Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
kiki333
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 3 grudnia 2024, o 08:25

22 stycznia 2025, o 18:47

bareten pisze:
22 stycznia 2025, o 17:36
Zaczynając od tyłu. Ostatnio żeby poprawić sobie humor kupiłem sobie smartwatcha. Otwieramy super. Patrzę, opcja mierzenia tętna. Wiesz, że zegarka już nie noszę? Pierwsze dni sprawdzałem puls przynajmniej 50 razy dziennie. Rozumiesz co to ze mną robiło? Wprowadzałem się w takie stany lęku że masakra. Stwierdziłem, że założę jak już się wyleczę do końca. Odpowiadając na pytanie - tak. Słuchaj ja nawet wyciszony mierzyłem ciśnienie siedząc na kanapie od 10 minut i samą myślą powodowalem, że ciśnienie i puls mega skakało do góry. Dla porównania - byłem z żoną na nordic walking (nasza nowa forma aktywności). Wyobraź sobie, że prosto po przyjściu ze spaceru i spaleniu fajki, miałem mniejsze ciśnienie o około 20 jednostek tak samo puls, jak wtedy kiedy spokojnie siedziałem na kanapie. Dlaczego? Stres i emocje zastąpiło zmęczenie i radość. Nie stresowałem się niczym i zobacz jaki efekt. A powinno być przecież odwrotnie. Sama myślą z niepokojem możesz wywołać większe ciśnienie i puls.
Identycznie jak Ty dawniej potrafiłem mierzyć ciśnienie jak szalony oraz sprawdzać tętno, czasami nadal się na tym łapie.
Myślę że każda aktywność powoduje że głowa się czymś zajmie i dlatego wtedy jest lepiej.
Ja potrafiłem pracować fizycznie na budowie cały dzień nosić cegły , murować, wyrabiać baton, a jazdy miałem siedząc przed telewizorem bo gdzieś się lęk pojawił.

bareten pisze:
22 stycznia 2025, o 17:36
Ja się przed lekarzem długo broniłem. Jednak tak jak chodzi się do urologa, kardiologa czy gdziekolwiek tak samo ten lekarz jest tylko lekarzem jak każdy inny. Tylko stereotypy inne, ale to się już powoli zmienia. Widać ile ludzi potrzebuje pomocy. Z biegiem czasu dziękuję Bogu, że poszedłem do lekarza. Jak mówię ja nie namawiam, ale mi pomogło. Nawet sam kontakt z lekarzem, to że potwierdził że to nerwica mnie uspokoiło. Leków możesz nie kupić, poczekać. Nastawić się...itd

Jak sobie radzisz ze stanami odrealnienia? Opanowałes to, czy dalej robi to na Tobie wrażenie?
Właśnie przez te stereotypy i skutki uboczne leków unikam psychiatry.
Ale widząc że Tobie leki pomogły na długo chyba się wybiorę, warto sobie ulżyć.


Stanu odrealnienia chyba nadal nie opanowałem, funkcjonuje mimo niego, czasami lepiej czasami gorzej, ale jakoś daje radę.
Nie wiem czy to w ogóle można całkowicie opanować.
Ja jeszcze z rok temu myślałem że sobie radzę ze somatami, odrealnieniem, ale teraz wiem że jeszcze nie do końca, umiem funkcjonować mimo wysokiego tętna, mimo mdłości potrafię zjeść, ale odrealnienie daje czasami popalić bo się wtedy zastanawiam jak to wygląda z perspektywy drugiej osoby bo się zwyczajnie wtedy denerwuje.

Ja w ogóle zauważyłem że przez nerwice zdarza mi się być poddenerwowany byle czym i cały dzień chodzić w napięciu, wybuchnąć o byle co a później tego żałować.
Ale cały czas nad tym pracuje.
Bartezik98
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: 19 czerwca 2023, o 15:52

