Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
zaburzony86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 2 maja 2015, o 22:07

27 sierpnia 2015, o 20:44

Autentycznie chce mi się płakać z bezsilności już.
W poniedziałek wróciłem z wakacji, gdzie (bez wdawania się w szczegóły) było prawie normalnie i gdzie nie było takiej rzeczy, że mogłem coś zrobić ale nie zrobiłem bo jestem zaburzony. Również wtorek i środa po powrocie były względnie dobre. Nie działo się nic niepokojącego, w oba te dni byłem na ok. 2km spacerze i tak naprawdę mogłem mieć nadzieję, że jest znów ten lepszy okres.
Dziś z kolei od rana jest prawdziwa masakra. Nie, nie chodzi o to że mam ataki paniki czy derealizację. Mam wysoki puls (aktualnie 101. a raz dziś nawet miałem 123) i ciśnienie, które waha się od wartości względnie normalnych (128/86) do naprawdę niepokojących (147/98). Czuję się przez to tak masakrycznie, że idąc przed chwilą do apteki po coś na wyciszenie myślałem, że nie dam rady tam pójść i wrócić, a jest to odległość rzędu 150 metrów w jedną stronę. Musiałem iść po ścianach, bo miałem wrażenie, że lecę na bok i oczywiście jak zawsze wrażenie to natychmiast ustało gdy się zatrzymałem. A gdy zacząłem iść to od nowa Polska Ludowa (tak mawiała moja babcia).
Czy to się kiedyś wreszcie skończy? Zacząłem na przełomie grudnia/stycznia od ataków paniki, które tak naprawdę teraz już prawie się nie zdarzają, a jeśli już to doskonale wiem co to jest i przechodzę nad tym do porządku dziennego. Potem doszło DD w postaci nagłych, krótkich ale okropnie wnerwiajacych przebłysków czy też epizodów (jak zwał tak zwał). Gdy i to już zdarza się rzadziej (choć wciąż się zdarza) to teraz te j...e wrażenie, że lecę na bok, które też jest tylko okresowe ale jak już się przypęta to trwa cały dzień.
Bez sensu to wszystko :(
Awatar użytkownika
Gocha079
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 189
Rejestracja: 6 stycznia 2014, o 08:52

27 sierpnia 2015, o 21:27

Zaburzony, ja nigdy w odpowiedziach nie "stawiałam do pionu" nikogo w ostrych słowach. Ale teraz będzie ten pierwszy raz: chłopie, zobacz,co piszesz. Prześledź sobie historię swoich postów. Tu nie ma co płakać, bo nic się poza lękiem nie dzieje!!!! Dziś jest masakra? No wg Ciebie jest. A kto Ci kazał mierzyć puls co chwila???? Wiesz przecież, jak to działa. A w takim stanie nawet wartośc 148/98 nie jest niczym nienormalnym, ani zabójczym. Dostałeś bujanek jako ciąg dalszy nakręcania się, po prostu kolejny objaw, który jest konsekwencją lęku. Skoro zatrzymałeś się i nie poleciałeś, to o co chodzi???? Halo???? To będzie trwało, dopóki będziesz się tego bał i nadawał temu wartość!!!!! Także, wiesz, co robić..... I żadnych tu rzewnych wpisów, tylko działaj, praktyka, przełamywanie się, czas i będzie dobrze:-)
Odwaga to robienie tego, czego boisz się zrobić. Nie można mówić o odwadze, w przypadku, gdy nie jesteś przestraszony.
Nadzieja2014
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 184
Rejestracja: 19 lipca 2014, o 20:30

