Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Atak paniki, lęk paniczny

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Czapla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 198
Rejestracja: 6 grudnia 2010, o 14:47

29 sierpnia 2011, o 13:55

sandra pisze: Ja na szczescie nie odchudzalam sie nigdy i na razie ni emusze, jem jak smok a waga nie rosnie, tylko ze nie mam pojecia co z tym jedzeniem sie dzieje :D
Przelatuje kochana, przelatuje :DD Masz tak samo jak ja widocznie. Potrafię się nawpychać na noc orzechów albo pieczonego boczku ;col . Owszem, ciężko mi trochę po takim żarciu jak każdemu, ale rano ani śladu tego nie ma. Odkąd wróciłam z wakacji, to jestem jeszcze w domu bo do pracy wracam 1 września, jem i niewiele robię a waga mi spadła do 49 kg.. :? I mam do tego dwoje dzieci. Jedz w takkim razie i ciesz się że nie musisz liczyć kalorii.

Aga, a czemu postanowaiłas się odchudzać? Przecież szkielecior nie jest piękny :ups
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

29 sierpnia 2011, o 14:03

Sandro zapewne masz dobra przemiane materii, ja zawsze tez bardzo duzo jadlam, a zeby cos przytyc - to graniczylo z cudem :))
Jak napisalas o pulsie, ze Ci skacze to postanowilam sprawdzic swoj - 68, dobry wyniki i mozna byloby sie cieszyc, ale co z tego, jak niebawem pewnie znowu stanie sie cos, ze skoczy...

Dzis siostra miala wyjsc ze szpitala!! Lekarze w piatek byli, sprawdzili wszystkie badania, zrobili przeswietlenia i powiedziel, ze siostra jest zdrowa i wyjdzie po weekendzie napewno, cieszyla sie i powiedziala, ze wytrzyma jeszcze - jest juz tam od ponad miesiaca! To jakis horror - najpierw nagla operacja ktora byla bardzo powazna i myslalam, ze umre ze strachu czekaja na korytarzu, pozniej jedna infekcja, potem plyn w plucach, pozniej znowu przeprowadzali rurke przez brzuch bo trzeba bylo jakis 3woreczek zalozyc i wode odciagnac - wycierpiala swoje i byla pelna nadziei i co pozniej?? pozniej byla juz tak pokuta od igiel, gorzej niz narkoman, to potem raz z nogi probowali bo juz nigdzie sie wbic nie mogli to po czasie kolejny zabieg - rurka przez reke do ramienia, stamtad juz brali krew i wstrzykiwali antybiotyki bez problemow - k...a !ile mozna cierpiec! A dzisiaj sobie przychodza jakby nigdy nic i mowia, ze trzeba jeszcze cos tam zrobic i ze moze jutro wyjdzie - no kuzwa bo juz mnie szlak trafia i jak sie nie wkurze to ja zabiore z tego szpitala gdzie indziej bo widzie, ze albo oni sobie jaja robia albo na czlowieku doswiadczenia przeprowadzaja - niby dlaczego puscic nie chca, tak twierdza, ze jest dobrze, tysiace razy sprawdzali i co? wychodzi na to, ze czegos nie mowia, a dziewczyna zyje w strachu i placze bo nie wie wkoncu co sie dzieje! Ja juz mam dosyc...

Ide zaraz do Niej i co jej powiem? Znowu to samo? Ze ma sie nie martwic, ze wszystko jest dobrze, ze niebawem juz wyjdzie napewno? Ona tego juz sluchac nie moze bo nie wierzy, tak mi jej zal.... ma dopiero 19 lat, za kilka dni urodziny i spedzi je moze w szpitalu..... :(

Moj powrot tez sie opozni o kilka tygodni bo nie wyjade dopoki ona nie wroci i nie stanie na nogi, chyba bym na odleglosc umierala ze strachu, tu przynajmiej jestem na miejscu... poki co znalazlam wczoraj dobra psycholog, babka po czterdziestce, ide prywatnie za tydz. we wtorek, musze bo juz mnie to przerasta wszystko....

