Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
Awatar użytkownika
Sadwolf
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 57
Rejestracja: 23 marca 2024, o 10:36

29 grudnia 2024, o 15:55

Muszę się wygadać, bo nie wytrzymam. W sierpniu zrobiłem coś bardzo złego, mianowicie zerwałem z moim chłopakiem 😭 Miałem przy nim ROCD, bo w końcu hej, jestem zaburzonym nerwuskiem. I bardzo go kochałem ale w pewnym momencie w końcu nie wytrzymałem z ROCD i postanowiłem zerwać, żeby nie cierpieć 😭 Nie było mi ani trochę źle w tym związku, dbał o mnie i mi pomagał kiedy wywołałem sobie nawrót nerwicy 😭 Nie wiem nawet czemu z nim zerwałem nie licząc ROCD, było nam tak dobrze. Kocham go, nie potrafię bez niego żyć, chcę wrócić ale się boję jak zareaguje po tym co mu zrobiłem 😭😭😭 Tak bardzo tęsknię.
Awatar użytkownika
takemylootbro
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 55
Rejestracja: 15 grudnia 2023, o 23:15

29 grudnia 2024, o 22:45

Sadwolf pisze:
29 grudnia 2024, o 15:55
Muszę się wygadać, bo nie wytrzymam. W sierpniu zrobiłem coś bardzo złego, mianowicie zerwałem z moim chłopakiem 😭 Miałem przy nim ROCD, bo w końcu hej, jestem zaburzonym nerwuskiem. I bardzo go kochałem ale w pewnym momencie w końcu nie wytrzymałem z ROCD i postanowiłem zerwać, żeby nie cierpieć 😭 Nie było mi ani trochę źle w tym związku, dbał o mnie i mi pomagał kiedy wywołałem sobie nawrót nerwicy 😭 Nie wiem nawet czemu z nim zerwałem nie licząc ROCD, było nam tak dobrze. Kocham go, nie potrafię bez niego żyć, chcę wrócić ale się boję jak zareaguje po tym co mu zrobiłem 😭😭😭 Tak bardzo tęsknię.
Najpierw musisz odkryć dlaczego sabotujesz sam siebie. ROCD czy inne objawy nie pochodzą z zewnątrz, a swoje źródło mają we wnętrzu człowieka. W twoim poście widać jak na dłoni, że jesteś w konflikcie z samym sobą, próbujesz opanować swój umysł i kontrolować swoje uczucia, aby przezwyciężyć jakieś lęki czy inne niepokoje. Sęk w tym, że objaw nerwicowy (np. ROCD) wcale nie pomaga przezwyciężyć tych lęków, ale zakłóca on właściwe funkcjonowanie. Próbując uniknąć losu, które podpowiada ci objaw, tworzysz sobie jeszcze gorszy los. I tak oto czułeś do tego kogoś pozytywne uczucia, ale nagle bęc, dostrzegłeś wszystkie jego wady oraz słabości i na koniec odrzuciłeś go (jeśli to rzeczywiście ROCD). Natomiast taka postawa może wynikać za strachu przed niebezpieczeństwem odrzucenia, a może lepiej powiedzieć możliwością odrzucenia przez tego kogoś ze względu na to, że człowiek sam ze sobą czuje się niepewnie. W ten sposób odrzucając tego kogoś człowiek chroni się. Natomiast to miecz obosieczny, bo świadomość tego również nie pomaga. Sytuacja więc wymyka się spod kontroli. Najczęściej taka sytuacja ma miejsce kiedy człowiek wcześniej doświadczył jakiegoś odrzucenia bądź wielu powtarzających się odrzuceń ze strony rówieśników, rodziców czy innych znaczących osób. Wtedy dochodzi do takiej sytuacji, że w nieświadomości to co mówiły te osoby czy to jak zachowywały się wobec nas, "żyje" razem z nami i zaburza nasze postrzeganie innych, a więc niszczy relację z innymi, nowymi osobami. W efekcie człowiek chce kochać czy być kochany, ale też boi się tego pragnienia. No i właśnie przez to zachowuje się w ten niezrozumiały dla innych sposób.
lolitta
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 26 lipca 2024, o 09:40

