Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Kilka pytań - nerwica, depresja

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
bareten
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 187
Rejestracja: 7 października 2013, o 14:37

27 października 2013, o 18:29

Katka - U mnie tez najgorzej jest po wstaniu, mam wtedy mega odlot nieustannie od 2 miesiecy. Dzien w dzien to samo. Uczucie beznadzieji, bezsilnosci, nierealnosci. Przechodzi jednak po jakiejs chwili i juz dalej ta jednostajna monotonnosc, ktora utrzymuje sie caly czas.

Moze byc lepiej i musi byc lepiej. Wczesniej bylo dobrze to i teraz mimo tego gorszego okresu moze byc tak jak dawniej. To wszystko tak na prawde lezy w naszej podswiadomosci ...
katka77
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 100
Rejestracja: 6 października 2013, o 11:04

27 października 2013, o 18:42

Najfajniejsze jest to, że dopiero to forum i posty Viktora uświadomiły mi, co to jest.Niby się już niczego nie boję, a jednak boję się, że będę sie czuć do bani i robię to jak z automatu. Wstaję rano i testuję jak się czuję, no i jazda. Kilka lat temu miałam już takie jazdy, ale przeszło i z perspektywy czasu patrzę na to tak, że wtedy to po prostu olałam, nie analizowałam i zniknęło.
Awatar użytkownika
bareten
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 187
Rejestracja: 7 października 2013, o 14:37

27 października 2013, o 19:03

Ja takze robie wszystko z automatu, zero emocji, checi, radosci z tego co robie. Robie to, by po prostu inni dali mi swiety spokoj i nie gadali nad uchem ... Najchetnie jsam, to polozylbym sie i spal caly dzien, niestety nie ma tak dobrze.

Ja tak samo, wstaje rano, zaczynam analize tego czy i jak sie czuje i jest jak zawsze. :)

Niestety tak to dziala, jak o tym nie myslisz, to ucieka. Jak myslisz to to podtrzymujesz. Teraz dobre pytanie - jak o tym nie myslec? hehe
Ja mialem derealke kiedys i wtedy nie wiedzialem co to jest nie myslalem i przeszlo, teraz za drugim razem juz wiedzialem, no i nabawilem sie lękow mysle o tym i bujam sie juz 4 miesiac na wlasne zyczenie.

na logike to tak jak z bolacym zebem. Do czasu kiedy nie przestaniemy myslec, ze nas boli to bol nie przejdzie, a jedynie bardziej bedziemy sie wkurzac. Za to jak w czasie bolu zadzwonilby wazny telefon, ktos by nas zagadal to nagle zapominamy o tym bolu. Kiedy konczymy rozmawiac przez telefon to bol dalej meczy. Tak jest, prawda?
katka77
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 100
Rejestracja: 6 października 2013, o 11:04

27 października 2013, o 19:47

Dokładnie tak jak napisałeś. Ja czasem zapominam, rzadko bo rzadko, ale zdarza się. A jak na siłę chcę zapomnieć, to automatycznie mi się pojawia :D Ja wkręciłam się z niewiary, że to wszystko psychika i byłam przekonana, że fizycznie coś mi jest. Taki ze mnie racjonalista. I idź to człowieku do lekarza i powiedz, że nic cię nie boli tylko żle się czujesz. Badani, badania i cały czas myślenie: co sobie jeszcze przebadać? Pociesza mnie to, że Viktor pisał, że tak szybko myślenie się nie zmieni i trzeba trochę czasu. Więc staram się, ale najgorsze są te chwile zwątpienia, kiedy jest naprawdę źle. Nie mam ataków, tylko mi źle. Ale krok do przodu zrobiła, bo nie czytam o chorobach w necie i nie przeglądam wszystkich moich badań. W takiej nerwicy ma się chyba "fazy" różnych objawów, zależy co sobie człowiek wkręci, jak np. z tym samobójstwem.
Awatar użytkownika
bareten
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 187
Rejestracja: 7 października 2013, o 14:37

