Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 4
- Rejestracja: 3 stycznia 2022, o 21:02
Hej mam pytanie, zdarza mi się ze mam nogi jak z betonu. Od miesiąca zmagam się z tym objawem, jest możliwe ze to od nerwicy? Do tego mam czasami po przejściu dłuższego dystansu ból jak zakwasy i drżenie mięśni, byłbym wdzięczny za odpowiedź i wskazówkę jak z tym walczyć
Kiedys miałem takie objawy jak wysokie tetno, duszności, gula w gardle, problemu z przelykaniem, ból w klatce piersiowej, większość przeszła ale teraz to mi doskwiera...
-
- Gość
Nie wiem, czy robisz błędy, bo nie znam Twoich myśli... Ale w nich mogą być zawarte pewne komunikaty, które może by Cię naprowadziły na podjęcie działań w celu zmiany środowiska na przykład... A przecież co innego jak nie myśli/emocje w końcu spowodowały, że doszedłeś do wniosku, żeby się odciąć od ludzi toksycznych?
-
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1179
- Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43
Nie mogę się z tym zgodzić głównie dlatego, że sama bardzo dużo krzywdy zrobiłam sobie analizą moich stanów emocjonalnych i ich przyczyn w momencie bardzo mocno przeciążonego układu nerwowego. To jest mniej więcej tak jakby w momencie skaleczenia zamiast tamować ranę zacząć się zastanawiać co doprowadziło do tego, że leci krew. To jest po prostu nie ta kolejność i nie ten moment.Dora pisze: ↑5 stycznia 2022, o 15:28Zalatwianie emocji, tylko dzialaniem wbrew lękowi, powolywanie sie tylko na empiryczne podstawy jest w moim poczuciu przemocowe. I mi to robi poczucie niedopasowania spolecznego. Skads sie te emocje wziely. I blizsze mi jest pochylenie sie nad tym skad ten lęk we mnie jest, traktowanie go czesc mnie, ktora cos mowi, a nie tylko bełt umyslowy.
Zaburzenie lękowe to stan gdy nasz układ nerwowy jest już skrajnie przeciążony i potrzebuje przede wszystkim regeneracji, a nie ciągłego pobudzania go nieustannym grzebaniem w emocjach i zadawaniem nieustannych pytań skąd to mam, dlaczego, co to o mnie mówi itd? Tym bardziej, że stan w którym się znajdujesz mówi o Tobie tyle, że jesteś człowiekiem i masz granice wytrzymałości po przekroczeniu, których zaczyna się problem. Ludzie czasem nie ogarniają, że nie tylko serce czy jakieś inne narządy mają jakąś wytrzymałość, układ nerwowy również i co za tym w mojej ocenie rozważenie np. natrętnych myśli jako czegoś co mówi coś o Tobie, przynosi więcej szkody niż pożytku. Owszem pewnie można byłoby dojść i wyjaśnić dlaczego ktoś ma takie, a nie inne natręty, ale co by to zmieniło? Niewiele.
Natomiast w dalszej kolejności tj. gdy już uda nam się zregenerować nasz układ nerwowy potrzebna jest refleksja nad naszym życiem, postawami itd żeby zrozumieć dlaczego przeciążamy nasz układ nerwowy. W mojej ocenie zaburzenie to sygnał od naszej psychiki do zmian.
Zgadzam się natomiast z tym, że każdy ma swoją drogę i na tym zakończę.
https://www.czlowiekczujacy.pl
Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
-
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1179
- Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43
Ja dziś przekroczyłam moją barierę odporności na zmęczenieNerwica czy też bardziej precyzyjnie zaburzenie lękowe to stan umysłu wynikający z przekroczenia barier stresu.

