Dosłownie większość mam teraz, nie wiem już co robić...zxz25 pisze: ↑19 października 2021, o 11:31Mam taką notatkę w telefonie z objawami:
Zawroty głowy
Uczucie bycia dziwnym
Zapadanie się
Zmeczenie
Ucisk głowy
Lęk przed schizofrenią
Lęk przed opętaniem
Nudności
Kołatania serca
Tętno 130
Poty
Biegunka
Koszmary senne
Derealizacja
Depersonalizacja
Obsesje
Śpiewanie piosenek ciągle w głowie
Kłucie serca
Problemy ze wzrokiem
Miękkie nogi
Pareidolia (z lęku przed schizofrenią)
Płacz kiedy napięcie jest już zbyt duże i muszę je rozładować
Widzenie twarzy z horrorów jak zamknę oczy
To samo ze słyszeniem z bajek i filmów
Bóle brzucha
Brak uczuć czasami
Ucisk w gardle
Duszności
Unikanie miejsc i przedmiotów (bo kojarzą się z lękiem)
Wyczulenie na dzwieki
Lęk przed tym że to nie nerwica tylko jednak na pewno schizofrenia i wmawiam sobie nerwice
Lęk przed tym, że jak wzięłam leki i dalej nie mogę spac to już na pewno jestem chora psychicznie
Drżenie i dygotanie
Myślenie, że coś we mnie jest i mną steruję bo się uśmiecham, albo jak się nie uśmiecham to samo myślenie że "jestem zła"
Uczucie że świat jest mroczny i obcy jak w stranger things
Wrażenie obcości ciała
Lęk przed dostaniem psychozy przez pareidolie i te obrazy które przeskakują przed zasnieciem
Lęk przed snem przez obrazy które przeskakuja
Lęk przed czuciem się dobrze, że nie mogę czuć się dobrze bo to coś dziwnego
Lęk przed dostaniem ataku paniki w pracy
Co do tych mam wątpliwości, czy to normalne w nerwicy?
Lęk że ogarnie mnie pusty śmiech jak Jokera strasznie boję się uśmiechać, że wybuchnę takim pustym śmiechem
Że rzygam ludzmi i nie mogę na nich patrzeć i jak wchodzi ktoś do pokoju w pracy to mi niedobrze
Że zacznę krzyczeć jakieś głupoty w dziwnym języku
Lęk że zacznę chodzić po scianach
Wyzywanie ludzi w myślach Ty s*ko itp.
Ciągle słyszenie jakichś pisków w głowie, dziwnych odgłosów z bajek i filmów, krzyków, jakbym miała schizę, najbardziej boję się tego, że to jakaś psychoza...
Lęk przed tym, że jak piszę tu na forum to próbuję znaleźć wytłumaczenie i usprawiedliwienie, że to nie choroba psychiczną typu schizofrenia i ludzie mnie okłamują i ja sama siebie i jestem chora
Może to nie mieć ładu i składu, najbardziej mi chodzi o te piski i krzyki i schizofrenie![]()
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Masz wątpliwości dotyczace objawów? Omawiamy je, opisujemy
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 5
- Rejestracja: 5 marca 2020, o 11:58
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 6
- Rejestracja: 18 września 2021, o 12:08
Hej, zmagam się w nerwicy min. z uciążliwymi dolegliwościami związanymi z oczami. Zamazany wzrok, poczucie "zmęczenia" oczu, bóle gałek ocznych. Okuliści stwierdzili że badania nie są idealne (duża krotkowzroczność), ale te odstępstwa nie powinny dawać takich objawów. Czy jest ktoś, kto miał w nerwicy podobne problemy z oczami? U mnie trwa to już ok 3 miesiecy. Jak długo trwa to u Was? Czy to przechodzi?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 3
- Rejestracja: 28 października 2021, o 16:10
Hej,
Zaglądam tutaj mniej więcej od maja (nerwica zaczęła się w lutym), leki brałam ze 3-4 miesiące. Na początku wzmocniły lęk, później zaczęły go wyciszać.
Jak przestałam je brać lęk jeszcze był, ale z czasem się wycisza, i nadal to robi.
Moje lęki dotyczyły głownie zrobienia komuś krzywdy, zabicia kogoś nożem. Dotyczyło to bliskich, mojej znajomej w ciąży, a jak już sobie pomyślałam, że "ja przecież nikomu bym krzywdy nie zrobiła, to już wolałabym sobie", to zaczął się strach przed samobójstwem. Unikanie noży, ostrych narzędzi, mnóstwo natrętów o tym, że skoro myślę to pewnie chcę to zrobić, myśli o tym, jak podcinam sobie żyły, cały czas patrzenie na nadgarstki, aż zaczęły mnie piec z tego lęku. Później lęk, że mam coś z głową, że to coś poważnego, że skoro brałam leki i była u psychiatry to coś ze mną nie-tak, że wszyscy się dowiedzą, że to się nigdy nie skończy. Że nie będę umiała z tego wyjść, a wtedy jedynym wyjściem jest samobójstwo - i znowu lęk.
Okropny czas, nigdy wcześniej do głowy mi nie przyszło, aby coś sobie zrobić. Jak było źle, coś mi w życiu nie wychodziło to sobie myślała "trudno, nie udało się, kiepski dzień minie i będzie dobrze". W nerwicy tak łatwo się wtedy nie myśli
Z objawów somatycznych: całkowity brak apetytu, bezsenność, biegunki, kołatanie serca, ucisk w klatce piersiowej (on utrzymywał się najdłużej).
Na terapię chodzę też od maja (choć czuję, że bardziej zrozumieć wszystko pozwoliło mi to forum - Victorowi pomnik!).
Teraz jeszcze mam lęk w sobie, nie codziennie, nie taki mocny, ale wiem, że to też się uspokoi (tzn liczę na to). Zastanawia mnie tylko fakt, choć to, że o to pytam już mnie uświadamia, że to resztki nerwicy. Chcemy mieć z partnerem dziecko w najbliższym czasie, ale jeszcze raz na jakiś czas zdarza mi się mieć lęk przed: ciążą, zmianami w ciele, że dziecko się będzie poruszać, że nie podołam, że w połowie ciąży mi się odwidzi, a tego nie da się zmienić.
To wciąż wyciszający się lęk, nie?