27 sierpnia 2015, o 21:41

Witajcie
Mam od kilku dni uczucie potwornego zmeczenia. Czuje sie jakbym byl w polsnie. Czuje straszne napiecie ze zaraz zgine, ktos mnie napadnie, czasami jakies szmery slysze. Trace sens zycia. Nic mi sie momentami nie chce. Przez chorobe siedze caly czas w domu czasami wyjde gdzies do miasta. Jak jade autem czuje sie dziwnie. Taki rozkojarzony a dzis malo w kogos nie wjechalem. Nerwica lekowa mi doskwiera jak mam zostac sam w domu. Prosze pomozcie co mi jest czy to kolejne chochliki nerwicowe czy cos sie dzieje innego?
zaburzony86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 2 maja 2015, o 22:07

27 sierpnia 2015, o 21:50

Gocha079 pisze:Zaburzony, ja nigdy w odpowiedziach nie "stawiałam do pionu" nikogo w ostrych słowach. Ale teraz będzie ten pierwszy raz: chłopie, zobacz,co piszesz. Prześledź sobie historię swoich postów. Tu nie ma co płakać, bo nic się poza lękiem nie dzieje!!!! Dziś jest masakra? No wg Ciebie jest. A kto Ci kazał mierzyć puls co chwila???? Wiesz przecież, jak to działa. A w takim stanie nawet wartośc 148/98 nie jest niczym nienormalnym, ani zabójczym. Dostałeś bujanek jako ciąg dalszy nakręcania się, po prostu kolejny objaw, który jest konsekwencją lęku. Skoro zatrzymałeś się i nie poleciałeś, to o co chodzi???? Halo???? To będzie trwało, dopóki będziesz się tego bał i nadawał temu wartość!!!!! Także, wiesz, co robić..... I żadnych tu rzewnych wpisów, tylko działaj, praktyka, przełamywanie się, czas i będzie dobrze:-)
Ja doskonale wiem, że ani to ciśnienie ani te jak to nazywasz bujanki to nic zabójczego i poza nieprzyjemnymi odczuciami nic więcej mnie nie czeka. Po prostu czasem już tak mam, że przychodzi moment załamania. Zawsze jest tak gdy jest już dobrze, naprawdę dobrze, zaczynam żyć normalnie, zaczynam znów pozbywać się ograniczeń, planuję rzeczy w sumie prozaiczne, ale takie które sprawiają mi trudnosć (np wyprawa do marketu) aż tu przychodzi taki dzień i jestem niezdolny normalnie przejść nawet najkrótszego odcinka tylko jak ten idiota idę przy samej ścianie obijajac się o wszystko bo myślę, że się przerwócę. Choć wiem, że się nie przewrócę bo nigdy tak się nie stało. Można powiedzieć - znów dałem radę. W końcu zrobiłem to co chciałem, chciałem pójść do apteki i poszedlem i wróciłem. Ale jakim kosztem :( Załamka totalna.
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 921
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

27 sierpnia 2015, o 22:20

zaburzony Gocha ma rację poza tym jak sam widzisz na wakacjach dobrze teraz zle dlatego ze to ty sam prowokujesz swoj stan! Jak bys sie postaral to nawet podejrzewam szedl bys na czworaka ;-) Ogarnij sie ! Jak ja mierzylam puls( bo tez mialam schize bo serce walilo dziwnie) co chwile albo czesto to tez mialam takie cisnienie i ba malo tego skakalo jak szalone wiesz co zrobilam ...? Wyebalam cisnieniomierz i teraz mam idealne ;-) Powtorze sie ZYJESZ TAK,JAK NA ILE CI POZWALA LĘK !!!!! Takie dni to normalka poniewaz jestes zaburzony nie zawsze bedzie tylko dobrze albo tylko zle. Z tym ze sie przewrocisz dobrze wiesz ze to bujda bo nigdy sie nie przewrociles problem polega na tym ze niedowierzasz i masz obawy i watpliwosci...a moze tym razem sie przewroce...? gówno prawda! Powtarzaj sobie ze to ILUZJA !!! i idz dalej nawet dalej niz przewidziales! Ja wracalam myslami jeszcze do tych lepszych dni jak mialam kryzys np.bylam na wakacjach ,tam dawalam rade a bylo roznie teraz tez dam!! itp. zaburzony wiesz co to znaczy siła i niepoddawanie się ...że ja po takich postach nawet w kryzysie zabieram dupe w trok i działam nie użalam się dalej bo to nie ma sensu!! Chce ci sie płakać PŁACZ!! kazdy moze miec kryzys i zły dzień ale sie nie poddawaj walczysz o siebie niKt za ciebie nie odrobi lekcji więc bierzesz dupę w trok i idziesz dalej!! Bo tylko czynami udowodnisz swojej podświadomości , że pomimo lęku i złego samopoczucia nic się nie dzieje , a ty dasz RADĘ!!!!!!
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
zaburzony86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 2 maja 2015, o 22:07

