Witaj Asia, przyjmujesz paroksetynę? Pomaga cokolwiek? Może pomyśl o powrocie do poprzedniej terapeutki, albo poszukaj kogoś nowego. Męczysz się mocno, dlatego warto poszukać sposobu by sobie pomóclaure pisze: ↑30 stycznia 2018, o 12:59Dawno się nie odzywałam. Obecnie zaliczam dno... Jest bardzo źle, temat dotknął też mojej córeczki. We wrześniu zmarła moja babcia, a po mnie to spłynęło. A była to osoba która mnie wychowała! Była mi niemal tak bliska jak mama... Zamieniłam się w bezuczuciowego potwora. Kompletnie nad tym nie panuję. Mam myśli samobójcze, nie wiem już co robić. Ze szpitala, z oddziału dziennego mnie wypisali, bo nie miałam z kim zostawiać dziecka. Czuję się jak w klatce. Nie wiem już co było prawdą, a co nie. Nie wiem już kim jestem. Śpię całymi dniami, przestałam jeść, czasami nawet nie biorę prysznica. Nie wiem w sumie czego oczekuję. Chyba tylko tego, że ktoś mnie wysłucha...
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
-
tommy94
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 73
- Rejestracja: 20 sierpnia 2017, o 18:44
Hmmm. ,Milla31 pisze: ↑30 stycznia 2018, o 16:38Słuchajcie, a jak u Was wygląda terapia, tzn. ja często od psycholog wychodzę zdenerwowana. Dzisiaj np. byłam na wizycie i mówię, że się oddalam od męża, przez te myśli jak jesteśmy sam na sam to mam ich natłok, bardzo się boję, że go oklamuje itd. A ona ciągle mi daje do zrozumienia, że te myśli są z jakiegoś powodu i że w tym związku jest źle. Ze jakieś moje potrzeby są nie zapewnione itd. I czuję się teraz gorzej... Myślicie, że umysl chce nam coś podpowiedzieć?
Zrozum jedno,że masz nerwice natręctw myśli.
Akurat u ciebie się skupiły na tym.
Wierzysz w pierdolenie nerwicowe, za przeproszeniem. Nie potrzebnie o tym rozmawiasz z mężem, a powinnaś z psychologiem , oraz zwyczajnie olewać te myślii, akcepotować , obserwować, być świadoma czym są.
Nie rozwalaj sobie małżeństwa tym, że masz nerwice natręctw myśli . Nie dopisuj teorii, spekulacji, nie twórz wierzeń, bo to za przeproszeniem dla moderatorów pierd$%^%& nerwicowe.
Pozdrawiam bądź świadoma tego
-
laure
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 642
- Rejestracja: 17 stycznia 2017, o 10:33
Zmienili mi paroksetynę na wenlafaksynę i to na dawkę maksymalną-375 mg... oprócz tego biorę spamilan. Na razie za krótko by coś powiedzieć. Problem z terapią jest taki, że mam silne napięciowe bóle głowy, które stały się obsesją samą w sobie. Nie wiem dlatego jak z nią ruszyć.katarzynka pisze: ↑30 stycznia 2018, o 19:10Witaj Asia, przyjmujesz paroksetynę? Pomaga cokolwiek? Może pomyśl o powrocie do poprzedniej terapeutki, albo poszukaj kogoś nowego. Męczysz się mocno, dlatego warto poszukać sposobu by sobie pomóclaure pisze: ↑30 stycznia 2018, o 12:59Dawno się nie odzywałam. Obecnie zaliczam dno... Jest bardzo źle, temat dotknął też mojej córeczki. We wrześniu zmarła moja babcia, a po mnie to spłynęło. A była to osoba która mnie wychowała! Była mi niemal tak bliska jak mama... Zamieniłam się w bezuczuciowego potwora. Kompletnie nad tym nie panuję. Mam myśli samobójcze, nie wiem już co robić. Ze szpitala, z oddziału dziennego mnie wypisali, bo nie miałam z kim zostawiać dziecka. Czuję się jak w klatce. Nie wiem już co było prawdą, a co nie. Nie wiem już kim jestem. Śpię całymi dniami, przestałam jeść, czasami nawet nie biorę prysznica. Nie wiem w sumie czego oczekuję. Chyba tylko tego, że ktoś mnie wysłucha...![]()
-
PiotrNazwisko
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 105
- Rejestracja: 23 lipca 2015, o 12:12
Bardzo trudny czas dla mnie. Myśli się odwróciły na takie, że to partnerka przestała kochać.
