Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
- Paulosia
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 107
- Rejestracja: 26 stycznia 2025, o 18:57
Na ten moment na pewno nie zrobię takiej ekspozycji na lęk.. Tak jak napisałeś..zbyt ciężkie... Dopiero "zaczynam", więc nie jestem w stanie chyba po prostu ogarnąć co się dzieje..wcześniej byłam osobą dynamiczną, energiczną. Pracowałam i uczyłam się. Teraz wszystko przepadło.... siedzę w domu, czuję się "nieprzydatna". Przestałam już czekać na "ozdrowienie", staram się żyć "tu i teraz", jednak widzę, że to dominuje nade mną. Chwila "tu i teraz",dosłownie za kilkanaście minut wizja, że tak będzie już zawsze, nigdy to nie przejdzie... chyba nie jestem pogodzona z tym, z jednej strony nie dziwię się, że to mi się stało, z drugiej mam uczucie, jakby to była jakaś fikcja, jakby to nie działo się na prawdę.
- bareten
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 688
- Rejestracja: 7 października 2013, o 14:37
Tak, to trzeba nabrać troszkę dystansu. Chociaż czym szybciej tym lepiej. Zejdzie z Ciebie napięcie. Pierwszy raz z nerwicą? Bo już nie pamiętam czy pisałaś...
No dobra, a ta druga część która opisujesz to nie efekt odrealnienia?
Ja za pierwszym razem miałem takie jazdy, teraz pojawiły się tylko na jeden dzień i szybko przeszły te myśli. Teraz ogólnie został u mnie lęk wolno płynący i odrealnienie(chyba). No i obniżony nastrój, brak motywacji.
Też się czuję jakbym miał rozdwojenie jaźni. Z jednej strony mówię sobie weź się ogarnij chłopie czego Ty się boisz, a za chwilę mija 5 minut i jednak się boje i nie umiem tego logicznie wytłumaczyć swojej główce
No dobra, a ta druga część która opisujesz to nie efekt odrealnienia?

Ja za pierwszym razem miałem takie jazdy, teraz pojawiły się tylko na jeden dzień i szybko przeszły te myśli. Teraz ogólnie został u mnie lęk wolno płynący i odrealnienie(chyba). No i obniżony nastrój, brak motywacji.
Też się czuję jakbym miał rozdwojenie jaźni. Z jednej strony mówię sobie weź się ogarnij chłopie czego Ty się boisz, a za chwilę mija 5 minut i jednak się boje i nie umiem tego logicznie wytłumaczyć swojej główce
- Paulosia
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 107
- Rejestracja: 26 stycznia 2025, o 18:57
Tak, pierwszy raz z nerwicą. Najprawdopodobniej choruję ok. 15 lat, (odkad mam migreny), ale dopiero teraz to u mnie "wybuchło". Tak, chyba to jest poczucie odrealnienia... a te akcje "przy lustrze"-że siebie nie poznaję, przypomniało mi się, że kiedyś tak miałam, od czasu do czasu, ale trwało to dosłownie kilka minut. stawałam przed lustrem, z jednej strony wiedziałam, że to ja, z drugiej strony miałam głupie uczucie, że nie wiem kto to jest i dziwne uczucie w brzuchu...Ale to było pare razy, bez większego problemu przechodziło.
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 18
- Rejestracja: 27 stycznia 2025, o 17:01
HejPaulosia pisze: ↑27 stycznia 2025, o 18:08Na ten moment na pewno nie zrobię takiej ekspozycji na lęk.. Tak jak napisałeś..zbyt ciężkie... Dopiero "zaczynam", więc nie jestem w stanie chyba po prostu ogarnąć co się dzieje..wcześniej byłam osobą dynamiczną, energiczną. Pracowałam i uczyłam się. Teraz wszystko przepadło.... siedzę w domu, czuję się "nieprzydatna". Przestałam już czekać na "ozdrowienie", staram się żyć "tu i teraz", jednak widzę, że to dominuje nade mną. Chwila "tu i teraz",dosłownie za kilkanaście minut wizja, że tak będzie już zawsze, nigdy to nie przejdzie... chyba nie jestem pogodzona z tym, z jednej strony nie dziwię się, że to mi się stało, z drugiej mam uczucie, jakby to była jakaś fikcja, jakby to nie działo się na prawdę.
Podobno właśnie skupianie na „ tu i teraz „ jest droga do pokonania nerwicy.
Tak że szlak masz dobry

Daj sobie przestrzeń na przeżywanie tych rzeczy.