27 sierpnia 2015, o 22:23

Jeżeli chodzi o pomiary ciśnienia to nie mam na tym tle żadnego natręta. Ostatni raz mierzyłem chyba w maju. Dziś zrobiłem to ponownie tylko dlatego, że czułem jak mi serce wali i tylko dlatego, że akurat ostatnio udało mi się znaleźć przypadkowo ciśnieniomierz i był na wierzchu :/
A najgorsze jest to, że teraz, gdy leżę sobie na kanapie z laptopem to wiem jakie to wszystko jest absurdalne i nierzeczywiste. Gorzej, że gdy znajduję się w tej konkretnej sytiacji to wszystko to już nie jest takie absurdalne i nierzeczywiste - nagle staje się bardzo realne i bardzo rzeczywiste. Ech... Jestem tu już tyle miesięcy, wiem tyle na temat tego świństwa, a piszę jak świeżak, który dopiero co tu trafił i nie wie o co w tym wszystkim chodzi :(
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 921
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

27 sierpnia 2015, o 22:31

opisales to cisnienie jakbys mierzyl caly czas ;-) dokladnie tak a wiesz dlaczego tak sie zachowujesz ? bo nie dzialasz ,boisz sie nie przeciwstawiasz sie lekowi a jezeli juz to robisz to na krotka chwile A TO TAK NIE DZIALA nie , nie nie ! Ja miesiacami sie staralam i od nowego roku non sto! musisz sobie cos zalozyc i tego sie trzymac ! Masz duzo moze wiedzy ale nic praktyki! Z sama wiedza do nikat nie zajdziesz ! Mysle ze masz ta swiadomosc tylko nie ma kto sie w dupe kopnac aby sie otrzasnal i zaczal DZIALAC! Piszesz tak jakbys na tym forum sam to przechodzil:-) Przeciez wszyscy wiedza jak to wyglada w rzeczywistosci i nikt tu nie mowi ze to proste! Kazdy z nas to przechodzi i nikt nie ma lepiej od CIEBIE!
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
zaburzony86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 2 maja 2015, o 22:07

27 sierpnia 2015, o 22:45

Mój problem nie leży w braku działania, bo nie zamykam się w domu, choć z drugiej strony nie robię też wszystkiego co bym chciał. Mój problem polega na tym, że tęsknię za normalnością :( jeszcze rok temu minimum dwa razy w tygodniu wracałem pieszo z pracy do domu, a było to ok. 5km. Po drodze zahaczałem o market. I nie robiłem tego bo nie miałem innej możliwości powrotu. Robiłem to z przyjemności. Kochałem to. Jeszcze w Nowy Rok, dwa dni po ataku od którego wszystko się zaczęło byłem na dwugodzinnym spacerze, gdzie przeszliśmy ok. 7km. I dałem radę. A dziś 150m do apteki po ścianach :(
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 921
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

