Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
nicxe
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 48
Rejestracja: 9 grudnia 2022, o 12:12

20 września 2023, o 11:34

hej! dawno nic tutaj nie pisałam ale mam takiego doła że masakra. Czy jest jakiś sposób żeby się przekonać bądź upewnić że to nadal nerwica a nie brak uczuć?
olikami92
Nowy Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 20 sierpnia 2023, o 09:05

25 września 2023, o 12:49

Dopadło i mnie. Fajnie by było, gdyby ktoś też kto przed to przeszedł i zwyciężył dodał otuchy, że nic się nie zepsuje.

Moja nerwica jest świeża, jak już pisałam raz, zaczęła się w lipcu atakami paniki po drobnej sprzeczce z partnerem.

Potem ataków paniki nie było, ale pojawiał się silny lęk. Myśli skakały z kwiatka na kwiatek. Z niektórych już się śmieje. Byłam samobójcą, zoofilem, pedofilem, psychopata co cię wszystkich pomordować, schizofrenikiem, z dwubiegonowką, no zakres pokaźny.

Zawsze jednak moją bazą, kotwicą była miłość do mojego chłopaka. Wszechogarniająca. Tak mocna ze aż mi się płakać chciało ze wzruszenia ze tak bardzo go kocham. Jeszcze tydzień temu w sobotę ta miłość mnie przepełniała i w sumie nie tylko w stosunku do niego ale do wszystkich bliskich.

Tydzień miałam jeden niezły, cieszyłam się ze sobie niezle radziłam, zaczęłam optymistycznie na to wszystko patrzeć.

Aż tu nagle w zeszłą niedziele bam! Już bez wnikania w szczegóły, myśl - czy inni faceci mi się nie podobają, czy mój chłop mi się podoba, potem lawina a co jak go nie Kocham, co jak go zaraz rzucę. Miewam taki impuls, że już zaraz muszę mu powiedzieć ze to koniec. Ale wiem że nie chce, wiem, ze jak to zrobie to zmarnuje sobie życie. Ciagle jestem bombardowana myślami negatywnymi o chłopaku. Odpuszczają jak zrobi coś pozytywnego, ale wtedy siadają na mnie, ze jestem okropna, ze jak ja tak mogę myśleć. Oglądam nasze zdjęcia i takie myśli, ze było tak wspaniale, ze co się z tym stało.

Lęk jest olbrzymi. Chyba gorszy nawet od myśli samobójczych. Mamy razem zamieszkać, w moim mieszkaniu, które kupiłam zanim byliśmy razem. Teraz je wykańczam, a on ma kupić resztę - meble sprzęty. I taka myśl, że jestem oszustką. Nie mogę znieść jak jego rodzice nam pomagają, czuje się jak najgorsza osoba na świecie. I tamie myśli, czym w ogóle jest miłość, jakie to uczucie, czy ja jestem w stanie ja czuć. Koszmar.

Boje się że go skrzywdzę, a tak bardzo nie chce bo nie zasługuje na to. Ma swoje wady, oczywiście, ja tez je mam. Ale nie ma na świecie innej osoby, która byłaby w stanie tak mnie wspierać w tym i wszystkiego słuchać. Wiem, że ta relacja jest warta każdej walki.

Proszę powiedzcie mi, ze to klasyka gatunku. Że to nic takiego, że przejdzie, że to klasyczne myśli lękowe. Dobrze rozumiem, że jak wzbuydza to we mnie taki lęk to jest nieprawdziwa ta myśl? Jestem tak bardzo zdezorientowana.
anonim120
Nowy Użytkownik
Posty: 11
Rejestracja: 11 lipca 2023, o 12:27

27 września 2023, o 08:49

olikami92 pisze:
25 września 2023, o 12:49
Dopadło i mnie. Fajnie by było, gdyby ktoś też kto przed to przeszedł i zwyciężył dodał otuchy, że nic się nie zepsuje.

Moja nerwica jest świeża, jak już pisałam raz, zaczęła się w lipcu atakami paniki po drobnej sprzeczce z partnerem.

Potem ataków paniki nie było, ale pojawiał się silny lęk. Myśli skakały z kwiatka na kwiatek. Z niektórych już się śmieje. Byłam samobójcą, zoofilem, pedofilem, psychopata co cię wszystkich pomordować, schizofrenikiem, z dwubiegonowką, no zakres pokaźny.

Zawsze jednak moją bazą, kotwicą była miłość do mojego chłopaka. Wszechogarniająca. Tak mocna ze aż mi się płakać chciało ze wzruszenia ze tak bardzo go kocham. Jeszcze tydzień temu w sobotę ta miłość mnie przepełniała i w sumie nie tylko w stosunku do niego ale do wszystkich bliskich.

Tydzień miałam jeden niezły, cieszyłam się ze sobie niezle radziłam, zaczęłam optymistycznie na to wszystko patrzeć.

Aż tu nagle w zeszłą niedziele bam! Już bez wnikania w szczegóły, myśl - czy inni faceci mi się nie podobają, czy mój chłop mi się podoba, potem lawina a co jak go nie Kocham, co jak go zaraz rzucę. Miewam taki impuls, że już zaraz muszę mu powiedzieć ze to koniec. Ale wiem że nie chce, wiem, ze jak to zrobie to zmarnuje sobie życie. Ciagle jestem bombardowana myślami negatywnymi o chłopaku. Odpuszczają jak zrobi coś pozytywnego, ale wtedy siadają na mnie, ze jestem okropna, ze jak ja tak mogę myśleć. Oglądam nasze zdjęcia i takie myśli, ze było tak wspaniale, ze co się z tym stało.

Lęk jest olbrzymi. Chyba gorszy nawet od myśli samobójczych. Mamy razem zamieszkać, w moim mieszkaniu, które kupiłam zanim byliśmy razem. Teraz je wykańczam, a on ma kupić resztę - meble sprzęty. I taka myśl, że jestem oszustką. Nie mogę znieść jak jego rodzice nam pomagają, czuje się jak najgorsza osoba na świecie. I tamie myśli, czym w ogóle jest miłość, jakie to uczucie, czy ja jestem w stanie ja czuć. Koszmar.

Boje się że go skrzywdzę, a tak bardzo nie chce bo nie zasługuje na to. Ma swoje wady, oczywiście, ja tez je mam. Ale nie ma na świecie innej osoby, która byłaby w stanie tak mnie wspierać w tym i wszystkiego słuchać. Wiem, że ta relacja jest warta każdej walki.

Proszę powiedzcie mi, ze to klasyka gatunku. Że to nic takiego, że przejdzie, że to klasyczne myśli lękowe. Dobrze rozumiem, że jak wzbuydza to we mnie taki lęk to jest nieprawdziwa ta myśl? Jestem tak bardzo zdezorientowana.
Jak najbardziej jest to klasyka gatunku. U mnie się zaczęło podobnie, nagle w jeden dzień. Trwa to niedługo pół roku i jest lepiej więc mogę ci coś poradzić. Momentem kulminacyjnym u mnie było znalezienie odpowiedniego psychologa. Babka sama przeszła rocd i różne inne podtypy ocd i niesamowicie zna się na lęku i na technikach radzenia sobie z nim. Wiem, że twój mózg będzie za wszelka cenę chciał cię zmusić do ruminacji, do negowania uczuć odnośnie partnera, ale ty mimo tego z nim nie zerwiesz, nie ważne jak będzie cię do tego ciągnęło, nie rób tego jest to kompulsja. Ogólnie relacja jest troszkę lustrem naszej osoby, w związku wychodzą nasze najbardziej nie przepracowane problemy oraz lęki, które trzymaliśmy w sobie. Warto przyjrzeć się temu z czym masz problem i sobie to uświadomić. Ja przykładowo mam okropny problem z samooceną, przez co boje się ze mój parter może mnie nie kochać, że nie jestem warta, mam problem z ekspresja siebie bo boje się, że może mnie wyśmiać gdy pokaże mu co lubię, lub powiem co myśle, mam również problem z krytyką. Dodatkowo nie potrafię rozmawiać o problemie, od razu bym uciekała . co ważne każda osoba w rocd ma unikająco- lękowy styl przywiązania, on też może być powodem powstania tego problemu, warto sobie to uświadomić i o tym poczytać. Jeżeli chodzi o fajna metodę radzenia sobie z myślami, to polecam odkładanie je na później np. Masz ochotę rozmyślać i analizować to mówisz sobie okej pomyśle za 20 minut o tym, może być to cholernie ciężkie ale z czasem wychodzi, pozwoli ci to jakoś zdobyć kontrole nad myślami. A i jeszcze jedno przekonania w związku, bardzo często osoby z rocd chcą być w perfekcyjnej relacji nie dając sobie szansy na normalne okresowe wzloty i upadki. Wszystko musi być idealne, tak jak ich wewnętrzny perfekcjonista chce- zero niepewności, a tak nie jest i trzeba pamiętać ze jak nie jest idealnie to nie znaczy ze związek się kończy i nie jest wartościowy.
Xall
Nowy Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 15 września 2023, o 19:36

27 września 2023, o 21:17

Witam wszystkich zaburzonych i odburzonych

Chciałem się dzisiaj z wami podzielić moim problemem który mnie męczy 10 miesięcy
Podejrzewam u siebie ROCD I być może anhedonię związkową
Ale boję się że tak nie jest i że to odkochiwanie się

