Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
marga27
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 12 grudnia 2023, o 08:01

12 listopada 2024, o 14:50

Jeszcze 2/3 tygodnie temu marzyłam o zaręczynach, ślubie, dzieciach. Jesteśmy w trakcie rozpoczęcia budowy.. a ja mam negatywne odczucia albo obojętność.
Caramoglie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 74
Rejestracja: 26 października 2024, o 17:38

12 listopada 2024, o 15:08

marga27 pisze:
12 listopada 2024, o 14:50
Jeszcze 2/3 tygodnie temu marzyłam o zaręczynach, ślubie, dzieciach. Jesteśmy w trakcie rozpoczęcia budowy.. a ja mam negatywne odczucia albo obojętność.
A czytałaś może stare materiały z forum o różnych zaburzeniach albo przewodniki ze strony grupowej na FB? Albo oglądałaś filmy na YT, które stworzyli admini tego forum? Może szybko wyłapiesz dokładniej co to jest i z czym się wiąże? A potem najlepiej ze swoimi przemyśleniami iść do psychologa i spróbować rozwiązać problem. Powodów może być dużo.
marga27
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 12 grudnia 2023, o 08:01

12 listopada 2024, o 15:12

Caramoglie pisze:
12 listopada 2024, o 15:08
marga27 pisze:
12 listopada 2024, o 14:50
Jeszcze 2/3 tygodnie temu marzyłam o zaręczynach, ślubie, dzieciach. Jesteśmy w trakcie rozpoczęcia budowy.. a ja mam negatywne odczucia albo obojętność.
A czytałaś może stare materiały z forum o różnych zaburzeniach albo przewodniki ze strony grupowej na FB? Albo oglądałaś filmy na YT, które stworzyli admini tego forum? Może szybko wyłapiesz dokładniej co to jest i z czym się wiąże? A potem najlepiej ze swoimi przemyśleniami iść do psychologa i spróbować rozwiązać problem. Powodów może być dużo.



Ja chodziłam do psychologa, jestem od roku na tabletkach. Mam stwierdzoną nerwice lękową. Psycholog mi mówiła że mam predyspozycje do analiz, nakręcania się itp.
Tak czytałam tu kiedyś zordona. Nie raz już miałam coś podobnego, ale za każdym razem i tak tu wchodzę. Teraz trochę bardziej czuję obojętność niż lęk.
anonimek07
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 26
Rejestracja: 31 maja 2023, o 13:54

12 listopada 2024, o 16:30

Marga27 Wiem, że jest Ci ciężko ale pomyśl sama, gdybyś nie kochała to nie szukałabyś pomocy na forum. Sobie też to tłumaczę ale nieważne czego bym nie zrobiła i tak nie wierzę, że mam zaburzenia lękowe i natrętne mysli. Również jak ty niezbyt odczuwam to ciepło do partnera, wręcz bym powiedziała, że pocałunki, dotyk itd mi już nie smakują. To straszne bo nie chce tak czuć ale nie mam siły już z tym walczyć momentami przez co rodzi się chęć zerwania ale staram sie to powoli ogarniać. Trzymam kciuki za Ciebie 😘
marga27
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 12 grudnia 2023, o 08:01

12 listopada 2024, o 16:39

anonimek07 pisze:
12 listopada 2024, o 16:30
Marga27 Wiem, że jest Ci ciężko ale pomyśl sama, gdybyś nie kochała to nie szukałabyś pomocy na forum. Sobie też to tłumaczę ale nieważne czego bym nie zrobiła i tak nie wierzę, że mam zaburzenia lękowe i natrętne mysli. Również jak ty niezbyt odczuwam to ciepło do partnera, wręcz bym powiedziała, że pocałunki, dotyk itd mi już nie smakują. To straszne bo nie chce tak czuć ale nie mam siły już z tym walczyć momentami przez co rodzi się chęć zerwania ale staram sie to powoli ogarniać. Trzymam kciuki za Ciebie 😘