Eh..... szkoda gadac !
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
sandra
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 81
Rejestracja: 27 maja 2011, o 23:50

29 sierpnia 2011, o 18:37

Kasia to rzeczywiscie smutne, miesiac w szpitalu po tkim leczeniu, to juz najwyzsza pora wydawaloby sie wychodzic. Ale z drugiej strony moze lepiej dolezec w szpitalu niz potem w domu maja byc jakies problemy, moja babcie wypuscili po 23 ze szpitala bez kurtki i powiedzieli dobranoc, dobrze ze wujek byl w miescie i po nia pojechal bo tak to zostawala tylko taxi. A ma 69 lat i nie moze spokojnie zrobic 10 krokow, ale tym nikt sie nie martwil.
Ale rozumiem ze jest i tobie ciezko, szpital to zawsze jest szpital...
A moze ktos z rodziny, Ty albo kto inny porozmawial by z lekarzami iczegos sie dowiedzial, ale chyba niczego nie ukrywaja, tylko pewnie chca miec naprawde pewnosc ze wszystko jest dobrze.

Czapla to widac ze obie mamy dobre spusty :)))))))) ALe wiele kobiet nam Czaplo I Kasiu na pewno tego pozazdrosci :) Prawda Agnieszka? :)) ;p
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

29 sierpnia 2011, o 22:03

Tak Sandro - lekarze nie chca siostry wypuscic poki nie beda mieli 100% pewnosci, ze juz jest wszystko dobrze i ze po powrocie do domu bedzie bezpieczna. Jedna z lekarek przyszla i uspokajala siostre - dzis wziela ostatnia dawke lekarstw, wiecej nie trzeba bo wszystko sie zaleczylo co bylo objete infekcja, bakteriami itd - problem w tym, ze na watrobie zrobil sie malenki grzyb po antybiotykach i musza to dokonca wyleczyc, jutro dostanie inny lek ktory ma pomoc, przyszedl pozniej glowny profesor i powiedzial, ze do dwoch dni sciagna ten woreczek ktory jeszcze ma przyczepiony i zobacza jaka bedzie reakcja organizmu - jesli bedzie sobie dobrze radzil to siostra na weekend wyjdzie, a wiec..... MAM NADZIEJE I TO OGROMNA!! bo ja jak to jeszcze ja - ale siostra jest w stanie oplakanym i wolalabym aby jak najszybjciej wrocila do domu...

Ja wracajac ze szpitala dostalam takich kluc w mostku, ze znowu sie wystraszylam, gniotlo mnie co chwile i to mnie przerazilo, zadzwonilam do babci i prawie co nie plakalam, ale babcia uspokoila i zapewnila, ze to nie zawal, a nerwobole ktore spowodowane sa tym calym stresem... wzielam aspirynke, wymoczylam nogi w zimnej wodzie, a pozniej lezalam z nogami w gorze aby krazenie sie poprawilo i .... po czasie pomoglo.... nie ma to jak babcia.... :)

Sandro to straszne jak postapili z babcia Twoja!! Jak mozna starsza kobiete tak potraktowac - nie rozumiem i az czlowiek za glowe sie lapie jak co niektorzy ludzi traktuja - ciesze sie i dzieki Bogu, ze ktos z rodziny byl w poblizu i mogl babcie zabrac - straszne !!
Milego wieczoru Wam zycze !!
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
dracula
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 30 sierpnia 2011, o 12:34