https://www.czlowiekczujacy.pl
Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 141
- Rejestracja: 25 stycznia 2017, o 22:28
Mnie tez po covidzie się nasiliło. Mojej matce również (obciążenie genetyczne). Także coś jest na rzeczy, bo covid potrafi siąść na układ nerwowy.Fitnesiara pisze: ↑5 stycznia 2022, o 06:40No i dopadło mnie znowu! Dwa lata było w miarę spokoju i znowu pojawił się lęk i myśli natrętne. Zaczęłam nowa prace i tutaj jeszcze dodatkowy stres jest. Dwie noce już nieprzespane. Lęk o tym ze to mi wróci i zmarnuje znowu kilka miesięcy. Znam to bo to przechodziłam wcześniej, wiem te wszystkie mechanizmy ale ciagle się tego boje![]()
Miałam kowida i to po tym jak mi się skończył taki cyrk się pojawił. Nie wiem czy to ma jakis związek. Doradźcie coś proszę !
Mam nadzieje, ze szybko sobie poradzisz i wrócisz do normalności. Dwa lata to super wynik!
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1034
- Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58
Podpisze się pod tym że układ nerwowy jest przeciążony, dostałem wyniki dyskopatia na poziomie ledzwiowym, piersiowym szyjnym i znowu strach, ciągły lęk, i obawy ze nie mogę zrobić tego i tamtego, wczoraj w nocy to czulem taki żal do sytuacji w której jestem że myślałem że serce mi pęknie, tak mi szkoda samego Siebie, parę dni się stosowałem w miarę szło i co wyniki badań i znowu jakieś zwątpienie że kiedykolwiek będzie dobrze. Wziolem znowu zomiren sr żeby się uspokoić trochę, plus ciągle negatywne informacje wokół, ciężko to wytrzymać, na dodatek psycholog mnie wystraszył że od tego w końcu skończę w psychiatryku i będę tam do końca życia, bo tak mi się wszystko rozwali w głowie, kazał brać leki i koniec. Nie chcę się żalić w domu, pomóżcie się trochę pozbierać. Dziękuję 

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 583
- Rejestracja: 28 lutego 2021, o 16:18
Światło oświetla Światło daje Nadzieję ! Jest rok 2022, to minęło 737 526 dni co znaczy że istnienie ludzkie, całe życie to tylko sekunda na Wielkiej Planecie, a co znaczy całe życie? Co jest najważniejsze w życiu? Dzięki tym paru słowom Człowiek może zmienić punkt myślenia, co pokazuje że własne działanie także może coś zmienić. A co może zmienić, to już sam człowiek może się przekonać, bo to na swój sposób ciekawe Ave !
Goń królika za ogon daje tyle szczęścia !
Wolność słowa z umiarem
Szczęście to chwila ulotne jak motyle
Wolność słowa z umiarem
Szczęście to chwila ulotne jak motyle
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1159
- Rejestracja: 25 października 2018, o 23:15
Damian wszystko da się zrobić, przeczytaj post Natalii. Więcej wiary.DamianZ1984 pisze: ↑6 stycznia 2022, o 11:11Podpisze się pod tym że układ nerwowy jest przeciążony, dostałem wyniki dyskopatia na poziomie ledzwiowym, piersiowym szyjnym i znowu strach, ciągły lęk, i obawy ze nie mogę zrobić tego i tamtego, wczoraj w nocy to czulem taki żal do sytuacji w której jestem że myślałem że serce mi pęknie, tak mi szkoda samego Siebie, parę dni się stosowałem w miarę szło i co wyniki badań i znowu jakieś zwątpienie że kiedykolwiek będzie dobrze. Wziolem znowu zomiren sr żeby się uspokoić trochę, plus ciągle negatywne informacje wokół, ciężko to wytrzymać, na dodatek psycholog mnie wystraszył że od tego w końcu skończę w psychiatryku i będę tam do końca życia, bo tak mi się wszystko rozwali w głowie, kazał brać leki i koniec. Nie chcę się żalić w domu, pomóżcie się trochę pozbierać. Dziękuję![]()