Jak nie dostaną Twojej uwagi to odejdą

Sama walczę z szumami usznymi drugą dobę i nie dam się tak łatwo 🫶
Trzymam za Ciebie kciuki
A to wrażenie w lustrze - mam ostatnio codziennie jak się maluje. Niby ja a jakby człowiek film oglądał
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 18
- Rejestracja: 27 stycznia 2025, o 17:01
Mam tak samo. Mózg nie odpuszczaPawlo41 pisze: ↑25 stycznia 2025, o 12:59To prawda. Zmienia. Główny problem to objawy somatyczne i nakręcanie się nimi. U mnie to działa tak, że czuję objaw somatyczny i niepokój no i sięgam do forum by się upewnić, że nie jestem sam i że są osoby które mają podobnie. Np. badania z których wynika, że nic ci nie jest a czujesz jakieś obawy somatyczne oprócz lęku i niepokoju. A mój mózg mi nie pomaga bo se dopowiada historie tragiczne. Ehhh. I tak się to kręci, nerwicowy kołowrotek.
- bareten
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 688
- Rejestracja: 7 października 2013, o 14:37
No niestety, ja też aż dziwnie się ogolić bo patrzysz na tą twarz i jakbyś kogoś obcego golił, a nie siebie. Ale chyba jako psycholog znasz te stany odrealnienia? Umiesz to sobie racjonalnie wytłumaczyć? Ja choć miałem dwa razy po kilka miesięcy derealizację i depersonalizację to dalej czasem mi z tym ciężko..
Tak jak mówi koleżanka wyżej. W tym stanie nerwicy człowiek całe swoje myśli ma skierowane do wnętrza siebie. Skanuje siebie, słucha swojego ciała, skupia się na swoich myślach. W normalnym stanie człowiek swoje emocje, postrzeganie skupia na zewnątrz. Dlatego człowiek w stanie nerwicy czy odrealnienia czuje się zamknięty w swoim ciele z tymi objawami. Taka jest moja teoria. Zauważacie pewnie, że jak weźmie was ktoś na ciekawy spacer, czy pójdziecie na imprezę to mimo komfortu potraficie zapomnieć o odrealnieniu, somatach czy nerwicy? Nagle przestaje np piszczeć w uszach? Dlaczego? Bo coś się dzieje wokół i nie skupiamy się na sobie tylko żyjemy jak wcześniej tym co się dzieje wokół nas.
No dobra, teraz pytanie jak to zaakceptować i zacząć swoją uwagę kierować właśnie z powrotem na zewnątrz? Tego jeszcze do końca nie wiem, mimo że to mój 3 raz z epizodem nerwicy, to stare nauki poszły w las i uczę się wszystkiego na nowo. Wydaje mi się jednak, że wchodzę na coraz lepsze tory.
Tak jak mówi koleżanka wyżej. W tym stanie nerwicy człowiek całe swoje myśli ma skierowane do wnętrza siebie. Skanuje siebie, słucha swojego ciała, skupia się na swoich myślach. W normalnym stanie człowiek swoje emocje, postrzeganie skupia na zewnątrz. Dlatego człowiek w stanie nerwicy czy odrealnienia czuje się zamknięty w swoim ciele z tymi objawami. Taka jest moja teoria. Zauważacie pewnie, że jak weźmie was ktoś na ciekawy spacer, czy pójdziecie na imprezę to mimo komfortu potraficie zapomnieć o odrealnieniu, somatach czy nerwicy? Nagle przestaje np piszczeć w uszach? Dlaczego? Bo coś się dzieje wokół i nie skupiamy się na sobie tylko żyjemy jak wcześniej tym co się dzieje wokół nas.
No dobra, teraz pytanie jak to zaakceptować i zacząć swoją uwagę kierować właśnie z powrotem na zewnątrz? Tego jeszcze do końca nie wiem, mimo że to mój 3 raz z epizodem nerwicy, to stare nauki poszły w las i uczę się wszystkiego na nowo. Wydaje mi się jednak, że wchodzę na coraz lepsze tory.