30 sierpnia 2011, o 13:04

Witam wszystkich, od 3 tygodni z chakiem dostaje atakow paniki, mam w ogole lat 20 i nigdy wczesniej nie spotkalo mnie cos takiego, chociaz czasem wczesniej po duzej ilosci wypitego alko mialem podobne chore jazdy. Teraz nic nie pilem tylko kilkanascie nocy wstecz nie moglem zasnac, lezalem i gapilem sie w sufit, (mam troche nerw ostatnio, zwiazanych ze szkolom i sytuacja osobista) ale nie sadzilem ze az tak to przezywam. No dobra i lezalem tak prawie do 3 rano az w koncu zaczalem czuc sie zle, zrobilo mi sie nieodbrze i dostalem jakby biegunki (popedzilo mnie do wc) jak wracalem z wc zrobilo mi sie slabo i czulem ze mam palpitacje serca, obudzilem matke bo naprawde zaczalem sie bardzo bac ze kopne w kalendarz! Strach przed smiercia czulem ogromnie wielki jak jeszcze nigdy wczesniej. Trzaslem sie jakby mi bylo bardzo zimno chociaz bylo mi okropnie goraca, czulem zar na plecach i z minuty na minute czulem sie coraz gorzej. Zadzwonili po pogotowie ale ci kazali przyjechac i tak zrobilem, matk azawioazla mnie do szpitala, po pierwszych ogledzinach spytali sie czy sie ostatnio nie denerwuuje i tak mnie zostawili, dali cos gorzkiego do wypicia i tak siedzialem prawie dwie godziny, i to byly ciezkie 2 godziny, nic mi nie mijalo, w szpiotalu zrobilo mi sie jeszcze gozej, chcialo mi si eplakac ze umieram, kuzwa! Czulem sie jak nieporadne dziecko a oni wszyscy kiwali glowami na moje jeki. Zrobili mi ekg serca i zbadali krew, chyba tez mialem wymaz krwi chociaz nie wiem do konca, jak to wyszlo dobrze to powiedzieli ze juz nie mam czego tam szukac bo to na tle nerwowym, a ze ja tez zaczalem sie czuc troche lepiej to wrocilismy do domu,
i teraz nie wierze ze to mam od nerw, chociaz sam nie wiem czy wierze czy nie o przez te 3 tygodnie zgromadzilem takie badania - gastroskopie (bo zawsze mi jest przy ataku paniki bardzo niedobrze) tomograf komputerowy glowy, przeswietlenie klatki piersiowej (uciski), ponownie krew, ekg 2 razy (dla pewnosci) i wychodzi ze nie mam z niczym problemow, lekarz moj ktory mnie prowadzi mowi ze to wlasnie ataki paniki i nic wiecej nie musze badac, tylko ograniczyc stres i nie martwic sie tym. Kuzwa latwo mu gadac, a ja co druga noc nie moge zasnac i w nocy mi to znowu wraca, objawy mojego ataku paniki to zazwyczaj (choc co rusz dochodza nowe)
palpitacje serca, dretwienie kciukow (nawet w stopach), dusznosci (powietrze wydaje sie geste i ciezkie), niesamowite cieplo na plecach i barkach, skurcze w zoladku i jest mi podczas ataku niedobrze (potem juz nie), biegunka (dosyc uporczywa), dreszcze calego ciala i wtedy bardzo sie boje ze umieram, strach jest tak wielki ze zbiera sie mi na placz. i tesknote za rodzina!
Trwa to wszystko tak godzine albo nawet i trzy godziny, czesciej prawie 3 godziny i zmieniaja sie wtedy objawy potem czuje sie zmeczony bardzo i to jakby mija, chociaz w ciagu dnia odkad to mam to tez czuje sie mniej wesoly i jakis anemiczny. Ale ataki te mam zawsze w nocy, jak zasne to jeszcze przespie, choc nie zawsze. Dobra i teraz mam pytania, czy kuzwa to moga byc tylko ataki paniki? Jakies jeszcze badania mam zrobic zeby sie upewnic?? Teraz zostaje tylko psychiatra? To minie samo? Co moge zrobic zeby minelo? I czy atak paniki moze trwac dluzej niz 20 minut? Bo czytalem ze atak paniki rzadko trwa dluzej niz godzine! a ja pare godzin sie zle czuje! Z gory dzieki za odpowiedzi

-- 30 sierpnia 2011, o 13:04 --
I jescze nie napisalem ze badanie na tarczyce wyszlo dobrze a lekarze ktorzy mnie badali to; kardiolog, neurolog i internista
Czapla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 198
Rejestracja: 6 grudnia 2010, o 14:47