P.S. Do wszystkich "nowoznerwicowanych" - ja też myślałam, że to nie może być tylko lęk, że nigdy nie minie i sprawdzałam na forum kilkaset razy różne objawy, żeby uspokoić siebie i przypomnieć sobie, że to TYLKO lęk. Im wcześniej przestaniecie to robić, tym szybciej zobaczycie poprawę. Ja już widzę znaczną, ale fakt, że jeszcze tutaj napisałam z zapytaniem o coś, świadczy, że resztki lęku we mnie są. Miną, wiem o tym i Wy też musicie wiedzieć
Zaglądam tutaj mniej więcej od maja (nerwica zaczęła się w lutym), leki brałam ze 3-4 miesiące. Na początku wzmocniły lęk, później zaczęły go wyciszać.
Jak przestałam je brać lęk jeszcze był, ale z czasem się wycisza, i nadal to robi.
Moje lęki dotyczyły głownie zrobienia komuś krzywdy, zabicia kogoś nożem. Dotyczyło to bliskich, mojej znajomej w ciąży, a jak już sobie pomyślałam, że "ja przecież nikomu bym krzywdy nie zrobiła, to już wolałabym sobie", to zaczął się strach przed samobójstwem. Unikanie noży, ostrych narzędzi, mnóstwo natrętów o tym, że skoro myślę to pewnie chcę to zrobić, myśli o tym, jak podcinam sobie żyły, cały czas patrzenie na nadgarstki, aż zaczęły mnie piec z tego lęku. Później lęk, że mam coś z głową, że to coś poważnego, że skoro brałam leki i była u psychiatry to coś ze mną nie-tak, że wszyscy się dowiedzą, że to się nigdy nie skończy. Że nie będę umiała z tego wyjść, a wtedy jedynym wyjściem jest samobójstwo - i znowu lęk.
Okropny czas, nigdy wcześniej do głowy mi nie przyszło, aby coś sobie zrobić. Jak było źle, coś mi w życiu nie wychodziło to sobie myślała "trudno, nie udało się, kiepski dzień minie i będzie dobrze". W nerwicy tak łatwo się wtedy nie myśli

Z objawów somatycznych: całkowity brak apetytu, bezsenność, biegunki, kołatanie serca, ucisk w klatce piersiowej (on utrzymywał się najdłużej).
Na terapię chodzę też od maja (choć czuję, że bardziej zrozumieć wszystko pozwoliło mi to forum - Victorowi pomnik!).
Teraz jeszcze mam lęk w sobie, nie codziennie, nie taki mocny, ale wiem, że to też się uspokoi (tzn liczę na to). Zastanawia mnie tylko fakt, choć to, że o to pytam już mnie uświadamia, że to resztki nerwicy. Chcemy mieć z partnerem dziecko w najbliższym czasie, ale jeszcze raz na jakiś czas zdarza mi się mieć lęk przed: ciążą, zmianami w ciele, że dziecko się będzie poruszać, że nie podołam, że w połowie ciąży mi się odwidzi, a tego nie da się zmienić.
To wciąż wyciszający się lęk, nie?

P.S. Do wszystkich "nowoznerwicowanych" - ja też myślałam, że to nie może być tylko lęk, że nigdy nie minie i sprawdzałam na forum kilkaset razy różne objawy, żeby uspokoić siebie i przypomnieć sobie, że to TYLKO lęk. Im wcześniej przestaniecie to robić, tym szybciej zobaczycie poprawę. Ja już widzę znaczną, ale fakt, że jeszcze tutaj napisałam z zapytaniem o coś, świadczy, że resztki lęku we mnie są. Miną, wiem o tym i Wy też musicie wiedzieć

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 145
- Rejestracja: 21 września 2020, o 07:37
Zgadza się, chęć posiadania potomka zawsze, wiąże się z jakimiś nerwami, stresem, jest to coś nowego i przede wszystkim ważnego, w życiu osób, które się starają o dziecko. Osoby bez nerwicy też doświadczają różnych emocji, od nerwów do radości.znerwicONA pisze: ↑28 października 2021, o 16:25Hej,
Zaglądam tutaj mniej więcej od maja (nerwica zaczęła się w lutym), leki brałam ze 3-4 miesiące. Na początku wzmocniły lęk, później zaczęły go wyciszać.
Jak przestałam je brać lęk jeszcze był, ale z czasem się wycisza, i nadal to robi.
Moje lęki dotyczyły głownie zrobienia komuś krzywdy, zabicia kogoś nożem. Dotyczyło to bliskich, mojej znajomej w ciąży, a jak już sobie pomyślałam, że "ja przecież nikomu bym krzywdy nie zrobiła, to już wolałabym sobie", to zaczął się strach przed samobójstwem. Unikanie noży, ostrych narzędzi, mnóstwo natrętów o tym, że skoro myślę to pewnie chcę to zrobić, myśli o tym, jak podcinam sobie żyły, cały czas patrzenie na nadgarstki, aż zaczęły mnie piec z tego lęku. Później lęk, że mam coś z głową, że to coś poważnego, że skoro brałam leki i była u psychiatry to coś ze mną nie-tak, że wszyscy się dowiedzą, że to się nigdy nie skończy. Że nie będę umiała z tego wyjść, a wtedy jedynym wyjściem jest samobójstwo - i znowu lęk.
Okropny czas, nigdy wcześniej do głowy mi nie przyszło, aby coś sobie zrobić. Jak było źle, coś mi w życiu nie wychodziło to sobie myślała "trudno, nie udało się, kiepski dzień minie i będzie dobrze". W nerwicy tak łatwo się wtedy nie myśli
Z objawów somatycznych: całkowity brak apetytu, bezsenność, biegunki, kołatanie serca, ucisk w klatce piersiowej (on utrzymywał się najdłużej).
Na terapię chodzę też od maja (choć czuję, że bardziej zrozumieć wszystko pozwoliło mi to forum - Victorowi pomnik!).
Teraz jeszcze mam lęk w sobie, nie codziennie, nie taki mocny, ale wiem, że to też się uspokoi (tzn liczę na to). Zastanawia mnie tylko fakt, choć to, że o to pytam już mnie uświadamia, że to resztki nerwicy. Chcemy mieć z partnerem dziecko w najbliższym czasie, ale jeszcze raz na jakiś czas zdarza mi się mieć lęk przed: ciążą, zmianami w ciele, że dziecko się będzie poruszać, że nie podołam, że w połowie ciąży mi się odwidzi, a tego nie da się zmienić.