A czujesz się nieswojo albo obco niekiedy przy swoim partnerze?
anonimek07
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 26
Rejestracja: 31 maja 2023, o 13:54

12 listopada 2024, o 17:49

Tak. Patrząc na niego, rozmawiając mam wrażenie, że jest kompletnie inną osobą która był miesiąc temu. Ale Marga, czy w miesiąc nasz partner mógłby się zmienić nie do poznania? 😂 No raczej nie. To głowa zniekształca nam obraz naszego partnera, mamy się bać, analizować. Pamiętaj, że możesz również odczuwać obojętność i to nie znaczy że nie kochasz tylko masz tzw zamrożone uczucia. Głowa do góry:)
marga27
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 12 grudnia 2023, o 08:01

13 listopada 2024, o 18:34

anonimek07 pisze:
12 listopada 2024, o 17:49
Tak. Patrząc na niego, rozmawiając mam wrażenie, że jest kompletnie inną osobą która był miesiąc temu. Ale Marga, czy w miesiąc nasz partner mógłby się zmienić nie do poznania? 😂 No raczej nie. To głowa zniekształca nam obraz naszego partnera, mamy się bać, analizować. Pamiętaj, że możesz również odczuwać obojętność i to nie znaczy że nie kochasz tylko masz tzw zamrożone uczucia. Głowa do góry:)
Niby tak, ale dziwnie się czuję bez płaczu tak jakoś inaczej. Strach że znowu w życiu mi nie wyjdzie, że nie takie wypaliło ..
marga27
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 12 grudnia 2023, o 08:01

13 listopada 2024, o 23:54

marga27 pisze:
13 listopada 2024, o 18:34
anonimek07 pisze:
12 listopada 2024, o 17:49
Tak. Patrząc na niego, rozmawiając mam wrażenie, że jest kompletnie inną osobą która był miesiąc temu. Ale Marga, czy w miesiąc nasz partner mógłby się zmienić nie do poznania? 😂 No raczej nie. To głowa zniekształca nam obraz naszego partnera, mamy się bać, analizować. Pamiętaj, że możesz również odczuwać obojętność i to nie znaczy że nie kochasz tylko masz tzw zamrożone uczucia. Głowa do góry:)
Niby tak, ale dziwnie się czuję bez płaczu tak jakoś inaczej. Strach że znowu w życiu mi nie wyjdzie, że uczucie się wypaliło ..
Zosxx123
Nowy Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 3 października 2024, o 17:09

16 listopada 2024, o 13:49

Musimy się trzymać dziewczyny! Ja sama czuję się kiepsko, zachowuje się normalnie ale jakby zamrożone uczucia, czekam a leki zaczną działać. Po prostu wszystkie problemy już mnie przerosły i coś we mnie pękło i przyszło załamanie. Ale damy radę. Trzeba myśleć pozytywnie musimy sobie poradzić
marga27
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 12 grudnia 2023, o 08:01

16 listopada 2024, o 20:00

Zosxx123 pisze:
16 listopada 2024, o 13:49
Musimy się trzymać dziewczyny! Ja sama czuję się kiepsko, zachowuje się normalnie ale jakby zamrożone uczucia, czekam a leki zaczną działać. Po prostu wszystkie problemy już mnie przerosły i coś we mnie pękło i przyszło załamanie. Ale damy radę. Trzeba myśleć pozytywnie musimy sobie poradzić
Ja mam tak samo. Zachowuje się normalnie, ale czuję że mam zamrożone uczucia. Ze wiem, że kocham, ale nie czuję tego tak sobą i nie czuję tego ciepła. Też mnie irytuje niekiedy sobą, albo jak coś powie czy zrobi.
lek na całe zło
Nowy Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 28 listopada 2024, o 02:36

