Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Masz słabszy dzień/okres z derealizacją? Wyżal się swobodnie

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
Kimek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 9 października 2014, o 08:29

12 marca 2015, o 06:48

Ja wczoraj byłem u mojego lekarza, mam to szczęscie, że się kolegujemy.Odstawił mi lek wellbutrin 150 i spamilan 5mg,twierdząc, że już u ktoejś osoby widzi, że ten wellbutrin nie działa zbyt dobrze nawet przy zwiękzonych dawkach.Ustaliliśmy zatem, że wracam do Wenlafaksyny 75.Wczoraj gdy odrealnienie troszkę się zmniejszyło postanowiłem po 1,5 rocznej przerwie wybrac się na siłownie i kupić karnet na cały miesiąc.Oczywiście dziwnie mi było wśród sporej grupy osób i przy obecnej depersonalizacji, ale mimo wszystko dałem rade jakos.
Dziś po przebudzeniu czuje się źle( odcięty mocno ) może też wpływ ma to, że od wczoraj nie biorę już przeciwlękowego spamilanu..Mam nadzieje, że ureguluje się to jakoś u mnei zwłąszcza przy nowym leku, który jesti na depresje każdego rodzaju i na wszelkie zaburzenia lękowe.

-- 12 marca 2015, o 07:48 --
Ja kolejny dzień czuje duże pogorszenie, mimo iż staram się zajmiwac czymkolwiek nie myśleć o tym to dokucza mi ciągle to.Mam totalną puskę w głowie, odcięty od wszystkiego, od wczoraj biorę nowy lek ale póki co wiadomo ze za wcześnie na jakieś efekty.Strasznie się boje, jak nigdy, bo tak nasilonego dd i depresji nie pamiętam, mimo że jestem świadomy, że nei zwariuje to ten brka tożsamości przez 24/h mnie przeraża gdyż nie czuje włąściwie kim jestem
asia1994
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 173
Rejestracja: 9 marca 2015, o 14:32

12 marca 2015, o 11:33

Proszę pomóżcie :( Znowu od wczoraj jest gorzej, depresonalizacja strasznie się nasiliła. Mam ochotę siąść i płakać, czuję, jakbym zaraz miała zniknąć, jakby to wszystko co się dzieje było jakimś snem :( Myślałam, że sama sobie poradzę z nerwicą. I faktycznie lęki może odeszły, nie odczuwam już. Ale pozostało to okropne uczucie. Czy jest ktoś kto wyszedł z tego tylko i wyłącznie swoją pracą? Ja nie powiedziałam o swoim problemie rodzinie, znajomym, nie kontaktowałam się z lekarzem. Wszyscy myślą, że jest ok, ale nie jest! :( Czy powinnam pójść do psychologa? Czuję, że nie daję sobie rady. Mam okropnie dużo nauki, a nie potrafię się na niczym skupić. Nie mam ochoty na nic. We wtorek było lepiej, czułam się w miarę normalnie, ale od dwóch dni jest po prostu porażka.
Kimek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 9 października 2014, o 08:29

12 marca 2015, o 12:31

Przeczytaj dział gdzie opisane sa objawy i jak radzić sobie w tej sytuacji.Jakiegoś cudownego złoteog środka by z teog wyjść nie ma, generlanie trzeba to przetrwać, można pracować nad tym w terapii u psychologa.Ja się 8 miesiąc z tym męcze, miałem kilka dni gdzie myślałem, że już będzie ok ale powróćiło i to ze zdwojoną siłą..
AnetkaM
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 58
Rejestracja: 12 października 2014, o 13:12

12 marca 2015, o 12:39

Czy z psychologiem czy bez i tak bedziesz sobie z tym musiala radzic sama. Niektorzy to chyba nie do konca rozumieja co to znaczy terapia u psychologa. Na terapii nie dziaja sie zadne cuda, nie da sie chocby nie wiem co przeskoczyc tego ze poki mamy te stany trzeba inaczej na nie spojrzec i zmieniac wobec nich nasz punkt odniesienia, aby zrobil sie w koncu inny niz ten, ktory sie za nami ciagnie od momentu ich pierwszego pojawienia sie.
Asia mnostwo ludzi z tego powychodzilo. niektorzy chodzili na terapie, inni nie, jedni brali, leki, inni nie. To czy bierzesz leki, czy nie, to czy chodzisz na terapie czy nie, nie jest gwarantem tego ze juz na bank wtedy sie uda. Jak sie chce samemu to trzeba tez zdobywac wiedze konkretna jak sobie z tym zaczac radzic a potem naprawde mocno sie tego trzymac. Terapia to moze ulatwic ale cudow nie oczekuj.
Juz na poczatku nastaw sie ze pochylenie sie nad objawami i ta zmiana o ktorej pisalam jest punktem niezmiernie waznym.