To wciąż wyciszający się lęk, nie?
P.S. Do wszystkich "nowoznerwicowanych" - ja też myślałam, że to nie może być tylko lęk, że nigdy nie minie i sprawdzałam na forum kilkaset razy różne objawy, żeby uspokoić siebie i przypomnieć sobie, że to TYLKO lęk. Im wcześniej przestaniecie to robić, tym szybciej zobaczycie poprawę. Ja już widzę znaczną, ale fakt, że jeszcze tutaj napisałam z zapytaniem o coś, świadczy, że resztki lęku we mnie są. Miną, wiem o tym i Wy też musicie wiedzieć![]()
U Ciebie nerwica jeszcze jest, dlatego gdzieś w podświadomości próbuje wyłapać, że jest to coś dla Ciebie ważnego i chce jeszcze swymi łapskami, pokazać Ci, że ona jeszcze jest, "a nóż widelec" może dasz się wkręcić.

Ale nie, nie, sama wiesz, jak działać, więc nie masz się czym przejmować i sądząc po Twoim poście, szybko się z tym uporasz, więc można powiedzieć, że te dziadostwo daje jeszcze o sobie znać.

Trzymaj tak dalej i zobaczysz, że jeszcze chwila i pozbędziesz się tej nerwicy!

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 2
- Rejestracja: 27 października 2021, o 14:38
Hej, jestem tutaj nowa. Czy w nerwicy można czuć ból i sztywność w całym ciele i takie jakby osłabienie mięśni? Jestem bardzo spięta, cały czas mam tak jakby ramiona i barki uniesione do góry. Brzuch mam cały czas ściśnięty. Szczególnie bolą mnie ręce, dłonie, palce u rąk, nogi jakby z betonu, takie sztywne i obolałe. Czasami mam takie dni, że bardzo źle się czuję, jestem cały czas zmęczona i osłabiona i nie wiem czy to tylko nerwica. Robiłam badania krwi i wyszły dobre. Zastanawiam się, czy przy nerwicy można się czuć tak bardzo źle i nie mogę przestać o tym myśleć. Boję, że to jakaś straszna choroba :/
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 906
- Rejestracja: 1 listopada 2017, o 15:05
Moja droga Twoja historia to jakbym czytała o sobie. Serio te same myśli i lęki. Myśli dotyczące ciąży to wg mnie tylko straszaki nerwicowe. Ciąża to piękny czas. Ja akurat dostałam nerwicy po ciąży. Ale u mnie to różne ciężkie kwestie wchodzily w grę. Co do ciąży to nie jest lekki czas tak samo jak i posiadanie dziecka. Nie jest lekki ale piękny. Mój brzdąc ma 4. 5 roku. Jakiś czas temu odeszlam a raczej uciekłam z małym od jego ojca- alkoholika. Stanęłam na nogi jestem w nowym związku. Też myśle z obecnym partnerem o wspólnym dziecku. I bardzo chcę ale też mam lęki z tym związane czy dam radę drugi raz, czy jestem gotowa itd. Ale powiem Ci tak, jak się ludzie kochaja jak wiesz ze masz wsparcie w partnerze i w razie czegokolwiek nie zostawi Cię samej to będzie dobrze.znerwicONA pisze: ↑28 października 2021, o 16:25Hej,
Zaglądam tutaj mniej więcej od maja (nerwica zaczęła się w lutym), leki brałam ze 3-4 miesiące. Na początku wzmocniły lęk, później zaczęły go wyciszać.
Jak przestałam je brać lęk jeszcze był, ale z czasem się wycisza, i nadal to robi.
Moje lęki dotyczyły głownie zrobienia komuś krzywdy, zabicia kogoś nożem. Dotyczyło to bliskich, mojej znajomej w ciąży, a jak już sobie pomyślałam, że "ja przecież nikomu bym krzywdy nie zrobiła, to już wolałabym sobie", to zaczął się strach przed samobójstwem. Unikanie noży, ostrych narzędzi, mnóstwo natrętów o tym, że skoro myślę to pewnie chcę to zrobić, myśli o tym, jak podcinam sobie żyły, cały czas patrzenie na nadgarstki, aż zaczęły mnie piec z tego lęku. Później lęk, że mam coś z głową, że to coś poważnego, że skoro brałam leki i była u psychiatry to coś ze mną nie-tak, że wszyscy się dowiedzą, że to się nigdy nie skończy. Że nie będę umiała z tego wyjść, a wtedy jedynym wyjściem jest samobójstwo - i znowu lęk.
Okropny czas, nigdy wcześniej do głowy mi nie przyszło, aby coś sobie zrobić. Jak było źle, coś mi w życiu nie wychodziło to sobie myślała "trudno, nie udało się, kiepski dzień minie i będzie dobrze". W nerwicy tak łatwo się wtedy nie myśli
Z objawów somatycznych: całkowity brak apetytu, bezsenność, biegunki, kołatanie serca, ucisk w klatce piersiowej (on utrzymywał się najdłużej).
Na terapię chodzę też od maja (choć czuję, że bardziej zrozumieć wszystko pozwoliło mi to forum - Victorowi pomnik!).
Teraz jeszcze mam lęk w sobie, nie codziennie, nie taki mocny, ale wiem, że to też się uspokoi (tzn liczę na to). Zastanawia mnie tylko fakt, choć to, że o to pytam już mnie uświadamia, że to resztki nerwicy. Chcemy mieć z partnerem dziecko w najbliższym czasie, ale jeszcze raz na jakiś czas zdarza mi się mieć lęk przed: ciążą, zmianami w ciele, że dziecko się będzie poruszać, że nie podołam, że w połowie ciąży mi się odwidzi, a tego nie da się zmienić.
To wciąż wyciszający się lęk, nie?
P.S. Do wszystkich "nowoznerwicowanych" - ja też myślałam, że to nie może być tylko lęk, że nigdy nie minie i sprawdzałam na forum kilkaset razy różne objawy, żeby uspokoić siebie i przypomnieć sobie, że to TYLKO lęk. Im wcześniej przestaniecie to robić, tym szybciej zobaczycie poprawę. Ja już widzę znaczną, ale fakt, że jeszcze tutaj napisałam z zapytaniem o coś, świadczy, że resztki lęku we mnie są. Miną, wiem o tym i Wy też musicie wiedzieć![]()
"Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi, jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego, kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy".