28 listopada 2024, o 03:11

Hej,
Jestem osobą, która była z kimś kto moim zdaniem miał ROCD. Chłopak miał zdiagnozowane OCD. Powiedział mi o tym na samym początku, jakby uprzedzając czy jestem gotowa się w to pakować. Nie spodziewałam się jednak jak będzie z tym trudno. Szarpanie za klamkę, zawracanie, robienie zdjęć palników - to wszystko przyjmowałam ze współczuciem, nigdy się nie irytowałam.
Prawdziwy problem zaczął się znienacka. Któregoś dnia zirytował mnie po prostu swoją obecnością, wiecie jak jest, spędzasz z kimś za dużo czasu (a wtedy byliśmy non stop razem - po sesji pojechaliśmy do jego rodziny, a potem od razu pojechaliśmy na tydzień ferii za granicę do mojego wujka). Przed powrotem do Polski byłam tak przebodźcowana, że dałam mu to odczuć. Kiedy wprost zapytał, powiedziałam, że mnie denerwuje. Rozpłakał się, ja poczułam że przegięłam i go przeprosiłam. Było w porządku. Następnego dnia w samolocie się popłakał. Nie mieliśmy czasu, żeby pogadać i porozmawiać co się stało skąd taka reakcja. Po przyjeździe z lotniska stwierdził, że za bardzo się różnimy i prosto w oczy powiedział mi że mnie nie kocha, ale dalej mu bardzo na mnie zależy. Twierdził, że zawsze kiedy mówił że mnie kocha to był szczery, po prostu teraz tego nie czuje. Błagałam na kolanach żeby został. W końcu został, ale ostrzegł mnie, że na razie nie będzie w stanie mi powiedzieć że mnie kocha. Akceptowałam to. Ale później tego wieczora rozmawiałam z mamą (on leżał w moim łóżku, a ja płakałam jej w kolana w sypialni). Podjęłam decyzję że robimy sobie przerwę dwa tygodnie, zero kontaktu. Przyjechał po dwóch dniach przepraszając. Mówił że mnie kocha. Że trafił na forum i że myśli że ma rocd. Kazałam mu iść na terapię. Terapeutka powiedziała mu że to nie rocd bo to normalne że każdy ma wątpliwości w związku. Terapeutką nie jestem (ale studiuje psychologię), ale to chyba nie jest do końca „normalne”, że jednego dnia mi mówi że nie wyobraża sobie beze mnie życia bo tak bardzo mnie kocha, a drugiego twierdzi że jest inaczej. Ponadto opowiedział mi o sytuacji jak w sklepie spodobała mu się fizycznie ekspedientka i wychodził z tego sklepu z poczuciem winy i myślami że może mnie nie kocha skoro uznał inną kobietę za atrakcyjną. Mówił że często miał co do nas wątpliwości, co do swoich uczuć. Później było lepiej (kochani, ale on mi robił lovebombing), ale kiedy przychodził jakiś gorszy okres, jak np egzaminy i sesja to oddalał sie ode mnie. Któregoś razu pokłóciliśmy się - jego rodzice przyjechali do miasta i dzień wcześniej mówił mi że chce żebyśmy spędzili ten czas wspólnie. Jednak następnego dnia nie odzywał się do mnie aż do 19, kiedy to oznajmił że są przypadkiem w okolicy i może byśmy poszli razem na spacer. Po konfrontacji i opowiedzeniu mu jak się czułam w tej sytuacji i że potraktował mnie bez szacunku (cały dzień czekałam aż się odezwie kiedy mamy się spotkać a tu nic) obiecywał że się zmieni, że to naprawi, że tak bardzo mnie kocha że udowodni mi jak bardzo mu na mnie zależy, że napiszę mi list miłosny itp. Spał u mnie. Następnego dnia oboje byliśmy w pracy ale pisaliśmy w wolnych chwilach. Na dobranoc tak jak to zawsze robiliśmy napisał mi że mnie kocha. Następnego dnia wyniknęło małe nieporozumienie między nami (planowaliśmy wyjazd do jego rodziców), ale nie była to kłótnia. Kręcił co do czasu przyjazdu. W końcu napisał mi że przyjedzie do mnie na rowerze (odebrać samochód bo w tamtym czasie jeździłam jego autem), żeby następnego dnia rano móc pojechać do jego miasta. Napisał że chce iść na spacerz. Czułam co to oznacza. Przyjechał zapłakany. Nie odzywał się. Zapytałam czy chce się rozstać. Powiedział, że tak. Ja powiedziałam okej (miałam dość deptania swojej godności za każdym razem kiedy sygnalizował że coś jest nie tak między nami, a ja z płaczem błagałam o szansę). Zdziwił się i zapytał mnie co ja czuję, bo on nie wie. Spacer był długi. Płakaliśmy dużo i wspominaliśmy. Później on pojechał. Przez 2 tyg nie mieliśmy kontaktu (chociaż sąsiadka widziała jak wielokrotnie przyjeżdżał pod mój dom), ale później zaczęło się oddawania rzeczy. Najpierw osobiście, później wielokrotnie wypisywał że dośle mi coś tam paczkomatem, a później przyjeżdżał np tylko po to, że znalazł niby mój długopis. Niby było między nami w porządku, rozmawialiśmy normalnie, śmialiśmy się. Ale w końcu było tego dla mnie za dużo. Zablokowałam go. Kiedy się zorientował zadzwonił do mojej matki, żeby ze mną porozmawiać. Powiedziałam mu że mnie skrzywdził i że nie chce z nim kontaktu. Później znalazłam jego sweter a było to w okolicach jego urodzin, więc złożyłam mu życzenia i przekazałam żeby w celu odbioru swetra. kontaktował się z moim tatą. Przyjechał po niego kiedy nie było mnie w domu. Później dwa razy przypadkiem widzieliśmy się na uczelni. Zamieniliśmy dwa zdania. Tyle.
Chociaż od rozstania minęły 4 miesiące i to ja sama go odcięłam, to nie umiem sobie z tym poradzić. Wiem, że nie jest dla mnie odpowiedni i dalej by mnie krzywdził, ale tęsknię za tym co było. Ciągle czekam aż pojawi się w drzwiach i znowu mnie przeprosi. I że tym razem naprawdę się zmieni.

