Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Masz wątpliwości dotyczace objawów? Omawiamy je, opisujemy

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
patex
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 391
Rejestracja: 1 kwietnia 2015, o 21:17

22 czerwca 2019, o 16:08

emek16 pisze:
22 czerwca 2019, o 15:58
patex pisze:
22 czerwca 2019, o 14:51
Mam takie pytanie,otoz kazdy mi mowi ze jestem zamknieta w sobie i cicha(chociaz mysle ze jestem po prostu introwertykiem),pracuje nad tym zeby przelamywac te swoje strefy komfortu,ale zaczyna mnie denerwować jak mi ktos to wytyka.Przyklad dzisiaj-wracalam do domu z kolega taty i jeszcze jednym znajomym,nie chcialo mi sie po prostu gadac,a ten jeden prosto z mostu-a czy kazda dziewczyna tak malo rozmawia?Nie rozumiem czy w tych czasach kazdy czlowiek musi gadac non stop jak najety,czy jak?O mnie nie chodzi,bo ja zaczynam akceptowac siebie taka jaka jestem,ale pozniej jest mi bardziej wstyd jak moi rodzice slysza,ze ich corka taka malomowna 😬
Ja też jestem typem małomównym nie ma czym się przejmować w niektórych środowiskach nawet we własnej rodzinie uchodzę za kogoś gburowatego.Kiedyś też się tym przejmowałem ale kiedy odkryłem że ludzie rzadko trafiają w cel ze swoimi opiniami o kimś , to nabrałem do tego dystansu.Gdybyś gadała jak najęta to ta sama osoba zapewne nazwała by cię gaduło , i też pewnie w takim tonie że to twoja wada.Zobacz jak na tym świecie jest jak toś lubi imprezować rozmawiać lubi bywać wśród ludzi , to najprzeważniej dostaje łatkę że jest alkoholik , narkoman , dziwkarz albo osoba puszczalska, jak jest spokojnym domownikiem lubiącym zacisze , wolność od całego zgiełku no to dostaje że jest gbur nie umie się bawić pierdoła albo taka cnotka nie wydymka. Nie martw się nie musisz nikomu się na chama przypodobywać.
O,o wlasnie to,pieknie napisane 😊
W kazdej pracy okolo 80% ludzi uwazalo mnie za cicha i spokojna. Ale jak kilku ludzi znalazlam takich co ani nie drą twarzy bez przerwy ale gadac normalnie gadaja,to smieli sie z moich zartow,no po prostu na luzie ze mna gadali a ja z nimi i ten kontak z nimi mnie nie meczyl.Tylko szkoda ze takich ludzi jest coraz mniej haha 😂
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

22 czerwca 2019, o 16:12

Tych ludzi nie jest coraz mniej tylko, że są mniej zauważalni. Uważam tak samo jak emek. Dla mnie osoby rozgadane to bezsensowne gaduły. Nie lubię za długo przebywać w takim towarzystwie bo czuję się wymęczony do granic możliwości.
Dawniej martwiłem się, że nie jestem jakiś rozrywkowy ale potem zrozumiałem, że jestem choćby lepiej zorganizowany. I to mi się przydaje w życiu bardziej nawet niż wieczne gadanie o niczym. Zauważ swoje plusy w tym wszystkim.
patex
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 391
Rejestracja: 1 kwietnia 2015, o 21:17

22 czerwca 2019, o 16:19

martinsonetto pisze:
22 czerwca 2019, o 16:12
Tych ludzi nie jest coraz mniej tylko, że są mniej zauważalni. Uważam tak samo jak emek. Dla mnie osoby rozgadane to bezsensowne gaduły. Nie lubię za długo przebywać w takim towarzystwie bo czuję się wymęczony do granic możliwości.
Dawniej martwiłem się, że nie jestem jakiś rozrywkowy ale potem zrozumiałem, że jestem choćby lepiej zorganizowany. I to mi się przydaje w życiu bardziej nawet niż wieczne gadanie o niczym. Zauważ swoje plusy w tym wszystkim.
Niedawno zaczęłam odkrywać ile mam pozytywnych cech charakteru,jestem pomocna,opiekuńcza,za kims bliskim bym w ogien skoczyla,jestem tez zorganizowana bardzo, umiem rozweselac ludzi,ot kilka przykladow 😀
Dziękuję bardzo za Twoje rady!
Johanka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 190
Rejestracja: 5 kwietnia 2019, o 15:02

