mario546 pisze: ↑11 stycznia 2019, o 04:00
Nie panikuj to tylko myśl nie nadawaj jej wartości.Jak tego boi się nie zrobisz tego.Poslychaj nagrań chłopaków.
Mario.. tutaj już nie chodzi o same myśli.. ja gdy przytulam się do mojego chłopaka, jak on mnie tuli, całuje.. ja nagle dostaję myśli o jego koledze, ja oczywiście tego nie chce i najgorsze w tym nie są myśli a to, jak moje ciało reaguje na te mysli. Ja wtedy odczuwam fałszywą radość.. nie może nie radość.. coś mi perfidnie wmawia, że ja niby chce z tamtym coś, że ja z nim leże. Piszę to ze łzami w oczach bo ja tego nie chcę.. a jednak to fałszywe uczucie mi się podoba.. no właśnie słowo "fałszywe".. to jest fałszywe czy to prawdziwa ja ?
Nawet nie wiesz, ile mój facet dla mnie robi. Jest ze mną nadal chociaż ja sprawiałam mu wiele razy przykrość. Ale jak zachoruje, lub coś go boli to ja od razu mówię sobie że oddałabym życie za niego. Ja go naprawdę bardzo mocno kocham, tylko dlaczego gdy załaczaja mi sie te mysli ja mam takie okropne fałszywe uczucie,które mi wmawia że mi się to podoba i ja tak bym chciała? Przed zaburzeniem ZDRADA to było słowo którego brzydziłam się cholera.. przez gardło by mi wtedy nie przeszło.. a teraz? Teraz to wszystko pokazuje mi, że jestem najgorszym ścierwem i że chce zrobić coś okrutnego, coś czym brzydziłam się cholernie. Nie potrafię tego zaakceptować, nie potrafię i KONIEC! Chcę mój związek i moje prawdziwe uczucia które były przed zaburzeniem ale ja WIEM, ze to juz nie wróci bo wlątałam się w to gówno tak, że już z niego nie wyjdę. Dniami i nocami mogę pisać jak mi źle jest teraz, ale co z tego? Skoro zaraz nadejdzie wieczór, wróci mój facet, który mnie tęskni i kocha, pewnie będzie mnie przytulał a mi tamten palant będzie się pokazywał w głowie i znowu wszystko zacznie się od początku.
Mam dosyć i żyć mi się nie chce. Jutro mam rozmowę Skype z Divinem i jest on jedynym ratunkiem. Jestem okropnie przestraszona tym wszystkim i normalnie żyć mi się nie chce. Zapaliłam wczoraj blanta, żeby się jakoś uspokoić i te myśli po tym wszystkim zrobiły się silniejsze. Stresowałam się, czułam lęk i zmierzyłam sobie poziom stresu i był prawie zerowy.. i nie wiem czy to przez to, że zapaliłam, czy po prostu może ja sobie wmawiam zaburzenie? A w dzień gdy nie paliłam to miałam poziom stresu prawie maxymalny. (Poziom stresu i puls mierzę sobie na telefonie, mam taką funkcję przykładasz palec do skanera i Ci wyskakuje co i jak)
Także ten..