Widzę że dziś dużo osób ma słabszy dzień, ja także… Wstałem sobie rano po spokojnej jak zwykle nocy, rano pierwsze co, to skan ciała co boli oraz czy mogę wziąć pełen oddech, później kilka natrętnych myśli o zawale (jak codziennie), wsiadłem do auta i jazda do pracy. Po kilku minutach jazdy stwierdziłem "kurcze nawet dobrze sie dziś czuję, pasy nie uciskają, bluzka przyciśnięta do mostka nie uwiera…. nawet jak nagle by coś zabolało to wiem że to nerwica" i po jakichś 20 sekundach trach… prąd przez mostek (sekundowy ból) i cały czar prysł, jazda do pracy w mega napięciu i strachu. Wysiadłem pod firmą z auta i czułem że zaraz upadnę, tak jakby odcinało mi oddech i siły, tak jakby miał nadejść wielki atak paniki. Pracę jakoś przetrwałem, dzień był jak sinusoida- lepiej, gorzej, lepiej. Około 16 gadaliśmy sobie w naszej alejce o zdrowiu i opowiadałem o swoich perypetiach z nerwicą, o badaniach, o obawach itd. Nagle złapał mnie okropny skurcz (one nie są bolesne ale baaaardzo nieprzyjemne) taki pulsujący od przepony do gardła, trwa sekundę ale czuje sie wtedy jakby uchodziło ze mnie życie. Od tego momentu czuje się fatalnie, dotarłem w strasznym stanie do domu, na myśl o obiedzie robiło mi sie jeszcze gorzej.
Powiedziałem o tym skurczu po raz 100 mamie i żonie- nagle napłynęła do mnie pozytywna energia, objawy odeszły i czułem się dobrze, zacząłem gadać o początkach nerwicy że to wszystko jest logiczne że jakbym przy pierwszym ataku wiedział to co teraz to nie byłbym tak wkręcony i zaszczuty jak teraz.
Pojechaliśmy jeszcze z żoną do apteki, ja czekałem na zewnątrz i myślałem sobie "pier… tą nerwicę, życie jest takie piękne, jeszcze tyle mam do zrobienia, jeszcze tyle chce zobaczyć" - sam do siebie się wtedy uśmiechnąłem i czułem się chwilowym zwycięzcą. Niestety tylko wsiedliśmy do auta i po chwili zaczął się ścisk z tyłu głowy, brak możliwości koncentracji, poczułem tez że mój oddech jest płytki i szybki, zacząłem się bać i coraz bardziej się wkręcać.
Wróciliśmy do domu i chciałem wykąpać dzieci jak najszybciej żeby poszły spać a ja będę mógł położyć się na podłodze w ciemnym pokoju i próbować się zrelaksować.
Przepraszam jeżeli napisałem to strasznie chaotycznie ale nadal mam problem z koncentracją i normalnym postrzeganiem świata
Jutro na 100% będzie lepiej bo gorzej raczej nie będzie
