Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 16
- Rejestracja: 22 stycznia 2020, o 08:48
Cześć,
Dziś mam straszny kryzys, po raz 5 nawrót nerwicy lękowej. Od 3 Tygodni mialam słabszy nastrój, ostatnio dopadło mnie przeziebienie obajwy takie same jak co roku, bol gardla stan podgoraczkowy, lekkie oslabienie zawsze lekarz mowil mi ze to wirusówka zwykła. Zapisalam sie na wizyte online, lekarz oczywiscie skierowal mnie na test covid. Sęk w tym ze boje sie go wykonac, boje sie ze wyjdzie pozytywnie, i bede tylko czekac na pogorszenie mojego stanu, bede doszukiwac sie coraz gorszych symptomów. nie wiem co robic. napiszcie jak to było u was ? miał ktos z was covid? jesli tak jak sobie radziliscie z lękami i obajwami? Proszę o kilka słów wspracia. Jak zapanować nad swoimi czarnymi wizjami, ze mi sie pogorszy, ze wyloduje w szpitalu? Kazda porada mile widziana.
Dziś mam straszny kryzys, po raz 5 nawrót nerwicy lękowej. Od 3 Tygodni mialam słabszy nastrój, ostatnio dopadło mnie przeziebienie obajwy takie same jak co roku, bol gardla stan podgoraczkowy, lekkie oslabienie zawsze lekarz mowil mi ze to wirusówka zwykła. Zapisalam sie na wizyte online, lekarz oczywiscie skierowal mnie na test covid. Sęk w tym ze boje sie go wykonac, boje sie ze wyjdzie pozytywnie, i bede tylko czekac na pogorszenie mojego stanu, bede doszukiwac sie coraz gorszych symptomów. nie wiem co robic. napiszcie jak to było u was ? miał ktos z was covid? jesli tak jak sobie radziliscie z lękami i obajwami? Proszę o kilka słów wspracia. Jak zapanować nad swoimi czarnymi wizjami, ze mi sie pogorszy, ze wyloduje w szpitalu? Kazda porada mile widziana.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1491
- Rejestracja: 25 marca 2016, o 18:02
odczuwam znaczny spadek nastroju...wszystko dręczy i gnębi...
Mistrz 2021 (L)
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 141
- Rejestracja: 25 stycznia 2017, o 22:28
Nie bój się zrobić testu, przynajmniej będziesz wiedziała. Na moje oko to rzeczywiście wyglada na przeziębienie, a nie covid. Miałam covid pod koniec października, myślałam na początku, ze to grypa. Ale ścięło mnie z nóg, gorączka, osłabienie totalne, po prostu spałam w łóżku i zbijałem gorączkę. To nie było zwykle przeziębienie. Mimo to, test zrobiłam dopiero na 5 czy szósty dzień, bo jak mówię/ ciagle myślałam, ze to grypa.kama9011 pisze: ↑19 grudnia 2021, o 12:43Cześć,
Dziś mam straszny kryzys, po raz 5 nawrót nerwicy lękowej. Od 3 Tygodni mialam słabszy nastrój, ostatnio dopadło mnie przeziebienie obajwy takie same jak co roku, bol gardla stan podgoraczkowy, lekkie oslabienie zawsze lekarz mowil mi ze to wirusówka zwykła. Zapisalam sie na wizyte online, lekarz oczywiscie skierowal mnie na test covid. Sęk w tym ze boje sie go wykonac, boje sie ze wyjdzie pozytywnie, i bede tylko czekac na pogorszenie mojego stanu, bede doszukiwac sie coraz gorszych symptomów. nie wiem co robic. napiszcie jak to było u was ? miał ktos z was covid? jesli tak jak sobie radziliscie z lękami i obajwami? Proszę o kilka słów wspracia. Jak zapanować nad swoimi czarnymi wizjami, ze mi sie pogorszy, ze wyloduje w szpitalu? Kazda porada mile widziana.
Nie będę opisywać całego przebiegu choroby, ale powiem tylko, ze stety-niestety- dla nas nerwicowcow covid ma super pożywkę, przynajmniej u mnie tak było.
Pomógł mi mój partner, który trzymał tekę na pulsie i mnie uspokajał.
Miałam dokładnie takie obawy i myśli jak Ty, do tego już nie lęk, a realny strach o to, co będzie jutro.
Jak przetrwałam? Brałam duże dawki wit c, d, nk7, amantadyne (uwaga, bo w głowie się kręciło i odstawilam), acard/aspirynę, żeby nie było zakrzepów.
Do tego zaopatrzylam się w pulsoksymetr i dwie butelki z tlenem (cała rodzina chorowaliśmy). Leżałam i spałam jak najwiecej się dało, bardzo dużo piłam, nawet do 3 litrów dziennie.
Nie oglądałam wiadomości i wbrew chęci/ nie googlowalam, albo jak najmniej.
Przeszłam dwa ataki paniki (przynajmniej te, o których pamietam).
Tez bałam się szpitala, ale potem stwierdziłam, ze jeśli razie trzeba to po to oni są, żeby mi pomoc, na szczęście obyło się bez. Również bez duszności.
Miesiąc dochodziłam do siebie.
Mój partner przeszedł dużo lżej ode mnie.
Jeżeli dopadnie Ciebie albo kogokolwiek z Was covid- racjonalizujcie. Wsparcie domowników i przyjaciół (szczególnie którzy juz mieli) tez jest pomocne, ja szukałam dużo historii pozytywnych ozdrowiencow.
Teraz jestem sama jednym z nich, ale myśle, ze covid znacznie wpłynął na mój układ nerwowy.
Anyway, juz tak czy siak dużo powiedziałam, nie bój sie zrobić testu. Jeżeli to covid to zobacz Jan delikatnie przechodzisz. Będziesz ozdrowiencem i na pol roku spokój

