Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
olaa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 141
Rejestracja: 25 stycznia 2017, o 22:28

4 grudnia 2021, o 15:17

Aniaaa87 pisze:
3 grudnia 2021, o 15:25
Katja pisze:
2 grudnia 2021, o 22:42
Aniaaa87 pisze:
2 grudnia 2021, o 22:01
I wiecie jeszcze co jest najgorsze ze ja nie wiem czemu ja mam to zaburzenie.Jak rozkminiam ze może od tego ze wiecznie jestem sama z trójka małych dzieci to sobie mysle ale inni tez maja dzieci i czasem szóstkę żyją i nie maja żadnych lęków.To potem mysle czy może mąż jest za bardzo zaborczy ale co by było gdyby jego nie było i czuje żal bo go kocham wiec tez to odrzucam.To może ze poród traumatyczny ale to już tyle czasu minęło i tak kręcę się w kółko.Nie mogę znaleźć przyczyny
Aniu to tak nie działa, że wystarczy sobie powiedzieć, a inni to mają 6 dzieci i jakoś dają radę (pomijając już, że nie wiesz jak jest u innych) i zniknął nasze potrzeby emocjonalne.

Dla mnie możliwa przyczyna jest taka, nie czujesz się w tym układzie szczęśliwa, ale zaprzeczasz temu, bo boisz się do tego przyznać i wziąć pełną odpowiedzialność za swoje życie, mąż w końcu zapewnia Ci wszystko i nie chcesz tego stracić, ale ceną jest to, że nie żyjesz swoim życiem i nie masz prawa do swoich emocji. Przekonujesz się więc, że masz tak dobrze, że nie możesz narzekać, tym bardziej, że Twój mąż nie chcę słuchać o Twoich emocjach (i nie mam tu na myśli egocentryzmu nerwicowego) i zamiast tego wyznacza Ci rolę pogodnej żony w świecie który sam dla Was stworzył. Oczywiście to tylko moje przypuszczenie i być może nie jedyny powód.
Jest tak jak mówisz on wymyślił sobie taki ideał żony a już jest po jednym rozwodzie i wiesz kiedyś jak mi nic nie było to naprawdę miałam w sobie mnóstwo radości.Potem przyszło życie,problemy,dzieci i cały ten chaos i może już nie jestem taka sama choć myśle ze przy zaburzeniu to i tak trzeba mieć dużo samozaparcia żeby zachować pogodę ducha i chęci życiowe na poziomie chociaż podstawowym…I teraz ja się w to nie wpasowuje do konca
Ania, a nie myślałaś, żeby go zabrać raz na rozmowę do swojego psychoterapeuty, żeby mu uświadomił, ze to nie jest wymyślone i niech się cieszą osoby, które nigdy tego nie doświadczyły?

Bardzo Cię podziwiam, bo ja bym nie umiała żyć z takim facetem, przy którym musiałabym „udawać” i chodzić „na paluszkach”, bo mąż stwierdzi, że sobie wymyślam. Cukrzyk tez sobie wymyśla, bo przecież nie widać. Dla mnie to toksyczne jest- zaprzeczanie emocjom i uczuciom drugiej osoby+ wymuszanie jak rozmawiasz z nim przez telefon, ze jesteś szczęśliwa. Ileż można udawać? (Sorry, ale aż mnie wkurza taka postawa).

Zastanów się tez, czy on nie przyczynia się trochę poniekąd do Twojego zaburzenia, ale to w sumie pozostawiam do oceny profesjonaliście.
Aniaaa87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 300
Rejestracja: 18 maja 2020, o 19:38

4 grudnia 2021, o 20:03

olaa pisze:
4 grudnia 2021, o 15:17
Aniaaa87 pisze:
3 grudnia 2021, o 15:25
Katja pisze:
2 grudnia 2021, o 22:42


Aniu to tak nie działa, że wystarczy sobie powiedzieć, a inni to mają 6 dzieci i jakoś dają radę (pomijając już, że nie wiesz jak jest u innych) i zniknął nasze potrzeby emocjonalne.

