Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 436
- Rejestracja: 25 września 2015, o 13:30
Ja wiem o co chodzi. To natretne. "Robie to dla niego, a nie dla siebie, bo ja go nie kocham a nie chce zeby cierpial". Tak to leci? Jak bys byla w ciazy pewnie mialbys mysli, ze jestes z nim ze wzgledu na dziecko I tak w kolko cos.
Nie przejmuj sie, to zwykl straszak.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 642
- Rejestracja: 17 stycznia 2017, o 10:33
66 dni do porodu... ja chce już na leki... jest tak ciężko... nie mogę zaakceptować tego co się ze mną stało. Mam już diagnozę pełną, zaczęło się od zaburzeń lekowych, teraz mam już depresję i ocd. Co następne... schizofrenia? Nie mam już siły 

- BruceWayne
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 360
- Rejestracja: 22 lutego 2016, o 13:25
Laure... czasem przez Twoje posty przebija brak znajomości tematyki tego forum.
Jaka schizofrenia? I co to zmienia, że masz zdiagnozowane te rzeczy? Przecież i bez specjalistycznej diagnozy chyba miałaś tego świadomość...
Przecież lęki, nerwica natręctw i stany depresyjne bardzo często idą razem. Co nie znaczy, że nie można z nich wyjść, radzić sobie itp.
Może przejrzyj sobie posty victora, divina czy posłuchaj nagrań.
Bo mam wrażenie, że tkwisz w miejscu i bardzo cierpisz zamiast małymi, bardzo małymi kroczkami iść w stronę lepszego.
Leki nie załatwią tej sprawy za Ciebie
I tak, wiem że jest Ci cholernie trudno. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić jak bardzo Ci musi być trudno w tej ciąży, nie będę nawet udawał. Jesteś bardzo dzielna.
Ale bardzo bym chciał żeby Ci było trochę lżej a ta wiedza naprawdę Ci trochę pomoże.
Nawet jeśli już kiedyś czytałaś/słuchałaś to naprawdę nie zaszkodzi powtórzyć... Wytrwałości!
Jaka schizofrenia? I co to zmienia, że masz zdiagnozowane te rzeczy? Przecież i bez specjalistycznej diagnozy chyba miałaś tego świadomość...
Przecież lęki, nerwica natręctw i stany depresyjne bardzo często idą razem. Co nie znaczy, że nie można z nich wyjść, radzić sobie itp.
Może przejrzyj sobie posty victora, divina czy posłuchaj nagrań.
Bo mam wrażenie, że tkwisz w miejscu i bardzo cierpisz zamiast małymi, bardzo małymi kroczkami iść w stronę lepszego.
Leki nie załatwią tej sprawy za Ciebie

I tak, wiem że jest Ci cholernie trudno. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić jak bardzo Ci musi być trudno w tej ciąży, nie będę nawet udawał. Jesteś bardzo dzielna.
Ale bardzo bym chciał żeby Ci było trochę lżej a ta wiedza naprawdę Ci trochę pomoże.
Nawet jeśli już kiedyś czytałaś/słuchałaś to naprawdę nie zaszkodzi powtórzyć... Wytrwałości!
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 436
- Rejestracja: 25 września 2015, o 13:30
Lauri, przestudiuj jeszcze raz materialy o nerwicy. Wiem, ze Ci zajebiscie ciezko, ale da sie poprawic sobie komfort zycia. Ja przechodzilam dokladnie przez to samo I tez odliczalam dni do rozwiazania zeby tylko wziac leki I przyniesc sobie ulge. Potem dalam sobie trzy miesiace na karmienie Syna, nastepnie chcialam pol roku bez lekow, a teraz juz jade 16 miesiac karmienia bez lekow I daje rade
I nie jest tak, ze objawow nie ma, bo sa. Do tego dochodzi dd I brak poczucia siebie, swojego zdania itp. Ale coz zrobic
paradoksalnie odpuszczajac walke juz troche wygralam 

I nie jest tak, ze objawow nie ma, bo sa. Do tego dochodzi dd I brak poczucia siebie, swojego zdania itp. Ale coz zrobic


-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 642
- Rejestracja: 17 stycznia 2017, o 10:33
Mój umysł teraz skupił się na okresie sprzed zaburzenia i wynajduje mi takie wydarzenia które utwierdzaja moja głowę w poczuciu ze tak naprawdę nigdy nie kochałam... jak tylko z jednym jest lepiej to się pojawia kolejny tego typu zgrzyt. Czyli sama sobie spuszczam łomot zamiast się sobą zaopiekowac 

-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 436
- Rejestracja: 25 września 2015, o 13:30
To o czym mowisz to klasyka. Przeciez wg swojego umyslu masz sie teraz bac, wiec zawsze bedzie cos. Zawsze.
Ja mialam nawet takie powroty do przeszlosci w myslach, ze myslalam co koedys tam pomyslalm jak zobaczylam chlopaka, ktorego balam sie, ze kocham zamiast mojego.
Ale to jest bzdura, iluzja lekowa. Bo skoro wtedy to nie bylo problemem, to dlaczego teraz jest? Bo masz nerwice, ktora, zeby trwac musi sie do czegos dopierdzielic.
Ja mialam nawet takie powroty do przeszlosci w myslach, ze myslalam co koedys tam pomyslalm jak zobaczylam chlopaka, ktorego balam sie, ze kocham zamiast mojego.
Ale to jest bzdura, iluzja lekowa. Bo skoro wtedy to nie bylo problemem, to dlaczego teraz jest? Bo masz nerwice, ktora, zeby trwac musi sie do czegos dopierdzielic.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 642
- Rejestracja: 17 stycznia 2017, o 10:33
Jak.mieliśmy problemy w moim życiu pojawił się inny facet. Ale nigdy się między nami nic nie stało bo jak.mogło się stać się wycofalam właśnie ze względu na uczucie do mojego chłopaka. I co robi moja glowa? Mówi mi ze to zdrada,żE to dowód na to ze nie kochałam skoro miałam takie dylematy. 