Mam 19 lat i jestem w związku od ponad dwóch lat
Wszystko zaczęło się 10 miesięcy temu
Kiedy pewnego złego dnia pełnego martwienia się i lęku zwykłymi rzeczami
Wkurzyłem się o coś na moją dziewczynę a potem wkurzyłem się za to na siebie że się wkurzam i zacząłem się bać że wszystko niszczę. Był to okres chorobowego martwienia się o moją dziewczynę i o nasz związek że coś jest nie tak.
Wtedy kiedy byłem w tym amoku silnego lęku i stresu tamtego dnia przestałem odczuwać miłość.
Nagle jakby mi ktoś wyjął ją łyżką z mózgu
Jakby ktoś lub coś mi ją odebrał.
Po prostu pustka.
Byłem w szoku i nie wiedziałem o co chodzi
Czemu przed chwilą odczuwałem strach przed utratą związku i mojej dziewczyny a teraz nie odczuwam nic.
Szybko zacząłem się tego bać.
To trwało przez kilka dni.
A potem poczucie pustki przeszło ale pojawiły się natrętne myśli i uczucia że nie kocham mojej dziewczyny.
Męczyły mnie cały czas od rana do wieczora.
I tak przez 10 miesięcy.
Warto dodać że jest to związek na odległość.
Podczas naszych spotkań przed incydentem z brakiem uczuć było cudownie
Najlepsze chwile w moim życiu.
Po incydencie...o dziwo tak samo.
Wszystko co mnie męczyło te uczucia i myśli że jej nie kocham mijały.
Odczuwałem miłość od razu jak widziałem ją na peronie.
Była to ogromna ulga i szczęście.
Jednak kiedy odjeżdżała znów to wszystko wracało i cierpiałem.
Albo na spotkaniach działo się coś co mnie obrzydzało w niej albo irytowało albo coś co nam nie wychodziło w życiu intymnym. Zaczynałem się tym załamywać czemu tak jest i to wszystko znowu wracało.
I tak z czasem poczucie irytacji i niechęci, braku miłości, odrazy i chęcią zerwania męczyła mnie przez okrągłe 10 miesięcy a przy tym ciągle silny lęk.
Szukałem ukojenia w zwierzaniu się na poprzedniej terapii i moim bliskim. Szukałem desperacko dowodów że ją kocham. Byłem przerażony i jestem do dziś tym że mogłem się odkochać. Nie chciałem tego i boję się tego jak ognia.
I zaczynałem się bać czy się może do tego nie zmuszam.
Aż w końcu nadszedł koniec sierpnia
Miesiąc po nieudanym spotkaniu z dziewczyną w którym źle się czułem po odstawieniu lęków psychotropowych i złapaniu alergii oraz Irytowaniu się dziewczyną z paru powodów i byciu zmęczonym zbyt długim jej pobytem. To wszystko mnie dobiło czemu tak ze mną było?
Tłumaczyłem sobie że to normalne nie jesteśmy małżeństwem. Potrzebowałem czasu dla siebie na porobienie własnych rzeczy. Ale lęk mówił mi że jej nie kocham.
I miesiąc po tym niechciane myśli i uczucia nasiliły się bardzo.
Zacząłem się bać że naprawdę jej nie kocham i że nie chcę zerwać tylko dlatego że boję się rozstania i czułem że tak faktycznie jest. A dowodem miało niby być to że jak czułem silna chęć zerwania to myślałem sobie że prędzej zdradzę ją niż zostawię i to była myśl uspokajająca co było triggerem do tego żeby pomyśleć że skoro bym ją zdradził to znaczy że jej nie kocham i tylko boje się rozstania.
Wtedy zaczął się istny szał lęku.
Lęk od rana do wieczora.
Budzenie się z lękiem i kładzenie się z nim spać.
Trzęsiawki i brak apetytu.
Bycie na hydroksyzynie.
Płakanie co jakiś czas (mam problem z możliwością płakania).
I ciągłe poczucie że
-jej nie kocham
-że się zmuszam do miłości
-że chcę po prostu być w związku bo boję się rozstania
-patrzenie na nią w złym świetle
-poczucie niechęci
-poczucie irytacji
-lek kiedy coś mi się z nią skojarzy i nagle poczucie że jej nie kocham co ponownie dawało mi lęk czemu coś co mi się kojarzy z nią daje mi lęki a nie dobre uczucia tak jakbym kojarzył ją jako przeszłość i traumę
-ciągłe gadanie o tym z bliskimi
-szukanie odpowiedzi na forach i filmikach na yt
-uczucie jakbym nie chciał z nią być i kiedy mówię sobie że chcę to tak jakbym się zmuszał i miał blokadę i jest to silne poczucie że nie chcę takie realne jakby to było moje
-problem z okazywaniem miłości i mówieniu kocham cię bo wtedy mam lęk że udaje albo mam tę blokadę przez uczucie że nie chcę kochać
Wszystko to doprowadzało mnie do szału i czułem jakbym powoli umierał albo chciał sobie odebrać życie
I wtedy dowiedziałem się o rocd i z 90% objawów były identyczne z tym czym się mierzę
Zacząłem właśnie wtedy przeglądać fora w tym te w którym teraz piszę odnajdując ulgę ale tylko chwilową
Stało się to moją nową kompulsją ale i nadzieją
Leki na uspokojenie nie psychotropowe ktore dostałem od psychiatry też zaczeky działać że już nie miałem trzesiawek i mogłem jeść
Ale myśli i lęk dalej męczyły i męczą mnie od rana do wieczora
Chcę ją kochać bardzo chcę
Ale kiedy to mówię lub myślę wracają mi uczucia że nie chcę
Przeczytałem artykuł Zordona i bardzo mnie to podniosło na duchu
Ale kiedy poczułem że idę na prostą i że wszystko będzie dobrze i będę ją kochał i będziemy razem to nagle złapało mnie uczucie że tego nie chcę i poczułem niechęć do bycia z nią oraz lęk i lęk oraz zamartwianie się znowu wróciło.

Zawsze była moim największym szczęściem
Moim celem w życiu
Moim ratunkiem
Zawsze czułem do niej podniecenie i miłość
Tą pasję
Odkąd ją poznałem to czułem że jest ideałem
I chcę żeby tak było
Mimo że tego nie odczuwam i nie odczuwam tego żebym chciał żeby tak było
(Co znowu powoduje lęk że się zmuszam)

Pewnego dnia oglądałem serial gdzie para rozeszła się przez utratę dziecka
Płakałem bo był to smutny odcinek
I płakałem z powodu tej utraty dziecka
Ale cały czas myslalem o nas kiedy widziałem tą parę i popłakałem się też z tego powodu
Widząc nas jak do siebie wracamy po rozstaniu tak jak ta para
Jak nie chcę niszczyć tego cudownego świata który zbudowaliśmy
I chcę dalej być z nią wspaniałym duetem
Nie chce tracić osoby która dała mi to czego nikt inny mi nie dał i by mi nigdy nie dał a sama myśl i uczucie że ktoś by inny mi dał to samo albo i więcej napawała mnie lękiem
Kiedy płakałem na tym serialu poczułem znowu miłość i szczęście i ulgę i pisałem do niej ze szczęściem i chęcią mimo że wtedy spała i nie odpisywała

Problem polega też głównie na tym że to są niechciane uczucia bardziej niż myśli
Moja obecna terapeutka daje sobie uciąć ręce i głowę że to są myśli
A ja tych myśli które by te uczucie powodowały nie zawsze wyłapuję
Bo gdybym wyłapywał nie sprawiały by problemu
Bo mam doświadczenie z OCD od 11 lat
Mam je zdiagnozowane
Czy natrętne uczucia też są dowodem na ROCD?
Ciągle jak o niej myślę to czuje negatywne uczucia jak wcześniej wymienione: irytacja, brak miłości, niechęć, brak poczucia że mi się podoba
Co doprowadza mnie do szału bo nie potrafię czuć że ją kocham przez większość czasu

Też teraz poszedłem do nowej szkoły policealnej
Patrzyłem na wiele dziewczyn
I czułem podniecenie oraz to że mi się podobają
I bałem się że kogoś sobie innego znajdę
Że ktoś inny mi się bardziej spodoba bo niby się mi ktoś bardziej podobał
Zacząłem bać się ze zdradzę albo już zdradzam swoją dziewczynę wymieniając z kimś spojrzenia co doprowadziło do tego że następnego dnia starałem się mało na jakąś patrzeć

Bardzo proszę was o pomoc i opinie
I przepraszam jeżeli moja wypowiedz jest chaotyczna albo są w niej błędy ortograficzne
Dziękuję każdemu kto to przeczytał
Abinos
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 76
Rejestracja: 16 marca 2023, o 17:30

27 września 2023, o 21:36

Xall pisze:
27 września 2023, o 21:17
Witam wszystkich zaburzonych i odburzonych

Chciałem się dzisiaj z wami podzielić moim problemem który mnie męczy 10 miesięcy
Podejrzewam u siebie ROCD I być może anhedonię związkową
Ale boję się że tak nie jest i że to odkochiwanie się

