Burzum
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 2
- Rejestracja: 28 grudnia 2021, o 05:03
Cześć,
Jestem nowym nerwusem i mam do Was pytanie odnośnie objawów, czy uczucie "mokrej skóry" jest Wam znane? U mnie zaczęło się najpewniej od wkręcania Sobie cukrzycy, chodzi o punktowe uczucie mokrej skóry, najczęściej na stopach, ramionach a czasem na biodrach.
Drugi objaw który mnie niepokoi to uczucie infekcji w całym ciele a najczęściej w stopach czy nogach, przełyku i klatce piersiowej.
Przydarzył mi się ostatnio atak paniki i wycieczka na SOR, po badaniach wyszło, że jestem zdrów jak ryba a czuje się jak na skraju życia, ostatnie dwa dobre dni przeżyłem po wizycie na Sorze i koktajlu narkotykowym który otrzymałem.
Jestem nowym nerwusem i mam do Was pytanie odnośnie objawów, czy uczucie "mokrej skóry" jest Wam znane? U mnie zaczęło się najpewniej od wkręcania Sobie cukrzycy, chodzi o punktowe uczucie mokrej skóry, najczęściej na stopach, ramionach a czasem na biodrach.
Drugi objaw który mnie niepokoi to uczucie infekcji w całym ciele a najczęściej w stopach czy nogach, przełyku i klatce piersiowej.
Przydarzył mi się ostatnio atak paniki i wycieczka na SOR, po badaniach wyszło, że jestem zdrów jak ryba a czuje się jak na skraju życia, ostatnie dwa dobre dni przeżyłem po wizycie na Sorze i koktajlu narkotykowym który otrzymałem.
-
Sylwia95
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 17
- Rejestracja: 28 grudnia 2021, o 12:52
Witam,
od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad rejestracją tutaj, aż w końcu dzisiaj nadszedł ten dzień. Mam 26 lat i w marcu przeszłam operację przepukliny lędźwiowej. Była to już moja druga operacja na tym odcinku, pierwszą miałam w 2014 roku. To co przeszłam po drugim zabiegu stało się dla mnie traumą, z którą muszę walczyć każdego dnia.
Tydzień po zabiegu moja mama i mój wtedy narzeczony zadzwonili do psychiatry i umówili mi wizytę domową, ponieważ nadal odczuwałam dolegliwości w lewej nodze i nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Od tamtego czasu biorę leki, a od jakichś dwóch miesięcy chodzę na psychoterapię. Mam stwierdzoną depresję i nerwicę lękową. Od marca zrobiłam już trzy rezonanse z obawy o powrót bólu. Potrafię sobie wmówić ból lewej nogi i pośladka na zawołanie. Każdy ruch podczas którego mnie coś zaboli staje się początkiem tygodni pełnych bólu do tego stopnia, że nie mogę chodzić, pracować, jeść, po prostu normalnie funkcjonować. Jedyne co wtedy robię to leżę i płaczę, nawet jestem w stanie nie myć się przez kilka dni. Miałam dwa takie ataki we wrześniu i dopiero uspokoiły mnie dobre wyniki rezonansu.
Z kolei w październiku zaczął mnie boleć bark. Gdy miałam lepszy nastrój nawet śmiałam się do mojego męża, że pewnie teraz mi wypadł dysk w szyi. Ale ból nie mijał, aż w końcu zaczął się rozszerzać na ramię, łokieć, nadgarstek, łopatkę, szyję, a nawet pierś. Oczywiście zaczęłam czytać w internecie o objawach rwy barkowej i wszystko mi się zgadzało do tego stopnia, że nawet zaczęły mi drętwieć dwa palce u lewej dłoni. Zaczęłam porównywać czucie w obu rękach i to czy mam jednakową siłę i oczywiście okazało się, że lewa ręka jest słabsza od prawej. W prawdziwą histerię wpadłam kiedy idąc na spacer zaczęła mnie po prostu rwać tylna część ramienia. W tamtym momencie poczułam słabość, odpływającą krew z głowy, mroczki przed oczami. Przeleżałam wtedy ze cztery dni płacząc, nie jedząc i nie myjąc się. W końcu wymusiłam, żeby mąż zawiózł mnie na pogotowie. Nie mam pojęcia po co tam chciałam jechać skoro byłam wtedy pewna że to rwa barkowa i tam mi nikt nie pomoże. Dostałam ketonal i voltaren do smarowania, ale po tygodniu użytkowania ból nie mijał. W końcu poszłam na psychoterapię i po jakimś czasie zorientowałam się, że moja ręka ma się już dobrze i nie mam już żadnych z poprzednich objawów.