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 133
- Rejestracja: 12 stycznia 2017, o 22:42
Tak właśnie zakończyła związek moja exlaure pisze: ↑13 czerwca 2017, o 11:11Jak.mieliśmy problemy w moim życiu pojawił się inny facet. Ale nigdy się między nami nic nie stało bo jak.mogło się stać się wycofalam właśnie ze względu na uczucie do mojego chłopaka. I co robi moja glowa? Mówi mi ze to zdrada,żE to dowód na to ze nie kochałam skoro miałam takie dylematy.![]()

To normalne, że ktoś nam się podoba, nie tylko druga połówka.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 642
- Rejestracja: 17 stycznia 2017, o 10:33
Ja po prostu wtedy na samą myśl ze mogłabym go stracić poczułam wielki ból... dlatego koniec końców nic się nie stało. Następnego dnia zadzwoniłam mu powiedziex ze go bardzo kocham... wtedy to traktowalam jako próbę dla mnie. I cieszyłam się ze uczucie zwyciężyło mimo ze miałam wówczas powód by próbować budować coś z kimś innym, ale tego nie zrobiłam. A teraz mój mózg mowi: Ale sie zastanawiałas tzn ze zdradzilas. Jestem już załamana 

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 642
- Rejestracja: 17 stycznia 2017, o 10:33
Próbuje się uczyć, bo robię studia podyplomowe. Ale nie jestem w stanie się uczyć. Mam tak silną somatyke. Żadnych przeblyskow od 7 Miesięcy. Oczywiście, zaczęło się od lęku przed brakiem uczuć bo dopadło mnie z dnia na dzień. Potem było tylko gorzej. Dochodzą Nowe myśli, a nie mogę wspomóc się lekami. Nie chce mi się żyć. Koncentracja siadla kompletnie.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 89
- Rejestracja: 20 marca 2017, o 16:02
Dlugi czas mnie nie było bo jestem odburzona. Jeżeli chodzi o mnie przebiegło to szybko- porównując sie do tego ze inni walcza juz miesiącami.
Moze mam zdolnosc radzenia sobie z nerwica- bo w sumie to od malego pamietam jak tylko wiecznie walczylam ze swoimi strachami. Potrafie sie przywrocic do pionu.
Jezli chodzi o watpliwosci kocham czy nie kocham- u mnie proces wygladal tak ze sie PODDAŁAM. Powiedziałam sobie- ok widocznie go nie kocham ( tak mówiłam na głos, w glowie nerwcia szalała ze zlosci i mówila no co ty - tak szybko sie poddałas ? Czulam w glebi ze to jest bujda. Po prostu byłam odcieta od emocji)Co dalej ? Postanowiłam ze bede sie z nim soptykac tyle czasu dopoki sie dobrze nie przekonam ze go nie kocham. NA SIŁE sie spotykałam inicjowalam spotkania. Przestałam analizować czy go kocham czy nie. Caly czas probowałam o czym innym myśleć. Trwało to troche...
Az w koncu emocje zaczely wracac... az kazda kłotnia prowokowala ból serca i żal- ze go kocham a on- ignoruje, lub tak sie poklocil ze siedzi urozony z duma i nie chce sie odezwac.
I wtedy sobie uswiadomiłam- nie chodzi o to zeby caly czas czuc. Chodzi o to ze TY chcesz go kochac i byc z ta osoba.
Od tamtej pory nie widze po za nim swiata. I czuje ze go kocham cala soba. Przeciez uczucie nie moze tak wyparowac.
Dlaczego wiekszosc z was jeszcze to ma? A no dlatego ze to sa codzienne mysli wasze- trzeba je odsunac odciac sie- I samo przyjdzie i zweryfikuje calosc. Podejsc do tego racjonalnie jak dorosła osoba.
Moze mam zdolnosc radzenia sobie z nerwica- bo w sumie to od malego pamietam jak tylko wiecznie walczylam ze swoimi strachami. Potrafie sie przywrocic do pionu.
Jezli chodzi o watpliwosci kocham czy nie kocham- u mnie proces wygladal tak ze sie PODDAŁAM. Powiedziałam sobie- ok widocznie go nie kocham ( tak mówiłam na głos, w glowie nerwcia szalała ze zlosci i mówila no co ty - tak szybko sie poddałas ? Czulam w glebi ze to jest bujda. Po prostu byłam odcieta od emocji)Co dalej ? Postanowiłam ze bede sie z nim soptykac tyle czasu dopoki sie dobrze nie przekonam ze go nie kocham. NA SIŁE sie spotykałam inicjowalam spotkania. Przestałam analizować czy go kocham czy nie. Caly czas probowałam o czym innym myśleć. Trwało to troche...
Az w koncu emocje zaczely wracac... az kazda kłotnia prowokowala ból serca i żal- ze go kocham a on- ignoruje, lub tak sie poklocil ze siedzi urozony z duma i nie chce sie odezwac.
I wtedy sobie uswiadomiłam- nie chodzi o to zeby caly czas czuc. Chodzi o to ze TY chcesz go kochac i byc z ta osoba.
Od tamtej pory nie widze po za nim swiata. I czuje ze go kocham cala soba. Przeciez uczucie nie moze tak wyparowac.
Dlaczego wiekszosc z was jeszcze to ma? A no dlatego ze to sa codzienne mysli wasze- trzeba je odsunac odciac sie- I samo przyjdzie i zweryfikuje calosc. Podejsc do tego racjonalnie jak dorosła osoba.
