Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Kiniowawa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 17 czerwca 2019, o 14:15

7 lipca 2019, o 20:00

toczka pisze:
7 lipca 2019, o 18:21
Kiniowawa pisze:
7 lipca 2019, o 17:22
kaldunia18 pisze:
7 lipca 2019, o 16:56


Oczywiście, ze popełniają. Jak tez i inni, którzy nie maja zaburzenia. Popełniają Ci, którzy nie wiedza nic o nerwicy! Nie ma szans żeby znając mechanizmy i mając ta cała wiedzę o zaburzeniu je popełnić. Chodzi mino to, ze nie maja pojęcia co im jest, maja wyrzuty sumienia itp. Poza tym maja również inne wspolzaburzenia bądź choroby, depresje (kliniczna!)!
Rozumiem , że poporstu dałem sie podejść zaburzeniu?? Skorzystało ono że się wystraszyłem i wykorzystało moment?
Rozumiem także, że jeżeli znam mechanizm zaburzenia nerwicowego, wiem że to wszystko to iluzja to mam ten strach co do mnie przyszedł teraz również potraktowac jako cześć zaburzenia do wora i miło było poznac tak? Bo jestem świadomy tego że sama nerwica mnie do niczego nie zmusi...

Nerwica Cię do niczego nie zmusi ani Cię nie zabije. I mimo znania mechanizmu jej działania musisz w sobie wypracować nowe nawyki zachowania. Bo to nie jest tak, że znam mechanizm i pyk! już nie ma objawów. To jest praca, praca i jeszcze raz praca. Wszyscy tu jesteśmy w tej samej sytuacji ale to tylko od nas samych zależy czy nerwica będzie z nami kilka miesięcy a może kilka lat...
jestem jeszcze w miare świeży, dużo się już nauczyłem i naprawdę robie postępy, ale to jakoś mnie podeszło i zastraszyło... mimo iż jestem świadomy tego , że nerwica nic zemną na siłę zrobić nie może, no cóż przyjmę to na klate i bede nadal pracował nad odburzeniem.
Postaram się to szybko zaakceptowac co się stało i jade dalej, teraz juz będe mądrzejszy dzięki wam za słowa wsparcia :)
toczka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 85
Rejestracja: 9 kwietnia 2019, o 16:09

7 lipca 2019, o 20:12

Kiniowawa pisze:
7 lipca 2019, o 20:00
toczka pisze:
7 lipca 2019, o 18:21
Kiniowawa pisze:
7 lipca 2019, o 17:22


Rozumiem , że poporstu dałem sie podejść zaburzeniu?? Skorzystało ono że się wystraszyłem i wykorzystało moment?
Rozumiem także, że jeżeli znam mechanizm zaburzenia nerwicowego, wiem że to wszystko to iluzja to mam ten strach co do mnie przyszedł teraz również potraktowac jako cześć zaburzenia do wora i miło było poznac tak? Bo jestem świadomy tego że sama nerwica mnie do niczego nie zmusi...

Nerwica Cię do niczego nie zmusi ani Cię nie zabije. I mimo znania mechanizmu jej działania musisz w sobie wypracować nowe nawyki zachowania. Bo to nie jest tak, że znam mechanizm i pyk! już nie ma objawów. To jest praca, praca i jeszcze raz praca. Wszyscy tu jesteśmy w tej samej sytuacji ale to tylko od nas samych zależy czy nerwica będzie z nami kilka miesięcy a może kilka lat...
jestem jeszcze w miare świeży, dużo się już nauczyłem i naprawdę robie postępy, ale to jakoś mnie podeszło i zastraszyło... mimo iż jestem świadomy tego , że nerwica nic zemną na siłę zrobić nie może, no cóż przyjmę to na klate i bede nadal pracował nad odburzeniem.
Postaram się to szybko zaakceptowac co się stało i jade dalej, teraz juz będe mądrzejszy dzięki wam za słowa wsparcia :)
Grunt to się nie poddawać ;) ja juz myślałam że udało mi się opanować nerwice i ja zrozumieć a ta ni z tego ni z owego wróciła i robi ze mną co chce. Ale nie wolno się jej poddawać tylko brnąć do celu i do pozbycia się jej ;) i w takiej sytuacji jest masa ludzi na tym forum. Ja liczę że za jakiś czas będziemy się już tylko z niej śmiać i wspominać co to się kiedyś nami działo.
Trzymam kciuki!
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