Od tamtej pory towarzyszył mi lęk o mój kręgosłup, bardzo się bałam każdej czynności, żeby się tylko nie nachylić czy czegoś nie dźwignąć. Niestety pod koniec listopada delikatnie się nachyliłam żeby pomóc sobie założyć buta i delikatnie zabolało mnie w miejscu operowanym. Ale wtedy się tym o dziwo nie przejęłam zwłaszcza, że ból minął od razu i nie wszedł w nogę. Zresztą wydaje mi się, że zachowałam prosty odcinek lędźwiowy podczas delikatnego nachylenia. Jednak za jakieś dwa dni zaczęła mnie delikatnie pobolewać noga i pośladek, jakiś tydzień później zaczęłam czuć mały ból przy prostowaniu nogi. Dzisiaj mam wrażenie, że nie mogę siedzieć, ponieważ boli mnie pośladek i noga wzdłuż nerwu. Chodzę na spacery jak głupia, żeby tylko przekonać się, ile ujdę i jak długo mogę chodzić. Co prawda co piąty czy dziesiąty krok pociągnie mnie noga i poczuję ból, ale póki co po godzinnym spacerze nie mam potrzeby, żeby usiąść i odpocząć, ani nie kuleję (kiedy miałam rwę kulszową nie mogłam iść nawet 15 minut). Trwa to już wszystko sześć tygodni, na rezonans nie chcę już iść bo boję się wyników (zresztą to też kosztuje), moja psychiatra i psychoterapeutka twierdzą, że te bóle są spowodowane moją głową, psychiką, że nie potrafię pozbyć się tej traumy. Niby już wiem, że poprzednie dolegliwości stworzyłam sobie sama, ale tym razem po raz kolejny ciężko mi uwierzyć, że nic mi nie jest. Niby wiem, że gdyby to była rwa kulszowa to bym poczuła przeszywający ból w momencie schylenia (tak miałam ostatnio w styczniu) i ból by mnie nie opuszczał, natomiast tutaj te dolegliwości wzrastają z czasem. Na dodatek wydaje mi się, że ten ból nogi jest inny od tych wrześniowych i że tym razem to już naprawdę ponowna przepuklina.
Biorę Depratal dwa razy na dzień i Preato 150mg rano i wieczorem. Nie wiem już co mam robić. Mój mąż ma już dosyć moich histerii, moja mama w kółko powtarza, żebym się ogarnęła. Nikt mnie nie rozumie. Analizuję wszystko, czytam w internecie na potęgę, wracam myślami i szukam w pamięci wydarzeń, kiedy mogłoby mi się to stać i już sama nie wiem co jest prawdą a co nie. Czytając o bólach psychosomatycznych nigdzie nie znalazłam rwy kulszowej i to mnie dobija i nakręca jeszcze bardziej, ale z drugiej strony wmawiam sobie, że to była moja osobista trauma i te bóle to nie książkowe dolegliwości, ale oparte na tym co konkretnie przeżyłam. Unikam miejsc, które kojarzą mi się z bólem lub z okresem sprzed operacji, nie noszę ubrań, które źle mi się kojarzą, najchętniej nie wychodziłabym z domu, po prostu nic nie jest w stanie odciągnąć moich myśli od bólu.