Dla mnie możliwa przyczyna jest taka, nie czujesz się w tym układzie szczęśliwa, ale zaprzeczasz temu, bo boisz się do tego przyznać i wziąć pełną odpowiedzialność za swoje życie, mąż w końcu zapewnia Ci wszystko i nie chcesz tego stracić, ale ceną jest to, że nie żyjesz swoim życiem i nie masz prawa do swoich emocji. Przekonujesz się więc, że masz tak dobrze, że nie możesz narzekać, tym bardziej, że Twój mąż nie chcę słuchać o Twoich emocjach (i nie mam tu na myśli egocentryzmu nerwicowego) i zamiast tego wyznacza Ci rolę pogodnej żony w świecie który sam dla Was stworzył. Oczywiście to tylko moje przypuszczenie i być może nie jedyny powód.
Jest tak jak mówisz on wymyślił sobie taki ideał żony a już jest po jednym rozwodzie i wiesz kiedyś jak mi nic nie było to naprawdę miałam w sobie mnóstwo radości.Potem przyszło życie,problemy,dzieci i cały ten chaos i może już nie jestem taka sama choć myśle ze przy zaburzeniu to i tak trzeba mieć dużo samozaparcia żeby zachować pogodę ducha i chęci życiowe na poziomie chociaż podstawowym…I teraz ja się w to nie wpasowuje do konca
Ania, a nie myślałaś, żeby go zabrać raz na rozmowę do swojego psychoterapeuty, żeby mu uświadomił, ze to nie jest wymyślone i niech się cieszą osoby, które nigdy tego nie doświadczyły?

Bardzo Cię podziwiam, bo ja bym nie umiała żyć z takim facetem, przy którym musiałabym „udawać” i chodzić „na paluszkach”, bo mąż stwierdzi, że sobie wymyślam. Cukrzyk tez sobie wymyśla, bo przecież nie widać. Dla mnie to toksyczne jest- zaprzeczanie emocjom i uczuciom drugiej osoby+ wymuszanie jak rozmawiasz z nim przez telefon, ze jesteś szczęśliwa. Ileż można udawać? (Sorry, ale aż mnie wkurza taka postawa).

Zastanów się tez, czy on nie przyczynia się trochę poniekąd do Twojego zaburzenia, ale to w sumie pozostawiam do oceny profesjonaliście.
Ja chodziłam do dwóch psychoterapeutów i szczerze uważam ze bardziej mi pomogło słuchanie nagrań chłopaków i tylko i wyłącznie dzięki nagraniom i materiałom z tego forum poczynilam krok milowy w wychodzeniu z zaburzenia.Psychoterapeci to według mnie i to jest moje osobiste zdanie strata pieniędzy.Napewno w moim przypadku złożyło się wiele czynników na to ze organizm powiedział po prostu dość.Zawsze nasze przypadki są złożone i nie wynikają tylko np z problemów w związku choć nawepwno pewne zachowania partnerów nie pomagają.
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

4 grudnia 2021, o 20:17

Aniaaa87 pisze:
4 grudnia 2021, o 20:03
olaa pisze:
4 grudnia 2021, o 15:17
Aniaaa87 pisze:
3 grudnia 2021, o 15:25


Jest tak jak mówisz on wymyślił sobie taki ideał żony a już jest po jednym rozwodzie i wiesz kiedyś jak mi nic nie było to naprawdę miałam w sobie mnóstwo radości.Potem przyszło życie,problemy,dzieci i cały ten chaos i może już nie jestem taka sama choć myśle ze przy zaburzeniu to i tak trzeba mieć dużo samozaparcia żeby zachować pogodę ducha i chęci życiowe na poziomie chociaż podstawowym…I teraz ja się w to nie wpasowuje do konca
Ania, a nie myślałaś, żeby go zabrać raz na rozmowę do swojego psychoterapeuty, żeby mu uświadomił, ze to nie jest wymyślone i niech się cieszą osoby, które nigdy tego nie doświadczyły?