Jim Morrison
Jim Morrison
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 906
- Rejestracja: 1 listopada 2017, o 15:05
Tak można oczywscie. Polecam relaksacje Jacobsona naprawdę pomagają.Schiver pisze: ↑29 października 2021, o 13:15Hej, jestem tutaj nowa. Czy w nerwicy można czuć ból i sztywność w całym ciele i takie jakby osłabienie mięśni? Jestem bardzo spięta, cały czas mam tak jakby ramiona i barki uniesione do góry. Brzuch mam cały czas ściśnięty. Szczególnie bolą mnie ręce, dłonie, palce u rąk, nogi jakby z betonu, takie sztywne i obolałe. Czasami mam takie dni, że bardzo źle się czuję, jestem cały czas zmęczona i osłabiona i nie wiem czy to tylko nerwica. Robiłam badania krwi i wyszły dobre. Zastanawiam się, czy przy nerwicy można się czuć tak bardzo źle i nie mogę przestać o tym myśleć. Boję, że to jakaś straszna choroba :/
"Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi, jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego, kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy".
Jim Morrison
Jim Morrison
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 3
- Rejestracja: 28 października 2021, o 16:10
znerwicowana_ja pisze: ↑29 października 2021, o 18:45Moja droga Twoja historia to jakbym czytała o sobie. Serio te same myśli i lęki. Myśli dotyczące ciąży to wg mnie tylko straszaki nerwicowe. Ciąża to piękny czas. Ja akurat dostałam nerwicy po ciąży. Ale u mnie to różne ciężkie kwestie wchodzily w grę. Co do ciąży to nie jest lekki czas tak samo jak i posiadanie dziecka. Nie jest lekki ale piękny. Mój brzdąc ma 4. 5 roku. Jakiś czas temu odeszlam a raczej uciekłam z małym od jego ojca- alkoholika. Stanęłam na nogi jestem w nowym związku. Też myśle z obecnym partnerem o wspólnym dziecku. I bardzo chcę ale też mam lęki z tym związane czy dam radę drugi raz, czy jestem gotowa itd. Ale powiem Ci tak, jak się ludzie kochaja jak wiesz ze masz wsparcie w partnerze i w razie czegokolwiek nie zostawi Cię samej to będzie dobrze.znerwicONA pisze: ↑28 października 2021, o 16:25Hej,
Zaglądam tutaj mniej więcej od maja (nerwica zaczęła się w lutym), leki brałam ze 3-4 miesiące. Na początku wzmocniły lęk, później zaczęły go wyciszać.
Jak przestałam je brać lęk jeszcze był, ale z czasem się wycisza, i nadal to robi.
Moje lęki dotyczyły głownie zrobienia komuś krzywdy, zabicia kogoś nożem. Dotyczyło to bliskich, mojej znajomej w ciąży, a jak już sobie pomyślałam, że "ja przecież nikomu bym krzywdy nie zrobiła, to już wolałabym sobie", to zaczął się strach przed samobójstwem. Unikanie noży, ostrych narzędzi, mnóstwo natrętów o tym, że skoro myślę to pewnie chcę to zrobić, myśli o tym, jak podcinam sobie żyły, cały czas patrzenie na nadgarstki, aż zaczęły mnie piec z tego lęku. Później lęk, że mam coś z głową, że to coś poważnego, że skoro brałam leki i była u psychiatry to coś ze mną nie-tak, że wszyscy się dowiedzą, że to się nigdy nie skończy. Że nie będę umiała z tego wyjść, a wtedy jedynym wyjściem jest samobójstwo - i znowu lęk.
Okropny czas, nigdy wcześniej do głowy mi nie przyszło, aby coś sobie zrobić. Jak było źle, coś mi w życiu nie wychodziło to sobie myślała "trudno, nie udało się, kiepski dzień minie i będzie dobrze". W nerwicy tak łatwo się wtedy nie myśli
Z objawów somatycznych: całkowity brak apetytu, bezsenność, biegunki, kołatanie serca, ucisk w klatce piersiowej (on utrzymywał się najdłużej).
Na terapię chodzę też od maja (choć czuję, że bardziej zrozumieć wszystko pozwoliło mi to forum - Victorowi pomnik!).
Teraz jeszcze mam lęk w sobie, nie codziennie, nie taki mocny, ale wiem, że to też się uspokoi (tzn liczę na to). Zastanawia mnie tylko fakt, choć to, że o to pytam już mnie uświadamia, że to resztki nerwicy. Chcemy mieć z partnerem dziecko w najbliższym czasie, ale jeszcze raz na jakiś czas zdarza mi się mieć lęk przed: ciążą, zmianami w ciele, że dziecko się będzie poruszać, że nie podołam, że w połowie ciąży mi się odwidzi, a tego nie da się zmienić.
To wciąż wyciszający się lęk, nie?