Dodam też, że tydzień przed operacją miałam pierwszy w życiu atak paniki. Prawie nie widziałam na oczy, nie mogłam złapać oddechu, serce waliło mi okropnie, myślałam, że zemdleję, miałam poczucie, że umieram. Przez głowę przelatywała mi tylko myśl, co będzie teraz z moim narzeczonym jak jak umieram. Krzyczałam, żeby mama zadzwoniła po pogotowie. Od tamtego momentu miałam jeszcze tylko dwa takie silne ataki paniki, ale co jakiś czas, w momencie bóli takich jak mam teraz, miewam momenty mniejszej histerii.
Przepraszam za długi wywód, ale czuję się osamotniona. Chciałabym wiedzieć, co o tym myślicie.
Pozdrawiam ciepło
od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad rejestracją tutaj, aż w końcu dzisiaj nadszedł ten dzień. Mam 26 lat i w marcu przeszłam operację przepukliny lędźwiowej. Była to już moja druga operacja na tym odcinku, pierwszą miałam w 2014 roku. To co przeszłam po drugim zabiegu stało się dla mnie traumą, z którą muszę walczyć każdego dnia.
Tydzień po zabiegu moja mama i mój wtedy narzeczony zadzwonili do psychiatry i umówili mi wizytę domową, ponieważ nadal odczuwałam dolegliwości w lewej nodze i nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Od tamtego czasu biorę leki, a od jakichś dwóch miesięcy chodzę na psychoterapię. Mam stwierdzoną depresję i nerwicę lękową. Od marca zrobiłam już trzy rezonanse z obawy o powrót bólu. Potrafię sobie wmówić ból lewej nogi i pośladka na zawołanie. Każdy ruch podczas którego mnie coś zaboli staje się początkiem tygodni pełnych bólu do tego stopnia, że nie mogę chodzić, pracować, jeść, po prostu normalnie funkcjonować. Jedyne co wtedy robię to leżę i płaczę, nawet jestem w stanie nie myć się przez kilka dni. Miałam dwa takie ataki we wrześniu i dopiero uspokoiły mnie dobre wyniki rezonansu.
Z kolei w październiku zaczął mnie boleć bark. Gdy miałam lepszy nastrój nawet śmiałam się do mojego męża, że pewnie teraz mi wypadł dysk w szyi. Ale ból nie mijał, aż w końcu zaczął się rozszerzać na ramię, łokieć, nadgarstek, łopatkę, szyję, a nawet pierś. Oczywiście zaczęłam czytać w internecie o objawach rwy barkowej i wszystko mi się zgadzało do tego stopnia, że nawet zaczęły mi drętwieć dwa palce u lewej dłoni. Zaczęłam porównywać czucie w obu rękach i to czy mam jednakową siłę i oczywiście okazało się, że lewa ręka jest słabsza od prawej. W prawdziwą histerię wpadłam kiedy idąc na spacer zaczęła mnie po prostu rwać tylna część ramienia. W tamtym momencie poczułam słabość, odpływającą krew z głowy, mroczki przed oczami. Przeleżałam wtedy ze cztery dni płacząc, nie jedząc i nie myjąc się. W końcu wymusiłam, żeby mąż zawiózł mnie na pogotowie. Nie mam pojęcia po co tam chciałam jechać skoro byłam wtedy pewna że to rwa barkowa i tam mi nikt nie pomoże. Dostałam ketonal i voltaren do smarowania, ale po tygodniu użytkowania ból nie mijał. W końcu poszłam na psychoterapię i po jakimś czasie zorientowałam się, że moja ręka ma się już dobrze i nie mam już żadnych z poprzednich objawów.