7 lipca 2019, o 20:48

Agata25 pisze:
7 lipca 2019, o 14:00
Od razu do formy nie wrócisz. :) najważniejsze, że rzuciłes ciśnieniomierz w kąt i nie mierz, bo jak będziesz mierzyć to twój stan emocjonalny będzie odbierać to, że coś jest na rzeczy.. .
Tak jak się wkręciłeś to trochę potrzebujesz czasu żeby odkręcić.Również musisz to zaakceptować.
Zmiana otoczenia myślowego również jest ważna. Dobrze, że zajmujesz się czymś, ale pamiętaj nie możesz się zajmować ciągle czymś byle uciec od swoich myśli i w ogóle objawów.
Dialoguj się. Np. Zabije ci serce i już czujesz lęk. To jakiś swój dialog i uwaga na coś innego. To samo z myślami, gdy przychodzi Ci jakas lekowa myśl, obraz. Stosuj dialogi, ośmiesza, ryzykuj , wyciągaj logikę i znów uwaga na coś innego. I jak to bywa w zaburzeniu. Wyjście z tego całego lękowego koła to jest taka sinusoida. I to również trzeba zaakceptować:).
Roxon pisze:
7 lipca 2019, o 13:19
Tak mam pomysł nie mierz ciśnienia albo ustal że będziesz to robił raz w miesiącu jeśli będziesz miał nadciśnienie to i tak wyjdzie niskie ciśnienie to żaden problem ;] Pozatym wszystko już wiesz jesteś zdrowy a objawy to somaty. Olej je nie ważne jak bolą ;] i idź na spacer długi i przyjemny najlepiej z kimś kogo lubisz ;] Rano włącz sobie trening autogenny Shultza da Ci spokój na cały dzień ;] Pamiętaj jesteś zdrowy jak ryba poza tą .... nerwicą ;]
Ewellla pisze:
7 lipca 2019, o 12:46
Zobacz cytat Einsteina jaki masz w podpisie i nie mierz w ogóle :) Mi się zdarzyło zmierzyć parę razy w zaburzeniu choć nie mam somatycznych problemów na pierwszym planie a psychiczne to od razu zauważyłam że puls 75 już był śmiertelny ;) rzuć do śmieci a nie w kąt.
Dzięki wielkie za odpowiedzi :) Rok temu miałem wszystkie badania, teraz regularnie biegam po 6 km, 4 razy w tygodniu, gdybym miał umrzeć pewnie już bym padł i tak sobie to tłumaczę :) Ciśnieniomierz odstawiam - nigdy nie miałem problemu z ciśnieniem, a sobie wkręcam głupoty.

Teraz pozostaje znowu odkręcać ten kryzys w głowie. Na szczęście po kolejnych kryzysach jest coraz łatwiej.
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
Zaburzenie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 23 kwietnia 2019, o 18:00

7 lipca 2019, o 20:58

Ostatnio nikt nie reaguje na moje posty. Czy u Was też to się przeplata ze stanami depresyjnymi, że chce się tylko płakać;/ Ja mam ostatnio takie dni i za cholerę nie mogę sie ich pozbyć. Już nawet myślę o lekach, mimo, ze jestem w ciąży;/;/
Awatar użytkownika
Piotrt
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 134
Rejestracja: 3 lipca 2019, o 13:18

7 lipca 2019, o 21:05

Witam każdemu pomaga co innego ale mi w takich sytuacjach pomaga długi spacer
Dotlenienie zmęczenie fizyczne pomaga
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

7 lipca 2019, o 21:06

Zaburzenie pisze:
7 lipca 2019, o 20:58
Ostatnio nikt nie reaguje na moje posty. Czy u Was też to się przeplata ze stanami depresyjnymi, że chce się tylko płakać;/ Ja mam ostatnio takie dni i za cholerę nie mogę sie ich pozbyć. Już nawet myślę o lekach, mimo, ze jestem w ciąży;/;/
Tak nerwica często może zaserwować doła, bo w końcu życie z napięciem, lękami, etc. nie jest łatwe. Miałem tak bardzo często na początku zaburzenia, wręcz wkręcałem sobie depresję.

