Sandro zapewne masz dobra przemiane materii, ja zawsze tez bardzo duzo jadlam, a zeby cos przytyc - to graniczylo z cudem

Jak napisalas o pulsie, ze Ci skacze to postanowilam sprawdzic swoj - 68, dobry wyniki i mozna byloby sie cieszyc, ale co z tego, jak niebawem pewnie znowu stanie sie cos, ze skoczy...
Dzis siostra miala wyjsc ze szpitala!! Lekarze w piatek byli, sprawdzili wszystkie badania, zrobili przeswietlenia i powiedziel, ze siostra jest zdrowa i wyjdzie po weekendzie napewno, cieszyla sie i powiedziala, ze wytrzyma jeszcze - jest juz tam od ponad miesiaca! To jakis horror - najpierw nagla operacja ktora byla bardzo powazna i myslalam, ze umre ze strachu czekaja na korytarzu, pozniej jedna infekcja, potem plyn w plucach, pozniej znowu przeprowadzali rurke przez brzuch bo trzeba bylo jakis 3woreczek zalozyc i wode odciagnac - wycierpiala swoje i byla pelna nadziei i co pozniej?? pozniej byla juz tak pokuta od igiel, gorzej niz narkoman, to potem raz z nogi probowali bo juz nigdzie sie wbic nie mogli to po czasie kolejny zabieg - rurka przez reke do ramienia, stamtad juz brali krew i wstrzykiwali antybiotyki bez problemow - k...a !ile mozna cierpiec! A dzisiaj sobie przychodza jakby nigdy nic i mowia, ze trzeba jeszcze cos tam zrobic i ze moze jutro wyjdzie - no kuzwa bo juz mnie szlak trafia i jak sie nie wkurze to ja zabiore z tego szpitala gdzie indziej bo widzie, ze albo oni sobie jaja robia albo na czlowieku doswiadczenia przeprowadzaja - niby dlaczego puscic nie chca, tak twierdza, ze jest dobrze, tysiace razy sprawdzali i co? wychodzi na to, ze czegos nie mowia, a dziewczyna zyje w strachu i placze bo nie wie wkoncu co sie dzieje! Ja juz mam dosyc...
Ide zaraz do Niej i co jej powiem? Znowu to samo? Ze ma sie nie martwic, ze wszystko jest dobrze, ze niebawem juz wyjdzie napewno? Ona tego juz sluchac nie moze bo nie wierzy, tak mi jej zal.... ma dopiero 19 lat, za kilka dni urodziny i spedzi je moze w szpitalu.....
Moj powrot tez sie opozni o kilka tygodni bo nie wyjade dopoki ona nie wroci i nie stanie na nogi, chyba bym na odleglosc umierala ze strachu, tu przynajmiej jestem na miejscu... poki co znalazlam wczoraj dobra psycholog, babka po czterdziestce, ide prywatnie za tydz. we wtorek, musze bo juz mnie to przerasta wszystko....
Eh..... szkoda gadac !
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.