Ja też mam takie ciezkie poczucie humorubeautiful_kate pisze: ↑24 grudnia 2017, o 20:22Hej Florekflorek pisze: ↑23 grudnia 2017, o 23:01A odnośnie tego cieszenia się,mam jedno pytanie.beautiful_kate pisze: ↑23 grudnia 2017, o 21:01Natretne myśli są tylko potwierdzeniem tego, czego tak na prawdę nie czujemy, ładunek emocjonalny tylko to potwierdza
Jakbym pomyślała o sexie z tatą i się ucieszyła, to można się zmartwic;p
Cóż,jestem dość...hm... specyficznym człowiekiem. Kiedy słyszę o czymś tragicznym,kiedy normalni ludzie płaczą,czują gniew, ja się uśmiecham. Śmieje się. Oczywiście nie zawsze,są rzeczy które sprawiają że ryczę jak bóbr,ale w większości przypadków śmieje się. Niektórzy z mojego otoczenia podziwiają mój dystans do wszystkiego,kiedy mi to mówią,tym bardziej dobija mnie świadomość że nie wiedzą tego co mam głęboko w sobie... w podstawówce nie miałem łatwego życia,w gimnazjum nauczyłem się mieć "wyjebawcze" i przede wszystkim prześmiewcze podejście do wszystkiego. Tak,jestem jednym z tych "śmieszkow" z humorem czarnym jak smoła. Holocaust,II wojna,Żydzi,głód w Afryce - to dla moich żartów plac zabaw. Jednak martwi mnie fakt,że w pewnym sensie moją reakcją obronną jest śmiech. Wyobrażacie sobie śmiech na pogrzebie? Wspominałem kiedyś że moją pasją jest ratownictwo - wyobrażacie sobie podejść do rodziny poszkodowanego mówiąc że nie mogliśmy nic więcej zrobić na zewnątrz ukrywając śmiech,a w środku czując sam już nie wiem co. Ale wiecie co jest cholernie smutne? Że jedynym paradoksalnie tematem z którego ANI TROCHĘ nie jest mi do śmiechu jest nerwica i moje myśli... do tego nie umiem nabrać dystansu ani wyśmiać. Oglądnąlem wczoraj film chłopaków o myślach natrętnych,chciałem postępować zgodnie z tym co mówili... kiedy odpychając jedną myśl,pojawiła się druga,jeszcze bardziej brutalna serce podeszło mi do gardła...sparaliżowało mnie,nir wiedziałem co mam myśleć... jakieś rady jak radzić sobie z takimi jeszcze silniejszymi wytworami podświadomości?
Ale co dokładnie, masz głupie myśli, że może Cię to smieszyc, że inni cierpią, w sensie rodzina? Jeśli ci z nimi nie dobrze, to spoko!
Ja to się nieraz śmieje z siebie, że jestem raka głupia i inni też mówią, że nam mega dystans i doskonale wiem, gdyby inni zobaczyli, co za piekło przeżywam!
Ja w ogóle byłam jeszcze inna, jak wiedziałam, że okropnie nie wypada się śmiać, to mam takie ataki śmiechu, że sobie nie wyobrażasz;D oglądałeś ten filmik na Youtube z tym prezenterem, co przeprowadzał wywiad z ludźmi po nieudanych operacjach? To czysta ja. Chociaż wiadomo że im się współczuje ale takie głupie myśli chodząpi głowie. ....
A w holo, 2 w i dzieciach przecież nie ma nic śmiesznego, ale ja uwielbiam kawały i im gorszy z tym lepiej. No, ale w głębi duszy im współczujemy, prawda?:p
Najgorsze, że ja się śmiałam kiedyś z ludźmi z tourretem i tikami, choć w głębi duszy musiałam być przerażona, bo mam to od dziecka-a właściwie nie mam tikow, tylko przymusy, które wyglądają bardzo podobnie. Tiki to ram zafen problem. Tourret to jest katastrofa. Nie przezylabym jednego dnia. Niestety, w moim sąsiedztwie jest parę takich osób i krew mnie zalewa i paraliżuje w tym stanie, tylko, że oni nie mogą nad sobą zapanować i nie ma na to lekarstwa, ale i tak odczuwają ciągły przymus, znasz takich? Też się podśmiewujesz, co czujesz?


Spoko wyluzuj jest nas wiecej
