Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
WartaMarta
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 17
Rejestracja: 26 maja 2016, o 23:07

12 grudnia 2016, o 14:49

oleander pisze:Nierealna, dziękuję Ci za odpowiedź. Piszesz, że w nerwicy często tak bywa, ale też 2-giej strony czasem człowiek czuje, że to jednak nie miłość, mija zakochanie
Właśnie. I to jest ten dylemat. Skąd mam wiedzieć, że to nerwica mi miesza w głowie, a nie, że to nie ten facet? Właśnie w tym się miotam od września, próbując znaleźć odpowiedź. Mam nerwicę, mam zaburzenia depresyjne, osobowość zależną (wielkie przywiązanie do matki, mam 24 lata obecnie, mieszkam z rodzicami). Piotr mieszka 300 km ode mnie, widujemy się w weekendy. Nic nie jest jak powinno. Jakby wszystkie uczucia się we mnie wypaliły, albo co najgorsze- nigdy ich nie było. A znam Piotrka dopiero od maja! Od lipca jesteśmy razem. Zanim go poznałam realizowałam swoje pasje, jakoś sobie radziłam, a obecnie żyję tylko myślą czy odejść od niego czy nie. To moja pierwsza myśl po przebudzeniu. On jest kochany, wyrozumiały, uparty, wie o wszystkim i nie daje za wygraną. Każdy inny by mnie zostawił, bo wysłuchując codziennie tego, że ja nie wiem co czuje, że nic nas już nie łączy itd. każdy by zwariował. On jednak wciąż walczy. Za dwie osoby.

Boję się odejść, tak. Boję się, że sobie tego nigdy nie wybaczę. Będę żałować. Żałować, że straciłam taki skarb, który mnie tak mocno kocha, mimo wszystko.
Próbuję wyłuskać z siebie jakieś uczucia ale to nic nie daje. I tak sobie żyjemy .. nie wiedząc co dalej..już pół roku. Mam leki, terapeutka powiedziała, że ona już mi bardziej pomóc nie może. Że muszę pracować nad sobą. Fakt, od kiedy zaczęły się związkowe problemy, olałam pasję, straciłam z oczu życiowy cel, jestem na 5 roku i nie mam pojęcia co dalej.

Wszystkie te sprawy się tak nieszczęśliwie na siebie nałożyły, że ledwo żyję. Nic mnie nie cieszy. Wszystko irytuje, dołuje. Jestem bardzo podatna na wszelkie sugestie, totalnie niestabilna emocjonalnie. Sama nie wiem czego chcę. Zwyczajnie, nie wiem co dalej.

Czuję, że nie umiem z nim być, że mimo to jaki jest wspaniały to nie jest dla mnie, nie czuję między nami więzi. Najbardziej mi odbija w tygodniu, kiedy się nie widzimy. Jak on jest blisko, to czuję się lepiej, łatwiej mi z tym wszystkim. Zaczynam wtedy lekko wierzyć, że może jednak się poukłada.

Po pół roku już nie mam na to sił, straciłam wiarę, jednak równocześnie nie potrafię odpuścić.

Jeśli znajdzie się tu jakaś osoba, która zmagała się z podobnym problemem, a pewnie jest ich wiele to proszę o nakierowanie, kilka słów. Bardzo ciężko żyć w takim niewiadomo czym. Tylko załamania i wybuchy płaczu.



Niby mi nie zależy, a wciąż szukam pomocy.

Pozdrawiam wszystkich i dziękuję, że jesteście, wspieracie. Bardzo wiele to dla mnie znaczy.
Cześć, mam podobne stany do Twoich. Przez rok miotam się pomiedzy kocham, nie kocham. Gdy moj partner byl blisko, było mi lepiej, lżej, gdzy go nie było obok- okropne mysli sie kotłowały i chciałam wszystko zakonczyc, zerwać. Jednak jakas siła mi na to nie pozwalała.. Bywają dobre momenty, jednak często mysli wracają... Sprawieją ze nic mi sie nie chce, że mam doła, ze wariuje, że nigdy juz nie będe szczęsliwa, że jestem zazdrosna o inne szczesliwe pary...
Można wiedziec jak teraz u Ciebie wygląda sytuacja? Wyszłaś z tego?
Mazurek16
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 34
Rejestracja: 9 lipca 2016, o 12:59