Bardzo Cię podziwiam, bo ja bym nie umiała żyć z takim facetem, przy którym musiałabym „udawać” i chodzić „na paluszkach”, bo mąż stwierdzi, że sobie wymyślam. Cukrzyk tez sobie wymyśla, bo przecież nie widać. Dla mnie to toksyczne jest- zaprzeczanie emocjom i uczuciom drugiej osoby+ wymuszanie jak rozmawiasz z nim przez telefon, ze jesteś szczęśliwa. Ileż można udawać? (Sorry, ale aż mnie wkurza taka postawa).

Zastanów się tez, czy on nie przyczynia się trochę poniekąd do Twojego zaburzenia, ale to w sumie pozostawiam do oceny profesjonaliście.
Ja chodziłam do dwóch psychoterapeutów i szczerze uważam ze bardziej mi pomogło słuchanie nagrań chłopaków i tylko i wyłącznie dzięki nagraniom i materiałom z tego forum poczynilam krok milowy w wychodzeniu z zaburzenia.Psychoterapeci to według mnie i to jest moje osobiste zdanie strata pieniędzy.Napewno w moim przypadku złożyło się wiele czynników na to ze organizm powiedział po prostu dość.Zawsze nasze przypadki są złożone i nie wynikają tylko np z problemów w związku choć nawepwno pewne zachowania partnerów nie pomagają.
Powody zaburzenia, a samo zaburzenie to są dwie różne sprawy. Dojście do przyczyn, niekoniecznie musi nam pomóc, ponieważ niezależnie od przyczyn nerwica w pewnym momencie żyje swoim życiem. Dlatego wg mnie najpierw trzeba się uporać z zaburzeniem (i tutaj forum jest doskonałym źródłem wiedzy), poodkręcać sobie mechanizmy lękowe itp sprawy, a dopiero póżniej, gdy już odzyskamy w miarę równowagę można się zastanowić, co jest przyczyną tego, że przeciążam układ nerwy.
Psychoterapia przy zaburzeniu lękowym to jest niestety najczęściej nieporozumienie, ponieważ osoba taka jest wciągana w pewne procesy w stanie, w którym się do tego nie nadaje. Druga sprawa, że odkrywanie tych przyczyn w żaden sposób nie rozwiązuje jej problemu, który jak już napisałam wcześniej, owszem ma swoje przyczyny, ale w pewnym momencie istnieje już jako osobny byt niezależnie od przyczyn. Jednak dojście do tych przyczyn po wyjściu z zaburzenia jest dość istotne, po to żeby nie przeciążać stale układu nerwowego.
W mojej ocenie Twój związek bardzo mocno wpływa na Twój stan, nie da się w dłużej perspektywie funkcjonować w sposób w jaki oczekuje, że będziesz funkcjonowała Twój mąż. Nie da się, nie móc decydować o swoim życiu i nie mieć stanów lękowych.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Aniaaa87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 300
Rejestracja: 18 maja 2020, o 19:38

4 grudnia 2021, o 20:31

Katja pisze:
4 grudnia 2021, o 20:17
Aniaaa87 pisze:
4 grudnia 2021, o 20:03
olaa pisze:
4 grudnia 2021, o 15:17


Ania, a nie myślałaś, żeby go zabrać raz na rozmowę do swojego psychoterapeuty, żeby mu uświadomił, ze to nie jest wymyślone i niech się cieszą osoby, które nigdy tego nie doświadczyły?

Bardzo Cię podziwiam, bo ja bym nie umiała żyć z takim facetem, przy którym musiałabym „udawać” i chodzić „na paluszkach”, bo mąż stwierdzi, że sobie wymyślam. Cukrzyk tez sobie wymyśla, bo przecież nie widać. Dla mnie to toksyczne jest- zaprzeczanie emocjom i uczuciom drugiej osoby+ wymuszanie jak rozmawiasz z nim przez telefon, ze jesteś szczęśliwa. Ileż można udawać? (Sorry, ale aż mnie wkurza taka postawa).