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 60
- Rejestracja: 18 sierpnia 2016, o 18:45
Ty chodzisz do terapeuty czy psychologa, bo to nie to samo? Slaby ten tekst o psychiatrykuDamianZ1984 pisze: ↑6 stycznia 2022, o 11:11Podpisze się pod tym że układ nerwowy jest przeciążony, dostałem wyniki dyskopatia na poziomie ledzwiowym, piersiowym szyjnym i znowu strach, ciągły lęk, i obawy ze nie mogę zrobić tego i tamtego, wczoraj w nocy to czulem taki żal do sytuacji w której jestem że myślałem że serce mi pęknie, tak mi szkoda samego Siebie, parę dni się stosowałem w miarę szło i co wyniki badań i znowu jakieś zwątpienie że kiedykolwiek będzie dobrze. Wziolem znowu zomiren sr żeby się uspokoić trochę, plus ciągle negatywne informacje wokół, ciężko to wytrzymać, na dodatek psycholog mnie wystraszył że od tego w końcu skończę w psychiatryku i będę tam do końca życia, bo tak mi się wszystko rozwali w głowie, kazał brać leki i koniec. Nie chcę się żalić w domu, pomóżcie się trochę pozbierać. Dziękuję![]()
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 60
- Rejestracja: 18 sierpnia 2016, o 18:45
Jestem strasznym dyskutantem (nie wiem czy takie slowo istnieje). Lubie sie spierac;) Ta wymiana z Toba dobrze mi robi. Nie jest tak, ze jak czytam Ciebie to sobie mysle oooo wszystko bullshit. Ja mam OCD od dziecka. Tzn mialam, bo to jak dzis ujawnia sie moj lęk nadal ma komponente obsesyjna (tylko ze ona jest w jakims stopniu w kazdej formie lęku), natomiast tresc lęku zmienila forme znacznie i troche sie wymyka z diagnostyki OCD. zgadzam sie, ze doświadczenie lęku zwiazane jest z przeciazeniem ukladu, ale dla mnie to nie zamyka tematu. Kiedy pisze, ze nerwica to ja, to mam na mysli, ze to ja w tym stanie. To sa wszystkie czesci skladowe mnie. W innym wypadku sprowadzamy lęk jedynie do biologii. W ten sam sposob do biologii mozna sprowadzić milosc i kazdy inny emocjonalny aspekt czlowieka. Podchodze do tego z humanistycznego punktu widzenia, wiec takze holistycznego. Dla mnie cialo, umysł, uczucia to jedno. Nigdy nie sa w rozlaczeniu w kazdym doswiadczeniu zycia. W moim poczuciu zajmowanie sie emocjami nie jest rozgrzebywaniem przeszlosci. To taki dewaluacyjny zwrot, ktory upraszcza temat. W moim rozumienia kontakt miedzy terapeuta a klientem jest relacyjny i wspierajacy. Odbywa sie w tempie klienta, w akceptacji dla wszystkiego co czuje. Dopiero w aurze bezpieczenstwa i wiezi nastepuje stopniowe schodzenie w glab i dotykanie tego co byc moze niedotknięte dotychczas, co wziaz generuje okresowo reakcje lękowo. To nie jest ani proste ani bezbolesne, ale za tą kurtyna kryje sie byc moze cos co moznaby nazwac