12 grudnia 2016, o 16:08

Pomoze ktos?
Otoz jestem ze swoja kobieta pol roku. Od 2 miesiecy mam mysli typu ze jej nie kocham , nie odczuwam przyjemnosci z pisania z nia. Nie wiem o czym mam znia gadac i ciagle te mysli ze ja zostawie ... Ale bardzo tego nie chce odrazu odczuwan strach bo mam czasem przeblyski gdzie ta milosc odczuwam , i jest taka nornalnosc , z moja dzoewczyna widze sie ostatnia tylko w weekendy bo jest w innej szkole w innym miescie:/
A najsmieszniejsze jest to ze w ostatnia sobote sie rozstalismy po ogromnej klotni , i plakalem jak glupi nie wiedzialem co zrobic wszystkie uczucia wrocily z podwojna sila gdy patrzalem na jej zdjecia myslalen o naszej przyszlosci po prostu "wyłem" jednak Bogu dzieki pogodzilismy sie. I co sie stalo ? Uczucia znow poszly w niepamiec ja juz nie wiem co mam robic nie chxe sie z nia rozstawac ona jest dla mnie wazna jest moja motywacja ale nie odczuwam niczego zadnej przyjemnosci uczuc nic

-- 12 grudnia 2016, o 17:08 --
Mazurek16 pisze:Pomoze ktos?
Otoz jestem ze swoja kobieta pol roku. Od 2 miesiecy mam mysli typu ze jej nie kocham , nie odczuwam przyjemnosci z pisania z nia. Nie wiem o czym mam znia gadac i ciagle te mysli ze ja zostawie ... Ale bardzo tego nie chce odrazu odczuwan strach bo mam czasem przeblyski gdzie ta milosc odczuwam , i jest taka nornalnosc , z moja dzoewczyna widze sie ostatnia tylko w weekendy bo jest w innej szkole w innym miescie:/
A najsmieszniejsze jest to ze w ostatnia sobote sie rozstalismy po ogromnej klotni , i plakalem jak glupi nie wiedzialem co zrobic wszystkie uczucia wrocily z podwojna sila gdy patrzalem na jej zdjecia myslalen o naszej przyszlosci po prostu "wyłem" jednak Bogu dzieki pogodzilismy sie. I co sie stalo ? Uczucia znow poszly w niepamiec ja juz nie wiem co mam robic nie chxe sie z nia rozstawac ona jest dla mnie wazna jest moja motywacja ale nie odczuwam niczego zadnej przyjemnosci uczuc nic
Jeszcze dodam ze zawsze jak ona sie ma mnie obrazo to jednak chce z nia pisac i mi jakos przykro..
Leli
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 17 sierpnia 2016, o 17:36

22 grudnia 2016, o 17:24

Jesteście ? Jutro są moje urodziny i wiem od siostry że Marcin ma mi się oświadczyć ... A ja ? A ja nie wiem czy chce . Boję się że powiem nie . Nie chce go krzywdzić , chce go kochać . Tak bardzo chce go kochać :( fiksuje już :( tak bardzo bym chciała żeby to moje serce samo powiedziało mu tak . Żeby nie było to sztuczne :( a jeśli ja na prawdę już go nie kocham ? I go zostawię ? Nie chce . Chce do diabła żeby był szczęśliwy . Od kwietnia żadnych przeblyskow miłości wszystko robię tak jakbym bardzo tego chciała ale jakby coś mnie blokowalo :( ratunku :(
kamila1998
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 212
Rejestracja: 12 lipca 2016, o 17:38

22 grudnia 2016, o 17:28

Spokojnie, nie panikuj. Jestes chora/zaburzona. Myślisz ze ja mam przeblyski? Tez jest zle, Cały czas ale wierzę.. To jest choroba nerwica. Patrz oczami tamtej kobiety.
Leli
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 17 sierpnia 2016, o 17:36

