

Wiesz co, ja właśnie często słyszałam: nie zmuszaj się, nic na siłę. A wydaję mi się, że w nerwicy trzeba się zmuszać. Każdy ma słabszy dzień, ja przeleżałam 2 lata, czasem dalej mam fazy, że leże kilka dni. Ale właśnie wydaje mi się determinacja, motywacja i silna wola to klucz. Kiedyś ktoś mi powiedział, że każdy człowiek musi się zmuszać do robienia dobrych rzeczy, bo złe przychodzą nam same, a my musimy się ciągle zmuszać do dobrych rzeczy w postaci walki z nerwicą, więc to chyba podobne. To jasne, że Twój organizm czasem jest zmęczony dużo bardziej niż innych ludzi bez nerwic, bo od Ciebie wymaga to więcej sił, ale jeśli podzielisz sobie i zrobisz plan dnia, to możesz i działać i odpoczywać. Pozdrawiam.cyraneczka pisze: ↑24 grudnia 2017, o 11:34Mam chyba problem ze zrozumieniem czym jest postawa przyjacielska. Albo się do czegoś zmuszam, żeby tylko pokazać nerwicy, kto tu rządzi, albo się rozkładam i nic nie robie, ale wtedy mam do siebie pretensje, że nie ryzykuje, ze nie wychodzę że swojej strefy bezpieczeństwa. Jestem na siebie zła, że jestem zmęczona i robię rzeczy typu stanie na bacznośc pół godziny, żeby zobaczyć czy mnie nerwica przewróci. No i cały czas się szarpię między robieniem rzeczy tak jakbym była w pełni sił, a dawaniem sobie luzu w postaci drzemek i nie robienia niczego. Czuję, że sobie chyba jakaś krzywdę robię, jak uważacie?
Nasz gule mogą sobie pomachać
Nieważne jaki objawcyraneczka pisze: ↑24 grudnia 2017, o 15:38Ech, problem z akceptacja, nie umiem zaakceptować objawu pod nazwą czucie się jak pijak - kręcenie w głowie, osłabienie. Dajcie mi pigułkę na to jakąś :p
A w ogóle to spokojnych świąt, dużo ciepła i samych dobrych myśli!![]()
Moja się uparcie trzyma jednego objawu o którym wyżej napisałam, nie mam tego skakania o którym wiele osób pisze. Na razie cały czas sobie powtarzam w głowie, że to iluzja mojego umysłu, że wszystko jest na zewnątrz normalnie, że to tylko wrażenie w mojej głowie, a nie rzeczywisty stan (bo już by mi ktoś powiedział, że dziwnie się poruszam czy wygladam).Nipo pisze: ↑24 grudnia 2017, o 15:47Nieważne jaki objawcyraneczka pisze: ↑24 grudnia 2017, o 15:38Ech, problem z akceptacja, nie umiem zaakceptować objawu pod nazwą czucie się jak pijak - kręcenie w głowie, osłabienie. Dajcie mi pigułkę na to jakąś :p
A w ogóle to spokojnych świąt, dużo ciepła i samych dobrych myśli!![]()
ważna akceptacja z która tężni mam cholerny problem :/ tez nie mam akceptacji zasranej ale w końcu się jej nauczymy :/ jak ogólnie nie zaakceptujemy objawow to nerwa będzie przeskakiwać z jednego objawu na drugi
![]()
Zazdroszczę;) mi mówią i dziwnie patrzą, co jeszcze wzmaga napięciecyraneczka pisze: ↑24 grudnia 2017, o 16:11Moja się uparcie trzyma jednego objawu o którym wyżej napisałam, nie mam tego skakania o którym wiele osób pisze. Na razie cały czas sobie powtarzam w głowie, że to iluzja mojego umysłu, że wszystko jest na zewnątrz normalnie, że to tylko wrażenie w mojej głowie, a nie rzeczywisty stan (bo już by mi ktoś powiedział, że dziwnie się poruszam czy wygladam).Nipo pisze: ↑24 grudnia 2017, o 15:47Nieważne jaki objawcyraneczka pisze: ↑24 grudnia 2017, o 15:38Ech, problem z akceptacja, nie umiem zaakceptować objawu pod nazwą czucie się jak pijak - kręcenie w głowie, osłabienie. Dajcie mi pigułkę na to jakąś :p
A w ogóle to spokojnych świąt, dużo ciepła i samych dobrych myśli!![]()
ważna akceptacja z która tężni mam cholerny problem :/ tez nie mam akceptacji zasranej ale w końcu się jej nauczymy :/ jak ogólnie nie zaakceptujemy objawow to nerwa będzie przeskakiwać z jednego objawu na drugi