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 141
- Rejestracja: 25 stycznia 2017, o 22:28
Opętanie to był kiedyś mój konik i coś, od czego zaczęła się na dobre moja nerwica (przedtem krótkie epizody). Trzymało prawie trzy miesiące - po śmierci bliskiej osoby. Co pomogło? Spowiedź i modlitwa, chociaż nie do końca, ale nie bd się wgłębiać dlaczego.zxz25 pisze: ↑17 grudnia 2021, o 08:59Mega kryzys. Moja nerwica głównie kręci się wokół lęku przed opętaniem/schizofrenią. Po odstawieniu leków zaczęło mi się ocd związane z religią. Ostatnio wydawało mi się, że wszystko zmierza ku lepszemu, słuchałam chłopaków, nawet udzielałam złotych porad innym ludziom (żałosne, bo mi się trochę polepszylo) nawet przestałam mieć kłopoty ze snem, a dwa tygodnie temu siostra zachorowała na covid i miałam z nią kontakt, zaczęły się somaty, jakoś je sobie wytłumaczyłam i przeszły, ale w poniedziałek czytałam wiadomości i był tam nagłówek jakiegoś artykułu o opętaniu, nie przeczytałam go i zamknęłam od razu przeglądarkę, ale pamiętam historię i tak bo na religii nam puszczali, a teraz mam wrażenie od poniedziałku, że już zwariowałam i choruję na schizo, znów nie śpię i nasłuchuję, ciągle słyszę jakiś szum w głowie jakby lecącego samolotu, czasem mam wrażenie, że słyszę swoje imię jak coś szumi, nawet klimatyzacja, czy jakieś wyrazy ze szumia. Ze strachu już sram w gacie jak coś takiego słyszę. Boję się, że jednak mam to schizo, boję się odwiedzić psychiatrę, że mi to potwierdzi, bo co innego można powiedzieć na coś takiego? Boję się, że moje natrętne myśli wywołały te szmery i szumy, boję się, że zacznę uciekać ze strachu i zapną mnie w kaftan, że moje życie już się skończyło. ;( Jedyne światełko nadziei jakie mam, to to, że wczoraj na jakąś godzinę byłam mocno zajęta i wszystko mi minęło, to mi daje nadzieję, że wszystko ze mną w porządku i sama się wkręciłam w takie myśli. Jak mam pozwolić tym myślom płynąć albo je ośmieszać, ryzykuje myślami o schizo mówiąc "dawaj te omamy" i teraz myślę, że je mam. Nie wiem jak mam zaakceptować to wszystko, schizo jeszcze idzie ryzykować, ale to drugie nie wiem jak. A idź pan w ch** z takim życiem.
W każdym razie,
Po pierwsze- prawdopodobnie choroba siostry wywołała w Tobie tak silny stres, ze twój mózg odwraca uwagę teraz wkrętami o opętaniu i schizofrenii, bądź coś innego dzieje się REALNIE od czego chce uciec, bo jest za trudne.
Po drugie: człowiek opętany najczęściej nie wpadłby na to, ze jest opętany- poza tym to się nie charakteryzuje lękiem takim, w jakim Ty to opisujesz-
Pomagało mi myślenie tez, ze to typowa wkręta nerwicowa- wiele osób tu o niej pisało (jest nawet osobny wpis).
Nie masz schizofrenii- to wszystko to pobudzony stan lękowy.
Plus tak jak napisałaś- godzinę byłaś zajęta i wszystko przeszło.
Musisz znaleźć coś, co Ci pomoże przejść przez ten czas. Dla mnie to był różaniec, modlitwa do św Michała archaniola, terapia, racjonalizacja. Potem krok po kroku wracałam do życia pomimo okropnego lęku? Który towarzyszył mi dzień i noc przez wiele tygodni.
Plus myśl pocieszająca, ze to minie. To tylko nerwica.
Bonus: czasem wracają mi wkręty o opętaniu, owszem, tym bardziej, ze już nie jestem religijna, ale wtedy mówię sobie: ale to już było. Czym mnie znowu straszysz durna nerwo. I przechodzi.
To tylko myśli. Rób swoje, pomimo tego uczucia.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1034
- Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58
Jak czytam swoje wpisy w lepszych chwilach lub innych zastanawiam się co to ma być?? Czemu normalnie nie mogę iść się napić piwa posiedzieć że znajomymi jak dawniej, wiem bo mam zaburzenie, bo mój umysł jest wystraszony, bo od rana zawierzam myślą i lęką ze cos mi jest ze mam chore serce, żołądek, ciezko znaleźć na to siłę i w dodatku mając rodzinie nie cieszyć się nią. Najlepsze że w tym stanie człowiek chciałby nic nie czuć bo każde piknięcie, puknięcie straszy, zabiera tlen i chęć życia. Smutne to i mimo że nie prawdziwe takie wiarygodne. Życzę wam wszystkim dobrego wieczoru mimo wszystko bo jeszcze żyjemy. 

