Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
NotLogged
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 220
Rejestracja: 25 sierpnia 2017, o 20:24

3 lutego 2018, o 09:48

PiotrNazwisko pisze:
3 lutego 2018, o 08:30
Z mojej strony tyle, że, w takim dole nie siedziałem od bardzo dawna. Pojawił się u mnie nowy "zapalnik" myśli - uczucia dziewczyny do mnie. Od kilku tygodni nie możemy się zobaczyć z niezależnych od nas przyczyn i czuję, że... nie możemy się dogadać? Jestem na etapie ciągłego analizowania np. naszych rozmów przez telefon, jej SMS-ów do mnie. Jeśli do tego dodam porównywanie związku z okresu sprzed kilku miesięcy do obecnej chwili, powstaje mieszanka wybuchowa, która wywołuje we mnie lęk, że coś przestało działać lub że coraz bardziej się od siebie odsuwamy. Oczywiście, racjonalnie staram się to sobie tłumaczyć tak, że wcale tak nie musi być i że to naturalne, jednak w większości przypadków górę bierze frustracja, bezradność i zagłębianie się w pozostałe koniki. Do tego dochodzi multum myśli typu "Czy jeśli się spotkamy, będzie lepiej?", "Może ona zaczyna mieć mnie dość, może chce odpocząć?" oraz chyba najbardziej idiotyczne "Czy przyjdzie nam się razem zestarzeć?"

Ku pokrzepieniu serc zaburzonych, którzy analizują, czy sami kochają - od dłuższego czasu nie szukam już upewniania się w tym, co czuję do drugiej połówki. Tego typu sytuacja pokazuje mi, jak bardzo kocham partnerkę i jak bardzo chcę, by ona kochała mnie. No właśnie...
Mi Na kilka dni przeszly objawy i wgl mysli ale wrocily... bylo.normalnie naprawde... a teraz wrocilo i jestem niespokojna tzn. Analizuje te kilka dni gdzie bylo normalnie odbieram to jako cos zlego ze sie oddalamy. Zastanawiam sie czy ja napewno kocham, czy ja napewno chce, tez sie zastanawiam czy sie nie oddalamy, mam wrazenie jakby takjak bylo... nie chce tego :( az sie poplakalam... Zastanawiam sie czy sie nie przestalam starac bo mniej ja chodze do chlopaka a on bardziej... i wgl :( zastanawiam sie co to znaczy dla mnie ze kocham i jak mowie sobie to to jakby w to nie wierze, nie wystarcza mi to bo teraz milosc pojmuje jako cos co by bylo nadzwyczajne w sensie takie no wiesz... takie cos magicznego ale w znaczeniu ze to sie ma albo nir ma i to cos wiecej niz zycie ze soba, troska i wgl... i zastanawiam sie czy napewno sie troszcze czy ja to robie i wgl... :( dodatkowo jak chlopak mowi do mnie bardzo milo to ja mam takie ,,ja tak nir mowir" a mowie przeciez... nie strasznie czesto ale mowie... no :(
tez analizowalam smsy i irytowalo mnie to bo mialam wrazenie ze pisze oschle + tak samo jak ty ciagle sie pytam chlopaka czy nie ma mnie osyc, czy nie chce isc do znajomych, czy chce ze mna siedziec, czy chce ode mnie odpoczac. Ja sama zastanawiam sie czy hak sie spotkamy np 3 razy w tygodniu to czy nic sie nie stanie i wgl... to naprawde moze byc caly czas nerwica ? Mimo ze sie nie stresuje jakos bardzo tylko jest takie napiecie, takie zle samopocxucie wtedy... ? I watpliwosci na kazdym kroku?
Mario26
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 389
Rejestracja: 24 sierpnia 2017, o 19:47

