Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 194
- Rejestracja: 10 maja 2018, o 17:45
Wiem że w rocd nie powinnam o to pytać ale ten temat nie daje mi spokoju wybudzam się przez to w nocy nad ranem przeżywam koszmar a w ciągu dnia nie wiem czy jest z 5 min kiedy o tym nie myślę , oprócz myśli typowej dla rocd ciągle myślę o inteligencji mojej połówki mianowocie o tym że jest za niska że teraz to bardzo dostrzegam strasznie mnie irytuje jak czegoś nie wie albo coś przekręci o ile z innymi myślami jako tako staram się sobie radzić to nie daje mi spokoju że nic się z tym nie da zrobić ze już zawsze będę to widzieć że już zawsze będzie mnie to uwierać jak to jest u was czy oprócz myśli kocham nie kocham macie myśli tego typu ? Ciągle go przez to porównuje do innych jestem już na skraju załamania jak walczyć z myślami które są faktem tzn że partner nie błyszczy inteligencja jak to akceptować pozwalać na to skoro to tak uwiera czy komus z was udało się z tym wygrać?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 255
- Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36
A u mnie przez ok miesiąc był spokój i to był najlepszy miesiąc odkąd mam rocd. Jednak od trzech dni dopadaja mnie myśli, że mój chłopak jest bardzo podobny z wyglądu do mojego ojca. I przeraża mnie to, bo wiem że głupio to zabrzmi, ale.. . Nie chce być w związku z własnym ojcem. A to mi podpowiadają myśli. Że mój chłopak to prawie jak mój ojciec. I nie wiem jak sobie tym radzic.
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 194
- Rejestracja: 10 maja 2018, o 17:45
Miesiąc to bardzo długo jak udało ci się osiągnąć taka remisję ? Pomysł jaki to sukces na drodze tej męki i nie daj się wkrecic w te głupoty kiedyś niż o tym pisałaś więc nerwica wie że to twój czuły punkt , jestem pewna że podobny nie jestnatalia93 pisze: ↑2 czerwca 2020, o 20:51A u mnie przez ok miesiąc był spokój i to był najlepszy miesiąc odkąd mam rocd. Jednak od trzech dni dopadaja mnie myśli, że mój chłopak jest bardzo podobny z wyglądu do mojego ojca. I przeraża mnie to, bo wiem że głupio to zabrzmi, ale.. . Nie chce być w związku z własnym ojcem. A to mi podpowiadają myśli. Że mój chłopak to prawie jak mój ojciec. I nie wiem jak sobie tym radzic.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 33
- Rejestracja: 17 maja 2020, o 09:29
Witam wszyskich, niestety musze znowu napisac, moze mi ktos poradzi jak z tym zaburzeniem zyc bo nie mam juz sily. Ciagle mi sie wydaje ze maz bedzie sie mnie czegos czepial i bede musiala odejsc od niego, staje sie dla mnie opcy chociaz jeszcze 2 miesiace temu bylismy szczesliwym malzenstwem i chcielismy dziecko a teraz nie mam juz sily, ciagle trace na wadze, jestem 20 dzien na tabletkach od lekarza i moj stan sie nie zmienia. Mam juz wszystkiego dosyc ;(;( Juz sama nie wiem czy to nerwica czy co sie ze mna dzieje 

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 255
- Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36
Szczerze to na prawdę nie wiem.. Nie mam jednego sposobu, który magicznie dał mi spokój na jakiś miesiąc. Ale przez ten miesiąc miałam o wiele mniej natretnych myśli i z lekkim uśmiechem na twarzy myślałam o przyszłości. Bo to teraz jeden z moich konikow. Ja bardzo często czuję że kocham swojego chłopaka. Fakt, czasami jeszcze sie zastanawiamzastanawiam sie jeszcze czy aby na pewno i czy aby tak mocno jakbym chciała.kruszyna7733 pisze: ↑2 czerwca 2020, o 21:10Miesiąc to bardzo długo jak udało ci się osiągnąć taka remisję ? Pomysł jaki to sukces na drodze tej męki i nie daj się wkrecic w te głupoty kiedyś niż o tym pisałaś więc nerwica wie że to twój czuły punkt , jestem pewna że podobny nie jestnatalia93 pisze: ↑2 czerwca 2020, o 20:51A u mnie przez ok miesiąc był spokój i to był najlepszy miesiąc odkąd mam rocd. Jednak od trzech dni dopadaja mnie myśli, że mój chłopak jest bardzo podobny z wyglądu do mojego ojca. I przeraża mnie to, bo wiem że głupio to zabrzmi, ale.. . Nie chce być w związku z własnym ojcem. A to mi podpowiadają myśli. Że mój chłopak to prawie jak mój ojciec. I nie wiem jak sobie tym radzic.
Stosowalam dużo "metod". Próbuje wszystko akceptować, nie blokować myśli, żyć w zgodzie z niepewnością. Roznie wychodzi, jak widać...