Spróbuj zająć czymś swój umysł. Osobiście polecam oglądanie wciągających seriali :) Netflix, HBO GO, jest tego sporo i mi wiele pomagało na początku. Zamiast siedzieć w swojej głowie i się nakręcac skupiałem się na tym.

Spróbuj nauki relaksacji i medytacji. Chodzisz na terapię? Wygadanie wiele daje, nawet gdy terapeuta jest słaby. Warto też porozmawiać z drugą osobą, przytulić do niej i się wyżalić, choć z doświadczenia wiem, że inni członkowie rodziny nic z tego nie rozumieją i uważają, że się użalam nad sobą..., ale mimo to wygadanie jest ważne.
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
Zaburzenie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 23 kwietnia 2019, o 18:00

7 lipca 2019, o 21:34

Nerwowy pisze:
7 lipca 2019, o 21:06
Zaburzenie pisze:
7 lipca 2019, o 20:58
Ostatnio nikt nie reaguje na moje posty. Czy u Was też to się przeplata ze stanami depresyjnymi, że chce się tylko płakać;/ Ja mam ostatnio takie dni i za cholerę nie mogę sie ich pozbyć. Już nawet myślę o lekach, mimo, ze jestem w ciąży;/;/
Tak nerwica często może zaserwować doła, bo w końcu życie z napięciem, lękami, etc. nie jest łatwe. Miałem tak bardzo często na początku zaburzenia, wręcz wkręcałem sobie depresję.

Spróbuj zająć czymś swój umysł. Osobiście polecam oglądanie wciągających seriali :) Netflix, HBO GO, jest tego sporo i mi wiele pomagało na początku. Zamiast siedzieć w swojej głowie i się nakręcac skupiałem się na tym.

Spróbuj nauki relaksacji i medytacji. Chodzisz na terapię? Wygadanie wiele daje, nawet gdy terapeuta jest słaby. Warto też porozmawiać z drugą osobą, przytulić do niej i się wyżalić, choć z doświadczenia wiem, że inni członkowie rodziny nic z tego nie rozumieją i uważają, że się użalam nad sobą..., ale mimo to wygadanie jest ważne.
Tak, chodze na terapię. Jeśli chodzi o bliskich to też moge liczyć na mojego partnera. Ja już sobie zaczęłam wkręcać, że mam depresję, wizje katastroficzne, że po porodzie nie dam rady zaopiekować się dzieckiem. A Ty brałeś kiedyś leki? Ja z jednej strony bym chciała ale za chwilę sie boję, że leki to ostatnia deska ratunku i jak to mi nie pomoże to już w ogóle się załamie. Jeszcze dwa lata temu byłam taka szczęśliwa, zakochana i przez te dwa lata nie stało sie nic złego, wręcz przeciwnie ułożyłam sobie życie, ale wróciła trauma z dzieciństwa, ktora zepsuła moje dotychczasowe życie. Czy jeszcze kiedyś będę uśmiechnięta i zadowolona i nie będę się o nic martwić? :/
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

