Ahoj, załogo! Co to za lamenty?
Przywracam wszystkich nas tu zgromadzonych do porządeczku! Kochani te wszystkie Wasze pytania mają na celu wyłącznie przyniesienie ulgi, uspokojenie. Tylko u nas tak to nie działa. Ulga może I przychodzi, ale na moment, a w rezultacie jeszcze mocniej nakręcamy koło.
Wiecie jaki jest sposób? Pewnie, że wiecie! Mieć to totalnie W DUPIE!!! Olać, uciąć, nie włazić w analizy. "A może..., a co jeśli..., a też macie...?" I wtedy stop! Powiedzieć sobie "a może... to nerwica? A co jeśli... to nerwica?" I odcinamy kuponik. Nie kopiemy się z koniem. AKCEPTUJEMY, że mamy natręctwa, bo inaczej szarpanina nie ma końca.
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.