![]()
Jeśli Cię jakoś to pocieszy to od kilku dni mam tak samo, czuję się jak pijany, mm wrażenie niestabilności mózgu, mega napięcie oczu co trochę mnie niepokoi, kręcenie w głowie i lekkie nudności.cyraneczka pisze: ↑24 grudnia 2017, o 15:38Ech, problem z akceptacja, nie umiem zaakceptować objawu pod nazwą czucie się jak pijak - kręcenie w głowie, osłabienie. Dajcie mi pigułkę na to jakąś :p
A w ogóle to spokojnych świąt, dużo ciepła i samych dobrych myśli!![]()
mam identycznie jeśli Was to uspokoi....zabner pisze: ↑24 grudnia 2017, o 18:01Jeśli Cię jakoś to pocieszy to od kilku dni mam tak samo, czuję się jak pijany, mm wrażenie niestabilności mózgu, mega napięcie oczu co trochę mnie niepokoi, kręcenie w głowie i lekkie nudności.cyraneczka pisze: ↑24 grudnia 2017, o 15:38Ech, problem z akceptacja, nie umiem zaakceptować objawu pod nazwą czucie się jak pijak - kręcenie w głowie, osłabienie. Dajcie mi pigułkę na to jakąś :p
A w ogóle to spokojnych świąt, dużo ciepła i samych dobrych myśli!![]()
No i Wesołych świąt![]()
Pewnie taki okres, pogoda, ciśnienie, stresik świątecznymagia83 pisze: ↑24 grudnia 2017, o 18:19mam identycznie jeśli Was to uspokoi....zabner pisze: ↑24 grudnia 2017, o 18:01Jeśli Cię jakoś to pocieszy to od kilku dni mam tak samo, czuję się jak pijany, mm wrażenie niestabilności mózgu, mega napięcie oczu co trochę mnie niepokoi, kręcenie w głowie i lekkie nudności.cyraneczka pisze: ↑24 grudnia 2017, o 15:38Ech, problem z akceptacja, nie umiem zaakceptować objawu pod nazwą czucie się jak pijak - kręcenie w głowie, osłabienie. Dajcie mi pigułkę na to jakąś :p
A w ogóle to spokojnych świąt, dużo ciepła i samych dobrych myśli!![]()
No i Wesołych świąt![]()
Hej Florekflorek pisze: ↑23 grudnia 2017, o 23:01A odnośnie tego cieszenia się,mam jedno pytanie.beautiful_kate pisze: ↑23 grudnia 2017, o 21:01Natretne myśli są tylko potwierdzeniem tego, czego tak na prawdę nie czujemy, ładunek emocjonalny tylko to potwierdza
Jakbym pomyślała o sexie z tatą i się ucieszyła, to można się zmartwic;p
Cóż,jestem dość...hm... specyficznym człowiekiem. Kiedy słyszę o czymś tragicznym,kiedy normalni ludzie płaczą,czują gniew, ja się uśmiecham. Śmieje się. Oczywiście nie zawsze,są rzeczy które sprawiają że ryczę jak bóbr,ale w większości przypadków śmieje się. Niektórzy z mojego otoczenia podziwiają mój dystans do wszystkiego,kiedy mi to mówią,tym bardziej dobija mnie świadomość że nie wiedzą tego co mam głęboko w sobie... w podstawówce nie miałem łatwego życia,w gimnazjum nauczyłem się mieć "wyjebawcze" i przede wszystkim prześmiewcze podejście do wszystkiego. Tak,jestem jednym z tych "śmieszkow" z humorem czarnym jak smoła. Holocaust,II wojna,Żydzi,głód w Afryce - to dla moich żartów plac zabaw. Jednak martwi mnie fakt,że w pewnym sensie moją reakcją obronną jest śmiech. Wyobrażacie sobie śmiech na pogrzebie? Wspominałem kiedyś że moją pasją jest ratownictwo - wyobrażacie sobie podejść do rodziny poszkodowanego mówiąc że nie mogliśmy nic więcej zrobić na zewnątrz ukrywając śmiech,a w środku czując sam już nie wiem co. Ale wiecie co jest cholernie smutne? Że jedynym paradoksalnie tematem z którego ANI TROCHĘ nie jest mi do śmiechu jest nerwica i moje myśli... do tego nie umiem nabrać dystansu ani wyśmiać. Oglądnąlem wczoraj film chłopaków o myślach natrętnych,chciałem postępować zgodnie z tym co mówili... kiedy odpychając jedną myśl,pojawiła się druga,jeszcze bardziej brutalna serce podeszło mi do gardła...sparaliżowało mnie,nir wiedziałem co mam myśleć... jakieś rady jak radzić sobie z takimi jeszcze silniejszymi wytworami podświadomości?