7 lipca 2019, o 22:16

Zaburzenie pisze:
7 lipca 2019, o 21:34
Tak, chodze na terapię. Jeśli chodzi o bliskich to też moge liczyć na mojego partnera. Ja już sobie zaczęłam wkręcać, że mam depresję, wizje katastroficzne, że po porodzie nie dam rady zaopiekować się dzieckiem. A Ty brałeś kiedyś leki? Ja z jednej strony bym chciała ale za chwilę sie boję, że leki to ostatnia deska ratunku i jak to mi nie pomoże to już w ogóle się załamie. Jeszcze dwa lata temu byłam taka szczęśliwa, zakochana i przez te dwa lata nie stało sie nic złego, wręcz przeciwnie ułożyłam sobie życie, ale wróciła trauma z dzieciństwa, ktora zepsuła moje dotychczasowe życie. Czy jeszcze kiedyś będę uśmiechnięta i zadowolona i nie będę się o nic martwić? :/
Brałem lek w małej dawce przez 9 miesięcy, ale żałuje tego. Nic się wprawdzie nie stało, poczułem się lepiej, ale lekarz mi nie wyjaśnił co to jest, od razu dał tabsy. Nie miałem wyboru za bardzo, czułem się fatalnie źle, żona była prawie na finiszu ciąży, a ja zamiast jej pomóc skupiałem się tylko na sobie. Człowiek ma na początku wizje, że umiera, ma najróżniejsze choroby, wariuje, ma depresje, zaraz się zabije, zrobi krzywdę bliskim, etc. Z czasem gdy się uczymy o tym jest coraz lepiej. Ja na starcie nie miałem pojęcia, że to nerwica, ty już to wiesz, teraz musisz tylko w to uwierzyć.

U mnie pierwszym punktem zwrotnym było uczestniczenie w porodzie. Na początku nic nie czułem, miałem już jakiś czas przez ciągłe napięcie zanik emocji, stałem po prostu obok łóżka żony jak jakieś zombie, ale gdy usłyszałem płacz dziecka, na które tak długo czekaliśmy, popłakałem się.

Na pewno gdy to przepracujesz będą lepsze dni, a później będzie tak jak kiedyś. Trzeba w to wierzyć. Sam mam teraz naprawdę niezłe okresy, przeplatane kryzysami, ale te kryzysy nie są już tak złe jak na początku. Forum wiele pomaga :)

Najważniejsza jednak, że potrafię już w miarę z tym żyć i mimo objawów żyję, pracuje, uczestniczę w życiu rodziny, etc. Oczywiście jest ciężko, nie jest tak beztrosko i radośnie jak kiedyś, ale jest coraz lepiej.
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
Zaburzenie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 23 kwietnia 2019, o 18:00

7 lipca 2019, o 22:22

Tylko, ze to ja będę mamą i muszę sprostać wszystkim zadaniom. Muszę... Ja chce!! Moim marzeniem jest, zeby po porodzie wszytsko sie odmieniło. Ale czasem mam wrażenie, ze nie dam rady dotrwać do tego wydarzenia. Ostatnio sobie wkręcilam, ze boję sie sama zostawac w domu... Czuje sie naprawdę fatalnie. Może takie jest moje przeznaczenie...
Zaburzenie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 23 kwietnia 2019, o 18:00

7 lipca 2019, o 22:23

Nerwowy pisze:
7 lipca 2019, o 22:16
Zaburzenie pisze:
7 lipca 2019, o 21:34
Tak, chodze na terapię. Jeśli chodzi o bliskich to też moge liczyć na mojego partnera. Ja już sobie zaczęłam wkręcać, że mam depresję, wizje katastroficzne, że po porodzie nie dam rady zaopiekować się dzieckiem. A Ty brałeś kiedyś leki? Ja z jednej strony bym chciała ale za chwilę sie boję, że leki to ostatnia deska ratunku i jak to mi nie pomoże to już w ogóle się załamie. Jeszcze dwa lata temu byłam taka szczęśliwa, zakochana i przez te dwa lata nie stało sie nic złego, wręcz przeciwnie ułożyłam sobie życie, ale wróciła trauma z dzieciństwa, ktora zepsuła moje dotychczasowe życie. Czy jeszcze kiedyś będę uśmiechnięta i zadowolona i nie będę się o nic martwić? :/
Brałem lek w małej dawce przez 9 miesięcy, ale żałuje tego. Nic się wprawdzie nie stało, poczułem się lepiej, ale lekarz mi nie wyjaśnił co to jest, od razu dał tabsy. Nie miałem wyboru za bardzo, czułem się fatalnie źle, żona była prawie na finiszu ciąży, a ja zamiast jej pomóc skupiałem się tylko na sobie. Człowiek ma na początku wizje, że umiera, ma najróżniejsze choroby, wariuje, ma depresje, zaraz się zabije, zrobi krzywdę bliskim, etc. Z czasem gdy się uczymy o tym jest coraz lepiej. Ja na starcie nie miałem pojęcia, że to nerwica, ty już to wiesz, teraz musisz tylko w to uwierzyć.