- Paulosia
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 107
- Rejestracja: 26 stycznia 2025, o 18:57
Znam stany odrealnienia tylko z własnego przypadku. Szczerze, czytając/ucząc się o zaburzeniach lękowych, czy to na studiach, czy poza nimi nigdy nie wyobrażałam sobie, że to tak działa. Myślałam tak jak "wszyscy"- boję się pająków itp. Nigdy nie sądziłam, że to potrafi zrobić coś takiego z człowieka... Kiedyś myśląc o odrealnieniu jako takim kojarzyło mi się to z zaburzeniami osobowości/schizofrenią.. Niestety nie potrafię tego wyjaśnić, sama nie rozumiem dlaczego dzieje się to w GAD. Ja na ten moment dłuższą depersonalizację miałam 2 dni, sama siebie bałam się w lustrze.. na samym początku tego "wybuchu", derealizacje miałam chyba??? dziś?? wczoraj?? po raz pierwszy.... Trochę mnie to martwi, jak piszesz, że to się wraca. Co do skupiania się na sobie-to jest w pewnym sensie dobre, jeżeli np. robimy medytacje/ćwiczymy jogę, wtedy możemy nauczyć się świadomości ciała i zrozumieć reakcje fizjologiczne na to wszystko, oczywiście wymaga to treningu.. Ja ze swojej strony mogę polecić Ci książkę "Zalękniony mózg"- tam jest wszystko fajnie wyjaśnione odnośnie procesów psychicznych, jak umysł "błądzi" dlaczego tak się dzieje i co na to pomaga. Mogę polecić jeszcze książkę "Uważność-trening mindfulness na codzień"- fajna oparta też na badaniach i zachęcająca.
Chodziłeś na terapię?
Chodziłeś na terapię?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 60
- Rejestracja: 14 grudnia 2016, o 15:29
Ja nie wiem czy to odrealnienie, ale ostatnio wychodzę z domu, jestem na klatce przy windzie - żona zamyka drzwi.
W jednej chwili przyszła myśl, że ciekawe jak to jest widzieć i jak widzi ona mnie ze swojej perspektywy.
Nagle myśli zaczęły się nasilać jakbym miał wyjść ze swojego ciała i stanąć obok, jakbym takie coś wywoła. Od razu czuję, że serce mi szybciej biję i pojawiają się kolejne myśli, że mi to nie przejdzie.
Wszedłem do windy starałem się uspokoić i po chwili przeszło.
Czy to mogło być chwilowe odrealnienie ?
W jednej chwili przyszła myśl, że ciekawe jak to jest widzieć i jak widzi ona mnie ze swojej perspektywy.
Nagle myśli zaczęły się nasilać jakbym miał wyjść ze swojego ciała i stanąć obok, jakbym takie coś wywoła. Od razu czuję, że serce mi szybciej biję i pojawiają się kolejne myśli, że mi to nie przejdzie.
Wszedłem do windy starałem się uspokoić i po chwili przeszło.
Czy to mogło być chwilowe odrealnienie ?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 71
- Rejestracja: 7 października 2023, o 13:41
Witajcie.
Czy może ktoś z Was ma coś takiego, że jak przychodzi wieczór to objawy zanikają lub łagodnieją a czujecie z tego powodu lekki niepokój i wyczekujecie na objawy somatyczne? Zastanawiacie się co Was zaraz będzie boleć? Kurde to taki dziwny stan. Jest spokój ale dziwny.
Czy może ktoś z Was ma coś takiego, że jak przychodzi wieczór to objawy zanikają lub łagodnieją a czujecie z tego powodu lekki niepokój i wyczekujecie na objawy somatyczne? Zastanawiacie się co Was zaraz będzie boleć? Kurde to taki dziwny stan. Jest spokój ale dziwny.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 39
- Rejestracja: 3 grudnia 2024, o 08:25
Ja znów tak mam że w pędzie dnia rzadziej pojawiają się objawy.
Bardzie wieczorem jak już "zejdzie" pęd i napięcie.
Tak samo w sytuacji bardzo stresowej sobie radzę a jak już jest luz to to odchoruje i źle się czuje. Najczęściej wszystko pojawia się np tydzień po wielkim stresie...
Chociaż jakieś drobne objawy mam prawie codziennie podczas nawrotów które potrafią trwać np 3 miesiące.
Tylko że ja narazie próbuje całkowicie bez leków, teraz od grudnia biorę ashwagandhe no i magnez ale nie wiem czy to coś daje. Próbował ktoś z Was?
Bardzie wieczorem jak już "zejdzie" pęd i napięcie.
Tak samo w sytuacji bardzo stresowej sobie radzę a jak już jest luz to to odchoruje i źle się czuje. Najczęściej wszystko pojawia się np tydzień po wielkim stresie...
Chociaż jakieś drobne objawy mam prawie codziennie podczas nawrotów które potrafią trwać np 3 miesiące.
Tylko że ja narazie próbuje całkowicie bez leków, teraz od grudnia biorę ashwagandhe no i magnez ale nie wiem czy to coś daje. Próbował ktoś z Was?