3 lutego 2018, o 11:16

NotLogged pisze:
3 lutego 2018, o 09:48
PiotrNazwisko pisze:
3 lutego 2018, o 08:30
Z mojej strony tyle, że, w takim dole nie siedziałem od bardzo dawna. Pojawił się u mnie nowy "zapalnik" myśli - uczucia dziewczyny do mnie. Od kilku tygodni nie możemy się zobaczyć z niezależnych od nas przyczyn i czuję, że... nie możemy się dogadać? Jestem na etapie ciągłego analizowania np. naszych rozmów przez telefon, jej SMS-ów do mnie. Jeśli do tego dodam porównywanie związku z okresu sprzed kilku miesięcy do obecnej chwili, powstaje mieszanka wybuchowa, która wywołuje we mnie lęk, że coś przestało działać lub że coraz bardziej się od siebie odsuwamy. Oczywiście, racjonalnie staram się to sobie tłumaczyć tak, że wcale tak nie musi być i że to naturalne, jednak w większości przypadków górę bierze frustracja, bezradność i zagłębianie się w pozostałe koniki. Do tego dochodzi multum myśli typu "Czy jeśli się spotkamy, będzie lepiej?", "Może ona zaczyna mieć mnie dość, może chce odpocząć?" oraz chyba najbardziej idiotyczne "Czy przyjdzie nam się razem zestarzeć?"

Ku pokrzepieniu serc zaburzonych, którzy analizują, czy sami kochają - od dłuższego czasu nie szukam już upewniania się w tym, co czuję do drugiej połówki. Tego typu sytuacja pokazuje mi, jak bardzo kocham partnerkę i jak bardzo chcę, by ona kochała mnie. No właśnie...
Mi Na kilka dni przeszly objawy i wgl mysli ale wrocily... bylo.normalnie naprawde... a teraz wrocilo i jestem niespokojna tzn. Analizuje te kilka dni gdzie bylo normalnie odbieram to jako cos zlego ze sie oddalamy. Zastanawiam sie czy ja napewno kocham, czy ja napewno chce, tez sie zastanawiam czy sie nie oddalamy, mam wrazenie jakby takjak bylo... nie chce tego :( az sie poplakalam... Zastanawiam sie czy sie nie przestalam starac bo mniej ja chodze do chlopaka a on bardziej... i wgl :( zastanawiam sie co to znaczy dla mnie ze kocham i jak mowie sobie to to jakby w to nie wierze, nie wystarcza mi to bo teraz milosc pojmuje jako cos co by bylo nadzwyczajne w sensie takie no wiesz... takie cos magicznego ale w znaczeniu ze to sie ma albo nir ma i to cos wiecej niz zycie ze soba, troska i wgl... i zastanawiam sie czy napewno sie troszcze czy ja to robie i wgl... :( dodatkowo jak chlopak mowi do mnie bardzo milo to ja mam takie ,,ja tak nir mowir" a mowie przeciez... nie strasznie czesto ale mowie... no :(
tez analizowalam smsy i irytowalo mnie to bo mialam wrazenie ze pisze oschle + tak samo jak ty ciagle sie pytam chlopaka czy nie ma mnie osyc, czy nie chce isc do znajomych, czy chce ze mna siedziec, czy chce ode mnie odpoczac. Ja sama zastanawiam sie czy hak sie spotkamy np 3 razy w tygodniu to czy nic sie nie stanie i wgl... to naprawde moze byc caly czas nerwica ? Mimo ze sie nie stresuje jakos bardzo tylko jest takie napiecie, takie zle samopocxucie wtedy... ? I watpliwosci na kazdym kroku?
Ja tez mam watpliwosci na każdym kroku nie wiem co ribic raz jest tak raz jest lepiej nie wiem ktore mysli sa prawdziwe chce byc z Mariola lecz mysli sa ze nie ciezko jest bo my te mysli bierzemy jako prawdziwe a jest stan w ktorym sie nie da przetlumaczyc ze to tylko nerwica jakbysmy nie chcieli w to wierzyc wedlug mnie jest to czas ktory trzeba przeczekac potem sa lepsze dni ja tez juz czekam na nie bo narazie tak mam ale musze przesrac myslec zeby to minelo. Tez caly czas mysle czy to nwrwica czy ja juz nie wyzfrowialem bo nie czuje sie jak na pocztku ale boje sie caly czas i nie chce tego co myslo mowia
NotLogged
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 220
Rejestracja: 25 sierpnia 2017, o 20:24