U mnie pierwszym punktem zwrotnym było uczestniczenie w porodzie. Na początku nic nie czułem, miałem już jakiś czas przez ciągłe napięcie zanik emocji, stałem po prostu obok łóżka żony jak jakieś zombie, ale gdy usłyszałem płacz dziecka, na które tak długo czekaliśmy, popłakałem się.

Na pewno gdy to przepracujesz będą lepsze dni, a później będzie tak jak kiedyś. Trzeba w to wierzyć. Sam mam teraz naprawdę niezłe okresy, przeplatane kryzysami, ale te kryzysy nie są już tak złe jak na początku. Forum wiele pomaga :)

Najważniejsza jednak, że potrafię już w miarę z tym żyć i mimo objawów żyję, pracuje, uczestniczę w życiu rodziny, etc. Oczywiście jest ciężko, nie jest tak beztrosko i radośnie jak kiedyś, ale jest coraz lepiej.
Tylko, ze to ja będę mamą i muszę sprostać wszystkim zadaniom. Muszę... Ja chce!! Moim marzeniem jest, zeby po porodzie wszytsko sie odmieniło. Ale czasem mam wrażenie, ze nie dam rady dotrwać do tego wydarzenia. Ostatnio sobie wkręcilam, ze boję sie sama zostawac w domu... Czuje sie naprawdę fatalnie. Może takie jest moje przeznaczenie...
Aktap
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 41
Rejestracja: 9 maja 2019, o 22:52

7 lipca 2019, o 22:30

Zaburzenie pisze:
7 lipca 2019, o 22:23
Nerwowy pisze:
7 lipca 2019, o 22:16
Zaburzenie pisze:
7 lipca 2019, o 21:34
Tak, chodze na terapię. Jeśli chodzi o bliskich to też moge liczyć na mojego partnera. Ja już sobie zaczęłam wkręcać, że mam depresję, wizje katastroficzne, że po porodzie nie dam rady zaopiekować się dzieckiem. A Ty brałeś kiedyś leki? Ja z jednej strony bym chciała ale za chwilę sie boję, że leki to ostatnia deska ratunku i jak to mi nie pomoże to już w ogóle się załamie. Jeszcze dwa lata temu byłam taka szczęśliwa, zakochana i przez te dwa lata nie stało sie nic złego, wręcz przeciwnie ułożyłam sobie życie, ale wróciła trauma z dzieciństwa, ktora zepsuła moje dotychczasowe życie. Czy jeszcze kiedyś będę uśmiechnięta i zadowolona i nie będę się o nic martwić? :/
Brałem lek w małej dawce przez 9 miesięcy, ale żałuje tego. Nic się wprawdzie nie stało, poczułem się lepiej, ale lekarz mi nie wyjaśnił co to jest, od razu dał tabsy. Nie miałem wyboru za bardzo, czułem się fatalnie źle, żona była prawie na finiszu ciąży, a ja zamiast jej pomóc skupiałem się tylko na sobie. Człowiek ma na początku wizje, że umiera, ma najróżniejsze choroby, wariuje, ma depresje, zaraz się zabije, zrobi krzywdę bliskim, etc. Z czasem gdy się uczymy o tym jest coraz lepiej. Ja na starcie nie miałem pojęcia, że to nerwica, ty już to wiesz, teraz musisz tylko w to uwierzyć.

U mnie pierwszym punktem zwrotnym było uczestniczenie w porodzie. Na początku nic nie czułem, miałem już jakiś czas przez ciągłe napięcie zanik emocji, stałem po prostu obok łóżka żony jak jakieś zombie, ale gdy usłyszałem płacz dziecka, na które tak długo czekaliśmy, popłakałem się.