Od tamtej pory towarzyszył mi lęk o mój kręgosłup, bardzo się bałam każdej czynności, żeby się tylko nie nachylić czy czegoś nie dźwignąć. Niestety pod koniec listopada delikatnie się nachyliłam żeby pomóc sobie założyć buta i delikatnie zabolało mnie w miejscu operowanym. Ale wtedy się tym o dziwo nie przejęłam zwłaszcza, że ból minął od razu i nie wszedł w nogę. Zresztą wydaje mi się, że zachowałam prosty odcinek lędźwiowy podczas delikatnego nachylenia. Jednak za jakieś dwa dni zaczęła mnie delikatnie pobolewać noga i pośladek, jakiś tydzień później zaczęłam czuć mały ból przy prostowaniu nogi. Dzisiaj mam wrażenie, że nie mogę siedzieć, ponieważ boli mnie pośladek i noga wzdłuż nerwu. Chodzę na spacery jak głupia, żeby tylko przekonać się, ile ujdę i jak długo mogę chodzić. Co prawda co piąty czy dziesiąty krok pociągnie mnie noga i poczuję ból, ale póki co po godzinnym spacerze nie mam potrzeby, żeby usiąść i odpocząć, ani nie kuleję (kiedy miałam rwę kulszową nie mogłam iść nawet 15 minut). Trwa to już wszystko sześć tygodni, na rezonans nie chcę już iść bo boję się wyników (zresztą to też kosztuje), moja psychiatra i psychoterapeutka twierdzą, że te bóle są spowodowane moją głową, psychiką, że nie potrafię pozbyć się tej traumy. Niby już wiem, że poprzednie dolegliwości stworzyłam sobie sama, ale tym razem po raz kolejny ciężko mi uwierzyć, że nic mi nie jest. Niby wiem, że gdyby to była rwa kulszowa to bym poczuła przeszywający ból w momencie schylenia (tak miałam ostatnio w styczniu) i ból by mnie nie opuszczał, natomiast tutaj te dolegliwości wzrastają z czasem. Na dodatek wydaje mi się, że ten ból nogi jest inny od tych wrześniowych i że tym razem to już naprawdę ponowna przepuklina.
Biorę Depratal dwa razy na dzień i Preato 150mg rano i wieczorem. Nie wiem już co mam robić. Mój mąż ma już dosyć moich histerii, moja mama w kółko powtarza, żebym się ogarnęła. Nikt mnie nie rozumie. Analizuję wszystko, czytam w internecie na potęgę, wracam myślami i szukam w pamięci wydarzeń, kiedy mogłoby mi się to stać i już sama nie wiem co jest prawdą a co nie. Czytając o bólach psychosomatycznych nigdzie nie znalazłam rwy kulszowej i to mnie dobija i nakręca jeszcze bardziej, ale z drugiej strony wmawiam sobie, że to była moja osobista trauma i te bóle to nie książkowe dolegliwości, ale oparte na tym co konkretnie przeżyłam. Unikam miejsc, które kojarzą mi się z bólem lub z okresem sprzed operacji, nie noszę ubrań, które źle mi się kojarzą, najchętniej nie wychodziłabym z domu, po prostu nic nie jest w stanie odciągnąć moich myśli od bólu.
Dodam też, że tydzień przed operacją miałam pierwszy w życiu atak paniki. Prawie nie widziałam na oczy, nie mogłam złapać oddechu, serce waliło mi okropnie, myślałam, że zemdleję, miałam poczucie, że umieram. Przez głowę przelatywała mi tylko myśl, co będzie teraz z moim narzeczonym jak jak umieram. Krzyczałam, żeby mama zadzwoniła po pogotowie. Od tamtego momentu miałam jeszcze tylko dwa takie silne ataki paniki, ale co jakiś czas, w momencie bóli takich jak mam teraz, miewam momenty mniejszej histerii.
Przepraszam za długi wywód, ale czuję się osamotniona. Chciałabym wiedzieć, co o tym myślicie.
Pozdrawiam ciepło
-
Klaudynka
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 16
- Rejestracja: 13 stycznia 2022, o 08:26
Cześć, ja z nerwicą zmagam się od 2015 r. z przerwami.
Mój największy lęk to opętanie, jestem osobą wierzącą i chyba boję się tego bardziej niż śmierci. Filmy obejrzane za nastolatki zrobiły swoje..