3 lutego 2018, o 11:28

Mario26 pisze:
3 lutego 2018, o 11:16
NotLogged pisze:
3 lutego 2018, o 09:48
PiotrNazwisko pisze:
3 lutego 2018, o 08:30
Z mojej strony tyle, że, w takim dole nie siedziałem od bardzo dawna. Pojawił się u mnie nowy "zapalnik" myśli - uczucia dziewczyny do mnie. Od kilku tygodni nie możemy się zobaczyć z niezależnych od nas przyczyn i czuję, że... nie możemy się dogadać? Jestem na etapie ciągłego analizowania np. naszych rozmów przez telefon, jej SMS-ów do mnie. Jeśli do tego dodam porównywanie związku z okresu sprzed kilku miesięcy do obecnej chwili, powstaje mieszanka wybuchowa, która wywołuje we mnie lęk, że coś przestało działać lub że coraz bardziej się od siebie odsuwamy. Oczywiście, racjonalnie staram się to sobie tłumaczyć tak, że wcale tak nie musi być i że to naturalne, jednak w większości przypadków górę bierze frustracja, bezradność i zagłębianie się w pozostałe koniki. Do tego dochodzi multum myśli typu "Czy jeśli się spotkamy, będzie lepiej?", "Może ona zaczyna mieć mnie dość, może chce odpocząć?" oraz chyba najbardziej idiotyczne "Czy przyjdzie nam się razem zestarzeć?"