Czy jest tu też ktoś kto sam nie ma (r)ocd ale był lub jest z taką osobą? Potrzebuje wsparcia.
I czy po tym moim mocno streszczonym opisie uważacie że terapeutka miała rację czy jednak faktycznie miał rocd?
lek na całe zło
Nowy Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 28 listopada 2024, o 02:36

28 listopada 2024, o 03:12

Hej,
Jestem osobą, która była z kimś kto moim zdaniem miał ROCD. Chłopak miał zdiagnozowane OCD. Powiedział mi o tym na samym początku, jakby uprzedzając czy jestem gotowa się w to pakować. Nie spodziewałam się jednak jak będzie z tym trudno. Szarpanie za klamkę, zawracanie, robienie zdjęć palników - to wszystko przyjmowałam ze współczuciem, nigdy się nie irytowałam.
Prawdziwy problem zaczął się znienacka. Któregoś dnia zirytował mnie po prostu swoją obecnością, wiecie jak jest, spędzasz z kimś za dużo czasu (a wtedy byliśmy non stop razem - po sesji pojechaliśmy do jego rodziny, a potem od razu pojechaliśmy na tydzień ferii za granicę do mojego wujka). Przed powrotem do Polski byłam tak przebodźcowana, że dałam mu to odczuć. Kiedy wprost zapytał, powiedziałam, że mnie denerwuje. Rozpłakał się, ja poczułam że przegięłam i go przeprosiłam. Było w porządku. Następnego dnia w samolocie się popłakał. Nie mieliśmy czasu, żeby pogadać i porozmawiać co się stało skąd taka reakcja. Po przyjeździe z lotniska stwierdził, że za bardzo się różnimy i prosto w oczy powiedział mi że mnie nie kocha, ale dalej mu bardzo na mnie zależy. Twierdził, że zawsze kiedy mówił że mnie kocha to był szczery, po prostu teraz tego nie czuje. Błagałam na kolanach żeby został. W końcu został, ale ostrzegł mnie, że na razie nie będzie w stanie mi powiedzieć że mnie kocha. Akceptowałam to. Ale później tego wieczora rozmawiałam z mamą (on leżał w moim łóżku, a ja płakałam jej w kolana w sypialni). Podjęłam decyzję że robimy sobie przerwę dwa tygodnie, zero kontaktu. Przyjechał po dwóch dniach przepraszając. Mówił że mnie kocha. Że trafił na forum i że myśli że ma rocd. Kazałam mu iść na terapię. Terapeutka powiedziała mu że to nie rocd bo to normalne że każdy ma wątpliwości w związku. Terapeutką nie jestem (ale studiuje psychologię), ale to chyba nie jest do końca „normalne”, że jednego dnia mi mówi że nie wyobraża sobie beze mnie życia bo tak bardzo mnie kocha, a drugiego twierdzi że jest inaczej. Ponadto opowiedział mi o sytuacji jak w sklepie spodobała mu się fizycznie ekspedientka i wychodził z tego sklepu z poczuciem winy i myślami że może mnie nie kocha skoro uznał inną kobietę za atrakcyjną. Mówił że często miał co do nas wątpliwości, co do swoich uczuć. Później było lepiej (kochani, ale on mi robił lovebombing), ale kiedy przychodził jakiś gorszy