Obecnie po dwuletnim spokoju, od dwóch tygodni po nerwowym końcu roku jestem na granicy wytrzymałości.
Boję się potwornie, że coś przejmuje kontrolę nad moim ciałem i umysłem, czuję niepokój i i lęk 24/dobę.
Czuję drżenie w klatce piersiowej i obawę przed zwariowaniem. Nie mogę za nic zostać sama w domu.
Wczoraj wieczorem po wzięciu Pregabaliny która teoretycznie uspokaja, dostałam napadu lęku.
Leżałam w łóżku, nagle bicie serca, uczucie że ręce i nogi się unoszą i płynie w nich prąd, że coś we mnie jest, obcość swojego głosu i ucisk w gardle, zaczęłam dygotać jak galareta.
Z pół h się trzęsłam cała, aż nie mogłam mówić.
Dziś rano czuję się jak pijana. Głowa boli, uczucie bycia samymi oczami, oderwanie od siebie i ten lęk w klatce piersiowej i ciężkość głowy.
Czy ktoś tak ma? Pomóżcie.
Mój największy lęk to opętanie, jestem osobą wierzącą i chyba boję się tego bardziej niż śmierci. Filmy obejrzane za nastolatki zrobiły swoje..
Obecnie po dwuletnim spokoju, od dwóch tygodni po nerwowym końcu roku jestem na granicy wytrzymałości.
Boję się potwornie, że coś przejmuje kontrolę nad moim ciałem i umysłem, czuję niepokój i i lęk 24/dobę.
Czuję drżenie w klatce piersiowej i obawę przed zwariowaniem. Nie mogę za nic zostać sama w domu.
Wczoraj wieczorem po wzięciu Pregabaliny która teoretycznie uspokaja, dostałam napadu lęku.
Leżałam w łóżku, nagle bicie serca, uczucie że ręce i nogi się unoszą i płynie w nich prąd, że coś we mnie jest, obcość swojego głosu i ucisk w gardle, zaczęłam dygotać jak galareta.
Z pół h się trzęsłam cała, aż nie mogłam mówić.
Dziś rano czuję się jak pijana. Głowa boli, uczucie bycia samymi oczami, oderwanie od siebie i ten lęk w klatce piersiowej i ciężkość głowy.
Czy ktoś tak ma? Pomóżcie.
-
Klaudynka
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 16
- Rejestracja: 13 stycznia 2022, o 08:26
Nerwuski.
Parogen - biorę 3 dni i mam wrażenie że jest gorzej niż przed... Ile trzeba czekać na działanie?
2 noce całe nie spię, cała się trzęsę w środku, lęki się nasiliły. Do tego stopnia, że rozważam Xanaxik bo nie wyrabiam ...
Parogen - biorę 3 dni i mam wrażenie że jest gorzej niż przed... Ile trzeba czekać na działanie?
2 noce całe nie spię, cała się trzęsę w środku, lęki się nasiliły. Do tego stopnia, że rozważam Xanaxik bo nie wyrabiam ...
-
ZoHa
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 2
- Rejestracja: 18 stycznia 2022, o 20:54
Dzień dobry. Pierwszy raz jestem na takim forum. Mam poczucie, że oszaleje, zwariuje... Nie mogę sobie ze sobą poradzić... Z różnych powodów, m.in.nagłej śmierci bardzo bliskiej osoby mam nerwicę lękową. Panicznie boję się śmierci i chorób. Szczególnie u moich dzieci lub u mnie. Ostatnio bardzo skupiłam się na sobie ( dzieci były okresowo badane i chyba odpuściłam...) panicznie boję się, że je zostawię. Każdy ból lub dziwne uczucie przypisuje do choroby nowotworowej. Nawet zwykła anemia, która mi się przyplątała nie pierwszy raz wprawiła mnie w panikę, że to nowotwór. Dodatkowo miałam guzki śpiewcze spowodowane chorobą zawodową. Jestem pod stałą opieką foniatry i twierdzi, że wszystko jest ok. Ale... Ja ciągle odczuwam dziwne bóle, symptomy ze strony gardła, szyi, karku. I stałe zastanawiam się czy to może coś poważnego się nie rozwija a lekarz nie widzi, nie bada z tej strony co powinien. I tak z jednej strony panicznie boję się chorób a z drugiej każda wizyta u lekarza to potworny stres, ze cos wynajdzie. Ile razy już sobie obiecywałam, ze to ostatni raz i przestanę się bać, odpuszczę. Ale nie wiem jak. Chodzę do psychoterapeuty ale chyba za krótko, żeby był efekt. Nie wiem co robić, jak uwolnić się od łęku. Czy wy też macie takie dziwne objawy, kłucia, bólu w różnych częściach ciała. Np. raz za lewym uchem a innym razem zupełnie gdzie indziej?