Mam 19 lat i jestem w związku od ponad dwóch lat
Wszystko zaczęło się 10 miesięcy temu
Kiedy pewnego złego dnia pełnego martwienia się i lęku zwykłymi rzeczami
Wkurzyłem się o coś na moją dziewczynę a potem wkurzyłem się za to na siebie że się wkurzam i zacząłem się bać że wszystko niszczę. Był to okres chorobowego martwienia się o moją dziewczynę i o nasz związek że coś jest nie tak.
Wtedy kiedy byłem w tym amoku silnego lęku i stresu tamtego dnia przestałem odczuwać miłość.
Nagle jakby mi ktoś wyjął ją łyżką z mózgu
Jakby ktoś lub coś mi ją odebrał.
Po prostu pustka.
Byłem w szoku i nie wiedziałem o co chodzi
Czemu przed chwilą odczuwałem strach przed utratą związku i mojej dziewczyny a teraz nie odczuwam nic.
Szybko zacząłem się tego bać.
To trwało przez kilka dni.
A potem poczucie pustki przeszło ale pojawiły się natrętne myśli i uczucia że nie kocham mojej dziewczyny.
Męczyły mnie cały czas od rana do wieczora.
I tak przez 10 miesięcy.
Warto dodać że jest to związek na odległość.
Podczas naszych spotkań przed incydentem z brakiem uczuć było cudownie
Najlepsze chwile w moim życiu.
Po incydencie...o dziwo tak samo.
Wszystko co mnie męczyło te uczucia i myśli że jej nie kocham mijały.
Odczuwałem miłość od razu jak widziałem ją na peronie.
Była to ogromna ulga i szczęście.
Jednak kiedy odjeżdżała znów to wszystko wracało i cierpiałem.
Albo na spotkaniach działo się coś co mnie obrzydzało w niej albo irytowało albo coś co nam nie wychodziło w życiu intymnym. Zaczynałem się tym załamywać czemu tak jest i to wszystko znowu wracało.
I tak z czasem poczucie irytacji i niechęci, braku miłości, odrazy i chęcią zerwania męczyła mnie przez okrągłe 10 miesięcy a przy tym ciągle silny lęk.
Szukałem ukojenia w zwierzaniu się na poprzedniej terapii i moim bliskim. Szukałem desperacko dowodów że ją kocham. Byłem przerażony i jestem do dziś tym że mogłem się odkochać. Nie chciałem tego i boję się tego jak ognia.
I zaczynałem się bać czy się może do tego nie zmuszam.
Aż w końcu nadszedł koniec sierpnia
Miesiąc po nieudanym spotkaniu z dziewczyną w którym źle się czułem po odstawieniu lęków psychotropowych i złapaniu alergii oraz Irytowaniu się dziewczyną z paru powodów i byciu zmęczonym zbyt długim jej pobytem. To wszystko mnie dobiło czemu tak ze mną było?
Tłumaczyłem sobie że to normalne nie jesteśmy małżeństwem. Potrzebowałem czasu dla siebie na porobienie własnych rzeczy. Ale lęk mówił mi że jej nie kocham.
I miesiąc po tym niechciane myśli i uczucia nasiliły się bardzo.
Zacząłem się bać że naprawdę jej nie kocham i że nie chcę zerwać tylko dlatego że boję się rozstania i czułem że tak faktycznie jest. A dowodem miało niby być to że jak czułem silna chęć zerwania to myślałem sobie że prędzej zdradzę ją niż zostawię i to była myśl uspokajająca co było triggerem do tego żeby pomyśleć że skoro bym ją zdradził to znaczy że jej nie kocham i tylko boje się rozstania.
Wtedy zaczął się istny szał lęku.
Lęk od rana do wieczora.
Budzenie się z lękiem i kładzenie się z nim spać.
Trzęsiawki i brak apetytu.
Bycie na hydroksyzynie.
Płakanie co jakiś czas (mam problem z możliwością płakania).
I ciągłe poczucie że
-jej nie kocham
-że się zmuszam do miłości
-że chcę po prostu być w związku bo boję się rozstania
-patrzenie na nią w złym świetle
-poczucie niechęci
-poczucie irytacji
-lek kiedy coś mi się z nią skojarzy i nagle poczucie że jej nie kocham co ponownie dawało mi lęk czemu coś co mi się kojarzy z nią daje mi lęki a nie dobre uczucia tak jakbym kojarzył ją jako przeszłość i traumę
-ciągłe gadanie o tym z bliskimi
-szukanie odpowiedzi na forach i filmikach na yt
-uczucie jakbym nie chciał z nią być i kiedy mówię sobie że chcę to tak jakbym się zmuszał i miał blokadę i jest to silne poczucie że nie chcę takie realne jakby to było moje
-problem z okazywaniem miłości i mówieniu kocham cię bo wtedy mam lęk że udaje albo mam tę blokadę przez uczucie że nie chcę kochać
Wszystko to doprowadzało mnie do szału i czułem jakbym powoli umierał albo chciał sobie odebrać życie
I wtedy dowiedziałem się o rocd i z 90% objawów były identyczne z tym czym się mierzę
Zacząłem właśnie wtedy przeglądać fora w tym te w którym teraz piszę odnajdując ulgę ale tylko chwilową
Stało się to moją nową kompulsją ale i nadzieją
Leki na uspokojenie nie psychotropowe ktore dostałem od psychiatry też zaczeky działać że już nie miałem trzesiawek i mogłem jeść
Ale myśli i lęk dalej męczyły i męczą mnie od rana do wieczora
Chcę ją kochać bardzo chcę
Ale kiedy to mówię lub myślę wracają mi uczucia że nie chcę
Przeczytałem artykuł Zordona i bardzo mnie to podniosło na duchu
Ale kiedy poczułem że idę na prostą i że wszystko będzie dobrze i będę ją kochał i będziemy razem to nagle złapało mnie uczucie że tego nie chcę i poczułem niechęć do bycia z nią oraz lęk i lęk oraz zamartwianie się znowu wróciło.

Zawsze była moim największym szczęściem
Moim celem w życiu
Moim ratunkiem
Zawsze czułem do niej podniecenie i miłość
Tą pasję
Odkąd ją poznałem to czułem że jest ideałem
I chcę żeby tak było
Mimo że tego nie odczuwam i nie odczuwam tego żebym chciał żeby tak było
(Co znowu powoduje lęk że się zmuszam)

Pewnego dnia oglądałem serial gdzie para rozeszła się przez utratę dziecka
Płakałem bo był to smutny odcinek
I płakałem z powodu tej utraty dziecka
Ale cały czas myslalem o nas kiedy widziałem tą parę i popłakałem się też z tego powodu
Widząc nas jak do siebie wracamy po rozstaniu tak jak ta para
Jak nie chcę niszczyć tego cudownego świata który zbudowaliśmy
I chcę dalej być z nią wspaniałym duetem
Nie chce tracić osoby która dała mi to czego nikt inny mi nie dał i by mi nigdy nie dał a sama myśl i uczucie że ktoś by inny mi dał to samo albo i więcej napawała mnie lękiem
Kiedy płakałem na tym serialu poczułem znowu miłość i szczęście i ulgę i pisałem do niej ze szczęściem i chęcią mimo że wtedy spała i nie odpisywała

Problem polega też głównie na tym że to są niechciane uczucia bardziej niż myśli
Moja obecna terapeutka daje sobie uciąć ręce i głowę że to są myśli
A ja tych myśli które by te uczucie powodowały nie zawsze wyłapuję
Bo gdybym wyłapywał nie sprawiały by problemu
Bo mam doświadczenie z OCD od 11 lat
Mam je zdiagnozowane
Czy natrętne uczucia też są dowodem na ROCD?
Ciągle jak o niej myślę to czuje negatywne uczucia jak wcześniej wymienione: irytacja, brak miłości, niechęć, brak poczucia że mi się podoba
Co doprowadza mnie do szału bo nie potrafię czuć że ją kocham przez większość czasu

Też teraz poszedłem do nowej szkoły policealnej
Patrzyłem na wiele dziewczyn
I czułem podniecenie oraz to że mi się podobają
I bałem się że kogoś sobie innego znajdę
Że ktoś inny mi się bardziej spodoba bo niby się mi ktoś bardziej podobał
Zacząłem bać się ze zdradzę albo już zdradzam swoją dziewczynę wymieniając z kimś spojrzenia co doprowadziło do tego że następnego dnia starałem się mało na jakąś patrzeć

Bardzo proszę was o pomoc i opinie
I przepraszam jeżeli moja wypowiedz jest chaotyczna albo są w niej błędy ortograficzne
Dziękuję każdemu kto to przeczytał
Według mnie ROCD jak nic,również je miałem ale teraz głównie na tapecie HOCD. Ogólnie polecam Ci blog Katji z forum Człowiek Czujący ogrom wiedzy dla ludzi walczących z ocd i ma też dużo odcinków o rocd. Wbijaj oglądaj i obieraj plan działania na tą kurwę:)
anonim120
Nowy Użytkownik
Posty: 11
Rejestracja: 11 lipca 2023, o 12:27

27 września 2023, o 22:57

Xall pisze:
27 września 2023, o 21:17
Witam wszystkich zaburzonych i odburzonych

Chciałem się dzisiaj z wami podzielić moim problemem który mnie męczy 10 miesięcy
Podejrzewam u siebie ROCD I być może anhedonię związkową
Ale boję się że tak nie jest i że to odkochiwanie się

