agniechannn90 pisze:Dziewczyny a Wy macie cos takiego przy ataku,ze boicie sie,ze w koncu zwariujecie i traficie do psychiatryka??
Oczywiście Aga

! Ja miałam takie wrażenie tylko przy atakach paniki, czyli przy cisnieniu 140/100, pulsie koło 100, bo wtedy "gotowało" mi się w głowie, nie mogłam spokojnie złapać tchu i tylko czekałam tak naprawdę aż zeświruję kompletnie, dadzą mi w tyłek na uspokojenie i zwiążą w kaftan, żeby mną nie rzucało

Ale tylko w atakach paniki, których już nie mam od kilku miesięcy... Ale przecież zawsze mogą wrócić.
Za to przy każdym mocnym ataku lęku z objawami somatycznymi a te ataki mam dość często, dopada mnie lęk, że TYM RAZEM TO JUŻ NIEKONIECZNIE JEST ATAK LĘKU TYLKO WŁAŚNIE COŚ Z SERCEM I UMRĘ. I mimo to, że już tak setki razy miałam i powtarzałam sobie, że mam się uspokoić bo to atak lęku a nie nadchodząca śmierć, to nigdy podczas takiego lęku nie udało mi się tak nie pomyśleć. Pierwsza myśl: "A może jednak tym razem to już koniec?" Nie potrafię odważnie i obojętnie pozbyć się tej myśli. Przychodzi automatycznie..
-- 28 sierpnia 2011, o 12:33 --
sandra pisze:Czapla dokladnie

to takie nasze male hobby a ile to przyjemnosci sprawia googlowanie

wynajdywanie tych badan, ile to czasu potrzeba i cierpliwosci !!! ile wiedzy wpada do glowy!!

Powinni nas podziwiac a nie sie smiac

Agniechannn niestety tak, czasem sobie mysle ze moj umysl nie wytrzyma po prostu tego stresu i strachu i mi odbija, zaczne sie slinic i mnie zamkna. Czesto mam takie mysli
Wiesz Sandro, u mnie to szukanie chorób przestało już sprawiać mi przyjemność, ale stało się nawykiem, takim jak ściąganie poczty czy poranne mycie zębów

. Ostatnio jestem już tak załamana perspektywą życia z atakami lęku do końca swoich dni, że nie szukam chorób..(pewnie chwilowo, bo to hobby też może wrócić). Chciałabym być zdrowa i wolna od tego gówna, więc zajęłam się czytaniem głupot w Internecie, plotki z życia celebrytów, jakieś babskie problemy, jednym słowem coś, co jest lekkie, niezbyt angażujące i nie wywołuje u mnie frustracji.. Jak wrzucałam wszelkie swoje objawy, to zawsze wyskakiwał mi jakiś rodzaj nerwicy a przy okazji najczęstsze przypuszczalne choroby hipochondryków: nadczynność lub niedoczynność tarczycy obowiązkowo ze złośliwym guzem, cukrzyca, dysfunkcje układu krążenia, zatory, udary mózgu, guzy przysadki, stwardnienie rozsiane, itd.. Nic nowego
I zgadzam się, że lekarz nie powinien się śmiać z nerwicowca, bo to jest dość poważna choroba.. Musi przede wszystkim wbić sobie do głowy, że my sobie sami nie wybraliśmy tej choroby na własne życzenie a to że odczuwamy lęk, towarzyszy nam hipochondria i czujemy się chorzy nie jest naszym wymysłem, tylko to odczuwamy cieleśnie.. Wbrew pozorom nerwicy nie wyleczy się jak przeziębienia w kilka dni, zapalenia płuc w dwa może trzy tygodnie i innych chorób.. Może zabrzmi to dość brutalnie, ale mnóstwo nowotworów leczy się krócej

Często tylko operacją i nawet bez naświetleń czy chemii. Nawet ciąża trwa tylko 9 miesięcy (oczywiście to nie w kategoriach choroby tylko stanu odmiennego

).. A z nerwicy jeszcze nikt się nie wyleczył tak szybko, bo ona w większości przypadków powraca i nie ma szans na jej wyleczenie

Poza tym podejrzewam, że długo leczona lub nawracająca niesie za sobą skutki uboczne w postaci depresji, spadku jakości życia, niemożliwości znalezienia pracy, posiadani rodziny, prowadzenia normalnego życia towarzyskiego, szybsze zużycie serca, niebezpieczeństwo udaru i zawału przez skiki ciśnienia itd..