Nothing worth having comes easy.
Overthinking kills your happiness.
Overthinking kills your happiness.
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Daj troszkę czasu wenli, a spamilan wspominam dość pozytywnie. Trzymam kciukilaure pisze: ↑31 stycznia 2018, o 14:23Zmienili mi paroksetynę na wenlafaksynę i to na dawkę maksymalną-375 mg... oprócz tego biorę spamilan. Na razie za krótko by coś powiedzieć. Problem z terapią jest taki, że mam silne napięciowe bóle głowy, które stały się obsesją samą w sobie. Nie wiem dlatego jak z nią ruszyć.katarzynka pisze: ↑30 stycznia 2018, o 19:10Witaj Asia, przyjmujesz paroksetynę? Pomaga cokolwiek? Może pomyśl o powrocie do poprzedniej terapeutki, albo poszukaj kogoś nowego. Męczysz się mocno, dlatego warto poszukać sposobu by sobie pomóclaure pisze: ↑30 stycznia 2018, o 12:59Dawno się nie odzywałam. Obecnie zaliczam dno... Jest bardzo źle, temat dotknął też mojej córeczki. We wrześniu zmarła moja babcia, a po mnie to spłynęło. A była to osoba która mnie wychowała! Była mi niemal tak bliska jak mama... Zamieniłam się w bezuczuciowego potwora. Kompletnie nad tym nie panuję. Mam myśli samobójcze, nie wiem już co robić. Ze szpitala, z oddziału dziennego mnie wypisali, bo nie miałam z kim zostawiać dziecka. Czuję się jak w klatce. Nie wiem już co było prawdą, a co nie. Nie wiem już kim jestem. Śpię całymi dniami, przestałam jeść, czasami nawet nie biorę prysznica. Nie wiem w sumie czego oczekuję. Chyba tylko tego, że ktoś mnie wysłucha...![]()
Po śmierci babci dotarło do mnie jak bardzo jestem chora... normalnie wpadłabym w rozpacz, a ja ciągle rozkminiałam co innego. Już nawet nie mam siły płakać chwilami.
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
-
Milla31
- Gość
Dzisiaj się poklocilam z mężem. Od rana się czepialam i mówiłam jaka jestem nieszczęśliwa, że boję się życia i że skończę na lekach całe życie... Zdenerwował się i powiedział, że po 6 tygodniach brania leków liczył na poprawę a ja ciągle to samo
Wiem, żale się. Ale czy Wy raczej nie męczyć swoich Partnerów, jak sobie z tym radzicie?
-
laure
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 642
- Rejestracja: 17 stycznia 2017, o 10:33
A co bierzesz?Milla31 pisze: ↑1 lutego 2018, o 09:35Dzisiaj się poklocilam z mężem. Od rana się czepialam i mówiłam jaka jestem nieszczęśliwa, że boję się życia i że skończę na lekach całe życie... Zdenerwował się i powiedział, że po 6 tygodniach brania leków liczył na poprawę a ja ciągle to samoWiem, żale się. Ale czy Wy raczej nie męczyć swoich Partnerów, jak sobie z tym radzicie?
-
k11334
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 83
- Rejestracja: 17 sierpnia 2016, o 10:47
Hej, ma ktoś tak, że nie czuję w ogóle ochoty na zbliżenia? Mam tak od dłuższego czasu... Pół roku? Nie mam pojęcia dlaczego tak jest... Nie miałam tak kiedys a nawet mimo nerwicy czuje gdzieś w sercu że kocham... Więc dlaczego nie czuje ochoty... Na samą mysl o tym się denerwuje i czuję klucze w sercu...
