katarzynka pisze: ↑6 czerwca 2017, o 16:31
BruceWayne, a jak u Ciebie z akceptacją tego ustrojstwa? Z tym mam najgorszy kłopot raczej...
No bo to jest cholernie trudne. Na własnym przykładzie - miałem bardzo dobry tydzień, nie tylko vs rocd ale i ogólnie - dużo działałem, czułem, że robię fajne rzeczy, że się rozwijam - rocd jakby zupełnie zniknęło.
Oczywiście było gdzieś tam z tyłu głowy, bo przecież te myśli pojawiają się tak często i od tak dawna, że musiałoby minąć trochę czasu żeby o tym zapomnieć.
Od wczoraj znowu coraz to bardziej natrętne myśli odnośnie wyglądu, wręcz kompulsje i ciągłe sprawdzanie, do tego wątpliwości nt. uczuć, przyszłości, życia itp.
Ale po prostu dostrzegam je, mówię sobie "ach, znowu Wy" i robię co w mojej mocy, by nie zwracać na to uwagi. Przesuwam.
Oczywiście nie jest to ani łatwe, ani przyjemne, ani nie wychodzi za każdym razem, ani nie czuję się dobrze. Ale na tym polega ta praca, ciężka praca.
Myślę, że akceptacja polega na byciu blisko ze sobą i byciu dla siebie wyrozumiałym i dobrym.