Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Masz wątpliwości dotyczace objawów? Omawiamy je, opisujemy

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

9 lipca 2019, o 10:01

ewagos pisze:
9 lipca 2019, o 08:52
Osobiscie nie bardzo sie z wami zgadzam .Ja bralam dwa lata,kilka lat juz nie biore,odstawialam sama I nic mi niewrocilo :)
Każdy jest inny i inaczej się to u niego zaczęło :) W każdej książce to praktycznie piszą - na jednego działa to, na drugiego to, czasami wystarczy zmienić tylko coś w życiu, zrozumieć nerwice, odnaleźć jakiś sens, by lęk zniknął. Licytowanie co pomoże, nic nie daje.

Leki nie pomogą gdy ktoś ma ciężkie życie, jest z niego niezadowolony, ma jakieś konflikty. Branie samych leków, a nie zmienianie niczego nic nie da.
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
wayne rooney
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 8 lipca 2019, o 15:55

9 lipca 2019, o 10:12

dziękuję bardzo za dobre słowo :) z lekami to różnie bywa, ja raz brałem, raz nie i to z własnej woli. I faktycznie raz bywało lepiej raz gorzej ciężko mi zauważyć jakąś prawidłowość. Jedno jest pewne - bez poznania przyczyn lęków i bez pracy z terapeutą lub na własną rękę to same leki raczej nic nie dadzą, tylko zamaskują. Kluczem w tym wszystkim jest zrozumienie siebie, że nie od razu Rzym zbudowano. Danie sobie przyzwolenia na to że mogłeś mieć stany lękowe, że mogłeś mieć objawy itd. "przytulić" tego samego siebie z przeszłości i powiedzieć sobie " jestem z ciebie dumny, że dałeś z tym radę" wtedy poczucie winy i beznadzieja odchodzi. I właśnie ciekawe, że kiedy lęk mija to takie proste, a czasem jak się zapętlisz to ciężej sobie to poukładać. Pamiętam z terapii jak mówiłem to terapeutce to mówiła że to po prostu kolejny nacisk na siebie i teza umysłu że idealne życie będzie i powinno być w przyszłości bez żadnych lęków, somatyzacji itd. a tak realnie one się po prostu zdarzają bo takie jest życie. W jednej z książek też przeczytałem fajne zdanie że "nie możesz zatrzymać w na morzu życia fal ale możesz nauczyć się na nich pływać i nie tonąć". To chyba sedno. Dlatego też ciekaw jestem właśnie jak to jest w kontekście tego co mówią chłopaki w filmikach, że oni już nie mają żadnych zaburzeń itd. rozumiem, że po prostu myśli i wkrętki się pojawiają ale oni się nie "wkręcają" w wir lękowy. Tak kończąc moją wypowiedź to wydaje mi się, że po prostu trzeba mieć wyrozumiałość dla siebie to co mówił kolega z brodą w jednym z filmików, że to wszystko się wydarzyło nie z naszej winy, bo dokopywanie sobie na zasadzie " mogłem wcześniej coś tam" to taki trochę syndrom sztokholmski że jesteś ofiarą (wychowania, przykrości z młodości, lęków) a masz poczucie winy. Wyjście z tego kręgu i ukochanie siebie to klucz. Zabawne że teraz piszę tak sensownie a czasem sam mam taki problem żeby to przyjąć, kiedy pojawia się lęk. No ale cóż :)) życie , miłęgo dnia !
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