22 stycznia 2025, o 19:04

Witam, lipca w sumie mam nawrot nerwicy, zaburzenia depresyjno lękowe mam stwierdzone. Wcześniej brałem przez rok wenlafaksyne i mi pomagala ale przestala dzialac, pozniej bralem duloxetyne ale slabo podzialala i teraz jestem na parogenie 20mg od 9 dni i jest masakrycznie, osłabienie, spowolnienie złe samopoczucie straszne, brak chęci na cokolwiek, tzn próbuje sie zmuszać ale tak się źle czuje że jest cięzko :( Powiedzcie mi proszę kiedy to minie bo juz mam na prawde dość, na duloxetyne jakby lepiej się wchodziło niż na ten parogen, jak brałem 10mg to bylo lepiej ale to nie jest dawka terapeutyczna i mam brać narazie 20mg ale czuje się fatalnie narazie:( powiedzcie mi czy też tak mieliście i czy to Wam minęło ? jak minelo to po jakim czasie skutki uboczne mogą minąć i nastąpi poprawa? Pozdraiwam i czekam na odpowiedz !
kiki333
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 3 grudnia 2024, o 08:25

22 stycznia 2025, o 19:29

@bareten a powiedz mi według Ciebie gdzie lepiej iść wcześniej do psychologa czy do psychiatry?
Awatar użytkownika
bareten
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 688
Rejestracja: 7 października 2013, o 14:37

22 stycznia 2025, o 19:38

Bartezik98 pisze:
22 stycznia 2025, o 19:04
Witam, lipca w sumie mam nawrot nerwicy, zaburzenia depresyjno lękowe mam stwierdzone. Wcześniej brałem przez rok wenlafaksyne i mi pomagala ale przestala dzialac, pozniej bralem duloxetyne ale slabo podzialala i teraz jestem na parogenie 20mg od 9 dni i jest masakrycznie, osłabienie, spowolnienie złe samopoczucie straszne, brak chęci na cokolwiek, tzn próbuje sie zmuszać ale tak się źle czuje że jest cięzko :( Powiedzcie mi proszę kiedy to minie bo juz mam na prawde dość, na duloxetyne jakby lepiej się wchodziło niż na ten parogen, jak brałem 10mg to bylo lepiej ale to nie jest dawka terapeutyczna i mam brać narazie 20mg ale czuje się fatalnie narazie:( powiedzcie mi czy też tak mieliście i czy to Wam minęło ? jak minelo to po jakim czasie skutki uboczne mogą minąć i nastąpi poprawa? Pozdraiwam i czekam na odpowiedz !
Brałem cital, skutki uboczne zawsze u mnie trwały od tygodnia do dwóch tygodni. Przejdzie. U mnie lęki się na początku podwoiły. Dlatego lekarze często na początku przepisują benzo lub hydroksyzynę. Dla mózgu to jest coś nowego, nagle uderzenie serotoniny i to na początku taka reakcja niestety występuje.. trzeba to przeżyć. Czasem ktoś ma lżejsze objawy czasem gorsze.
Awatar użytkownika
bareten
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 688
Rejestracja: 7 października 2013, o 14:37

22 stycznia 2025, o 19:40

kiki333 pisze:
22 stycznia 2025, o 19:29
@bareten a powiedz mi według Ciebie gdzie lepiej iść wcześniej do psychologa czy do psychiatry?
Hej, myślę znajdź dobrego lekarza w swojej okolicy, nie żałuj pieniędzy - pewnie koło 250 zł będzie kosztowało. Na wizycie opowiedz mu co i jak. Niech Ci wypisze skierowanie do poradni psychologicznej. Zobacz jakie masz terminy na terapie. Ja niestety prywatnie za psychologa place 180 zł /50 min. Na NFZ terminy na kwiecień... ^^ opinię o lekarzu możesz sprawdzić na znany lekarz.
Awatar użytkownika
bareten
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 688
Rejestracja: 7 października 2013, o 14:37

