


Tez tak mam ale u mnie muwia wszyscy ze kocham mojego skarba ale jak tylko nie uslysze tego od nich to sie zloszcze czemu nie powiedza mi tego tez czuje sie niezroxumiany tlumacze im jak to wszystko dziala przy czum wiem ze mam nerwice a jakbym w nua wierzyl nie wierzyl sam nie wiem bylo tak ze jak uwierzylem nagle bylo ekstra mijalo powoli wszystko a po tyg prawie wracalo do normy a potem spowrotem a teraz nie mam mysli chodz dzis mialrm ich multum ale je wszystkie po kolei olalem ale znow sie dziwnie czuje boje sie ze moze to nie wrucic to uczucie i tak sobie leze i boje sie mysle czemu nie czuje nic, pewnie to zaburzenie pewnue olac to trzeba i minie.NotLogged pisze: ↑25 grudnia 2017, o 21:25Czy wy tez już sami nie wiecie czy kochacie czy nie? I tez jak np ktos wam mowi ze nie kochacie strasznie sie bronicie i czujecie niezrozumiani jak ktoś patrzy na to ze to nie jest prawdziwa milosc skoro nie wiecie czy kochacie? + wtedt mowicie jakby wierzac ze to nerwica ze to ona a nie ze nie kochacie albo cos ? Tak jakby to było przez figi? Zaslaniacue Sie nia?'czujecie się niezrozumiani przez kudzi ? Ni puscily nerwy i zaczelam az wyklinac na wszystkich![]()
![]()
![]()
Ja niby nie wierze w to ze mam nerwice ale jak ktos mi.miwi ze nie kocham to jakbym wtedy sie zaslaniala nerwica, czuje sie jakby oni patrzyli na mnie bez nerwicy. Ja sama nie wiem czy kocham czy nie. Do tego sama nie wiem czy chce wrocic czy nie bo nie jestesmy razem a ja dalej mysle i mimo ze nie jestesmy razem to co? Mysle ze jak gdzies pojde to ze mize sie w kims zakocham mimo ze nie jestesmy razem bo on potrzebuje odpoczynku i w sumie ja tez :/ zastanawiam sie czy moze kogos szuka i wgl ze zapomina o nas, ze sie odkochuje, nie wien sama co czuje bo raz kocham raz nie i tak ciagle... pogubilam sie totalnie :/ jak pomysle ze moglabym go pocalowac i wgl byloby dobrze, spotkac sie i wgl to kurcze... z jednej strony fajnie a z drugieh cos jest co mowi ze nie bedzie tak. Chcialabym zeby lezal obok mnie jak sobie o tym pomysle i zeby spal obok mnie np... kurcze zeby byl po prostu... zeby bylo dobrze... zebym kochala i zeby bylo dobrze bez tego gowna... raz tak mowie a raz jestem zupełnie obojetna i mowie ze nie kocham i w to wierze... ciagle mi sie zmienia...Mario26 pisze: ↑25 grudnia 2017, o 22:27Tez tak mam ale u mnie muwia wszyscy ze kocham mojego skarba ale jak tylko nie uslysze tego od nich to sie zloszcze czemu nie powiedza mi tego tez czuje sie niezroxumiany tlumacze im jak to wszystko dziala przy czum wiem ze mam nerwice a jakbym w nua wierzyl nie wierzyl sam nie wiem bylo tak ze jak uwierzylem nagle bylo ekstra mijalo powoli wszystko a po tyg prawie wracalo do normy a potem spowrotem a teraz nie mam mysli chodz dzis mialrm ich multum ale je wszystkie po kolei olalem ale znow sie dziwnie czuje boje sie ze moze to nie wrucic to uczucie i tak sobie leze i boje sie mysle czemu nie czuje nic, pewnie to zaburzenie pewnue olac to trzeba i minie.NotLogged pisze: ↑25 grudnia 2017, o 21:25Czy wy tez już sami nie wiecie czy kochacie czy nie? I tez jak np ktos wam mowi ze nie kochacie strasznie sie bronicie i czujecie niezrozumiani jak ktoś patrzy na to ze to nie jest prawdziwa milosc skoro nie wiecie czy kochacie? + wtedt mowicie jakby wierzac ze to nerwica ze to ona a nie ze nie kochacie albo cos ? Tak jakby to było przez figi? Zaslaniacue Sie nia?'czujecie się niezrozumiani przez kudzi ? Ni puscily nerwy i zaczelam az wyklinac na wszystkich![]()
![]()
![]()