30 grudnia 2024, o 08:46

agata77 pisze:
29 grudnia 2024, o 11:07
lolitta pisze:
23 grudnia 2024, o 08:37
Cześć!
Dawno się nie odzywałam, jak u Was?
U mnie jak w życiu raz jest lepiej a raz gorzej. Bywają dni,gdzie na prawdę widzę że leki pomagają i dostrzegam poprawę,jednak jak mnie złapie gorszy dzień to nie mogę zapanować nad myślami. Wczoraj byliśmy umówieni na podpisanie umowy z salą na wesele i okazało się że zabrakło umów. Wystraszyłam się że to jakiś znak,żeby nie brać ślubu. Przez cały dzień nie mogłam o tym zapomnieć i tworzyłam w głowie scenariusze. Dziś słabo spałam i miałam dziwne sny. Wiem ,że to może trochę głupie pytanie ale myślicie że to jakiś znak czy rzeczywiście mogło ich zabraknąć. Martwię się, bo chce wziąć ślub z moim narzeczonym ale ciągle mam te okropne myśli. Zaczynam wątpić czy to jest na pewno nerwica. Jeszcze jak jest dobrze to musi pojawić mi się jakaś analiza czy podoba mi się pod względem wyglądu. Jeśli ktoś może to mógłby mi odpowiedzieć na moje pytanie.🥺
Hejka. Jak sie czujesz? mnie zlapalo Rocd po 4 latach przerwy 🙄
Hej, troszkę lepiej jest:), staram się tak nie wchodzić w te myśli,bo jak pozwolę sobie na to, to płynę i płynę. U mnie w marcu będzie rok od kiedy to się pojawiło ,ale odnoszę wrażenie że miałam to już dużo wcześniej. Mimo tego,że biorę leki to i tak się czasami boję,że to nie jest nerwica i że oszukuję wszystkich albo coś mi się wydaje.
4 lata bez tego cholerstwa to na prawdę długo! Zamierzasz pójść po leki lub na terapię? Jeśli chcesz to możemy popisać na priv:)
lolitta
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 26 lipca 2024, o 09:40

30 grudnia 2024, o 08:53

Sadwolf pisze:
29 grudnia 2024, o 15:55
Muszę się wygadać, bo nie wytrzymam. W sierpniu zrobiłem coś bardzo złego, mianowicie zerwałem z moim chłopakiem 😭 Miałem przy nim ROCD, bo w końcu hej, jestem zaburzonym nerwuskiem. I bardzo go kochałem ale w pewnym momencie w końcu nie wytrzymałem z ROCD i postanowiłem zerwać, żeby nie cierpieć 😭 Nie było mi ani trochę źle w tym związku, dbał o mnie i mi pomagał kiedy wywołałem sobie nawrót nerwicy 😭 Nie wiem nawet czemu z nim zerwałem nie licząc ROCD, było nam tak dobrze. Kocham go, nie potrafię bez niego żyć, chcę wrócić ale się boję jak zareaguje po tym co mu zrobiłem 😭😭😭 Tak bardzo tęsknię.
Może warto dać sobie jeszcze jedną szansę, porozmawialibyście, wytłumaczyłbyś o co chodzi z naszym zaburzeniem. Nie załamuj się, doskonale rozumiem jak może być Ci ciężko. Mi nieraz głowa podpowiadała żebym zostawiła,ale po prostu powiedziała że nie i koniec. To bardzo trudne i musimy dać od siebie więcej niż 100% w niektóre dni,ale warto.
Chodzisz na terapię lub bierzesz leki?
Dawidoff
Świeżak na forum
Posty: 17
Rejestracja: 15 sierpnia 2015, o 11:13

1 stycznia 2025, o 21:07

Nikt mi nie odpisal, więc może krócej i dosadniej...

Jak u Was wygląda seks przy tym zaburzeniu?
lolitta
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 26 lipca 2024, o 09:40

2 stycznia 2025, o 12:05

Dawidoff pisze:
1 stycznia 2025, o 21:07
Nikt mi nie odpisal, więc może krócej i dosadniej...

Jak u Was wygląda seks przy tym zaburzeniu?
Odkąd pojawiło się to zaburzenie to w kratkę, jak już leki zaczęły działać to libido spadło, ale lekarz mówił że tak może być. Najgorzej mam z orgazmem bo nie pojawia się w ogóle co jeszcze bardziej mnie dołuje. Nie wiem czemu tak jest bo odczuwam wszystko i jest mi po prostu dobrze. Czasami mam tak że nie potrafię nad tymi myślami zapanować nawet kiedy się kochamy. Kiedyś kochaliśmy się prawie codziennie a teraz nie mam tak ochoty, mam nadzieję że jak skończę brać leki to wróci do normy.
Dawidoff
Świeżak na forum
Posty: 17
Rejestracja: 15 sierpnia 2015, o 11:13

3 stycznia 2025, o 14:00

A ile się już leczysz z tego?