22 czerwca 2019, o 17:21

memorymember pisze:
22 czerwca 2019, o 16:04
Johanka pisze:
22 czerwca 2019, o 06:56
Od wczoraj co kilka minut odczuwam bol serca. Nie jest on jakis mega duzy, to natezenie bolu jest raczej srednie ale ma taki charakter - poboli chwile i na chwile przestanie i znow poboli i przestanie. Nie wiem czy utozsamiac to z nerwica? Nie mialam jeszcze takiego objawu.
A badania zrobione? Serce się nie niszczy tak natychmiastowo. Mnie somatyczne sprawy tak nie straszyły ale serce biło na pewno różnie i bóle też były, takie kłucia jak igłą.
Nie , kardiologa dopiero mam zamiar odwiedzic :)
Johanka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 190
Rejestracja: 5 kwietnia 2019, o 15:02

22 czerwca 2019, o 17:22

Ansia pisze:
22 czerwca 2019, o 14:48
Johanka pisze:
22 czerwca 2019, o 06:56
Od wczoraj co kilka minut odczuwam bol serca. Nie jest on jakis mega duzy, to natezenie bolu jest raczej srednie ale ma taki charakter - poboli chwile i na chwile przestanie i znow poboli i przestanie. Nie wiem czy utozsamiac to z nerwica? Nie mialam jeszcze takiego objawu.
Swego czasu też wystraszyły mnie podobne bóle w klatce piersiowej, teraz wiem ( prawie pewna ;) ), że to dolegliwości odcinka piersiowego kręgosłupa, może u Ciebie jest podobnie.
Musze sie przebadac wobec tego. Kardiologa mam w planie i zobaczymy czy tam cos wyjdzie jak nie i bole nie ustapia , bede szukala dalej . Dziekuje . :)
Gnr00
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 25 maja 2019, o 20:22

22 czerwca 2019, o 17:41

Czy ktoś miał taki objaw jak zatykanie się uszu? Ja czasem od rana do wieczora potrafię mieć zatkane jedno lub obydwa uszy, czasem az sprawia to ból. Znacie jakieś sposoby żeby je odetkac? Zatkanie nosa i przełknięcie śliny nie pomaga.
Johanka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 190
Rejestracja: 5 kwietnia 2019, o 15:02

22 czerwca 2019, o 17:49

Gnr00 pisze:
22 czerwca 2019, o 17:41
Czy ktoś miał taki objaw jak zatykanie się uszu? Ja czasem od rana do wieczora potrafię mieć zatkane jedno lub obydwa uszy, czasem az sprawia to ból. Znacie jakieś sposoby żeby je odetkac? Zatkanie nosa i przełknięcie śliny nie pomaga.
Miewalam tak pare razy.
Aktap
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 41
Rejestracja: 9 maja 2019, o 22:52

22 czerwca 2019, o 22:23

Johanka pisze:
22 czerwca 2019, o 17:49
Gnr00 pisze:
22 czerwca 2019, o 17:41
Czy ktoś miał taki objaw jak zatykanie się uszu? Ja czasem od rana do wieczora potrafię mieć zatkane jedno lub obydwa uszy, czasem az sprawia to ból. Znacie jakieś sposoby żeby je odetkac? Zatkanie nosa i przełknięcie śliny nie pomaga.
Miewalam tak pare razy.
Kiedyś bardzo często :)
Monia88
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 160
Rejestracja: 14 stycznia 2019, o 20:52

23 czerwca 2019, o 21:50

Witajcie dawno mnie nie było u mnie były dni w miarę teraz coś słabiej niewiem już co myśleć zrobiłam morfologie i wyszła super a ja nadal źle się czuję ucho mam zalgnięte już dłuższy czas szumy już nie pamiętam od kiedy wkurza mnie to i do tego wieczorny niski puls mam od 63 do 66 i twierdzę że coś nie tak i jestem nisko ciśnieniowiec dalej jestem na tabletkach sympramol rano i wieczorem czy tak jest nerwica czy to wszystko od niej jak x nią dalej walczyć? Czy robić jakieś badania?
Kremu
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 102
Rejestracja: 28 lutego 2019, o 22:54