Ja nawet nie zeszlem na wigilie... Bo plakalem w łóżku a dzis zaluje strasznie nie udane nie wiem jak wyjsc z iluzji bo to jest nerwica napewno ale czemu nie moge przetlumaczyc i uwierzyc wiem ze jak chwilowo odpuszcza ws ystko widze moja piekna kochana ko iete ktora kocham naf zyciekatarzynka pisze: ↑25 grudnia 2017, o 22:35Widzę, że nie ja jedna nie mam łatwych Świąt. Też dziś się strasznie spłakałam. Atmosfera świąteczna jakoŝ kojarzy się z ciepłem I miłością, a tu nie można poczuć I bałagan w głowie. No cóż
... może za rok![]()
Moge się podpisać pod Twoimi słowami.Mario26 pisze: ↑25 grudnia 2017, o 22:53Ja nawet nie zeszlem na wigilie... Bo plakalem w łóżku a dzis zaluje strasznie nie udane nie wiem jak wyjsc z iluzji bo to jest nerwica napewno ale czemu nie moge przetlumaczyc i uwierzyc wiem ze jak chwilowo odpuszcza ws ystko widze moja piekna kochana ko iete ktora kocham naf zyciekatarzynka pisze: ↑25 grudnia 2017, o 22:35Widzę, że nie ja jedna nie mam łatwych Świąt. Też dziś się strasznie spłakałam. Atmosfera świąteczna jakoŝ kojarzy się z ciepłem I miłością, a tu nie można poczuć I bałagan w głowie. No cóż
... może za rok![]()
No pewnie, chyba każdy czuł coś takiego. Myślę, że do ochoty na seks potrzebna jest wolna głowa, a już na pewno nie pełna ogłupiających myśli jak w naszym przypadku. Jesteśmy spięci, podważamy uczucia (u kobiet seks jest mega powiązany ze sferą emocjonalną), więc jak w takiej sytuacji mieć ochotę na czułości. U mnie minęła ochota totalnie. Pamiętam też chwile, kiedy w najgorszych stanach nerwicowych płakałam kiedy dochodziło do zbliżenia, tak czułam się obco i tak się bałam, że nie kocham.k11334 pisze: ↑25 grudnia 2017, o 23:07Miał ktoś tak że nie czuł w ogóle pociągu seksualnego do partnera? Od jakiś 2/3 miesięcy jeszcze bardziej przestałam czuć niż na początku zaburzenia. Chcę znów to czuć do niego... Przez to cały czas mi głowa wkreca że może nie kocham naprawdę skoro nie czuje takiej potrzeby... Wręcz unikam tego tematu, drażni mnie. Myślicie że to taka blokada w głowie? Minie to? Mimo nerwicy wiem, że go kocham ale strasznie mnie to męczy...
Ja to samo... budze sie codziennie z łomotem serca, caly czas przygnebiona.... i taka bylam zafascynowana swietami ze pojem dobre jedzenie a skonczylo sie tak ze zjadlam tylko 3 piergogi.. Nic nie moge jesc sciska mi brzuch jak cholera i znowu schudlam i wygladam jak patyk...tomek19932304 pisze: ↑25 grudnia 2017, o 22:10Okropne te święta od tygdnia budzę się z mega lękiem i ściskiem w klatce piersiowej. W koncu wyszedłem z domu i poszedłem pokląć sobie do lasu bo juz nie wytrzymałem tego lęku. Nawet nie chciało mi się zyczeń składać niby sie usmiechałem do kazdego, ale jak to się skonczyło to poczułem ulgę
Dobry sposób bo przeciez w domu gdzie są ludzie nie zacznę nagle wyklinać całego swiatanieznajoma19 pisze: ↑26 grudnia 2017, o 08:43Ja to samo... budze sie codziennie z łomotem serca, caly czas przygnebiona.... i taka bylam zafascynowana swietami ze pojem dobre jedzenie a skonczylo sie tak ze zjadlam tylko 3 piergogi.. Nic nie moge jesc sciska mi brzuch jak cholera i znowu schudlam i wygladam jak patyk...tomek19932304 pisze: ↑25 grudnia 2017, o 22:10Okropne te święta od tygdnia budzę się z mega lękiem i ściskiem w klatce piersiowej. W koncu wyszedłem z domu i poszedłem pokląć sobie do lasu bo juz nie wytrzymałem tego lęku. Nawet nie chciało mi się zyczeń składać niby sie usmiechałem do kazdego, ale jak to się skonczyło to poczułem ulgę
Wykrzyczec sie do lasu? Musze wyprobowac. Chyba tego mi trzeba..