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 255
- Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36
To nerwica. Tutaj musisz dać sobie czas, dużo czasu.. Uwierz mi, ze w ciągu 2 miesięcy to nie ma nswet prawa czasami się nic zmienić. Nie denerwuj się że nie widzisz poprawy, bo to tylko kopanie pod sobą głębszego dołka..Smutna30 pisze: ↑3 czerwca 2020, o 10:25Witam wszyskich, niestety musze znowu napisac, moze mi ktos poradzi jak z tym zaburzeniem zyc bo nie mam juz sily. Ciagle mi sie wydaje ze maz bedzie sie mnie czegos czepial i bede musiala odejsc od niego, staje sie dla mnie opcy chociaz jeszcze 2 miesiace temu bylismy szczesliwym malzenstwem i chcielismy dziecko a teraz nie mam juz sily, ciagle trace na wadze, jestem 20 dzien na tabletkach od lekarza i moj stan sie nie zmienia. Mam juz wszystkiego dosyc ;(;( Juz sama nie wiem czy to nerwica czy co sie ze mna dzieje![]()
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 33
- Rejestracja: 17 maja 2020, o 09:29
dziekuje za odpowiedz,ile czasu taki stan moze trwac bo ja nie mam sily ;(natalia93 pisze: ↑3 czerwca 2020, o 21:55To nerwica. Tutaj musisz dać sobie czas, dużo czasu.. Uwierz mi, ze w ciągu 2 miesięcy to nie ma nswet prawa czasami się nic zmienić. Nie denerwuj się że nie widzisz poprawy, bo to tylko kopanie pod sobą głębszego dołka..Smutna30 pisze: ↑3 czerwca 2020, o 10:25Witam wszyskich, niestety musze znowu napisac, moze mi ktos poradzi jak z tym zaburzeniem zyc bo nie mam juz sily. Ciagle mi sie wydaje ze maz bedzie sie mnie czegos czepial i bede musiala odejsc od niego, staje sie dla mnie opcy chociaz jeszcze 2 miesiace temu bylismy szczesliwym malzenstwem i chcielismy dziecko a teraz nie mam juz sily, ciagle trace na wadze, jestem 20 dzien na tabletkach od lekarza i moj stan sie nie zmienia. Mam juz wszystkiego dosyc ;(;( Juz sama nie wiem czy to nerwica czy co sie ze mna dzieje![]()



-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 255
- Rejestracja: 1 września 2017, o 21:36
Spokooooojnie.. Słuchaj, weź kilka oddechów, musisz się trochę uspokoić, bo chyba pisałaś to na jednym tchuSmutna30 pisze: ↑4 czerwca 2020, o 10:03dziekuje za odpowiedz,ile czasu taki stan moze trwac bo ja nie mam sily ;(natalia93 pisze: ↑3 czerwca 2020, o 21:55To nerwica. Tutaj musisz dać sobie czas, dużo czasu.. Uwierz mi, ze w ciągu 2 miesięcy to nie ma nswet prawa czasami się nic zmienić. Nie denerwuj się że nie widzisz poprawy, bo to tylko kopanie pod sobą głębszego dołka..Smutna30 pisze: ↑3 czerwca 2020, o 10:25Witam wszyskich, niestety musze znowu napisac, moze mi ktos poradzi jak z tym zaburzeniem zyc bo nie mam juz sily. Ciagle mi sie wydaje ze maz bedzie sie mnie czegos czepial i bede musiala odejsc od niego, staje sie dla mnie opcy chociaz jeszcze 2 miesiace temu bylismy szczesliwym malzenstwem i chcielismy dziecko a teraz nie mam juz sily, ciagle trace na wadze, jestem 20 dzien na tabletkach od lekarza i moj stan sie nie zmienia. Mam juz wszystkiego dosyc ;(;( Juz sama nie wiem czy to nerwica czy co sie ze mna dzieje![]()
nie myslalam ze mnie kiedys cos takiego spotka... maz jest maruda ale zawsze dawalam sobie z tym rade bo wiedzialam ze go bardzo kocham, teraz biore wszystko bardzo do siebie siedze pozniej rozmyslam i placze calymi dniami ... mialam kiedys mysli straszne ze mogla bym mu cos zrobic, balam sie nozy to pozniej myslalam ze wole sobie cos zrobic niz jemu, wszystko chcialam aby mial jak najlepiej a teraz nie chce mi sie mu nawet obiadu robic i jak mnie o cos poprosi to sie wkurzam , jak mi uwage zwroci to biore to bardzo negatywnie a pozniej rozmyslam, maz jest bardzo tolerancyjny ale w moich stanach jest trudno, wczoraj nie chcialam byc sama w domu to pojechalam po niego do pracy i czekalam na niego przez prawie 2 godziny w aucie i nic nie zrobilam w domu juz mi chyba zaczyna cos odbijac ... staram sie myslec ze to tylko nerwica i ze bedzie lepiej ale zalamuje mnie to ze leki nie pomagaja i ciagle placze,mysle o tym wszystkim przez 24 h i mysle ze to moze przez meza mam ta nerwice bo jest taka maruda
( ale nie dziwie sie jak marudzi jak np. parkuje auto to bardzo dlugo szukam parkingu bo musze miec duzo miejsca a on sie wkurza , sa rozne rzeczy kiedy sie wkurza ale za 5 minut mu przechodzi i nigdy tak nie bralam tego do siebie jak teraz ;(;( spadam z wagi maz sie martwi, codziennie sprawdza na wadze czy przytylam i prosi abym jadla... w lipcu jedziemy na urlop ale jestem tym wszystkim tak zmeczona ze nawet nie wiem czy chcem... nie wiem czy uda mi sie z tym wszystkim wygrac jak leki nie pomagaja
(jak z tym walczyc kiedy cos dotyczy osoby z ktora sie chcialo spedzic cale zycie ;(;(
Ile czasu to będzie trwać? Nie wiem, ponieważ u każdego trwa to różnie, to bardzo indywidualna sprawa i zależy od wielu rzeczy. Uwierz mi, ja też jestem mało cierpliwa jeśli o to chodzi, ale czekanie na cudowny moment kiedy nagle to zniknie nie pomaga.
