katarzynka pisze: ↑8 czerwca 2018, o 23:36
Milla31 pisze: ↑8 czerwca 2018, o 23:28
Kasia, a próbowałaś nie zatrzymywać tego uczucia, nie skupiać się na tym lęku? Bo mam wrażenie, że jak tylko pojawi się objaw to to zatrzymujesz, wchodzisz na forum itd. A próbowałaś zająć czymś uwagę na maksa, sport, czy coś i naprawdę te emocje przechodzą, lęk, obrzydzenie, smutek.
Ja ostatnio czułam się tragicznie, gula w gardle i dlatego postanowiłam w weekend prowadzić auto, zawsze mąż jeździ, a mi to było potrzebne. Pojechaliśmy na termy, jazda po Warszawie, plus przeplyniecie nie wiem ilu basenów, po ponad 3h położyłam się na leżaku i przeszło. Do końca dnia czułam się dobrze. Potem jak to przychodzi znowu to wiem, że przejdzie, tylko nie można zatrzymywać emocji.
Może spróbuj.
Kochana, u mnie wszystko się zaczyna od tego, że ja nie wierzę, że to nerwica. Nie wierzę, że zaburzenie daje takie objawy.
A kiedyś Ci się podobał, na początku związku normalnie było? Powiem Ci szczerze, że właśnie wróciłam z terapii grupowej i kolejne 2 osoby mają rocd, ale nasza terapeutka nie wie o co chodzi i doszukuje się problemów związkowych, słuchać tego nie mogę. Ja powoli odróżniam, co jest nerwicowe a co nie. Jest na terapii koleś, który wrócił z miesięcznej podróży z narzeczoną, która uwielbiał i pół roku nam opowiadał jakie ma szczęście, nagle po wiadomości o rozwodzie rodziców mówi że jego narzeczona jest ohydna, że to nie to, że musi uciekać to widać.... Są też osoby, które znowu mówią, że mają super związki, że ogólnie spoko, ale tu że pije, tu że 5 dni się mąż nie odzywa, bo zły obiad... Ludzie, widać różnicę, naprawdę... Zwłaszcza jak ja obserwuje na terapii ludzi, co gadają.
Jest u nas dziewczyna, która zastanawia się nad ślubem po 4 miesiącach znajomości z kumplem bylego męża, który jej nie powiedział że ma dziecko! To są problemy!