Ku pokrzepieniu serc zaburzonych, którzy analizują, czy sami kochają - od dłuższego czasu nie szukam już upewniania się w tym, co czuję do drugiej połówki. Tego typu sytuacja pokazuje mi, jak bardzo kocham partnerkę i jak bardzo chcę, by ona kochała mnie. No właśnie...
Mi Na kilka dni przeszly objawy i wgl mysli ale wrocily... bylo.normalnie naprawde... a teraz wrocilo i jestem niespokojna tzn. Analizuje te kilka dni gdzie bylo normalnie odbieram to jako cos zlego ze sie oddalamy. Zastanawiam sie czy ja napewno kocham, czy ja napewno chce, tez sie zastanawiam czy sie nie oddalamy, mam wrazenie jakby takjak bylo... nie chce tego :( az sie poplakalam... Zastanawiam sie czy sie nie przestalam starac bo mniej ja chodze do chlopaka a on bardziej... i wgl :( zastanawiam sie co to znaczy dla mnie ze kocham i jak mowie sobie to to jakby w to nie wierze, nie wystarcza mi to bo teraz milosc pojmuje jako cos co by bylo nadzwyczajne w sensie takie no wiesz... takie cos magicznego ale w znaczeniu ze to sie ma albo nir ma i to cos wiecej niz zycie ze soba, troska i wgl... i zastanawiam sie czy napewno sie troszcze czy ja to robie i wgl... :( dodatkowo jak chlopak mowi do mnie bardzo milo to ja mam takie ,,ja tak nir mowir" a mowie przeciez... nie strasznie czesto ale mowie... no :(
tez analizowalam smsy i irytowalo mnie to bo mialam wrazenie ze pisze oschle + tak samo jak ty ciagle sie pytam chlopaka czy nie ma mnie osyc, czy nie chce isc do znajomych, czy chce ze mna siedziec, czy chce ode mnie odpoczac. Ja sama zastanawiam sie czy hak sie spotkamy np 3 razy w tygodniu to czy nic sie nie stanie i wgl... to naprawde moze byc caly czas nerwica ? Mimo ze sie nie stresuje jakos bardzo tylko jest takie napiecie, takie zle samopocxucie wtedy... ? I watpliwosci na kazdym kroku?
Ja tez mam watpliwosci na każdym kroku nie wiem co ribic raz jest tak raz jest lepiej nie wiem ktore mysli sa prawdziwe chce byc z Mariola lecz mysli sa ze nie ciezko jest bo my te mysli bierzemy jako prawdziwe a jest stan w ktorym sie nie da przetlumaczyc ze to tylko nerwica jakbysmy nie chcieli w to wierzyc wedlug mnie jest to czas ktory trzeba przeczekac potem sa lepsze dni ja tez juz czekam na nie bo narazie tak mam ale musze przesrac myslec zeby to minelo. Tez caly czas mysle czy to nwrwica czy ja juz nie wyzfrowialem bo nie czuje sie jak na pocztku ale boje sie caly czas i nie chce tego co myslo mowia
Ja momentami jestem tak zagubiona ze nw czy chce i wgl. Jak chce powiedziec ze kocham go to mam takie ,,nie kocham" ale i tak mowie jakos... wszystko poddaje wątpliwościa. Wszystko doslownie. Ja przeczekalam juz kilka razy i 3 razy wracalo do normy. Ale teraz sa mysli ze skoro typ wraca typ moze nie kocham a ja w tym tkwie i dlatego wraca bo staram sie kochac a nie kocham i tak w kółko. Mam 17 lat a juz takie cos... tym bardziej ze to moj 1 chlopak i nie wiedzialam ze tak powaznie do tego podeszlam... cos nas polaczylo przeciez i to nie byla ,,milosc od pierwszego wejrzenia" a decyzja, nie bylo nic na pokaz tylko z milosci.... on uczy mnie milosci. Uczymy sie razem i chce z nim zyc... tyle juz przeszlismy a dalej estesmy razem... nie poznalam nidgdy lepszego czlowieka boje sie ze sie urwie kontrakt albo cis ze isenie nie uda... Bo pierwsze związki zazwyczaj sie rozpadaja... ale chcialabym z nim zyc no :( moze typ glupie ze mam 17 lat i tak mysle bo jestem mloda i wgl nie znam zycia...
No ale inne rzeczy tez miałam tzn. Choroby ze umre i zostawie chlopaka a tak bardzo chce z nim zyc, ze niby jestem w ciazy, ze jestem Bi, i wgl ...
Wszystko dotyczące chlopaka... to dziwne... ale to moze byc nerwica ? Czy raczej ubzduranie sobie czegos ? Nie spodziewalam sie ze az tak bardzo chcialabym z nim.zyc.... nie przypuszczałam ze kiedykolwiek mnie takie cos zlapie ... pytanie czy to pokazuje ze kocham czy ubzduralam sobie cos glupiego... najgorsze jest ze jak jest dobrze to kazdy z nas mowi ze kocha a jak jest zle to juz nie kochamy wedlug nas...
nieznajoma19
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 490
Rejestracja: 8 września 2017, o 20:37

3 lutego 2018, o 21:02

Cześć wszystkim.
Miałam tu juz nie wracać, ale jakoś coś mnie tu trzyma.
Wiecie co? Przestaje wierzyć, że to się skończy. Przestaje wierzyć że będę szczęśliwa i ze te myśli, wyobrażenia i wszystko inne odejdzie. Nie wiem już co to znaczy żyć i cieszyć się. Rycze jak nienormalna bo jest mi tak cholernie przykro ze jestem takim słabym czlowiekiem i nie potrafię tego pokonać. Jestem słaba w ch*j. Nie wiem jak moje życie będzie wyglądać, trace nadzieje na wszystko i przestaje wierzyc ze mi sie uda. Myślałam dziś o tym żeby zakończyć związek. Nie chce żeby on stracił całe życie na kogoś takiego jak ja. Wiem ze wtedy dam wygrać tym wszystkim natrętom ale ja już nie jestem w stanie nic zrobić. Zawsze byłam taka twarda i ze wszystkim sobie dawalam rade ale to kures*wo tak mi zniszczyło życie ze nie potrafię juz być taka jak kiedyś bo po prostu poległam.. i nie wiem jak ja to sobie wybaczę.. jedni myślą " jak można tak się zalamywać przez myśli i jakieś wyobrażenia " uwierzcie.. ja miałabym takie samo zdanie.. powiedziałabym pffff inni mają większe problemy i żyją. Tak to jest prawda i wiem ze w życiu może spotkać mnie coś o milion razy gorszego.. ja o tym wiem.. tylko to dotyczy mojego ukochanego.. bo ja mam tylko jego.. nie mam żadnych znajomych, nikogo. to z nim jestem tak zżyta i to wszystko dotyczy jego. wracam do szkoły i dostaje na głowę bo myśli mówią mi, że mi się ktoś inny podoba i z tym kimś chce byc. idę ulica, stoję na przystanku, jadę autobusem i nie daj Boże zobaczę kogoś ... piekło kur*a mi się robi w głowie ... a nie daj Boże przyjdzie do mojego chłopaka kolega ... czasami sobie myślę czy tak się zachowuje osoba która kocha? czasem myślę że jestem po prostu jakąś szma*a :buu:
Nie wiem już co mam robić. Wiem ze musze się wyryczeć i porządnie napić bo nie wytrzymam tego syfu :(
Mam nadzieje, ze u Was jest lepiej...
tomek19932304
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 580
Rejestracja: 19 października 2016, o 12:02