24 czerwca 2019, o 00:49

Ciśnienie 66 to zaledwie 4 punkty od 70 więc jak dla mnie to normalne ciśnienie wieczorem. Więc to nie nerwica. A od szumu usznego przecież zrobić się nic nie może. Nie wiem w ogóle czy ty masz jakiekolwiek objawy oprócz skupiania na tym uwagi.
toczka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 9 kwietnia 2019, o 16:09

24 czerwca 2019, o 08:21

Monia88 pisze:
23 czerwca 2019, o 21:50
Witajcie dawno mnie nie było u mnie były dni w miarę teraz coś słabiej niewiem już co myśleć zrobiłam morfologie i wyszła super a ja nadal źle się czuję ucho mam zalgnięte już dłuższy czas szumy już nie pamiętam od kiedy wkurza mnie to i do tego wieczorny niski puls mam od 63 do 66 i twierdzę że coś nie tak i jestem nisko ciśnieniowiec dalej jestem na tabletkach sympramol rano i wieczorem czy tak jest nerwica czy to wszystko od niej jak x nią dalej walczyć? Czy robić jakieś badania?
Szumy w uszach to u mnie jeden z podstawowych objawów, z czasem miną jak przestaniesz zwracać na nie uwagę.
Moje pytanie:
Czy macie pieczenie/ dyskomfort w szyi? Dziwne uczucie do opisania ale to nie jak ból gardła tylko takie coś innego...
Nerwyzestali
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1566
Rejestracja: 19 czerwca 2018, o 13:41

24 czerwca 2019, o 08:48

Monia88 pisze:
23 czerwca 2019, o 21:50
Witajcie dawno mnie nie było u mnie były dni w miarę teraz coś słabiej niewiem już co myśleć zrobiłam morfologie i wyszła super a ja nadal źle się czuję ucho mam zalgnięte już dłuższy czas szumy już nie pamiętam od kiedy wkurza mnie to i do tego wieczorny niski puls mam od 63 do 66 i twierdzę że coś nie tak i jestem nisko ciśnieniowiec dalej jestem na tabletkach sympramol rano i wieczorem czy tak jest nerwica czy to wszystko od niej jak x nią dalej walczyć? Czy robić jakieś badania?
60 to normalny puls.
morphifry
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 304
Rejestracja: 13 lipca 2015, o 00:52

24 czerwca 2019, o 08:57

Nie chce mi sie zyc rano. Za kazdym razem jak wstaje rano do pracy, to czuje taki wewnetrzny scisk jakbym zaraz miala sie poplakac, nienawidze chodzic do pracy, odkrylam ostatnio ze chyba do zadnej.. Dlatego, ze mam 23 lata, pracuje od 19 roku zycia i na razie z kazda mialam tak samo nawet jesli pozornie ja lubilam, mialam fajnych ludzi itd. Zauwazylam tez ze w dni wolne ale takie w ktorych jednak musze wstac wczesnie mam podobnie, ale nie az tak jak w tygodniu. Dzisiaj np po 4 dniowym weekendzie poplakalam sie rano i czuje sie mega zle psychicznie, az napisalam tego posta... Wydaje mi sie ze moge miec cos po mamie, ktora przez wiekszosc zycia nie pracuje, nie musi ale tez ciezko bylo jej znalezc cos sensownego w naszym malym rodzinnym miescie, urodzila mnie mlodo i najpierw musiala wychowac mnie, potem siostre, jak pracowala w jakichs miejscach to zwalniala sie nie z braku checi do pracy tylko innych przeczyn, ale mimo wszystko wiem ze tez zawsze narzekala, nie lubila itd wiec moze mam to po niej, nie wiem... Moj chlopak twierdzi, ze to dlatego ze nie mam celu w zyciu - moze cos w tym byc, niby mam pasje, cos co wiem ze sprawialoby mi przyjemnosc gdyby udalo mi sie tak pracowac, wiem jak chcialabym zeby wygladalo moje zycie itd ale nie mam na to zadnego konkretnego planu, a te „przejsciowe” prace studenckie i po studenckie mnie w jakims stopnii zabijaja. Wydaje mi sie tez ze za bardzo traktuje prace jako jakas duza czesc siebie zamiast jak po prostu zarabianie pieniedzy, ale tak juz mam skoro spedzam w niej wiekszosc zycia. W Warszawie tez mam tylko chlopaka i ciocie (co prawda jestesmy ze soba zzyte) i tesknie za cala rodzina, domem i jest mi zle z tym ze sa tak daleko, ale nie umialabym zyc w malym miescie, wiec to tez taki konflikt. Moglabym tak jeszcze wymieniac ale to nie ma sensu wiec jeszcze powiem ze z biegiem godzin w ciagu dnia mimo tych egzystencjalnych mysli itp, to im jest pozniej tym czuje sie lepiej i powiedzialabym ze nawet normalnie, mam chec do robienia czegos, do zmian itd. Takze najgorzej jest rano, mam tak juz od kilku lat, ale mam wrazenie ze teraz jest coraz gorzej i juz sobie z tym nie radze, bo czuje jakbym miala jakas depresje.. Niektorzy pewnie pomysla ze wyolbrzymiam i ze nikomu sie nie chce wstawac rano i chodzic do pracy, ale chyba malo kto placze z tego powodu?
Awatar użytkownika
grubas
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 83
Rejestracja: 21 lutego 2019, o 08:46