27 sierpnia 2015, o 23:35

widze ze grochem o sciane :roll: ! A kto za tym nie teskni!? Mnie tez przez ok 3 lata sie wydawalo ze dzialam(chodzilam do sklepu, na sper,jezdzilam rowerem,chodzilam na basen,nawet biegalam i CZEKALAM na odburzenie jak na zbawienie, a przy pojawieniu sie tylko objawu kladlam sie do lozka i wylam do ksiezyca ze ja tylle robie i myslenie, obawy itp...), az do tej pory( do lutego tego roku). Teraz zrozumialam ze nie robilam nic! Bledne jest to ze mysliszy/my ze wychodzimy do sklepu albo chodzimy na spacer to dzialamy he he , teraz do mnie dotarlo w jakim bledzie zylam ja i zyje wielu z was. Nie piszesz i nie wspomniales aniu razo o AKCEPTACJI ze to akceptujesz , a to dlatego ze jej nie rozumiesz ! Nie wiesz na czym ona polega, poprostu odrob lekcje i wlacz ja w zycie bo czegos chciec , a nie robic w tym kierunku za wiele to dwie rozne sprawy. Myslisz ze po co my to wszystko robimy z Nudów ? nie poniewaz tesknimy za tym co bylo , za swoim wczesniejszym zyciem, spokojem ducha i ta piepszona NORMALNOSCIA! Bujasz w oblokach zaburzony ;) ;)

-- 27 sierpnia 2015, o 23:33 --
ps; to co opisałes w ostatnim poscie to uzalanie sie nad soba , ale rozumiem cie tez bylam na tej drodze mysle ze potrzebujesz czasu i zrozumienia POWODZENIA
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
zaburzony86
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 2 maja 2015, o 22:07

27 sierpnia 2015, o 23:38

Martusia napisałem Ci PW.
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

29 sierpnia 2015, o 11:13

Jak można się czuć tak paskudnie??? Akceptacja,akceptacja oj coś z nią dziś kiepsko
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
PiotrNazwisko
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 105
Rejestracja: 23 lipca 2015, o 12:12

29 sierpnia 2015, o 11:30

Nie mam nadziei, że to jest nerwica i zaburzenie. Myśli utrzymują się dużo dłużej i brak jakichkolwiek uczuć do niej trzyma mnie już od ponad tygodnia. Wydaje mi się, że całe zaburzenie sobie wkręciłem i że to naprawdę nie ma sensu. Że to nie żadne ROCD, tylko po prostu bolesna, rzeczywista prawda. Mimo czytania artykułów na forum itp. nic do mnie nie dociera. Czuję się jak kamień, bez uczuć do osoby, której niedawno powiedziałem, że damy radę i te myśli, że nie kocham itp. to tylko iluzja. Powiedziałem też, że nie zerwę z nią mimo tych myśli, że po prostu przy niej będę. Nakręca mnie wszystko. Co jakiś czas dostaję tej somatyki, najczęściej ścisk w gardle, szybkie i mocne bicie serca i takie dziwne uczucie w nogach. Co gorsza, nie jestem w stanie nawet się rozpłakać, bo nie jest mi do płaczu. Czuję obojętność do partnerki, każda nawet myśl o niej i spojrzenie na zdjęcie nie powoduje żadnych emocji - nawet tych negatywnych. Niedawno jeszcze pisałem tutaj na forum, że jest mi lepiej, miewałem momenty i dni w których myśli typu "nie uda ci się" traciły na znaczeniu i wierzyłem w swój związek, ale to jak się teraz czuję, powoduje że za nic nie mogę normalnie być w tym związku i w swoim życiu. Dochodzi presja czasu, urodziny w przyszłym tygodniu i rok szkolny. Kolejna porcja stresu. Zastanawiam się, czy na pewno nie zerwać z ukochaną, że im szybciej to zakończę, tym lepiej.
Nothing worth having comes easy.
Overthinking kills your happiness.
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