30 sierpnia 2011, o 13:26

Witaj Dracula
Wszystko co napisałeś świadczy o atakach paniki właśnie zważywszy że zrobiłeś badania i lekarze wykluczyli inne choroby.
To prawda, że piszą że atak paniki trwa do pół godziny, ale my tu, a na czele ja, jesteśmy świetnym przykładem, że atak może trwać nawet kilka godzin. Ja teraz nie mam już ataków paniki, tylko lęku, ale moje ataki trwały po dwie, trzy godziny, czułam jaby głód w żołądku, a z drugiej strony ścisk, sucho w buzi, nudności i "gotowanie" w głowie, przez skok ciśnienia.. Do dzisiaj często nie mogę uwierzyć, że to nerwica i ataki lęku, ale chyba muszę bo mam takie dni gdy czuję się świetnie, a kiedyś każdy dzień był utrapieniem.

W pierwszej kolejności musisz umówić się na terapię do psychologa. On przepracuje z Tobą emocje, przeanalizuje to, co czujesz przy atakach i pomoże Ci racjonalizować strach, by go złagodzić. Chodzi o to, że gdy pojawiają się pierwsze objawy lęku, to nie rozkręcać tego dalej, tylko zatrzymać na danym etapie. Bo wcześniej czy później ten lęk minie i wszystkie towarzyszące mu objawy. Terapia na pewno daje bardzo dużo.

Nie rób więcej badań i nie skupiaj się na objawach somatycznych, bo już wiesz, że to żadna konkretna choroba ciała. To choroba duszy.
wikatoria1708
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 575
Rejestracja: 23 czerwca 2010, o 09:55

31 sierpnia 2011, o 05:46

Hej :)
Zgadzam się z Czaplą.Powinieneś jak najszybciej wybrać się do psychologa.Ja też się bałam,że moje ataki trwają za długo :) Potrafiłam nieraz całe dnie czuć się zle.Na to nie ma reguły.Wszystkie badania masz ok więc staraj się nie dopatrywać żadnej choroby u siebie.Wiem,że jest to trudne ale trzeba się postarać :)
Sztuką jest w poznawaniu człowieka, przez pryzmat ciała poznać jego duszę.
agniechannn90
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 273
Rejestracja: 25 stycznia 2011, o 21:51

1 września 2011, o 07:43

Hej Kochani...Mi ostatnio tak nerwica daje sie we znaki,ze dziwie sie ze potrafie jeszcze w pracy funkcjonowac....
Wczoraj poszlam do psychiatry w celu uzyskania recepty na hydroksyzyne,a ONA DO MNIE: " NERWICE LEKOWA Z NAPADAMI PANIKI TRZEBA LECZYC BO INACZEJ SIE ZWARIUJE" A JA NA NIA TAKIE OCZY :shock: wystarszyla mnie ,ze szok! Przepisala sertagen i xanax....Kazala mi to brac;/ ale jestem bardzo sceptycznie nastawiona do lekow,bo terapia mi pomogla i gdybym jej nie przerwala byloby ok...w tamtym tyg. mialam miec wizyte ale przelozyli na wtorek,wiec we wtorek zaczynam terapie od nowa i chyba poczekam z tymi lekami, jak cos to bede brala hydro...teraz tylko chodzi mi po glowie ten jej tekst,ze mozna zwariowac...a ja jak mam ataki ostatnio to mysle o tym czy nie zwariuje...a moze ona ma racje? moze naprawde tak jest...w koncu ma tytul profesora;/! Czy ktos wie cos na temat tego SORTAGENU??;/
"Bo serca są po to,by krwawić tęsknotą...A myśli są po to,by wierzyć w nie...A słowa jak noże szybują przez morza i choćbyś uciekał odnajdą Cię!"
wikatoria1708
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 575
Rejestracja: 23 czerwca 2010, o 09:55

