3 lutego 2018, o 08:30
Z mojej strony tyle, że, w takim dole nie siedziałem od bardzo dawna. Pojawił się u mnie nowy "zapalnik" myśli - uczucia dziewczyny do mnie. Od kilku tygodni nie możemy się zobaczyć z niezależnych od nas przyczyn i czuję, że... nie możemy się dogadać? Jestem na etapie ciągłego analizowania np. naszych rozmów przez telefon, jej SMS-ów do mnie. Jeśli do tego dodam porównywanie związku z okresu sprzed kilku miesięcy do obecnej chwili, powstaje mieszanka wybuchowa, która wywołuje we mnie lęk, że coś przestało działać lub że coraz bardziej się od siebie odsuwamy. Oczywiście, racjonalnie staram się to sobie tłumaczyć tak, że wcale tak nie musi być i że to naturalne, jednak w większości przypadków górę bierze frustracja, bezradność i zagłębianie się w pozostałe koniki. Do tego dochodzi multum myśli typu "Czy jeśli się spotkamy, będzie lepiej?", "Może ona zaczyna mieć mnie dość, może chce odpocząć?" oraz chyba najbardziej idiotyczne "Czy przyjdzie nam się razem zestarzeć?"
Ku pokrzepieniu serc zaburzonych, którzy analizują, czy sami kochają - od dłuższego czasu nie szukam już upewniania się w tym, co czuję do drugiej połówki. Tego typu sytuacja pokazuje mi, jak bardzo kocham partnerkę i jak bardzo chcę, by ona kochała mnie. No właśnie...
Nothing worth having comes easy.
Overthinking kills your happiness.