Cześć, pocieszę Cię, nie masz żadnej schizofrenii

Istotą tej choroby jest bezkrytyczność wobec objawów, nie halucynacje same w sobie. Kiedy choroba się nasila, chory zaczyna wierzyć, że słyszane głosy są efektem np. podłączenia się danej osoby do mózgu (moja mama cierpi na schizofrenię i jej podejście całkowicie różni się od Twojego- ona nie przejmuje się tym, że jest chora, nie myśli sobie "o Boże mam schizofrenię, o nie i co teraz" tylko, że osoba wypowiadająca głos w jej głowie ją prześladuje, albo np prezenter z telewizji jej grozi, że wypowiada się właśnie do niej, jest tak zabsorbowana urojonym problemem, że nawet nie zdaje sobie sprawy, że to objaw choroby i jest pewna, że ktoś (nieistniejący mężczyzna, którego głos słyszy) chce np ją albo mnie zamordować. I nie są to neologizmy, tylko konkretne, powtarzające się groźby od jednej konkretnej postaci, na której punkcie ma obsesję. Kiedy jej się poprawia i dostanie zastrzyk (bo leków brać nie chce dobrowolnie), wtedy wie, że jest chora, ale znikają jednocześnie objawy. Kiedy zastrzyk przestaje działac, objawy wracają i tak jakby zapomina o swojej chorobie, bo jest w tym całym "szale" chorobowym.
Doskonale znam problem, który opisałaś, bo przechodziłam dokładnie to samo 3 lata temu, a schizofrenii nie mam do tej pory

. Bałam się, że odziedziczyłam schizo po matce. Surrealistyczne, bezsensowne strzępki zdań towarzyszyły mi od zawsze i dalej towarzyszą, a w okresie nerwicy były stałym źródłem moich obaw. Był to wynik nadmiernego stresu i DD, sama się nakręcałam. Wyobraźnia potrafi wtedy płatać niezłe figle. Przed snem widziałam różne obrazy, słyszałam w głowie nie tylko swój głos, ale głosy moich znajomych, rodziny, jakieś śmiechy, oklaski, przekleństwa i neologizmy wypowiadane cudzym głosem. Ukazywały mi się przed oczami straszne twarze, jakieś pajace i klauny i ogólnie jakieś straszydła. Mam tak do dziś, kiedy jestem zmęczona. Raz na uczelni, po nieprzespanej nocy stałam w kolejce do dziekanatu zanieść indeks, oparłam się o stolik, to mi się do głowy cisnęły jakieś nieistniejące słowa, albo zapętlał mi się natrętnie jakiś zwrot albo zlepek słów, a to ze zmęczenia i stresu. Mam też czasem w głowie jakieś smutne wizje, ni to wyobrażenie sytuacji, ni to obraz. Pisałaś też, że jesteś w ciąży, więc to może potęgować objawy, bo organizm wtedy szaleje. Te wszystkie a'la halucynacje to nic innego jak wyrzut rzeczy z podświadomości pod wpływem stresu lub innego przeciążenia, wyczerpania. Stale tego doświadczam od lat i już się przyzwyczaiłam. Po prostu kiedy pojawia się to w nocy przed pójściem spać, interpretuję to jako sygnał, że mój organizm jest bardzo zmęczony i że nie jest to nic innego jak zawartość mojej podświadomości, która próbuje się oczyścić i wyrzuca z siebie różne dziwactwa. Także nie masz się czego obawiać, bo schizofrenia jest na tyle charakterystyczna, że lekarze od razu by rozpoznali