9 lipca 2019, o 10:28

wayne rooney pisze:
9 lipca 2019, o 10:12
dziękuję bardzo za dobre słowo :) z lekami to różnie bywa, ja raz brałem, raz nie i to z własnej woli. I faktycznie raz bywało lepiej raz gorzej ciężko mi zauważyć jakąś prawidłowość. Jedno jest pewne - bez poznania przyczyn lęków i bez pracy z terapeutą lub na własną rękę to same leki raczej nic nie dadzą, tylko zamaskują. Kluczem w tym wszystkim jest zrozumienie siebie, że nie od razu Rzym zbudowano. Danie sobie przyzwolenia na to że mogłeś mieć stany lękowe, że mogłeś mieć objawy itd. "przytulić" tego samego siebie z przeszłości i powiedzieć sobie " jestem z ciebie dumny, że dałeś z tym radę" wtedy poczucie winy i beznadzieja odchodzi. I właśnie ciekawe, że kiedy lęk mija to takie proste, a czasem jak się zapętlisz to ciężej sobie to poukładać. Pamiętam z terapii jak mówiłem to terapeutce to mówiła że to po prostu kolejny nacisk na siebie i teza umysłu że idealne życie będzie i powinno być w przyszłości bez żadnych lęków, somatyzacji itd. a tak realnie one się po prostu zdarzają bo takie jest życie. W jednej z książek też przeczytałem fajne zdanie że "nie możesz zatrzymać w na morzu życia fal ale możesz nauczyć się na nich pływać i nie tonąć". To chyba sedno. Dlatego też ciekaw jestem właśnie jak to jest w kontekście tego co mówią chłopaki w filmikach, że oni już nie mają żadnych zaburzeń itd. rozumiem, że po prostu myśli i wkrętki się pojawiają ale oni się nie "wkręcają" w wir lękowy. Tak kończąc moją wypowiedź to wydaje mi się, że po prostu trzeba mieć wyrozumiałość dla siebie to co mówił kolega z brodą w jednym z filmików, że to wszystko się wydarzyło nie z naszej winy, bo dokopywanie sobie na zasadzie " mogłem wcześniej coś tam" to taki trochę syndrom sztokholmski że jesteś ofiarą (wychowania, przykrości z młodości, lęków) a masz poczucie winy. Wyjście z tego kręgu i ukochanie siebie to klucz. Zabawne że teraz piszę tak sensownie a czasem sam mam taki problem żeby to przyjąć, kiedy pojawia się lęk. No ale cóż :)) życie , miłęgo dnia !
W którymś filmie było o tym mowa, że Viktor zaczął się wkręcać w zaburzenie, ale od razu to zatrzymał. Każdy w życiu będzie mieć trudne chwile, stresy, etc. Tego się nie uniknie, a zaczarowana pigułka tego nie zatrzyma. Od nas tylko zależy jak na nie będziemy reagować. Na początku wychodzenia z zaburzenia jest sporo kryzysów i sam teraz co chwilę mam jakieś problemy, co zresztą widać po moich postach na forum. Na szczęście mam świadomość, że zrobiłem duży krok na przód, w porównaniu do tego co miałem rok temu. Wtedy gdy pojawiła się głupia myśl, chciałem uciekać, ciągle lęk wolnopłynący, olbrzymi strach, że zwariuje, nie mogłęm się na niczym skupić. Teraz też jest ciężko, ale zaburzenie nie niszczy mi całego dnia, tygodnia, miesiąca.

Metafora z morzem bardzo fajna :) jaka to była książka? Mi psychiatra podobnie wytłumaczył. Poniżej przyklejam to co napisałem w innym wątku:

Mi psychiatra powiedział, że przez dzieciństwo i moje przeżycia będę mieć zawsze rysę na swoim charakterze, ale to zależy tylko od mojej postawy na ile pozwolę, by to kierowało moim życiem. Mogę wchodzić i reagować na każdą myśl, albo po prostu ją odpuścić. Zejść z pola bitwy i zając się życiem. Dlatego myślę, że każdy z nas bez wyjątku może z tego wyjść choćby tak, by żyć komfortowo, cieszyć się życiem i zaznać spokój.

Świetną metaforą jest to przedstawione w książce "W pułapce myśli". Autor przedstawia nasze życie jak autobus, my jesteśmy jego kierowcą, a do samochodu wbijają wszystkie nasze chwile, myśli, emocje. Są wśród nich "gangsterzy" z którymi czujemy się niepewnie, źle. Nie wyrzucimy ich już z tego autobusu, ale możemy podjąć decyzje co z tym zrobić. Zwracanie uwagi tylko na złych pasażerów, spowoduje, że będziemy się tylko zadręczać, jeździć bez celu tam gdzie oni nam pozwolą, ograniczać się i skupiać na swoim bólu. Jest też druga opcja, zaakceptować ich towarzystwo i nie zwracać uwagi na nich. To my jesteśmy w końcu kierowcą i możemy pojechać tam gdzie chcemy.

Opuszczenie pola bitwy jest niesamowicie trudne, ale jest możliwe :) A wszystko zależy w gruncie rzeczy od tego jak zaczniemy postrzegać nasze myśli :)
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
wayne rooney
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 8 lipca 2019, o 15:55

9 lipca 2019, o 10:45

Tak te metafory są super i pomagają zrozumieć dużo rzeczy. Ta z falami kurcze nie pamiętam dokładnie, chyba któraś z książek OSHO. Polecam, ja już chyba większość przeczytałem po kilka razy, mimo kontrowersji z nim związanych, że to sekciarz itd. ale prawda taka, że o od ciebie zależy jak podejdziesz do autorytetu terapeuty czy autora książki itd. To wszystko trzeba do siebie dopasować a nie ślepo "zapatrzyć się" w mentora. Jeśli chodzi o somatykę, oddech itd. to te książki najwięcej mi dały.