doswiadczeniem korekcyjnym. Oczywiscie biore pod uwage, ze nie zawsze lęk wynika z traumy. Natomiast zawsze z braku kontaktu z soba, zreszta piszesz o tym. Tylko wlasnie skad brak kontaktu ze soba? Tu znowu mam poczucie ze mimo wszystko wydarza sie to na gruncie relacji. Nie wysyce tu tematu. To sa bardzo indywidualne i zlozone sprawy. Taki prosty przyklad podam. Jesli ktos unika igiel, bo boi sie HIV. Behawioryzm traktuje to serio. Robimy ekspozycje zeby ktos wyzwolil sie tego lęku. W humanizmie lęk przed iglami i HIV jest traktowany symbolicznie. "Wyleczenie" leku przed iglami, nie pomaga, bo nie dotyka istoty. Stad jedne objawy zastepowane sa innymi. Behawioryzm tlumaczy to inaczej. W moim poczuciu to redukuje problem. A do tego mi w ogole bliski jest jezyk potrzeb i probuje, co naprawde nie jest latwe, zaczac traktowac siebie z wiekszym zrozumieniem i wspolczciem. Np. dla ogromnego poczucia samotnosci wsrod ludzi, ktore towarzyszylo mi przez lata. Uwazam, ze z emocjonalnego punktu widzenia behawioryzm moze wzmaniac paradoksalnie dysocjacje, w przypadku traumy szczegolnie. Czlowiek jest na tyle delikatnym i skomplikowanym tworem, ze wyrazanie opinii ex catethra budzi moja niezgode.Katja pisze: ↑5 stycznia 2022, o 22:44Nie mogę się z tym zgodzić głównie dlatego, że sama bardzo dużo krzywdy zrobiłam sobie analizą moich stanów emocjonalnych i ich przyczyn w momencie bardzo mocno przeciążonego układu nerwowego. To jest mniej więcej tak jakby w momencie skaleczenia zamiast tamować ranę zacząć się zastanawiać co doprowadziło do tego, że leci krew. To jest po prostu nie ta kolejność i nie ten moment.Dora pisze: ↑5 stycznia 2022, o 15:28Zalatwianie emocji, tylko dzialaniem wbrew lękowi, powolywanie sie tylko na empiryczne podstawy jest w moim poczuciu przemocowe. I mi to robi poczucie niedopasowania spolecznego. Skads sie te emocje wziely. I blizsze mi jest pochylenie sie nad tym skad ten lęk we mnie jest, traktowanie go czesc mnie, ktora cos mowi, a nie tylko bełt umyslowy.
Zaburzenie lękowe to stan gdy nasz układ nerwowy jest już skrajnie przeciążony i potrzebuje przede wszystkim regeneracji, a nie ciągłego pobudzania go nieustannym grzebaniem w emocjach i zadawaniem nieustannych pytań skąd to mam, dlaczego, co to o mnie mówi itd? Tym bardziej, że stan w którym się znajdujesz mówi o Tobie tyle, że jesteś człowiekiem i masz granice wytrzymałości po przekroczeniu, których zaczyna się problem. Ludzie czasem nie ogarniają, że nie tylko serce czy jakieś inne narządy mają jakąś wytrzymałość, układ nerwowy również i co za tym w mojej ocenie rozważenie np. natrętnych myśli jako czegoś co mówi coś o Tobie, przynosi więcej szkody niż pożytku. Owszem pewnie można byłoby dojść i wyjaśnić dlaczego ktoś ma takie, a nie inne natręty, ale co by to zmieniło? Niewiele.
Natomiast w dalszej kolejności tj. gdy już uda nam się zregenerować nasz układ nerwowy potrzebna jest refleksja nad naszym życiem, postawami itd żeby zrozumieć dlaczego przeciążamy nasz układ nerwowy. W mojej ocenie zaburzenie to sygnał od naszej psychiki do zmian.