27 października 2013, o 20:11

Sluchaj nie wiem ile to trwa u Ciebie, ale u mnie 4 miesiace. Zaczelo sie od zrobienia wszystkich szczegolowych badan odnosnie serca, EKG, Echo serca, pobranie krwi rozniste 3 razy, mocz. itp itd. Wtedy nie moglem spac, bo nasluchiwalem czy serce mi bije i balem sie, ze zaraz moze przestac. hehe. Mialem wyniki, ale ciagle nie moglem lekarzom zaufac i czytalem o czyms innym. Tu tętniak mozgu, tu stwardnienie rozsiane, tu zapadanie zastawki. Milion rzeczy. Potem mi sie to na szczescie znudzilo. Tyle, ze przeszlo na inne lęki smieszne. Ale to juz kazdy ma swoje jazdy, tak mysle :)

Mysle, ze w koncu te jak to napisalas fazy mijaja lub sie wyczerpuja i czlowie kz tego wychodzi no chyba, ze sie wkreci na nowo, albo wymysli sobie mega irracjonalne lęki. Ja np. teraz chocbym chcial nie wkrece sobie lęku dot. serca, bo juz wiem, ze to bylo smieszne i tyle. Nie rusza mnie to calkowicie.

Najlepiej o tym zapomniec, tylko jak to zrobic, gdy lęki atakuja w najmniej spodziewanych momentach i strasza? :D Tego jeszcze sam do konca nie opanowalem, ale mam nadzieje, ze posiade taka technike. Victor ma racje, myslenie sie szybko nie zmieni, tu tzreba czasu. To nie tak jak z chorobami fizycznymi. Mi psychiatra powiedzial wprost "Te lęki nie narodzily sie z dnia na dzien, tylko to sie zbieralo meisiacami, wiec nie ma sie co spodziewac, ze teraz minie w tydzien lub dwa".
Awatar użytkownika
Boston
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 24 października 2013, o 13:23

27 października 2013, o 22:42

Trochę może przesadziłem. A takie pytanie. Może to być jakieś załamanie psychiczne/kryzys? Bo ja wiem, nerwica nerwicą, ale chciałbym wrócić już do objawów poprzednich, żeby tylko móc sobie je słodko ignorować.
katka77
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 100
Rejestracja: 6 października 2013, o 11:04

28 października 2013, o 12:42

Nie chce dołować, ale u mnie to już 3 lata trwa, ale po przeczytaniu postów na forum, wiem skąd to przyszło. Rozjaśniło mi się. Oczywiście leczyłam się, leki brałam, niby czasami było lepiej, ale wystarczył jeden impuls np. mam raka i jazda od początku. Diagnoza- depresja-ale jak? Nie płaczę, nie mam dołów... Fakt motywacja mi spadła do zera, ale to przez to durne samopoczucie. No tak jest jeszcze depresja maskowana, ale leki powinny pomóc, a tu nic. U psychiatry nigdy nie mówiłam, że się boję, bo myślała, że się nie boję. A ja mam lęk, że tak zostanie, że nie dam rady w pracy, że zawiodę itp. Tak jak napisał Viktor trzeba uwierzyć, a ja nie wierzyłam i chyba do końca nie wierzę, że to psychika, ale staram się.

Boston takie kryzysy też miałam, że myślałam, że padnę i się nie podniosę. Ale już zauważyłam, że raz jest po prostu lepiej, raz gorzej. To chyba taka norma. Głowa do góry, musi być ok. Raz mi lekarka powiedziała, że jak bym poważnie chora była, to tyle bym nie pociągnęla :D Też do mnie nie dotarło, ale teraz widzę, że miała rację.
Green
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 267
Rejestracja: 23 września 2013, o 22:32

28 października 2013, o 13:06

Też miałam kiedyś lęk przed samobójstwem, ale potem ktos mądry powiedział mi , że lęk to tylko lęk i nie wazna jest tresc mysli tylko te uczucia , które z nim płyną . Mogłbys się bac czegokolwiek i doprowadzić się to takiego stanu , ale zazwyczaj boimy się o coś co jest dla nas najcenniejsze. Skoro boisz się , ze się odbierzesz sobie zycie , to juz sam ten fakt pokazuje jak bardzo chcesz zyc , bo bronisz wartosci , która jest dla Ciebie najwazniejsza zcałych sił sie napinając i powodując to nieznosne napięcie. To jest irracjonalne, im lepiej to wiesz tym mniej się boisz. Życie jest piękne :) Nie wiem czy to taki genialny pomysł zeby robić sobie urlop. Może lepiej olać tę nerwicę , zdusić to i iść do pracy ? Wiem po sobie ,że z czasem ten lek się oswaja , a poza tym zajmiesz czyms swoje mysli , zacznie pprawiac się samopoczucie i odegnasz złe myśli. Rób wszystko tylko nie siedz i nie uzalaj się !
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Boston
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 37
Rejestracja: 24 października 2013, o 13:23