P.S. Do wszystkich "nowoznerwicowanych" - ja też myślałam, że to nie może być tylko lęk, że nigdy nie minie i sprawdzałam na forum kilkaset razy różne objawy, żeby uspokoić siebie i przypomnieć sobie, że to TYLKO lęk. Im wcześniej przestaniecie to robić, tym szybciej zobaczycie poprawę. Ja już widzę znaczną, ale fakt, że jeszcze tutaj napisałam z zapytaniem o coś, świadczy, że resztki lęku we mnie są. Miną, wiem o tym i Wy też musicie wiedzieć![]()
Dzięki za odpowiedź


Powiedz, proszę, jak było u Ciebie z ta nerwicą po ciąży? To zdarzyło Ci się pierwszy raz czy już znałaś temat i wiedziałaś, co robić?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 9
- Rejestracja: 28 sierpnia 2021, o 21:19
Witam wszystkich bardzo serdecznie
Jestem na tym forum od 2010 r. (wcześniej jako lenka1008). Od wielu lat zmagam się z nerwicą lękową, w tym z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi, które wywołują u mnie przewlekłe napięcie, a także z DD. Od wakacji nie przyjmuję już leków, bo staramy się z mężem o drugie dziecko i tak naprawdę od wakacji czuję się coraz gorzej. Do większości swoich objawów się już przyzwyczaiłam, bądź nie są one aż tak męczące dla mnie. Natomiast jest jeden objaw, który szczególnie mnie męczy i nie mogę sobie z nim poradzić. Mam 5-letniego synka i rok temu po raz pierwszy pojawiło się u mnie uczucie odcięcia od niego. Zaczęło się to od myśli: Czy to na pewno moje dziecko? Jak to możliwe, że to moje dziecko? Ta myśl wywołała u mnie przerażenie. Racjonalnie nigdy nie przestałam w to wątpić, natomiast emocjonalnie tak. Było to dla mnie straszne przeżycie. Jak mogłam poczuć odcięcie w stosunku do mojego największego skarbu?! Po jakimś czasie to uczucie minęło. Myślałam, że to już się nie powtórzy. Natomiast jakieś 2 miesiące temu znowu to poczułam... Trwa to do tej pory, raz silniej, raz mocniej. Niestety od tygodnia trwa to nieprzerwanie. Patrzę na swoje dziecko i w głowie analizuję nasze dotychczasowe życie, żeby poczuć chociaż namiastkę tego, że mój synek to mój synek. Jak przypominam sobie moment porodu, później dorastanie synka, to trochę się uspokajam, bo wiem, że nie jestem tak do końca oderwana od rzeczywistości. Wiem jednak, że nie jest to normalne i przeraża mnie. Oczywiście pojawiają się myśli o zwariowaniu itp., chociaż z tyłu głowy mam to, że pewnie jest to wynikiem DD. Powiedzcie mi, czy mieliście kiedykolwiek takie odczucia w stosunku do swoich bliskich? Ja kiedyś czułam coś podobnego do chłopaka, swoich rodziców, ale teraz, kiedy dotyczy to mojego dziecka, za które jestem w pełni odpowiedzialna bardzo się tego boję 

Proszę doradźcie mi coś. Jak ja mam sobie z tym radzić? Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi i pozdrawiam wszystkich "nerwusków" 
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 2
- Rejestracja: 27 października 2021, o 14:38
Bardzo dziękuję za odpowiedź. Mam nadzieję, że relaksacja Jacobsona + psychoterapia mi pomoże. Oby się udało bo na co dzień jest naprawdę ciężko.znerwicowana_ja pisze: ↑29 października 2021, o 18:45Tak można oczywscie. Polecam relaksacje Jacobsona naprawdę pomagają.Schiver pisze: ↑29 października 2021, o 13:15Hej, jestem tutaj nowa. Czy w nerwicy można czuć ból i sztywność w całym ciele i takie jakby osłabienie mięśni? Jestem bardzo spięta, cały czas mam tak jakby ramiona i barki uniesione do góry. Brzuch mam cały czas ściśnięty. Szczególnie bolą mnie ręce, dłonie, palce u rąk, nogi jakby z betonu, takie sztywne i obolałe. Czasami mam takie dni, że bardzo źle się czuję, jestem cały czas zmęczona i osłabiona i nie wiem czy to tylko nerwica. Robiłam badania krwi i wyszły dobre. Zastanawiam się, czy przy nerwicy można się czuć tak bardzo źle i nie mogę przestać o tym myśleć. Boję, że to jakaś straszna choroba :/
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 3
- Rejestracja: 28 października 2021, o 16:10
No i wywołałam wilka z lasumalutki pisze: ↑29 października 2021, o 08:18Zgadza się, chęć posiadania potomka zawsze, wiąże się z jakimiś nerwami, stresem, jest to coś nowego i przede wszystkim ważnego, w życiu osób, które się starają o dziecko. Osoby bez nerwicy też doświadczają różnych emocji, od nerwów do radości.znerwicONA pisze: ↑28 października 2021, o 16:25Hej,
Zaglądam tutaj mniej więcej od maja (nerwica zaczęła się w lutym), leki brałam ze 3-4 miesiące. Na początku wzmocniły lęk, później zaczęły go wyciszać.
Jak przestałam je brać lęk jeszcze był, ale z czasem się wycisza, i nadal to robi.
Moje lęki dotyczyły głownie zrobienia komuś krzywdy, zabicia kogoś nożem. Dotyczyło to bliskich, mojej znajomej w ciąży, a jak już sobie pomyślałam, że "ja przecież nikomu bym krzywdy nie zrobiła, to już wolałabym sobie", to zaczął się strach przed samobójstwem. Unikanie noży, ostrych narzędzi, mnóstwo natrętów o tym, że skoro myślę to pewnie chcę to zrobić, myśli o tym, jak podcinam sobie żyły, cały czas patrzenie na nadgarstki, aż zaczęły mnie piec z tego lęku. Później lęk, że mam coś z głową, że to coś poważnego, że skoro brałam leki i była u psychiatry to coś ze mną nie-tak, że wszyscy się dowiedzą, że to się nigdy nie skończy. Że nie będę umiała z tego wyjść, a wtedy jedynym wyjściem jest samobójstwo - i znowu lęk.
Okropny czas, nigdy wcześniej do głowy mi nie przyszło, aby coś sobie zrobić. Jak było źle, coś mi w życiu nie wychodziło to sobie myślała "trudno, nie udało się, kiepski dzień minie i będzie dobrze". W nerwicy tak łatwo się wtedy nie myśli
Z objawów somatycznych: całkowity brak apetytu, bezsenność, biegunki, kołatanie serca, ucisk w klatce piersiowej (on utrzymywał się najdłużej).
Na terapię chodzę też od maja (choć czuję, że bardziej zrozumieć wszystko pozwoliło mi to forum - Victorowi pomnik!).
Teraz jeszcze mam lęk w sobie, nie codziennie, nie taki mocny, ale wiem, że to też się uspokoi (tzn liczę na to). Zastanawia mnie tylko fakt, choć to, że o to pytam już mnie uświadamia, że to resztki nerwicy. Chcemy mieć z partnerem dziecko w najbliższym czasie, ale jeszcze raz na jakiś czas zdarza mi się mieć lęk przed: ciążą, zmianami w ciele, że dziecko się będzie poruszać, że nie podołam, że w połowie ciąży mi się odwidzi, a tego nie da się zmienić.
To wciąż wyciszający się lęk, nie?