Podejdź może do tego w taki sposób, że to wykolejenie lekkie na twojej długiej drodze życia i trzeba sobie z tym jakoś poradzić. A jak? Przede wszystkim akceptacja obecnego Stanu i nie walczenie z tym. Ale ja się nie będę tu wymądrzac, bo jest na forum mnóstwo materiałów, z których możesz skorzystać.
Że swojej strony mogę powiedzieć, że z czasem jest lżej, na prawdę.
"You are far too smart to be the only thing standing in your way"
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 6
- Rejestracja: 7 maja 2020, o 21:18
Nie sądziłam ze kiedy kolwiek bede musiała pisac o tym post i prosic o pomoc .
To jest tak że mam chłopaka prawie 20 msc w czerwcu minie 20 msc było super fajnie, do 13 msc.. Wtedy zaczął się koszmar Zawsze byłam pewna co do uczuć. Byłam pewna że go kocham zawsze czułam to w sercu, sobie i wiedziałam że che z nim być i planować wspólna przyszłość a od 17 listopada 2019 oś się ze mną dzieje i nie wiem co czuje, nie czuje miłości nimi że zawsze czułam, poklocilam się z nim wcześniej co prawda i napisał do mnie "radośnie!! " ale zawsze jak to po kłótni czułam że jest inaczej itp ale potem zawsze mi przechodziło zawsze czułam że kocham a następnego dnia się obudziłam i nie czułam nic nie wiem skąd tak się wzielo to tak nagle naprawdę. Tak patrzę na niego i nie wiem czy go kocham Nie chce się z nim rozstawać ale jestem zdolowana. W środę 20 listopada się z nim spotkałam to czułam się z taką obojętnościa mówił mi że mnie kocha że tęsknil a ja nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Ciągle patrzyłam na zegarek dopóki mama nie przyjechała po mnie. W piątek było lepiej troszkę ale nadal tak dziwnie. Chce go kochać tak jak dawniej ale boję się że nie będę potrafiła. Nie cche go zranić to dobry chłopak naprawdę Nie chce być z innym i nie chce żeby on był z inną bo wiem że jakbym zobaczyła go z inną to bym się rozpłakała bolało by mnie to Cche z nim być ale ciągle Płaczę bo naprawdę nie cche go zranić i mam ogromną nadzieję że to minie. Wiem że on na cierpienie nie zasługuje a w sumie, Wcześniej to ja cierpiałam przez chłopaków a teraz boję się że to ja muszę kogoś zranić osobę która naprawdę kochałam i która była dla mnie ważna najważniejsza
a może jest nadal I Naprawdę boli mnie to bardzo że spotkało mnie to przy osobie która bardzo kochałam i która była dla mnie ważna niespodziewalam się tego To zawsze ja cierpiałam... Zawsze ja byłam ramiona i aż mi serce się kraje jak pomyślę żebym mogla zranić mojego Adriana Czasami się zastanawiam może to przywiązanie albo nie wiem jestem wrażliwa na cierpienie innych Eh Powiem Wam ze ciężko mi troszkę Wspominam sobie chwilę fajnie przeżyte i się zastanawiam czemu tak Mi się zrobiło Płakać mi się nawet cche jak patrzę na stare zdj czy filmiki......... Eh masakra Czasami myślę że lepiej byłoby mi samej Ale z drugiej strony pewnie byłoby mi bez niego bardzo źle i by mi go bardzo brakowało Ale nie chciałabym z nim zrywać i np I się przyjaźnic Bolałoby mnie to ze nie mogę się juz do niego przytulić czy pocałować czy chodzić z nim za rękę Bolałoby mnie to jakby z inną wystawiał zdjęcia no fb czy ig czy w ogóle widziałbym go z inną. Moja mama mówiła że za wcześnie na przywiązanie po roku Przywiązanie może być po 5 10 15 czy 20 I w sumie u mnie to tak nagle wszystko przyszło samo. A przecież miłość czy zauroczenie z dnia na dzień Nie mija I myślę że jakbym nic nie czuła to bym miała do niego obrzydzenie, denerwowalby mnie, nie obchodziłoby mnie co czuje, albo jak się czuje i co robi I ja wiem ze jest dla mnie najważniejszy Może rutyna albo monotoniia poprostu mnie dopadła Ale no chyba go kocham wszystko na to wskazuje. Ale z 2 