okres, jak np egzaminy i sesja to oddalał sie ode mnie. Któregoś razu pokłóciliśmy się - jego rodzice przyjechali do miasta i dzień wcześniej mówił mi że chce żebyśmy spędzili ten czas wspólnie. Jednak następnego dnia nie odzywał się do mnie aż do 19, kiedy to oznajmił że są przypadkiem w okolicy i może byśmy poszli razem na spacer. Po konfrontacji i opowiedzeniu mu jak się czułam w tej sytuacji i że potraktował mnie bez szacunku (cały dzień czekałam aż się odezwie kiedy mamy się spotkać a tu nic) obiecywał że się zmieni, że to naprawi, że tak bardzo mnie kocha że udowodni mi jak bardzo mu na mnie zależy, że napiszę mi list miłosny itp. Spał u mnie. Następnego dnia oboje byliśmy w pracy ale pisaliśmy w wolnych chwilach. Na dobranoc tak jak to zawsze robiliśmy napisał mi że mnie kocha. Następnego dnia wyniknęło małe nieporozumienie między nami (planowaliśmy wyjazd do jego rodziców), ale nie była to kłótnia. Kręcił co do czasu przyjazdu. W końcu napisał mi że przyjedzie do mnie na rowerze (odebrać samochód bo w tamtym czasie jeździłam jego autem), żeby następnego dnia rano móc pojechać do jego miasta. Napisał że chce iść na spacerz. Czułam co to oznacza. Przyjechał zapłakany. Nie odzywał się. Zapytałam czy chce się rozstać. Powiedział, że tak. Ja powiedziałam okej (miałam dość deptania swojej godności za każdym razem kiedy sygnalizował że coś jest nie tak między nami, a ja z płaczem błagałam o szansę). Zdziwił się i zapytał mnie co ja czuję, bo on nie wie. Spacer był długi. Płakaliśmy dużo i wspominaliśmy. Później on pojechał. Przez 2 tyg nie mieliśmy kontaktu (chociaż sąsiadka widziała jak wielokrotnie przyjeżdżał pod mój dom), ale później zaczęło się oddawania rzeczy. Najpierw osobiście, później wielokrotnie wypisywał że dośle mi coś tam paczkomatem, a później przyjeżdżał np tylko po to, że znalazł niby mój długopis. Niby było między nami w porządku, rozmawialiśmy normalnie, śmialiśmy się. Ale w końcu było tego dla mnie za dużo. Zablokowałam go. Kiedy się zorientował zadzwonił do mojej matki, żeby ze mną porozmawiać. Powiedziałam mu że mnie skrzywdził i że nie chce z nim kontaktu. Później znalazłam jego sweter a było to w okolicach jego urodzin, więc złożyłam mu życzenia i przekazałam żeby w celu odbioru swetra. kontaktował się z moim tatą. Przyjechał po niego kiedy nie było mnie w domu. Później dwa razy przypadkiem widzieliśmy się na uczelni. Zamieniliśmy dwa zdania. Tyle.
Chociaż od rozstania minęły 4 miesiące i to ja sama go odcięłam, to nie umiem sobie z tym poradzić. Wiem, że nie jest dla mnie odpowiedni i dalej by mnie krzywdził, ale tęsknię za tym co było. Ciągle czekam aż pojawi się w drzwiach i znowu mnie przeprosi. I że tym razem naprawdę się zmieni.