Zastanów się tez, czy on nie przyczynia się trochę poniekąd do Twojego zaburzenia, ale to w sumie pozostawiam do oceny profesjonaliście.
Ja chodziłam do dwóch psychoterapeutów i szczerze uważam ze bardziej mi pomogło słuchanie nagrań chłopaków i tylko i wyłącznie dzięki nagraniom i materiałom z tego forum poczynilam krok milowy w wychodzeniu z zaburzenia.Psychoterapeci to według mnie i to jest moje osobiste zdanie strata pieniędzy.Napewno w moim przypadku złożyło się wiele czynników na to ze organizm powiedział po prostu dość.Zawsze nasze przypadki są złożone i nie wynikają tylko np z problemów w związku choć nawepwno pewne zachowania partnerów nie pomagają.
Powody zaburzenia, a samo zaburzenie to są dwie różne sprawy. Dojście do przyczyn, niekoniecznie musi nam pomóc, ponieważ niezależnie od przyczyn nerwica w pewnym momencie żyje swoim życiem. Dlatego wg mnie najpierw trzeba się uporać z zaburzeniem (i tutaj forum jest doskonałym źródłem wiedzy), poodkręcać sobie mechanizmy lękowe itp sprawy, a dopiero póżniej, gdy już odzyskamy w miarę równowagę można się zastanowić, co jest przyczyną tego, że przeciążam układ nerwy.
Psychoterapia przy zaburzeniu lękowym to jest niestety najczęściej nieporozumienie, ponieważ osoba taka jest wciągana w pewne procesy w stanie, w którym się do tego nie nadaje. Druga sprawa, że odkrywanie tych przyczyn w żaden sposób nie rozwiązuje jej problemu, który jak już napisałam wcześniej, owszem ma swoje przyczyny, ale w pewnym momencie istnieje już jako osobny byt niezależnie od przyczyn. Jednak dojście do tych przyczyn po wyjściu z zaburzenia jest dość istotne, po to żeby nie przeciążać stale układu nerwowego.
W mojej ocenie Twój związek bardzo mocno wpływa na Twój stan, nie da się w dłużej perspektywie funkcjonować w sposób w jaki oczekuje, że będziesz funkcjonowała Twój mąż. Nie da się, nie móc decydować o swoim życiu i nie mieć stanów lękowych.
Zgadzam się z Tobą w zupełności :) Pomogło mi bardzo to co napisałaś żeby zwrócić uwagę i zmienić pewne sprawy żeby znów nie wpaść w nerwicowe koło.Prawda jest także to ze pomimo nie znałam tych swoich konfliktów wewnętrznych z materiałów forum i nagrań zrozumiałam mechanizmy i pozwoliło mi to iść do przodu.Psychoterapia w takim stanie co byłam ja i jest wielu innych na tym forum jest poprostu bez sensu i nie pomaga a kasa leci…A psychiatrzy to poprostu aby dać leki i do domu 🤦‍♀️Żadnej analizy niczego a potem uzależnienia od leków i próby odstawienia a tu niespodzianka zaburzenie silniejsze niż przed.
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

4 grudnia 2021, o 20:52

Aniaaa87 pisze:
4 grudnia 2021, o 20:31
Katja pisze:
4 grudnia 2021, o 20:17
Aniaaa87 pisze:
4 grudnia 2021, o 20:03