strony boję się że nie i sobie tylko wmawiam Bo no nie czuje tego w serduszku i to mnie martwi. Powiedziałam mu o tym generalnie że kocham go ale nie czuje tego w sercu. I powiedział że jest ze mną że damy radę itp A jak zazartowal że powinniśmy się rozstać to rozpłakałam się To z dnia na dzień przyszło więc powinno minąć Ale czuję trosske że go oszukuje Mówiąc że go kocham a nie wiem czy tak jest Ale cche mu to mówić bo jest dlq mnie ważny itp.. Bo Kiedyś to czułam w sercu i w sobie i byłam pewna tego a teraz nie Ale no może minie i będzie okej chociaż wątpię bo trwa to długo To było prawdziwe uczucie więc może wróci. Może ono nadal gdzieś jest ale się ukryło To z dnia na dzień tak się stało tak naprawdę po kłótni pewnej obudziłam się i nie wiedzialam co czuje a przecież raczej wcześniej bym zauważyła. Ogólnie czułam taka pustke, chciałam zniknąć. Poszłam do specjalisty wreszcie Dowiedziałam się że mam stany lękowo depresyjne, dostałam leki.. Pani powiedziała że niby przez ten stan mogę mieć wrażenie że się odkochalam ale biorę te leki już ponad msc i powinno przejść a nie przechodzi, tzn lepiej się czuje ale uczucia nie wracają Wiem że nadal jest bardzo ważny dla mnie, lubię się do nieog przytulać, dawać mu buziaki, nie brzydze się go a gdybym się odkochala to chyba by tak było To się stało z dnia na dzień i naprawdę mnie to dziwi. Bo tak myślałam ze jak szczerze kochałam to odkochać się nie da, zwłaszcza z dnia na dzień, a nic strasznego się nie stało tka naprawdę, i wcześniej nie czułam żeby coś się zmieniło między nami, Jeszcze jakby mnie zdradzil to w sumie bym się nie zdziwiła że się odkochalam tak z dnia na dzień, Nawet Chyba zauroczenie tak nie mija chociaż może po no 2 msc by mi minęło ale ja jednak troszkę z nim jestem i byłam ponad rok za nim się to zaczęło Ogólnie byłam na 7 czy 8spotkaniach z pcyhologiem bo potem zaczęła sie pandemia i chyba na 4z psychiatra W ogóle 1 wizyta u psychologa to : Zapytałam pani psycholog czy to możliwe że może być to odkochanie a ona walnela mi tekstem że wszystko jest możliwe i że trzeba temu się przyjrzeć, ale dużo pacjentów z objawami depresyjnymi mówi podobne rzeczy Trochę to przykre Zapytała "hipotetycznie" co bym czuła jakbym się z nim rozstała. To mówię że napewno sentyment, że byłoby mi przykro jakbym zobaczyła go z inną x, bo by mi przykro jakby z nią za rękę chodził i byłoby mi przykro że ja już tego nie mogę zrobić, czy dać buziaka czy się przytulić Powinno dać jej to do myślenia Najgorsze jest to ze na myśl o rozstaniu chce mi się płakać i myślę że nie mogę go zranić że chyba bym nie umiała odejść byłoby mi mega ciężko miałabym łzy w oczach jakbym musiała mu powiedzieć że to koniec i byłoby mi bardzo smutno jakbym już nigdy więcej go nie zobaczyła, raczej powrotu by nie było bo może on by nie chciał albo by poznał kogoś innego i by było za późno To 2 wizyta u psychologa Rozmawiałam z Panią o relacjach z dziećmi/młodzieżą od czasu podstawówki do gimnazjum. I rozmawiałam o wcześniejszych związkach. Generalnie zapytałam czy można się odkochać z dnia na dzień czy w tydzien i tego nie zauważyć, ona powiedziała że można odpowiedzieć na to pytanie i tak i nie. I że to sprawa idiaidualna raczej, on mówiła że pacjenci mówią o tym też, że mają wrażenie że się odkochali i jedni mówią że chyba zauważyli wcześniej (z tego co zrozumiałam) a niektórzy nie, ale też zapytałam czy osoba która się odkochala płaczę ze cche kochać osobę w której się odkochala i czy by jej tak zależało ona też powiedziała że to kwestia indywidualna se każdy jest inny, i zapytałam czy to przez ten stan a ona ze tak może być. I że terapia trwa od 4s msc do 6 A na 4 