U mnie teraz 9 lat było spokój, pierwszy raz zaczęło mi się po roku trwania związku (pierwszego, poważnego), utrzymywało sie z półtora roku-dwa.

Teraz triggerem był niezbyt udany seks (trzy-cztery próby) zacząłem się zadręczać ze i tak ostatnio uprawiamy seks rzadziej, a może powinniśmy częściej, zacząłem obsesyjnie przeszukiwać fora na ten temat ile ludzi uprawiają seksu po 10 latach związku i się wystraszyłem bo wyszło mi że jest za mało (często to był raz w tygodniu). Zacząłem się zadręczać czy relacja się nie wypala i czy wszystko z nią jest okej.
lolitta
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 26 lipca 2024, o 09:40

3 stycznia 2025, o 15:49

Dawidoff pisze:
3 stycznia 2025, o 14:00
A ile się już leczysz z tego?

U mnie teraz 9 lat było spokój, pierwszy raz zaczęło mi się po roku trwania związku (pierwszego, poważnego), utrzymywało sie z półtora roku-dwa.

Teraz triggerem był niezbyt udany seks (trzy-cztery próby) zacząłem się zadręczać ze i tak ostatnio uprawiamy seks rzadziej, a może powinniśmy częściej, zacząłem obsesyjnie przeszukiwać fora na ten temat ile ludzi uprawiają seksu po 10 latach związku i się wystraszyłem bo wyszło mi że jest za mało (często to był raz w tygodniu). Zacząłem się zadręczać czy relacja się nie wypala i czy wszystko z nią jest okej.
Mnie złapało w marcu tak intensywnie a leki biorę od września.
To ja właśnie się tak zaczęłam zadręczać tym,że nie mam orgazmów w ogóle.. aż mi głupio o tym pisać ale może jakoś nawzajem sobie pomożemy z tym. Ja podobnie jak ty wystraszyłam się,że się od siebie oddalamy i może coś jest nie tak. Myśli,że może przez to tak mam, że trochę mój narzeczony przytył i już mnie nie pociąga i w ogóle jakieś dziwaczne rzeczy do głowy mi przychodziły. Najbardziej to mnie dobija,że widzę jak on się stara a we mnie coś się zablokowało.
Jak długo walczyłeś z tym, aż się uspokoiło do tego czasu? I czy jesteś z tą samą osobą od początku zaburzenia?
Dawidoff
Świeżak na forum
Posty: 17
Rejestracja: 15 sierpnia 2015, o 11:13

3 stycznia 2025, o 19:55

Kurczę, zabawna rzecz bo dość podobnie na swój sposób dostałem nawrotu jak w Twojej historii.

U mnie było ciężej z orgazmem i chęcią na seks, do tego wokół standardowe gadanie narzeczonej (jak to baby) że jest gruba (choć ja tego nie odczuwałem jakoś) i zacząłem to podchwytywać. Mi mniej chciało się seksu, ale to mógł być również powód tego co pisałem jeszcze we wcześniejszym poście (przewiń na wcześniejszą stronę). Strasznie mi siadł na banie konflikt z rodzicami, zablokowałem ich na pół roku i nie rozmawiałem z nimi. Doszło do tego że potrafiłem myśleć o tym nawet przy seksie.

No i trach, trzeci czy czwarty raz coś nie pykło i otworzyła się puszka Pandory.

Ile trwało?

Marzec 2014 - koniec 2015, w 2016 mam jakieś ostatnie posty tutaj. Początek 2016 zdecydowana przewaga pozytywnych myśli, właściwie 90% czasu, końcówka 2015 jeszcze taka se. A potem to już normalne życie, chyba. Może trochę za dużo masturbacji i porno... Przynajmniej tak to odczuwałem. Oczywiście, były jakieś dziwne podszepty, myśli, ale nie ruszały mnie.

Inna sprawa, że ja cały czas miałem natręty na tle zdrowia plus pary innych rzeczy. Choruję na zapalenie żołądka (dziwne, że zaczęło się prawie w tym samym okresie co rocd - ciekawa koincydencja, doprawdy, nie dość że złomuje to psychikę, to jeszcze żołądek mi stres rozwalił...), bardzo boję się raka żołądka/przełyku. Samo wspomnienie o raku powodowało że dostawałem silnych kompulsji.

Czy ta sama partnerka?