- Kataraka
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 366
- Rejestracja: 16 grudnia 2016, o 20:30
Siemanko, nie wiem czy mnie ktoś jeszcze pamięta tutaj
Po 3 latach remisji i bardzo dobrego samopoczucia od niedzieli dopadł mnie jakiś kryzys :/ Wiem, co to spowodowało prawdopodobnie...w niedzielę zaczęłam kontrolować objawy, ścisk w żołądku, z niedzieli na poniedziałek miałam problem z zaśnięciem, nie był to duży lęk, ale przestraszyłam się tego, że to wraca no i przedwczoraj kontrola objawiła się praktycznie całodzienna :/ Nie mam dużego niepokoju, ale albo kontroluję to o czym myślę, albo objaw to czy jestem spokojna czy nie
Zdaje sobie sprawę z tego, że to idiotyczne, ale tak się przestraszyłam, że znowu to wraca i będzie kupa, że chodzę lekko rozkojarzona i od dwóch dni życie mi się kręci wokół nerwicy. Do tego doszły myśli, że z tego nie wyjdę, że to znowu uprzykrza mi życie, dodatkowo czuję się winna, że to mam. :/
Moja sytuacja osobista jest w miarę ustabilizowana, prowadzę gabinet podologiczny, jestem na swoim, mieszkam z rodzicami, nie mam partnera.
Trochę dobijają mnie myśli, że nikogo nie znajdę, bo ciągle trafiam na jakiś palantów, choć wiem, że ten temat jest w dzisiejszych czasach trudny.
Dodatkowo powiedziałam rodzicom, że od paru dni gorzej się czuję, i teraz myśl, że oni mnie obserwują jak się czuję, że to widzą, jak o tym pomyślę to mi się beczeć chce, bo nie chcę nikomu rujnować życia.
No i tak przyszłam po poradę, znam wszystkie zasady akceptować i nie dawać się.
Bo wiem, że w gorszym samopoczuciu, rozdrażnieniu i lęku będą mnie dopadać głupie myśli.
Pozdrawiam