Ja chodziłam do dwóch psychoterapeutów i szczerze uważam ze bardziej mi pomogło słuchanie nagrań chłopaków i tylko i wyłącznie dzięki nagraniom i materiałom z tego forum poczynilam krok milowy w wychodzeniu z zaburzenia.Psychoterapeci to według mnie i to jest moje osobiste zdanie strata pieniędzy.Napewno w moim przypadku złożyło się wiele czynników na to ze organizm powiedział po prostu dość.Zawsze nasze przypadki są złożone i nie wynikają tylko np z problemów w związku choć nawepwno pewne zachowania partnerów nie pomagają.
Powody zaburzenia, a samo zaburzenie to są dwie różne sprawy. Dojście do przyczyn, niekoniecznie musi nam pomóc, ponieważ niezależnie od przyczyn nerwica w pewnym momencie żyje swoim życiem. Dlatego wg mnie najpierw trzeba się uporać z zaburzeniem (i tutaj forum jest doskonałym źródłem wiedzy), poodkręcać sobie mechanizmy lękowe itp sprawy, a dopiero póżniej, gdy już odzyskamy w miarę równowagę można się zastanowić, co jest przyczyną tego, że przeciążam układ nerwy.
Psychoterapia przy zaburzeniu lękowym to jest niestety najczęściej nieporozumienie, ponieważ osoba taka jest wciągana w pewne procesy w stanie, w którym się do tego nie nadaje. Druga sprawa, że odkrywanie tych przyczyn w żaden sposób nie rozwiązuje jej problemu, który jak już napisałam wcześniej, owszem ma swoje przyczyny, ale w pewnym momencie istnieje już jako osobny byt niezależnie od przyczyn. Jednak dojście do tych przyczyn po wyjściu z zaburzenia jest dość istotne, po to żeby nie przeciążać stale układu nerwowego.
W mojej ocenie Twój związek bardzo mocno wpływa na Twój stan, nie da się w dłużej perspektywie funkcjonować w sposób w jaki oczekuje, że będziesz funkcjonowała Twój mąż. Nie da się, nie móc decydować o swoim życiu i nie mieć stanów lękowych.
Zgadzam się z Tobą w zupełności :) Pomogło mi bardzo to co napisałaś żeby zwrócić uwagę i zmienić pewne sprawy żeby znów nie wpaść w nerwicowe koło.Prawda jest także to ze pomimo nie znałam tych swoich konfliktów wewnętrznych z materiałów forum i nagrań zrozumiałam mechanizmy i pozwoliło mi to iść do przodu.Psychoterapia w takim stanie co byłam ja i jest wielu innych na tym forum jest poprostu bez sensu i nie pomaga a kasa leci…A psychiatrzy to poprostu aby dać leki i do domu 🤦‍♀️Żadnej analizy niczego a potem uzależnienia od leków i próby odstawienia a tu niespodzianka zaburzenie silniejsze niż przed.
Zaburzenie lękowe to jest stan, który trzeba zrozumieć żeby z niego wyjść. Trzeba działać w określony sposób, żeby odkręcać mechanizmy lękowe. I to jest istotą wychodzenia z tego stanu. Dlatego, że niezależnie od tego co wywołało nasze lęki czy ataki paniki to póżniej to już nakręca się i utrzymuje często niezależnie od pierwotnych przyczyn. Dlatego w mojej ocenie lekarze robią krzywdę pacjentom wciągnąć ich w psychoanalizy w stanach lękowych, gdzie taka osoba po prostu się do tego nie nadaje. To samo jest z lekami, które są traktowane jako rozwiązanie problemu, a jest to tylko maskowanie objawów (zakładając, że w ogóle zadziałają), które przecież z jakiś powodów się pojawiły. Nie jest to nawet leczenie objawów, a jedynie maskowanie (aczkolwiek zdarzają się osoby, którym leki w jakiś sposób pomogły). I tak jak piszesz często kończy się tym, że po odstawieniu leków zaburzenia wraca w jeszcze silniejszej odsłonie, bo niestety, ale żadne leki nie są obojętne dla naszego organizmu, a już na pewno nie takie, które w sztuczny sposób zmieniają chemię naszego mózgu.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
og220
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 140
Rejestracja: 15 listopada 2018, o 07:27