28 października 2013, o 13:52

Dzięki za odpowiedzi. Tutaj pojawił się jednak problem, bo ja ten lęk przed samobójstwem odczuwam i strasznie mnie przygnębia, z tym, że sytuacja wygląda chyba trochę inaczej. Mam czasami wrażenie, że chcę żyć tylko dlatego, żeby nie niszczyć życia rodzinie, żeby nie pójść do piekła, żeby nie wpędzać mamy czy dziewczyny w depresję. Nie mam tego poczucia, że chcę żyć dla siebie, że to dla mnie ważne. Wiem, że bez lęku żyje się łatwiej. Jakiś czas temu w ogóle nie myślałem o samobójstwie, wynajdywałem nowe zainteresowania, które dawały mi radochę, a teraz przy nawrocie tego napięcia i przygnębienia - sam już nie wiem co myślę.

-- 28 października 2013, o 14:52 --
katka77 pisze:Nie chce dołować, ale u mnie to już 3 lata trwa, ale po przeczytaniu postów na forum, wiem skąd to przyszło. Rozjaśniło mi się. Oczywiście leczyłam się, leki brałam, niby czasami było lepiej, ale wystarczył jeden impuls np. mam raka i jazda od początku. Diagnoza- depresja-ale jak? Nie płaczę, nie mam dołów... Fakt motywacja mi spadła do zera, ale to przez to durne samopoczucie. No tak jest jeszcze depresja maskowana, ale leki powinny pomóc, a tu nic. U psychiatry nigdy nie mówiłam, że się boję, bo myślała, że się nie boję. A ja mam lęk, że tak zostanie, że nie dam rady w pracy, że zawiodę itp. Tak jak napisał Viktor trzeba uwierzyć, a ja nie wierzyłam i chyba do końca nie wierzę, że to psychika, ale staram się.

Boston takie kryzysy też miałam, że myślałam, że padnę i się nie podniosę. Ale już zauważyłam, że raz jest po prostu lepiej, raz gorzej. To chyba taka norma. Głowa do góry, musi być ok. Raz mi lekarka powiedziała, że jak bym poważnie chora była, to tyle bym nie pociągnęla :D Też do mnie nie dotarło, ale teraz widzę, że miała rację.
to masz w końcu depresję czy nerwicę?
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

28 października 2013, o 14:04

Nerwica najczesciej z depresja idzie w parze, więc nie nalezy az tak do tych diagnoz się przyklejać. Ja też miałem nerwice i stany depresyjne zdiagnozowane, czaem mówiono, ze to nerwica depresyjna itp.

Bosto to co powinienes myslec to to ze jak to bywa przy lekach nerwicowych za bardzo ta sytuacje analizujesz, jak sie ma sie stany depresyjne to zawsze odczuwa sie bezsens i uczucie ze nie bardzo jest po co zyc ale niekt z powodu stanow depresyjnych samobojstwa nie popelnia, naczylates sie glupot i stad wynika cale to nakrecanie i zbytnie wczuwanie sie w te objawy i dochodzenie, co jak i dlaczego, a moze to taki lęk a moze inny. Jak w nerwicy sie tak robi i tak doszukuje tych roznych "mozliwosci" to sie czuje czlowiej jeszcze gorzej albo caly czas tak samo zle.
Daj sobie spokoj z tym samopbojstwem, wyjkdz z domu na jakis porzadny spacer i odrywaj mysli od tych glupot, pograj w gry jakies, szachy, zobacz sam ze mozesz o tym zapomniec chocby na chwile i ze to wszystko to tylko twoja jedna wielka wkretka i nic wiecej.
Bo taki wymyslony problem nerwicowy to bedziesz mial zawsze bo u czlowieka z nerwica zawsze jest cos na rzeczy ;p
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
katka77
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 100
Rejestracja: 6 października 2013, o 11:04

