Hej wszystkim! Często już mnie tu nie ma bo mam sie dobrze, nie do końca ale stabilnie. Powiem Wam że teraz tak mam po kilkanascie razy tych "przebłysków", a nawet praktycznie ciągle, ale jednak myśli są ale tak jakby się nie boje ich(?).Naprawdę jest to cudowne uczucie "znowu" czuć że kocha się tą drugą osobę, dociera do Ciebie że to tylko głupia iluzja, zastanawianie sie nad tym czemu ja w to wierzyłam

Uświadominie sobie że moja miłość jest przeogromnie silna bo mój ukochany był ze mną w każdej chwili, słuchał moich myśli przez które cierpiałam, płakałam. A on najzwyczajniej w świecie ze mną był. Czuje takie ogrone szczęście że go mam. Ale jednak czuje jeszcze że gdzieś tam tą nerwice w sobie mam. Najbardziej łapie mnie lęk przy kłótni. Boje się kłócić z moim ukochanym że powiem coś głupiego ze złości

Jestem mega nerwowa. Boje się że go zranie.
Także kochani z tego da się wyjść naprawdę! Nie chce się za bardzo przechwalać żeby nie zapeszyć! Powodzenia wszystkim i dużo zrozumienia