22 stycznia 2025, o 19:47

kiki333 pisze:
22 stycznia 2025, o 18:47
bareten pisze:
22 stycznia 2025, o 17:36
Zaczynając od tyłu. Ostatnio żeby poprawić sobie humor kupiłem sobie smartwatcha. Otwieramy super. Patrzę, opcja mierzenia tętna. Wiesz, że zegarka już nie noszę? Pierwsze dni sprawdzałem puls przynajmniej 50 razy dziennie. Rozumiesz co to ze mną robiło? Wprowadzałem się w takie stany lęku że masakra. Stwierdziłem, że założę jak już się wyleczę do końca. Odpowiadając na pytanie - tak. Słuchaj ja nawet wyciszony mierzyłem ciśnienie siedząc na kanapie od 10 minut i samą myślą powodowalem, że ciśnienie i puls mega skakało do góry. Dla porównania - byłem z żoną na nordic walking (nasza nowa forma aktywności). Wyobraź sobie, że prosto po przyjściu ze spaceru i spaleniu fajki, miałem mniejsze ciśnienie o około 20 jednostek tak samo puls, jak wtedy kiedy spokojnie siedziałem na kanapie. Dlaczego? Stres i emocje zastąpiło zmęczenie i radość. Nie stresowałem się niczym i zobacz jaki efekt. A powinno być przecież odwrotnie. Sama myślą z niepokojem możesz wywołać większe ciśnienie i puls.
Identycznie jak Ty dawniej potrafiłem mierzyć ciśnienie jak szalony oraz sprawdzać tętno, czasami nadal się na tym łapie.
Myślę że każda aktywność powoduje że głowa się czymś zajmie i dlatego wtedy jest lepiej.
Ja potrafiłem pracować fizycznie na budowie cały dzień nosić cegły , murować, wyrabiać baton, a jazdy miałem siedząc przed telewizorem bo gdzieś się lęk pojawił.

bareten pisze:
22 stycznia 2025, o 17:36
Ja się przed lekarzem długo broniłem. Jednak tak jak chodzi się do urologa, kardiologa czy gdziekolwiek tak samo ten lekarz jest tylko lekarzem jak każdy inny. Tylko stereotypy inne, ale to się już powoli zmienia. Widać ile ludzi potrzebuje pomocy. Z biegiem czasu dziękuję Bogu, że poszedłem do lekarza. Jak mówię ja nie namawiam, ale mi pomogło. Nawet sam kontakt z lekarzem, to że potwierdził że to nerwica mnie uspokoiło. Leków możesz nie kupić, poczekać. Nastawić się...itd

Jak sobie radzisz ze stanami odrealnienia? Opanowałes to, czy dalej robi to na Tobie wrażenie?
Właśnie przez te stereotypy i skutki uboczne leków unikam psychiatry.
Ale widząc że Tobie leki pomogły na długo chyba się wybiorę, warto sobie ulżyć.


Stanu odrealnienia chyba nadal nie opanowałem, funkcjonuje mimo niego, czasami lepiej czasami gorzej, ale jakoś daje radę.
Nie wiem czy to w ogóle można całkowicie opanować.
Ja jeszcze z rok temu myślałem że sobie radzę ze somatami, odrealnieniem, ale teraz wiem że jeszcze nie do końca, umiem funkcjonować mimo wysokiego tętna, mimo mdłości potrafię zjeść, ale odrealnienie daje czasami popalić bo się wtedy zastanawiam jak to wygląda z perspektywy drugiej osoby bo się zwyczajnie wtedy denerwuje.

Ja w ogóle zauważyłem że przez nerwice zdarza mi się być poddenerwowany byle czym i cały dzień chodzić w napięciu, wybuchnąć o byle co a później tego żałować.
Ale cały czas nad tym pracuje.
Kiki, generalnie widzę długo Cię trzyma to odrealnienie. Masz normalne dni? Ja miałem strasznie ostrą fazę za pierwszym razem, ale 8 miesiącach się zamknąłem. Może to faktycznie kwestia leków...

Mi też paradoksalnie lepiej w pracy, czy jakby chociażby jadę na zakupy niż tak jak teraz siedzę na kanapie i nic nie robię, bo zaczynają się niepotrzebne myślówki.

Nie ma co się dziwić, że się denerwujesz. To po prostu zwykła niemoc. U mnie mimo wszystko nikt oprócz rodziny nic nie wie, a wydawałoby się że to widać gołym okiem. Nie, to my walczymy ze sobą wewnątrz siebie..
Bartezik98
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: 19 czerwca 2023, o 15:52