22 grudnia 2016, o 18:26

Właśnie bardzo bym chciała żeby było jak kiedyś , wiem ze czasu nie cofnę ale my na prawdę jesteśmy dobra para , tworzymy mimo wszystko dobry związek i nie chce żeby to się rozpadło :( cholera no :( boję się hak diabli :( chciałabym być bardzo raka jak kiedyś ... Tylko szczerze ? Nie wiem czego się boję ... Chce powiedzieć tak i to bardzo . Jesteśmy razem 4 lata i pół roku jeszcze rok temu skakalabym że szczęścia ryczalabym że szczęścia a dziś się boję kuźwa no :(
kamila1998
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 212
Rejestracja: 12 lipca 2016, o 17:38

22 grudnia 2016, o 18:29

Nie wyjdziesz z nerwicy dopóki tak działasz. Serio. Olej nerwice, olej to ze nic nie czujesz, zacznij żyć. Rób tak jak robilaby tam ta Ty, zaufaj mi. Innego wyjścia nie ma. Ja tak robie od kilku dni, pomimo ze nic nie czuje, pomimo ze mnie irytuje itp (wszystko co najgorsze) to mimo wszystko zachowuje sie tak jak bym normalnie sie zachowała. Robię to co tam ta Kamila by robila..
Leli
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 17 sierpnia 2016, o 17:36

22 grudnia 2016, o 19:03

A jak poradzić sobie z tymi myślami że może go nie kocham ? Ciągle powtarzam sobie że chce kochać tylko jego i jakoś daje radę . Tylko ta taka głupia blokada jakbym chciała a mgła . Tez tak masz ?? Muszę dać radę bo nie chce go zawieść . Ale jak przyzwyczaić się do tego braku uczuć ?
kamila1998
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 212
Rejestracja: 12 lipca 2016, o 17:38

22 grudnia 2016, o 19:34

To jest bardzo trudne.. Taka myśl i świadomość ze jest jak by obcy wszystko utrudnia. Ale zacisnij zęby. Niech ta świadomość sobie będzie, trudno. Żyj tym co kiedyś było, żyj tam ta osobą..żyj tam tymi uczuciami. Bo one są nadal w tobie moze i mocniejsze tylko są przycmione choroba.

Pamiętaj ze nerwica zaatakowała to co było i jest dla Ciebie wszystkim!!!!! Kazda nerwicowa mysl jest przeciwieństwem tego co czujesz.
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

22 grudnia 2016, o 20:07

Leli pisze:Właśnie bardzo bym chciała żeby było jak kiedyś , wiem ze czasu nie cofnę ale my na prawdę jesteśmy dobra para , tworzymy mimo wszystko dobry związek i nie chce żeby to się rozpadło :( cholera no :( boję się hak diabli :( chciałabym być bardzo raka jak kiedyś ... Tylko szczerze ? Nie wiem czego się boję ... Chce powiedzieć tak i to bardzo . Jesteśmy razem 4 lata i pół roku jeszcze rok temu skakalabym że szczęścia ryczalabym że szczęścia a dziś się boję kuźwa no :(
Spokojnie, to "tylko" nerwica. Nic Ci więcej nie dolega, kochasz swojego chłopaka, bo nerwica atakuje dokładnie to, na czym zależy Ci najbardziej. Sama się z tym zmagam, choć ostatnio mam coraz więcej przebłysków, kiedy dosłownie fruwam z miłości. Wierzę, że i u Ciebie tak będzie ;)
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Siekbig
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 8 grudnia 2016, o 18:05

