Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
Alicja28
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 46
Rejestracja: 25 listopada 2014, o 14:36

29 grudnia 2014, o 15:23

Nerwica powoduje takie myślenie, że nie widzimy tych ,,kolorowych '' barw.
Też czasami myślę, że moje życie nie ma sensu, że inne osoby w moim wieku są już innym etapie ( nacisk najbliższych, z którym nie zgadzam się ). Czuję się gorsza, niespełniona i niepotrzebna. Też pamiętam o tym, że jestem dla siebie najlepszym przyjacielem i tylko ja sobie sama mogę pomóc w 100 % wyjść z tego, nikt za mnie tego nie zrobi.

Taki przycisk w myślach łatwo nacisnąć, ale to tylko myśli. Życie jest zbyt cenne i można jeszcze wszystko zmienić :)
Awatar użytkownika
Atsazd
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 25
Rejestracja: 28 lutego 2014, o 12:29

2 stycznia 2015, o 19:09

Cześć wszystkim...Chciałam opowiedzieć i tym co przeżyłam dziś w nocy :( . Wieczorem trochę wypiłam około 2-3 piw i poszłam spać, kolo 6 obudziłam się i poszłam się wysikać, w łazience zrobiło mi się strasznie nie dobrze, nigdy w życiu nie miałam takich mdłości, do tego czułam gorąco na głowie, rekach i właściwie wszędzie, przestałam tez jakby słyszeć na jedno ucho, schyliłam się żeby zwymiotować i wtedy mdłości odrazu przeszły ale czułam się tak strasznie słabo...Nigdy w życiu nie czułam się tak źle, po tym zaczęły mi drętwieć ręce i nogi...dostałam tak strasznego ataku paniki ze odrazu kazałam kuzynce dzwonić po karetkę..zadzwoniłyśmy i wyszłam przed blok się przewietrzyć...wtedy przeszło wszystko, karetka przyjechała, zbadali mnie...wszystko w normie nie widzą nic niepokojącego, w rozpoznaniu napisali nerwica ......... strasznie się bałam i boje cały czas ze znów to wróci :(
Awatar użytkownika
Grześ
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 313
Rejestracja: 12 października 2014, o 14:12

2 stycznia 2015, o 19:16

Atsazd pisze:Cześć wszystkim...Chciałam opowiedzieć i tym co przeżyłam dziś w nocy :( . Wieczorem trochę wypiłam około 2-3 piw i poszłam spać, kolo 6 obudziłam się i poszłam się wysikać, w łazience zrobiło mi się strasznie nie dobrze, nigdy w życiu nie miałam takich mdłości, do tego czułam gorąco na głowie, rekach i właściwie wszędzie, przestałam tez jakby słyszeć na jedno ucho, schyliłam się żeby zwymiotować i wtedy mdłości odrazu przeszły ale czułam się tak strasznie słabo...Nigdy w życiu nie czułam się tak źle, po tym zaczęły mi drętwieć ręce i nogi...dostałam tak strasznego ataku paniki ze odrazu kazałam kuzynce dzwonić po karetkę..zadzwoniłyśmy i wyszłam przed blok się przewietrzyć...wtedy przeszło wszystko, karetka przyjechała, zbadali mnie...wszystko w normie nie widzą nic niepokojącego, w rozpoznaniu napisali nerwica ......... strasznie się bałam i boje cały czas ze znów to wróci :(

Luz luz! Ja też takie schizy po alko miałem nieraz... dlatego w tym roku mam postanowienie że nie będę pić w ogóle. Jak się uprę to pić nie muszę. Myślę że damy radę. Uspokój się, napij się meliski i NIE PIJ ALKO! :P :D
Jedyne co trzeba zrobić to zająć miejsce w kolejce sukcesu i nie dać się z niej wypchnąć"

“Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz- również masz rację.”

“Naszą największą słabością jest poddawanie się. Najpewniejszą drogą do sukcesu jest zawsze próbowanie po prostu jeden, następny raz.”