-
Mateusz0792
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 13
- Rejestracja: 16 stycznia 2022, o 18:44
Hej witamy na forum. Oczywiście, każdy z zaburzeniami lękowymi ma jakieś kłucia ze strony serca, jakieś drętwienia, czy inne niepokojące sygnały z ciała, lecz nie są to symptomy a SOMATY, to pierwsza rzecz którą musisz sobie uświadomić. Czy to jest mozliwe, że choroba fizyczna, a przede wszystkim rak dawałby tyle dziwnych niepokojących objawów a przy badaniach nic by nie wychodziło? Nie ma szans. Jeśli wyniki są ok to tu już masz tą pewność że jest to nic innego jak nerwica lękowa 
Polecam zapoznać się z mechanizmem działania zaburzenia lękowego (odsyłam przede wszystkim na kanał divina i Victora na youtube, tam najwięcej się dowiesz)
To poczucie zwariowania to też nie jest faktyczne odczucie wariacji, lecz stan lękowy, typowy chochlik który wywołuje w tobie ogromne emocje w postaci lęku.
Wydaje mi się, że trauma spowodowana nagłą śmiercią bliskiej osoby wyczuliła cię w kwestii śmierci ogólnie, a jako że cię wyczuliła to jesteś wyczulona teraz na każdy najmniejszy sygnał że coś jest nie tak. Jakieś ukłucie, które każdy człowiek bez zaburzenia by zignorował i nie zwrócił na nie uwagi, tak ty i reszta osób z zaburzeniem lękowym będziesz to interpretować jako niepokojący sygnał, analizować to i poświęcać całą swoją uwagę lękową na każdy inny sygnał.
Warto też wyrobić odpowiednie podejście do psychoterapii. Że zamiast mieć przekonanie że chodząc na nią coś się zmieni, to działać też samemu, pracować nad tym wraz z terapeutą
Polecam zapoznać się z mechanizmem działania zaburzenia lękowego (odsyłam przede wszystkim na kanał divina i Victora na youtube, tam najwięcej się dowiesz)
To poczucie zwariowania to też nie jest faktyczne odczucie wariacji, lecz stan lękowy, typowy chochlik który wywołuje w tobie ogromne emocje w postaci lęku.
Wydaje mi się, że trauma spowodowana nagłą śmiercią bliskiej osoby wyczuliła cię w kwestii śmierci ogólnie, a jako że cię wyczuliła to jesteś wyczulona teraz na każdy najmniejszy sygnał że coś jest nie tak. Jakieś ukłucie, które każdy człowiek bez zaburzenia by zignorował i nie zwrócił na nie uwagi, tak ty i reszta osób z zaburzeniem lękowym będziesz to interpretować jako niepokojący sygnał, analizować to i poświęcać całą swoją uwagę lękową na każdy inny sygnał.