Tak szczerze? W Twoim opisie nie ma nic normalnego... Poza tym to, co się dzieje z nami, dzieje się w nas samych i nie jest to winna innych osób, a w szczególności naszych drugich połówek. To w sumie bardso wygodne zrzucić na kogoś odpowiedzialność za nasze nieszczęście, złe nastroje, nerwice, czy stany depresyjne, ale to my sami musimy wziąć pełną odpowiedzialność za nasze życie. Nikt nam nie wybierał na siłę drugich połówek, nikt nie kazał nam z nimi się spotykać, być, czy poślubić. To były autonomiczne decyzje, nasze decyzję, więc pewnie też z czegoś wynikały. Średnio chce mi się uwierzyć, że ktokolwiek tutaj z czystej kalkulacji wybrał sobie partnera... Był to raczej wynik wielu rzeczy, w tym z pewnością również uczuć względem nich. Warto o tym pamiętać. Bazując związek tylko i wyłącznie na uczuciach nie da się zbudować nic trwałego. W chwilach kryzysu, zarowno za pierwszym razem ponad 10 lat temu, jak i w trakcie obecnego epizodu, rozmawiałem z wieloma osobami, które ofiarował mu swoje wsparcie chętnie dzieląc się swoimi przemyśleniami i wnioskami z czasem wieloletnich zmagań z nerwicą i rOCD. W 99% wskazywali właśnie na konieczność wzięcia odpowiedzialności za własne życie i konieczność zmieniania podejścia do niego i tematu samej miłości stricte. Uczucia u emocje to coś, co zmienia się bardso często. Tym bardziej w długoletniej związkach. Choćby pokroiła się w drobne plasterki nie zmienisz tego. Różnica jedynie polega na tym, że nie zaburzonym umysł potrafi to automatycznie racjonalizować i nie odpala lęku i wszelkiego rodzaju zaburzeń. U nas niestety powoduje to ciągle napięcie, masę myśli i analiz. Trzeba się z tym uporać na drodze akceptacji, cierpliwości i mnóstwa cierpliwości. Potrzeba bardzo dużo czasu żeby do pewnych rzeczy dojrzeć, ale bez tego nie da się osiągnąć tego szukanego przez nas szczęścia i poczucia spełnienia.NotLogged pisze: ↑26 grudnia 2017, o 12:51Ja nie jestem z moim chlopakiem teraz... bo zerwal ze mna dlatego ze ma tego dosyc, ja w sumie tez... jestem o niego zazdrosna i wgl wszystko mnie denerwuje... nie wiem sama czy bede chciala do niego wrocic czy nie, bardziej mnie ciagnie zeby nie wracac... powiem wam ze patrze teraz na ludzi ze sa szczęśliwi i kochaja a ja nie umiem kochac... nie wierze juz ze kocham i ze kiedys moge kogos pokochacciagle skacze. Wczoraj bylam pewna ze nie chce do niego wracac ze zapomne o nim i wgl i bedzie dobrze... a teraz co? Obudzilam sie dzisiaj znowu myslac... myslac o nim. Moze to on jest moja nerwica a nie ze nie kocham... przeszkadza mi czasami jak o nim pomysle bo czesto o nim mysle przez to cos... jestem uzalezniona od niego myslami bardzo... nie moze byc kur*a normalnie ze kocham i tyle... i jest na luzie... nie od razu glupieje jak tylko o nim mysle i jak tylko cos jest zwiazanego z nim. Mam tegi dosyc musze odpoczac i zobaczymy... myslicie ze to normakne ?