Justyna22 pisze: ↑4 kwietnia 2017, o 00:12
Taka prawda. Dobrze nas tu Katarzynka na ziemię sprowadziła.

Ja teraz mam jakiś słabszy czas kochani z tym rocd. Ale pomimo to byliśmy dziś z narzeczonym salę na wesele oglądać.
Justynka gratuluje odwagi i dobrej decyzji. Mi 11 lat temu jak zaczęły się jazdy byłem świeżo po zaręczynach. Ślub planowałem będąc w połowie drogi do wyjścia z tego dziadostwo. Jak braliśmy ślub byłem jeszcze na dawkach podtrzymujacych Anafranilu. I w 2008 roku wziąłem ślub pomimo natręctw i lęków. Jakiś czas później, dzisiaj nawet nie wiem kiedy, wszystko poszło tak jak przyszło. Zero natręctw, zero lęków, zero somatyki. Jakby ręką podjął i to na 7 lat... Teraz niestety siedzę w tym od października i mam ostatnio gorszy okres.
Wczoraj był duży kryzys, pokłóciłem się z Żoną i w impulsie powiedziałem jej, że jestem nieszczęśliwy. Bardzo to przeżyła, a ja dziś jestem na siebie taki zły, że głowa mała. Wierzę, że wyzdrowieje i w końcu, tak jak w pierwszym epizodzie nastąpią lepsze dni, ale kurczę trochę mi się już zasoby wyczerpały psychiczne. Sam nie wiem już co mi tak naprawdę dolega. Wiem tylko, że chce się starać i chce by było dobrze.
soniasonia123 pisze: ↑4 kwietnia 2017, o 06:49
Miłość pamiętajcie to wybór.
Wybieracie tą osobę ze to o nią chcecie się troszczyć.To nie przypadek. Kochać partnera to też wybór.
Coraz bardziej przekonuje się na własnej skórze jak bardzo prawdziwe są to slowa. Czasem odpowiedzi najbardziej oczywiste, które są w zasięgu ręki, najtrudniej dostrzec. Trzeba chyba do tego dojrzeć...
Długo mnie tu na forum nie było, ale ja zrobiłem zaległości i jestem z Wami na bieżąco.
Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie, szczególnie Katarzynie i laure bo dużo rozmawialiśmy na priv i na zmianę podtrzymywaliśmy się na duchu