Mam 19 lat i jestem w związku od ponad dwóch lat
Wszystko zaczęło się 10 miesięcy temu
Kiedy pewnego złego dnia pełnego martwienia się i lęku zwykłymi rzeczami
Wkurzyłem się o coś na moją dziewczynę a potem wkurzyłem się za to na siebie że się wkurzam i zacząłem się bać że wszystko niszczę. Był to okres chorobowego martwienia się o moją dziewczynę i o nasz związek że coś jest nie tak.
Wtedy kiedy byłem w tym amoku silnego lęku i stresu tamtego dnia przestałem odczuwać miłość.
Nagle jakby mi ktoś wyjął ją łyżką z mózgu
Jakby ktoś lub coś mi ją odebrał.
Po prostu pustka.
Byłem w szoku i nie wiedziałem o co chodzi
Czemu przed chwilą odczuwałem strach przed utratą związku i mojej dziewczyny a teraz nie odczuwam nic.
Szybko zacząłem się tego bać.
To trwało przez kilka dni.
A potem poczucie pustki przeszło ale pojawiły się natrętne myśli i uczucia że nie kocham mojej dziewczyny.
Męczyły mnie cały czas od rana do wieczora.
I tak przez 10 miesięcy.
Warto dodać że jest to związek na odległość.
Podczas naszych spotkań przed incydentem z brakiem uczuć było cudownie
Najlepsze chwile w moim życiu.
Po incydencie...o dziwo tak samo.
Wszystko co mnie męczyło te uczucia i myśli że jej nie kocham mijały.
Odczuwałem miłość od razu jak widziałem ją na peronie.
Była to ogromna ulga i szczęście.
Jednak kiedy odjeżdżała znów to wszystko wracało i cierpiałem.
Albo na spotkaniach działo się coś co mnie obrzydzało w niej albo irytowało albo coś co nam nie wychodziło w życiu intymnym. Zaczynałem się tym załamywać czemu tak jest i to wszystko znowu wracało.
I tak z czasem poczucie irytacji i niechęci, braku miłości, odrazy i chęcią zerwania męczyła mnie przez okrągłe 10 miesięcy a przy tym ciągle silny lęk.
Szukałem ukojenia w zwierzaniu się na poprzedniej terapii i moim bliskim. Szukałem desperacko dowodów że ją kocham. Byłem przerażony i jestem do dziś tym że mogłem się odkochać. Nie chciałem tego i boję się tego jak ognia.
I zaczynałem się bać czy się może do tego nie zmuszam.
Aż w końcu nadszedł koniec sierpnia
Miesiąc po nieudanym spotkaniu z dziewczyną w którym źle się czułem po odstawieniu lęków psychotropowych i złapaniu alergii oraz Irytowaniu się dziewczyną z paru powodów i byciu zmęczonym zbyt długim jej pobytem. To wszystko mnie dobiło czemu tak ze mną było?
Tłumaczyłem sobie że to normalne nie jesteśmy małżeństwem. Potrzebowałem czasu dla siebie na porobienie własnych rzeczy. Ale lęk mówił mi że jej nie kocham.
I miesiąc po tym niechciane myśli i uczucia nasiliły się bardzo.
Zacząłem się bać że naprawdę jej nie kocham i że nie chcę zerwać tylko dlatego że boję się rozstania i czułem że tak faktycznie jest. A dowodem miało niby być to że jak czułem silna chęć zerwania to myślałem sobie że prędzej zdradzę ją niż zostawię i to była myśl uspokajająca co było triggerem do tego żeby pomyśleć że skoro bym ją zdradził to znaczy że jej nie kocham i tylko boje się rozstania.
Wtedy zaczął się istny szał lęku.
Lęk od rana do wieczora.
Budzenie się z lękiem i kładzenie się z nim spać.
Trzęsiawki i brak apetytu.
Bycie na hydroksyzynie.
Płakanie co jakiś czas (mam problem z możliwością płakania).
I ciągłe poczucie że
-jej nie kocham
-że się zmuszam do miłości
-że chcę po prostu być w związku bo boję się rozstania
-patrzenie na nią w złym świetle
-poczucie niechęci
-poczucie irytacji
-lek kiedy coś mi się z nią skojarzy i nagle poczucie że jej nie kocham co ponownie dawało mi lęk czemu coś co mi się kojarzy z nią daje mi lęki a nie dobre uczucia tak jakbym kojarzył ją jako przeszłość i traumę
-ciągłe gadanie o tym z bliskimi
-szukanie odpowiedzi na forach i filmikach na yt
-uczucie jakbym nie chciał z nią być i kiedy mówię sobie że chcę to tak jakbym się zmuszał i miał blokadę i jest to silne poczucie że nie chcę takie realne jakby to było moje
-problem z okazywaniem miłości i mówieniu kocham cię bo wtedy mam lęk że udaje albo mam tę blokadę przez uczucie że nie chcę kochać
Wszystko to doprowadzało mnie do szału i czułem jakbym powoli umierał albo chciał sobie odebrać życie
I wtedy dowiedziałem się o rocd i z 90% objawów były identyczne z tym czym się mierzę
Zacząłem właśnie wtedy przeglądać fora w tym te w którym teraz piszę odnajdując ulgę ale tylko chwilową
Stało się to moją nową kompulsją ale i nadzieją
Leki na uspokojenie nie psychotropowe ktore dostałem od psychiatry też zaczeky działać że już nie miałem trzesiawek i mogłem jeść
Ale myśli i lęk dalej męczyły i męczą mnie od rana do wieczora
Chcę ją kochać bardzo chcę
Ale kiedy to mówię lub myślę wracają mi uczucia że nie chcę
Przeczytałem artykuł Zordona i bardzo mnie to podniosło na duchu
Ale kiedy poczułem że idę na prostą i że wszystko będzie dobrze i będę ją kochał i będziemy razem to nagle złapało mnie uczucie że tego nie chcę i poczułem niechęć do bycia z nią oraz lęk i lęk oraz zamartwianie się znowu wróciło.

Zawsze była moim największym szczęściem
Moim celem w życiu
Moim ratunkiem
Zawsze czułem do niej podniecenie i miłość
Tą pasję
Odkąd ją poznałem to czułem że jest ideałem
I chcę żeby tak było
Mimo że tego nie odczuwam i nie odczuwam tego żebym chciał żeby tak było
(Co znowu powoduje lęk że się zmuszam)

Pewnego dnia oglądałem serial gdzie para rozeszła się przez utratę dziecka
Płakałem bo był to smutny odcinek
I płakałem z powodu tej utraty dziecka
Ale cały czas myslalem o nas kiedy widziałem tą parę i popłakałem się też z tego powodu
Widząc nas jak do siebie wracamy po rozstaniu tak jak ta para
Jak nie chcę niszczyć tego cudownego świata który zbudowaliśmy
I chcę dalej być z nią wspaniałym duetem
Nie chce tracić osoby która dała mi to czego nikt inny mi nie dał i by mi nigdy nie dał a sama myśl i uczucie że ktoś by inny mi dał to samo albo i więcej napawała mnie lękiem
Kiedy płakałem na tym serialu poczułem znowu miłość i szczęście i ulgę i pisałem do niej ze szczęściem i chęcią mimo że wtedy spała i nie odpisywała

Problem polega też głównie na tym że to są niechciane uczucia bardziej niż myśli
Moja obecna terapeutka daje sobie uciąć ręce i głowę że to są myśli
A ja tych myśli które by te uczucie powodowały nie zawsze wyłapuję
Bo gdybym wyłapywał nie sprawiały by problemu
Bo mam doświadczenie z OCD od 11 lat
Mam je zdiagnozowane
Czy natrętne uczucia też są dowodem na ROCD?
Ciągle jak o niej myślę to czuje negatywne uczucia jak wcześniej wymienione: irytacja, brak miłości, niechęć, brak poczucia że mi się podoba
Co doprowadza mnie do szału bo nie potrafię czuć że ją kocham przez większość czasu

Też teraz poszedłem do nowej szkoły policealnej
Patrzyłem na wiele dziewczyn
I czułem podniecenie oraz to że mi się podobają
I bałem się że kogoś sobie innego znajdę
Że ktoś inny mi się bardziej spodoba bo niby się mi ktoś bardziej podobał
Zacząłem bać się ze zdradzę albo już zdradzam swoją dziewczynę wymieniając z kimś spojrzenia co doprowadziło do tego że następnego dnia starałem się mało na jakąś patrzeć

Bardzo proszę was o pomoc i opinie
I przepraszam jeżeli moja wypowiedz jest chaotyczna albo są w niej błędy ortograficzne
Dziękuję każdemu kto to przeczytał
Uczucia jak najbardziej mogą być natrętne. To głównie one powodują te myśli. Myślimy bo to czujemy, czujemy te niechciane uczucie. Mogę cię pocieszyć, że jak tylko dopuścisz te myśl do siebie, że masz ROCD, pójdziesz na terapie (o ile masz możliwość) to małymi krokami będzie poprawa i wtedy już dosadnie zrozumiesz, że to tylko nerwica. Ja aktualnie mam wciąż rocd, ale tak jak kiedyś nie miałam wcale przebłysków, czułam tylko dyskomfort, niechęć, złość do niego, co powodowało, że ruminowalam 24/7 i nie tylko, bo też wymiotowałam i miałam serie innych somatow. To teraz mam bardzo dużo przebłysków, są momenty gdy nie czuje żebym miała rocd, ale tez są momenty gdzie to wraca i jest to w porządku, trzeba to akceptować i jakoś łagodniej się to znosi, to bardzo dlugaa droga. Trzymaj się i nie poddawaj się!
Xall
Nowy Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 15 września 2023, o 19:36

28 września 2023, o 09:46

Abinos pisze:
27 września 2023, o 21:36
Xall pisze:
27 września 2023, o 21:17
Witam wszystkich zaburzonych i odburzonych

Chciałem się dzisiaj z wami podzielić moim problemem który mnie męczy 10 miesięcy
Podejrzewam u siebie ROCD I być może anhedonię związkową
Ale boję się że tak nie jest i że to odkochiwanie się