A tak z ciekawości "Nerwowy" w jaki wieku jesteś ? Fajnie że już jesteś tego świadomy, że wyszedłeś "poza". Dobrze napisałeś każdy ma jakieś traumy, lęki itd. Jeden to bardziej przeżywa i "kopie" wewnątrz siebie inny to zostawia i nie chce się w to zagłębiać. Tak jak mówiłem wcześniej z perspektywy czasu stwierdzam, że jak sobie z tym poradzisz to paradoksalnie te wszystkie przejścia mogą być super siłą na dalszą część życia. To jest jak medal który ma dwie strony - z jednej strony cierpienie, ciężkie przejścia i "traumy" z drugiej wyjście poza, zwiększenie świadomości, poszerzenie horyzontów, większe możliwości w dalszym życiu. W życiu tyle dobra ile zła. To wszystko się przenika i zawiera w sobie. Ciężko to pojąć ale jak to dostrzeżesz to jest w tym sens. Jedno bez drugiego nie istnieje.
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

9 lipca 2019, o 11:08

wayne rooney pisze:
9 lipca 2019, o 10:45
Tak te metafory są super i pomagają zrozumieć dużo rzeczy. Ta z falami kurcze nie pamiętam dokładnie, chyba któraś z książek OSHO. Polecam, ja już chyba większość przeczytałem po kilka razy, mimo kontrowersji z nim związanych, że to sekciarz itd. ale prawda taka, że o od ciebie zależy jak podejdziesz do autorytetu terapeuty czy autora książki itd. To wszystko trzeba do siebie dopasować a nie ślepo "zapatrzyć się" w mentora. Jeśli chodzi o somatykę, oddech itd. to te książki najwięcej mi dały.

A tak z ciekawości "Nerwowy" w jaki wieku jesteś ? Fajnie że już jesteś tego świadomy, że wyszedłeś "poza". Dobrze napisałeś każdy ma jakieś traumy, lęki itd. Jeden to bardziej przeżywa i "kopie" wewnątrz siebie inny to zostawia i nie chce się w to zagłębiać. Tak jak mówiłem wcześniej z perspektywy czasu stwierdzam, że jak sobie z tym poradzisz to paradoksalnie te wszystkie przejścia mogą być super siłą na dalszą część życia. To jest jak medal który ma dwie strony - z jednej strony cierpienie, ciężkie przejścia i "traumy" z drugiej wyjście poza, zwiększenie świadomości, poszerzenie horyzontów, większe możliwości w dalszym życiu. W życiu tyle dobra ile zła. To wszystko się przenika i zawiera w sobie. Ciężko to pojąć ale jak to dostrzeżesz to jest w tym sens. Jedno bez drugiego nie istnieje.
34 lata. A ty?
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
wayne rooney
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 8 lipca 2019, o 15:55

9 lipca 2019, o 11:16

27 :) Tyle już przeżyliśmy a jeszcze tyle fajnego przed nami :) pozdrawiam Cie serdecznie
kaldunia18
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 431
Rejestracja: 5 listopada 2016, o 08:38

9 lipca 2019, o 13:51

ewagos pisze:
9 lipca 2019, o 08:52
Osobiscie nie bardzo sie z wami zgadzam .Ja bralam dwa lata,kilka lat juz nie biore,odstawialam sama I nic mi niewrocilo :)
Jesteś odburzona?
ewagos
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 373
Rejestracja: 12 kwietnia 2016, o 19:24

9 lipca 2019, o 14:30

Zależy co to oznacza :P Jeśli odburzona to osoba ,która nie ma objawów nerwicy pomimo różnych zawirowań w życiu to jestem.Jeśli to jednak osoba ,która jest pewna ,że już nigdy nerwica jej niedopadnie to nie jestem.Czuję się dobrze i jest ok ;) Pozdrawiam
kaldunia18
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 431
Rejestracja: 5 listopada 2016, o 08:38

9 lipca 2019, o 15:18

ewagos pisze:
9 lipca 2019, o 14:30
Zależy co to oznacza :P Jeśli odburzona to osoba ,która nie ma objawów nerwicy pomimo różnych zawirowań w życiu to jestem.Jeśli to jednak osoba ,która jest pewna ,że już nigdy nerwica jej niedopadnie to nie jestem.Czuję się dobrze i jest ok ;) Pozdrawiam
Gratulacje!:) no właśnie chodzi o to chyba, ze prawdziwe odburzenie to jest jak już w ogóle się tej nerwy nie boimy! Do tego trzeba dążyć, Ty już jesteś bliska celu! Pozdrawiam!
Karola87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 59
Rejestracja: 6 lipca 2019, o 15:13

9 lipca 2019, o 16:09

Witajcie, nie wiem czy w odpowiednim miejscu, ale nie znalazłam niczego związanego z moim problemem.
Podejrzenie na nerwice padło u mnie w okolicach marca po 5 wizycie u kardiologa zasugerował on że może to nerwy i żeby wybrać się do psychiatry i psychologa.