wizycie mówiła coś ze może to być przez lęk że on może przyslaniać dobre uczucia i że to takie błędne koło i coś tam mówiła że jak go kochałam i kocham to poczuje to jeszcze A na 5nie byłam bo się rozchorowalam A na 6 omawialam z babka dlaczego źle śpię, co mogę zrobić żeby lepiej sypiac i żeby nie wstawać zmęczona, i np. Kłaść się o 24 i budzić się o 8 i najpóźniej 8.30 wstać i mówiła żeby 30 min poćwiczyć dziennie i żeby łóżko sluzyło tylko do spania. Podpisałam z nią kontakt na terapię i narysowala taki schemat i ja jej pytam czy osoba która się odkochala to czy dla niej normalne jest to ze "zależy jej na uczuciach 2 osoby w sensie no że ja np wiem we nie mogę go zranić i wiem żebym. Go zraniła zostawiając go i wiem jakby to przeżył x i wiem że byłoby mi szkoda i że ja bym cierpiała i on pewnie też i że nie wyobrażam sobie zeby go nigdy więcej nie zobaczyć " to zapytałam czy tak robi osoba która nie kocha a ona mówi że nie może mi odpowiedzieć. Że nie chce mi robić przykrosc czy Wrecz przeciwnie Że to będzie taki eksperyment i że zobaczymy jak się będę zachowywać bo to będzie błędne koło czy coś ale tak szczerze szczerze czy według Was kochani człowiek który już nie kocha nie kocha to boi się że przestał kochać? i płacze ze chce kochać osobe w której się odkochał? i czy szuka pomocy? I czy naprawdę z dnia na dzień czy z tygodnia na tydzień da się odkochać? I tego nie zauważyć? Bo według mnie nie, chyba że stało się coś poważnego np zdrada czy coś , ale ja np : nie czułam wcześniej że coś jest nie tak, cały czas czułam że jest wszystko okej że jest super a przecież raczej bym to zauważyła a z dnia na dzień nie da się chyba, zwłaszcza że nie miałam powodów Nie wyobrażam sobie innego chlopaka koło mnie, jak pomyślę o rozstaniu to płakać mi się cche, jak pomyślę o tym że mógłby mieć inna i z inną robić to wszystko co ze mną to też. Nie smutek bierze I nie wiem czy to może być na podłożu psychicznym czy poprostu no nie wiem odkochalam się. Ja naprawdę nie wyobrażam sobie żeby go nigdy więcej nie zobaczyc nie przytulić. Boję się że karma do mnie wróciła bo kiedyś dawno temu powiedziałam chyba 2 chłopakom że ich kocham mimo że nic a nic do nich nie czułam ale nie chciałam sprawić przykrości im a potem przeprosilam ich i powiedziałam że nic z tego nie będzie. Ale to też była inna sytacja bo oni nawet nie podobali mi się z wyglądu ale myślałam że może z charakteru się spodobają A tu między mną a chłopakiem od razu zaiskeyzlo Odkochalam się wtedy kiedy chłopak mnie zostawił wtedy musiałam ale takto sama z siebie nie A Wczoraj to się popłakałam Popłakałam się miałam rozmowe z chłopakiem , pisałam z nim że już nie daje rady że lepiej byłoby się rozstać dla jego dobra, on się zapytał czy bym tego chciała to napisałam że "nie ale Dla Twojego dobra bo prze ze mnei cierpisz" zaczęłam wtedy płakac płakałam normalnie jak bubr nigdy nie byłam w takim stanie, zapytał mnie czy mi się znudził, mówił że chyba sobie juz wszystko zaplanowałam jeszcze bardziej zaczęłam płakać, powiedziałam mu ze nie, Że nie chce się rozstawać, że nie chce innego chłopaka, że nie wyobrażam sobie żeby jeog nie było w moim życiu i żeby go nigdy więcej nie zobaczyc i napisałam że Powiem Tam choćbym miała się zesrac i wylać z siebie 1000 łez zrobię wszystko żeby uczucia mi wróciły i żeby było dobrze Ja bym Życie za niego oddała jakby trzeba było naprawdę nie chce sie rozstawać Wiem ze by mi go brakowało, może bym się z nim mogła przyjaźnic ale nie wiem czy bym chciała czy bym dała radę , krzywdzilabym jego i siebie, jakby sobie znalazł jeszcze inna dziewczynę byłabym smutna bardzo że teraz z nią robi to wszystko co robil ze mną