Czy jest tu też ktoś kto sam nie ma (r)ocd ale był lub jest z taką osobą? Potrzebuje wsparcia.
I czy po tym moim mocno streszczonym opisie uważacie że terapeutka miała rację czy jednak faktycznie miał rocd?
Dawidoff
Świeżak na forum
Posty: 17
Rejestracja: 15 sierpnia 2015, o 11:13

17 grudnia 2024, o 00:27

Tak powiem coś, może wleje to trochę optymizmu, nie było mnie prawie 9 lat tutaj, bo sobie szczęśliwie żyłem z dziewczyną/narzeczona/żoną już prawie :). Ze sobą jesteśmy już od 2013 r., „jebuo” mnie idealnie po roku związku i trzymało prawie dwa lata, gdzie do końca 2015 roku. A potem było okej :). Zdałem aplikację, wykonuje jeden z zawodów prawniczych, we wszystkim tym uczestniczyła ta sama osoba i uczestniczy :). Kupiliśmy mieszkanie i mieszkamy na swoim od 2 lat. To tak tytułem optymistycznych wieści.

Nie jestem tu oczywiście bez powodu - bo *jebuo” znowu, co bardzo mnie zaskoczyło. I to tak w sumie kompletnie z dupy moi mili, ostatnio miałem sporo stresów (kupno samochodu, kwestie zawodowe), do tego doszła bardzo ważna (i chyba kluczowa) bardzo potężna kłótnia z rodzicami, od pół roku nie utrzymuje z nimi kontaktu i zablokowałem ich telefony. Wydawało mi się że to lotto, ale mam straszne myśli o upływającym czasie, o tym że są coraz starsi, o przemijaniu.

Do tego sporo ćwiczę, wróciłem do pływania, robię nawet 5km kraulem na jednym treningu. Zrzuciłem 20 kilo, oczywiście robiłem to przede wszystkim dla Niej ;), ale równocześnie leczę się na zapalenie żołądka i refluks, schudnięcie miało być elementem poprawienia ogólnej kondycji zdrowotnej. Zaraz przechodzę do rzeczy, bo to wszystko chyba dość istotne, dajcie znać co sądzicie.

No i od jakiegoś czasu zaczęły się problemy z seksem, trudniej mi o orgazm zacząłem się stresować, że moze coś się wypala, każde podejście do seksu stawało się „sprawdzianem”, za każdym razem oblanym. Samonakręcanie się, że coś jest nie tak. Na to nałożylo się typowe gadanie babskie, że jestem gruba i analizowanie w głowie czy tak jest rzeczywiście, No i jebuo, wszelkie zabezpieczenia które miałem przed tym cholerstwem trochę runęły. Jest mi smutno, bo było naprawdę okej.


Człowiek czuje że przecież przyczyn tego stanu rzeczy że ciężko o orgazm, o utrzymanie erekcji w moim przypadku może być sporo:
- począwszy od kłótni ze starymi, przez,
- zwyczajne przetrenowanie i niedosypianie, długotrwałe przebywanie na redukcji i deficycie kalorycznym,
- porno i masturbacja (niestety, lubie, pozostałość z czasów bycia samemu i czasem mi to siada na łeb),
- przewlekłość zapalenia żołądka i przejmowanie się tym, lęki związane z rakiem, przemijaniem, marnością…
- typowo instagramowe wkurwy, że ludzie gdzieś ciągle jeżdżą a ty nie,
- pierwsze święta będę spędzał poza domem, chyba się z tym wewnętrznie nie pogodziłem,

Oczywiście nerwica, nad którą panowałem by nie dotykała w ogóle tematu narzeczonej, zaczęła przetwarzać że na bank mi się już nie podoba, że nie zgrywamy się temperamentami (jaka para się zgrywa?), że jest monotonia, ze jest gruba i sama o tym mówi, no ogólnie dawno nie było u mnie takiego gówna.