Na pewno gdy to przepracujesz będą lepsze dni, a później będzie tak jak kiedyś. Trzeba w to wierzyć. Sam mam teraz naprawdę niezłe okresy, przeplatane kryzysami, ale te kryzysy nie są już tak złe jak na początku. Forum wiele pomaga :)

Najważniejsza jednak, że potrafię już w miarę z tym żyć i mimo objawów żyję, pracuje, uczestniczę w życiu rodziny, etc. Oczywiście jest ciężko, nie jest tak beztrosko i radośnie jak kiedyś, ale jest coraz lepiej.
Tylko, ze to ja będę mamą i muszę sprostać wszystkim zadaniom. Muszę... Ja chce!! Moim marzeniem jest, zeby po porodzie wszytsko sie odmieniło. Ale czasem mam wrażenie, ze nie dam rady dotrwać do tego wydarzenia. Ostatnio sobie wkręcilam, ze boję sie sama zostawac w domu... Czuje sie naprawdę fatalnie. Może takie jest moje przeznaczenie...
Przeszłam nie tak dawno ciążę z nerwicą, w grudniu urodził mi się synek, nie było lekko, chociaż u mnie akurat pod koniec ciąży nerwica się wyciszyła i do 4 miesiąca życia dziecka było idealnie! Niestety wróciła w nieco innej formie ale tylko dlatego, że wcześniej nie miałam wystarczającej wiedzy na ten temat i nie zmieniłam nic na plus w swoim życiu - TY TĄ WIEDZE MASZ! Masz forum - największa skarbnice wiedzy, wierzę w Ciebie przyszła mamo i w to, że dasz radę wyjść z zaburzenia!
Awatar użytkownika
Nerwowy
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 336
Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09

7 lipca 2019, o 22:31

Zaburzenie pisze:
7 lipca 2019, o 22:23
Nerwowy pisze:
7 lipca 2019, o 22:16
Zaburzenie pisze:
7 lipca 2019, o 21:34
Tak, chodze na terapię. Jeśli chodzi o bliskich to też moge liczyć na mojego partnera. Ja już sobie zaczęłam wkręcać, że mam depresję, wizje katastroficzne, że po porodzie nie dam rady zaopiekować się dzieckiem. A Ty brałeś kiedyś leki? Ja z jednej strony bym chciała ale za chwilę sie boję, że leki to ostatnia deska ratunku i jak to mi nie pomoże to już w ogóle się załamie. Jeszcze dwa lata temu byłam taka szczęśliwa, zakochana i przez te dwa lata nie stało sie nic złego, wręcz przeciwnie ułożyłam sobie życie, ale wróciła trauma z dzieciństwa, ktora zepsuła moje dotychczasowe życie. Czy jeszcze kiedyś będę uśmiechnięta i zadowolona i nie będę się o nic martwić? :/
Brałem lek w małej dawce przez 9 miesięcy, ale żałuje tego. Nic się wprawdzie nie stało, poczułem się lepiej, ale lekarz mi nie wyjaśnił co to jest, od razu dał tabsy. Nie miałem wyboru za bardzo, czułem się fatalnie źle, żona była prawie na finiszu ciąży, a ja zamiast jej pomóc skupiałem się tylko na sobie. Człowiek ma na początku wizje, że umiera, ma najróżniejsze choroby, wariuje, ma depresje, zaraz się zabije, zrobi krzywdę bliskim, etc. Z czasem gdy się uczymy o tym jest coraz lepiej. Ja na starcie nie miałem pojęcia, że to nerwica, ty już to wiesz, teraz musisz tylko w to uwierzyć.

U mnie pierwszym punktem zwrotnym było uczestniczenie w porodzie. Na początku nic nie czułem, miałem już jakiś czas przez ciągłe napięcie zanik emocji, stałem po prostu obok łóżka żony jak jakieś zombie, ale gdy usłyszałem płacz dziecka, na które tak długo czekaliśmy, popłakałem się.

