Próbuję z tym żyć. Powtarzam sobie, żeby zwyczajnie to znieść i ignorować, ale tak te myśli się we mnie kłębią, że chciałam chociaż tu się wyżalić
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
-
Churra
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 8
- Rejestracja: 9 listopada 2021, o 18:09
Po ostatnim ataku paniki czułam się strasznie pusta. Z trudem przychodziło zebranie myśli, jakbym miała amnezję albo była gdzieś bardzo daleko od wszystkiego co mnie otacza. Nawet nie miałam siły siebie analizować, przeprowadzać ćwiczeń myślowych ani nic, bo czuć było tylko taką pustkę i otępienie, jakby wszystko było przytłumione. Rozważałam nawet zostanie cały dzień w łóżku albo siedzenie i gapienie się w przestrzeń, bo i tak nie wiadomo co ze sobą zrobić. Jeszcze trudność z podjęciem jakiejkolwiek decyzji, ogólnie taki depresyjny dół. Aż do wieczora, gdy nagle przywaliło z walącym sercem, gorącem, bólem głowy i buzującą gonitwą myśli, jakby zaraz głowa miała mi od nich wystrzelić. Wręcz przeciwieństwo wcześniejszej pustki 
Próbuję z tym żyć. Powtarzam sobie, żeby zwyczajnie to znieść i ignorować, ale tak te myśli się we mnie kłębią, że chciałam chociaż tu się wyżalić
Próbuję z tym żyć. Powtarzam sobie, żeby zwyczajnie to znieść i ignorować, ale tak te myśli się we mnie kłębią, że chciałam chociaż tu się wyżalić
-
HysSpodGory
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 209
- Rejestracja: 25 października 2021, o 19:11
Bez leków boję się, że nie dam rady zasnąć, nawet z nimi wybudzam się z dezorientacją i niepokojem. Na dodatek mam ciągłe objawy somatyczne i super nadwrażliwość cielesną i zmysłów i odklejenie. Ciągle wątpliwości czy to nerwica ...
-
Annas994
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 62
- Rejestracja: 13 listopada 2021, o 16:50
Czy ma ktoś z was moze tak, ja mam akurat dzisiaj natręty i lęki przed tym, że mam borderline, że musi zostać upewniony w tym, że wszystko z nim okej i pyta wszystkich czy przejawia takie cechy borderowe, czyta jak funkcjonują borderzy, i analizuje tę definicje?
-
madmag87
- Gość
Nie masz borderline, to co przeżywasz nazywa się dekompensacjaAnnas994 pisze: ↑19 listopada 2021, o 20:26Czy ma ktoś z was moze tak, ja mam akurat dzisiaj natręty i lęki przed tym, że mam borderline, że musi zostać upewniony w tym, że wszystko z nim okej i pyta wszystkich czy przejawia takie cechy borderowe, czyta jak funkcjonują borderzy, i analizuje tę definicje?
- Juliaaa78569
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 589
- Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25
Ogółem bardzo duża ilość osób uważa mnie za słabą psychicznie, pewnie przez rzeczy, które przeszłam. Ale dużo już osiągnęłam w tej kwestii i naprawdę jest lepiej u mnie. Może teraz zaliczam mały zjazd, ale nadal trzymam się uparcie założeń działania na nerwicę. Postanowiłam iść do pracy, by dorobić troszkę pieniędzy. Zajęcia mam w weekendy, w tygodniu robię na nie trochę rzeczy, ale męczy mnie siedzenie w domu ciągle, więc postanowiłam popracować. Jedyna praca do której udało mi się dostać i w której mogę ustalać sobie sama grafik to McDonald. Może ktoś się śmiać, czy nie, jakby żadna praca nie hańbi, a ja tam idę tylko dorobić, a nie robić karierę
No ale jak ogłosiłam, że idę pracować to część osób powiedziało mi z góry, że nie dam rady, że nie wiem jakie są realia pracy i tak dalej i tak dalej. Będzie to moja pierwsza praca (pół etatu, 2/3 dni w tyg po 5/6h coś takiego) i czy naprawdę w pracy jest aż tak źle? Wszyscy mnie straszą dorosłym życiem i nie rozumiem jaki jest w tym sens. Wiem, że jestem dopiero po liceum, ale straszenie mnie nie pomaga.