Tak, ta sama. Mieszkanie mamy, nawet wreszcie ślub planowaliśmy. Także od relacji czysto ze studiów przeszliśmy cały szlak bojowy.

Co mi pomogło?

Mocno post Zordona, być może trochę Asertin (który odstawiłem sam, bez konsultacji z lekarzem jakos na początku 2015), ale chyba przede wszystkim - na poważne zlewanie tych myśli. Ale tak do cna, bez miłosierdzia. Chcesz z nią zerwać? A tak, w dupie. Chcesz się pieprzyć z inną? Nooooo, pewnie. Wiesz, to w pewnym momencie było tak jak wsadzenie głowy do rzeki z dużym nurtem zeby ja umyć/ochłodzić - po prostu woda płynęła/opływała głowę, głowa stała w miejscu. I tak osiągnąłem stabilizację, zdałem studia, zamieszkaliśmy razem z 7 czy 8 lat temu, zrobiłem aplikację itd.

Teraz biję się z myślami czy np. możliwa jest miłość bez seksu, czy z mocnym ograniczeniem potrzeb w tym zakresie, mam obsesję na tym punkcie. Plus oczywiście krytyczne "stopklatki" w głowie i analiza czy dana część ciała mojej narzeczonej się podoba. Zastanawiam się czy może się podobać innym facetom, analizuje co się dzieje w związkach po dziesięciu latach i więcej. Czytam tego rodzaju bzdury na reddicie ze ściśniętym gardłem i szukam jakichś podobieństw.

Czuję że to jest absurdalne, przecież związek się zmienia jako taki. Poza tym, piszę własną historię więc dlaczego mam polegać i patrzeć na innych? Co mi to da?
Dawidoff
Świeżak na forum
Posty: 17
Rejestracja: 15 sierpnia 2015, o 11:13

3 stycznia 2025, o 19:55

Kurczę, zabawna rzecz bo dość podobnie na swój sposób dostałem nawrotu jak w Twojej historii.

U mnie było ciężej z orgazmem i chęcią na seks, do tego wokół standardowe gadanie narzeczonej (jak to baby) że jest gruba (choć ja tego nie odczuwałem jakoś) i zacząłem to podchwytywać. Mi mniej chciało się seksu, ale to mógł być również powód tego co pisałem jeszcze we wcześniejszym poście (przewiń na wcześniejszą stronę). Strasznie mi siadł na banie konflikt z rodzicami, zablokowałem ich na pół roku i nie rozmawiałem z nimi. Doszło do tego że potrafiłem myśleć o tym nawet przy seksie.

No i trach, trzeci czy czwarty raz coś nie pykło i otworzyła się puszka Pandory.

Ile trwało?

Marzec 2014 - koniec 2015, w 2016 mam jakieś ostatnie posty tutaj. Początek 2016 zdecydowana przewaga pozytywnych myśli, właściwie 90% czasu, końcówka 2015 jeszcze taka se. A potem to już normalne życie, chyba. Może trochę za dużo masturbacji i porno... Przynajmniej tak to odczuwałem. Oczywiście, były jakieś dziwne podszepty, myśli, ale nie ruszały mnie.

Inna sprawa, że ja cały czas miałem natręty na tle zdrowia plus pary innych rzeczy. Choruję na zapalenie żołądka (dziwne, że zaczęło się prawie w tym samym okresie co rocd - ciekawa koincydencja, doprawdy, nie dość że złomuje to psychikę, to jeszcze żołądek mi stres rozwalił...), bardzo boję się raka żołądka/przełyku. Samo wspomnienie o raku powodowało że dostawałem silnych kompulsji.

Czy ta sama partnerka?

Tak, ta sama. Mieszkanie mamy, nawet wreszcie ślub planowaliśmy. Także od relacji czysto ze studiów przeszliśmy cały szlak bojowy.

Co mi pomogło?

Mocno post Zordona, być może trochę Asertin (który odstawiłem sam, bez konsultacji z lekarzem jakos na początku 2015), ale chyba przede wszystkim - na poważne zlewanie tych myśli. Ale tak do cna, bez miłosierdzia. Chcesz z nią zerwać? A tak, w dupie. Chcesz się pieprzyć z inną? Nooooo, pewnie. Wiesz, to w pewnym momencie było tak jak wsadzenie głowy do rzeki z dużym nurtem zeby ja umyć/ochłodzić - po prostu woda płynęła/opływała głowę, głowa stała w miejscu. I tak osiągnąłem stabilizację, zdałem studia, zamieszkaliśmy razem z 7 czy 8 lat temu, zrobiłem aplikację itd.