Mam 19 lat i jestem w związku od ponad dwóch lat
Wszystko zaczęło się 10 miesięcy temu
Kiedy pewnego złego dnia pełnego martwienia się i lęku zwykłymi rzeczami
Wkurzyłem się o coś na moją dziewczynę a potem wkurzyłem się za to na siebie że się wkurzam i zacząłem się bać że wszystko niszczę. Był to okres chorobowego martwienia się o moją dziewczynę i o nasz związek że coś jest nie tak.
Wtedy kiedy byłem w tym amoku silnego lęku i stresu tamtego dnia przestałem odczuwać miłość.
Nagle jakby mi ktoś wyjął ją łyżką z mózgu
Jakby ktoś lub coś mi ją odebrał.
Po prostu pustka.
Byłem w szoku i nie wiedziałem o co chodzi
Czemu przed chwilą odczuwałem strach przed utratą związku i mojej dziewczyny a teraz nie odczuwam nic.
Szybko zacząłem się tego bać.
To trwało przez kilka dni.
A potem poczucie pustki przeszło ale pojawiły się natrętne myśli i uczucia że nie kocham mojej dziewczyny.
Męczyły mnie cały czas od rana do wieczora.
I tak przez 10 miesięcy.
Warto dodać że jest to związek na odległość.
Podczas naszych spotkań przed incydentem z brakiem uczuć było cudownie
Najlepsze chwile w moim życiu.
Po incydencie...o dziwo tak samo.
Wszystko co mnie męczyło te uczucia i myśli że jej nie kocham mijały.
Odczuwałem miłość od razu jak widziałem ją na peronie.
Była to ogromna ulga i szczęście.
Jednak kiedy odjeżdżała znów to wszystko wracało i cierpiałem.
Albo na spotkaniach działo się coś co mnie obrzydzało w niej albo irytowało albo coś co nam nie wychodziło w życiu intymnym. Zaczynałem się tym załamywać czemu tak jest i to wszystko znowu wracało.
I tak z czasem poczucie irytacji i niechęci, braku miłości, odrazy i chęcią zerwania męczyła mnie przez okrągłe 10 miesięcy a przy tym ciągle silny lęk.
Szukałem ukojenia w zwierzaniu się na poprzedniej terapii i moim bliskim. Szukałem desperacko dowodów że ją kocham. Byłem przerażony i jestem do dziś tym że mogłem się odkochać. Nie chciałem tego i boję się tego jak ognia.
I zaczynałem się bać czy się może do tego nie zmuszam.
Aż w końcu nadszedł koniec sierpnia
Miesiąc po nieudanym spotkaniu z dziewczyną w którym źle się czułem po odstawieniu lęków psychotropowych i złapaniu alergii oraz Irytowaniu się dziewczyną z paru powodów i byciu zmęczonym zbyt długim jej pobytem. To wszystko mnie dobiło czemu tak ze mną było?
Tłumaczyłem sobie że to normalne nie jesteśmy małżeństwem. Potrzebowałem czasu dla siebie na porobienie własnych rzeczy. Ale lęk mówił mi że jej nie kocham.
I miesiąc po tym niechciane myśli i uczucia nasiliły się bardzo.
Zacząłem się bać że naprawdę jej nie kocham i że nie chcę zerwać tylko dlatego że boję się rozstania i czułem że tak faktycznie jest. A dowodem miało niby być to że jak czułem silna chęć zerwania to myślałem sobie że prędzej zdradzę ją niż zostawię i to była myśl uspokajająca co było triggerem do tego żeby pomyśleć że skoro bym ją zdradził to znaczy że jej nie kocham i tylko boje się rozstania.
Wtedy zaczął się istny szał lęku.
Lęk od rana do wieczora.
Budzenie się z lękiem i kładzenie się z nim spać.
Trzęsiawki i brak apetytu.
Bycie na hydroksyzynie.
Płakanie co jakiś czas (mam problem z możliwością płakania).
I ciągłe poczucie że
-jej nie kocham
-że się zmuszam do miłości
-że chcę po prostu być w związku bo boję się rozstania
-patrzenie na nią w złym świetle
-poczucie niechęci
-poczucie irytacji
-lek kiedy coś mi się z nią skojarzy i nagle poczucie że jej nie kocham co ponownie dawało mi lęk czemu coś co mi się kojarzy z nią daje mi lęki a nie dobre uczucia tak jakbym kojarzył ją jako przeszłość i traumę
-ciągłe gadanie o tym z bliskimi
-szukanie odpowiedzi na forach i filmikach na yt
-uczucie jakbym nie chciał z nią być i kiedy mówię sobie że chcę to tak jakbym się zmuszał i miał blokadę i jest to silne poczucie że nie chcę takie realne jakby to było moje
-problem z okazywaniem miłości i mówieniu kocham cię bo wtedy mam lęk że udaje albo mam tę blokadę przez uczucie że nie chcę kochać
Wszystko to doprowadzało mnie do szału i czułem jakbym powoli umierał albo chciał sobie odebrać życie
I wtedy dowiedziałem się o rocd i z 90% objawów były identyczne z tym czym się mierzę
Zacząłem właśnie wtedy przeglądać fora w tym te w którym teraz piszę odnajdując ulgę ale tylko chwilową
Stało się to moją nową kompulsją ale i nadzieją
Leki na uspokojenie nie psychotropowe ktore dostałem od psychiatry też zaczeky działać że już nie miałem trzesiawek i mogłem jeść
Ale myśli i lęk dalej męczyły i męczą mnie od rana do wieczora
Chcę ją kochać bardzo chcę
Ale kiedy to mówię lub myślę wracają mi uczucia że nie chcę
Przeczytałem artykuł Zordona i bardzo mnie to podniosło na duchu
Ale kiedy poczułem że idę na prostą i że wszystko będzie dobrze i będę ją kochał i będziemy razem to nagle złapało mnie uczucie że tego nie chcę i poczułem niechęć do bycia z nią oraz lęk i lęk oraz zamartwianie się znowu wróciło.

Zawsze była moim największym szczęściem
Moim celem w życiu
Moim ratunkiem
Zawsze czułem do niej podniecenie i miłość
Tą pasję
Odkąd ją poznałem to czułem że jest ideałem
I chcę żeby tak było
Mimo że tego nie odczuwam i nie odczuwam tego żebym chciał żeby tak było
(Co znowu powoduje lęk że się zmuszam)

Pewnego dnia oglądałem serial gdzie para rozeszła się przez utratę dziecka
Płakałem bo był to smutny odcinek
I płakałem z powodu tej utraty dziecka
Ale cały czas myslalem o nas kiedy widziałem tą parę i popłakałem się też z tego powodu
Widząc nas jak do siebie wracamy po rozstaniu tak jak ta para
Jak nie chcę niszczyć tego cudownego świata który zbudowaliśmy
I chcę dalej być z nią wspaniałym duetem
Nie chce tracić osoby która dała mi to czego nikt inny mi nie dał i by mi nigdy nie dał a sama myśl i uczucie że ktoś by inny mi dał to samo albo i więcej napawała mnie lękiem
Kiedy płakałem na tym serialu poczułem znowu miłość i szczęście i ulgę i pisałem do niej ze szczęściem i chęcią mimo że wtedy spała i nie odpisywała

Problem polega też głównie na tym że to są niechciane uczucia bardziej niż myśli
Moja obecna terapeutka daje sobie uciąć ręce i głowę że to są myśli
A ja tych myśli które by te uczucie powodowały nie zawsze wyłapuję
Bo gdybym wyłapywał nie sprawiały by problemu
Bo mam doświadczenie z OCD od 11 lat
Mam je zdiagnozowane
Czy natrętne uczucia też są dowodem na ROCD?
Ciągle jak o niej myślę to czuje negatywne uczucia jak wcześniej wymienione: irytacja, brak miłości, niechęć, brak poczucia że mi się podoba
Co doprowadza mnie do szału bo nie potrafię czuć że ją kocham przez większość czasu

Też teraz poszedłem do nowej szkoły policealnej
Patrzyłem na wiele dziewczyn
I czułem podniecenie oraz to że mi się podobają
I bałem się że kogoś sobie innego znajdę
Że ktoś inny mi się bardziej spodoba bo niby się mi ktoś bardziej podobał
Zacząłem bać się ze zdradzę albo już zdradzam swoją dziewczynę wymieniając z kimś spojrzenia co doprowadziło do tego że następnego dnia starałem się mało na jakąś patrzeć

Bardzo proszę was o pomoc i opinie
I przepraszam jeżeli moja wypowiedz jest chaotyczna albo są w niej błędy ortograficzne
Dziękuję każdemu kto to przeczytał
Według mnie ROCD jak nic,również je miałem ale teraz głównie na tapecie HOCD. Ogólnie polecam Ci blog Katji z forum Człowiek Czujący ogrom wiedzy dla ludzi walczących z ocd i ma też dużo odcinków o rocd. Wbijaj oglądaj i obieraj plan działania na tą kurwę:)


Dziękuję za odpowiedź na pewno skorzystam z tego bloga
[/quote]
Xall
Nowy Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 15 września 2023, o 19:36

28 września 2023, o 10:16

anonim120 pisze:
27 września 2023, o 22:57
Xall pisze:
27 września 2023, o 21:17
Witam wszystkich zaburzonych i odburzonych

Chciałem się dzisiaj z wami podzielić moim problemem który mnie męczy 10 miesięcy
Podejrzewam u siebie ROCD I być może anhedonię związkową
Ale boję się że tak nie jest i że to odkochiwanie się