4 lutego 2018, o 00:11

U mnie jest stabilnie. Natręt mnie dręczy, ale jestem przyzwyczajony do tego stanu i staram się to zlewać
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

4 lutego 2018, o 00:27

nieznajoma19 pisze:
3 lutego 2018, o 21:02
Cześć wszystkim.
Miałam tu juz nie wracać, ale jakoś coś mnie tu trzyma.
Wiecie co? Przestaje wierzyć, że to się skończy. Przestaje wierzyć że będę szczęśliwa i ze te myśli, wyobrażenia i wszystko inne odejdzie. Nie wiem już co to znaczy żyć i cieszyć się. Rycze jak nienormalna bo jest mi tak cholernie przykro ze jestem takim słabym czlowiekiem i nie potrafię tego pokonać. Jestem słaba w ch*j. Nie wiem jak moje życie będzie wyglądać, trace nadzieje na wszystko i przestaje wierzyc ze mi sie uda. Myślałam dziś o tym żeby zakończyć związek. Nie chce żeby on stracił całe życie na kogoś takiego jak ja. Wiem ze wtedy dam wygrać tym wszystkim natrętom ale ja już nie jestem w stanie nic zrobić. Zawsze byłam taka twarda i ze wszystkim sobie dawalam rade ale to kures*wo tak mi zniszczyło życie ze nie potrafię juz być taka jak kiedyś bo po prostu poległam.. i nie wiem jak ja to sobie wybaczę.. jedni myślą " jak można tak się zalamywać przez myśli i jakieś wyobrażenia " uwierzcie.. ja miałabym takie samo zdanie.. powiedziałabym pffff inni mają większe problemy i żyją. Tak to jest prawda i wiem ze w życiu może spotkać mnie coś o milion razy gorszego.. ja o tym wiem.. tylko to dotyczy mojego ukochanego.. bo ja mam tylko jego.. nie mam żadnych znajomych, nikogo. to z nim jestem tak zżyta i to wszystko dotyczy jego. wracam do szkoły i dostaje na głowę bo myśli mówią mi, że mi się ktoś inny podoba i z tym kimś chce byc. idę ulica, stoję na przystanku, jadę autobusem i nie daj Boże zobaczę kogoś ... piekło kur*a mi się robi w głowie ... a nie daj Boże przyjdzie do mojego chłopaka kolega ... czasami sobie myślę czy tak się zachowuje osoba która kocha? czasem myślę że jestem po prostu jakąś szma*a :buu:
Nie wiem już co mam robić. Wiem ze musze się wyryczeć i porządnie napić bo nie wytrzymam tego syfu :(
Mam nadzieje, ze u Was jest lepiej...
Oj biedaku Ty :friend: nie wiem, czy pomoże, ale mogę się śmiało podpisać pod Twoim postem i tym, co odczuwasz. Nerwica potrafi wyniszczyć, narobić chaosu, totalnie wylogować z życia. Nie poznaje człowiek samego siebie. Ale wiesz jaki jest plus? Że dzięki temu całemu matrixowi, wiesz, że to ona, a nie utrata uczuć, przestanie kochania drugiej osoby. Masz to jak w banku.