Jako sposób radzenia sobie z tym problemem polecił sport.
Lubię zajęcia grupowe, więc wróciłam na joge, spacery i trochę zumby.
Powinno być mi lepiej A objawy nerwicy się nasilają po wysilku( moja nerwica siedzi w sercu) więc strach że to coś z sercem nasila się przy każdej próbie jakiś cwiczen:(

Boję się że całkiem się wycofie A najmniejszy wysiłek będzie za duża bariera. Nie rozumiem skoro jest ok z sercem to czemu ono przy wysiłku tak wariuje i nasilają się wszystkie objawy:( pozdrawiam
toczka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 9 kwietnia 2019, o 16:09

9 lipca 2019, o 17:05

Karola87 pisze:
9 lipca 2019, o 16:09
Witajcie, nie wiem czy w odpowiednim miejscu, ale nie znalazłam niczego związanego z moim problemem.
Podejrzenie na nerwice padło u mnie w okolicach marca po 5 wizycie u kardiologa zasugerował on że może to nerwy i żeby wybrać się do psychiatry i psychologa.

Jako sposób radzenia sobie z tym problemem polecił sport.
Lubię zajęcia grupowe, więc wróciłam na joge, spacery i trochę zumby.
Powinno być mi lepiej A objawy nerwicy się nasilają po wysilku( moja nerwica siedzi w sercu) więc strach że to coś z sercem nasila się przy każdej próbie jakiś cwiczen:(

Boję się że całkiem się wycofie A najmniejszy wysiłek będzie za duża bariera. Nie rozumiem skoro jest ok z sercem to czemu ono przy wysiłku tak wariuje i nasilają się wszystkie objawy:( pozdrawiam


Miałaś robiony test wysiłkowy? Jeżeli wyszedł ok to posłuchaj lekarza ;)
Ja od 12 lat prowadzę zajęcia sportowe i mimo że mam kondycję ze stali to przy nerwicy czuje się słaba. Mam wkretke że jak ćwiczę to mi sinieją usta i źle się czuję :/
Karola87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 59
Rejestracja: 6 lipca 2019, o 15:13

9 lipca 2019, o 17:35

Miałam robiony w zeszłym roku, oczywiście umówiłam się na kolejny:( straszne to że człowiek tak się wyłożył psychice:( A jakie polecacie ćwiczenia przy nerwicy serca? Brakuje mi porządnego treningu A teraz to spacer jest wyczynem:(
toczka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 9 kwietnia 2019, o 16:09

9 lipca 2019, o 17:37

Karola87 pisze:
9 lipca 2019, o 17:35
Miałam robiony w zeszłym roku, oczywiście umówiłam się na kolejny:( straszne to że człowiek tak się wyłożył psychice:( A jakie polecacie ćwiczenia przy nerwicy serca? Brakuje mi porządnego treningu A teraz to spacer jest wyczynem:(


Mnie pomaga joga albo zobacz sobie jakieś ćwiczenia statyczne na siłowni. Oczywiście z delikatnymi obciążeniami.
A może basen? Woda bardzo uspokaja ;)
Karola87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 59
Rejestracja: 6 lipca 2019, o 15:13

9 lipca 2019, o 21:13

Na joge też chodzę i też lubię, Marek mnoe tylko to że w codziennych czynnościach jestem aż tak słaba, że kręci mi się w głowie, drżą mięśnie...że posprzątane pokoju to dla mnie pół maraton:( a kiedyś robilam to bez zastanowienia w kilka chwil:( skąd ta słabość czy coś mogłam przegapić?
toczka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 9 kwietnia 2019, o 16:09

9 lipca 2019, o 22:05

Karola87 pisze:
9 lipca 2019, o 21:13
Na joge też chodzę i też lubię, Marek mnoe tylko to że w codziennych czynnościach jestem aż tak słaba, że kręci mi się w głowie, drżą mięśnie...że posprzątane pokoju to dla mnie pół maraton:( a kiedyś robilam to bez zastanowienia w kilka chwil:( skąd ta słabość czy coś mogłam przegapić?
Nic nie przegapiłas :) stres, ciągła gotowość organizmu, lęki itp zużywają niesamowita ilość energii. To normalne że po ataku paniki czujemy się padnięci.
Zresztą w codziennych czynnościach też nie mamy za dużo sił bo nasz organizm się nie regeneruje
ODPOWIEDZ