28 października 2013, o 16:23

Boston właśnie wróciłam od psychiatry (nowego). Moja karta w tej przychodni leży z diagnozą depresja, w którą ja nie wierzyłam. No i nowa psychiatra, po wysłuchaniu mojego "wywodu" stwierdziła, że mam iść na terapię behawioralno-poznawczą, bo leki tutaj nie dadzą rady. Na pytanie o diagnozę, wymijająco (pewnie dlatego, że nie chciała negować koleżanek) odpowiedziała. No to pytam, czy są to zaburzenia nerwicowe: jak najbardziej usłyszałam. Więc nerwica, ale tak jak napisał Wojciech ona z depresją często w parze idzie. Jeszcze usłyszałam wrzutę, że jestem "wędrującym pacjentem", ale co ja miałam zrobić, jak wizyty wcześniejsze kończyły się po 3 min., jak chciałam zmiany leku, to zmieniali... Mówię, że boję się, że nie dam rady bez leków (teraz 3 tyg. nic nie biorę, brałam aciprex 3 miesiące, ale nie pomógł) i zapisała Velafax i teraz znowu nie wiem, czy brać. Ja walczę wg. wskazówek z forum i czasem mi się wydaje, że jest lepiej, ale znowu myślę o samopoczuciu i... To dopiero 2 tyg, więc krótko. Damy radę, musimy.
Green
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 267
Rejestracja: 23 września 2013, o 22:32

28 października 2013, o 21:41

wszystko tak naprawde zalezy od nastawienia. Musisz uwierzyc , ze jak nie bedziesz o tym myslec to nerwica nie ma szans żadnych zeby istnieć . I to cała filozofia ! Wysokie napiecie lekowe zawsze powoduje obnizenie nastroju i stany depresyjne , ale jak sie na tym nie skupisz to przejdzie raz dwa
Awatar użytkownika
świstakejro
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 93
Rejestracja: 24 czerwca 2013, o 12:50

29 października 2013, o 12:23

Boston,ja miałam dokładnie identycznie to samo, tyle że mnie ostatnimi czasy nie straszyły myśli o samobójstwie(ten etap też z resztą przerabiałam) ale przypominały mi sie jakieś sceny z horrorów. siedzę i tu nagle ciach-jakiś moment s horroru w mojej głowie nie wiadomo skąd i tak mnie straszył że miałam okropne lęki. Normalnie człowiek ogląda horror, trochę sie boi i zapomina a w nerwicy niestety wszystko nas jest w stanie wystraszyć. Mnie np męczył horror ,,The Riuns" o grupie nastolatków którzy są nękani przez ludożerną roślinę. I tak się nawkręcałam że w domu nie mogłam patrzeć na zadne kwiatki bo mi sie od razu kojarzyły z tą rośliną i dopadał mnie straszny lęk. Doszło do tego że jak oglądałam TV i były jakieś sceny z Ameryki Południowej (gdzie rozgrywała sie akcja tego horroru) to od razu miałam lęki. Nie mogłam już normalnie funkcjonować. Stany depresyjne takie jak u Ciebie i wszystko prawie jak u Ciebie.
I co robiłam?
A no trzeba w takich sytuacjach obnizyć jakos napięcie bo to napięcie nerwicowe powoduje że mamy te myśli, te myśli nas straszą i wzmagają napięcie, napięcie wzrasta i mamy jeszcze więcej natrętnych lękowych myśli.
I co tu zrobić?
Trzeba zająć czymś swoje myśli.
Musisz pozwolić sobie umrzeć żebyś mógł dalej żyć
Divin
Administrator
Posty: 1889
Rejestracja: 11 maja 2013, o 02:54

29 października 2013, o 12:42

Zająć czymś myśli to jedno. Ja jednak dodam że odwaga przede wszystkim. Czyli działanie pomimo strachu. Musimy sobie zrobić z tej myszy co się zrobił słoń z powrotem mysz. A można tego dokonać tylko gdy udowadniamy sobie że lęk nie ma nad nami władzy i te lękowe iluzje oraz mentalne obrazy to fikcja.