24 czerwca 2019, o 09:44

morphifry pisze:
24 czerwca 2019, o 08:57
Nie chce mi sie zyc rano. Za kazdym razem jak wstaje rano do pracy, to czuje taki wewnetrzny scisk jakbym zaraz miala sie poplakac, nienawidze chodzic do pracy, odkrylam ostatnio ze chyba do zadnej.. Dlatego, ze mam 23 lata, pracuje od 19 roku zycia i na razie z kazda mialam tak samo nawet jesli pozornie ja lubilam, mialam fajnych ludzi itd. Zauwazylam tez ze w dni wolne ale takie w ktorych jednak musze wstac wczesnie mam podobnie, ale nie az tak jak w tygodniu. Dzisiaj np po 4 dniowym weekendzie poplakalam sie rano i czuje sie mega zle psychicznie, az napisalam tego posta... Wydaje mi sie ze moge miec cos po mamie, ktora przez wiekszosc zycia nie pracuje, nie musi ale tez ciezko bylo jej znalezc cos sensownego w naszym malym rodzinnym miescie, urodzila mnie mlodo i najpierw musiala wychowac mnie, potem siostre, jak pracowala w jakichs miejscach to zwalniala sie nie z braku checi do pracy tylko innych przeczyn, ale mimo wszystko wiem ze tez zawsze narzekala, nie lubila itd wiec moze mam to po niej, nie wiem... Moj chlopak twierdzi, ze to dlatego ze nie mam celu w zyciu - moze cos w tym byc, niby mam pasje, cos co wiem ze sprawialoby mi przyjemnosc gdyby udalo mi sie tak pracowac, wiem jak chcialabym zeby wygladalo moje zycie itd ale nie mam na to zadnego konkretnego planu, a te „przejsciowe” prace studenckie i po studenckie mnie w jakims stopnii zabijaja. Wydaje mi sie tez ze za bardzo traktuje prace jako jakas duza czesc siebie zamiast jak po prostu zarabianie pieniedzy, ale tak juz mam skoro spedzam w niej wiekszosc zycia. W Warszawie tez mam tylko chlopaka i ciocie (co prawda jestesmy ze soba zzyte) i tesknie za cala rodzina, domem i jest mi zle z tym ze sa tak daleko, ale nie umialabym zyc w malym miescie, wiec to tez taki konflikt. Moglabym tak jeszcze wymieniac ale to nie ma sensu wiec jeszcze powiem ze z biegiem godzin w ciagu dnia mimo tych egzystencjalnych mysli itp, to im jest pozniej tym czuje sie lepiej i powiedzialabym ze nawet normalnie, mam chec do robienia czegos, do zmian itd. Takze najgorzej jest rano, mam tak juz od kilku lat, ale mam wrazenie ze teraz jest coraz gorzej i juz sobie z tym nie radze, bo czuje jakbym miala jakas depresje.. Niektorzy pewnie pomysla ze wyolbrzymiam i ze nikomu sie nie chce wstawac rano i chodzic do pracy, ale chyba malo kto placze z tego powodu?
Nie masz niczego po mamie. Co najwyżej masz wzór, którego nie musisz naśladować skoro widzisz, że Ci nie odpowiada. U mnie było trochę podobnie. Jak miałem wstać do pracy, szczególnie po weekendzie to miałem mdłości i byłem bardzo nieszczęśliwy. Potem jakoś szło, ale co tydzień powtórka. To co u mnie było powodem tego samopoczucia to głównie niskie poczucie własnej wartości, uważałem, że nie zasługuję na nic dobrego.
Nie wiem czy u Ciebie jest podobnie, ale na pewno nie zaszkodzi jak przestaniesz robić sobie ciśnienie, że nie masz konkretnego planu na życie itd. Piszesz, że wiesz jak chciałabyś, żeby wyglądało Twoje życie. Może pomyśl co możesz zrobić w tym tygodniu/miesiącu, żeby zbliżyć się do tego wymarzonego życia. Kupić sobie książkę, zapisać się na jakiś kurs etc.
Nie żałuj, nigdy nie żałuj, że mogłeś coś zrobić w życiu, a tego nie zrobiłeś. Nie zrobiłeś, bo nie mogłeś.
Stanisław LemSzpital Przemienienia
pauli919191
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 5 czerwca 2019, o 14:03

