Byłem juz kiedys, postukał młotkiem i powiedział że git xD bez sensu 150 zl wydane
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Masz wątpliwości dotyczace objawów? Omawiamy je, opisujemy
-
- Gość
Jasne, że bez sensu skoro masz nerwicę. Mogłeś źle leżeć. Po operacji pewnie leżałeś jakiś czas i jakoś bardziej "dbałeś" o powolne ruchy żeby unikać ciśnienia. Przygniotłeś jakiś nerw lub żyłkę, a dalej poszła już nerwica. Mały paluszek drętwieje i strach?

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 535
- Rejestracja: 19 lipca 2015, o 21:11
Moje podejrzenie jest takie że to objaw którego się nabawiłem w szpitalu od stresu tam, bo ja już w sumie dwa tygodnie po operacji i po tej operacji ciagle mi mrowi tego palucha, ale mogę nim ruszać i wszystko robić tylko mrowi co jakiś czas xD nie wiem czy jest sens do neurologa latać, bo kiedy już miałem np ucisk w brzuchu tez bylem w spzitalu i nic nie widzieli, raz miałem gule w gardle, tez nic nie widfzieli xD i teraz bym znowu kase musiał wydaćFroom pisze: ↑1 sierpnia 2018, o 19:38
Jasne, że bez sensu skoro masz nerwicę. Mogłeś źle leżeć. Po operacji pewnie leżałeś jakiś czas i jakoś bardziej "dbałeś" o powolne ruchy żeby unikać ciśnienia. Przygniotłeś jakiś nerw lub żyłkę, a dalej poszła już nerwica. Mały paluszek drętwieje i strach?Już jesteś przebadany. Ja miałem taki dzień gdzie drętwiała mi cała noga i bolała, bła zimna cała. Od razu poszedłem na drugi dzień na doplera - wszystko idealnie. I wiesz co? Jak wyszedłem z tego USG to od razu znikło i się nie pojawiło więcej.
- aneczkaa19072000
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 56
- Rejestracja: 1 sierpnia 2018, o 12:37
Moim obiawami somatycznymi są:przygneębienie , mocne bicie serca , chociaz ciśnienie niskie , uderzenia gorąca , dziwne sny czasem nie uzasadnione
"JEŻELI KTOŚ WYDAJE CI SIE NIE POTRZEBNY - TO NAPRAWDĘ GO POTRZEBUJESZ"
- Medea
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 22
- Rejestracja: 22 lipca 2018, o 09:19
A mnie od 3 miesięcy drgają górne powieki
Dzień w dzień.Mam teraz ciezki okres,od czerwca zmieniłam prace,dużo stresów,nawrót nerwicy i te oczy,które mi wciąż przypominają,że coś jest nie tak.Lekarz powiedział,że to na tle nerwowym i przepisał neurovit i aspargin.Biore od wtorku,ale poprawy nie widać.Oczywiscie naczytałam się,że drgające powieki to objaw stwardnienia rozsianego i tylko się nakręciłam
- Alicja539
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 168
- Rejestracja: 3 czerwca 2018, o 21:45
To nie stwardnienie a nerwicaMedea pisze: ↑4 sierpnia 2018, o 08:43A mnie od 3 miesięcy drgają górne powiekiDzień w dzień.Mam teraz ciezki okres,od czerwca zmieniłam prace,dużo stresów,nawrót nerwicy i te oczy,które mi wciąż przypominają,że coś jest nie tak.Lekarz powiedział,że to na tle nerwowym i przepisał neurovit i aspargin.Biore od wtorku,ale poprawy nie widać.Oczywiscie naczytałam się,że drgające powieki to objaw stwardnienia rozsianego i tylko się nakręciłam
![]()

A tak na poważnie, stres wypłukuje magnez potas i inne minerały. Przy nerwicy to już w ogóle nie ma co gadać, suplementuj się! Najlepiej magnez w formie helatu bo lepiej się przyswaja. Tez drgały mi powieki, przez cała mature z angielskiego mi oko latało, nie przejmuj się tym i działaj dalej