Mam 19 lat i jestem w związku od ponad dwóch lat
Wszystko zaczęło się 10 miesięcy temu
Kiedy pewnego złego dnia pełnego martwienia się i lęku zwykłymi rzeczami
Wkurzyłem się o coś na moją dziewczynę a potem wkurzyłem się za to na siebie że się wkurzam i zacząłem się bać że wszystko niszczę. Był to okres chorobowego martwienia się o moją dziewczynę i o nasz związek że coś jest nie tak.
Wtedy kiedy byłem w tym amoku silnego lęku i stresu tamtego dnia przestałem odczuwać miłość.
Nagle jakby mi ktoś wyjął ją łyżką z mózgu
Jakby ktoś lub coś mi ją odebrał.
Po prostu pustka.
Byłem w szoku i nie wiedziałem o co chodzi
Czemu przed chwilą odczuwałem strach przed utratą związku i mojej dziewczyny a teraz nie odczuwam nic.
Szybko zacząłem się tego bać.
To trwało przez kilka dni.
A potem poczucie pustki przeszło ale pojawiły się natrętne myśli i uczucia że nie kocham mojej dziewczyny.
Męczyły mnie cały czas od rana do wieczora.
I tak przez 10 miesięcy.
Warto dodać że jest to związek na odległość.
Podczas naszych spotkań przed incydentem z brakiem uczuć było cudownie
Najlepsze chwile w moim życiu.
Po incydencie...o dziwo tak samo.
Wszystko co mnie męczyło te uczucia i myśli że jej nie kocham mijały.
Odczuwałem miłość od razu jak widziałem ją na peronie.
Była to ogromna ulga i szczęście.
Jednak kiedy odjeżdżała znów to wszystko wracało i cierpiałem.
Albo na spotkaniach działo się coś co mnie obrzydzało w niej albo irytowało albo coś co nam nie wychodziło w życiu intymnym. Zaczynałem się tym załamywać czemu tak jest i to wszystko znowu wracało.
I tak z czasem poczucie irytacji i niechęci, braku miłości, odrazy i chęcią zerwania męczyła mnie przez okrągłe 10 miesięcy a przy tym ciągle silny lęk.
Szukałem ukojenia w zwierzaniu się na poprzedniej terapii i moim bliskim. Szukałem desperacko dowodów że ją kocham. Byłem przerażony i jestem do dziś tym że mogłem się odkochać. Nie chciałem tego i boję się tego jak ognia.
I zaczynałem się bać czy się może do tego nie zmuszam.
Aż w końcu nadszedł koniec sierpnia
Miesiąc po nieudanym spotkaniu z dziewczyną w którym źle się czułem po odstawieniu lęków psychotropowych i złapaniu alergii oraz Irytowaniu się dziewczyną z paru powodów i byciu zmęczonym zbyt długim jej pobytem. To wszystko mnie dobiło czemu tak ze mną było?
Tłumaczyłem sobie że to normalne nie jesteśmy małżeństwem. Potrzebowałem czasu dla siebie na porobienie własnych rzeczy. Ale lęk mówił mi że jej nie kocham.
I miesiąc po tym niechciane myśli i uczucia nasiliły się bardzo.
Zacząłem się bać że naprawdę jej nie kocham i że nie chcę zerwać tylko dlatego że boję się rozstania i czułem że tak faktycznie jest. A dowodem miało niby być to że jak czułem silna chęć zerwania to myślałem sobie że prędzej zdradzę ją niż zostawię i to była myśl uspokajająca co było triggerem do tego żeby pomyśleć że skoro bym ją zdradził to znaczy że jej nie kocham i tylko boje się rozstania.
Wtedy zaczął się istny szał lęku.
Lęk od rana do wieczora.
Budzenie się z lękiem i kładzenie się z nim spać.
Trzęsiawki i brak apetytu.
Bycie na hydroksyzynie.
Płakanie co jakiś czas (mam problem z możliwością płakania).
I ciągłe poczucie że
-jej nie kocham
-że się zmuszam do miłości
-że chcę po prostu być w związku bo boję się rozstania
-patrzenie na nią w złym świetle
-poczucie niechęci
-poczucie irytacji
-lek kiedy coś mi się z nią skojarzy i nagle poczucie że jej nie kocham co ponownie dawało mi lęk czemu coś co mi się kojarzy z nią daje mi lęki a nie dobre uczucia tak jakbym kojarzył ją jako przeszłość i traumę
-ciągłe gadanie o tym z bliskimi
-szukanie odpowiedzi na forach i filmikach na yt
-uczucie jakbym nie chciał z nią być i kiedy mówię sobie że chcę to tak jakbym się zmuszał i miał blokadę i jest to silne poczucie że nie chcę takie realne jakby to było moje
-problem z okazywaniem miłości i mówieniu kocham cię bo wtedy mam lęk że udaje albo mam tę blokadę przez uczucie że nie chcę kochać
Wszystko to doprowadzało mnie do szału i czułem jakbym powoli umierał albo chciał sobie odebrać życie
I wtedy dowiedziałem się o rocd i z 90% objawów były identyczne z tym czym się mierzę
Zacząłem właśnie wtedy przeglądać fora w tym te w którym teraz piszę odnajdując ulgę ale tylko chwilową
Stało się to moją nową kompulsją ale i nadzieją
Leki na uspokojenie nie psychotropowe ktore dostałem od psychiatry też zaczeky działać że już nie miałem trzesiawek i mogłem jeść
Ale myśli i lęk dalej męczyły i męczą mnie od rana do wieczora
Chcę ją kochać bardzo chcę
Ale kiedy to mówię lub myślę wracają mi uczucia że nie chcę
Przeczytałem artykuł Zordona i bardzo mnie to podniosło na duchu
Ale kiedy poczułem że idę na prostą i że wszystko będzie dobrze i będę ją kochał i będziemy razem to nagle złapało mnie uczucie że tego nie chcę i poczułem niechęć do bycia z nią oraz lęk i lęk oraz zamartwianie się znowu wróciło.

Zawsze była moim największym szczęściem
Moim celem w życiu
Moim ratunkiem
Zawsze czułem do niej podniecenie i miłość
Tą pasję
Odkąd ją poznałem to czułem że jest ideałem
I chcę żeby tak było
Mimo że tego nie odczuwam i nie odczuwam tego żebym chciał żeby tak było
(Co znowu powoduje lęk że się zmuszam)

Pewnego dnia oglądałem serial gdzie para rozeszła się przez utratę dziecka
Płakałem bo był to smutny odcinek
I płakałem z powodu tej utraty dziecka
Ale cały czas myslalem o nas kiedy widziałem tą parę i popłakałem się też z tego powodu
Widząc nas jak do siebie wracamy po rozstaniu tak jak ta para
Jak nie chcę niszczyć tego cudownego świata który zbudowaliśmy
I chcę dalej być z nią wspaniałym duetem
Nie chce tracić osoby która dała mi to czego nikt inny mi nie dał i by mi nigdy nie dał a sama myśl i uczucie że ktoś by inny mi dał to samo albo i więcej napawała mnie lękiem
Kiedy płakałem na tym serialu poczułem znowu miłość i szczęście i ulgę i pisałem do niej ze szczęściem i chęcią mimo że wtedy spała i nie odpisywała

Problem polega też głównie na tym że to są niechciane uczucia bardziej niż myśli
Moja obecna terapeutka daje sobie uciąć ręce i głowę że to są myśli
A ja tych myśli które by te uczucie powodowały nie zawsze wyłapuję
Bo gdybym wyłapywał nie sprawiały by problemu
Bo mam doświadczenie z OCD od 11 lat
Mam je zdiagnozowane
Czy natrętne uczucia też są dowodem na ROCD?
Ciągle jak o niej myślę to czuje negatywne uczucia jak wcześniej wymienione: irytacja, brak miłości, niechęć, brak poczucia że mi się podoba
Co doprowadza mnie do szału bo nie potrafię czuć że ją kocham przez większość czasu

Też teraz poszedłem do nowej szkoły policealnej
Patrzyłem na wiele dziewczyn
I czułem podniecenie oraz to że mi się podobają
I bałem się że kogoś sobie innego znajdę
Że ktoś inny mi się bardziej spodoba bo niby się mi ktoś bardziej podobał
Zacząłem bać się ze zdradzę albo już zdradzam swoją dziewczynę wymieniając z kimś spojrzenia co doprowadziło do tego że następnego dnia starałem się mało na jakąś patrzeć

Bardzo proszę was o pomoc i opinie
I przepraszam jeżeli moja wypowiedz jest chaotyczna albo są w niej błędy ortograficzne
Dziękuję każdemu kto to przeczytał
Uczucia jak najbardziej mogą być natrętne. To głównie one powodują te myśli. Myślimy bo to czujemy, czujemy te niechciane uczucie. Mogę cię pocieszyć, że jak tylko dopuścisz te myśl do siebie, że masz ROCD, pójdziesz na terapie (o ile masz możliwość) to małymi krokami będzie poprawa i wtedy już dosadnie zrozumiesz, że to tylko nerwica. Ja aktualnie mam wciąż rocd, ale tak jak kiedyś nie miałam wcale przebłysków, czułam tylko dyskomfort, niechęć, złość do niego, co powodowało, że ruminowalam 24/7 i nie tylko, bo też wymiotowałam i miałam serie innych somatow. To teraz mam bardzo dużo przebłysków, są momenty gdy nie czuje żebym miała rocd, ale tez są momenty gdzie to wraca i jest to w porządku, trzeba to akceptować i jakoś łagodniej się to znosi, to bardzo dlugaa droga. Trzymaj się i nie poddawaj się!
Właśnie mam problem z wpuszczeniem tych myśli i uczuć do siebie
Wywołują one na mnie zbyt duży lęk
Ciężko mi je zaakceptować
A co do terapii to puki co nie jest ona pomocna
W większości przypadków terapeutka mnie straszy i wywołuje triggery
Ale nie wiem czy jest to po to by coś sprawdzić czy ma to być coś jak exposure therapy
Nie mam pojęcia
Ogólnie mówi że uważa że całe moje problemy z uczuciami to przykrywką do czegoś czego unikam czując się ciągle źle
A OCD czy ROCD nie chcę brać pod uwagę bo to szufladkowanie
Nieszablonowe podejście
Ale nie wiem czy właściwe
Podejrzewa też u mnie asoergera
I jak powiedziałem jej że boję się zerwania z dziewczyną bo boję się że nie będę nikogo innego miał albo jak będę kogoś miał to nie znajdę tego co mam teraz
A sama myśl że zerwałem i jestem z kimś innym mnie przeraża
Ona powiedziała że asperger jak nic że boję się nowych rzeczy
To tylko skumulowało lęki że nie kocham mojej dziewczyny tylko boje się zerwania
Nie wiem co o tej terapi sądzić
Jest to CBT ale nie czuję poprawy że to idzie w dobrą stronę

No i dalej ciężko mi jest mieć pewność że to nerwica że to rocd
Codziennie się boję że to odkochanie się
Bardzo bym chciał mieć tą pewność że to rocd i wszystko będzie dobrze

A i czy to normalne przy rocd żeby mieć impulsy do zdrady?
Nie zrobiłem tego ale często bardzo fantazjuje o kimś innym
I czuje silna chęć współżycia z kimś innym
I potem tym się przejmuję
Boję się że to oznacza że chcę kogoś innego
Bo porównuje sobie to uczucie do podniecenia moją dziewczyną
I u dziewczyny jest tego brak
I zaczynam się bać że przez to jej nie kocham
Ale koniec końców nie pisze z nikim nie spotykam się ani nie zdradzam
A jak przestraszyłem się kiedy patrzyłem na inne dziewczyny to z lęku to ograniczyłem
Czy to że się boję I moje czyny są dowodem że ją kocham? Mimo że tego nie czuję albo często czuję niechęć odrazę lub irytację czymś co mnie nigdy nie irytowało?
Bliskie mi osoby mówią mi że czyny mówią co innego niż uczucia.
Tych myśli i różnych uczuć jest ogrom
Boje się że jak nie napisałem czegoś to coś z tych myśli może być dowodem na to że jej nie kocham
Dlatego chcę napisać jak najwięcej
Ale wiem że to też kompulsja.
Dziękuję za odpowiedź
Xall
Nowy Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 15 września 2023, o 19:36