Po 3 latach remisji i bardzo dobrego samopoczucia od niedzieli dopadł mnie jakiś kryzys :/ Wiem, co to spowodowało prawdopodobnie...w niedzielę zaczęłam kontrolować objawy, ścisk w żołądku, z niedzieli na poniedziałek miałam problem z zaśnięciem, nie był to duży lęk, ale przestraszyłam się tego, że to wraca no i przedwczoraj kontrola objawiła się praktycznie całodzienna :/ Nie mam dużego niepokoju, ale albo kontroluję to o czym myślę, albo objaw to czy jestem spokojna czy nie

Moja sytuacja osobista jest w miarę ustabilizowana, prowadzę gabinet podologiczny, jestem na swoim, mieszkam z rodzicami, nie mam partnera.
Trochę dobijają mnie myśli, że nikogo nie znajdę, bo ciągle trafiam na jakiś palantów, choć wiem, że ten temat jest w dzisiejszych czasach trudny.
Dodatkowo powiedziałam rodzicom, że od paru dni gorzej się czuję, i teraz myśl, że oni mnie obserwują jak się czuję, że to widzą, jak o tym pomyślę to mi się beczeć chce, bo nie chcę nikomu rujnować życia.
No i tak przyszłam po poradę, znam wszystkie zasady akceptować i nie dawać się.
Bo wiem, że w gorszym samopoczuciu, rozdrażnieniu i lęku będą mnie dopadać głupie myśli.
Pozdrawiam

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 583
- Rejestracja: 28 lutego 2021, o 16:18
Goń królika za ogon daje tyle szczęścia !
Wolność słowa z umiarem
Szczęście to chwila ulotne jak motyle
Wolność słowa z umiarem
Szczęście to chwila ulotne jak motyle
-
- Gość
Zonk, jakie stareŻakuj1497 pisze: ↑22 grudnia 2021, o 23:03Jak jest dobrze to ma być jeszcze lepiej![]()
https://youtu.be/xqRFbH02yDU