Nie piszę tu tego, żeby dostać jakiegoś pocieszenia, co raczej z pytaniem czy pierwsza praca (np w Macu) wiąże się faktycznie z tak dużym stresem jak mówią? Czy naprawdę tak źle działa na psychikę? Bo takie rzeczy zdążyłam usłyszeć.
No ale jak ogłosiłam, że idę pracować to część osób powiedziało mi z góry, że nie dam rady, że nie wiem jakie są realia pracy i tak dalej i tak dalej. Będzie to moja pierwsza praca (pół etatu, 2/3 dni w tyg po 5/6h coś takiego) i czy naprawdę w pracy jest aż tak źle? Wszyscy mnie straszą dorosłym życiem i nie rozumiem jaki jest w tym sens. Wiem, że jestem dopiero po liceum, ale straszenie mnie nie pomaga.
Nie piszę tu tego, żeby dostać jakiegoś pocieszenia, co raczej z pytaniem czy pierwsza praca (np w Macu) wiąże się faktycznie z tak dużym stresem jak mówią? Czy naprawdę tak źle działa na psychikę? Bo takie rzeczy zdążyłam usłyszeć.
-
madmag87
- Gość
Traumatyczne zdarzenia wywołały w Tobie postawę jakiejś kruchości/delikatności i tym samym w bliskich postawę chronienia Ciebie przed porażkami, dlatego raczej niechcący podcinają Ci skrzydła. Jeśli masz w sobie odwagę skoczyć o level wyzej to to zrób, a wtedy i wizerunek na Twój temat w oczach bliskich się zmieni. Jeśli Ty w siebie uwierzysz to inni też uwierzą w to co robisz. Tylko nie pozwól sobie ulec narzekaniom, jak będzie Ci z początku ciężko, jeśli nie chcesz usłyszeć "to może zrezygnuj".Juliaaa78569 pisze: ↑19 listopada 2021, o 23:17Ogółem bardzo duża ilość osób uważa mnie za słabą psychicznie, pewnie przez rzeczy, które przeszłam. Ale dużo już osiągnęłam w tej kwestii i naprawdę jest lepiej u mnie. Może teraz zaliczam mały zjazd, ale nadal trzymam się uparcie założeń działania na nerwicę. Postanowiłam iść do pracy, by dorobić troszkę pieniędzy. Zajęcia mam w weekendy, w tygodniu robię na nie trochę rzeczy, ale męczy mnie siedzenie w domu ciągle, więc postanowiłam popracować. Jedyna praca do której udało mi się dostać i w której mogę ustalać sobie sama grafik to McDonald. Może ktoś się śmiać, czy nie, jakby żadna praca nie hańbi, a ja tam idę tylko dorobić, a nie robić karierę![]()
No ale jak ogłosiłam, że idę pracować to część osób powiedziało mi z góry, że nie dam rady, że nie wiem jakie są realia pracy i tak dalej i tak dalej. Będzie to moja pierwsza praca (pół etatu, 2/3 dni w tyg po 5/6h coś takiego) i czy naprawdę w pracy jest aż tak źle? Wszyscy mnie straszą dorosłym życiem i nie rozumiem jaki jest w tym sens. Wiem, że jestem dopiero po liceum, ale straszenie mnie nie pomaga.
Nie piszę tu tego, żeby dostać jakiegoś pocieszenia, co raczej z pytaniem czy pierwsza praca (np w Macu) wiąże się faktycznie z tak dużym stresem jak mówią? Czy naprawdę tak źle działa na psychikę? Bo takie rzeczy zdążyłam usłyszeć.
Ja na studiach też pracowałam, bo chociaż to były studia dzienne, to miałam nadmiar czasu wolnego, zwłaszcza że nie chciało mi się chodzić na wyklady, i też sobie poszukałam elastycznej pracy.