Zgadzam się natomiast z tym, że każdy ma swoją drogę i na tym zakończę.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 300
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 19:38
Damian ten Twój psychiatra wciska Ci leki a nie daje rad konkretnych jak masz sobie radzić z lękiem.Z tego forum można czerpać ogromna wiedzę a od doktorka dostajesz.kopa w dupe z recepta.Nie podoba mi się bez kitu ten twój medyk choćby nie wiem jak dobre opinie miał.I ze bez leków Ci się wszystko w gliwie rozwali a nie masz żadnej choroby psychicznej tylko zaburzenie lękowe to co ma Ci się rozwalać ? Powinna zapalić Ci się lampka w głowie ze z nim coś jest nie tak.Kręgosłupy mamy wszyscy rozwalone no taka jest prawda.Ja tez sobie zniszczyła dźwiganiem i tysiące ludzi tez i żyją i Ty tez będziesz żyć.Objawy pewne mogą być rzeczywiście od tego ale zdaj sobie sprawę ze jakbyś nie miał nerwicy to byś może nawet o tej dyskopatii nie wiedział.DamianZ1984 pisze: ↑6 stycznia 2022, o 11:11Podpisze się pod tym że układ nerwowy jest przeciążony, dostałem wyniki dyskopatia na poziomie ledzwiowym, piersiowym szyjnym i znowu strach, ciągły lęk, i obawy ze nie mogę zrobić tego i tamtego, wczoraj w nocy to czulem taki żal do sytuacji w której jestem że myślałem że serce mi pęknie, tak mi szkoda samego Siebie, parę dni się stosowałem w miarę szło i co wyniki badań i znowu jakieś zwątpienie że kiedykolwiek będzie dobrze. Wziolem znowu zomiren sr żeby się uspokoić trochę, plus ciągle negatywne informacje wokół, ciężko to wytrzymać, na dodatek psycholog mnie wystraszył że od tego w końcu skończę w psychiatryku i będę tam do końca życia, bo tak mi się wszystko rozwali w głowie, kazał brać leki i koniec. Nie chcę się żalić w domu, pomóżcie się trochę pozbierać. Dziękuję![]()
-
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1179
- Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43
Ja również lubię sobie podyskutować (nawet czasem za bardzo lubięDora pisze: ↑6 stycznia 2022, o 14:16Jestem strasznym dyskutantem (nie wiem czy takie slowo istnieje). Lubie sie spierac;) Ta wymiana z Toba dobrze mi robi. Nie jest tak, ze jak czytam Ciebie to sobie mysle oooo wszystko bullshit. Ja mam OCD od dziecka. Tzn mialam, bo to jak dzis ujawnia sie moj lęk nadal ma komponente obsesyjna (tylko ze ona jest w jakims stopniu w kazdej formie lęku), natomiast tresc lęku zmienila forme znacznie i troche sie wymyka z diagnostyki OCD. zgadzam sie, ze doświadczenie lęku zwiazane jest z przeciazeniem ukladu, ale dla mnie to nie zamyka tematu. Kiedy pisze, ze nerwica to ja, to mam na mysli, ze to ja w tym stanie. To sa wszystkie czesci skladowe mnie. W innym wypadku sprowadzamy lęk jedynie do biologii. W ten sam sposob do biologii mozna sprowadzić milosc i kazdy inny emocjonalny aspekt czlowieka. Podchodze do tego z humanistycznego punktu widzenia, wiec takze holistycznego. Dla mnie cialo, umysł, uczucia to jedno. Nigdy nie sa w rozlaczeniu w kazdym doswiadczeniu zycia. W moim poczuciu zajmowanie sie emocjami nie jest rozgrzebywaniem przeszlosci. To taki dewaluacyjny zwrot, ktory upraszcza temat. W moim rozumienia kontakt miedzy terapeuta a klientem jest relacyjny i wspierajacy. Odbywa sie w tempie klienta, w akceptacji dla wszystkiego co czuje. Dopiero w aurze bezpieczenstwa i wiezi nastepuje stopniowe schodzenie w glab i