Ania, a nie myślałaś, żeby go zabrać raz na rozmowę do swojego psychoterapeuty, żeby mu uświadomił, ze to nie jest wymyślone i niech się cieszą osoby, które nigdy tego nie doświadczyły?Aniaaa87 pisze: ↑3 grudnia 2021, o 15:25Jest tak jak mówisz on wymyślił sobie taki ideał żony a już jest po jednym rozwodzie i wiesz kiedyś jak mi nic nie było to naprawdę miałam w sobie mnóstwo radości.Potem przyszło życie,problemy,dzieci i cały ten chaos i może już nie jestem taka sama choć myśle ze przy zaburzeniu to i tak trzeba mieć dużo samozaparcia żeby zachować pogodę ducha i chęci życiowe na poziomie chociaż podstawowym…I teraz ja się w to nie wpasowuje do koncaKatja pisze: ↑2 grudnia 2021, o 22:42Aniu to tak nie działa, że wystarczy sobie powiedzieć, a inni to mają 6 dzieci i jakoś dają radę (pomijając już, że nie wiesz jak jest u innych) i zniknął nasze potrzeby emocjonalne.Aniaaa87 pisze: ↑2 grudnia 2021, o 22:01I wiecie jeszcze co jest najgorsze ze ja nie wiem czemu ja mam to zaburzenie.Jak rozkminiam ze może od tego ze wiecznie jestem sama z trójka małych dzieci to sobie mysle ale inni tez maja dzieci i czasem szóstkę żyją i nie maja żadnych lęków.To potem mysle czy może mąż jest za bardzo zaborczy ale co by było gdyby jego nie było i czuje żal bo go kocham wiec tez to odrzucam.To może ze poród traumatyczny ale to już tyle czasu minęło i tak kręcę się w kółko.Nie mogę znaleźć przyczyny
Dla mnie możliwa przyczyna jest taka, nie czujesz się w tym układzie szczęśliwa, ale zaprzeczasz temu, bo boisz się do tego przyznać i wziąć pełną odpowiedzialność za swoje życie, mąż w końcu zapewnia Ci wszystko i nie chcesz tego stracić, ale ceną jest to, że nie żyjesz swoim życiem i nie masz prawa do swoich emocji. Przekonujesz się więc, że masz tak dobrze, że nie możesz narzekać, tym bardziej, że Twój mąż nie chcę słuchać o Twoich emocjach (i nie mam tu na myśli egocentryzmu nerwicowego) i zamiast tego wyznacza Ci rolę pogodnej żony w świecie który sam dla Was stworzył. Oczywiście to tylko moje przypuszczenie i być może nie jedyny powód.
Bardzo Cię podziwiam, bo ja bym nie umiała żyć z takim facetem, przy którym musiałabym „udawać” i chodzić „na paluszkach”, bo mąż stwierdzi, że sobie wymyślam. Cukrzyk tez sobie wymyśla, bo przecież nie widać. Dla mnie to toksyczne jest- zaprzeczanie emocjom i uczuciom drugiej osoby+ wymuszanie jak rozmawiasz z nim przez telefon, ze jesteś szczęśliwa. Ileż można udawać? (Sorry, ale aż mnie wkurza taka postawa).
Zastanów się tez, czy on nie przyczynia się trochę poniekąd do Twojego zaburzenia, ale to w sumie pozostawiam do oceny profesjonaliście.