“Osoba, która twierdzi, że coś jest niemożliwe nie powinna przeszkadzać osobie, która właśnie to robi.”
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

2 stycznia 2015, o 20:35

Atsazd pisze:Cześć wszystkim...Chciałam opowiedzieć i tym co przeżyłam dziś w nocy :( . Wieczorem trochę wypiłam około 2-3 piw i poszłam spać, kolo 6 obudziłam się i poszłam się wysikać, w łazience zrobiło mi się strasznie nie dobrze, nigdy w życiu nie miałam takich mdłości, do tego czułam gorąco na głowie, rekach i właściwie wszędzie, przestałam tez jakby słyszeć na jedno ucho, schyliłam się żeby zwymiotować i wtedy mdłości odrazu przeszły ale czułam się tak strasznie słabo...Nigdy w życiu nie czułam się tak źle, po tym zaczęły mi drętwieć ręce i nogi...dostałam tak strasznego ataku paniki ze odrazu kazałam kuzynce dzwonić po karetkę..zadzwoniłyśmy i wyszłam przed blok się przewietrzyć...wtedy przeszło wszystko, karetka przyjechała, zbadali mnie...wszystko w normie nie widzą nic niepokojącego, w rozpoznaniu napisali nerwica ......... strasznie się bałam i boje cały czas ze znów to wróci :(

Tak jak Grzech napisał.

A do tego po prostu w nocy cię zemdliło, czy to naprawde jest takie niemożliwe wydarzenia w życiu człowieka? ;)
Wiesz ile razy ja rzygałem po nocach? :D Dużo razy :)

Do tego wstałas z łożka więc stąd uczucie słabości a całosc dopełniła reakcja nerwicowa :) Czyli nakręcenie i lęk, ze nadchodzi śmierć :) A generalnie porzygałabyś, polezała i by ci przeszło :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
Atsazd
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 25
Rejestracja: 28 lutego 2014, o 12:29

2 stycznia 2015, o 22:25

noo żebym mogla to bym się z chęcią zrzygała ale niestety nie mogłam, poza tym te mdłości akurat to w całej tej sytuacji najmniejszy problem :D ...no już mi lepiej! I z piciem też narazie koniec :)
Ona_Zaburzona
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 81
Rejestracja: 9 kwietnia 2014, o 00:38

3 stycznia 2015, o 12:46

Ale mnie dawno nie było... I niestety nie dlatego że było mi lepiej. Ciągle zmagam się z moimi lękami. Czasem mój lęk bardzo mnie zaskakuje.
Wczoraj zmarła mi babcia. W zasadzie nie żyłam z nią blisko, ale jednak jest to stres i przeżycie. Zasnęłam dopiero po 4... A potem i tak do 7 odwracałam się z boku na bok i mnie wybudzało. Czułam się fatalnie. Miałam wrażenie, że zaraz coś złego się wydarzy, że umrę, we wszystkim widziałam jakiś zły znak.
Teraz rodzina ma masę spraw do załatwiania, nie obeszło się też bez kłopotów, a ja znowu czuję że wpadam w głęboki dół. Niby mam do tego prawo w obecnej sytuacji, ale normalnie przed pierdoły też łatwo się dołuję.
W ogóle ostatnio spotykam bardzo sporo nieprzychylnych mi ludzie, którzy robią mi pod górkę. Jak na złość otacza mnie typ ludzie którego nie znoszę... najmądrzejsi, eksperci od życia, zawistni i próbujący manipulować i demonstrować swoją wyższość nade mną. Jeszcze żebym była taka twarda i sobie nie dała, ale ja wszystko tak przeżywam, że zamiast stanąć do walki to jeszcze bardziej się pogrążam. Cały paradoks, że znam swoją wartość i wiem, że Ci ludzie mogą mi co najwyżej pomachać środkowym palcem, ale i tak zawsze analizuję :((

Ahhhh... jedyne co ostatnio jest pozytywne to przygotowania do wesela i ślubu. Chociaż ja, jak to ja i tak przejmuję się czy wystarczy pieniędzy i co powiedzą przyszli teściowie którzy jeszcze nie wiedzą, że mamy już z narzeczonym datę ślubu. Ostatnio babcia narzeczonego nazwała mnie jego koleżanką.. Teraz zgadnijcie o czym rozmyślałam przez następną godzinę ;) ....
Pozdrawiam ciepło wszystkich znerwicowanych. Nie mamy kufa łatwo...
Green
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 267
Rejestracja: 23 września 2013, o 22:32

3 stycznia 2015, o 13:06

Hej, takie wydarzenia jak pogrzeby na pewno nie są nam obojętne i mogą czasem zawładnac naszymi negatywnymi emocjami. Ważne jest to aby traktowac takie momenty epizodycznie.
Pełno jest na tym świecie ludzi, którzy działają na nas toksycznie, ale tak jak napisałaś trzeba znać swoja wartość i starać się nie porównywać do innych aby nie tworzyć niepotrzebnej presji, bo każdy z nas jest wartościową jednostką :)
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

3 stycznia 2015, o 13:17

Oj tam takie tam lęki :D
Powiem powaznie, nie przeżywaj tego tak, czy cś się stało oprócz faktu, że wybudzałaś się z lękiem>? Nie mogłaś spać? I ogólnie miałaś jazdy nerwicowe? Nie.
Zmarła babcia, stresor poleciał, obecnie przez nerwice jesteś bardziej na to wrażliwa.
Stało się, źle się poczułaś, spychaj to na drugi plan uwagi a nie pierwszy.