-
Milla31
- Gość
Nigdy nie brałam leków, aż w końcu lekarz mi przepisał jak już jestem po 30stce Asentre 50... Wiem, że to mała dawka, ale nigdy nic nie brałam i tak chyba na początek. Niby nie mam efektów ubocznych, ataków paniki, lepiej śpię. Ale apatia, brak motywacji i natręty są. Czytałam że trzeba cierpliwości, do 2 miesięcy poczekaclaure pisze: ↑1 lutego 2018, o 10:14A co bierzesz?Milla31 pisze: ↑1 lutego 2018, o 09:35Dzisiaj się poklocilam z mężem. Od rana się czepialam i mówiłam jaka jestem nieszczęśliwa, że boję się życia i że skończę na lekach całe życie... Zdenerwował się i powiedział, że po 6 tygodniach brania leków liczył na poprawę a ja ciągle to samoWiem, żale się. Ale czy Wy raczej nie męczyć swoich Partnerów, jak sobie z tym radzicie?
-
Milla31
- Gość
Hej. Mam dokładnie to samo. Kilka miesięcy zerowe libido, chociaż staram się mężowi jakoś to wynagrodzić w pieszczotach itd. Ostatnie dwa miesiące to już kanał był totalny, jak zaczęłam brać leki to nawet się popłakałam podczas seksu... Także zupełnie to samo mam. Ale np tydzień temu zawzielam się w sobie, że będzie fajnie, zapaliła świece itd i nawet było przyjemnie. Także takie życie z nerwica... Szok, bo zawsze uwielbiają się kochać...k11334 pisze: ↑1 lutego 2018, o 10:21Hej, ma ktoś tak, że nie czuję w ogóle ochoty na zbliżenia? Mam tak od dłuższego czasu... Pół roku? Nie mam pojęcia dlaczego tak jest... Nie miałam tak kiedys a nawet mimo nerwicy czuje gdzieś w sercu że kocham... Więc dlaczego nie czuje ochoty... Na samą mysl o tym się denerwuje i czuję klucze w sercu...
-
usuniete
- Gość
Miałam tak i po czasie przeszło, wydaje mi się że to typowe w nerwicy, człowiek jest zestresowany i w tym momencie nie ma ochoty jakiekolwiek zbliżeniek11334 pisze: ↑1 lutego 2018, o 10:21Hej, ma ktoś tak, że nie czuję w ogóle ochoty na zbliżenia? Mam tak od dłuższego czasu... Pół roku? Nie mam pojęcia dlaczego tak jest... Nie miałam tak kiedys a nawet mimo nerwicy czuje gdzieś w sercu że kocham... Więc dlaczego nie czuje ochoty... Na samą mysl o tym się denerwuje i czuję klucze w sercu...
-
Mario26
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 389
- Rejestracja: 24 sierpnia 2017, o 19:47
Ehh znow wpadlem a bylo juz dobrze niby byly lepsze i gorsze dni ale lepiej radzilem sobie. A teraz masakra nie mam takiego depreayjnego stanu ale mam mysli jak tylko pomysle o moim skarbie same negatywne i tak prawdziwe ze szok mam lek co jakis czas. A zaczelo sie 2 dni temu jak nie moglismy sie spotkac bo moja dzieczyna nagle musiala isc do pracy a ja sie strasznie zdenerwowalem az sie caly czaslem i nie moglem sie uspokoic zaczely przychodzic mysli o odejscu i negatywne ze nie kocham i wgl... Nazajutrz wcale nie lepiej bylo bo byly mysli i znow lęk ze nie kocham i jeszcze dotego w pracy zobaczylem jakas dziewczynę i odrazu mysl zebym obiej tylko nie myslal i znow jazda sie zaczela z nia potem zapombialem o tym przyjechalem do mojej dziwczyny czulem sie biezadobrze bo caly czas myslu ze atmosfera jak z byla jak odeszla ale olalem to i bylo lepiej dzis znow stan ze ja mam tak jak ona i ze odejde ze nie kocham ale ja tego nie chce orzeciez i nie zrobie tego a boje sie ze kiedys pod wplywem mysli to zrobię. Boje sie jechac do niej bie wein czemu pewbie jak będzie to wszystko takie jeat prawdziwe ze szok caly dzi en chodzie smutny zawsze gdy sie budze pierwsza mysla jest to ze nie kocham i odrazu jazdy znow mam mysli ze to nie nerwica i cis takiego jakbym chcial w to wierzyc nie dociera do mnie nic nic boje sie niewiem co zrobic zeby moj stan sie poprawil. A juz umialem tak wiele zdarzaly soe chwile ze juz wszystko wiem i ze bedzie dobrze to znow nawrut w ktory jeszcze watpie ze to nerwica. Pomóżcie błagam 
