Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Kilka pytań - nerwica, depresja

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
Boston
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 24 października 2013, o 13:23

24 października 2013, o 13:49

Witam wszystkich, to mój pierwszy post na tym forum :)

chciałbym zadać kilka pytań na temat swojej sytuacji.

Otóż moja historia z nerwicą zaczyna się w styczniu 2012 roku. Pierwszy atak po marihuanie potem rozpoczyna się koszmar. Po kilku tygodniach samotnej walki i szukania info w internecie, trafiam do jednego psychologa, potem do drugiego, potem do psychiatry. Z drugim psychologiem (psychoterapeutą) rozpoczynam terapię, psychiatra przepisuje leki, najpierw Seroxat, ale działał źle, więc przerzucamy się na Zoloft. Po kilku tygodniach następuje poprawa, która trwa kolejne miesiące, z każdym miesiącem lepiej aż w końcu razem z lekarzem postanawiamy schodzić z dawki i w maju tego roku leki odkładam całkowicie. Co tu dużo mówić, czułem się normalnie, czyli tak jak chciałem. Poszedłem do nowej pracy, niemal zapomniałem o nerwicy. Ale jak to bywa w takich historiach, trochę więcej stresu w pracy i po kilku miesiącach od odłożenia leków pierwszy atak od chyba roku.

Traf chciał, że po kilku dniach fatalnego samopoczucia, trafiam na bloga szaffer.pl. Czytam i nie wierzę, ten gość pisze dokładnie o tym co ja przechodzę. Wszystko zgadza się niemal idealnie, może oprócz agorafobii, jakoś raczej nie miałem tego problemu. Po przewertowaniu całego bloga, doznaję oświecenia. Odpowiedź na moje problemy to realizacja i ignorowanie! Po ok roku psychoterapii u psychoterapeuty nie doznałem czegoś takiego.Nareszcie zacząłem wszystko rozumieć! Szybko zacząłem wprowadzać rady w życie i okazuje się, że działa! Jednak to nie koniec historii. Zauważyłem inną rzecz. W miarę robienia postępów w ignorowaniu lęku i tym samym, w walce z lękiem zacząłem odczuwać coś na kształt doznań depresyjnych. Tzn czasami ogarnia mnie poczucie takiej całkowitej beznadziei, uczucie, że wszystko i tak nie ma sensu co by się nie działo. To uczucie jest bardzo intensywne i wywołuje we mnie potężne fale lęku, że zaczynam mieć depresję, że to uczucie będzie we mnie na stałe i, że w końcu ze sobą skończę bo nie będę mógł tego wytrzymać. Do tego dochodzi stępienie entuzjazmu i zmniejszone możliwości odczuwania przyjemności, gigantyczny strach przed tym, że nigdy nic nie będzie mi dawać szczęścia ani satysfakcji. Na szczęście takie uczucia nie są ze mną cały czas, tylko utrzymują się kilkadzisiąt minut i przechodzą, ale pozostawiają za sobą ciężar i lęk i takie echo tamtych uczuć. Zdarzało się tak też co kilka dni, np raz w tyg. straszne uczucia i potem kilka dni polepszającego się stanu, potem dwa dni "prawie normalnie" i potem znowu upadek. Teraz jestem akurat mocno przeziębiony i negatywne uczucia psychiczne są potęgowane przez fizyczne.

Oczywiście od razu umówiłem się z psychoterapeutą i psychiatrą. Psychoterapeuta powiedział wprost, że to nie depresja. Psychiatra, że póki co nie widzi u mnie rozwijającej się depresji, ewentualny kryzys po nawrocie gorszego samopoczucia, ale on tutaj nie przewiduje dla mnie leków na razie. Żebym rozmawiał z psychoterapeutą na ten temat.

I tutaj pytanie do Was. Czy ktoś miał podobne uczucia, czy ktoś przez to przeszedł. Pamiętam, na samym początku terapii w 2012 miałem uczucia, które wtedy uważałem za depresyjne, ponieważ lęk mnie wykańczał i nie potrafiłem spojrzeć w przyszłość z nadzieją. Dzisiaj nadzieję oczywiście mam i nawet siłę do walki bo wiem, że może być dobrze i, że zasłużyłem na ozdrowienie, tylko czasami jest tak ciężko.