Teraz biję się z myślami czy np. możliwa jest miłość bez seksu, czy z mocnym ograniczeniem potrzeb w tym zakresie, mam obsesję na tym punkcie. Plus oczywiście krytyczne "stopklatki" w głowie i analiza czy dana część ciała mojej narzeczonej się podoba. Zastanawiam się czy może się podobać innym facetom, analizuje co się dzieje w związkach po dziesięciu latach i więcej. Czytam tego rodzaju bzdury na reddicie ze ściśniętym gardłem i szukam jakichś podobieństw.

Czuję że to jest absurdalne, przecież związek się zmienia jako taki. Poza tym, piszę własną historię więc dlaczego mam polegać i patrzeć na innych? Co mi to da?
Dawidoff
Świeżak na forum
Posty: 17
Rejestracja: 15 sierpnia 2015, o 11:13

3 stycznia 2025, o 20:09

A no i jeszcze jedno:

Za pierwszym razem triggerem był udany seks i jakoś wtedy mi w głowie zaświtała myśl "czy ja ją kocham, czy to to?" Nooooo i wtedy poleciałooooooo, dwa lata z głowy

Teraz triggerem był nieudany. Wszystko kręci się u mnie wokół tej sfery passion. Poczytaj sobie o tej teorii miłości bodaj Steinmeiera, miłość składa się z namiętności (passion), intymności, więzi (intimacy) i poświęcenia, pewnej zgody i akceptacji na związek z kimś (commitment). Idealna miłość to taka, która zachowuje równowagę między tymi trzema punktami. Ale przecież nie zawsze tak jest, chyba, że udaje się utrzymać idealny balans między tymi więziami. Chyba czasem trzeba bardziej przyłożyć się do jednego aspektu, czasem w przewadze pozostają dwa, a jeden jest w odwrocie ( jak w moim przypadku może rzeczony passion).

Może jestem strasznie niedojrzały i dla mnie passion = miłość, załamanie passion = kryzys, rozłam w związku, apokaliptyczny koniec, a przecież chyba tak nie musi być, prawda? W ogóle czemu założyłem, że to musi być wina czegoś w mojej narzeczonej, jak to że konar nie płonie żywym ogniem może być wina nerwów, stresu, przetrenowania, bycia na deficycie, spania po 5 czy 6h... ale oczywiście w mózgu kipisz mam teraz.
Dawidoff
Świeżak na forum
Posty: 17
Rejestracja: 15 sierpnia 2015, o 11:13

3 stycznia 2025, o 20:16

33- letni koń i takie myśli z dupy jak u niestabilnego nastolatka, dramat.
Dawidoff
Świeżak na forum
Posty: 17
Rejestracja: 15 sierpnia 2015, o 11:13

3 stycznia 2025, o 20:33

Zauważ też kurczę że ten czynnik passion to chyba najbardziej niestabilna i chimeryczna z tych trzech struktur związku. Może ją zepsuć choćby zbyt bufiasty ciuch u partnerki. Albo parę kilo po świętach. Albo jakieś rzeczy po Twojej stronie. Inna mieszanka hormonów.

Ja juz miałem tak, że jak uprawiam seks, to nawet mi przeszkadzały fałdy w pościeli nie tak czasem, skrzypienie łóżka, jakiś zły kąt światła i było po herbacie. Nie mogłem utrzymać erekcji, masakra. Rozpraszylem się jak dziewicza podlotka.

Sorki ze tak spamuję ale mam ewidentnie jakiś strumień świadomości, trochę mi to pomaga:).
Dawidoff
Świeżak na forum
Posty: 17
Rejestracja: 15 sierpnia 2015, o 11:13

3 stycznia 2025, o 20:42

Przy seksie jednak trzeba mieć maksymalnie oczyszczony łeb, nie wiem jak z kobiecej perspektywy, ale z perspektywy faceta po prostu wjeżdżasz i robisz swoje.
lolitta
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 26 lipca 2024, o 09:40

3 stycznia 2025, o 20:51

Dawidoff pisze:
3 stycznia 2025, o 19:55
Kurczę, zabawna rzecz bo dość podobnie na swój sposób dostałem nawrotu jak w Twojej historii.

