Dora pisze: ↑12 stycznia 2022, o 23:11
Katja pisze: ↑12 stycznia 2022, o 12:39
Dora pisze: ↑11 stycznia 2022, o 21:24
Ok, ale teraz potrzebowalam krotkiej odpowiedzi, z grubsza, jakis zarys tego co rozumiesz przez nerwice i co robisz z tym co rozumiesz. Spoko. Zostawmy to. Pozdrawiam i zycze pokrzepiajacej swiadomoci
Potrzebowałaś?
Nie mam żadnej cudownej metody. Czytam, dowiaduję się, analizuję, przechodzę przez pewne procesy i staram się zdobytą wiedzę wykorzystywać w praktyce tj. zmieniać postawy, nawyki, uczyć się np. stawiania granic. U mnie najważniejszą kwestią było zbudowanie właściwej relacji samej z sobą, ponieważ latami w wyniku parentyfikacji, której doświadczyłam, miałam problem z czuciem siebie, swoich emocji, potrzeb itd.
Zaburzenie lękowe jest dla mnie stanem, gdy została przekroczona granica naszej odporność na stres i pojawia się reakcja alarmowa organizmu (w wyniku przeciążenia układu nerwowego). W mojej ocenie z zaburzeniem lękowym mamy do czynienia, nie tyle wtedy gdy pojawiają się objawy stresu, tylko w momencie gdy pojawia się lękowa reakcja na nie, która z czasem zaczyna utrzymywać stan ciągłego zagrożenia lub niektóre objawy.
Ja sie z tym o czym piszesz wlasciwie zgadzam. Uwazam jedynie, ze czlowiek jest istota spoleczna i do budowania relacji ze soba potrzebuje rekacji z drugim człowiekiem, niekoniecznie w terapii.
Tak, potrzebowalam w tym sensie, ze pytasz mnie o moje doświadczenia. Nastepnie piszesz, ze inaczej to widzisz, ale nie dopowiadasz jak. Gdzie jest ta roznica. I to mnie zirytowalo.
Nie zrozumiałaś mnie.
Punktem wyjścia naszej rozmowy było zaburzenia lękowe. Twój pierwszy wpis w tym temacie to:
Nie zgadzam sie z podejściem, ze nie mozesz sie zalic. W ogole ze wszystkmi tymi "musze" "powinienem" itd. Fakty sa takie, ze sie zalisz, bo sie boisz, jestes tym zmeczony i czujesz sie zagubiony. Zalenie sie jest w porzadku. I sorry kazdy z nas tutaj byl w takim stanie. Nie ma granicy ze juz za duzo zalenia, a tyle zalenia to jeszcze norma. To zalenie tak naprawde jest szukaniem wsparcia w momencie zagubienia. I to jest OK.
Tu się moim zdaniem nie zgadzamy. Ja uważam, że zaburzenie lękowe to jest inny stan umysłu. I nie pomaga się ludziom w tym stanie rozważaniami skąd się te emocje wzięły, co one o mnie mówią itd czy wspólnymi ruminacjami ich żali, bo osoba w zaburzeniu mogłaby właściwie nic innego nie robić jak rozmawiać o swoim zaburzeniu i żalach do świata. Po prostu to nie zadziała u osoby w stanie bardzo mocno przeciążonego układu nerwowego i dlatego właśnie zapytałam Cię o objawy. Bo jeżeli jesteś w momencie gdzie objawy są nieco bardziej w tle (albo w tzw. stanie chronicznym ale nie ostrym), to wtedy jesteś w stanie prowadzić tego typu rozważania (chociaż one niekonicznie muszą Ci pomóc jeśli chodzi o samo zaburzenie). Natomiast jak Twoim zdaniem w lęku gdzie analizy lecą Ci 24/7 niemal bez Twojego udziału, gdy boisz się dosłownie oddychać masz rozważać swoje braki? To nie tylko nie pomoże, ale wpędzi Cię w jeszcze gorsze fiksacje. Ja to przerabiałam, zresztą nie tylko ja na tym forum. Wiele osób opowiadało mi jak w stanach bardzo silnych lęków były wciągane w jakieś analizy, rozważania, co to o Tobie mówi, co jeszcze mocniej przeciążało ich układ nerwowy, który potrzebował w tym momencie spokoju. Dlatego właśnie zapytałam Cię o objawy, bo jeżeli Twój układ nerwowy był w miarę dobrym stanie, to mogłaś sobie działać w ten sposób, ale nie osoba w silnym lęku.
Co za tym jeżeli Damian (bo od niego się zaczęła dyskusja) będzie codziennie tutaj pisał swoje żalposty, bo jest zagubiony i zmęczony (co jest zrozumiałe) to w żaden sposób mu to nie pomoże, ponieważ zaburzenie rządzi się swoimi prawami (jeżeli Damian codziennie poświęca temu uwagę to jego umysł emocjonalny dostaje potwierdzenie, że jest problem) i jeśli się tego nie zrozumie, to można latami tkwić w problemie, zaliczając przy tym milion terapii.
Natomiast to, że zaburzenie ma swoje przyczyny i że warto je poznać, żeby nie robić krzywdy swojej psychice tym jak żyjemy to tu się z Tobą zgadzam. Ale w moim przekonaniu kolejność jest taka: najpierw pracuje nad samym zaburzeniem i uspokojeniem układu nerwowego (przy okazji z czasem pracując też nad takimi kwestiami jak chociażby perfekcjonizm czy przerost wewnętrznego krytyka) a potem gdy już zrozumiem samo zaburzenie i jego mechanizmy tak by umieć sobie z nim radzić i uspokoję swój układ nerwowy, to mogę zająć się tym co doprowadziło mnie do zaburzenia.