labraks pisze: ↑16 lipca 2018, o 10:19
Tak czy inaczej mężczyzną byłem jedynie w podstawówce (i to też niestuprocentowym, bo bez seksu). Teraz jestem tylko samcem.
Myślę, ze doszukujesz się dziury w całym. Trzeba zacząć od problemu, który paraliżuje wszystko, czyli nerwicy. Jak zwalczysz nerwicę, otworzysz swój umysł na świat, to wtedy przekonasz się jak się sprawy w rzeczywistości mają. Twoje natręty na temat seksualności zajmują Ci cały wolny czas. Zobacz ile postów ostatnio nastukałeś, w jakim krótkim odstępie czasowym. Co post, nowa myśl. Co post, nowa koncepcja na wytłumaczenie (nie rozwiązanie !!! ) swoich problemów.
Tak krótko, o mnie... Kiedy inni chłopcy w podstawówce się brzydzili dziewczynami ja zawsze się nimi interesowałem, ale nie miałem jaj żeby zagadać, wykonać jakiś krok. Odwaga przychodziła jedynie w momencie sytuacji sam-na-sam, które w tamtych czasach zdarzały się bardzo rzadko. A jak przychodziły to i tak nie miałem jej wystarczająco dużo, żeby się odpowiednio odezwać, choć wiem, że na to liczyły (młode samice sztuk dwie

).
Potem była gimbaza, w której moja izolacja osiągnęła apogeum. Jedynym żeńskim kontaktem była cudowna internetowa koleżanka żyjąca na drugim końcu kraju - no nierealne, żeby coś z tego było. Tak to zewsząd sama szydera i problemy. W liceum, kiedy inni koledzy już mieli po kilka partnerek na koncie (nie żeby mi to imponowało, ot przykład) ja dalej nic... zero zainteresowania ze strony żadnej dziewczyny... a jak było moje zainteresowanie to zawsze dostawałem po tyłku, bo one nie chciały. Nieraz publicznie, co tylko osłabiało moją pewność siebie. I wtedy, zupełnie niespodziewanie, przyszedł moment, na który straciłem nadzieję. Poderwała mnie dziewczyna. Inteligentna, ładna, mądra, samodzielna. No marzenie. I wszystko poszło jak po maśle, chociaż miałem OLBRZYMIE obawy co do swoich możliwości i swojej pewności siebie, która nieraz działa cuda... Generalnie przeżyłem z NIĄ kawał życia, ostatnio zostałem sam... Nerwa spowodowała trochę problemów w tych tematach, co też przyczyniło się do takiego rozwoju sytuacji. Miewałem kryzysy, które, jak teraz patrzę - były ewidentnie spowodowane nerwicą. W lepszym okresie nie występowały.
Będąc pesymistą jak większość nerwicowców ciężko nie obawiać się niepowodzenia na dowolnym polu, ale warto próbować - i działać i się nie obawiać

.
Pamiętaj że nie jesteś jedynym facetem w tym (lub i wyższym) wieku, który ma podobne problemy. Jestem troszkę młodszy od Ciebie, ale mam wielu takich kolegów. Zastanawiam się czasem czy nie są homo, ale nie mam odwagi spytać. W każdym razie - jakby byli - nic mi do tego. Lubię ich, fajnie się gada, pije piwerka razem na mieście i wszystko w temacie. Co robią w sypialni (lub chcieliby) nie interesuje mnie ani trochę. Są wartościowymi ludźmi i tak na to patrzę.
Głowa do góry. Bierz się za nerwę. Wyrzuć mendę ze swojego życia, a potem kombinuj co dalej.
Yyyy... miało być krótko, sory, nie wyszło
Nie odbieraj mojego tonu jako krytykę, a jako poradę

Wróg, którego nie widać, zawsze wydaje się najbardziej przerażający.
Jeśli cel przyświeca, sposób musi się znaleźć.