Radzenie sobie samemu z tym nie moze polegac tylko na tym aby na sile zapominac.
Terapia to tylko wrecz twoja praca, wiec nie bardzo rozumiem po prostu twoje oczekiwania co do tego.
Kimek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 9 października 2014, o 08:29

12 marca 2015, o 14:28

Ja radze sobie w ten sposób że stara się czymś zając..pracą, czytaniem słuchaniem muzyki spotkaniami ze znajomymi..tyle , że u mnie jest ten problem, że ja nawet nie jestem sobie w stanie w głowie wyobrazić siebie z czasu przed dd..ciągle jestem tak odcięty że myśle, robie jak robot..Do teog od dwóch dni mam straszne pieczenie czoła tak jakby od wysokieog ciśnienia co jeszcze bardziej mnie dobija, a to są problemy neurologiczne zktórymi się zmagam od wielu lat
asia1994
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 173
Rejestracja: 9 marca 2015, o 14:32

12 marca 2015, o 17:07

Dziękuję za wasze odpowiedzi. Wiem, że terapia i tak polega na mojej własnej pracy, chodziło mi tylko o to, czy bez niczyjego wsparcia, zdania się tylko i wyłącznie na siebie jest możliwe całkowite wyjście z tego paskudztwa ;). Właśnie wróciłam z zajęć z uczelni, zabieram się za dalszą naukę, zauważyłam, że jeżeli naprawdę zajmie się myśli czymś innym, to to trochę pomaga. Jest ciężko, ale mam nadzieję, że z czasem te dni załamania będą pojawiały się coraz rzadziej...
Awatar użytkownika
April
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 704
Rejestracja: 11 września 2014, o 18:47

12 marca 2015, o 18:47

Oczywiscie, ze sie da samemu, wiele osob tutaj wyszlo z DD bez niczyjej pomocy :)
Awatar użytkownika
Miesinia
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 649
Rejestracja: 1 października 2013, o 13:57

13 marca 2015, o 07:08

Kanik,
nie przypomnisz sb przy depersonalizacji jaki byłeś wcześniej,bo to jest poprostu niemożliwe emocjonalnie. Jak juz powszechnie wiadomo twój umysł jest odcięty żeby odpocząć. Jak on ma odpocząć, jak ty tak " akceptujesz" ze sie boisz? Nie dajesz mu do tego warunków, a lęk jeszcze bardziej pogłębia twój stan i powoduje,ze przychodzi pogorszenie znowu. Czytam wszystkie twoje posty i wydaje mi sie,ze niestety chyba za bardzo liczysz na leki. Piszesz ze pracujesz,starsza sie czymś zająć, mieć wypełniony czas, ale co to daje skoro nie ma akceptacji,nie porzucasz tej kontroli, nie zyjesz z objawami tylko przez ich pryzmat. Wiem co mówię,bo sama tak robiłam niestety przez długi czas. To nie jest akceptacja,to co opisujesz, nie w takim znaczeniu o które chodzi. Spróbuj nad tym podumac ( wiem,przy dp nie da sie dumac ;)) ale jednak coś tam w tej głowie masz,więc uzyj tego w druga stronę :)
To jest wszystko bujda!
Kimek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 9 października 2014, o 08:29