Na pewno gdy to przepracujesz będą lepsze dni, a później będzie tak jak kiedyś. Trzeba w to wierzyć. Sam mam teraz naprawdę niezłe okresy, przeplatane kryzysami, ale te kryzysy nie są już tak złe jak na początku. Forum wiele pomaga :)

Najważniejsza jednak, że potrafię już w miarę z tym żyć i mimo objawów żyję, pracuje, uczestniczę w życiu rodziny, etc. Oczywiście jest ciężko, nie jest tak beztrosko i radośnie jak kiedyś, ale jest coraz lepiej.
Tylko, ze to ja będę mamą i muszę sprostać wszystkim zadaniom. Muszę... Ja chce!! Moim marzeniem jest, zeby po porodzie wszytsko sie odmieniło. Ale czasem mam wrażenie, ze nie dam rady dotrwać do tego wydarzenia. Ostatnio sobie wkręcilam, ze boję sie sama zostawac w domu... Czuje sie naprawdę fatalnie. Może takie jest moje przeznaczenie...
Też przerabiałem strach przed zostaniem samemu w domu, bo myślałem, że od razu skończę ze sobą. Nic takiego się nie stało :)

Nie myśl, że musisz sprostać wszystkim zadaniom. Będziesz mieć osoby do pomocy, partnera. Na początku przygoda z dzieckiem to wielka niewiadoma i stres, ale po kilku miesiącach wspomina się z łezką w oku pierwsze nieporadne miesiące. Na pewno dasz radę.
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.

“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
Aktap
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 41
Rejestracja: 9 maja 2019, o 22:52

7 lipca 2019, o 22:37

Nerwowy pisze:
7 lipca 2019, o 22:31
Zaburzenie pisze:
7 lipca 2019, o 22:23
Nerwowy pisze:
7 lipca 2019, o 22:16


Brałem lek w małej dawce przez 9 miesięcy, ale żałuje tego. Nic się wprawdzie nie stało, poczułem się lepiej, ale lekarz mi nie wyjaśnił co to jest, od razu dał tabsy. Nie miałem wyboru za bardzo, czułem się fatalnie źle, żona była prawie na finiszu ciąży, a ja zamiast jej pomóc skupiałem się tylko na sobie. Człowiek ma na początku wizje, że umiera, ma najróżniejsze choroby, wariuje, ma depresje, zaraz się zabije, zrobi krzywdę bliskim, etc. Z czasem gdy się uczymy o tym jest coraz lepiej. Ja na starcie nie miałem pojęcia, że to nerwica, ty już to wiesz, teraz musisz tylko w to uwierzyć.

U mnie pierwszym punktem zwrotnym było uczestniczenie w porodzie. Na początku nic nie czułem, miałem już jakiś czas przez ciągłe napięcie zanik emocji, stałem po prostu obok łóżka żony jak jakieś zombie, ale gdy usłyszałem płacz dziecka, na które tak długo czekaliśmy, popłakałem się.

Na pewno gdy to przepracujesz będą lepsze dni, a później będzie tak jak kiedyś. Trzeba w to wierzyć. Sam mam teraz naprawdę niezłe okresy, przeplatane kryzysami, ale te kryzysy nie są już tak złe jak na początku. Forum wiele pomaga :)

Najważniejsza jednak, że potrafię już w miarę z tym żyć i mimo objawów żyję, pracuje, uczestniczę w życiu rodziny, etc. Oczywiście jest ciężko, nie jest tak beztrosko i radośnie jak kiedyś, ale jest coraz lepiej.
Tylko, ze to ja będę mamą i muszę sprostać wszystkim zadaniom. Muszę... Ja chce!! Moim marzeniem jest, zeby po porodzie wszytsko sie odmieniło. Ale czasem mam wrażenie, ze nie dam rady dotrwać do tego wydarzenia. Ostatnio sobie wkręcilam, ze boję sie sama zostawac w domu... Czuje sie naprawdę fatalnie. Może takie jest moje przeznaczenie...
Też przerabiałem strach przed zostaniem samemu w domu, bo myślałem, że od razu skończę ze sobą. Nic takiego się nie stało :)