22 stycznia 2025, o 19:55

bareten pisze:
22 stycznia 2025, o 19:38
Bartezik98 pisze:
22 stycznia 2025, o 19:04
Witam, lipca w sumie mam nawrot nerwicy, zaburzenia depresyjno lękowe mam stwierdzone. Wcześniej brałem przez rok wenlafaksyne i mi pomagala ale przestala dzialac, pozniej bralem duloxetyne ale slabo podzialala i teraz jestem na parogenie 20mg od 9 dni i jest masakrycznie, osłabienie, spowolnienie złe samopoczucie straszne, brak chęci na cokolwiek, tzn próbuje sie zmuszać ale tak się źle czuje że jest cięzko :( Powiedzcie mi proszę kiedy to minie bo juz mam na prawde dość, na duloxetyne jakby lepiej się wchodziło niż na ten parogen, jak brałem 10mg to bylo lepiej ale to nie jest dawka terapeutyczna i mam brać narazie 20mg ale czuje się fatalnie narazie:( powiedzcie mi czy też tak mieliście i czy to Wam minęło ? jak minelo to po jakim czasie skutki uboczne mogą minąć i nastąpi poprawa? Pozdraiwam i czekam na odpowiedz !
Brałem cital, skutki uboczne zawsze u mnie trwały od tygodnia do dwóch tygodni. Przejdzie. U mnie lęki się na początku podwoiły. Dlatego lekarze często na początku przepisują benzo lub hydroksyzynę. Dla mózgu to jest coś nowego, nagle uderzenie serotoniny i to na początku taka reakcja niestety występuje.. trzeba to przeżyć. Czasem ktoś ma lżejsze objawy czasem gorsze.
Dziękuje za wsparcie, bo już na prawde mam dość bo od lipca mam ostrą nerwicę i do tego stany depresyjne, byłem nawet w ośrodku leczenia nerwic i depresji w Manawie miesiąc czasu, ale z marnym skutkiem bo bylem na zmianie leku i czulem sie mega źle, wtedy pewnie nawet na Malediwach bym nie czuł się dobrze, no i brałem przez miesiąc tą duloxetyne na depresje działała fajnie ale na nerwicę wcale, a nawet może ją potęgowała, dlatego teraz jestem na parogenie od 9 dni na dawce terapeutycznej 20mg i narazie jest cięzko:( nie daje rady funkcjonować i ciężko mi znaleźć sobie zajęcie, wszystko jakby mnie irytuje lub nudzi:( Czym zajmujecie się gdy tak się czujecie? Bo u mnie to głównie seriale lub social media, cos w domu staram sie ogarnąć jakies pranie itd :( mysle ze jak ten parogen nie podziała to juz się poddaje i zostane bez leków. Mam w razie W xanax lub hydroxyzyne ale staram się nie brać.
Awatar użytkownika
bareten
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 688
Rejestracja: 7 października 2013, o 14:37

22 stycznia 2025, o 21:21

U mnie kiedyś też to trwało 8 miesięcy. Także od lipca masz jeszcze trochę czasu. Na pewno kiedyś będzie dobrze. Musisz przestać z tym walczyć tylko się poddać. Na siłę się zmuszać do tego, by powoli wracać do normalnego życia które prowadziłeś wcześniej. Leków jest tyle, że nigdy nie zostaniesz bez leku, nie martw się. To nie są nieuleczalne choroby. Na, to nawet nie choroba a zaburzenie. Tylko dotyczy sfery naszego mózgu, stąd dużo bardziej cierpimy jak przy złamanej nodze czy grypie żołądkowej.

Pamiętaj, czas leczy rany. Na pewno mimo wszystko jest u Ciebie lepiej niż w tym lipcu. Może nie teraz, bo zmieniasz lek, ale pewnie powoli się też przyzwyczajasz do sytuacji. Bo ile można się bać czegoś co nie przychodzi? Przecież to tylko fikcję wymyślane przez naszą zbuntowaną i zmęczoną głowę .

P.s przy nerwicy lękowej stany depresyjne to coś normalnego. Jak ketchup do frytek. Jedno bez drugiego nieistnieje. Mając głowę pełną lęku i stresu nie jest dziwne, że masz obniżony nastrój, brak motywacji. Będzie dobrze i i mnie i u Ciebie.
kiki333
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 3 grudnia 2024, o 08:25

22 stycznia 2025, o 21:28

bareten pisze:
22 stycznia 2025, o 19:47

Kiki, generalnie widzę długo Cię trzyma to odrealnienie. Masz normalne dni? Ja miałem strasznie ostrą fazę za pierwszym razem, ale 8 miesiącach się zamknąłem. Może to faktycznie kwestia leków...

Mi też paradoksalnie lepiej w pracy, czy jakby chociażby jadę na zakupy niż tak jak teraz siedzę na kanapie i nic nie robię, bo zaczynają się niepotrzebne myślówki.