- bareten
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 688
- Rejestracja: 7 października 2013, o 14:37
Właśnie kupiłem tą książkę zlękniony umysł. Jakoś leży na półce, ale nie mogę się za nią zabrać. Jednak jak polecasz to czemu nie..Paulosia pisze: ↑28 stycznia 2025, o 00:19Znam stany odrealnienia tylko z własnego przypadku. Szczerze, czytając/ucząc się o zaburzeniach lękowych, czy to na studiach, czy poza nimi nigdy nie wyobrażałam sobie, że to tak działa. Myślałam tak jak "wszyscy"- boję się pająków itp. Nigdy nie sądziłam, że to potrafi zrobić coś takiego z człowieka... Kiedyś myśląc o odrealnieniu jako takim kojarzyło mi się to z zaburzeniami osobowości/schizofrenią.. Niestety nie potrafię tego wyjaśnić, sama nie rozumiem dlaczego dzieje się to w GAD. Ja na ten moment dłuższą depersonalizację miałam 2 dni, sama siebie bałam się w lustrze.. na samym początku tego "wybuchu", derealizacje miałam chyba??? dziś?? wczoraj?? po raz pierwszy.... Trochę mnie to martwi, jak piszesz, że to się wraca. Co do skupiania się na sobie-to jest w pewnym sensie dobre, jeżeli np. robimy medytacje/ćwiczymy jogę, wtedy możemy nauczyć się świadomości ciała i zrozumieć reakcje fizjologiczne na to wszystko, oczywiście wymaga to treningu.. Ja ze swojej strony mogę polecić Ci książkę "Zalękniony mózg"- tam jest wszystko fajnie wyjaśnione odnośnie procesów psychicznych, jak umysł "błądzi" dlaczego tak się dzieje i co na to pomaga. Mogę polecić jeszcze książkę "Uważność-trening mindfulness na codzień"- fajna oparta też na badaniach i zachęcająca.
Chodziłeś na terapię?
Na terapię chodziłem w 2013 i 2016r . Teraz też byłem na 3 spotkaniach. Jest lepiej, ale głową dalej pracuje nie tak jak powinna. Teraz szukam nowego terapeuty, bo mam wrażenie że wcześniejszy jakoś szału nie robi mimo wszystko.
Co do istnienia, to chyba jest dla mnie najstraszniejsze z tych zaburzeń. Szczególnie taka jak u mnie, która trwa cały czas. Taki mechanizm obronny, który utrzymuje u mnie objawy, bo cholernie mi z nią niewygodne. Żyje mimo niej, ale jak mi się przypomni to zawsze czuje niepokój i lęk, bo czuję się jak wariat.
- bareten
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 688
- Rejestracja: 7 października 2013, o 14:37
Ja od miesiąca biorę aschwagande i witaminy Olimp dla sportowców. Stan się polepszył?' czy od suplementów? Raczej nie, ale na pewno nie zaszkodziły, więc warto spróbować. Mi psycho podpowiedział że często zaburzenia są odpowiedzią na niedobory kwasu foliowego, żelaza, witaminy b dlatego pobiegłem do apteki i kupilemkiki333 pisze: ↑29 stycznia 2025, o 18:06Ja znów tak mam że w pędzie dnia rzadziej pojawiają się objawy.
Bardzie wieczorem jak już "zejdzie" pęd i napięcie.
Tak samo w sytuacji bardzo stresowej sobie radzę a jak już jest luz to to odchoruje i źle się czuje. Najczęściej wszystko pojawia się np tydzień po wielkim stresie...
Chociaż jakieś drobne objawy mam prawie codziennie podczas nawrotów które potrafią trwać np 3 miesiące.