Dlatego pytam jak wyżej. Przepraszam za długo tekst, ale to chyba jest powszechne u osób z podobnymi problemami :)

pozdrawiam wszystkich którzy walczą i tych którzy już wygrali :) bo prawda jest taka: mimo tego co jest napisane na różnych forach w internecie - z tego wychodzą wszyscy! prędzej czy później :)
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

24 października 2013, o 14:11

Na tym forum jest napisane, że wychodzą z tego wszyscy pod warunkiem pewnej dozy postarania się i chęci do walki z lękiem czyli między innymi ignorowaniem go i racjonalizowaniem i przede wszystkim oswajaniem się z nim :)

Ty walkę zacząłeś, wytrwałeś i poszło całkiem niexle, natomiast w którymś momencie pojawiły się jak sam piszesz nowe objawy, nowe objawy czy to depresyjne czy nerwicowe zawsze wprowadzają pewien chaos w dotychczasowe znane już reguły i zasady gry z lękiem :)

Obawiasz się depresji podczas gdy takie stany depresyjne w takich zaburzeniach nerwicowych to dość częsta sprawa, i dlatego też jeśli np masz stres takie objawy moga się pojawiać, sam wiesz jak łatwo od stresu przekroczyć pewną granicę możliwości i dostać ataku paniki, w taki sam sposób można dostać też i odczuć depresyjnych, utracić sens życia i cel zmagań.
To, ze te objawy sa nowe jakby powoduje, ze odczuwasz przed nimi lęk i dośc typową obawę, ze to nie minie, że zostanie ci na stałe. Jesli psychiatra wstrzymuje sie od przepisania leków na depresję to naprawdę depresji typowo takiej endogennej to nie masz :) Dlatego odsyła do terapeuty aby nadal pracować nad sobą, być może przeżywaniem stresu, uodpornieniem się na niego.

Inną sprawą może byc pewna sprawa, jeśli podczas walki w zasadzie ze samym sobą, doskonalenia się w walce z lękiem, czasem nam coś nie wychodzi, lub chcielibyśmy coś szybciej zrobić, szybciej się zmienić i za bardzo pragniemy, wówczas też możemy stracić poczucie sensu tego wszystkiego.
To już musisz sam odpowiedzieć sobie czy tak może być.

Dodatkowo jak zwykle cały sęk aby nie dać się do końca dać przerażać tym stanom.Bowiem widac tu obawę przed samą depresją, podczas gdy depresja lękowa jaką byś mógł mieć to nic aż tak domiennego od samej nerwicy, po prostu postawa sie zmienia na bardziej smutną i zrezygnowaną. Tak w skrócie można by to okreslić.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
Boston
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 24 października 2013, o 13:23

24 października 2013, o 14:35

Właśnie o to chodzi. Odczuwam cholerny lęk przed depresją. Chociaż dosyć dziwnie się poczułem, kiedy byłem u lekarza i mu o tym mówię, a on na to: a dlaczego miałby pan mieć depresję? I w tym momencie co miałem powiedzieć, powiedziałem: nie wiem.

Psychiatra mój stan nazwał kryzysem po ultra optymistycznym moim nastawieniu po zakończeniu terapii z lekami i tego się trzymam na razie :)

Masz też rację z tymi objawami nowymi. Dziwne to jest bo po tym moim przełomie, kiedy zrozumiałem, że to tylko lęk który zniekształca każdą moja myśl i drogą do spokoju jest ignorowanie lęku nieracjonalnego, czułem się naprawdę nieźle, bywały dni, że czułem się szczęśliwy i, że się z tym uporam, a tymczasem te myśli przyszły ni z tego ni z owego, zupełnie bez powodu. No nic, dzisiaj idę na spotkanie z terapeutą, na pewno coś znowu zrobię kroczek do przodu.

-- 24 października 2013, o 14:35 --
No i druga sprawa. Jak sprawić by wróciły moje zainteresowania i aktywności które wcześniej sprawiały mi przyjemność, bo jak na razie, rzeczy które mnie śmieszyły to teraz wywołują raczej ból i nawrót złych myśli.
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

24 października 2013, o 14:54

Brak odczuwania przyjemnosci z dotychczasowych zainteresowan to problem nie jednego z nas i jest to raczej spowodowane tym ze znuzenie myslami czy jakimis objawami i brak sensu zycia powoduje ze tracimy zainteresowanie. a potem obawiamy sie tego ze tak sie stalo i sama mysl o tych zainteresowanich psuje zabawe z nich. po prostu jak z lękiem nie wpadaj w poploch i krotko itnij w glowie sobie pogawendke ze to chwilowe, bo takie jest i nie zostanie na stale. rob swoje jak to tu mowia i zajmuj sie tym co lubisz, mozesz troche w mniejszym stopniu jak czujesz ze tak ci potrzeba ale z niczego nie rezygnuj przez takie lekko depresyjne nastroje.
nawracaja ci zle mysli bo raz przestales odczuwac przyjemnosc i teraz jak zaczynasz to robic to wraca to automatycznie bo sie tym martwisz.