Nie ma co się dziwić, że się denerwujesz. To po prostu zwykła niemoc. U mnie mimo wszystko nikt oprócz rodziny nic nie wie, a wydawałoby się że to widać gołym okiem. Nie, to my walczymy ze sobą wewnątrz siebie..
Tak mam.
U mnie to jest tak że kilka dni trzyma mocno szczególnie z rana, później odpuszcza i znów wraca... Teraz niestety częściej niż np w zeszłym roku.

Staram się panować nad tymi nerwami i wszystko sobie tłumaczyć ale różnie to wychodzi dlatego chyba pójdę po pomoc do lekarza.
bareten pisze:
22 stycznia 2025, o 19:40
kiki333 pisze:
22 stycznia 2025, o 19:29
@bareten a powiedz mi według Ciebie gdzie lepiej iść wcześniej do psychologa czy do psychiatry?
Hej, myślę znajdź dobrego lekarza w swojej okolicy, nie żałuj pieniędzy - pewnie koło 250 zł będzie kosztowało. Na wizycie opowiedz mu co i jak. Niech Ci wypisze skierowanie do poradni psychologicznej. Zobacz jakie masz terminy na terapie. Ja niestety prywatnie za psychologa place 180 zł /50 min. Na NFZ terminy na kwiecień... ^^ opinię o lekarzu możesz sprawdzić na znany lekarz.
U mnie terminy też są odległe.
A jak często chodzi się na terapię?
Ceny w okolicy od 120 do 250.

Czyli wcześniej psychiatra a później psycholog...
Awatar użytkownika
bareten
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 688
Rejestracja: 7 października 2013, o 14:37

22 stycznia 2025, o 21:47

Wiesz co, ja chodzę tak co 2 tygodnie. Po drugie musisz mieć czas od wizyty do wizyty na wdrożenie nowych rzeczy. Tak, kiedyś lekarz powiedział mi, że żaden rozsądny psycholog się za mnie nie weźmie w tym stanie. Najpierw kazał wziąć leki, żeby się wyciszyć a wtedy do psychologa żeby nad sobą pracować. Pieniądzy szkoda wiadomo, ale nie na swoje zdrowie. Ja na przykład oddałbym teraz kilka tysięcy za to, żeby mieć czystą głowę i czuć się jak dawniej. :)

Co do odrealnienia to super że masz normalne dni. Mój urok taki, że jak trzyma to trzyma 24/h choć jak o tym nie myślę to prawie tego nie zauważam. Za to, jak mijają lęki i somaty to chwila i znika. Teraz tylko trzeba doprowadzić do tego stanu wyciszenia organizmu. :)
Bartezik98
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: 19 czerwca 2023, o 15:52

22 stycznia 2025, o 22:22

bareten pisze:
22 stycznia 2025, o 21:21
U mnie kiedyś też to trwało 8 miesięcy. Także od lipca masz jeszcze trochę czasu. Na pewno kiedyś będzie dobrze. Musisz przestać z tym walczyć tylko się poddać. Na siłę się zmuszać do tego, by powoli wracać do normalnego życia które prowadziłeś wcześniej. Leków jest tyle, że nigdy nie zostaniesz bez leku, nie martw się. To nie są nieuleczalne choroby. Na, to nawet nie choroba a zaburzenie. Tylko dotyczy sfery naszego mózgu, stąd dużo bardziej cierpimy jak przy złamanej nodze czy grypie żołądkowej.

Pamiętaj, czas leczy rany. Na pewno mimo wszystko jest u Ciebie lepiej niż w tym lipcu. Może nie teraz, bo zmieniasz lek, ale pewnie powoli się też przyzwyczajasz do sytuacji. Bo ile można się bać czegoś co nie przychodzi? Przecież to tylko fikcję wymyślane przez naszą zbuntowaną i zmęczoną głowę .