że ona może się przytulić dać buziaka a ja nie mogę Coś jeszcze napisze może to jakiś pomoże bardziej. Ogólnie jak miałam 15 lat mój chrzestny próbował mnie zgwałcic byłam ofiarą molestowania . Bardzo bardzo to przeżyłam, nie wiedziałam dlaczego tak zrobil ufalam mu to była moja rodzina, W 1 dzień przekreslil wszystko ja się bałam potem ze za mną chodził albo idzie ale z czasem zapomniałam Generalnie w lutym 2019 zapaliłam marihuanne po tym miałam gule w gardle, miałam wrażenie że się duszę, kaslalam, miałam drgawki, pojechałam na sor lekarz powiedział że mam globus histericus czyli nerwice, ja się zastanawiałam jak to dlaczego skoro się nie denerowowalam, Ta gula przez 2 tygodnie się trzymała, i miałam ta gule co jakiś czas potem w lipcu uciskala mnie klatka piersiowa, miałam przyspieszone tetno, nie spałam przez 7 dni jakoś dzień w dzień potem jakoś zasypialam o 5 budziłam się o 8 albo budziłam się o 5 i nie mogłam dalej spać problemy ze snem miałam do sierpnia, potem miałam tylko ucisk w klatce piersiowej i problemy z oddychaniem nie mogłam głębiej oddychać, albo ziewać w listopadzie zaslablam na uczelnie dziwnie mi się zrobiło jakoś tak gorąco i szybciej serce mi biło miałam wrażenie że zaraz zemdleje i jakoś 2 tygodnie później odcielo mi uczucia po kłótni ale tak szczerze szczerze czy według Ciebiie człowiek który już nie kocha nie kocha to boi się że przestał kochać? i płacze ze chce kochać osobe w której się odkochał? i czy szuka pomocy? I czy naprawdę z dnia na dzień czy z tygodnia na tydzień da się odkochać? I tego nie zauważyć?
Jeszcze mam takie mysli ze podobają mi sie dziewczyny albo podobaja mi sie inni i zastanawiam sie jakby to bylo z innym, albo że nie umiem kochac, i już nigdy nie pokocham.
czy ja sie odkochałam i wariuję?
czy to jest przez zaburzenie?
prosze pomóżcie
To jest tak że mam chłopaka prawie 20 msc w czerwcu minie 20 msc było super fajnie, do 13 msc.. Wtedy zaczął się koszmar Zawsze byłam pewna co do uczuć. Byłam pewna że go kocham zawsze czułam to w sercu, sobie i wiedziałam że che z nim być i planować wspólna przyszłość a od 17 listopada 2019 oś się ze mną dzieje i nie wiem co czuje, nie czuje miłości nimi że zawsze czułam, poklocilam się z nim wcześniej co prawda i napisał do mnie "radośnie!! " ale zawsze jak to po kłótni czułam że jest inaczej itp ale potem zawsze mi przechodziło zawsze czułam że kocham a następnego dnia się obudziłam i nie czułam nic nie wiem skąd tak się wzielo to tak nagle naprawdę. Tak patrzę na niego i nie wiem czy go kocham Nie chce się z nim rozstawać ale jestem zdolowana. W środę 20 listopada się z nim spotkałam to czułam się z taką obojętnościa mówił mi że mnie kocha że tęsknil a ja nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Ciągle patrzyłam na zegarek dopóki mama nie przyjechała po mnie. W piątek było lepiej troszkę ale nadal tak dziwnie. Chce go kochać tak jak dawniej ale boję się że nie będę potrafiła. Nie cche go zranić to dobry chłopak naprawdę Nie chce być z innym i nie chce żeby on był z inną bo wiem że jakbym zobaczyła go z inną to bym się rozpłakała bolało by mnie to Cche z nim być ale ciągle Płaczę bo naprawdę nie cche go zranić i mam ogromną nadzieję że to minie. Wiem że on na cierpienie nie zasługuje a w sumie, Wcześniej to ja cierpiałam przez chłopaków a teraz boję się że to ja muszę kogoś zranić osobę która naprawdę kochałam i która była dla mnie ważna najważniejsza
Jeszcze mam takie mysli ze podobają mi sie dziewczyny albo podobaja mi sie inni i zastanawiam sie jakby to bylo z innym, albo że nie umiem kochac, i już nigdy nie pokocham.
czy ja sie odkochałam i wariuję?
czy to jest przez zaburzenie?