Nie myśl, że musisz sprostać wszystkim zadaniom. Będziesz mieć osoby do pomocy, partnera. Na początku przygoda z dzieckiem to wielka niewiadoma i stres, ale po kilku miesiącach wspomina się z łezką w oku pierwsze nieporadne miesiące. Na pewno dasz radę.
O tak i pod tym się podpisze - wręcz polecam korzystać z tej pomocy, bo ta pomoc często jest a my ją odtrącamy no bo jak to.. przecież ja zrobię to najlepiej, ja najlepiej nakarmie, ja najlepiej ululam, ja najlepiej przewine. Pomimo tego, że będziesz matką to TY TEŻ JESTEŚ WAŻNA! korzystaj z pomocy bliskich, ja jestem zosia samosia i 4 miesiące tak mi dały w kość, że nie wykluczam, że to przez to właśnie nerwica mi się uaktywnila, nie popełniaj tego błędu i daj sobie pomóc, jak chcesz to płacz, jak chcesz to odeśpij ciężka noc, pamiętaj, że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko!
Zaburzenie
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 145
Rejestracja: 23 kwietnia 2019, o 18:00

7 lipca 2019, o 23:08

Aktap pisze:
7 lipca 2019, o 22:37
Nerwowy pisze:
7 lipca 2019, o 22:31
Zaburzenie pisze:
7 lipca 2019, o 22:23


Tylko, ze to ja będę mamą i muszę sprostać wszystkim zadaniom. Muszę... Ja chce!! Moim marzeniem jest, zeby po porodzie wszytsko sie odmieniło. Ale czasem mam wrażenie, ze nie dam rady dotrwać do tego wydarzenia. Ostatnio sobie wkręcilam, ze boję sie sama zostawac w domu... Czuje sie naprawdę fatalnie. Może takie jest moje przeznaczenie...
Też przerabiałem strach przed zostaniem samemu w domu, bo myślałem, że od razu skończę ze sobą. Nic takiego się nie stało :)

Nie myśl, że musisz sprostać wszystkim zadaniom. Będziesz mieć osoby do pomocy, partnera. Na początku przygoda z dzieckiem to wielka niewiadoma i stres, ale po kilku miesiącach wspomina się z łezką w oku pierwsze nieporadne miesiące. Na pewno dasz radę.
O tak i pod tym się podpisze - wręcz polecam korzystać z tej pomocy, bo ta pomoc często jest a my ją odtrącamy no bo jak to.. przecież ja zrobię to najlepiej, ja najlepiej nakarmie, ja najlepiej ululam, ja najlepiej przewine. Pomimo tego, że będziesz matką to TY TEŻ JESTEŚ WAŻNA! korzystaj z pomocy bliskich, ja jestem zosia samosia i 4 miesiące tak mi dały w kość, że nie wykluczam, że to przez to właśnie nerwica mi się uaktywnila, nie popełniaj tego błędu i daj sobie pomóc, jak chcesz to płacz, jak chcesz to odeśpij ciężka noc, pamiętaj, że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko!
Tu nawet nie chodzi o pomoc. Moge chodzic niewyspana, ale chciałabym cieszyć się tymi chwilami i dzieckiem. Juz drugi dzień płacze partnerowi, nie wiem jak sie wziąć w garść, nie umiem. A Tu jeszcze 2 miesiące do porodu.
Ewellla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 105
Rejestracja: 22 października 2018, o 17:20

8 lipca 2019, o 15:15

Zaburzenie pisze:
7 lipca 2019, o 20:58
Ostatnio nikt nie reaguje na moje posty. Czy u Was też to się przeplata ze stanami depresyjnymi, że chce się tylko płakać;/ Ja mam ostatnio takie dni i za cholerę nie mogę sie ich pozbyć. Już nawet myślę o lekach, mimo, ze jestem w ciąży;/;/
Bo wkręcasz się kochana :* stany depresyjne w nerwicy występują bardzo często i bojąc się depresji tylko skazujesz się na cierpienie i pełno myśli o tym. W zaburzeniu też mogą pojawia się mega spadki nastroju i wiem to sama po sobie.
ODPOWIEDZ