29 września 2023, o 17:24

W ostatnich dniach mój stan się pogorszył

Pojawiają się dziwne myśli i wyobrażenia jakbym nie był w związku i bał się że sobie nikogo nie znajdę a w nim jestem
I przeraża mnie to czemu tak jest
Czuje się jakby mojej dziewczyny nie było

Pojawiają się wyobrażenia jak zrywam a potem jak ktoś mnie pociesza że nie jestem złą osobą
I potem strach że poczułem przez to ulgę
Albo że zachciało mi się przez tą myśl płakać i że jest to dowodem że tak jest
Silny lęk utrzymujący się przez cały dzień przed tym że jest to dowód na to że tak naprawdę nie chcę być w związku tylko boje się zerwania i poczucia winy i potrzebuje kogoś kto by mi w tym pomógł

Jednak przy ROCD myślenie o zerwaniu i ten impuls do zerwania jest potrzebą ulgi
Więc może tak samo i tutaj jest to fałszywy obraz i iluzja który tworzy mój mózg żeby uciec od wyimaginowanego zagrożenia
I wiele osób przy rocd czują się winni
I boją się zerwania więc takie wyobrażenie
Że ktoś mówi mi że nie zrobiłem nic złego może być normalne i nie świadczyć o niczym złym że nie kocham
Tylko o moim poczuciu winy spowodowanym niechcianymi uczuciami
Nie wiem jak to rozumieć boję się że to coś złego oznacza

Kiedy myślę że chcę kochać
To nie czuję nic
A potem zaczynam się martwić
Że po prostu się zmuszam
Bo mam uczucie jakbym zapomniał czym wgl jest miłość
Jakby jej nie było od bardzo dawna
I przychodzi ta myśl że boję się zmian
I że ich chcę a się ich boję
I zaczynam być w silnym lęku

Ale z drugiej strony
To jak mam czuć miłość skoro jestem nerwicy
Mówią że to normalne
I skoro to trwa długo
To też normalnym jest to że wydaje mi się jakbym zapomniał jak to jest kochać
I to może tylko napędzać lęk że się zmuszam bo nic nie czuję

Mam też problem z cheating ocd
Boję się że zdradzę swoją dziewczynę
Ogólnie przyznam się że od wielu lat
Mam problem z pornografią
Ale w ostatnim czasie to bardzo ograniczyłem z powodu lęku że się odkochuje
Wiem jednak że to wpływa na mózg bardzo źle i zostawia solidne rany na długi czas
Na przykład przedmiotowe patrzenie na dziewczyny to jest jeden z wielu złych skutków
Ale w tej sytuacji go przytoczę
Bo prawie każdego razu jak widzę jakąś dziewczynę to  odczuwam podniecenie i fantazjuje
I nie ma w tym nic złego
Ale problem pojawia się kiedy myślę nagle o swojej dziewczynie i czuję brak podniecenia chcąc go czuć
I zaczynam się przejmować całą sytuacją
Popadać w panikę czemu inne dziewczyny mnie podniecają a moja nie
Chcę żeby było inaczej
I zaczynam się bać że mogę przez to jej nie kochać albo że wolę kogoś innego
Że kogoś innego sobie znajdę

I kiedy czuję że fantazjuje o kimś prawdziwym lub nie to boję się bo czuje impuls do zdrady że bardzo bym tego chciał
I myślę wtedy o swojej dziewczynie że nie zrobiłbym tego
A wtedy atakuje mnie uczucie że chciałbym to zrobić i że bym to zrobił nie mógł się powstrzymać

Wyobrażanie sobie co by było gdyby mnie ktoś podrywał czy byłbym w stanie powiedzieć że mam dziewczynę czy nie?
Czy bym zdradził czy nie
A jak wyobrażam sobie że bym tego nie zrobił i powiedział że mam dziewczynę to czuję jakbym to wymuszał u siebie i mówił z niechęcią i czuł nic w stosunku do dziewczyny
Albo wręcz że jestem zawiedziony
To wszystko mnie przeraża
Analizuje każdą myśl bojąc się że któraś jest dowodem na to że jej nie kocham
Dzisiaj rano obudziłem się przez chwilę z uczuciem że ją kocham i byłem taki spokojny i szczęśliwy
To trwało krótko bo i tak przyszły niechciane uczucia
Ale czułem się szczęśliwy
I mam nadzieję że to coś oznacza dobrego
Że nie jest to coś wymuszonego albo nie jest to tak że szczęście odczuwałem nie z powodu bo ja kocham tylko dlatego że nie będzie zerwania którego bym chciał a się boję
Wgl nie funkcjonuje od rana do wieczora przez już chyba miesiąc
kinga27
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 300
Rejestracja: 20 stycznia 2022, o 10:43

30 września 2023, o 08:18

Hej wszystkim, długo mnie tu nie było, ale już nie mogłam wytrzymać. Ciągle mam uczucie niechęci, obrzydzenia do chłopaka, był okres czasu gdzie on mnie bardzo denerwował ale to minęło, teraz ciągle obojętność, brak libido i to może już z rok trwa a w samym cyklu rocd jestem już ponad 2 lata. Biorę leki i dzięki nim znacząco poprawiła się jakość mojego życia. Początkowo nie przejmowałam się myślami o chłopaku, ignorowalam, ale teraz już nie daje rady. Nie wiem co jest prawdą a co nie. CoraZ częściej myślę o zerwaniu, i nie myślę o tym w kategoriach tego, że mam ocd . Moja siostra mówi, że widać, że kocham mojego chłopaka. Ja tego nie czuje. W ogóle mam obojętne emocje co do niego, nie czuje nic. Ciągle uważam, że inni sa atrakcyjniejsi itd. Czy ja już nie mam ocd tylko to prawdziwe odczucia ? Czy ktoś tak miał? Czy to możliwe że mi na nim już nie zależy?
anonim120
Nowy Użytkownik
Posty: 11
Rejestracja: 11 lipca 2023, o 12:27

1 października 2023, o 17:53

Xall pisze:
29 września 2023, o 17:24
W ostatnich dniach mój stan się pogorszył

Pojawiają się dziwne myśli i wyobrażenia jakbym nie był w związku i bał się że sobie nikogo nie znajdę a w nim jestem
I przeraża mnie to czemu tak jest
Czuje się jakby mojej dziewczyny nie było

Pojawiają się wyobrażenia jak zrywam a potem jak ktoś mnie pociesza że nie jestem złą osobą
I potem strach że poczułem przez to ulgę
Albo że zachciało mi się przez tą myśl płakać i że jest to dowodem że tak jest
Silny lęk utrzymujący się przez cały dzień przed tym że jest to dowód na to że tak naprawdę nie chcę być w związku tylko boje się zerwania i poczucia winy i potrzebuje kogoś kto by mi w tym pomógł

Jednak przy ROCD myślenie o zerwaniu i ten impuls do zerwania jest potrzebą ulgi
Więc może tak samo i tutaj jest to fałszywy obraz i iluzja który tworzy mój mózg żeby uciec od wyimaginowanego zagrożenia
I wiele osób przy rocd czują się winni
I boją się zerwania więc takie wyobrażenie
Że ktoś mówi mi że nie zrobiłem nic złego może być normalne i nie świadczyć o niczym złym że nie kocham
Tylko o moim poczuciu winy spowodowanym niechcianymi uczuciami
Nie wiem jak to rozumieć boję się że to coś złego oznacza

Kiedy myślę że chcę kochać
To nie czuję nic
A potem zaczynam się martwić
Że po prostu się zmuszam
Bo mam uczucie jakbym zapomniał czym wgl jest miłość
Jakby jej nie było od bardzo dawna
I przychodzi ta myśl że boję się zmian
I że ich chcę a się ich boję
I zaczynam być w silnym lęku

Ale z drugiej strony
To jak mam czuć miłość skoro jestem nerwicy
Mówią że to normalne
I skoro to trwa długo
To też normalnym jest to że wydaje mi się jakbym zapomniał jak to jest kochać
I to może tylko napędzać lęk że się zmuszam bo nic nie czuję

Mam też problem z cheating ocd
Boję się że zdradzę swoją dziewczynę
Ogólnie przyznam się że od wielu lat
Mam problem z pornografią
Ale w ostatnim czasie to bardzo ograniczyłem z powodu lęku że się odkochuje
Wiem jednak że to wpływa na mózg bardzo źle i zostawia solidne rany na długi czas
Na przykład przedmiotowe patrzenie na dziewczyny to jest jeden z wielu złych skutków
Ale w tej sytuacji go przytoczę
Bo prawie każdego razu jak widzę jakąś dziewczynę to  odczuwam podniecenie i fantazjuje
I nie ma w tym nic złego
Ale problem pojawia się kiedy myślę nagle o swojej dziewczynie i czuję brak podniecenia chcąc go czuć
I zaczynam się przejmować całą sytuacją
Popadać w panikę czemu inne dziewczyny mnie podniecają a moja nie
Chcę żeby było inaczej
I zaczynam się bać że mogę przez to jej nie kochać albo że wolę kogoś innego
Że kogoś innego sobie znajdę

I kiedy czuję że fantazjuje o kimś prawdziwym lub nie to boję się bo czuje impuls do zdrady że bardzo bym tego chciał
I myślę wtedy o swojej dziewczynie że nie zrobiłbym tego
A wtedy atakuje mnie uczucie że chciałbym to zrobić i że bym to zrobił nie mógł się powstrzymać