no podoba mi sie ten moj post ;p
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
Awatar użytkownika
Boston
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 24 października 2013, o 13:23

24 października 2013, o 15:02

Dziękuję bardzo za wszystkie odpowiedzi :) chociaż te nastroje to nie takie znowu lekkie :) ale tak będę robił, to przejdzie a będę się zajmował tym co lubię, mimo, że nie lubię teraz chyba niczego, to postaram się jakoś działać. Gorzej, że jestem zwyczajnie chory i mam przerwę w pracy do jutra, a zająć się za bardzo nie ma czym :)
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

24 października 2013, o 15:14

Stary jakby byly lekkie to myslisz ze ktokolwiek by o nie pytal ? ;p zawsze sa ciezkie i trudne do zniesienia i to jest w nich najwiekszy problem ale w sumie niczego nam nie zabraniaja, jest ciezej ale nadal mozna choc zawsze z poczatku to duze cierpienie to w koncy umierac nie umireamy ;p
Pograj w cos ;p brak zajecia to duzy minus w chorobie i jeszcze jak atakuja jakies zaburzeniowe mysli i zawsze trudno sie czyms zajac ale moze pomedytuj? :) mowie serio medytacja-relaksacyjna-t3421.html
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
matylda
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 74
Rejestracja: 4 sierpnia 2013, o 22:28

24 października 2013, o 19:15

nie ma to jak utknac w domu przy objawach jakis nerwicowych czy innych i byc chorym na jakies grypsko. nie dosyc ze sie pogarsza to jeszcze lezenie i myslenie. ostatnie 3 dni przez to mam jazde bez trzymanki. jeden wielki atak paniki i jeden wielki objaw nerwicowy to ja :) ale i tak jakos wytrwalam ladnie. jutro wstaje i pieprze to lezenie bo mi odbije palma ;oh
Awatar użytkownika
Boston
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 24 października 2013, o 13:23

24 października 2013, o 21:46

a no właśnie właśnie, jutro mam nadzieję, że już będę zdrów i coś zrobię w weekend.

Cholera, właśnie w internecie przeczytałem o czymś takim jak lęk wolnopłynący i jakie to jest straszne i zacząłem się znowu cholernie bać, że mam może właśnie to. Teraz będzie znowu kilka dni męczarni zanim dojdę do siebie i uwierzę, że jednak nic mi nie jest.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

24 października 2013, o 21:49

Ale nie wiem czemu miałbyś się bać lęku wolnopłynącego? :) Przeciez to prawie w 70 % nerwicy występuje i jest to ten niepokój, lek pomiędzy atakami jeśli ktoś ma ataki. Lęk wolnopłynący to w żadnym razie nie powód do strachu :) Bo to jest inaczej nasze codzienne nerwicowe napięcie.
Jedni mają (większość) inni tylko ataki co jakiś czas. Żaden powód do paniki, nie wolno tak na wszystko nerwicowo reagować bo to nie jest oswajanie strachu tylko co innego :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
Boston
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 24 października 2013, o 13:23

24 października 2013, o 21:54

Dzięki, myśałęm, że to jest jakiś tragiczny lęk wolnopłynący, jakiś inny. Rzeczywiście to nie powód do paniki ale jak gdzieś to przeczytałem to już spocony leżę :)
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

24 października 2013, o 21:56

Nie absolutnie, to ten rodzaj lęku, który odczuwamy na co dzień, a nazywa się tak bo jest słabszy od ataku paniki ale potrafi trwać np. cały dzień.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
Boston
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 24 października 2013, o 13:23

25 października 2013, o 15:51

Dzięki za informację.

-- 25 października 2013, o 09:06 --
No i noc z głowy. Mam sobie cholernie za zle, ze zaczalem szukac w internecie informacji o tym leku wolnoplynacym. Przeczytalem na jakiejs idiotycznej stronie, ze ten rodzaj leku gorzej sie leczy antydepresantami i ze jest znaczaco wiekszy odsetek samobojstw wsrod osob cierpiacych. Termin samobojstwo mnie dobil po prostu. Bylem w miare stabilny, to teraz znowu wszystko runelo i jestem klebkiem nerwow.