Mówię o nerwicy, śmierć czyjąś czasem trzeba po prostu przezyć.

Skup się realnie na tym aby powiedzieć rodzicom chłopaka o dacie slubu.
Generalnie to od siebie polecam tobie poczytać pare roznych ksiazek o asertywnosci. Ta asertywnosc brzmi tak dosc juz powszechnie i banalnie ale zrozumienie jej i praktykowanie daje naprawde powazne efekty.

Ja do dzis przez swoja rodzine a mam ja ogolnie spora jestem uwazany za jakiegos dziwaka, osobe gorszej kategorii. Z przyzwyczajenia juz. Cale zycie analizowalem i przejmowalem sie. Bo chcialem zabiegac o ta smieszna akceptacje, bo jednak mimo tego ze wiedzialem ze to glupie zalezalo mi na tym.
Dopiero uswiadomienie sobie ze to moje zycie jest na pierwszym miejscu i czytanie roznych ksiazeczek na ten temat (mnie najlepiej odpowiadaly ksiazki o asertywnosci) zrozumialem, ze generalnie robie blad u korzenii.
Przez swoje potrzeby akceptacji i dopasowania, przejmuje sie ze ktos sie obrazi, zle poczuje, zle o mnie pomysli.
A potem podszedlem do tego juz inaczej. Bowiem osoby, ktore z przyzwyczajenia stawiaja mi warunki, badz maja taki wlasnie sposob bycia, a ktore denerwuja sie, zloszcza, obrazaja, zaciskaja piesci, zle o mnie mysla jak im odmowie, powiem inne zdanie, postawie inny warunek, sa najzwyczajniej w swiecie skrzywieni emocjonalnie.

I chociaz faktycznie wiele z tych osob jest od mnie lepszych z uwagi na stan majatkowy, status spolczny, bo mieli wieksze szanse wczesniej do wykorzystania, to jednak emocjonalnie i w poziomie swiadomosci problemu sa cala przepasc ode mnie.
I podczas gdy oni manipuluja, czuja sie wazni, potem zloszcza, gniewaja, obrazaja, robia zle miny, ja jestem po prostu szczesliwy i spokojny ;D

Generalnie polecam spokoj ducha, oraz stawianie swoich granic, a czasem z dobrego serca mozna isc na ustepstwo :D
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Ona_Zaburzona
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 81
Rejestracja: 9 kwietnia 2014, o 00:38

3 stycznia 2015, o 13:32

Właśnie nad tym wszystkim pracuję, ale nie jest łatwo tak nagle zmienić swoje postępowanie i podejście. Jednak już niektóre rzeczy wychodzą mi lepiej niż wcześniej. Jestem po prostu potwornie przewrażliwiona na swoim punkcie i to mój główny problem. Mam tendencje do użalania się nad sobą co mnie strasznie wkurza! Ale dam radę, nowy rok, nowe możliwości. Nie wszystkim będzie pasowało, że chcę zmienić swoje postępowanie, ale trudno. Mój własny spokój psychiczny jest teraz najważniejszy.
Dziękuję, że mnie trochę wyciągacie za warkoczyk do pionu, bo chyba to mi jest bardziej potrzebne niż głaskanie po głowie. :^
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

3 stycznia 2015, o 13:50

No skoro ty juz sama sie tak lubisz uzalac to my tu glaskac nie będziemy! :DD

Generalnie na poczatek warto nastawic sie nie na przeobrazenie calej swojej postawy, bo to jednak zwykle troche trwa :D
Odsuwajac na bok same zaburzenia to np moja zmiana postawy do siebie i opinii innych byla rozlozona w dosc dlugim czasie, ale jednak w tym czasie wiele robilem ku temu.
Jednak nie wiem kiedy to sie mocno przeobrazilo na tyle, ze na mysl o opinii innych nie czuje strachu, obaw, analizy a spokoj.
Udzielajac sie np na forum kiedys dawalem innym tez porady, taki byl ze mnie teoretyk raczej xd Ale z czasem zaczalem piszac uswiadamiac sobie,z e faktycznie tez miany sa, postepuja i moge pisac juz z wlasnych doswiadczen a nie zaczytanych rzeczy.
Wiec to sa na pewno zmiany w czasie rozlozone.
Ale dlatego warto sie skupiac na tym co mamy do zrobienia, rozmowienia z nowymi probami, innym podejsciem, probami nowego nastawienia.
A z czasem to po prostu skutkuje.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
angiee
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 29 października 2013, o 19:45