Z Twojego postu widać, że ogromnym problemem jest akceptacja. Akceptacja, że to nie TY, nie Twoje pragnienia, a zaburzony umysł podsyła chore myśli i scenariusze. Tak jak przy złamanej nodze nie nazywasz siebie pokraką dlatego, że nie możesz chodzić, tak w nerwicy nie nazywaj siebie szmatą, dlatego, że masz takie myśli i obrazy. Nie jest to zależne od Ciebie :friend:
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nieznajoma19
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 490
Rejestracja: 8 września 2017, o 20:37

4 lutego 2018, o 09:53

katarzynka pisze:
4 lutego 2018, o 00:27
nieznajoma19 pisze:
3 lutego 2018, o 21:02
Cześć wszystkim.
Miałam tu juz nie wracać, ale jakoś coś mnie tu trzyma.
Wiecie co? Przestaje wierzyć, że to się skończy. Przestaje wierzyć że będę szczęśliwa i ze te myśli, wyobrażenia i wszystko inne odejdzie. Nie wiem już co to znaczy żyć i cieszyć się. Rycze jak nienormalna bo jest mi tak cholernie przykro ze jestem takim słabym czlowiekiem i nie potrafię tego pokonać. Jestem słaba w ch*j. Nie wiem jak moje życie będzie wyglądać, trace nadzieje na wszystko i przestaje wierzyc ze mi sie uda. Myślałam dziś o tym żeby zakończyć związek. Nie chce żeby on stracił całe życie na kogoś takiego jak ja. Wiem ze wtedy dam wygrać tym wszystkim natrętom ale ja już nie jestem w stanie nic zrobić. Zawsze byłam taka twarda i ze wszystkim sobie dawalam rade ale to kures*wo tak mi zniszczyło życie ze nie potrafię juz być taka jak kiedyś bo po prostu poległam.. i nie wiem jak ja to sobie wybaczę.. jedni myślą " jak można tak się zalamywać przez myśli i jakieś wyobrażenia " uwierzcie.. ja miałabym takie samo zdanie.. powiedziałabym pffff inni mają większe problemy i żyją. Tak to jest prawda i wiem ze w życiu może spotkać mnie coś o milion razy gorszego.. ja o tym wiem.. tylko to dotyczy mojego ukochanego.. bo ja mam tylko jego.. nie mam żadnych znajomych, nikogo. to z nim jestem tak zżyta i to wszystko dotyczy jego. wracam do szkoły i dostaje na głowę bo myśli mówią mi, że mi się ktoś inny podoba i z tym kimś chce byc. idę ulica, stoję na przystanku, jadę autobusem i nie daj Boże zobaczę kogoś ... piekło kur*a mi się robi w głowie ... a nie daj Boże przyjdzie do mojego chłopaka kolega ... czasami sobie myślę czy tak się zachowuje osoba która kocha? czasem myślę że jestem po prostu jakąś szma*a :buu:
Nie wiem już co mam robić. Wiem ze musze się wyryczeć i porządnie napić bo nie wytrzymam tego syfu :(
Mam nadzieje, ze u Was jest lepiej...
Oj biedaku Ty :friend: nie wiem, czy pomoże, ale mogę się śmiało podpisać pod Twoim postem i tym, co odczuwasz. Nerwica potrafi wyniszczyć, narobić chaosu, totalnie wylogować z życia. Nie poznaje człowiek samego siebie. Ale wiesz jaki jest plus? Że dzięki temu całemu matrixowi, wiesz, że to ona, a nie utrata uczuć, przestanie kochania drugiej osoby. Masz to jak w banku.