Warto też wyrobić odpowiednie podejście do psychoterapii. Że zamiast mieć przekonanie że chodząc na nią coś się zmieni, to działać też samemu, pracować nad tym wraz z terapeutą
-
Mateu33
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 3
- Rejestracja: 12 stycznia 2022, o 10:24
Czy ktoś z was miał lub ma coś takiego, że ma się wrażenie braku czucia rąk lub nóg? chodzi mi o to, że jak się np. uszczypnę to czuję ten bodziec, jak podniosę coś ręką również ale mam wrażenie jakby nogi lub ręce niewiele ważyły, głównie nogi, dziwne odczucie. Różnie myślę, że to może jest jakaś poważna choroba neurologiczna...
-
Pionet
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 11
- Rejestracja: 16 lipca 2021, o 20:50
Jeszcze jedno pytanko na które nie potrafił mi w zasadzie odpowiedzieć psychiatra, od kilku miesięcy od godziny około 17 pojawia się u mnie coś na zasadzie odrealnienia lub zaburzenia widzenia. Sam nie wiem nawet jak to nazwać ale pojawia się wtedy takie nagłe osłabienie, nie wiem czy to po prostu lęk który się pojawia o tej porze czy coś, czasami się tego boję bo nawet nie da się kierować wtedy cieżko skupić uwagę + zamglone widzenie jakby za szybą. Może bym to zlał gdyby nie męczyła mnie myśl że pojawia się to zawsze o tej samej godzinie.
-
Kkowal
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 5
- Rejestracja: 20 stycznia 2022, o 05:51
Hejka,
Mam nerwice lekowa od dobrych kilku lat, od zawsze byłem nerwowym dzieckiem, ale w wieku 18 lat ze względu na dużą ilość stresu itp zachorowałem na nerwice
Moje główne objawy wtedy to było między innymi:
potliwość dłoni i nóg które mam do teraz
Kołatanie serca w stresie
Drżenie ciała
Uczucie dużego lęku
Bezsenność
Poranne mdłości
Problemy z koncentracja
Podwyższone ciśnienie Itp.
Ataków paniki nie miałem, znaczy jak sie mocno stresowałem dana sytuacją przykladowo pójściem pod tablice to serce potrafiło walić jak szalone i drżenie ciała było dosyć widoczne
Ale w wrześniu dostałem nowy objaw, można powiedzieć ze taka pierdoła przez która moje samopoczucie i myśli nie dawały mi spokoju a to było drganie mięśnia gdzieś w okolicy klatki pierosiowej przez które no myślałem ze oszaleje
Oczywiste jak to ja poszedłem do lekarza pierwszego kontaktu wiadomo ze kazał mi brać magnez który zażywam regularnie do dnia dzisiejszego, ale te drgania klatki nie przechodziły przez kilka tygodni
Miałem wykonana morfologię krwi która niczego złego nie pokazała oprócz tego ze miałem troszeczkę podniesiony cukier
Następnie udałem sie do neurologa który stwierdził ze te drgania mogą być od lekkiej skoliozy i od ćwiczeń na siłowni ktore katuje od ponad roku przez co wypłukuje magnez z organizmu no i powiedział żebym zmienił magnez z mało znanej firmy na magne b6
Drgania momentalnie ustąpiły wiec zauważyłem ze to faktycznie musiało być od braku magnezu w organizmie
Ale doszedł mi nowy objaw już sam nie wiem czy to od tego stresu bo ostatnie miesiące to był największy mój dramat od dobrych lat czy od czego ale odczuwam od 2 miesięcy takie drgania w różnych miejscach ciała, szybkie skurcze ktore trwają sekundę lub dłużej,potocznie nazywa sie to fascykulacje
najwiecej ich jest na stopach ktore są 24/7 nawet jak ich nie czuje to widzę jak lekko sie porusza skóra na stopie mimowolnie
Tak samo mam na prawej brwi gdy tylko zamknę mocniej oczy i rozluźnie twarz to dostaje takiego szybkiego drgnienia w okolicy brwi/powieki
Dlatego pytanie do was czy te objawy to faktycznie są nerwicowe bo już oszaleć można, staram sie nie zwracać na to uwagi ale jak czuje ze coś mi zaczyna drgać w stopie to już tracę cierpliwość po czasie
Mam nerwice lekowa od dobrych kilku lat, od zawsze byłem nerwowym dzieckiem, ale w wieku 18 lat ze względu na dużą ilość stresu itp zachorowałem na nerwice
Moje główne objawy wtedy to było między innymi:
potliwość dłoni i nóg które mam do teraz
Kołatanie serca w stresie
Drżenie ciała
Uczucie dużego lęku
Bezsenność
Poranne mdłości
Problemy z koncentracja
Podwyższone ciśnienie Itp.