prosze pomóżcie
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 33
- Rejestracja: 17 maja 2020, o 09:29
Witam, czy komus pomogly wyjsc z nerwicy jakies leki ? doradzcie prosze jakis dobry... ja biore 22 dzien leki i wcale nie jest lepiej, najgorzej jest rano budze sie ze strasznym lekiem i w nocy tez spac nie moge . ;( 

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 41
- Rejestracja: 30 maja 2020, o 21:27
Witajcie! Jestem tu nowa. Chciałam prosić o radę lub wsparcie. Mianowicie jestem że swoim chłopakiem od półtora roku. Mniej więcej po roku dopadła mnie myśl czy z nim tęsknię poniewaz wyjechał na dwa dni i stwierdziłam że nie ale zbytnio się tym nie przejęłam. Niestety mysli zaczęły pojawiać się coraz czesciej. Myśli typu czy tęsknię czy kocham ale zawsze wtedy udowadniałam to sobie przypominajac jakieś miłe wydarzenie kiedy czułam motylki albo kiedy byliśmy szczealiwi. W okres izolacji miałam coraz więcej czasu na zastanawianie i pewnego dnia oglądając serial dopadła mnie mysl że skoro wcześniej miałam wątpliwosci to chyba już nie kocham. I od tego zaczęła się cała lawina nieszczęść. Z dnia na dzień czułam się coraz gorzej. Ścisk w żołądku, brak apetytu, stan depresyjny. Każda rozmowa zaczęła mnie stresować odkryłam wkońcu ze nie czuję że kocham że nie ruszają mnie wspomnienia, A dodam że to ja zawsze byłam osobą która bardziej się stara. Zawsze byłam uczuciowa i wrazliwa teraz jestem oschła i sama siebie nie poznaje. Mam lepsze i gorsze okresy. Ale czuje jakby w glowie było mnie 2. Jedna która chce walczyć A druga która wszystko neguje. Umówiłam się na wizytę do psychoatry który jedynie co powiedział, że nie mogę przyjąć do swiadomosci tego że się wypaliło. Na początku plakałam jak głupia ale potem stwierdziłam że może lepiej zakończyć tą realcje i tak zrobiłam. Bo czułam coraz większy stres i lęk. Teraz jestem w szoku i dalej nic nie czuję. Nie wiem czy to nerwica czy poprostu wypalenie. Najgorsza jest ta obcość przy kontaktach z chlopakiem tak jakby nas nigdy nic nie łaczylo.
Gubie się w tym wszystkich ponieważ, słowa psychiatry mnie dobiły. Wcześniej rozmawiałam z psycholog która zasugerowała że nie warto być w relacji która powoduje lęk. Gubie się! Pomocy...
Gubie się w tym wszystkich ponieważ, słowa psychiatry mnie dobiły. Wcześniej rozmawiałam z psycholog która zasugerowała że nie warto być w relacji która powoduje lęk. Gubie się! Pomocy...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 32
- Rejestracja: 29 listopada 2019, o 11:27
Witaj. Popełniłaś ten sam błąd co ja...napraw to czym prędzej bo jak pęknie ta blokada emocjonalna to wpadniesz w prawdziwe szambo. Nawet nie wyobrażasz sobie jaki to ból uświadomić sobie że zostawiło się chłopaka którego kocha się całym sercem. Ja wyłam z bólu duszy i serca. Bolał mnie każdy cm ciała, nie chciałam żyć. Wytłumacz chłopakowi co się z Toba dzieje i przejdzcie przez to razem. Nie zmarnuj sobie życia tak jak ja. Od roku cierpie na depresję, nie mogę naprawić swoich błędów i odzyskać to co straciłam a to jeszcze gorszy ból niż ta cała anhedonia i wątpliwości w związku. Ten problem wróci w kolejnym związku, o ile będziesz w stanie się z kimś związać. Ja nie mogę bo ciągle kocham byłego i ta świadomość to coś strasznego.Julix pisze: ↑5 czerwca 2020, o 14:24Witajcie! Jestem tu nowa. Chciałam prosić o radę lub wsparcie. Mianowicie jestem że swoim chłopakiem od półtora roku. Mniej więcej po roku dopadła mnie myśl czy z nim tęsknię poniewaz wyjechał na dwa dni i stwierdziłam że nie ale zbytnio się tym nie przejęłam. Niestety mysli zaczęły pojawiać się coraz czesciej. Myśli typu czy tęsknię czy kocham ale zawsze wtedy udowadniałam to sobie przypominajac jakieś miłe wydarzenie kiedy czułam motylki albo kiedy byliśmy szczealiwi. W okres izolacji miałam coraz więcej czasu na zastanawianie i pewnego dnia oglądając serial dopadła mnie mysl że skoro wcześniej miałam wątpliwosci to chyba już nie kocham. I od tego zaczęła się cała lawina nieszczęść. Z dnia na dzień czułam się coraz gorzej. Ścisk w żołądku, brak apetytu, stan depresyjny. Każda rozmowa zaczęła mnie stresować odkryłam wkońcu ze nie czuję że kocham że nie ruszają mnie wspomnienia, A dodam że to ja zawsze byłam osobą która bardziej się stara. Zawsze byłam uczuciowa i wrazliwa teraz jestem oschła i sama siebie nie poznaje. Mam lepsze i gorsze okresy. Ale czuje jakby w glowie było mnie 2. Jedna która chce walczyć A druga która wszystko neguje. Umówiłam się na wizytę do psychoatry który jedynie co powiedział, że nie mogę przyjąć do swiadomosci tego że się wypaliło. Na początku plakałam jak głupia ale potem stwierdziłam że może lepiej zakończyć tą realcje i tak zrobiłam. Bo czułam coraz większy stres i lęk. Teraz jestem w szoku i dalej nic nie czuję. Nie wiem czy to nerwica czy poprostu wypalenie. Najgorsza jest ta obcość przy kontaktach z chlopakiem tak jakby nas nigdy nic nie łaczylo.