Z Twojego postu widać, że ogromnym problemem jest akceptacja. Akceptacja, że to nie TY, nie Twoje pragnienia, a zaburzony umysł podsyła chore myśli i scenariusze. Tak jak przy złamanej nodze nie nazywasz siebie pokraką dlatego, że nie możesz chodzić, tak w nerwicy nie nazywaj siebie szmatą, dlatego, że masz takie myśli i obrazy. Nie jest to zależne od Ciebie :friend:
Masz rację u mnie problemem jest akceptacja bo ja często tak mam ze myślę że to nie jest nerwica tylko "ja" ...
Jest jakiś post o akceptacji żebym sobie o tym poczytała?
Mario26
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 389
Rejestracja: 24 sierpnia 2017, o 19:47

4 lutego 2018, o 12:05

Tez od paru dni mam ze to ja i rozne inne mysli a bylo juz tak dobrze wiedzialem ze to nerwica nie wiem czy nie bedzie jexynym rozwiazeniem nie reagowanie na te objawy ale ja juz czasami nie umiem pisax kochsm ;puk
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

4 lutego 2018, o 12:44

nieznajoma19 pisze:
4 lutego 2018, o 09:53

Masz rację u mnie problemem jest akceptacja bo ja często tak mam ze myślę że to nie jest nerwica tylko "ja" ...
Jest jakiś post o akceptacji żebym sobie o tym poczytała?
Proszę:

akceptacja-zaburzenia-oraz-wiara-tylko-t3619.html

istota-akceptacji-t8028.html
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

4 lutego 2018, o 12:47

Mario26 pisze:
4 lutego 2018, o 12:05
Tez od paru dni mam ze to ja i rozne inne mysli a bylo juz tak dobrze wiedzialem ze to nerwica nie wiem czy nie bedzie jexynym rozwiazeniem nie reagowanie na te objawy ale ja juz czasami nie umiem pisax kochsm ;puk
Mario, też obecnie jestem na takim etapie jak Ty. Również miałam progres, pewność, że to tylko nerwica, lęki, natręty, a teraz znowu... że to ja i moje myśli i pragnienia. Zobacz, to się cały czas przeplata. Źle - dobrze - źle - dobrze. Więc za chwilę znowu będzie lepiej, tylko musimy zacisnąć zęby i przetrwać. Na gorsze chwile zapoznaj się z materiałami, które podlinkowałam koleżance wyżej. Uszy do góry, nie damy się! :friend:
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Qwerty123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 106
Rejestracja: 26 grudnia 2017, o 12:38

4 lutego 2018, o 20:41

Hej ludzie
Ostanio nie czuje się nienajlepiej.. mam straszne myśli dotyczące mojego chłopaka. Chyba domyślacie się jakie. Po prostu mam takie wrażenie że to prawda, zdaje się to takie mega prawdziwe, że jestem już obojetną wobec niego. A ja tego nie chce. Chcę go kochać, chce być szczęśliwa z nim i spędzić z nim resztę życia ale się boje że te myśli mi zniszcza to :( ile ja bym zrobiła żeby było tak jak kiedyś, kochać go ponad życie (teraz też tak jest ale wiecie jak to jest z tymi myślami ) po prostu czuje się okropnie przez te myśli, chce z nim być, nie chce żeby było inaczej. Jak mi okazuje miłość to w głowie sobie myślę "boże Ty robisz mu tylko nadzieje" (tfu tfu!!) Ciężko mi to pisać nawet, mam aż łzy w oczach gdy to pisze .... Powiedzcie czy mogę zrobić jakąś czynność którą mogę zrobić w rzeczywistości a nie w myśli? Po prostu chce sobie udowodnić że to są tylko nic znaczące myśli i że dalej kocham swojego faceta? Mówię non stop że go kocham ponad wszystko mimo tych myśli ale jednak te bzdury dalej siedzą w głowie :( pomóżcie!!
Mario26
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 389
Rejestracja: 24 sierpnia 2017, o 19:47

