Dodkowa pisze: ↑5 stycznia 2019, o 09:26
karoolpl pisze: ↑4 stycznia 2019, o 23:31
Ogólnie jak tak czytam wasze posty, to nachodzi mi myśl że duża część osób albo czyta połowicznie, albo przeczyta trochę, a później daj się wkręcać nerwicy. Rozumiem że ciężko, rozumiem że źle, ale przy większości objawów, wątpliwości, wszyscy czują lęk. A czy ten lęk sam w sobie nie jest dowodem na nerwicę? dowodem na to że coś jest nie tak? że dajecie się wkręcić, przychodzą różne myśli, obrazy, nie chcecie tego, czujecie lęk, obrazy nie zgadzają się z przekonaniami, a mimo to człowiek brnie w to bagno, wkręca się w mechanizm lękowy.
Największym problemem jest akceptacja tych myśli i pozwolenie Sobie na nie i nie traktowanie ich jako wyroczni. Życie nie rozgrywa się w głowie non stop, tylko trwa, tu i teraz! Poczytajcie Sobie materiały na temat myśli i uświadomcie Sobie w końcu jak to działa. Pisanie co chwilę o jakimś objawie, czy tym czy ktoś miał tak czy siak, niestety wkręca dalej

trzeba założyć jakiś plan działania i się tego trzymać, w innym przypadku możecie bić się z myślami ciągle, i co to da? Nic, jedynie dalszy nerwicowy matrixowy wkręt
Wiesz, wczoraj miałam termin porodu

generalnie stresuje się tym wszystkim i jeszcze do tego ta myśl, ze nie kocham męża, ze kiedyś go zostawię bo to nie to, ze te myśli to może jednak nie nerwica... to wyglada bardzo realnie i przekonująco. Ciężko z tym walczyć, boje się ze go zranię, bo widzę jak on bardzo mnie kocha... Nie chce żyć bez niego, chce żeby wszystko wróciło do normy. Boje się ze te myśli to prawda, ale nie płacze, nie schizuje, nie odczuwam leku cały czas, po prostu rozkminiam w kółko i w kółko i boje się ze to nie jest nerwica, bo już nie czuje takiego wielkiego strachu. Jedyne czego teraz jestem pewna to to, ze zanim pojawiły się te myśli, nie miałam nawet przez sekundę powodu żeby się zastanawiać nad tym czy go kocham czy nie. Byłam z nim szczesliwa i zrobiłabym dla niego wszystko. Chce wrócić do tamtego momentu... a potem pojawia się to, ALE... Przecież zawsze wątpliwości w związku maja jakiś swój początek. Może to jest moj początek? Jak mam to rozgraniczyć i wiedzieć ze TO JEST NERWICA, a nie po prostu wątpliwości?
Widzisz i Sama odpowiadasz na Sobie, co potwierdza mój wpis. Masz wątpliwości, boisz się, mimo że tego mocno nie czujesz. W postach zarówno Victor jak i Divin opsiywali, że lęku wcale nie musi być, żeby nerwica trwała w najlepsze. Bo jak już opanuje człowiek objawy fizyczne i emocjonalne, to mimo wszystko gonitwy myśli, zastanawianie się, rozmyślanie częste to w dalszym ciągu nerwica. Spróbuj puścić te myśli i wątpliwości i skup się po prostu na tym żeby było Wam dobrze. Sama Miłość to nie jest uczucie które człowiek czuje, na miłość składa się wiele innych emocji, chociażby spokój i dobro drugiej osoby, to że dobrze czujecie się w Swoim towarzystwie, że możecie np. nie rozmawiać przez pół dnia, ale wiecie że wszystko jest ok, że to nie wynika z jakichś żalów etc. A Ty siedzisz i tkwisz w zastanawianiu i rozmyślaniu, poddaj te myśli, olej je, rób to co Ty chcesz, skoro chcesz z Nim być, to czemu te myśli i wątpliwości jednak Cie niepokoją?