24 czerwca 2019, o 13:36

Cześć, jestem tutaj nowa, forum czytam regularnie od tygodnia i postanowiłam opisać swoją historie. Wszystko zaczęło się w kwietniu tego roku, zaczęło się od silnych boli w okolicach pęcherza, nerek, kręgosłupa lędźwiowego. Kilka dni przyjmowałam leki typu żurawina, furagin, ale to nic nie pomagała, w końcu po czterech dniach pojechałam na SOR tam wykonano mi podstawowe badania (krew, mocz, usg), dostałam tez kroplówkę. Nic nie stwierdzono, zupełnie nic, a ja zostałam wypisana do domu. Bóle były nadal, umówiłam się prywatnie do urologa, ktory tez nic nie stwierdził, kolejne dni mijały, a ból nie przechodził. W końcu pewnego dnia, kiedy bóle już w miarę ustały, postanowiłam wyjść z domu, jadąc samochodem cały czas się bałam, ze bóle znowu powrócą i co ja zrobię, no i oczywiście tak się stało, silny ból w okolicach jajników, nerek, odcinka lędźwiowego i ból prawej nogi. Kolejna wizyta w szpitalu na SOR, badanie ginekologiczne w tym usg, usg jamy brzusznej, krew, mocz, tomograf jamy brzusznej, jajników oraz odcinka lędźwiowego, badał mnie tez chirurg (podejrzenie wyrostka albo przepukliny - ból był tez z prawej strony w pachwinie). Nic nie zostało stwierdzone, lekarze nic nie zdiagnozowali, zostałam wypisana do domu. Kolejne dni mijały, a ból był ciagle, tymrazem doszła również prawa noga. W końcu trafiłam do szpitala w którym zostałam 4 dni. Tam kolejne badania - urolog, chirurg, ortopeda, neurolog. Znowu nic nie zostało stwierdzone, lekarze nie wiedza co mi jest, skąd ten ból, żadne badanie nic nie wykazywało, ani ze strony jajników, pęcherza, nerek czy kręgosłupa. Zostałam wypisana do domu, bóle jakby się już zmniejszały, ale w tym samym czasie miałam kolejne paranoje - co to może być - zapisałam się sama na tomograf głowy ponieważ uznałam, ze może być to guz mózgu. Badanie nic nie wykazało, kolejna paranoja - rak szyjki macicy, kolejne badanie u ginekologa - nic nie wykazało. Bóle były nadal, głównie w prawej nodze, doprowadzało mnie to już do szału, jednak na kilka dni trochę odpuściłam, ból już jakby się zmniejszał, normalnie zaczęłam funkcjonować, wychodzić z domu, kiedy to 4 maja (nigdy nie zapomnę tej daty) usłyszałam o strasznej chorobie - stwardnienie. Zaczęłam czytać... tak spędziłam cały dzień, byłam przerażona. Kolejnego dnia siedząc w samochodzie około 3 godziny, nie miałam co ze sobą zrobić i oczywiście zaczęłam znowu czytać o tej chorobie (siedząc w samochodzie bardzo chciało mi się siku, ale stwierdziłam, ze jeszcze poczekam, ze muszę to dotyczytac do końca) i kolejne co przeczytałam „nie trzymanie moczu”. Odrazu pomyślałam, ze może u mnie to się zaczyna, od tych boli , które miałam w okolicach pęcherza, wysiadałam z samochodu, nogi miałam jak z waty, myślałam, ze nie dojdę do ubikacji. Będąc w ubikacji co zobaczyłam - cały mocz na majtkach. Myślałam, ze umieram. Wsiadłam do samochodu, nie pamietam w ogóle drogi do domu, byłam tak spanikowana, ze jedyne o czym myślałam to żeby napić się jak najwiecej wody i sprawdzić czy sytuacja się