U mnie było ciężej z orgazmem i chęcią na seks, do tego wokół standardowe gadanie narzeczonej (jak to baby) że jest gruba (choć ja tego nie odczuwałem jakoś) i zacząłem to podchwytywać. Mi mniej chciało się seksu, ale to mógł być również powód tego co pisałem jeszcze we wcześniejszym poście (przewiń na wcześniejszą stronę). Strasznie mi siadł na banie konflikt z rodzicami, zablokowałem ich na pół roku i nie rozmawiałem z nimi. Doszło do tego że potrafiłem myśleć o tym nawet przy seksie.

No i trach, trzeci czy czwarty raz coś nie pykło i otworzyła się puszka Pandory.

Ile trwało?

Marzec 2014 - koniec 2015, w 2016 mam jakieś ostatnie posty tutaj. Początek 2016 zdecydowana przewaga pozytywnych myśli, właściwie 90% czasu, końcówka 2015 jeszcze taka se. A potem to już normalne życie, chyba. Może trochę za dużo masturbacji i porno... Przynajmniej tak to odczuwałem. Oczywiście, były jakieś dziwne podszepty, myśli, ale nie ruszały mnie.

Inna sprawa, że ja cały czas miałem natręty na tle zdrowia plus pary innych rzeczy. Choruję na zapalenie żołądka (dziwne, że zaczęło się prawie w tym samym okresie co rocd - ciekawa koincydencja, doprawdy, nie dość że złomuje to psychikę, to jeszcze żołądek mi stres rozwalił...), bardzo boję się raka żołądka/przełyku. Samo wspomnienie o raku powodowało że dostawałem silnych kompulsji.

Czy ta sama partnerka?

Tak, ta sama. Mieszkanie mamy, nawet wreszcie ślub planowaliśmy. Także od relacji czysto ze studiów przeszliśmy cały szlak bojowy.

Co mi pomogło?

Mocno post Zordona, być może trochę Asertin (który odstawiłem sam, bez konsultacji z lekarzem jakos na początku 2015), ale chyba przede wszystkim - na poważne zlewanie tych myśli. Ale tak do cna, bez miłosierdzia. Chcesz z nią zerwać? A tak, w dupie. Chcesz się pieprzyć z inną? Nooooo, pewnie. Wiesz, to w pewnym momencie było tak jak wsadzenie głowy do rzeki z dużym nurtem zeby ja umyć/ochłodzić - po prostu woda płynęła/opływała głowę, głowa stała w miejscu. I tak osiągnąłem stabilizację, zdałem studia, zamieszkaliśmy razem z 7 czy 8 lat temu, zrobiłem aplikację itd.

Teraz biję się z myślami czy np. możliwa jest miłość bez seksu, czy z mocnym ograniczeniem potrzeb w tym zakresie, mam obsesję na tym punkcie. Plus oczywiście krytyczne "stopklatki" w głowie i analiza czy dana część ciała mojej narzeczonej się podoba. Zastanawiam się czy może się podobać innym facetom, analizuje co się dzieje w związkach po dziesięciu latach i więcej. Czytam tego rodzaju bzdury na reddicie ze ściśniętym gardłem i szukam jakichś podobieństw.

Czuję że to jest absurdalne, przecież związek się zmienia jako taki. Poza tym, piszę własną historię więc dlaczego mam polegać i patrzeć na innych? Co mi to da?
Z tymi myślami podczas seksu miałam podobnie, zastanawiałam się co jest ze mną nie tak, jak w takim momencie mogę myśleć o tak niedorzecznych rzeczach. Cieszę się,że to nadal ta sama partnerka,bo daje to mi światełko w tunelu, że mimo wszystko da się to przejść😀.
Mi było bardzo ciężko skończyć poprzedni rok studiów,nie potrafiłam się na niczym skupić tylko cały czas ta cholerna myśl,, nie kochasz,, - zaczęłam sobie mówić że kocham a głowa nadal swoje. Popadłam w takie stany,że nie miałam siły wstać i cokolwiek zrobić,nie mówiąc już o nauce czy pójściu do pracy. Jednak koniec końców udało się i zostalo mi już 1,5roku studiów do ich ukończenia.😁 Jeszcze dopóki nie brałam leków,to co chwilę się modliłam, prosiłam Boga żebyśmy się nie rozstali,że mi go nie zabierał,że nie chce mieć nikogo innego. Tak strasznie się umeczylam,że po prostu brak słów.
Co do analizy wyglądu, o której wspomniałeś to ja również nadal z tym walczę. Jednego dnia jest wszystko dobrze, drugie coś mi się nie podoba we włosach,albo wydaje mi się że są za długie.....
ODPOWIEDZ