P.S. Do wszystkich "nowoznerwicowanych" - ja też myślałam, że to nie może być tylko lęk, że nigdy nie minie i sprawdzałam na forum kilkaset razy różne objawy, żeby uspokoić siebie i przypomnieć sobie, że to TYLKO lęk. Im wcześniej przestaniecie to robić, tym szybciej zobaczycie poprawę. Ja już widzę znaczną, ale fakt, że jeszcze tutaj napisałam z zapytaniem o coś, świadczy, że resztki lęku we mnie są. Miną, wiem o tym i Wy też musicie wiedzieć![]()
U Ciebie nerwica jeszcze jest, dlatego gdzieś w podświadomości próbuje wyłapać, że jest to coś dla Ciebie ważnego i chce jeszcze swymi łapskami, pokazać Ci, że ona jeszcze jest, "a nóż widelec" może dasz się wkręcić.
Ale nie, nie, sama wiesz, jak działać, więc nie masz się czym przejmować i sądząc po Twoim poście, szybko się z tym uporasz, więc można powiedzieć, że te dziadostwo daje jeszcze o sobie znać.![]()
Trzymaj tak dalej i zobaczysz, że jeszcze chwila i pozbędziesz się tej nerwicy!![]()

Po Twoim poście bardzo się ucieszyłam, że jż prawie koniec, cieszyłam się na weekend, wszystko było fajnie. W niedzielę zaczęłam czytać o ciąży, jak to się odbywa, co się dzieje z ciałem kobiety, wzruszyłam się i aż mi się ciąży zachciało, stwierdziłam, że od następnego cyklu się staramy o dziecko. Ale nagle sobie pomyslałam, że przeczytam o depresji poporodowej, żeby wiedzieć, z czym mogę się zderzyć po porodzie. No i traf, lęk jak stąd do wieczności, zaczęłam jeszcze czytać, że ktoś trafił do szpitala psychiatrycznego z powodu nerwicy, a to już wyrzuciło lęk w kosmos!
Znalazłam się prawie na początku drogi: kiepski sen, lekka biegunka, trochę brak apetytu, ale starałam się sobie tłumaczyć, że to tylko lęk, więc nie było ataków paniki. Teraz mam lęk o ciążę, że zabraknie mi czasu jak już się zdecyduję (mam 32lata), że depresja poporodowa mnie dopadnie, że nerwica wraca.
I teraz się zastanawiam, gdzie był problem? W tym, że zaczęłam czytać? Czy może coś innego? Co z tym zrobić? No i czy od nerwicy można wylądować w szpitalu psychiatrycznym?
Z góry dziękuję za odpowiedzi, choć wiem, że to tylko moje słabsze chwile, ale chcę o tym mówić. Chcę zrozumieć, co się stało.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 145
- Rejestracja: 21 września 2020, o 07:37
Nie jesteś na początku drogi, ale popełniłaś szkolny błąd.znerwicONA pisze: ↑3 listopada 2021, o 11:52No i wywołałam wilka z lasumalutki pisze: ↑29 października 2021, o 08:18Zgadza się, chęć posiadania potomka zawsze, wiąże się z jakimiś nerwami, stresem, jest to coś nowego i przede wszystkim ważnego, w życiu osób, które się starają o dziecko. Osoby bez nerwicy też doświadczają różnych emocji, od nerwów do radości.znerwicONA pisze: ↑28 października 2021, o 16:25Hej,
Zaglądam tutaj mniej więcej od maja (nerwica zaczęła się w lutym), leki brałam ze 3-4 miesiące. Na początku wzmocniły lęk, później zaczęły go wyciszać.
Jak przestałam je brać lęk jeszcze był, ale z czasem się wycisza, i nadal to robi.
Moje lęki dotyczyły głownie zrobienia komuś krzywdy, zabicia kogoś nożem. Dotyczyło to bliskich, mojej znajomej w ciąży, a jak już sobie pomyślałam, że "ja przecież nikomu bym krzywdy nie zrobiła, to już wolałabym sobie", to zaczął się strach przed samobójstwem. Unikanie noży, ostrych narzędzi, mnóstwo natrętów o tym, że skoro myślę to pewnie chcę to zrobić, myśli o tym, jak podcinam sobie żyły, cały czas patrzenie na nadgarstki, aż zaczęły mnie piec z tego lęku. Później lęk, że mam coś z głową, że to coś poważnego, że skoro brałam leki i była u psychiatry to coś ze mną nie-tak, że wszyscy się dowiedzą, że to się nigdy nie skończy. Że nie będę umiała z tego wyjść, a wtedy jedynym wyjściem jest samobójstwo - i znowu lęk.
Okropny czas, nigdy wcześniej do głowy mi nie przyszło, aby coś sobie zrobić. Jak było źle, coś mi w życiu nie wychodziło to sobie myślała "trudno, nie udało się, kiepski dzień minie i będzie dobrze". W nerwicy tak łatwo się wtedy nie myśli
Z objawów somatycznych: całkowity brak apetytu, bezsenność, biegunki, kołatanie serca, ucisk w klatce piersiowej (on utrzymywał się najdłużej).
Na terapię chodzę też od maja (choć czuję, że bardziej zrozumieć wszystko pozwoliło mi to forum - Victorowi pomnik!).
Teraz jeszcze mam lęk w sobie, nie codziennie, nie taki mocny, ale wiem, że to też się uspokoi (tzn liczę na to). Zastanawia mnie tylko fakt, choć to, że o to pytam już mnie uświadamia, że to resztki nerwicy. Chcemy mieć z partnerem dziecko w najbliższym czasie, ale jeszcze raz na jakiś czas zdarza mi się mieć lęk przed: ciążą, zmianami w ciele, że dziecko się będzie poruszać, że nie podołam, że w połowie ciąży mi się odwidzi, a tego nie da się zmienić.
To wciąż wyciszający się lęk, nie?