1 września 2011, o 12:39

Hej :)
Aga,nie nakręcaj się :) Pewnie pani profesor nie miała na myśli,że można zwariować na prawdę,powiedziała to prawdopodobnie w przenośni :) Myślała o tym,że ma się uczucie jakby człowiek miał za raz zwariować.Każdy z nas podczas ataku tak się czuję :D
Co do tabletek to Sertagen jest tym samym co Asentra,którą biorę.Brałam to jako zamiennik ale niestety gorzej się czułam i wróciłam do Asentry.Nie powiem Ci,że masz brać :) Sama musisz podjąć decyzję.Ja biorę tabletki i mi pomagają.Nie wyobrażam sobie co by było gdybym nie brała.Jeżeli czujesz,że terapia naprawdę Ci pomaga to nie rezygnuj z niej :) Każdy wie,że terapia to podstawa.Głowa do góry i nie zamartwiaj się.Zobacz,nareszcie masz zdiagnozowaną chorobę :P
Sztuką jest w poznawaniu człowieka, przez pryzmat ciała poznać jego duszę.
Czapla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 198
Rejestracja: 6 grudnia 2010, o 14:47

1 września 2011, o 14:03

Aga, ja też podejrzewam że pani doktor miała na myśli zwariowanie w przenośni. A swoją drogą to chyba nie pomyślała, że od takiego tekstu można dostać wariactwa. Przecież powinna zdawać sobie sprawę, że akurat nerwicowcowi nie mówi się takich rzeczy :grr:

A ja od niepamiętnych czasów dostałam nagle skoku ciśnienia, dopadł mnie straszny lęk, aż mną trzęsie i ledwo mi się oddycha. Niestety jak na razie nie potrafię tego odpędzić. Mam 145/100, puls 70 i strasznie się boję, że za chwilę nie tylko pójdzie to w górę, ale że po prostu umrę :(: Dzisiaj zaprowadziłam do przedszkola pierwszy raz moją modszą córeczkę, ze starszą byłam na rozpoczęciu roku w nowej szkole i jestem ciągle sama do niedzieli bo mąż za granicą... Strasznie się boję, że coś mi się stanie i nie odbiorę mojej malutkiej z przedszkola, że będę musiała wreszcie wezwać pogotowie, bo będę miała albo zawał albo wylew :buu:
Powiem Wam, że zebrałam siły i piszę, ale strasznie się boję, trzęsie mną koszmarnie i nie umiem zacząć myśleć o czymś innym...
Może łyknę tranxen.. Ostatni raz wzięłam go chyba przed wakacjami...
Wróciło..
A najgorsze jest to, że w takich momentach jestem na 100% przekonana, że coś mi poważnego dolega, że jestem chora, że powinnam się ubrać i pójść do szpitala...
Ciśnienie nie spada.. 145/100... Koszmar.. To nigdy nie minie, jestem tego pewna. Nie wiem co zrobić.. :(:
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

1 września 2011, o 17:54

Czaplo - po pierwsze to musisz sobie usiasc w jakims wygodnym miejscu i troche sie uspokoic gleboko oddychac, wolno, rownomiernie i sprobowac ogarnac to wszystko - wiem, wiem w trakcie ataku czy zlego samopoczucia ciezko jest panowac nad tym, ale przypomnij sobie ile razy mialas takie skoki i zaczynalas sie zle czuc - popatrz ile tego bylo, a moglas zyc normalnie, tyle czasu zmarnowanego - na strach przede wszystkim... Mialas dluga przerwe - popatrz, gdyby dokuczala Ci prawdziwa i powazna choroba to bys jej tak poprostu nie zaleczyla, a teraz... skok cisnienia + dodatkowe nerwy, mysli i spadac Ci nie bedzie jesli nadal bedziesz sie trzesla - puls masz wspanialy !! 70 to prawidlowe tetno, a wiec zajmij sie tylko cisnieniem - o zawal czy wylew takze nie tak latwo i mozesz byc pewna, ze go nie dostaniesz - gdyby mial przyjsc, przyszedl by juz wczesniej i od razu bys wyladowala w szpitalu, to co czujesz obecnie to wielki strach ktory powoduje panike a za tym ida skoki, nakrecanie sie, czarne mysli - odbierzesz coreczke i bedziesz z siebie zadowolona, napewno - DASZ SOBIE RADE - pamietaj, ze to nerwica - ona przyszla i przypomniala Ci o sobie - ona nie zabije, a atak przejdzie, musisz byc silna i nie daj sie - wszystko wroci do normy :friend:

