Spotkałam się dziś z chłopakiem. Moim konikiem w tego typu myślach jest też, że jest wstrętny, ohydny itp. Są momenty kiedy jest tak potwornie ohydny, że odwracam głowę i płaczę, a są też takie, że całuję go i widzę jak anioła, jest nieziemsko przystojny. Dziś padło na to pierwsze. Mam hopla na punkcie włosów. Pierwsze co się zadziało na dzisiejszym spotkaniu to look na włosy. Oczywiście nie były takie jakie być powinny i całe spotkanie było dramatem. Nie mogłam podnieść na niego wzroku, wyłam bez słowa bite dwie godziny. Czy moje zachowanie jest normalne? Tego nie wiem, w tej chwili niczego nie wiem. Myśli nie kocham, brzydki, wstrtny itp. Nie mogłam go nawet przytulić, dotknąć, nic. Brzydziłam się. Nie mam siły, poległam...