dotykanie tego co byc moze niedotknięte dotychczas, co wziaz generuje okresowo reakcje lękowo. To nie jest ani proste ani bezbolesne, ale za tą kurtyna kryje sie byc moze cos co moznaby nazwac doswiadczeniem korekcyjnym. Oczywiscie biore pod uwage, ze nie zawsze lęk wynika z traumy. Natomiast zawsze z braku kontaktu z soba, zreszta piszesz o tym. Tylko wlasnie skad brak kontaktu ze soba? Tu znowu mam poczucie ze mimo wszystko wydarza sie to na gruncie relacji. Nie wysyce tu tematu. To sa bardzo indywidualne i zlozone sprawy. Taki prosty przyklad podam. Jesli ktos unika igiel, bo boi sie HIV. Behawioryzm traktuje to serio. Robimy ekspozycje zeby ktos wyzwolil sie tego lęku. W humanizmie lęk przed iglami i HIV jest traktowany symbolicznie. "Wyleczenie" leku przed iglami, nie pomaga, bo nie dotyka istoty. Stad jedne objawy zastepowane sa innymi. Behawioryzm tlumaczy to inaczej. W moim poczuciu to redukuje problem. A do tego mi w ogole bliski jest jezyk potrzeb i probuje, co naprawde nie jest latwe, zaczac traktowac siebie z wiekszym zrozumieniem i wspolczciem. Np. dla ogromnego poczucia samotnosci wsrod ludzi, ktore towarzyszylo mi przez lata. Uwazam, ze z emocjonalnego punktu widzenia behawioryzm moze wzmaniac paradoksalnie dysocjacje, w przypadku traumy szczegolnie. Czlowiek jest na tyle delikatnym i skomplikowanym tworem, ze wyrazanie opinii ex catethra budzi moja niezgode.Katja pisze: ↑5 stycznia 2022, o 22:44Nie mogę się z tym zgodzić głównie dlatego, że sama bardzo dużo krzywdy zrobiłam sobie analizą moich stanów emocjonalnych i ich przyczyn w momencie bardzo mocno przeciążonego układu nerwowego. To jest mniej więcej tak jakby w momencie skaleczenia zamiast tamować ranę zacząć się zastanawiać co doprowadziło do tego, że leci krew. To jest po prostu nie ta kolejność i nie ten moment.Dora pisze: ↑5 stycznia 2022, o 15:28Zalatwianie emocji, tylko dzialaniem wbrew lękowi, powolywanie sie tylko na empiryczne podstawy jest w moim poczuciu przemocowe. I mi to robi poczucie niedopasowania spolecznego. Skads sie te emocje wziely. I blizsze mi jest pochylenie sie nad tym skad ten lęk we mnie jest, traktowanie go czesc mnie, ktora cos mowi, a nie tylko bełt umyslowy.
Zaburzenie lękowe to stan gdy nasz układ nerwowy jest już skrajnie przeciążony i potrzebuje przede wszystkim regeneracji, a nie ciągłego pobudzania go nieustannym grzebaniem w emocjach i zadawaniem nieustannych pytań skąd to mam, dlaczego, co to o mnie mówi itd? Tym bardziej, że stan w którym się znajdujesz mówi o Tobie tyle, że jesteś człowiekiem i masz granice wytrzymałości po przekroczeniu, których zaczyna się problem. Ludzie czasem nie ogarniają, że nie tylko serce czy jakieś inne narządy mają jakąś wytrzymałość, układ nerwowy również i co za tym w mojej ocenie rozważenie np. natrętnych myśli jako czegoś co mówi coś o Tobie, przynosi więcej szkody niż pożytku. Owszem pewnie można byłoby dojść i wyjaśnić dlaczego ktoś ma takie, a nie inne natręty, ale co by to zmieniło? Niewiele.
Natomiast w dalszej kolejności tj. gdy już uda nam się zregenerować nasz układ nerwowy potrzebna jest refleksja nad naszym życiem, postawami itd żeby zrozumieć dlaczego przeciążamy nasz układ nerwowy. W mojej ocenie zaburzenie to sygnał od naszej psychiki do zmian.
Zgadzam się natomiast z tym, że każdy ma swoją drogę i na tym zakończę.