powtórzy. Zatrzymałam się na stacji, wypiłam 1l wody i wróciłam do domu. Nie miałam moczu na bieliźnie. Jak już byłam w domu, tragedia, dramat, odrazu telefon do mojej mamy ze ja mam na pewno ta chorobę, no to co się działo ze mną to przechodziło ludzkie pojęcie. Oczywiście na drugi dzień umówiłam się do neurologa. Przed snem znowu zaczęłam czytać i jedyne co najbardziej zapamiętałam „stopniowy, narastający niedowład”. Budzę się rano, a ja nie mogę ruszyć prawa ręka, była ona dosłownie bez władna przed pare sekund. Oczywiście kolejna panika. Mama mnie zawiozła do neurologa, ja nie byłam w stanie. Lekarz mnie zbadał i mówi, ze ona tutaj nic nie widzi nie pokojacego, ze wszystkie odruchy są prawidłowe, powiedziałam, ze chce skierowanie na rezonans kręgosłupa i głowy, neurolog powiedzial, ze nie ma absolutnie takiej potrzeby, jednak ja się uparłam, dostałam skierowanie i zrobiłam rezonans prywatnie już na drugi dzień. Aha wcześniej lekarz zrobił ze mną wywiad, m.in czy drętwieje mi twarz, twarz mi nie drętwiała, jednak po powrocie do domu cały czas dotykałam ust i języka i tym sposobem na prawdę czułam to drętwienie i od ponad miesiąca(!!!) mam zdrętwiały język. Kolejna wizyta u neurologa, a u mnie pojawiają się kolejne objawy - pieczenie skory, zdrętwiały język na środku, przechodzenie czegoś pod skóra. Jak chodzę to albo mam spięte nogi, albo jak z waty. Tak wiec przy kolejnej wizycie, lekarz przeczytał opis rezonansu głowy i kręgosłupa - nic nie ma, a bóle są nadal i te sttaszne dziwne odczucia. Dostałam jakieś witaminy B, nic nie pomogło. Kolejna wizyta u neurologa, lekarz znowu mnie zbadał - nic mi nie jest i żebym poszła do innego lekarza , który mi powie ze jestem zdrowa bo może jak usłyszę to tez od kogoś innego to uwierzę, ok tylko skąd te bóle nóg ? Oczywiście umówiłam się do innego neurologa. Nic nie zostało znowu stwierdzone. Potem jeszcze odwiedziłam hematologa (zrobiłam rozszerzona morfologię, jakieś różne witaminy b12, magnes, wapń itp.) - wszystkie wyniki prawidłowe. Kolejna wizyta - reumatolog - badani, krew itp. Nic - wyniki prawidłowe. W między czasie zaczęłam mieć mroczki przed oczami - kolejna paranoja, ze może być to zapalenie nerwu wzrokowego - badanie dna oka nic nie wykazało.

Lęk przed ta choroba tak mną zawładnął, ze nie mogę normalnie funkcjonować. Od ponad miesiąca mam zdrętwiały język i bóle w nogach. Jestem przerażona, nie chce mi się żyć. Jestem przekonana, ze to mam, ale lekarze coś przeoczyli. To nie jest tak, ze ja się boje o chorobę i pojawiają się objawy.. ja te objawy mam ciagle! Non stop bez przerwy. Doszedł teraz kolejny problem. Jak wyjde z domu strasznie boje się, ze sytuacja z sikaniem sie powtórzy - jak tylko coś wypije poza domem, odrazu muszę iść do toalety i wymuszam na sile sikanie, pomimo, ze wcale jeszcze mi się nie chce sikać.. ciagle sprawdzam bieliznę czy mi nic nie leci. W domu (swoim) tego problemu nie mam. Normalnie pije i idę do toalety wtedy kiedy czuje taka potrzebę. Aha - zrobiłam tez badania na borelioze, tezyczke
ODPOWIEDZ