P.S. Do wszystkich "nowoznerwicowanych" - ja też myślałam, że to nie może być tylko lęk, że nigdy nie minie i sprawdzałam na forum kilkaset razy różne objawy, żeby uspokoić siebie i przypomnieć sobie, że to TYLKO lęk. Im wcześniej przestaniecie to robić, tym szybciej zobaczycie poprawę. Ja już widzę znaczną, ale fakt, że jeszcze tutaj napisałam z zapytaniem o coś, świadczy, że resztki lęku we mnie są. Miną, wiem o tym i Wy też musicie wiedzieć![]()
U Ciebie nerwica jeszcze jest, dlatego gdzieś w podświadomości próbuje wyłapać, że jest to coś dla Ciebie ważnego i chce jeszcze swymi łapskami, pokazać Ci, że ona jeszcze jest, "a nóż widelec" może dasz się wkręcić.
Ale nie, nie, sama wiesz, jak działać, więc nie masz się czym przejmować i sądząc po Twoim poście, szybko się z tym uporasz, więc można powiedzieć, że te dziadostwo daje jeszcze o sobie znać.![]()
Trzymaj tak dalej i zobaczysz, że jeszcze chwila i pozbędziesz się tej nerwicy!![]()
Po Twoim poście bardzo się ucieszyłam, że jż prawie koniec, cieszyłam się na weekend, wszystko było fajnie. W niedzielę zaczęłam czytać o ciąży, jak to się odbywa, co się dzieje z ciałem kobiety, wzruszyłam się i aż mi się ciąży zachciało, stwierdziłam, że od następnego cyklu się staramy o dziecko. Ale nagle sobie pomyslałam, że przeczytam o depresji poporodowej, żeby wiedzieć, z czym mogę się zderzyć po porodzie. No i traf, lęk jak stąd do wieczności, zaczęłam jeszcze czytać, że ktoś trafił do szpitala psychiatrycznego z powodu nerwicy, a to już wyrzuciło lęk w kosmos!
Znalazłam się prawie na początku drogi: kiepski sen, lekka biegunka, trochę brak apetytu, ale starałam się sobie tłumaczyć, że to tylko lęk, więc nie było ataków paniki. Teraz mam lęk o ciążę, że zabraknie mi czasu jak już się zdecyduję (mam 32lata), że depresja poporodowa mnie dopadnie, że nerwica wraca.
I teraz się zastanawiam, gdzie był problem? W tym, że zaczęłam czytać? Czy może coś innego? Co z tym zrobić? No i czy od nerwicy można wylądować w szpitalu psychiatrycznym?
Z góry dziękuję za odpowiedzi, choć wiem, że to tylko moje słabsze chwile, ale chcę o tym mówić. Chcę zrozumieć, co się stało.
Nie jesteś jeszcze na takim etapie odburzania się, aby czytać o takich rzeczach, bo takim zachowaniem napędzisz znowu tylko nerwicową karuzelę.
Prosty schemat: Czytasz o ciąży ---> trafiasz na temat depresji poporodowej (zaczyna pojawiać się mały lęk, obawa, że może też mnie to czekać) ---> czytasz o depresji poporodowej (lęk i cała reszta wybija w górę, nakręciłaś się) ---> próby uspokojenia się na forum (uspokojenie się na chwilę) - i w takim sposób te nerwicowe koło się kręci.
Niepotrzebnie czytasz i się nakręcasz, to są właśnie podstawowe błędy. Później próbujesz się uspokajać, ale to zapewne tylko na chwilę.
Zamiast czytać o depresjach poporodowych, to poczytaj jakiś tekst tu na forum, osoby odburzonej, przykładowo forumowego guru - Victora.

A zamiast czytać o ciąży, to zapytaj się swojej przyjaciółki, koleżanki, czy kogoś znajomego, kto już ma to za sobą.

I podstawowa zasada - nie czytaj w Internecie o żadnych chorobach itp., przez to tylko będziesz nakręcać lęk. Nie jesteś jeszcze na tyle w temacie nerwicy, żebyś się zagłębiała w takie tematy, bo jak nerwica zaserwuje Ci temat jakiejś innej choroby, to schemat będzie ten sam ---> google, czytanie, nakręcanie się, lęk na maxa do góry i uspokajanie się na forum. A co Ci to da? Tylko tyle, że będziesz pielęgnować nerwicę, dlatego radzę Ci, żebyś czytała i oglądała materiały dostępne tu na forum i na kanale YouTube.

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 168
- Rejestracja: 16 października 2021, o 14:28
Wyj... Się na to. Ja już mam taki wachlarz natrętów różnej maści, wystarczy, że o czymś pomyślę a już mi się wydaje, że słyszę głosy w tym temacie akurat i inne rzeczy... Zaczęło mnie to śmieszyć, bo jak sobie powiem "stop" i się skupiam na czymś innym, to już tego nie mam. Jak przestałam w kółko myśleć o piskach i Krzykach w głowie to też przeszły, nawet jak przed snem przelatuje jakiś obrzydliwy czy straszny obraz to mam to w dupie, to tylko obraz. I ich częstotliwość się zmniejszyła. Tak więc ignorancja jest kluczem, niewazne jak bardzo somaty przypominają stwardnienie rozsiane, a wulgarne i bluźniercze myśli grają w głowie jak katarynka. Zdarza mi się powątpiewać, najczęściej jak przyśni mi się koszmar o mojej obsesji- OCD to zaburzenie zwątpienia. Ważne, żeby pamiętać, że to tylko nerwica- lękowa, natręctw. Jak tylko myśli zaczynają mi błądzić typu "nie, to na pewno schiza, skąd te głosy inaczej mogłyby być", to stanowczo się odcinam i przypominam sobie, że to OCD i trzeba to wszystko wrzucić do jednego worka.draxledes23 pisze: ↑27 października 2021, o 16:44Dosłownie większość mam teraz, nie wiem już co robić...zxz25 pisze: ↑19 października 2021, o 11:31Mam taką notatkę w telefonie z objawami:
Zawroty głowy
Uczucie bycia dziwnym
Zapadanie się
Zmeczenie
Ucisk głowy
Lęk przed schizofrenią
Lęk przed opętaniem
Nudności
Kołatania serca
Tętno 130
Poty
Biegunka
Koszmary senne
Derealizacja
Depersonalizacja
Obsesje
Śpiewanie piosenek ciągle w głowie
Kłucie serca
Problemy ze wzrokiem
Miękkie nogi
Pareidolia (z lęku przed schizofrenią)
Płacz kiedy napięcie jest już zbyt duże i muszę je rozładować
Widzenie twarzy z horrorów jak zamknę oczy
To samo ze słyszeniem z bajek i filmów
Bóle brzucha
Brak uczuć czasami
Ucisk w gardle
Duszności
Unikanie miejsc i przedmiotów (bo kojarzą się z lękiem)
Wyczulenie na dzwieki
Lęk przed tym że to nie nerwica tylko jednak na pewno schizofrenia i wmawiam sobie nerwice
Lęk przed tym, że jak wzięłam leki i dalej nie mogę spac to już na pewno jestem chora psychicznie
Drżenie i dygotanie
Myślenie, że coś we mnie jest i mną steruję bo się uśmiecham, albo jak się nie uśmiecham to samo myślenie że "jestem zła"
Uczucie że świat jest mroczny i obcy jak w stranger things
Wrażenie obcości ciała
Lęk przed dostaniem psychozy przez pareidolie i te obrazy które przeskakują przed zasnieciem
Lęk przed snem przez obrazy które przeskakuja
Lęk przed czuciem się dobrze, że nie mogę czuć się dobrze bo to coś dziwnego
Lęk przed dostaniem ataku paniki w pracy
Co do tych mam wątpliwości, czy to normalne w nerwicy?