-
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 574
- Rejestracja: 15 czerwca 2018, o 17:51
magnez najlepiej wchłania się przez skórę, fajnym pomysłem jest oliwa magnezowa do smarowania skóry https://sklep.klaudynahebda.pl/?s=oliwa+magnezowa
you infected my blood
- Medea
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 22
- Rejestracja: 22 lipca 2018, o 09:19
Dzieki za słowa otuchy
Badałam magnez i potas i mam w normie.Lekarz stwierdził,że to nie jest badanie miarodajne,bo coś tam(już zapomniałam dokładnie jak to fachowo wyjaśnił)Więc,że wynik może być ok,a mogę mieć niedobór.Nowa pracę zaczynałam od 1 czerwca a już 2 czerwca musiałam wyjechać z seniorami nad morze na 10 dni.Przezylam to bardzo,bo dla mnie wyjazd gdziekolwiek to jak wejście na Mountain Everest.Mozliwe,ale mało prawdopodobne do przeżycia.Dostalam xanax sr na te 10 dni i uratował mi życie.Przez ten okres powieki nie drgały w ogóle albo np.raz na dzień jak sobie o tym przypomniałam.Pod koniec kwietnia byłam też u koleżanki i tam biegalam w kółko za jej 3 letnia córka na trampolinie.Wrocilam do domu,poszłam spać.Rano jak się obudziłam i usiadłam na łóżku to dostałam takiego zawrotu,że czułam się jakby ktoś mi wsadził głowę do pralki i ja włączył.Trwalo to kilka sekund,ale tak się przestraszyłam,że od tego momentu nerwica wróciła.Codzienne lęki przed kładzeniem się spać i wstawaniem,analiza i tylko patrzenie czy zawrót nie idzie znów.Oczywiscoe to było tylko jednorazowo,ale skręciłam się na maksa.A było już tak dobrze i jeden incydent popsuł wszystko ech 
„To też minie”…bo wszystko przemija 

- Alicja539
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 168
- Rejestracja: 3 czerwca 2018, o 21:45
Nie możesz się dać nabrać na sztuczki nerwicy, takie zawroty głowy przy wstawaniu to norma. Mi się wtedy nawet robi ciemno przed oczami i mam to odkąd pamietam! Najwazniejsze to wstawać stopniowo i powolutku, usiąść na łóżku i poczekać chwile. Nie daj się podejść nerwie, skoro już tak dobrze ci szło to trzymaj ta postawę i nie zawierxaj wątpliwościomMedea pisze: ↑4 sierpnia 2018, o 09:22Dzieki za słowa otuchyBadałam magnez i potas i mam w normie.Lekarz stwierdził,że to nie jest badanie miarodajne,bo coś tam(już zapomniałam dokładnie jak to fachowo wyjaśnił)Więc,że wynik może być ok,a mogę mieć niedobór.Nowa pracę zaczynałam od 1 czerwca a już 2 czerwca musiałam wyjechać z seniorami nad morze na 10 dni.Przezylam to bardzo,bo dla mnie wyjazd gdziekolwiek to jak wejście na Mountain Everest.Mozliwe,ale mało prawdopodobne do przeżycia.Dostalam xanax sr na te 10 dni i uratował mi życie.Przez ten okres powieki nie drgały w ogóle albo np.raz na dzień jak sobie o tym przypomniałam.Pod koniec kwietnia byłam też u koleżanki i tam biegalam w kółko za jej 3 letnia córka na trampolinie.Wrocilam do domu,poszłam spać.Rano jak się obudziłam i usiadłam na łóżku to dostałam takiego zawrotu,że czułam się jakby ktoś mi wsadził głowę do pralki i ja włączył.Trwalo to kilka sekund,ale tak się przestraszyłam,że od tego momentu nerwica wróciła.Codzienne lęki przed kładzeniem się spać i wstawaniem,analiza i tylko patrzenie czy zawrót nie idzie znów.Oczywiscoe to było tylko jednorazowo,ale skręciłam się na maksa.A było już tak dobrze i jeden incydent popsuł wszystko ech
![]()

- Medea
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 22
- Rejestracja: 22 lipca 2018, o 09:19
No bardzo dobrze mi szło.Balam się sama jeździć autem jak nie ma nikogo obok.Moj terapeuta kazał mi stopniowo zacząć od 5 km.Oczywiscie moja ambicja uczyniła to,że zamiast 5 zrobiłam...80 km
I tak z 3 razy,różne trasy.To uczucie było lepsze niż po jakiś xanaxaxh,afobamach itd.Tyle endorfin
Bałam się sama chodzić po mieście...terapeuta kazał stopniowo po parę metrów,a ja brałam psa i robiliśmy spacery po kilka km po mieście.Znow mega uczucie.Potem brałam rower i jeździłam sama na kilkunastometrowe wycieczki.A potem jeden poranek z zawrotami zmienił wszystko i tak od 3 miesięcy zmuszam się nawet by wstać z łóżka a chodzenie do pracy to mega wyczyn
„To też minie”…bo wszystko przemija 