-- 25 października 2013, o 15:51 --
i jeszcze jedno. Czy płacz to oznaka poddania się w walce? Bo po prostu raz na jakiś czas nachodzi mnie taka cholerna potrzeba ale duszę ją bo się wstydzę. W ciągu ostatnich 20 lat płakałem chyba ze trzy razy. Raz rok temu ponad przy poczatku historii z zaburzeniami lękowymi i raz dwa razy w ciągu ostatniego miesiąca, kiedy nastąpił częściowy nawrót.
Awatar użytkownika
świstakejro
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 93
Rejestracja: 24 czerwca 2013, o 12:50

25 października 2013, o 16:08

Super,przeczytałam to co napisałeś o tym lęku wolnopłynącym i o samobójstwach i od razu mi gorzej. nie pisz takich strasznych rzeczy bo inni czytają i się wkręcają :) :) :)
Ja też tak zawsze robiłam ze wszystko czytałam ale zauważyłam że jak czyyam to sie tak nakręcam ze masakra.Teraz nie czytam nic ale mnie dzisiaj skusiło i tu zajrzałam i prosze, od razu trafiłam ta takie objawy co mnie ostatnio dręczą i Ty też je masz ( łapanie doła bez powodu i brak chęci do czegokolwiek) dokładnie mam identycznie i weszłam sobie poczytać a tu piszesz o trudnościach leczenia i samobójstwach. a już 2 tygodnie czuje sie odrobine lepiej.Ostatnio się nwkręcałam odepresji psychotycznej i o tym że jedyna metoda leczenia to elektrowstrząsy, widze ze dzisiaj bede mieć o czym myśleć(lęk wolnopłynacy i samobójstwa).
Przecież czytałeś co Pan Szaffer pisał na swojej stronie? Żeby absolutnie nie wchodzić na internet i nie czytać o chorobach bo sie wtedy swoim strasznym myślą dodaje siły. JA przestałam czytac i zajmowałam sie czym innym i mi troche pomogło, Ty rób tak samo. Najgorsze co możesz robic to czytac o tym bo wtedy sie znowu wkręcasz. Wejdź i sobie poczytaj o pozytywnym myśleniu,o radości życia, o wierze w siebie, czytaj pozytywne strony a nie o chorobach bo sie wtedy bardziej wkręcasz i masz przez to jeszcze większe lęki i większego doła, nieprawdaż????
Musisz pozwolić sobie umrzeć żebyś mógł dalej żyć
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

25 października 2013, o 16:22

Oboje piszecie straszliwe głupoty. Po pierwsze unikanie czytania czegokolwiek na necie jest dobre tylko na poczatku, potem nie da sie unikac wszelkiego czytania o np jakiejkolwiek chorobie bo to oznacza jedno, ze do konca nie pozbylas sie strachu i nie mozna wtedy mowic i wyleczeniu.
Gdybym ja wchodzac tu nadal bal sie derealizacji i jakis objawow nie moglbym nazywac sie zdrowym, podczas gdy legalnie wchodze i czytam i pisze i nic mi sie nie dzieje, czemu? Bo wyzdrowialem.
nie o to chodzi aby na sile czytac cokolwiek na stronach ale o to chodzi ze nie mozna tez zamknac sie w szklanej kapsule bo to nie tedy droga.
Trzeba tylko nauczyc sie czytac, tu na forum jest tyle dobrych i fajnych tematow o leczeniu lęku, postow w ze jest z czego wybierac ale to zadnego nerwicowca az tak nie interesuje jak tylko objawy i to na czym mozna sie nakrecic, jak napisal psycholog tu na forum stosujecie czytanie wybiorcze. I to trzeba zmieniac i przestawiac sie na myslenie racjonalne a nie ciagle zycie nerwica.

Do do lęku wolnoplynacego to kolejna jakas bzdura wyssana z palca. Ja mialem lęk wolnoplynacy i nie znam chyba osoby co by nie miała, lęk to lęk to podstawowa dewiza wszystkiego co tutaj piszemy, lęk to lęk i sobie to zapamietajcie ze lęk
wolnopłynący to lęk nerwicowy, bez znaczenia jest jaki to lęk czy napdowy czy wolnopłynący, leczenie odbywa sie tak samo i nic nie ma wplywu na to.
Zadnych samobójstw nie ma przy nerwicach, kolejna glupota.
Czytacie te strone szafera a nic a nic nie biierzecie tych wskazowek na serio i kazda pierdola sie nakrecacie.

Placz to wynik bezsilnosci i nie ma w tym nic zlego, jak potrzeba sie wyplakac to trzeba to robic.
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
Awatar użytkownika
Boston
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 24 października 2013, o 13:23

25 października 2013, o 17:18

Dzięki Wojciech, widać "odrobina" racjonalizmu była mi potrzebna.

Świstakejro, przepraszam nie chciałem nikogo wpędzać w pętlę strachu znowu. Miałem nadzieję, że może któryś z ekspertów się odniesie i się odniósł. Dzięki jeszcze raz Wojciech.
ODPOWIEDZ