13 marca 2015, o 07:51

Miesinia pisze:Kanik,
nie przypomnisz sb przy depersonalizacji jaki byłeś wcześniej,bo to jest poprostu niemożliwe emocjonalnie. Jak juz powszechnie wiadomo twój umysł jest odcięty żeby odpocząć. Jak on ma odpocząć, jak ty tak " akceptujesz" ze sie boisz? Nie dajesz mu do tego warunków, a lęk jeszcze bardziej pogłębia twój stan i powoduje,ze przychodzi pogorszenie znowu. Czytam wszystkie twoje posty i wydaje mi sie,ze niestety chyba za bardzo liczysz na leki. Piszesz ze pracujesz,starsza sie czymś zająć, mieć wypełniony czas, ale co to daje skoro nie ma akceptacji,nie porzucasz tej kontroli, nie zyjesz z objawami tylko przez ich pryzmat. Wiem co mówię,bo sama tak robiłam niestety przez długi czas. To nie jest akceptacja,to co opisujesz, nie w takim znaczeniu o które chodzi. Spróbuj nad tym podumac ( wiem,przy dp nie da sie dumac ;)) ale jednak coś tam w tej głowie masz,więc uzyj tego w druga stronę :)
Tak jak napisałaś Miesina przy depersonalizacji bynajmniej takiej jak ja mam po prostu się dumać nie da.Ja mam tak odcięcie że w zasadzie koncentruje się na tym jak zrobić zakupy , zjeść , umyć się, pracować..Akceptować tak jak kiedyś napisąłem do końća się po prostu nie da.Trzeba być też krytycznm wobec tych objawów, to nawet pomaga przy tym, że wiemy, i mamy świadomość że to nie jakaś choroba psychiczna a depersonalziacja..Co do leków biorę je jeszcze długo przed pojawieniem się depersonalizacji, wspomagająco musze je brac ze względu na nerwice i depresje..Kiedy nie odczuwasz i w zasadzie nie poznajesz swoich bliskich, utraciłeś swoją tożsamość, to pragniesz tego powrotu do normalności i pełna akceptacja jest wg mnie nieożliwa.A zdenerwowanie na ten stan przychodiz po prostu samoistnie .
Lekarz ma mi w poniedziałek ma też dac skierowanie an TK i EEG , by wykluczyć pewne rzeczy.Uważam, że przy tych objawach co mam dd to i tka znosze je dzielnie, wykonując przy tmy wiele onowiązków.
Awatar użytkownika
Miesinia
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 649
Rejestracja: 1 października 2013, o 13:57

13 marca 2015, o 09:42

I tu sie niestety bardzo mylisz, we wszystkim co napisałeś. Ja zupelnie inaczej pojmuje akceptację. Jeśli sie frustruje i wsciekam to nie ma nic wspólnego z akceptacja. Znosisz objawy dzielnie,być może,ale tu nie o to chodzi żeby sobie jakoś radzić. Porzucenie kontroli jest moim zdaniem właśnie porzuceniem tego krytycyzmu, zaufanie w 100% ze nic ci nie jest i nic sie stać nie może. Podświadomość przekonuje sie działaniem. Miałam taka depersonalizacje jak ty, z wieloma innymi atrakcjami dodatkowo, nieraz czytając twoje posty sama sie nakrecalam " o boże nie do zrobienia". Owszem, do zrobienia, w sumie to dość szybko sie można tego pozbyć, ale nie w ten sposób.
To jest wszystko bujda!
Kimek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 9 października 2014, o 08:29

13 marca 2015, o 10:25

Miesinia pisze:I tu sie niestety bardzo mylisz, we wszystkim co napisałeś. Ja zupelnie inaczej pojmuje akceptację. Jeśli sie frustruje i wsciekam to nie ma nic wspólnego z akceptacja. Znosisz objawy dzielnie,być może,ale tu nie o to chodzi żeby sobie jakoś radzić. Porzucenie kontroli jest moim zdaniem właśnie porzuceniem tego krytycyzmu, zaufanie w 100% ze nic ci nie jest i nic sie stać nie może. Podświadomość przekonuje sie działaniem. Miałam taka depersonalizacje jak ty, z wieloma innymi atrakcjami dodatkowo, nieraz czytając twoje posty sama sie nakrecalam " o boże nie do zrobienia". Owszem, do zrobienia, w sumie to dość szybko sie można tego pozbyć, ale nie w ten sposób.
Zatem wytłumacz mi jak porzucić kontrolę kiedy człowiek 24/h przez 8 meisięcy ma dd, kiedy w sytuacji gdy jadę samochodem , czy coś robięnieomal tracę przytomność?Jak w takich przypadkach powiedzieć sobie "nie no przecież nic się nie dzieje to tlyko odpoczynek umysłu".W zatraconej tożsamości to naprawdę trudne.Z pewnością z perspektywy kogoś kto wyzdrowiał i komu to przeszło jest łatwiej mówić.Jesli chodzi o moje posty, to ja naprawdę nikogo nei strasze ja po prostu pisze co czuje w dziale "słabszy okres".Poza tmy ja nie napisałem że frustracja jest dla mnie akceptacją.Napisałem, że do końca nie jestem w stanie teog zaakceptować
Awatar użytkownika
Miesinia
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 649
Rejestracja: 1 października 2013, o 13:57