- karolax
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 70
- Rejestracja: 23 czerwca 2020, o 08:41
Chyba najważniejsze to nie się w to nie wkręcać, ja się wkręciłam właśnie przez ten „kryzys” od nowa. I czuje się trochę jak dziecko we mgle.Kataraka pisze: ↑22 grudnia 2021, o 10:22Siemanko, nie wiem czy mnie ktoś jeszcze pamięta tutaj![]()
Po 3 latach remisji i bardzo dobrego samopoczucia od niedzieli dopadł mnie jakiś kryzys :/ Wiem, co to spowodowało prawdopodobnie...w niedzielę zaczęłam kontrolować objawy, ścisk w żołądku, z niedzieli na poniedziałek miałam problem z zaśnięciem, nie był to duży lęk, ale przestraszyłam się tego, że to wraca no i przedwczoraj kontrola objawiła się praktycznie całodzienna :/ Nie mam dużego niepokoju, ale albo kontroluję to o czym myślę, albo objaw to czy jestem spokojna czy nieZdaje sobie sprawę z tego, że to idiotyczne, ale tak się przestraszyłam, że znowu to wraca i będzie kupa, że chodzę lekko rozkojarzona i od dwóch dni życie mi się kręci wokół nerwicy. Do tego doszły myśli, że z tego nie wyjdę, że to znowu uprzykrza mi życie, dodatkowo czuję się winna, że to mam. :/
Moja sytuacja osobista jest w miarę ustabilizowana, prowadzę gabinet podologiczny, jestem na swoim, mieszkam z rodzicami, nie mam partnera.
Trochę dobijają mnie myśli, że nikogo nie znajdę, bo ciągle trafiam na jakiś palantów, choć wiem, że ten temat jest w dzisiejszych czasach trudny.
Dodatkowo powiedziałam rodzicom, że od paru dni gorzej się czuję, i teraz myśl, że oni mnie obserwują jak się czuję, że to widzą, jak o tym pomyślę to mi się beczeć chce, bo nie chcę nikomu rujnować życia.
No i tak przyszłam po poradę, znam wszystkie zasady akceptować i nie dawać się.
Bo wiem, że w gorszym samopoczuciu, rozdrażnieniu i lęku będą mnie dopadać głupie myśli.
Pozdrawiam![]()
Wydaje mi się ze powinnaś dać temu być i nie nakręcać się ze o to znowu wróciło itd. Ok teraz mam gorszy czas ale to minie

Jeśli myślisz ze jesteś w najgorszym momencie, to pamiętaj ze to jest tylko moment. Przecież wiesz, że nic co złe też nie może wiecznie trwać.



-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 38
- Rejestracja: 15 kwietnia 2020, o 21:39
Nie przeszły, u mnie mięśnie drgają - szczególnie na łydkach (niewielkie ruchy).
A ostatnio mam całą gamę somatów od bólu głowy, po wrażeniu że za chwilę stracę siłę w nogach i upadnę, bóle rąk, nóg, pieczenie różnych części ciała, kłucia, bóle kręgosłupa itd. itp.
Święta zapowiadają się ciekawie
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 583
- Rejestracja: 28 lutego 2021, o 16:18
Będzie nowemadmag87 pisze: ↑22 grudnia 2021, o 23:42Zonk, jakie stareŻakuj1497 pisze: ↑22 grudnia 2021, o 23:03Jak jest dobrze to ma być jeszcze lepiej![]()
https://youtu.be/xqRFbH02yDU![]()