8 grudnia 2021, o 23:13

Cześć,
sorry, że tak randomowo piszę, ale mam kryzys. Czuję, że utknęłam w swoim trybie "freeze" i boję się ruszyć dalej. Nie podejmuje działań, żeby polepszyć swoją sytuację, a dzisiaj zmierzałam się z ogromnym lękiem dot. decyzji podjęcia pracy. Boję się podjąć jej, bo jest na cały etat i stacjonarna przez co nie będę miała możliwości przespania się w międzyczasie, albo położenia. Wiem, że to śmiesznie brzmi, ale przez nerwicę mój organizm wypracował sobie system ucieczki właśnie przez sen i po 4 h pracy ja po prostu muszę iść na godzinną drzemkę, bo inaczej nie jestem w stanie działać. Oprócz tego boję się zmiany miejsca pracy, szczególnie, ze w obecnym mam super ludzi i czuję się bezpiecznie... Jest to praca, która dałaby mi możliwość wyrabiania pełnego etatu i ma element komunikacji miedzykulturowej, co bardzo mi się podoba. Jednakże ja podświadomie się blokuję i wmawiam sobie, że nie dam rady pracować 8h z rzędu, że nie opłaca mi sie za tę stawkę, że niepotrzebnie jest ryzykować...
Czuję się nadal jak małe dziecko, które nie potrafi o sobie decydować. Oczywiście kusi mnie, żeby wrócić na terapię, bo nie dam rady inaczej.
madzia26madzia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: 22 listopada 2021, o 22:17

9 grudnia 2021, o 13:48

Hej.
Dopadł mnie dzisiaj straszny dół w związku z finansami. Wszytsko ostatnio jest tak drogie a ja przez nerwice ciągle inwestuje w cos co normalni ludzie nie kupują typu mnóstwo chusteczek do dezynfekcji itp. I tak z tego do tego zastanawiałam się nad praniem i rachunkiem za prąd bo pranie w wysokich temperwaturach też zużywa więcej energii.
Ja patrzę na to wszystko przez przymus nerwicowy ale może powiece mi w ilu stopniach wy pierzecie ubrania. Bo ja mniej niż 60 nigdy jie daje bo się po prostu przez nerwice brzydzę tych okropnych zarazków. Też pierzecie w 60 czy mniej? Nigdy nie myślałam o tym w ten sposób ale teraz mi tak przyszło przyszło głowy i złapałam dola
Awatar użytkownika
karolax
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 70
Rejestracja: 23 czerwca 2020, o 08:41

9 grudnia 2021, o 13:50

madzia26madzia pisze:
9 grudnia 2021, o 13:48
Hej.
Dopadł mnie dzisiaj straszny dół w związku z finansami. Wszytsko ostatnio jest tak drogie a ja przez nerwice ciągle inwestuje w cos co normalni ludzie nie kupują typu mnóstwo chusteczek do dezynfekcji itp. I tak z tego do tego zastanawiałam się nad praniem i rachunkiem za prąd bo pranie w wysokich temperwaturach też zużywa więcej energii.
Ja patrzę na to wszystko przez przymus nerwicowy ale może powiece mi w ilu stopniach wy pierzecie ubrania. Bo ja mniej niż 60 nigdy jie daje bo się po prostu przez nerwice brzydzę tych okropnych zarazków. Też pierzecie w 60 czy mniej? Nigdy nie myślałam o tym w ten sposób ale teraz mi tak przyszło przyszło głowy i złapałam dola

Ja piorę ciuchy w 40 stopniach, jedynie jakieś ręczniki osobno wrzucam na 90 stopni. 😁
Jeśli myślisz ze jesteś w najgorszym momencie, to pamiętaj ze to jest tylko moment. Przecież wiesz, że nic co złe też nie może wiecznie trwać. :friend: :lov:
madzia26madzia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: 22 listopada 2021, o 22:17

9 grudnia 2021, o 14:39

No i tak by było najrozsadniej ale nie potrafię bo wydaje mi się że nie zabije tych zarazkow
malutki
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 21 września 2020, o 07:37

9 grudnia 2021, o 14:43

madzia26madzia pisze:
9 grudnia 2021, o 14:39
No i tak by było najrozsadniej ale nie potrafię bo wydaje mi się że nie zabije tych zarazkow
Choćbyś nie wiem, co zrobiła to i tak nie zabijesz wszystkich zarazków, może czas zaakceptować fakt, że zarazki, bakterie, wirusy i inne dziadostwo będą obecne przez całe Twoje życie, zamiast zastanawiać się, w jakiej temperaturze robić pranie? :)
madzia26madzia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: 22 listopada 2021, o 22:17