-
Milla31
- Gość
Kochana, mam podobny problem. Powiedz jakie leki brałam i ile czasu? Ja od 5 tygodni biorę Asentre, ale oprócz lepszego snu i braku ataków paniki nie widzę różnicy...ola8423 pisze: ↑17 stycznia 2018, o 18:27Ja już przerabiałam wszystko zaczynajac na płaczu, ryczeniu, błaganiu w myślach, zeby to wszystko to była tylko iluzja, a kończąc na etapie rozstawan co chwile, póki nie poszłam do psychiatry-telepalo mna codziennie, odechciało mi się zyc, normalnie funkcjonować, wtedy najchętniej leżałabym w łóżku i nie wstawała, a do tego płakała w poduszkę. Po kilku wizytach u psychiatry zrozumiałam na czym to wszystko polega, cała nerwica, natręctwa i ze mna jest o wiele lepiej, teraz rozumiem co jest co, a rozstania to przeszłość, wiem, ze mam pbok siebie człowieka z którym chce spędzić całe życie, a te wszystkie mysli to tylko chwilowy stan, który predzej cz później minie. Powiem więcej, ze na prawde zdarzają się dni, w którym wiem, ze Kocham, wiem ze czuje i oby było tak dalej:)
-
Mario26
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 389
- Rejestracja: 24 sierpnia 2017, o 19:47
Macie cos takiego ze jakby zapominacie o me hanizmach nerwicowych ze boicie sie ze to nie to ze musicie czytac chodz te mysli mowia zeby nie czytac ze wam sie nje chce a wy to robucie zeby udowodnic sobie ze to nerwica chodzi mi o ten moment kiedy jest zle bo w dobrych monentach ja nie musze wchidzuc wgl ale wchodze zobaczyc jak tam u was.
-
PiotrNazwisko
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 105
- Rejestracja: 23 lipca 2015, o 12:12
Z mojej strony tyle, że, w takim dole nie siedziałem od bardzo dawna. Pojawił się u mnie nowy "zapalnik" myśli - uczucia dziewczyny do mnie. Od kilku tygodni nie możemy się zobaczyć z niezależnych od nas przyczyn i czuję, że... nie możemy się dogadać? Jestem na etapie ciągłego analizowania np. naszych rozmów przez telefon, jej SMS-ów do mnie. Jeśli do tego dodam porównywanie związku z okresu sprzed kilku miesięcy do obecnej chwili, powstaje mieszanka wybuchowa, która wywołuje we mnie lęk, że coś przestało działać lub że coraz bardziej się od siebie odsuwamy. Oczywiście, racjonalnie staram się to sobie tłumaczyć tak, że wcale tak nie musi być i że to naturalne, jednak w większości przypadków górę bierze frustracja, bezradność i zagłębianie się w pozostałe koniki. Do tego dochodzi multum myśli typu "Czy jeśli się spotkamy, będzie lepiej?", "Może ona zaczyna mieć mnie dość, może chce odpocząć?" oraz chyba najbardziej idiotyczne "Czy przyjdzie nam się razem zestarzeć?"
Ku pokrzepieniu serc zaburzonych, którzy analizują, czy sami kochają - od dłuższego czasu nie szukam już upewniania się w tym, co czuję do drugiej połówki. Tego typu sytuacja pokazuje mi, jak bardzo kocham partnerkę i jak bardzo chcę, by ona kochała mnie. No właśnie...
Ku pokrzepieniu serc zaburzonych, którzy analizują, czy sami kochają - od dłuższego czasu nie szukam już upewniania się w tym, co czuję do drugiej połówki. Tego typu sytuacja pokazuje mi, jak bardzo kocham partnerkę i jak bardzo chcę, by ona kochała mnie. No właśnie...
Nothing worth having comes easy.
Overthinking kills your happiness.
Overthinking kills your happiness.
