9 marca 2015, o 14:54
Hej, jestem tu nowa, więc chciałam się podzielić moją historią, bo widzę, że i mnie to dopadło :< I nie umiem sobie z tym poradzić. Mam 21 lat, studiuję na drugim roku finansów i rachunkowości. Do tej pory wszystko było w porządku, ale od jakiegoś czasu (ok. 3 tygodnie temu) miałam atak paniki. Z tego co czytałam tutaj, może on się pojawiać od nadmiernego stresu. A że ja zawsze byłam osobą okropnie przejmującą się wszystkim, to w końcu to wyszło. ;/ W styczniu miałam ciężką sesję, mnóstwo egzaminów, dnie i noce spędzone na uczeniu się, coś strasznego. Ale wszystko poszło dobrze, udało się zaliczyć za pierwszym razem (problemem u mnie też jest to, że zawsze chcę dostawać jak najlepsze oceny ;/). Po ostatnim egzaminie wróciłam do domu i właśnie wtedy coś się stało... Od rana się jakoś źle czułam, a po południu nagle wybuchłam, zaczęłam krzyczeć, że boli mnie głowa, że wariuję, nie wiem co się ze mną dzieje, że mam wylew. Coś strasznego :c Na szczęście minęło po jakichś 15 minutach. Ale od tamtego momentu cały czas zaczęłam się zamartwiać, co się ze mną stało, czemu tak panikowałam, że to nie jest normalne, że prędzej czy później zwariuję. I tak tkwiłam w tym stanie przez 2 tygodnie, cały czas się martwiąc, co mi dolega. Zrobiłam badania krwi, wszystko w porządku. I dopiero jakiś tydzień temu natknęłam się na to forum. Zaczęłam czytać wpisy, gdzie wszystko po kolei pasowało do moich przejść, najpierw atak paniki, później ciągłe zamartwianie się, stany depersonalizacji. Wszystko pasowało. Zrozumiałam, że to właśnie to - dopadła mnie nerwica lękowa. W pierwszej chwili poczułam ulgę - uff, nic strasznego, nie zwariowałam, wszystko jest w porządku, atak paniki to normalna reakcja u osób, które silnie przeżywają różnego rodzaju stresy. Ale przeszło tylko na chwilę... :c Są dni, kiedy jest trochę lepiej, udaje mi się o tym nie myśleć, ale jest ich naprawdę mało. Większość czasu jednak skupiam się na sobie, chce mi się płakać, chodzę na uczelnię, gdzie wszyscy normalnie się zachowują, a u mnie ciągle występują te stany depersonalizacji :c . Czuję się z tym sama, jest mi bardzo ciężko. Przez to też nie mogę skupić się na nauce, a nie chcę zawalić roku. Proszę, powiedzcie, czy to możliwe, żeby z tego wyjść raz na dobre? I czy każdy miewa takie dni załamania, kiedy myśli, że to nie przejdzie, że tak juz będzie cały czas? :c Nie byłam u lekarza, staram się poradzić sobie z tym sama. Co radzicie, może jednak powinnam skorzystać z jakiejś pomocy? Proszę, proszę o wasze odpowiedzi!!