5 lutego 2018, o 13:15

Czy wy tez juz nie macie takich stanow depresyjnych jak na poczatku nie ma tego placzu tego wielkiego leku poprostu tego stanu, tylko poprostu zyjemy z partnerami majac mysli ale z rozkminami caly czas rozkminy mysli. U mnie kazda próba tłumaczenia ze to nerwica konczy sie niepowodzeniem i dlatego tez sa te watpliwosci ja wiem ze chce byc ze swoja kobieta ale gdybym sie nad tym zasranawial to wiadome ze mysli mi powiedza ze jest odwrotnie i zaczyna sie rozkmina i traktowanie kazdej mysli z osobna jako prawdzuwa ale sorry mozgu przeciez pamietam ze bylo idealnie do czasu mysli i jakbym w to wierzyl i nie wierzyl nie moge przemowic za chiny... Wiem ze to wsxystko nerwica a wszystko mi mowi ze nie hehe smieszne. Boje sie isc do psychologa bo boje sie ze zaczna mi cis wmawiac a ja nie chce tego ja poprostu chce byc zs swoja kobieta na zawsze i bez tych debilnych mysli i caglego analizowania. Moje pytanie czy ja mam poprostu nie reagowac na te mysli? Skupiac uwage na czyms innym? Ale jak tak robie to znowu nie mysle o ukochanej... A chcualbym to robic bez negatywnych mysli bo jak oczywiscie przyjdzie jakas mysl to jedt negatywna... Ale znow jak sie budze to odrazu patrze na nia caluje i mowie kocham cie a zaraz juz jakas rozkmina heh teraz juz sie zastanawiam czy tak jest juz mi chce to negowac. Jak jestem sam to jest najgirzej jesli juz jestem przy niej jest lepiej ale czuje sie bezpieczniej wiem ze nic nie zrobie chodz mysli sa czasami boje sie jechac bo nie eiem jak będzie czy bedzue dobrze chore to jest kiecys nie moglem sie doczekac jak ja zobacze i calym so a cieszylem sie ze zaraz sie spotkamy a teraz jest czasami watpliwosc czy jechac bo jest strach ale zawsze jafe bo wuem ze nie bedxie tzk jak mysli mowia ryzykujuje tym i prawie zawsze jest ok. Chycilo mnie ostanio bard o i trzyma do dzis i nie moge przemowic ze to tylko nerwica chyba musze odpucic i nie myslec o tym tylko skupic sie na inny rzeczach.kiecys widzialdm mechanizmy schematy takie same jak we wczesniejszym zaburzeniu a teraz niczego dostrzec nie mog wsxystko mowi ze jest inaczej
Milla31
Gość

5 lutego 2018, o 15:13

Mario, mam dokładnie to samo. Tylko z mężem jestem 9 lat, więc wyobraź sobie jaki mam lęk. Mój mąż to cudowny człowiek, nieba by mi przychylil, bardzo mnie wspiera w nerwicy. Przy nim też jest lepiej, sama jak jestem to gorzej, bo jest czas na rozkminy. Mi trochę pomogły leki, bo wiem, że człowiek sam nie jest w stanie zapanować nad atakiem paniki, wtedy czujesz, że umieram z. A dzięki delikatnym leków antydepresyjnym nie ma chociaż pulsu 150 leżąc przed tv- bo np. w jakimś serialu jest rozwód... Podstawową sprawa jak już zapanujesz nad somatyka to nie wchodzić na fora, nie czytać w necie, zaplanować dzień, ja np. zaczęłam uczyć się hiszpańskiego, gotuje coś fajnego, żyje normalnie. Ale fakt, że bez leków było cięzko, teraz mogę się skupić na innych rzeczach.
Qwerty123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 106
Rejestracja: 26 grudnia 2017, o 12:38

5 lutego 2018, o 18:03

Proszę pomóżcie mi. Odpisze ktoś mi na powyższa wiadomość? Strasznie się czuje
tomek19932304
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 580
Rejestracja: 19 października 2016, o 12:02

6 lutego 2018, o 11:36

Czasami wydaje mi się, że ja chce zerwać i ja już sam wtedy nie wiem, czy to są nerwicowe myśli czy też nie. Mam wrażenie,że naprawdę odczuwam silną potrzebę zerwania. Sam już nie wiem czego ja chce :( Mam wrażenie, że za każdym razem jak mówię kocham cię to tylko ją oszukuje
ODPOWIEDZ