3 stycznia 2015, o 18:07

Cześć Wszystkim, czy macie jakieś porady na problemy ze snem ? U mnie ostatnio lęki i myśli zaczęły męczyć w nocy, wybudzają mnie albo nie pozwalają zasnąć. Chodzi oczywiście o lęki przed chorobą. Chodzę na terapię, ostatnio z trochę lepszym lub gorszym skutkiem ale radziłam sobie na co dzień, najlepiej działa u mnie odwracanie uwagi, zajmowanie się czymś. Ale zaczęły się te problemy ze snem. Mam tysiące objawów somatycznych i co jak co, wiem, że niektóre mogą być od nerwicy ale nie wszystkie, więc jak coś się dzieje to latam jednak do lekarza to sprawdzić, to uspokaja na chwilę...Ostatnio dokucza mi ból pleców i stąd m.in. te lęki w nocy, że mimo, że 3ch lekarzy powiedziało, że to przeciążenie kręgosłupa to to coś poważniejszego. Już nie chcę się nawet w to zagłębiać. No i staram się to racjonalizować itd. Wczoraj czytałam przed snem post Victora lekowy-chochlik-myslowy-t5055.html, nabrałam trochę dystansu, ale na krótko. Zaraz po tym poczułam ukłucie w kolanie, tak kilka razy zabolało mocno i już pozamiatane, panika od razu, że zaraz będzie bolec bardziej, że rano albo jeszcze w nocy będę musiała jechać na pogotowie, zrobią zdjęcie i okaże się, że to rak kości, już widziałam jak mi robią biopsję, jak dostaję chemię, jak mi obcinają nogę. Dzisiaj noga nie boli ale nocka z głowy. Już kiedyś pytałam o to kolano lekarza, i mówił też, że to przeciążeniowe, że za dużo siedzę a za mało się ruszam. Ale ja swoje, tzn. lęk swoje, chochlik swoje. No i wiem, że to lęk nakręca te obrazy te myśli itd. I próbuję je ośmieszać, powtarzać sobie, że miałam już milion takich wymyślonych chorób i pewnie teraz jest tak samo, itd. ale w tej panice mam już taki mętlik w głowie, że czuję, że nic nie dociera. Nie zasnęłam już przez to do samego rana, w końcu łyknęłam tabletkę i po niej zasnęłam. Dzisiaj jest jakoś, wiem, że nie mogę się poddawać i załamywać, że lęk będzie szalał dalej, tym bardziej jak ucinam te myśli na co dzień to wychodzą w nocy. Wiem, że wszystkie objawy wyolbrzymiam i urastają one do rangi śmiertelnej choroby, lekarz to już chyba ma mnie dość bo ostatnio byłam u niego co 2 tygodnie, widzę, że nie tędy droga, że to tylko mnie utrzymuje w tym mechanizmie. To jest takie błędne koło, bo jestem już fizycznie zmęczona ( to już trwa ponad rok) tą ciągłą analizą i próbowaniem porzucenia kontroli, ryzykowaniem, tłumaczeniem sobie samej w głowie. Jak patrzę na siebie w lustrze to mam wrażenie, że widzę ciężko chorą osobę. Wrócę jedna do mojego pytania, czy macie problemy ze snem i jakieś sprawdzone sposoby, może tabletki ziołowe itd. ? I drugie pytanie, jak mam odpuścić w końcu to wyolbrzymianie każdego pobolewania, zakłucia i nie robić z tego od razu paniki graniczącej z pakowaniem się i jechaniem na pogotowie żeby już sprawdzili i żeby wiedzieć ?
Ona_Zaburzona
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 81
Rejestracja: 9 kwietnia 2014, o 00:38

3 stycznia 2015, o 22:15

Mam dokładnie to samo z tym nakrecaniem się. Każde uklucie, lekki ból, od razu mam wyobrażenie ze coś jest nie tak, że tym razem to na pewno coś poważnego. Próbuje to bagatelizować, ale nie jest łatwo. A nocy to się panicznie boje. Odwlekam moment położenia się do łóżka jak najbardziej potrafię, potem mam całą gamę objawów zanim zasne i ze snu niewiele mi zostaje. Chciala bym sobie poradzić z tym sama, ale coraz częściej również myślę o terapii..
Awatar użytkownika
angiee
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 29 października 2013, o 19:45