22 grudnia 2016, o 23:56

Nie wiem, czy powinienem to tutaj, czy jakoś w osobnym poście, ale szukałem i nie znalazłem takiej opcji. Ale mniejsza. W zasadzie chodzi o to, ze jakieś 2 miesiące temu naszła mnie myśl. " Nie wiem czy kocham.." Zaczęło się to gdy moja dziewczyna stała z ławki. Ta myśl przyszła tak z dupy. Przestraszony trochę byłem. Przez 2-3 dni było w miarę okej. "Zabawa" zaczęła się po tych 2-3 dniach. Zacząłem dostawać jakiś ataków deprechy itd. Ciągle płakałem, nawet przy niej. Powiedziałem jej o co mi chodzi. Gdy byłem w dołku to przytulała mnie, wogle była taka idealna. Takie stany miałem do czasu gdy przeczytałem post Zordona. Po przeczytaniu tego moje emocje ustąpiły, mogę żyć tak jak dalej, tylko że z myślami. W między czasie myśli się zmieniały, z takiej zwykłej nie pewności na to że kocham inna, że wogle nie kocham swojej dziewczyny itd. Myśli miałem i są nadal. Od 2 dni ostatnich nie wiem czy to się nasiliło czy przestałem kochać.. Przez myśl przechodzi mi że jej nie kocham. Już tak na maksa. "nie kocham jej, zerwij z nią" I Jeszcze jakieś dziwne głosy w głowie, nie jak myśli tylko głosy "zerwij z nią" "jak ją kochasz to zrób to.." Problem jest w tym że nie chce z nią zrywać. Chce ją kochać już tak do końca. Może od początku się kłóciliśmy. Ale byłem przy niej meeega szczęśliwy. Pierwszego dnia jak się jej zapytałem, to przez cały dzień z radości skakałem. Byłem jaki byłem. Czasami nie znośny itd. Ale cholernie chce żeby mi te myśli zniknęły. Jestem świadomy tego że motylki nie wrócą. Ale chciałbym spędzić z nią resztę życia. Od dzisiaj czuje się tak jakby była mi kompletnie obojętna. Jak szedłem po nią pod szkołę, moje myśli tylko " po co po nią idziesz, nie kochasz jej przecież" i te uczucie obojetności. Obudziłem się z taka pustką. Jakbym jej nie kochał, to stwierdził to chyba tylko raz, nie czułbym jakiej kolwiek potrzeby spotkania się z nią itd. A ja myślę o tym na okrągło. Gdy się spotkaliśmy, poszliśmy na pizze, potem do niej pojechaliśmy. Jakoś nie mogłem odkleić od niej ust, ciągle chciałem się przytulać i całować... Nie myślałem jakoś o tym ze nie kocham, mimo ze myśli miałem, to jakoś nie zwracałem uwagi na nie. Jeszcze 3-4 dni temu bałem się tego ze się odkocham czy coś. A teraz kurde kompletna pustka, obojętność.. Nie chcę żeby tak było, chciałbym żeby było między nami idealnie.. Dzisiaj jak obwinęła się firanką i powiedziała ze taką suknie będzie miała na naszym ślubie to jakoś dziwnie się poczułem.. Byłem z tym wszystkim u psychologa szkolnego, ale ona tylko ze miłość to nie tylko motylki w brzuchu itd i że jak mam myśli to może mi dać namiar czy coś żeby mi leki dali. Nawet jak piszę z dziewczyną, myśli mam, ale piszemy normalnie, jak zawsze pisaliśmy. Piszę do niej czułe słówka, że ją kocham, bo po prostu jakoś czuje potrzebę, czy coś, nie umiem tego nazwać. Ja chciałbym dawać jej to szczęście, przy czym sam chcę być szczęśliwy, bo jak mogę ją uszczęśliwiać sam nie będąc szczęśliwy. Ale do sedna, bo trochę się rozpisałem. Na prawdę bym chciał spędzić z nią resztę życia. Nie wiem czy to nerwica, czy faktycznie przestałem kochać. Nie chce przestawać jej kochać.. Było miedzy nami na prawdę fajnie, mimo kłótni. Może mamy te 15 lat, wszystko może się zmienić, ale kurde. Nie chcę żadnej innej, chce ją tylko.. Pewnie powiecie coś na temat mojego wieku. Ale jakbym był typowym gimbusem to bym se po prostu znalazł nową, a tego nie chce. Podobała mi się od długiego czasu, mogłem wręcz powiedzieć ze to jedyna osoba która na prawdę pokochałem. A teraz wszystko się zmyło. oprócz chęci... Zostały tylko chęci i myśli. Nawet nie czuje tej miłości, a bardzo tak cholernie bym chciał poczuć. Zacząłem się modlić z tego wszystkiego, mimo ze byłem ateista, jeżeli mogę się tak nazwać. Proszę o jakieś poważne odpowiedzi, a nie typu " masz 15 lat, zaraz znajdziesz inną" Jakbym chciał znaleźć inna, to bym już dawno to zrobił, a jak nie to przynajmniej zerwał z nią, jakby na prawdę była mi obojętna, ale jakoś w głębi nie jest chyba, mimo ze na pierwszy rzut oka tak czuje. Kurde, na prawdę ja zrobię wszystko. tylko chce odzyskać te emocje... na prawdę ją kochałem, a teraz nawet nie umiem sobie określić czy ją kocham, jak pytam siebie o to, pierwsza myśl "tak" a potem "nie" albo na odwrót. Ja jestem może jaki jestem, czasami nie do wytrzymania.. Ale chciałbym na prawdę żeby moje uczucia przywróciły się. Nie chcę mieć tych myśli do końca.. Mam przyjechać do niej w sylwestra. Szczerze, to chce tego, ale mam dziwne wrażenie że nie przyjadę, że nie będziemy już ze sobą do tego czasu.. Nie wiem co już pisać. Jakby chciał ktoś o tym popisać to piszcie tutaj, albo na PW. Z góry dzięki.
kamila1998
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 212
Rejestracja: 12 lipca 2016, o 17:38