Gubie się w tym wszystkich ponieważ, słowa psychiatry mnie dobiły. Wcześniej rozmawiałam z psycholog która zasugerowała że nie warto być w relacji która powoduje lęk. Gubie się! Pomocy...
"Dopóki nie uczynisz nieświadomego - świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem."
C.G.Jung
C.G.Jung
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 32
- Rejestracja: 29 listopada 2019, o 11:27
Magni pisze: ↑5 czerwca 2020, o 19:49Witaj. Popełniłaś ten sam błąd co ja...napraw to czym prędzej bo jak pęknie ta blokada emocjonalna to wpadniesz w prawdziwe szambo. Nawet nie wyobrażasz sobie jaki to ból uświadomić sobie że zostawiło się chłopaka którego kocha się całym sercem. Ja wyłam z bólu duszy i serca. Bolał mnie każdy cm ciała, nie chciałam żyć. Wytłumacz chłopakowi co się z Toba dzieje i przejdzcie przez to razem. Nie zmarnuj sobie życia tak jak ja. Od roku cierpie na depresję, nie mogę naprawić swoich błędów i odzyskać to co straciłam a to jeszcze gorszy ból niż ta cała anhedonia i wątpliwości w związku. Ten problem wróci w kolejnym związku, o ile będziesz w stanie się z kimś związać. Ja nie mogę bo ciągle kocham byłego i ta świadomość to coś strasznego. Szukaj innego psychologa bo ten gówno się widać zna, a psychiatry nie słuchaj bo oni w dupie byli i gowno widzieli. Oni nawet nie wiedza co to rocd, nieliczni słyszeli o tym problemie.Julix pisze: ↑5 czerwca 2020, o 14:24Witajcie! Jestem tu nowa. Chciałam prosić o radę lub wsparcie. Mianowicie jestem że swoim chłopakiem od półtora roku. Mniej więcej po roku dopadła mnie myśl czy z nim tęsknię poniewaz wyjechał na dwa dni i stwierdziłam że nie ale zbytnio się tym nie przejęłam. Niestety mysli zaczęły pojawiać się coraz czesciej. Myśli typu czy tęsknię czy kocham ale zawsze wtedy udowadniałam to sobie przypominajac jakieś miłe wydarzenie kiedy czułam motylki albo kiedy byliśmy szczealiwi. W okres izolacji miałam coraz więcej czasu na zastanawianie i pewnego dnia oglądając serial dopadła mnie mysl że skoro wcześniej miałam wątpliwosci to chyba już nie kocham. I od tego zaczęła się cała lawina nieszczęść. Z dnia na dzień czułam się coraz gorzej. Ścisk w żołądku, brak apetytu, stan depresyjny. Każda rozmowa zaczęła mnie stresować odkryłam wkońcu ze nie czuję że kocham że nie ruszają mnie wspomnienia, A dodam że to ja zawsze byłam osobą która bardziej się stara. Zawsze byłam uczuciowa i wrazliwa teraz jestem oschła i sama siebie nie poznaje. Mam lepsze i gorsze okresy. Ale czuje jakby w glowie było mnie 2. Jedna która chce walczyć A druga która wszystko neguje. Umówiłam się na wizytę do psychoatry który jedynie co powiedział, że nie mogę przyjąć do swiadomosci tego że się wypaliło. Na początku plakałam jak głupia ale potem stwierdziłam że może lepiej zakończyć tą realcje i tak zrobiłam. Bo czułam coraz większy stres i lęk. Teraz jestem w szoku i dalej nic nie czuję. Nie wiem czy to nerwica czy poprostu wypalenie. Najgorsza jest ta obcość przy kontaktach z chlopakiem tak jakby nas nigdy nic nie łaczylo.
Gubie się w tym wszystkich ponieważ, słowa psychiatry mnie dobiły. Wcześniej rozmawiałam z psycholog która zasugerowała że nie warto być w relacji która powoduje lęk. Gubie się! Pomocy...
"Dopóki nie uczynisz nieświadomego - świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem."
C.G.Jung
C.G.Jung