3 stycznia 2015, o 23:41

Ona_Zaburzona, dokładnie, mam tak samo. Tez próbuję to ignorować, ale najgorzej jak przychodzi tak napad lękowy, nie wiem czy to jest atak paniki czy jak to nazwać, ale wtedy po prostu gorąca fala oblewa mnie od głowy do koniuszków palców, serce wali i myśli szaleją, tak jak się człowiek czegoś panicznie przestraszy. Wtedy najgorzej nad nimi zapanować. Wiem, trzeba się temu poddać, ale te myśli tak mieszają w głowie + do tego te objawy czy bóle od których się ten lęk pojawił i pozamiatane. Co do terapii to polecam, jeśli tylko masz możłiwość to na pewno pomaga. Nie rozwiązuje problemów ale pomaga funkcjonować i poukładać sobie trochę życiowych rzeczy w głowie. Polecam behawioralno-poznawczą, wcześniej byłam też na psychodynamicznej.
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

4 stycznia 2015, o 00:04

Dziewczyny, piszecie, że próbujecie- "bagatelizować", "ignorować", a ja zastanawiam się czy to nie jest tak, jak to często bywa, że oznacza to w praktyce wmawianie sobie, że nie czujecie się źle? Wypieranie się? W sensie- "wcale mnie aż tak nie kłuje", "wcale mi aż tak nie wali serce", itd. To jest wypieranie się. A tu chodziłoby raczej o powiedzenie sobie- "może i czuję się fatalnie, ale wiem, że mi to nie zagraża, wiem, że mam nerwicę, i że jestem zdrowa, tylko wsłuchuję się w swoje ciało bardziej niż przedtem. Poza tym moje reakcje podyktowane są przez złe samopoczucie psychiczne".

Wiecie, że zawsze było tak, że coś przed snem mogło pobolewać, uwierać itd.? Serce też mogło mieć przyspieszone bicie, ale przed nerwicą po prostu nie zwracałyście na to uwagi. Ciało jest żywe, przejawia różne funkcje, czasem ma z czymś niedogodność- np. jest przemęczone, albo jest jakaś niestrawność, itd. Kiedyś było to naturalne, że tak jest, a teraz każda z tych rzeczy wydaje się podejrzana.

Jeśli pojawiają się myśli, że zaraz się to skończy szpitalem, trzeba spróbować myśleć o czymś innym. Niekoniecznie się trzeba czymś zajmować. Trzeba tylko sobie dać siana z tym myśleniem, bez poczucia, że jeśli przestanie się o tym myśleć, to straci się kontrolę. Bo co można skontrolować myślami o tym, że jest źle (jeśli nie jest?).

Można chociażby spróbować zająć się wizualizacją czegoś miłego, np. jakiejś ładnej scenerii, albo przypomnieć sobie fabułę książki, odegrać jeszcze raz jakaś scenę z filmu, czy nawet sytuacje z życia, zrobić plan na następny dzień. Nie da się nie myśleć jeśli się jest takim skołatanym wewnętrznie, ale można myśli zastępować. Na początku będzie trudno, bo nie ma takiego nawyku, ale jeśli się kilka razy te myśli będzie zawracało do czegoś fajnego, to będzie łatwiej. Polecam. :)

To też mogłoby Angiee pomóc Ci zasypiać, bo jeśli skupiasz się na analizowaniu objawów, to zamiast się powoli relaksować i odpływać w sen masz tryb awaryjny i włączoną czujność, co nie sprzyja zasypianiu, bo by było sprzeczne z naturą- w tym momencie jest taka świadomość zagrożenia, a kto wtedy miałby spać? Poza tym, Angiee, próbowałaś włączyć poczucie humoru i tak jakby prowadzić ze sobą dialog wewnętrzny oparty na tym? Na zasadzie- no i znowu sobie coś wymyśliłaś nerwico, a ja wiem, że to jest ściema i zaraz ci pokaże gdzie cię mam? ;)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
angiee
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 29 października 2013, o 19:45

4 stycznia 2015, o 17:19

Ciasteczko, dziękuję Ci za odpowiedź. Spróbuję z wizualizacjami i z włączeniem poczucia humoru. Wiem, że to tak działa, że jak jestem nastawiona na tryb awaryjny - taki stand by to umysł tylko czeka i wyłapuje wszystkie odchylenia od normy i sygnały i nie da się tak zasnąć. To cenna uwaga też z tym wypieraniem, może faktycznie lepiej podejść do tego tak realnie, zaakceptować, że coś może boleć, ma prawo i nie musi to od razu oznaczać śmiertelnej choroby. Będę próbować, zwłaszcza z tym zastępowaniem myśli wg Twojego sposobu.
ODPOWIEDZ