Na przykład tak jak miałaś z tą rośliną Świstakejro, boisz się roślinek w domu ale właśnie działasz ponad to. Ponad te emocje i podchodzisz do nich, nie tyko na nie patrzysz, ale podchodzisz i je dotykasz. Miażdzysz ten irracjonalny lęk w zalążku. Zauważ że wtedy Twój lęk przed roślinami zacznie słabnąć. Ponieważ realność tego że nie są goźne wyjdzie ponad Twoje lękowe iluzje. W ten sposób słonia stopniowo zamienisz znowu w mysz. A jak już masz mysz i nie dajesz jej sera to albo czmychnie to dziury albo zdechnie śmiercią naturalną. :D

Boston- odnośnie co do myśli samobójczych to przeczytaj ten temat: taka-moja-rada-niereaktywnosc-t3417.html

Ja również miałem myśli samobójcze prawie pół roku. Jednak jak widzisz żyje i już ich nie mam. Chodzi tutaj o ą zmianę percepcji postrzegania tego co ważne a co nie która jest zaburzona w depresji. Wtedy wszystko się widzi w czarnych kolorach ale pewnie się powtórzę na tym forum po raz 100: NIE JESTEŚ TYLKO EMOCJAMI. Możesz wyjść ponad to stosująć to co opisałem w powyższym temacie.
'Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą'
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
Awatar użytkownika
świstakejro
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 93
Rejestracja: 24 czerwca 2013, o 12:50

29 października 2013, o 13:35

walka z natrętnymi strasznymi myślami tylko siłą woli na początku, gdy jesteś na najgłębszym dnie, w największej matni jest bardzo trudna i prawie niemożliwa.
Musisz sobie jakoś dopomóc, zająć czymś swoją uwagę żeby umysł trochę odpoczął od tych myśli, tego napięcia.
Walka z treścią myśli jest daremna i może pogorszyć tylko Twoją sytuację. Trzeba mięć uwagę zajętą czymś innym : pracą, obowiązkami, wciągającym ale lekkim i wesołym filmem, książką itd.
Na tym się skup! To jest jeden z elementów terapii: nie walcz z myślami, nie wkręcaj się jeszcze bardziej tylko skieruj swoją uwagę na coś innego, ale musi być to lekkie,przyjemne i nie wywołujace napięcia.
Mnie przyznam zaczeło to pomagać.JA np jak mnie łapały te myśli jak byłam w gorszym stanie niż obecnie to np czytałam ksiazke (jako że jestem kobietą to wybrałam romanse-akcja wciąga i zawsze sie dobrze kończą) Tobie polecam jakieś przygodowe np Pan samochodzik-są wciagające i naprawde dobrze napisane.
Proszę Cię, Spróbuj!!!!!
Weź dzisiaj do ręki jakąś ciekawą lekką książke i ją poczytaj. Zobaczysz że sie poczujesz choć na chwilę lepiej.
Dodatkowo jak miałam doła to szłam do lustra i uśmiechałam sie na siłę choć wcale nie miałam na to ochoty. Ale nasza podświadomość jakoś to koduje ze jak sie uśmiechamy to sie czujemy lepiej więc usmiechałam się na siłę ile wlezie i sobie mówiłam ,,codziennie czuje sie coraz lepiej" Jestem wesoła, jest piękna pogoda (choć było pochmurno) i jestem szczęśliwa. I powiem Ci że moje nastawienie sie troszeczke zmieniało.
Spróbuj tak zrobić!!!
Podejdź do lustra i sie uśmiechaj z entuzjazmem, staraj sie żeby radość biła z twojej twarzy, uwierz mi że poczujesz sie lepiej.Rób tak kilka razy dziennie!
Dodatkowo starałam się sobie przypominać jak się czułam kiedyś jak byłam wesoła i szczęsliwa i nie miałam nerwicy, widziałam siebie jadącą na rowerze asfaltem przez las w pełnych promieniach słońca,wiatr rozwiewał moje włosy a ja miałam wielki uśmiech na twarzy. Staraj sie robić projekcje takich obrazów w swojej głowie jak byłeś szczęsliwy i jak sie wtedy czułeś.
Pomyśl sobie ze znowu niedługo będziesz się tak czuł, takie myślenie dodaje nadziei!!! Masz jakiś promyk światełka w tunelu.
Trzeba podjąć jakieś działania, jakieś kroki bo samym mysleniem nie wyjdziesz z tego. ja im dłuzej siedziałam i myślałam tym miałam silniejsze lęki i większego doła. Nadal mam ale jak zaczęłam robić to o czym piszę to mi troche lepiej.
Wiadomo że to nie minie z dnia na dzień, niestety, potrzeba kilku miesięcy żeby to trochę unormalizować.
Musisz pozwolić sobie umrzeć żebyś mógł dalej żyć
ODPOWIEDZ