-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 71
- Rejestracja: 30 lipca 2018, o 11:12
Witajcie. Jestem tu nowa. Nie wiem, czy mam nerwicę. Jestem w trakcie badań (póki co kolejne EKG, RTG klatki piersiowej, badania endokrynologiczne wychodzą ok). Byłam u neurologa, który stwierdził, że wg. niego mam "zaburzenia lękowe uogólnione z napadami paniki". Nie byłam jeszcze u psychiatry, ale byłam u psychologa. Zacznę może od początku. Ponad rok temu zaczęły się ze mną dziać dziwne rzeczy. Byłam wycieńczona psychicznie i fizycznie, miałam tzw. doła. Ten stan trwał i trwał. Nie mogłam się w ogóle zrelaksować, wypocząć. Po ok. 2 m-cach wieczorami zaczęłam mieć taki natłok myśli. Wszystkie były negatywne, dotyczyły ludzi, których najbardziej kocham np. dziecka, męża, rodziców itp. Przedstawiały różne sytuacje, które zawsze miały tragiczne zakończenie np. mąż przechodził przez ulicę i wjechał w niego samochód. Nie miałam pojęcia skąd u mnie takie straszne myśli. Starałam się je ignorować, myśleć o czymś innym. Po pewnym czasie zniknęły. Na kilka miesięcy wszystko wróciło do normy. Potem zaczęły się pojawiać inne sytuacje. Duszność, zawroty głowy, uczucie, że zaraz zemdleję, silne nudności, szybkie bicie serca. Na początku było to coś w rodzaju "ataku". Pojawiło się ze dwa razy w dużym odstępie czasu i przeszło. Od grudnia 2017 r. zaczęła się masakra. Duszność, ból w klatce piersiowej, szybkie bicie serca, okropne mdłości, przerażenie, że zaraz zemdleję, umrę, panika. Takie "ataki" miałam już wiele razy dziennie, codziennie. Aż do końca stycznia dochodziły kolejne rzeczy: mrowienie, pieczenie skóry, biegunki, bóle mięśni, kręgosłupa, głowy, stały ucisk w klatce piersiowej (z lewej strony lub na środku). Raz w samochodzie (jako pasażer) uczucie jakbym uniosła się nad fotelem w pozycji leżącej (mimo, że siedziałam i miałam zapięte pasy) i zaczęło mi się kręcić w głowie. Wtedy doszedł lęk, że zwariuję, że jestem chora psychicznie na jakąś poważną chorobę. To trwało krótko i wystąpiło tylko raz. Chodziłam po lekarzach. Wszystkie badania wychodziły w normie. Lekarze sugerowali nerwicę. Nie miałam wtedy pojęcia co to za choroba. Pamiętam, że byłam wtedy strasznie zdenerwowana jak lekarz mówił mi o nerwicy. Na zasadzie, że lekarz nie wie co mi jest i wmawia mi jakąś nerwicę. Oczywiście aktualnie moje nastawienie bardzo się zmieniło. Akceptuję fakt, że to jest lub może być nerwica (po zakończeniu badań idę do psychiatry). Nie brałam leków, zaczęłam codziennie chodzić na długie spacery (szybki marsz), piję melisę, biorę magnez, odstawiłam kawę. Zmieniło się moje nastawienie z totalnej paniki i przerażenia oraz bezsilności na taki "tryb walki". Na pewno jestem o wiele spokojniejsza niż byłam wtedy w zimie. Objawy, które zostały: nadmierna potliwość, zimne poty, bóle mięśni i kręgosłupa, duszność, ucisk w klatce piersiowej, szybkie bicie serca, czasami takie przeskakiwanie serca. Niektóre są codziennie,a czasami mam ataki i wtedy dochodzi jeszcze lęk, że umrę, zemdleję, drżenie rąk, senność, bardzo duże osłabienie, brak energii, czasami dół. Napiszcie proszę, czy wg. Was to jest nerwica. Chciałabym zamknąć etap badań iść do psychiatry i zacząć się właściwie leczyć. Proszę o jakąś radę bo przyznam się szczerze, że czasami na prawdę czuję jeszcze taką wątpliwość co do tego wszystkiego. Dzięki. Pozdrawiam.
- Medea
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 22
- Rejestracja: 22 lipca 2018, o 09:19