Nie wiem do końca, czy było to dla mnie super dobre przy moich wahaniach nastroju, ale jak przychodziły kryzysy, to zaciskałam zęby, bo w ogólnym rachunku zysków i strat lepiej postrzegałam chodzenie do pracy niż siedzenie w domu.
- Juliaaa78569
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 589
- Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25
Dziękuję, masz rację. Kiedyś to wszystkiego unikałam jak ognia to i bliscy mają mnie za taką "słabą", a teraz brnę w lęk jak tylko jest okazja, żeby oswajać stan emocjonalny, że wszystko gites jestmadmag87 pisze: ↑20 listopada 2021, o 14:24Traumatyczne zdarzenia wywołały w Tobie postawę jakiejś kruchości/delikatności i tym samym w bliskich postawę chronienia Ciebie przed porażkami, dlatego raczej niechcący podcinają Ci skrzydła. Jeśli masz w sobie odwagę skoczyć o level wyzej to to zrób, a wtedy i wizerunek na Twój temat w oczach bliskich się zmieni. Jeśli Ty w siebie uwierzysz to inni też uwierzą w to co robisz. Tylko nie pozwól sobie ulec narzekaniom, jak będzie Ci z początku ciężko, jeśli nie chcesz usłyszeć "to może zrezygnuj".Juliaaa78569 pisze: ↑19 listopada 2021, o 23:17Ogółem bardzo duża ilość osób uważa mnie za słabą psychicznie, pewnie przez rzeczy, które przeszłam. Ale dużo już osiągnęłam w tej kwestii i naprawdę jest lepiej u mnie. Może teraz zaliczam mały zjazd, ale nadal trzymam się uparcie założeń działania na nerwicę. Postanowiłam iść do pracy, by dorobić troszkę pieniędzy. Zajęcia mam w weekendy, w tygodniu robię na nie trochę rzeczy, ale męczy mnie siedzenie w domu ciągle, więc postanowiłam popracować. Jedyna praca do której udało mi się dostać i w której mogę ustalać sobie sama grafik to McDonald. Może ktoś się śmiać, czy nie, jakby żadna praca nie hańbi, a ja tam idę tylko dorobić, a nie robić karierę![]()
No ale jak ogłosiłam, że idę pracować to część osób powiedziało mi z góry, że nie dam rady, że nie wiem jakie są realia pracy i tak dalej i tak dalej. Będzie to moja pierwsza praca (pół etatu, 2/3 dni w tyg po 5/6h coś takiego) i czy naprawdę w pracy jest aż tak źle? Wszyscy mnie straszą dorosłym życiem i nie rozumiem jaki jest w tym sens. Wiem, że jestem dopiero po liceum, ale straszenie mnie nie pomaga.
Nie piszę tu tego, żeby dostać jakiegoś pocieszenia, co raczej z pytaniem czy pierwsza praca (np w Macu) wiąże się faktycznie z tak dużym stresem jak mówią? Czy naprawdę tak źle działa na psychikę? Bo takie rzeczy zdążyłam usłyszeć.
Ja na studiach też pracowałam, bo chociaż to były studia dzienne, to miałam nadmiar czasu wolnego, zwłaszcza że nie chciało mi się chodzić na wyklady, i też sobie poszukałam elastycznej pracy.
Nie wiem do końca, czy było to dla mnie super dobre przy moich wahaniach nastroju, ale jak przychodziły kryzysy, to zaciskałam zęby, bo w ogólnym rachunku zysków i strat lepiej postrzegałam chodzenie do pracy niż siedzenie w domu.