Agnieszko zgadzam sie z dziewczynami - mozna zwariowac od tego wszystkiego bo czasami przeciez wariujemy czyz nie? hihi - oczywiscie, ze to tylko silne poczucie ktorego sie boimy, ale lekarka zapewne w przenosni stwierdzila cos takiego, glowka do gory i nie daj sie bo widze, ze jednego dnia zaczelas gorzej sie czuc i nerwica Ci nie odpuszcza - z dnia na dzien atakuje i miewasz sie coraz gorzej - zajmij sie soba, praca, dzieciaczkami ktore Cie otaczaja i nie boj sie !!
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
Awatar użytkownika
Dottie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 8 lipca 2011, o 22:13

1 września 2011, o 19:09

Przede wszystkim od nerwicy raczej nie idzie zwariować ;) Ja już pytałam kilku lekarzy czy aby na pewno moja nerwica nie przerodzi się np. w schizofrenię i podobno nie ma takiej możliwości! Przy nerwicy można czuć się bardzo różnie, ale na szczęście to nie jest choroba psychiczna, tylko zaburzenie psychiczne a to duża różnica. Ja na przykład od kilku dni jestem mocno przeziębiona, leżę w łóżku i dopiero czuję się dziwnie! Mój organizm skupił się w końcu na walce z prawdziwą chorobą, więc już nie wiem czy to jak się czuję to dobrze czy źle... Na dodatek staram się odzwyczajać od Tranxene, a dzisiaj dostałam takiego kopa adrenaliny że szok :shock: Nie biorę żadnych leków z pseudoefedryną typu Tabcin (po których zawsze mam jazdy :) ), więc to chyba Cital zaczął działać po 40 dniach brania go (po pół tabletki). W każdym bądź razie czuję się dziwnie i już nie wiem czy to nerwica, przeziębienie czy coś innego, nie wiem nawet jakby teraz mój organizm zareagował na atak lęku, i wolę nie wiedzieć... Eh, jak bardzo bym chciała żeby to przeklęte choróbsko mnie już opuściło... Jutro moje urodziny i to byłby najwspanialszy prezent...
"...Born to blossom, Bloom to perish..."
inema23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 406
Rejestracja: 6 stycznia 2011, o 15:36

2 września 2011, o 12:26

Dottie WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO - zdrowka przede wszystkim bo to najwazniejsze! Duzo milosci, szczescia i radosci dnia kazdego - buziaczki!! :*

Ja mam nocke nieprzespana za soba, pielegniarka pozwolila zostac u siostry wiec spedzilam z Nia noc w szpitalu. Byla zaplakana, wykonczona psychicznie - schudla do 41kg, same kostki pod skora widac i czuc... pewna babka zajela sie jej jadlospisem i moze jakies rurki przyczepia przez ktore dawac beda jedzenie, ale to jeszcze nic ... lekarz wczoraj oznajmil, ze beda wkladac znowu jakis woreczek bo na zoladku zrobila sie ropa ktora moze sie powiekszyc i zmienic w torbiel? mowil, ze to na 100% idzie wyleczyc i odciagna ten plyn, a dzis ze zrobia przeswietlenie i zobacza czy jednak trzeba to wkladac, w glowie mi sie juz pieprzy od tego...

-- 3 września 2011, o 16:16 --
Kochani czy Wy czasami tez odczuwacie takie wielkie zmeczenie, wrecz spiaczka nie daje Wam spokoju i najlepiej przespalibyscie caly dzien i noc? Wczoraj zasnelam normalnie, wstalam dopiero o 12:30 !! I to zledwoscia... Pogoda za oknem paskudna, zimno nie jest, ale szaro, ponuro - moze to cisnienie ma wplyw? Nie mierzylam bo nie mam czym, ale biore to pod uwage poza tym wyszlam ledwo na zakupy, wrocilam, rozpakowalam co trzeba bylo, zaczelo mnie mulic i znowu poczulam ogromna chec spania - caly dzien dzis leze i sie pokladam, jeszcze nigdy tak sie slabo nie czulam, przeciez nie jestem zmeczona... a moze to jakas choroba?