9 grudnia 2021, o 14:51

Próbuje codziennie się z tym mierzyć ale jest bardzo ciezko
madzia26madzia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: 22 listopada 2021, o 22:17

9 grudnia 2021, o 15:01

W ogóle to mam taki problem nie wiem sama na czym on polega bo mój partner mówi że do wszystkich jestem wyszczekana a tutaj nie umiem.moze dlatego że problem dotyczy też mojej nerwicy. Otóż ja bardzo się brzydzę krwi i zarazków. A chodzę z dzieckiem na rehabilitację. Dziecko jest małe więc wiadomo że zabawki które dostaję tam bierze do buzi. Starałam się nie myśleć o tym w ten nerwicowy sposób bo stwierdziłam że muszą je tam jakoś czyścić od dziecka do dziecka a poza tym rehabilitacja ważniejsza jak moje nerwicowe uprzedzenia chociaż nie ukrywam jest mi xciezko. Ale przez kilka razy już widzialam na macie czy zabawkach jakieś podejrzane kropki ale starałam się to ignorować ale ostatnio na jednym z kamieni sensorycznych do ćwiczeń zauważyłam plamę jak z krwi. Cała godzinę rehabilitacji próbowałam sobie tłumaczyć że na pewno jakby to była krew to by to wyczyściły panie fizjoterapeutki. Ale partner na koniec zajęć powiedział do mnie jak nigdy że tak to wygląda jak czyjaś krew. Dostałam w momencie ataku paniki bo przez to że mam nerwice nie zwróciłam tej pani na to uwagi. A może powinnam. Co mam zrobić następnym razem jakby sytuacja się powtórzyła? Wmawiałam sobie ze to nie możliwe że to moja nerwica mi podpowiada że to krew. A jednak partner jak nigdy powiedział że No tak to wygląda i to nie dopuszczalne bo nasze dziecko na tym ćwiczyło.
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1034
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

9 grudnia 2021, o 17:36

Nie chodziłem na AA ale przydałby się taki sponsor na telefon w sytuacjach kryzysowych. Mimo lęku ciągłego robiłem trochę rzeczy , nawet założyłem dziennik działań w ostatnich 2 tygodniach. Wyjście do pracy do restauracji nawet daje się żyć:) Ale 2 dni temu stres w pracy dawne gówna wypływają, plus trzeba pracować i nowe dochodzą :) trochę się nakręciłem a dziś niestety od rana jakieś zdenerwowanie, no i złapałem się pulsometru 106 puls lekka panika i świruje od rana do teraz z mniejszym lub większym skutkiem , ależ to denerwuje na dodatek mam problem z tym kręgosłupem po operacji mimo że rok i ostatnio szyja i łydki doszły , plus jakieś pobolewanie brzucha , nie wiem czy z kręgosłupem iść na rezonans czy to od nerwicy .Człowieka tyle rzeczy boli, że już sam nie wiem co od czego :)
DamianZ1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1034
Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58

9 grudnia 2021, o 19:45

Znowu się wkrecam czytam o sercu i szukam kardiologa 😠naczytałem się ze duszność z skokami pulsu to arytmia i wkręt gotowy bo mi się zgadza wraz z nocnymi ostatnio wybudzenia w sumie raz na tydzień lapanie powietrza i mega suchość w ustach wody w nicy pije z dwie szklanki. 😠😠😠
Awatar użytkownika
jacobsen
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 383
Rejestracja: 28 września 2015, o 21:20

9 grudnia 2021, o 20:42

Czy ktoś boryka się z podobnym problemem albo borykał i z tego wyszedł? Mam problem z braniem leków. Bardzo boję się uczulenia na składniki leków lub skutków niepożądanych. Jest to wręcz obsesyjne :( muszę rozpocząć po roku leczenie refluxu. Mam lek, który brałam wcześniej, już chyba z 3 opakowania kiedyś. A i tak boję się przełknąć ta tabletkę :( czy ktoś tak mial i poradził sobie z tym strachem? Jakieś rady?
ODPOWIEDZ