23 grudnia 2016, o 07:54

Wiekiem sie nie martw bo nerwica dotyka różnych ludzi w różnym wieku. Wszyscy tutaj mamy'tak samo' wygląda na to że i ty masz nerwice. Poszukaj artykułów na ten temat, posłuchaj na yt nagrań divovica.
Leli
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 17 sierpnia 2016, o 17:36

23 grudnia 2016, o 11:09

I po strachu :) poszło :) powiedziałam tak ! Ale , nie cieszę się . To jest jakaś masakra . :( popłakał się a ja ani drgnelam :( ale od dziś postanowiłam że chce go kochać chce żeby był szczęśliwy i będę z nim pomimo wszystko . Powiedziałam mu wczoraj żeby pomimo wszystko nigdy nie pozwolił mi odejść . Tak bardzo chce wiedzieć że go kocham . Chce być pewna cholera :( a jak u was ?
kamila1998
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 212
Rejestracja: 12 lipca 2016, o 17:38

23 grudnia 2016, o 11:35

Ojej cieszę sie!!! Hahaha zobaczysz ze nie pożałujesz! U mnie lepiej ale nic nie czuje, wydaje mi sie taki nie potrzebny obcy.. Nie cieszę sie z niczego.. Ale wiem ze to choroba. Trzymam kciuki! Powodzenia, jak by co tp pisz priv :)
countmontechristo
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 176
Rejestracja: 16 maja 2016, o 11:14

23 grudnia 2016, o 19:23

Czy warto z czymś takim udać sie do jakiegoś lekarza? boje sie ze jak pójdę do jakiegoś psychologa albo psychiatry to on mi powie ze skoro tak mnie dziewczyna drazni to powinienem zerwać a nie łazic po psychiatrach. Ostatnio przez dłuzszy czas było dobrze a teraz znowu mi sie pogorszyło i wszystkim mnie irytuje. Nawet jakiś czas temu miałem straszną ochotę powiedzieć ze ją kocham ale bałem sie ze jak to powiem to znowu coś mi sie pomiesza w mózgu

-- 23 grudnia 2016, o 20:23 --
Czy warto z czymś takim udać sie do jakiegoś lekarza? boje sie ze jak pójdę do jakiegoś psychologa albo psychiatry to on mi powie ze skoro tak mnie dziewczyna drazni to powinienem zerwać a nie łazic po psychiatrach. Ostatnio przez dłuzszy czas było dobrze a teraz znowu mi sie pogorszyło i wszystkim mnie irytuje. Nawet jakiś czas temu miałem straszną ochotę powiedzieć ze ją kocham ale bałem sie ze jak to powiem to znowu coś mi sie pomiesza w mózgu
k11334
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 83
Rejestracja: 17 sierpnia 2016, o 10:47

23 grudnia 2016, o 19:27

Warto iść do lekarza. Nie ma prawa Ci tak powiedzieć, lekarz od tego żeby pomóc, a nie dobić. Męczysz się z tym tak długo.. Gdybyś nie kochał to byś dawno zerwał
ODPOWIEDZ