-- 3 września 2011, o 16:20 --
Poza tym miesiaczki nie mialam w tamtym miesiacu, czuje, ze juz brzuch mnie pobolewa, ale jeszcze bez okresu... zaczynam sie zastanawiac czy faktycznie ten stres mial taki wplyw na to, ze sie przesunelo? Do tego dzien dzisiejszy... Sama juz nie wiem - na poniedzialek mam lekarza, starszy facet, lekarz GP-ogolny a do tego ma jeszcze specjalizacje w kierunku gastroskopi, przewodu pokarmowego wiec super trafilam, porozmawiam z Nim o swoich problemach, moze to tez ma jakis zwiazek z tym, eh...

-- 3 września 2011, o 16:30 --
A moze to cukrzyca bo sie wlasnie doczytalam? Rany znowu sie zaczyna - czytanie, wmawianie, nakrecanie - juz nie wiem co myslec...
Karuzela zycia kreci sie. Bezustannie nabierajac coraz wiekszego pedu. Pijany Karuzelowy, zatacza kregi w sobie tylko znanym kierunku, nie panujac juz nad zaczarowanym mechanizmem. Trzymajmy sie mocno lancucha losu, by przypadkiem nie wypasc w biegu.
sandra
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 81
Rejestracja: 27 maja 2011, o 23:50

18 września 2011, o 18:33

inema23 pisze:
-- 3 września 2011, o 16:16 --
Kochani czy Wy czasami tez odczuwacie takie wielkie zmeczenie, wrecz spiaczka nie daje Wam spokoju i najlepiej przespalibyscie caly dzien i noc? Wczoraj zasnelam normalnie, wstalam dopiero o 12:30 !! I to zledwoscia... Pogoda za oknem paskudna, zimno nie jest, ale szaro, ponuro - moze to cisnienie ma wplyw? Nie mierzylam bo nie mam czym, ale biore to pod uwage poza tym wyszlam ledwo na zakupy, wrocilam, rozpakowalam co trzeba bylo, zaczelo mnie mulic i znowu poczulam ogromna chec spania - caly dzien dzis leze i sie pokladam, jeszcze nigdy tak sie slabo nie czulam, przeciez nie jestem zmeczona... a moze to jakas choroba?


-- 3 września 2011, o 16:30 --
A moze to cukrzyca bo sie wlasnie doczytalam? Rany znowu sie zaczyna - czytanie, wmawianie, nakrecanie - juz nie wiem co myslec...
Ostatnio czytalam o cukrzycy Kasiu i dostalam napadu leku, potem dwa dni czulam sie jak bym byla w jakiejs fazie koncowej smiertelnej choroby :( nawet na forum nic nie pisalam bo nie chcialam wkolo narzekac. Zaczelam sie bac ze cuklier mi spadnie i umre nagle w nocy!! Balam sie przez to zasnac KOSZMAR.
Zaczelam czytac bo mama mi powiedziala ze jestem taka senna moze od cukru... i sie zaczelo...bo tez czesto jestem tak ospala a nie mam ku temu powodow. Czuje okropne zmeczenie i sennosc tak wielka ze ciagle ziewam i mam przekrwione oczy. Ale bardziej prawdopodobne to jest ze tak mamy od pory roku...
qweasdzxc
Gość

11 kwietnia 2012, o 17:09

Ojojoj spadło ciśnienie dziś, głowa zaczęła boleć i jakby 2 sekundowy napad paniki, możliwe? PRZED KOMPEM!

-- 11 kwietnia 2012, o 16:12 --
Tyle czasu już ich nie miałem z 4 miesiące.
ODPOWIEDZ