Tylko że ja narazie próbuje całkowicie bez leków, teraz od grudnia biorę ashwagandhe no i magnez ale nie wiem czy to coś daje. Próbował ktoś z Was?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 31
- Rejestracja: 18 października 2018, o 19:58
Mam dość, ta menda znowu wraca. Nerwica zaczęła się u mnie gdy miałem 16 lat, po mniej więcej 1.5 roku terapii, edukacji i zmiany stylu życia wróciłem na dobre tory i przestałem martwić się wachlarzem choróbsk i w końcu zacząłem żyć. Jednak czuję, że wracam do punktu wyjścia. Niedługo mam 23 lata, licencjat na głowie i kolejna decyzja co dalej w życiu robić. Tak jak kiedyś najczęściej myślałem o wylewach czy zawałach, to teraz padło na zadławienie sie i ogólnie duszenie i lęk przed połykaniem, zaczęło się małymi krokami jak miałem uczucie że coś mi wpadło do gardła 2-3 miesiące temu i raz w końcu skończyło się to atakiem paniki i byłem przekonany że na prawdę się duszę i muszę do szpitala, myślałem że tam padnę. Od tamtego czasu panika spowodowana tym że ciężko mi się przełyka czy coś wpada nie tam gdzie trzeba czy się przykleja do gardła pojawia się co raz częściej, doszło do momentu, że teraz przed każdym jedzeniem mam stres i w ogóle boję się jeść, każde przełknięcie idzie mi ciężko i wiąże się ze strachem. Oczywiście podejrzenia też już padły na to że może rzeczywiście coś jest tam nie tak, jakiś guz w gardle czy choróbsko które powoduje że nie przełykam prawidłowo. U laryngologa już byłem, na kamerce zbytnio nic nie widzi oprócz czegoś co nazwała "językiem tarczycowym" co oczywiście pogłębiło moje obawy i przekonanie że to nie nerwy za to wszystko odpowiadają. Jestem w trakcie umawiania się jeszcze do rodzinnego no i do endokrynologa i usg tarczycy ale no nie wiem niby były dni czy momenty gdy połykałem normalnie i udawało się zjeść coś bez problemu, jednak większość czasu muszę mieć przy sobie wodę by każdy kęs nią popijać. Czuję że wariuję i tracę znowu nad tym kontrolę, a nie chcę powtarzać tego wszystkiego co przeszedłem, miałem na siebie plan, zrobić formę na lato czy uczyć się języka hobbystycznie a póki co to wpadam w swoje obawy a lęki i ataki paniki nasilają się.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 172
- Rejestracja: 21 listopada 2024, o 19:35
Witaj ja tez tak mniewam z tym przelykaniem.Tez mnie strach oblatywal ze sie udusze ze jedzenie mi staje ja dotego mam gule i miesnia mi sie spinaja szyji ale juz tak nie zwracam uwagi na to i jem tez jem ostroznie dobrze przezuwam gryze zeby byly jak najmniejsze kawalki jedzenia i popijam duza iloscia wody lub cherbatywvnza pisze: ↑4 lutego 2025, o 14:39Mam dość, ta menda znowu wraca. Nerwica zaczęła się u mnie gdy miałem 16 lat, po mniej więcej 1.5 roku terapii, edukacji i zmiany stylu życia wróciłem na dobre tory i przestałem martwić się wachlarzem choróbsk i w końcu zacząłem żyć. Jednak czuję, że wracam do punktu wyjścia. Niedługo mam 23 lata, licencjat na głowie i kolejna decyzja co dalej w życiu robić. Tak jak kiedyś najczęściej myślałem o wylewach czy zawałach, to teraz padło na zadławienie sie i ogólnie duszenie i lęk przed połykaniem, zaczęło się małymi krokami jak miałem uczucie że coś mi wpadło do gardła 2-3 miesiące temu i raz w końcu skończyło się to atakiem paniki i byłem przekonany że na prawdę się duszę i muszę do szpitala, myślałem że tam padnę. Od tamtego czasu panika spowodowana tym że ciężko mi się przełyka czy coś wpada nie tam gdzie trzeba czy się przykleja do gardła pojawia się co raz częściej, doszło do momentu, że teraz przed każdym jedzeniem mam stres i w ogóle boję się jeść, każde przełknięcie idzie mi ciężko i wiąże się ze strachem. Oczywiście podejrzenia też już padły na to że może rzeczywiście coś jest tam nie tak, jakiś guz w gardle czy choróbsko które powoduje że nie przełykam prawidłowo. U laryngologa już byłem, na kamerce zbytnio nic nie widzi oprócz czegoś co nazwała "językiem tarczycowym" co oczywiście pogłębiło moje obawy i przekonanie że to nie nerwy za to wszystko odpowiadają. Jestem w trakcie umawiania się jeszcze do rodzinnego no i do endokrynologa i usg tarczycy ale no nie wiem niby były dni czy momenty gdy połykałem normalnie i udawało się zjeść coś bez problemu, jednak większość czasu muszę mieć przy sobie wodę by każdy kęs nią popijać. Czuję że wariuję i tracę znowu nad tym kontrolę, a nie chcę powtarzać tego wszystkiego co przeszedłem, miałem na siebie plan, zrobić formę na lato czy uczyć się języka hobbystycznie a póki co to wpadam w swoje obawy a lęki i ataki paniki nasilają się.