Identycznie jak Ty dawniej potrafiłem mierzyć ciśnienie jak szalony oraz sprawdzać tętno, czasami nadal się na tym łapie.bareten pisze: ↑22 stycznia 2025, o 17:36Zaczynając od tyłu. Ostatnio żeby poprawić sobie humor kupiłem sobie smartwatcha. Otwieramy super. Patrzę, opcja mierzenia tętna. Wiesz, że zegarka już nie noszę? Pierwsze dni sprawdzałem puls przynajmniej 50 razy dziennie. Rozumiesz co to ze mną robiło? Wprowadzałem się w takie stany lęku że masakra. Stwierdziłem, że założę jak już się wyleczę do końca. Odpowiadając na pytanie - tak. Słuchaj ja nawet wyciszony mierzyłem ciśnienie siedząc na kanapie od 10 minut i samą myślą powodowalem, że ciśnienie i puls mega skakało do góry. Dla porównania - byłem z żoną na nordic walking (nasza nowa forma aktywności). Wyobraź sobie, że prosto po przyjściu ze spaceru i spaleniu fajki, miałem mniejsze ciśnienie o około 20 jednostek tak samo puls, jak wtedy kiedy spokojnie siedziałem na kanapie. Dlaczego? Stres i emocje zastąpiło zmęczenie i radość. Nie stresowałem się niczym i zobacz jaki efekt. A powinno być przecież odwrotnie. Sama myślą z niepokojem możesz wywołać większe ciśnienie i puls.
Myślę że każda aktywność powoduje że głowa się czymś zajmie i dlatego wtedy jest lepiej.
Ja potrafiłem pracować fizycznie na budowie cały dzień nosić cegły , murować, wyrabiać baton, a jazdy miałem siedząc przed telewizorem bo gdzieś się lęk pojawił.
Właśnie przez te stereotypy i skutki uboczne leków unikam psychiatry.bareten pisze: ↑22 stycznia 2025, o 17:36Ja się przed lekarzem długo broniłem. Jednak tak jak chodzi się do urologa, kardiologa czy gdziekolwiek tak samo ten lekarz jest tylko lekarzem jak każdy inny. Tylko stereotypy inne, ale to się już powoli zmienia. Widać ile ludzi potrzebuje pomocy. Z biegiem czasu dziękuję Bogu, że poszedłem do lekarza. Jak mówię ja nie namawiam, ale mi pomogło. Nawet sam kontakt z lekarzem, to że potwierdził że to nerwica mnie uspokoiło. Leków możesz nie kupić, poczekać. Nastawić się...itd
Jak sobie radzisz ze stanami odrealnienia? Opanowałes to, czy dalej robi to na Tobie wrażenie?
Ale widząc że Tobie leki pomogły na długo chyba się wybiorę, warto sobie ulżyć.
Stanu odrealnienia chyba nadal nie opanowałem, funkcjonuje mimo niego, czasami lepiej czasami gorzej, ale jakoś daje radę.
Nie wiem czy to w ogóle można całkowicie opanować.
Ja jeszcze z rok temu myślałem że sobie radzę ze somatami, odrealnieniem, ale teraz wiem że jeszcze nie do końca, umiem funkcjonować mimo wysokiego tętna, mimo mdłości potrafię zjeść, ale odrealnienie daje czasami popalić bo się wtedy zastanawiam jak to wygląda z perspektywy drugiej osoby bo się zwyczajnie wtedy denerwuje.
Ja w ogóle zauważyłem że przez nerwice zdarza mi się być poddenerwowany byle czym i cały dzień chodzić w napięciu, wybuchnąć o byle co a później tego żałować.
Ale cały czas nad tym pracuje.