13 marca 2015, o 10:45

Ale tu wlasnie o to chodzi zeby dojść do tego ze nawet w tym najgorszym momencie akceptujesz, zeby pokazac swojej glowie ze nic sie nie dzieje. Ja nie mowie robic cuda, bo owszem, zyje sie przy dp troche wolniej, ale zaakceptowac trzeba. Ja mialam taki stan troche dluzej jak 8 miesiecy, i naprawde, dopoki sie tak serio z tym nie pogodzilam nie bylo mowy o zadnej poprawie. Czasem zdarzal sie lepszy dzien, ale to akurat nie byla moja zasluga tylko losu. Wiem ze nie masz zamiaru nikogo nakrecac, zle sie wyrazilam ;) poprostu ja osobiscie bardzo polegalam na tym jak u innych to mija,przebiega, szczegolnie u tych ktorzy mieli taki stan jak ja. Za bardzo sie porownywalam. Owszem lepiej komus mowic z perspektywy jak jest juz lepiej, ale to lepiej zawdzieczamy tylko sobie, i w zyciu nie zapomne jak bylo kiedys. Jestes juz na lepszej pozycji niz niektorzy tutaj z dd, bo nie wkrecasz sb nic innego. Teraz zostaje naprawde "zrezygnowac" ze swojego zycia, a ono wtedy wroci :) To jest bardzo duze ryzyko, zeby to wszystko porzucic, ale konieczne. Ja sobie ostatnio pomyslalam, ze jak sie dostaje np grypy, czlowiek jest oslabiony, nie ma sily, wszystko boli, goraczka, ruszac sie nie moze, ale nawet nie poswieca temu zbytniej uwagi, ot poprostu odpocznie sobie, wezmie jakies leki i jedzie dalej, na tyle na ile moze. Nie rezygnuje z zycia przez grype. I taka postawa wydaje mi sie powinna miec miejsce w przypadku dd, totalny oblot, jest to jest, nie ma, to nie ma, ja zajmuje sie swoimi sprawami na tyle na ile moge, na tye na ile stan mi pozwala. Czlowiek z grypa nie uzala sie nad soba ze nie moze pojsc np na basen poplywac bo jest chory, czlowiek z dd nie powinien sie uzalac ze nie moze tego czy tamtego odczuwac, bo ma odciecie. Ja to sobie tak dosyc prosto tlumacze.
To jest wszystko bujda!
Kimek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 9 października 2014, o 08:29

13 marca 2015, o 12:13

Miesina pod stwierdzeniem rezygnacji ze swojego życia to co się kryje ;) ?No bo chyba nie to, że położyć się, leżec i odpoczywać, bo z tego co Victor i Divin tłumaczyli to włąśnie trzeba żyć jak dawniej starać się chodzić na sopacery, do pracy, do sklepu itd
Awatar użytkownika
Miesinia
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 649
Rejestracja: 1 października 2013, o 13:57

13 marca 2015, o 12:16

Absolutnie, chodzi o rezygnacje z tego co zabiera ci dd.
To jest wszystko bujda!
Kimek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 9 października 2014, o 08:29

14 marca 2015, o 08:49

DD znichęca mnie często do wyjścia np. do znajomych, tak jak wczoraj, ale chcąc wyrwac się z domu, żeby zająć myśli pojechałem, mi o, że w zasadzie myślami byłem ciągle przed telewizorem nie właczając się zbytnio do dyskusji..Czy w takim wypadku lepiej jest zostać w domu??Wydaje mi się, że mimo wszytsko chyba lepiej próbowac z tego domu wychodzić i nie rezygnowac ze spotkań..
Najbardziej przejmuje się tym, że dostałem nową prace, chyba taką jaka najbardziej sprawia mi satysfakcje w dotychcasowej drodze zawodowej i oawiam się, że przez swój stna będe musiał z niej zreygnowac..Tak silne jest dd i do teog takie mocne stany lękowe mi towarzyszą od kilku dni..
Kiedyś stany odcięcia miałem raz na 2-3 miesiącde i trwały pare sekund , od lipca trwają cały czas.W trakcie tamtych krótkich napadów odczuwałem jakby zatracenie totalne sensu życia, od kilku dni mam podonie kiedy ddjest tak bardzo nasilone.I to włąśnie to mnie tak ciągnie w dół po prostu..
Czuje się jakby w mojej głowie była jakaś cząstka mózgu jedynie, którą nawet nie do końca ja kieruje..
ODPOWIEDZ