Ataków paniki nie miałem, znaczy jak sie mocno stresowałem dana sytuacją przykladowo pójściem pod tablice to serce potrafiło walić jak szalone i drżenie ciała było dosyć widoczne
Ale w wrześniu dostałem nowy objaw, można powiedzieć ze taka pierdoła przez która moje samopoczucie i myśli nie dawały mi spokoju a to było drganie mięśnia gdzieś w okolicy klatki pierosiowej przez które no myślałem ze oszaleje
Oczywiste jak to ja poszedłem do lekarza pierwszego kontaktu wiadomo ze kazał mi brać magnez który zażywam regularnie do dnia dzisiejszego, ale te drgania klatki nie przechodziły przez kilka tygodni
Miałem wykonana morfologię krwi która niczego złego nie pokazała oprócz tego ze miałem troszeczkę podniesiony cukier
Następnie udałem sie do neurologa który stwierdził ze te drgania mogą być od lekkiej skoliozy i od ćwiczeń na siłowni ktore katuje od ponad roku przez co wypłukuje magnez z organizmu no i powiedział żebym zmienił magnez z mało znanej firmy na magne b6
Drgania momentalnie ustąpiły wiec zauważyłem ze to faktycznie musiało być od braku magnezu w organizmie
Ale doszedł mi nowy objaw już sam nie wiem czy to od tego stresu bo ostatnie miesiące to był największy mój dramat od dobrych lat czy od czego ale odczuwam od 2 miesięcy takie drgania w różnych miejscach ciała, szybkie skurcze ktore trwają sekundę lub dłużej,potocznie nazywa sie to fascykulacje
najwiecej ich jest na stopach ktore są 24/7 nawet jak ich nie czuje to widzę jak lekko sie porusza skóra na stopie mimowolnie
Tak samo mam na prawej brwi gdy tylko zamknę mocniej oczy i rozluźnie twarz to dostaje takiego szybkiego drgnienia w okolicy brwi/powieki
Dlatego pytanie do was czy te objawy to faktycznie są nerwicowe bo już oszaleć można, staram sie nie zwracać na to uwagi ale jak czuje ze coś mi zaczyna drgać w stopie to już tracę cierpliwość po czasie
-
Ilemozna2
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 21
- Rejestracja: 19 stycznia 2022, o 10:11
Nie mam czegoś takiego za często, ale podobnie się to u mnie objawia. Jakby mięsień skakał, często w udzie lub z lewej strony klatki piersiowej, ale zdarzy się i w powiece.Kkowal pisze: ↑20 stycznia 2022, o 06:11
Ale doszedł mi nowy objaw już sam nie wiem czy to od tego stresu bo ostatnie miesiące to był największy mój dramat od dobrych lat czy od czego ale odczuwam od 2 miesięcy takie drgania w różnych miejscach ciała, szybkie skurcze ktore trwają sekundę lub dłużej,potocznie nazywa sie to fascykulacje
najwiecej ich jest na stopach ktore są 24/7 nawet jak ich nie czuje to widzę jak lekko sie porusza skóra na stopie mimowolnie
Tak samo mam na prawej brwi gdy tylko zamknę mocniej oczy i rozluźnie twarz to dostaje takiego szybkiego drgnienia w okolicy brwi/powieki
Dlatego pytanie do was czy te objawy to faktycznie są nerwicowe bo już oszaleć można, staram sie nie zwracać na to uwagi ale jak czuje ze coś mi zaczyna drgać w stopie to już tracę cierpliwość po czasie