Masz na 200% nerwice.Wszystko co wymieniłeś to typowe jej objawy.Jesli chodzi o psychiatrę to niestety leki nie leczą problemu,bo tylko pomagają objawowo.Po ich odstawieniu nerwica w większości przypadków wraca,gdyż nie usunięta jest przyczyną i nie przepracowany sposób na wychodzenie z niej.Oczywiscie w ciężkich przypadkach leki dają ulgę.Sama je stosowałam.Moze znajdź psychoterapeutę najlepiej w nurcie poznawczo-behawioralnym.Wyjasni Ci on na czym polega błędne koło i jak z niego wyjść oraz nauczy technik relaksacji.Jednak on jest tylko nauczycielem,a to Ty musisz włożyć dużo pracy i zaangażowania w wychodzenie z nerwicy.Trzymam kciuki za Ciebie i za siebie tezNagisa pisze: ↑4 sierpnia 2018, o 21:42Witajcie. Jestem tu nowa. Nie wiem, czy mam nerwicę. Jestem w trakcie badań (póki co kolejne EKG, RTG klatki piersiowej, badania endokrynologiczne wychodzą ok). Byłam u neurologa, który stwierdził, że wg. niego mam "zaburzenia lękowe uogólnione z napadami paniki". Nie byłam jeszcze u psychiatry, ale byłam u psychologa. Zacznę może od początku. Ponad rok temu zaczęły się ze mną dziać dziwne rzeczy. Byłam wycieńczona psychicznie i fizycznie, miałam tzw. doła. Ten stan trwał i trwał. Nie mogłam się w ogóle zrelaksować, wypocząć. Po ok. 2 m-cach wieczorami zaczęłam mieć taki natłok myśli. Wszystkie były negatywne, dotyczyły ludzi, których najbardziej kocham np. dziecka, męża, rodziców itp. Przedstawiały różne sytuacje, które zawsze miały tragiczne zakończenie np. mąż przechodził przez ulicę i wjechał w niego samochód. Nie miałam pojęcia skąd u mnie takie straszne myśli. Starałam się je ignorować, myśleć o czymś innym. Po pewnym czasie zniknęły. Na kilka miesięcy wszystko wróciło do normy. Potem zaczęły się pojawiać inne sytuacje. Duszność, zawroty głowy, uczucie, że zaraz zemdleję, silne nudności, szybkie bicie serca. Na początku było to coś w rodzaju "ataku". Pojawiło się ze dwa razy w dużym odstępie czasu i przeszło. Od grudnia 2017 r. zaczęła się masakra. Duszność, ból w klatce piersiowej, szybkie bicie serca, okropne mdłości, przerażenie, że zaraz zemdleję, umrę, panika. Takie "ataki" miałam już wiele razy dziennie, codziennie. Aż do końca stycznia dochodziły kolejne rzeczy: mrowienie, pieczenie skóry, biegunki, bóle mięśni, kręgosłupa, głowy, stały ucisk w klatce piersiowej (z lewej strony lub na środku). Raz w samochodzie (jako pasażer) uczucie jakbym uniosła się nad fotelem w pozycji leżącej (mimo, że siedziałam i miałam zapięte pasy) i zaczęło mi się kręcić w głowie. Wtedy doszedł lęk, że zwariuję, że jestem chora psychicznie na jakąś poważną chorobę. To trwało krótko i wystąpiło tylko raz. Chodziłam po lekarzach. Wszystkie badania wychodziły w normie. Lekarze sugerowali nerwicę. Nie miałam wtedy pojęcia co to za choroba. Pamiętam, że byłam wtedy strasznie zdenerwowana jak lekarz mówił mi o nerwicy. Na zasadzie, że lekarz nie wie co mi jest i wmawia mi jakąś nerwicę. Oczywiście aktualnie moje nastawienie bardzo się zmieniło. Akceptuję fakt, że to jest lub może być nerwica (po zakończeniu badań idę do psychiatry). Nie brałam leków, zaczęłam codziennie chodzić na długie spacery (szybki marsz), piję melisę, biorę magnez, odstawiłam kawę. Zmieniło się moje nastawienie z totalnej paniki i przerażenia oraz bezsilności na taki "tryb walki". Na pewno jestem o wiele spokojniejsza niż byłam wtedy w zimie. Objawy, które zostały: nadmierna potliwość, zimne poty, bóle mięśni i kręgosłupa, duszność, ucisk w klatce piersiowej, szybkie bicie serca, czasami takie przeskakiwanie serca. Niektóre są codziennie,a czasami mam ataki i wtedy dochodzi jeszcze lęk, że umrę, zemdleję, drżenie rąk, senność, bardzo duże osłabienie, brak energii, czasami dół. Napiszcie proszę, czy wg. Was to jest nerwica. Chciałabym zamknąć etap badań iść do psychiatry i zacząć się właściwie leczyć. Proszę o jakąś radę bo przyznam się szczerze, że czasami na prawdę czuję jeszcze taką wątpliwość co do tego wszystkiego. Dzięki. Pozdrawiam.

„To też minie”…bo wszystko przemija 