Seks obecnie wygląda tak, że potrafię długo utrzymać erekcje, ale nie mogę wskoczyć na ten najwyższy lvl, co kończy się jakimiś flashbackami, gownianymi myślami, myślę i skupiam się na wszystkim tylko nie na seksie, wszystko mi przeszkadza. Nawet jakieś przebitki z kłótni z rodzicami. Oczywiście martwię się obawiamy najgorszego przy ROCD - rozstania, końca.

Jedyne co jest różnego od tego co było te dobre 9 lat temu, że tak nie analizuje i nie utwierdzam się w błędnym kole czy ją kocham etc., po prostu ogarnął mnie lęk, że te problemy z seksem mogą odnosić się do jakichś głębszych problemów w mojej relacji z narzeczoną i skutkować rozstaniem.
lolitta
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 26 lipca 2024, o 09:40

23 grudnia 2024, o 08:37

Cześć!
Dawno się nie odzywałam, jak u Was?
U mnie jak w życiu raz jest lepiej a raz gorzej. Bywają dni,gdzie na prawdę widzę że leki pomagają i dostrzegam poprawę,jednak jak mnie złapie gorszy dzień to nie mogę zapanować nad myślami. Wczoraj byliśmy umówieni na podpisanie umowy z salą na wesele i okazało się że zabrakło umów. Wystraszyłam się że to jakiś znak,żeby nie brać ślubu. Przez cały dzień nie mogłam o tym zapomnieć i tworzyłam w głowie scenariusze. Dziś słabo spałam i miałam dziwne sny. Wiem ,że to może trochę głupie pytanie ale myślicie że to jakiś znak czy rzeczywiście mogło ich zabraknąć. Martwię się, bo chce wziąć ślub z moim narzeczonym ale ciągle mam te okropne myśli. Zaczynam wątpić czy to jest na pewno nerwica. Jeszcze jak jest dobrze to musi pojawić mi się jakaś analiza czy podoba mi się pod względem wyglądu. Jeśli ktoś może to mógłby mi odpowiedzieć na moje pytanie.🥺
agata77
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 8 marca 2020, o 15:17

29 grudnia 2024, o 11:07

lolitta pisze:
23 grudnia 2024, o 08:37
Cześć!
Dawno się nie odzywałam, jak u Was?
U mnie jak w życiu raz jest lepiej a raz gorzej. Bywają dni,gdzie na prawdę widzę że leki pomagają i dostrzegam poprawę,jednak jak mnie złapie gorszy dzień to nie mogę zapanować nad myślami. Wczoraj byliśmy umówieni na podpisanie umowy z salą na wesele i okazało się że zabrakło umów. Wystraszyłam się że to jakiś znak,żeby nie brać ślubu. Przez cały dzień nie mogłam o tym zapomnieć i tworzyłam w głowie scenariusze. Dziś słabo spałam i miałam dziwne sny. Wiem ,że to może trochę głupie pytanie ale myślicie że to jakiś znak czy rzeczywiście mogło ich zabraknąć. Martwię się, bo chce wziąć ślub z moim narzeczonym ale ciągle mam te okropne myśli. Zaczynam wątpić czy to jest na pewno nerwica. Jeszcze jak jest dobrze to musi pojawić mi się jakaś analiza czy podoba mi się pod względem wyglądu. Jeśli ktoś może to mógłby mi odpowiedzieć na moje pytanie.🥺
Hejka. Jak sie czujesz? mnie zlapalo Rocd po 4 latach przerwy 🙄
ODPOWIEDZ