29 sierpnia 2015, o 11:46

Piotr nazwisko.Wiem jak się paskudnie czujesz.Też tak mam i wszyscy tu dobrze wiemy jak to jest.Piszesz że trzyma Cię tydzień.To nie długo.Wcześniej pewnie było lepiej i teraz też tak Bedzie.Co do ukochanej ...piszesz że może z nią zerwiesz bo nic nie czujesz.Wydaje mi się że po prostu jesteś w lęku.Zastanów się czy te myśli o zerwaniu Cię bolą i czy powodują napięcie i lęk.Jeśli tak to pewnie to nerwica.Wiele ludzi tu ma to samo.Zordon o ile się nie mylę napisał na ten temat posta to poczytaj.Ludzie którzy chcą zerwać z kimś sienad tym nie zzastanawiają oni po prostu tego chcą i nie czuje przy tym lęku.Wiem że Ci ciężko bo ja też kiepsko się czuje ale zapewniam Ci że za parę dni napiszesz posta że jest lepiej.Zaakceptuj to że dziś bedzie kiepsko.Wiem że sie wymadrzam bo sama mam z tym problem i od rana gorzej ale cały czas mówię....akceptuję aż mój rozum to pon nie.Wszyscy byśmy chcieli od razu czuc się dobrze ale musimy przestać chcieć już natychmiast.trzymam kciuki.
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
PiotrNazwisko
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 105
Rejestracja: 23 lipca 2015, o 12:12

29 sierpnia 2015, o 12:02

Może masz rację... tylko ten czas mnie bardzo denerwuje. Niedługo kończą się wakacje, przed nami jeszcze 2 zabawy i festyny w pobliskich miejscowościach, mam też urodziny, potem szkoła - oznacza to, że nie będę się wcale dobrze bawił podczas tych wydarzeń. Te myśli o zerwaniu coś tam powodują... ale nie wiem co. Czytałem przed chwilą na forum o człowieku, który napisał posta 'ku pokrzepieniu serc', że miał ROCD i po rozstaniu z dziewczyną był zadowolony, a potem się otrząsnął i bał się, że nigdy się nie odkocha... ja się tu boję do Was pisać ale nie dlatego, że boję się Waszej reakcji na to (bo stale się żalę na czacie itp.) tylko o to, że ja nie potrafię prawdziwie Wam przekazać tego, co ja czuję i nie potrafię opisać swojego stanu. Ja też czuję, że się czasami wymądrzam. Udzielałem się w temacie, w którym pewna osoba zmagała się z anhedonią. Tam opisywałem swój przykład o tym, że też tak mam i czasami jest lepiej, po czym po paru dniach sam zwątpiłem w siebie i to ja musiałem być przez tą osobę pocieszany. Boję się też zaryzykować, że to jest zaburzenie, bo prawda przecież może się okazać inna i może się okazać, że nie ma się tutaj co zasłaniać zaburzeniem ani zwalać wszystkiego na nerwicę...
Nothing worth having comes easy.
Overthinking kills your happiness.
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

29 sierpnia 2015, o 15:02

Po prostu daj sobie czas.Niech samo leci to się przekonasz.To że pójdziesz do szkoły to może lepiej bo będziesz miał mniej czasu.Zajmujesz się nauką.U nas nerwicowcow zajęcie jest wskazane.

-- 29 sierpnia 2015, o 12:43 --
Po prostu daj sobie czas.Niech samo leci to się przekonasz.To że pójdziesz do szkoły to może lepiej bo będziesz miał mniej czasu.Zajmujesz się nauką.U nas nerwicowcow zajęcie jest wskazane.

-- 29 sierpnia 2015, o 15:02 --
Dziś dzień na żale i frustracje.Jak radzę innym to mi się to wydaje proste a sama....no właśnie.Cały tydzień kceptowalam i wysmiewalam a dziś się poddaje.Nie ogarniam tego.Czuje się okropnie ścisk w brzuchu ogrom myśli i dziwnosć lek.Czy to kiedyś minie? Cała ta akceptacja gdzieś leciała i dlatego to takie trudne.Wybaczcie ale dziś nie chcę być silną.Wiem ze w momencie kryzysu trzeba jeszcze bardziej nacisnąć na akceptację ale wiecie....Dziś mam taki dzień ze mi się wydaje ze to wszystko końcu eksploduje
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
ODPOWIEDZ