Nie jestem przeciwnikiem psychoanalizy i nie uważam, że człowieka da się uprościć do prostych schematów zachowań. W mojej ocenie odburzanie to nie tylko zregenerowanie układu nerwowego. Jestem zdania, że zaburzenie jest dla nas sygnałem od psychiki, że to w jakim sposób żyjemy robi jej krzywdę, a co za tym nam. Często tym co wymaga korekty jest właśnie relacja z samym sobą (większość osób z którymi rozmawiam ma ten problem i również ja go miałam), ale nie tylko. Często są to też złe przekonania o sobie, innych, o świecie, z którymi idziemy przez życie i które generują nam bardzo dużą ilość stresu (np. ja wiecznie czułam się odpowiedzialna za moją matkę). Bardzo często osoby z zaburzeniami lękowymi latami unikają kontaktu z swoimi emocjami z lęku, że sobie z nimi nie poradzą, często też unikają wyzwań, konfrontacji właśnie z powodu tych złych przekonań, które w sobie noszą. Np. wiele osób zaburzonych w ogóle nie jest gotowych znosić dyskomfort uczenia się czegoś, wolą więc nie podejmować wzywań (kumulując w ten sposób mnóstwo lęku) niż narażać się na niechciane emocje wstydu, zażenowania i reakcja ciała na te emocje tj. czerwone policzki, drżące ręce itp. Wynika to często z niskiego poczucie własnej wartości, które bardzo źle znosi takie momenty. Ogólnie rzecz ujmując większość osób zaburzonych nie ma w sobie zgody na doświadczania różnych emocji (w tym i tych trudnych), a co za tym nie ma w sobie zgody na doświadczenie, poznawanie, uczenie się, a więc życie.
Z własnych doświadczeń jednak wiem, że zaburzenie lękowe jest stanem wyjątkowym i stanem w którym niekoniecznie jesteśmy w możliwości ocenić nasze życie i doświadczenia. Nasza psychika to też jest element nas, który może szwankować i w mojej ocenie stan zaburzenia lękowego to nie jest moment na to by obciążać psychikę dodatkową porcją wrażeń jakie generuję psychoanaliza. Jak to kiedyś powiedziała pewna Pani coach, do psychoanalizy to trzeba mieć w miarę stabilną psychikę. Niestety terapeuci bardzo słabo w mojej ocenie znają się na pomaganiu osobą w zaburzeniach lękowych, często wciągając je wręcz w terapię, na które te osoby nie są w tym momencie gotowe. Często też w mojej ocenie przesadnie grzebią w przeszłości (zapominając przy tym, że nasz stan emocjonalny wpływa na naszą pamięć i na wiele tzw. fałszywych wspomnień),a dobry terapeuta nie potrzebuje, aż tak bardzo grzebać komuś w bebechach, jeśli jest dobry to po mowie ciała, postawie czy przekonaniach jest w stanie sam określi pewne sprawy w życiu pacjenta.
Jeśli chodzi o Twój przykład z HIV to ja akurat jestem osobą z mnóstwem fobii i też bardzo mocno analizowałam kiedyś ich możliwe przyczyny, nawet kiedyś miałam ciekawą rozmowę z osobą, której z pomocą przyszła hipnoza, tzn. dała jej wyjaśnienie, bo fobia dalej miała się dobrze. Czytałam też wiele ciekawych książek gdzie niestety na eksperymentach na myszach udowadniano , że trauma może być dziedziczna zazwyczaj do 3 pokolenia. Wszystko to jednak w żaden sposób nie pomagało mi uporać się z moimi fobiami, które w zaburzeniu zaczynały wyrastać jak grzyby po deszczu i im bardziej się nimi zajmowałam, tym więcej ich było i gorzej sobie z nimi radziłam. Ja naprawdę bardzo długo babrałam się w tematyce wyjaśniania wszystkiego, nazywania, szukania powiązań niestety w żaden sposób nie pomagało mi to w zaburzeniu, a wręcz przeciwnie. Z perspektywy czasu uważam, że było tylko kilka spraw do zrozumienia na starcie (np. moje relacje z matką które generowały mi wiele niepotrzebnego stresu) , a całe to babranie się w każdej emocji, we wszystkim co mi przyszło do głowy (a cały czas coś przychodziło) to było tylko przedłużaniem mojego cierpienia.
https://www.czlowiekczujacy.pl
Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.