No i przed pracą też się boje. Nawet bardzo haha. Ale i tak pójdę, jak będzie bardzo ciężko i nie będę mogła skupić się na zajęciach to poszukam czegoś innego, ale nie wiem jak będzie dopóki nie spróbuję
Ja nie mam aż tak dużo wolnego czasu, bo roboty na zajęcia zawsze się znajdzie, ale męczy mnie robienie przez 5 dni w domu tego samego. Męczy mnie to i potrzebuje odskoczni od prac domowych to pomyślałam o pracy. Dodatkowo odciąże finansowo mamę, żeby nie musiała mi ciągle dawać pieniądzy (bo wydatków mam sporo niestety
-
DamianZ1984
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1036
- Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58
Straszy Mnie dziś lęk przed chorym sercem, czuję aż taką niemoznosc wstania, wyjścia, jak wychodzę to jakieś lekkie duszności, kolejny dzień pierdolonego dyskomfortu, w dodatku od rana naczytałem się o arytmii, mam już obsesję na punkcie swojego zdrowia, mam już dość ile można wytrzymać, staram się robić swoje ale te myśli i tak ciągle są. Może łyknąć jakiś afobam żeby coś potwierdzić udowodnić. Od roku nie pracuje praktycznie unikam stresu a i tak poprzez te nakręcanie ciągle źle się czuję. Zaraz będzie rok wegetacji. Moje życie to spacer, sklep i czasami spotykanie z ludźmi i to jak przychodzą siedzę w napięciu, lub jak ja gdzieś idę to też w napięciu.
-
DamianZ1984
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1036
- Rejestracja: 6 stycznia 2020, o 16:58
Ciągła analiza czy dobrze powiedziałem, zjadłem, czy kupa Oki czy sikam dobrze, czy mi to nie zaskodzo tamto, no dramat jedynie córka trzyma mnie czasami przy normalności
-
Aniaaa87
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 300
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 19:38
Nie wchodź w te analizy.Powiedz stop to Ty świadomie decydujesz czym się zajmujesz.Chwyć się dobrych badań serca.To jest pewniak.Myśli jak myśli one będą przychodzić bo mamy nerwice.Wiec niech sobie przepływają nawet te najgorsze ze umrzesz na magiczny zawał.Masz wybór czym się zajmiesz analizami czy jakaś życiowa sprawa.Nawet te zakupy,sprzątanie czy obiad.Niech to idzie ledwo,ledwo z trudem ale zrobisz coś porzytecznego.Plus nie mow domownikom co Ci jest zeby nie skupiać się tylko na swoim zdrowiuDamianZ1984 pisze: ↑21 listopada 2021, o 13:36Straszy Mnie dziś lęk przed chorym sercem, czuję aż taką niemoznosc wstania, wyjścia, jak wychodzę to jakieś lekkie duszności, kolejny dzień pierdolonego dyskomfortu, w dodatku od rana naczytałem się o arytmii, mam już obsesję na punkcie swojego zdrowia, mam już dość ile można wytrzymać, staram się robić swoje ale te myśli i tak ciągle są. Może łyknąć jakiś afobam żeby coś potwierdzić udowodnić. Od roku nie pracuje praktycznie unikam stresu a i tak poprzez te nakręcanie ciągle źle się czuję. Zaraz będzie rok wegetacji. Moje życie to spacer, sklep i czasami spotykanie z ludźmi i to jak przychodzą siedzę w napięciu, lub jak ja gdzieś idę to też w napięciu.
-
Kosiba
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 79
- Rejestracja: 8 listopada 2021, o 13:30
Wiem co mowisz nerwica sie tego trzyma bo to Twoja najwieksza wartosc Twoje zycie zdrowie. Jest mysl potem sie widzisz na podlodze w sklepie albo jedziesz karetka albo reanimacja itd itd.. zadzwoni kolega ze jego ojciec mial zawal i Ty juz pik i jestes wyczulony radar na serce. Tez tak mam a moze mialem. Mi co dokucza to skoki cisnienia przy tych akcjach. Zaraz sobie zejdzie ale np bol glowy zostaje i ogolne zmeczenie. Jestesmy zmeczeni bo to kosztuje nas duuuzo sil
-
Kosiba
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 79
- Rejestracja: 8 listopada 2021, o 13:30
Moze Damian wyjdz pobiegaj . Mi zawsze pomaga ruch. Z drugiej strony pokazuje podswiadomosci ze osoba z chorym sercem nie przebiegnie 5 km a ja biegne i jakos mi sie nic nie dzieje. Poprawa samopoczucia gwarantowana. Dotlenisz sie. Zmienisz obrazy patrz na ludzi jak sobie zyja i nawet jak dalej te mysli beda to niech beda Ty patrz ze na ta chwile teraz biegniesz i zyjesz