Lęk że ogarnie mnie pusty śmiech jak Jokera strasznie boję się uśmiechać, że wybuchnę takim pustym śmiechem
Że rzygam ludzmi i nie mogę na nich patrzeć i jak wchodzi ktoś do pokoju w pracy to mi niedobrze
Że zacznę krzyczeć jakieś głupoty w dziwnym języku
Lęk że zacznę chodzić po scianach
Wyzywanie ludzi w myślach Ty s*ko itp.
Ciągle słyszenie jakichś pisków w głowie, dziwnych odgłosów z bajek i filmów, krzyków, jakbym miała schizę, najbardziej boję się tego, że to jakaś psychoza...
Lęk przed tym, że jak piszę tu na forum to próbuję znaleźć wytłumaczenie i usprawiedliwienie, że to nie choroba psychiczną typu schizofrenia i ludzie mnie okłamują i ja sama siebie i jestem chora
Może to nie mieć ładu i składu, najbardziej mi chodzi o te piski i krzyki i schizofrenie![]()

Podstawy na początek dla każdego nerwicowca:
Kanał na YT (Divovick 3 sezony):
https://youtube.com/channel/UCiWlDE21eDlcMr0wscWEGFA
Pomocne posty z forum:
spis-tre-autorami-t4728.html
Blog Katji:
www.czlowiekczujacy.pl
Książki:
"Pokonałem nerwicę" Grzegorz Szaffer
Blog po angielsku (z książka "Bez lęku i bez paniki"): www.anxietynomore.co.uk
Strona www Victora (są tam pomocne nagrania i wpisy): www.emocjobranie.pl
Kanał na YT (Divovick 3 sezony):
https://youtube.com/channel/UCiWlDE21eDlcMr0wscWEGFA
Pomocne posty z forum:
spis-tre-autorami-t4728.html
Blog Katji:
www.czlowiekczujacy.pl
Książki:
"Pokonałem nerwicę" Grzegorz Szaffer
Blog po angielsku (z książka "Bez lęku i bez paniki"): www.anxietynomore.co.uk
Strona www Victora (są tam pomocne nagrania i wpisy): www.emocjobranie.pl
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 66
- Rejestracja: 14 listopada 2021, o 11:51
Objawy to, przynajmniej które jestem opisać słowami:
Bardzo szybkie przejście z stanu podenerwowania do lęku, z takim spięciem.
Wewnętrzne rozchwianie, jakbym cały czas drgał od wewnątrz.
Wewnętrzna sprzeczność, jakby coś chciało mnie wystraszyć, na siłę.
Czasem mam takie skurcze, tiki.
Pojawiają się w mojej głowie słowa albo rozmowy nad którymi nie panuje - albo wew głos albo rozmowy z kimś, ale tylko w głowie.
Jestem zdecydowanie bardziej czuły na reakcje swojego organizmu, zwłaszcza te dziwne, które wcześniej nie miały dla mnie żadnego znaczenia.
Przed snem denerwuje się tymi wszystkimi sennymi omamami które naturalnie przychodzą przed snem.
Jestem bardzo ukierunkowany na słuchanie swojego organizmu każdego jego błędnego zachowania.
W przypadku zdenerwowania mam ukłucie jakbym dostał ataku serca - ale jest to tylko związane z emocjami w stosunku do kogoś.
Niepokój wewnętrzny - podenerwowanie.
Przy bardzo silnym stresie wyszedłem z ciała, a osoby wokół mnie bardzo szybko mówiły, tak kompletnie nienaturalnie.
Czasem jak jest coś bardzo szybkiego, ktoś machnie ręką przede mną, albo zmieni się nagle dźwięk lub obraz to czuje strach.
Mrowienie, mrówki, igły w rękach, na długości łokci.
Bardzo szybkie przejście z stanu podenerwowania do lęku, z takim spięciem.
Wewnętrzne rozchwianie, jakbym cały czas drgał od wewnątrz.
Wewnętrzna sprzeczność, jakby coś chciało mnie wystraszyć, na siłę.
Czasem mam takie skurcze, tiki.
Pojawiają się w mojej głowie słowa albo rozmowy nad którymi nie panuje - albo wew głos albo rozmowy z kimś, ale tylko w głowie.
Jestem zdecydowanie bardziej czuły na reakcje swojego organizmu, zwłaszcza te dziwne, które wcześniej nie miały dla mnie żadnego znaczenia.
Przed snem denerwuje się tymi wszystkimi sennymi omamami które naturalnie przychodzą przed snem.
Jestem bardzo ukierunkowany na słuchanie swojego organizmu każdego jego błędnego zachowania.
W przypadku zdenerwowania mam ukłucie jakbym dostał ataku serca - ale jest to tylko związane z emocjami w stosunku do kogoś.
Niepokój wewnętrzny - podenerwowanie.
Przy bardzo silnym stresie wyszedłem z ciała, a osoby wokół mnie bardzo szybko mówiły, tak kompletnie nienaturalnie.
Czasem jak jest coś bardzo szybkiego, ktoś machnie ręką przede mną, albo zmieni się nagle dźwięk lub obraz to czuje strach.
Mrowienie, mrówki, igły w rękach, na długości łokci.