Wyobrażanie sobie co by było gdyby mnie ktoś podrywał czy byłbym w stanie powiedzieć że mam dziewczynę czy nie?
Czy bym zdradził czy nie
A jak wyobrażam sobie że bym tego nie zrobił i powiedział że mam dziewczynę to czuję jakbym to wymuszał u siebie i mówił z niechęcią i czuł nic w stosunku do dziewczyny
Albo wręcz że jestem zawiedziony
To wszystko mnie przeraża
Analizuje każdą myśl bojąc się że któraś jest dowodem na to że jej nie kocham
Dzisiaj rano obudziłem się przez chwilę z uczuciem że ją kocham i byłem taki spokojny i szczęśliwy
To trwało krótko bo i tak przyszły niechciane uczucia
Ale czułem się szczęśliwy
I mam nadzieję że to coś oznacza dobrego
Że nie jest to coś wymuszonego albo nie jest to tak że szczęście odczuwałem nie z powodu bo ja kocham tylko dlatego że nie będzie zerwania którego bym chciał a się boję
Wgl nie funkcjonuje od rana do wieczora przez już chyba miesiąc
Odpowiem na te wiadomość ale jest odnośnie tych dwóch co napisałeś.
Słuchaj na prawdę to co piszesz to brzmi jak bardzo silny stan lękowy. Czułam to co ty, miałam identyczne myśli co ty, sam fakt tego pokazuje że jest to schemat, schemat pewnego zaburzenia, zwróć na to uwagę ile osób ma te same obawy. Odnośnie terapii, tak oczywiście behawioralno-poznawcza jest dobrym wyborem, natomiast twoja terapeuta niestety nie rozumie istoty ROCD, większość terapeutów daje fatalnej jakości usługi u nas w Polsce. Może mieć racje z tym, że boisz się ze może nikogo nie znajdziesz, ale prawdopodobnie masz ze stylem przywiązania, co nie powoduje że nie masz prawa kochać
To nie tak ze to sam nieuzasadniony lęk, rocd jest okropnie skomplikowane bo nakładają się na to nie tylko same lęki, a także nasze nieprzepracowane problemy ze sobą, takie jak niska samoocena, styl przywiązania, strach przed utratą, potrzeba kontroli, brak niepewności.
Odnośnie twojej drugiej wiadomości nawet nie doczytałam jej do końca bo słyszałam to w swojej głowie już milion razy i jest to nerwicowe pierniczenie. Lecz jedna ważna sprawa, tak będziesz czuł podniecenie na widok innej dziewczyny, tak samo jak osoba z POCD, która jest przekonana, że jest pedofilem czuje podniecenie jak widzi dziecko, a przecież nie jest pedofilem, tylko się tego boi. Ta reakcja w formie podniecenia jest bardzo częsta i nie oznacza ona, że faktycznie masz ochotę na sex z inną dziewczyną.
Ja często sobie wkręcalam, ze podoba mi się ktoś inny, ale potem tak na chwile próbowałam trzeźwo spojrzeć na to i dochodziło do mnie (czasem, a czasem po czasie) że ta osoba w ogóle nie jest w moim stylu i mnie nie interesuje.
Nie wiem czy jestem w stanie pomoc jakoś, ja sama tysiąc razy potrzebowałam upewnienia, ale nie dostaniesz go od innych, teraz to wiem i rozumiem.
kruszyna7733
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 194
Rejestracja: 10 maja 2018, o 17:45

8 października 2023, o 09:19

anonim120 pisze:
27 września 2023, o 08:49
olikami92 pisze:
25 września 2023, o 12:49
Dopadło i mnie. Fajnie by było, gdyby ktoś też kto przed to przeszedł i zwyciężył dodał otuchy, że nic się nie zepsuje.

Moja nerwica jest świeża, jak już pisałam raz, zaczęła się w lipcu atakami paniki po drobnej sprzeczce z partnerem.

Potem ataków paniki nie było, ale pojawiał się silny lęk. Myśli skakały z kwiatka na kwiatek. Z niektórych już się śmieje. Byłam samobójcą, zoofilem, pedofilem, psychopata co cię wszystkich pomordować, schizofrenikiem, z dwubiegonowką, no zakres pokaźny.

Zawsze jednak moją bazą, kotwicą była miłość do mojego chłopaka. Wszechogarniająca. Tak mocna ze aż mi się płakać chciało ze wzruszenia ze tak bardzo go kocham. Jeszcze tydzień temu w sobotę ta miłość mnie przepełniała i w sumie nie tylko w stosunku do niego ale do wszystkich bliskich.

Tydzień miałam jeden niezły, cieszyłam się ze sobie niezle radziłam, zaczęłam optymistycznie na to wszystko patrzeć.

Aż tu nagle w zeszłą niedziele bam! Już bez wnikania w szczegóły, myśl - czy inni faceci mi się nie podobają, czy mój chłop mi się podoba, potem lawina a co jak go nie Kocham, co jak go zaraz rzucę. Miewam taki impuls, że już zaraz muszę mu powiedzieć ze to koniec. Ale wiem że nie chce, wiem, ze jak to zrobie to zmarnuje sobie życie. Ciagle jestem bombardowana myślami negatywnymi o chłopaku. Odpuszczają jak zrobi coś pozytywnego, ale wtedy siadają na mnie, ze jestem okropna, ze jak ja tak mogę myśleć. Oglądam nasze zdjęcia i takie myśli, ze było tak wspaniale, ze co się z tym stało.

Lęk jest olbrzymi. Chyba gorszy nawet od myśli samobójczych. Mamy razem zamieszkać, w moim mieszkaniu, które kupiłam zanim byliśmy razem. Teraz je wykańczam, a on ma kupić resztę - meble sprzęty. I taka myśl, że jestem oszustką. Nie mogę znieść jak jego rodzice nam pomagają, czuje się jak najgorsza osoba na świecie. I tamie myśli, czym w ogóle jest miłość, jakie to uczucie, czy ja jestem w stanie ja czuć. Koszmar.

Boje się że go skrzywdzę, a tak bardzo nie chce bo nie zasługuje na to. Ma swoje wady, oczywiście, ja tez je mam. Ale nie ma na świecie innej osoby, która byłaby w stanie tak mnie wspierać w tym i wszystkiego słuchać. Wiem, że ta relacja jest warta każdej walki.

Proszę powiedzcie mi, ze to klasyka gatunku. Że to nic takiego, że przejdzie, że to klasyczne myśli lękowe. Dobrze rozumiem, że jak wzbuydza to we mnie taki lęk to jest nieprawdziwa ta myśl? Jestem tak bardzo zdezorientowana.
Jak najbardziej jest to klasyka gatunku. U mnie się zaczęło podobnie, nagle w jeden dzień. Trwa to niedługo pół roku i jest lepiej więc mogę ci coś poradzić. Momentem kulminacyjnym u mnie było znalezienie odpowiedniego psychologa. Babka sama przeszła rocd i różne inne podtypy ocd i niesamowicie zna się na lęku i na technikach radzenia sobie z nim. Wiem, że twój mózg będzie za wszelka cenę chciał cię zmusić do ruminacji, do negowania uczuć odnośnie partnera, ale ty mimo tego z nim nie zerwiesz, nie ważne jak będzie cię do tego ciągnęło, nie rób tego jest to kompulsja. Ogólnie relacja jest troszkę lustrem naszej osoby, w związku wychodzą nasze najbardziej nie przepracowane problemy oraz lęki, które trzymaliśmy w sobie. Warto przyjrzeć się temu z czym masz problem i sobie to uświadomić. Ja przykładowo mam okropny problem z samooceną, przez co boje się ze mój parter może mnie nie kochać, że nie jestem warta, mam problem z ekspresja siebie bo boje się, że może mnie wyśmiać gdy pokaże mu co lubię, lub powiem co myśle, mam również problem z krytyką. Dodatkowo nie potrafię rozmawiać o problemie, od razu bym uciekała . co ważne każda osoba w rocd ma unikająco- lękowy styl przywiązania, on też może być powodem powstania tego problemu, warto sobie to uświadomić i o tym poczytać. Jeżeli chodzi o fajna metodę radzenia sobie z myślami, to polecam odkładanie je na później np. Masz ochotę rozmyślać i analizować to mówisz sobie okej pomyśle za 20 minut o tym, może być to cholernie ciężkie ale z czasem wychodzi, pozwoli ci to jakoś zdobyć kontrole nad myślami. A i jeszcze jedno przekonania w związku, bardzo często osoby z rocd chcą być w perfekcyjnej relacji nie dając sobie szansy na normalne okresowe wzloty i upadki. Wszystko musi być idealne, tak jak ich wewnętrzny perfekcjonista chce- zero niepewności, a tak nie jest i trzeba pamiętać ze jak nie jest idealnie to nie znaczy ze związek się kończy i nie jest wartościowy.
Mógłbyś polecić ta psycholog ?
kinga27
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 300
Rejestracja: 20 stycznia 2022, o 10:43

9 października 2023, o 10:26

Hej, jak długo najdłużej nie mieliście przebłysków? Bo ja już nie pamiętam kiedy ostatni raz czułam że kocham, a jak już czułam to krótko. To normalne?
Zmeczona0
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 101
Rejestracja: 14 maja 2020, o 16:51

12 października 2023, o 21:01

A ja mam problem z libido i z dojściem przy tym, kiedyś pod wpływem nerwicy pomyślałam o byłym i mi się wyobraził i normalnie automatycznie zaczęłam dochodzić. Czy to dalej nerwica i próbuje mnie straszyć?.. 🥺
Zmeczona0
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 101
Rejestracja: 14 maja 2020, o 16:51

12 października 2023, o 21:03

Jest mi okropnie z tą myślą i boję się zbliżyć do mojego chłopaka żebym znów tak nie miala ...
ODPOWIEDZ