P.s przy nerwicy lękowej stany depresyjne to coś normalnego. Jak ketchup do frytek. Jedno bez drugiego nieistnieje. Mając głowę pełną lęku i stresu nie jest dziwne, że masz obniżony nastrój, brak motywacji. Będzie dobrze i i mnie i u Ciebie.
Dziękuje Ci za to co napisałeś, na prawdę. Nawet nie wiesz jak mnie podnosi na duchu takie wsparcie i zrozumienie że nie jestem z tym sam.
Awatar użytkownika
bareten
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 688
Rejestracja: 7 października 2013, o 14:37

22 stycznia 2025, o 22:38

Nie ma problemu.
Każdemu z nas jest ciężko, ale uwierz że za jakiś czas wejdziesz na forum i jak zobaczysz co wypisywałes to się uśmiejesz. Wiesz jak ja się śmiałem z tego czego się bałem i co wypisywałem jak wszedłem na forum po ustaniu nerwicy, lęków i odrealnienia? Niezły mem generalnie 😁

Zobacz jak się boimy, a jeszcze nigdy nic w związku z tym nic nam się nie stało. To już mówi samo za siebie. Iluzja która wytwarza zlękniony i zmęczony mózg. Tak musi być, póki nie damy mu odpocząć i się zregenerować. Żeby się regenerował musimy mu stworzyć warunki. Co musimy zrobić ? Właśnie nie robić nic, to jest największy paradoks.
Pawlo41
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 71
Rejestracja: 7 października 2023, o 13:41

23 stycznia 2025, o 10:15

Witam.
Ta nerwica to ku..ca. Dziś mniej niepokoju a więcej somatyki i uczucia zmęczenia, senności. Kurde czuję ściskanie żołądka.
Awatar użytkownika
bareten
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 688
Rejestracja: 7 października 2013, o 14:37

23 stycznia 2025, o 10:23

Hej pawlo. Ja już od dłuższego momentu mam mniej lęku i niepokoju, ale objawy somatyczne i cały czas dają o sobie znać...

Nerwica chce chyba żebyśmy cały czas mieli zajętą głowę i jej postacią. Nie odpuszcza tak łatwo

Myślę że mogę śmiało powiedzieć, że gdyby nie te somaty to praktycznie nie miałbym się czym denerwować i niepokoić. Bo z odrealnieniem jakoś już sobie radzę. A tak cały czas mnie kłuje z lewej strony żeber trochę niżej pod pachą no i mega ból pleców.
O dziwo nawet już od kilku dni zauważam że szybko zasypiam i nie wybudzam się w nocy, to też jakiś progres
Pawlo41
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 71
Rejestracja: 7 października 2023, o 13:41

23 stycznia 2025, o 10:51

Kurcze, powiem tak. Może to wszystko wynika u mnie z braku pracy. Jestem bezrobotny. Wczoraj zrobiłem coś wbrew sobie i swoim lękom. Przeszedłem się po kilku pracodawcach. Trochę mnie to kosztowało, ale czułem się zadowolony z siebie. Lecz zadowolenie przerodziło się w lęk, zamartwianie, niepokój że sobie nie poradzę w nowej pracy. Jak narazie tylko rozmawiałem i u jednego z pracodawców pojawiło się światełko nadziei na pracę. Lecz to spowodowało, że pojawiły się lęki. Nie wiem czy to wszystko ma znaczenie w przebiegu nerwicy. Chcę iść do pracy, a jednocześnie nie mogę się uporać z lękiem przed pracą, ludźmi z którymi potencjalnie bym się stykał w pracy, czy tego że sobie nie poradzę z obowiązkami.
To się ze mną porobiło dość niedawno.
Byl czas, że pracowałem, byłem nieco odporniejszy na stres. Był taki czas, że dostałem ataku paniki w pracy a potrafiłem się zebrać w sobie i wrócić do pracy. Dziś chyba się też tego obawiam, że w pracy dostanę ataku paniki, czy nasilą mi się somaty. Umikam życia z tego powodu.
Jestem w terapii, ale terapeutka mówi że nie mogę całe życie być w terapii, choć jak dla mnie nie jestem aż tak długo w terapii, może około 3 lat. W tym terapia w oddziale dziennym. Oddział dzienny trzy razy zaliczyłem.
Ciężko mi się odnaleźć w tym wszystkim. Czuję się zmęczony tym wszystkim. Tracę nadzieję, że będzie lepiej. Chyba muszę pogadać z lekarzem psychiatrą. Terapeutka naciska by były efekty. A ja ledwo żyję. Jest mi ciężko. Czuję smutek, żal, złość i samotność w tym wszystkim. I ten niepokój z rana czy somaty albo jedno i drugie. Zamartwianie, hipochądria... czasami czuje się przygnieciony jakby kamieniami.
Pięknie brzmią rady, nawet dają nadzieję, do czasu.
ODPOWIEDZ