Goń królika za ogon daje tyle szczęścia !
Wolność słowa z umiarem
Szczęście to chwila ulotne jak motyle
Wolność słowa z umiarem
Szczęście to chwila ulotne jak motyle
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 301
- Rejestracja: 11 września 2016, o 10:05
Cześć Mała, pamiętam Cię doskonale,mnie też dopadł poważny kryzys po tym wirusie, nie bój się ,nie jesteś sama,to minie.Kataraka pisze: ↑22 grudnia 2021, o 10:22Siemanko, nie wiem czy mnie ktoś jeszcze pamięta tutaj![]()
Po 3 latach remisji i bardzo dobrego samopoczucia od niedzieli dopadł mnie jakiś kryzys :/ Wiem, co to spowodowało prawdopodobnie...w niedzielę zaczęłam kontrolować objawy, ścisk w żołądku, z niedzieli na poniedziałek miałam problem z zaśnięciem, nie był to duży lęk, ale przestraszyłam się tego, że to wraca no i przedwczoraj kontrola objawiła się praktycznie całodzienna :/ Nie mam dużego niepokoju, ale albo kontroluję to o czym myślę, albo objaw to czy jestem spokojna czy nieZdaje sobie sprawę z tego, że to idiotyczne, ale tak się przestraszyłam, że znowu to wraca i będzie kupa, że chodzę lekko rozkojarzona i od dwóch dni życie mi się kręci wokół nerwicy. Do tego doszły myśli, że z tego nie wyjdę, że to znowu uprzykrza mi życie, dodatkowo czuję się winna, że to mam. :/
Moja sytuacja osobista jest w miarę ustabilizowana, prowadzę gabinet podologiczny, jestem na swoim, mieszkam z rodzicami, nie mam partnera.
Trochę dobijają mnie myśli, że nikogo nie znajdę, bo ciągle trafiam na jakiś palantów, choć wiem, że ten temat jest w dzisiejszych czasach trudny.
Dodatkowo powiedziałam rodzicom, że od paru dni gorzej się czuję, i teraz myśl, że oni mnie obserwują jak się czuję, że to widzą, jak o tym pomyślę to mi się beczeć chce, bo nie chcę nikomu rujnować życia.
No i tak przyszłam po poradę, znam wszystkie zasady akceptować i nie dawać się.
Bo wiem, że w gorszym samopoczuciu, rozdrażnieniu i lęku będą mnie dopadać głupie myśli.
Pozdrawiam![]()
"Pamiętaj,że mamy do czynienia jedynie z myślami a myśli mogą zostać zmienione.Gdy zmieniamy nasze myślenie,zmieniamy naszą rzeczywistość"
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1491
- Rejestracja: 25 marca 2016, o 18:02
wspomnienia z czasow szkoly naszly mnie znow. niezagojona rana...
Mistrz 2021 (L)
- Kataraka
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 366
- Rejestracja: 16 grudnia 2016, o 20:30
Hej Dominik, miło Cię widziećDominik.O pisze: ↑23 grudnia 2021, o 10:35Cześć Mała, pamiętam Cię doskonale,mnie też dopadł poważny kryzys po tym wirusie, nie bój się ,nie jesteś sama,to minie.Kataraka pisze: ↑22 grudnia 2021, o 10:22Siemanko, nie wiem czy mnie ktoś jeszcze pamięta tutaj![]()
Po 3 latach remisji i bardzo dobrego samopoczucia od niedzieli dopadł mnie jakiś kryzys :/ Wiem, co to spowodowało prawdopodobnie...w niedzielę zaczęłam kontrolować objawy, ścisk w żołądku, z niedzieli na poniedziałek miałam problem z zaśnięciem, nie był to duży lęk, ale przestraszyłam się tego, że to wraca no i przedwczoraj kontrola objawiła się praktycznie całodzienna :/ Nie mam dużego niepokoju, ale albo kontroluję to o czym myślę, albo objaw to czy jestem spokojna czy nieZdaje sobie sprawę z tego, że to idiotyczne, ale tak się przestraszyłam, że znowu to wraca i będzie kupa, że chodzę lekko rozkojarzona i od dwóch dni życie mi się kręci wokół nerwicy. Do tego doszły myśli, że z tego nie wyjdę, że to znowu uprzykrza mi życie, dodatkowo czuję się winna, że to mam. :/
Moja sytuacja osobista jest w miarę ustabilizowana, prowadzę gabinet podologiczny, jestem na swoim, mieszkam z rodzicami, nie mam partnera.
Trochę dobijają mnie myśli, że nikogo nie znajdę, bo ciągle trafiam na jakiś palantów, choć wiem, że ten temat jest w dzisiejszych czasach trudny.
Dodatkowo powiedziałam rodzicom, że od paru dni gorzej się czuję, i teraz myśl, że oni mnie obserwują jak się czuję, że to widzą, jak o tym pomyślę to mi się beczeć chce, bo nie chcę nikomu rujnować życia.
No i tak przyszłam po poradę, znam wszystkie zasady akceptować i nie dawać się.
Bo wiem, że w gorszym samopoczuciu, rozdrażnieniu i lęku będą mnie dopadać głupie myśli.
Pozdrawiam![]()


Ja mam w dupie wirusa


Myślałam, że sobie daje doskonale radę, ale czasami pewne rzeczy są niezależne od nas, tak myślę.